Przyduszona prozą życia musiałam dokonać wyboru - pisanie lub zarabianie. Niestety wygrało to drugie i w perspektywie czasu nadal będzie najważniejszym priorytetem :( Dlatego teksty będą dodawane nieco kulawo - po prostu nie mam czasu na pisanie, a gdy już znajdę wolną chwilę, to siadam i jestem tak zmęczona, że wystukam kilka zdań i koniec. Pustka, czarna dziura w głowie, jedynie spać chce się nieziemsko ;-)
Stąd ankieta po lewej stronie. Oczywiście mam w niej na myśli jedynie mój blog. Poza tym nie sądźcie, że zaraz oblepię bloga reklamami, u góry, na dole, wyskakujące, pulsujące, itd. Nic z tych rzeczy. Reklama ma być dopasowana treścią i formą do wyglądu bloga, umiejscowiona jedynie pomiędzy postami lub na bocznym pasku. Dlatego właśnie zrezygnowałam z adsense - co chwila wyskakiwały mi reklamy np. papy, środków na hemoroidy i tym podobne kwiatki. Ustawić się badziewia nie dało, odpuściłam sobie i wymazałam całość. Nie wiem jedynie czy w ankiecie dobrze sformułowałam pytanie? Jeśli kiedyś uda mi się połączyć przyjemne z pożytecznym w końcu będę mogła pisać więcej i więcej... O czym w skrytości ducha marzę ;-)
A teraz przyjemniejsza część, czyli kolejna Wygrana. Przewiduję, że przedostatnia ;-)))
Na dodatek zaczął łupać mnie ząb, z którym jestem umówiona do dentysty za dwa tygodnie. Wzięłam tramal i dosłownie padłam - niezły odlot ma się po tym paskudztwie. Ale ząb nadal bolał więc obudziłam się właśnie teraz, naszprycowałam dodatkowo ibupromem i wykorzystuję okazję, by dodać nową część tesktu. Część nie za długa, ale kolejna będzie ostatnia. Mam już ją napisaną, ale brakuje mi mocnej puenty. Jest tylko taka romantyczno-miłosna ;-) Chyba dam taką, jaką mam...
Na dodatek zaczął łupać mnie ząb, z którym jestem umówiona do dentysty za dwa tygodnie. Wzięłam tramal i dosłownie padłam - niezły odlot ma się po tym paskudztwie. Ale ząb nadal bolał więc obudziłam się właśnie teraz, naszprycowałam dodatkowo ibupromem i wykorzystuję okazję, by dodać nową część tesktu. Część nie za długa, ale kolejna będzie ostatnia. Mam już ją napisaną, ale brakuje mi mocnej puenty. Jest tylko taka romantyczno-miłosna ;-) Chyba dam taką, jaką mam...
Wygrana (XI)
Pomogłam mu zdjąć
koszulkę. Nawet nie wiem kiedy zsunął z siebie spodnie. Gardłowo jęknęłam, gdy
znalazł się nagle w moim spragnionym jego męskości, wnętrzu. Oplotłam nogami
biodra Roberta, ramionami szyję i odchyliwszy głowę, pojękiwałam w takt każdego
pchnięcia.
Nagle przerwał i
podniósł się. Widząc moje pełne żalu spojrzenie, zaczął się śmiać.
– Nie myśl, że to
koniec – powiedział rozbawiony. Klęknął i uniósł moje nogi w górę, tak że
spoczęły teraz na jego ramionach. Szybkim ruchem ponownie zagłębił się we mnie.
Pieścił ustami moje łydki, stopy, patrzył z góry na rozkosz, która wykrzywiała
moją twarz i uderzał coraz mocniej, wbijając się głębiej i gwałtowniej.
O ile na początku
miałam jeszcze siły, by zaprotestować, o tyle teraz zmalały one całkowicie do
zera. Rozrzuciłam ramiona, zacisnęłam palce na pościeli i w oszałamiającym
tempie podążyłam na sam szczyt. A on razem ze mną. Potem opadł na łóżko tuż
obok i przytulił się z taką siłą, że mało brakowało, bym zaprotestowała.
– Wariat! To była ta
twoja poważna rozmowa?
– O czym tu
rozmawiać?
– O nas! –
powiedziałam z naciskiem, odgarniając włosy z jego spoconego czoła.
– O nas nie
musimy. O głupiej sytuacji, w jakiej się znalazłem jak najbardziej – popatrzył
na mnie z powagą. – Ale wiesz co kochanie? Wszystko mi jedno.
– Hę?
– Nie wyobrażam
sobie życia bez ciebie… Przez te dwa dni, które kazałaś mi czekać, dosłownie
chodziłem po ścianach.
– Cóż. Doskonale
znam to uczucie – odparłam z przekąsem. – Już ty się o to niejednokrotnie
postarałeś.
– Przepraszam –
wtulił twarz w moje włosy. – Nie mam pierścionka ani kwiatów, ale wiesz, że
musisz za mnie wyjść?
– Nic nie muszę!
– Bo kupię sobie
sznur i powieszę się na najbliższej latarni – zażartował, nie przypuszczając
nawet jak serio traktowałam swój własny sprzeciw. Ciało mnie zdradziło, ale nie
rozum.
– Mają promocję na
sznury w najbliższym markecie…
– Alicja! To było
nie fair!
– Wiesz co było
nie fair? – spytałam, wyślizgując się z jego ramion i wstając. – Nie fair było
ciągłe traktowanie mnie jak kopciuszka, któremu udzielny książę podarował
łaskawie swą uwagę.
– Ale przecież to
ty wczoraj…
– Bo byłam pijana!
– warknęłam, na powrót ubierając szlafrok.
– Dziś także? –
spytał z ironią.
– Nie. I jestem w
równym stopniu zła na siebie samą.
Usiadł na łóżku,
patrząc na mnie z nieco dziwnym wyrazem twarzy.
– To co mam
zrobić?
– Dam głowę, że
Izunia mieszka w twoim apartamencie?
– No… – odparł
niepewnie. – Tak jakby.
– Tak czy jakby?
– Masz rację. To
głupie. Ale daję słowo, że nie zwróciłem uwagi, że jest to niewłaściwe.
– Mam nadzieję, że
bystrość i takt nasze dzieci odziedziczą po mnie, a nie po tobie.
– Jesteś w ciąży?!
– krzyknął radośnie, zrywając się z miejsca.
Zanim zdążył złapać
mnie w ramiona, wymownie popukałam się w głowę.
– Nie szkodzi. Postaram
się, byś wkrótce była – oświadczył z niebywałym optymizmem.
– Kurrrwwwaaa! –
wysyczałam wściekłym szeptem. – Co ty sobie wyobrażasz?!
– Kolejny numerek
– mrugnął okiem i z całą siłą mnie przytulił. Faktycznie, wnioskując z tego co
czułam na swoim prawym udzie, naprawdę miał ochotę.
– Nie! Jestem
głodna i piekielnie spragniona kawy. Koniec z seksem!
Podlec jeden! Nie dość,
że wybuchnął głośnym śmiechem, to jeszcze o mało co nie udusił się z tej
wesołości.
Zabrałam moje ciuchy i
godnie wymaszerowałam z pokoju. Kiedy zeszłam na dół, Robert właśnie sypał kawę
do ekspresu. Spojrzał na mnie z mieszanką rozbawienia, podziwu i pożądania.
Niekoniecznie w tej kolejności. I od razu popsuł mi humor.
– Umówiłem się z
ojcem na późne popołudnie. Pojedziesz ze mną. Wyjaśnimy sobie kilka spraw.
– Nie mam ochoty –
burknęłam, siadając przy stole.
Włączył ekspres i
podszedł bliżej. A potem kucnął tuż obok mnie i z niepokojem spojrzał w oczy.
– Alicja, ja też
mam dość tej dziwacznej sytuacji. Ale wiem jedno – już nigdy więcej cię nie
zostawię. Upewnia mnie w tym każda sekunda w twoim towarzystwie, każdy twój
uśmiech. Pewnie, że z początku byłem nastawiony dość sceptycznie, oszołomiony i
niepewny. Lecz to minęło.
– I co? Tak nagle
stwierdziłeś, że jestem miłością twego życia? – spytałam drwiąco.
– Tak – odparł
poważnie. – Musisz tylko zdecydować czy ja wciąż jestem twoją.
Pewnie że był. I tak
naprawdę to wcale nie chciałam, by odchodził. Jednak…
– Nie
zaszkodziłyby błagalne jęki i skomlenie u mych cudnych stópek.
– Nie ma sprawy –
od razu uklęknął i zerknął na mnie z odrobiną rozbawienia. – Tak dobrze? Czy
mam jeszcze walnąć głową w podłogę, dla podkreślenia mojej skruchy?
– Nabijasz się ze
mnie! – wrzasnęłam oburzona, zrywając się z miejsca.
– Nie nabijam. I
nie wróciła mi nagle pamięć.
– Nigdzie nie jadę!
– Kochanie, spójrz
na mnie – rozkazał stanowczo, a jednocześnie łagodnie. – Rozumiem, że jesteś
zła, rozgoryczona i zmęczona całą tą sytuacją. Ale ja nie odpuszczę. Nie tym
razem. Dlatego pojedziemy i spotkamy się z moim ojcem. Oraz z Izabelą. Będziesz
mogła wykazać się swoim ognistym charakterkiem i zmieszać ich z błotem.
Nadęłam się lecz w
zasadzie ostatnie słowa mi się spodobały.
– A warto?
– Nie mam pojęcia.
Nie wiem nawet czy mój ojciec będzie chciał się przyznać do całej tej intrygi.
– Wiesz… –
zaczęłam z wahaniem. – Na Malcie odniosłam dziwne wrażenie, że on jest
zazdrosny.
Robert uśmiechnął się i
wstał.
– Jestem do niego
podobny zewnętrznie, dlaczego więc i nie wewnętrznie? Może podobają nam się te
same ogniste kobietki, zdolne do całkiem szalonych czynów?
– Wybacz, ale
twoja matka takiej nie przypomina.
– Nie sądzisz, że
bardziej jest podobna do Anity?
Łypnęłam na niego
jednym okiem.
– Masz rację.
Jest.
– Coś jeszcze
muszę tłumaczyć?
– Nie. Ale nie
myśl, że tak łatwo ci wybaczę – również wstałam i ujęłam się pod boki, spoglądając
na niego z całą surowością.
– Alicja, maleńka.
Już mi wybaczyłaś.
I doigrał się. Po
prostu musiałam mu czymś przyłożyć. Zacisnęłam dłoń w pięść i starym zwyczajem
walnęłam w nos. A ten szaleniec zamiast się zezłościć, zaczął się śmiać.
na kolejną, ostatnią cześć zapraszam wkrótce...
Bosko ;)
OdpowiedzUsuńI mam nadzieję ze skoro Alicja już mu przywaliła w nos to biedak odzyska w końcu pamięć ;)
S.
W końcu.Kocham to opowiadanie:)
OdpowiedzUsuńDlaczego Twoje bohaterki są takie agresywne? Ciągle kogoś biją, rzucają przedmiotami albo obrażają. Miłe i grzeczne wydają Ci się mdłe? ;) Pytam z czystej ciekawości :)
OdpowiedzUsuńHm szkoda, że Gino odszedł w niepamięć.
OdpowiedzUsuńPowinien się pojawić. Robert zaczyna nudzić swoją prostotą. :)
Nie widzę nic przeciwko reklamom, przecież TO NIE PRZESZKADZA W CZYTANIU. Nie wiem dlaczego niektórzy nie chcą Ci dać trochę zarobić. W końcu tyle czasu poświecasz dla nas, że mogłabyś coś z tego mieć. NO CHYBA, ŻE WOLICIE TEKST RAZ NA 2 TYGODNIE, ALE BEZ REKLAM NA BLOGU, super jesteście -.-
OdpowiedzUsuńWspaniałe <3 Kolejna część !
OdpowiedzUsuńIdealne <3
OdpowiedzUsuńA Anita skąd się tam nagle wzięła, hm?
OdpowiedzUsuńBohatera jest beznadziejnie irytująca. Typowa idiotka. Zmienia zdanie jak chorągiewka, ciągle wrzeszczy lub uderza. To nie jest ognisty temperament. To debilizm.
Mam podobne odczucia
UsuńMyślę że to pomyłka, miała być Izabella a nie Anita ;)
Usuńjak to dobrze że znów są razem <3
OdpowiedzUsuńSlabe.. liczylem na cos lepszego
OdpowiedzUsuńGenialne, tak jak wszystkie twoje opowiadania:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Krótko. Krótko.... No, ale cóź cieszę sie, że przynajmniej tyle . :) kiedy nastepna część?? K.
OdpowiedzUsuńDziękuje świetna część ,ale mam nadzieję ,że Robert odzyska w końcu pamięć :) Pozdrawiam Serdecznie ;)
OdpowiedzUsuńOstatnie dwie części popsuły całe opowiadanie, coraz słabiej widzę zakończenie, i Robert stał się jakiś taki głupiutki... Mimo całego uwielbienia do tej historii coraz mniej mi się podoba...
OdpowiedzUsuńTeż wyłapałam Anitę i zaczynam sie zastanawiać, rozumiem, że wkradł się błąd?
OdpowiedzUsuńPrzeciez jeśli pamiętałby Anitę, to czemu nie naszą Bohaterkę. Co nasuwa pytanie, od jakiego momentu życia utracił wspomnienia?
A co do reklam, to może nie samo pytanie jest źle sformułowane, tylko sugerowane odpowiedzi. Brakuje mi tu opcji "nie przeszkadzają mi", ponieważ kiedy ja głosowałam (przed tym postem, w którym zwróciłaś uwagę na prozaiczny wybór: "pisanie lub zarabianie") nie mogłam o sobie powiedzieć, że "jestem zdecydowanie za". Raczej było mi to obojętne. Także sądzę, że głosy "nie mam zdania" można uznać za "mogą być". Co daje zdecydowaną przewage osób będących za. I podsumowując Babeczko zgadzam sie z którąś wczesniejszą wypowiedzią- miej coś z tego, że poświecasz nam czas.
Pozdrawiam
ps. kiedy następna część?
czy ktoś może mi wytłumaczyć, za co ona się tak na niego wścieka - że ma amnezję i jej nie pamiętał? bo nie rozumiem :( najpierw poleciała za nim, żeby porozmawiać, a teraz nie chce...
OdpowiedzUsuńBohaterka zachowuje się jak nastolatka nabuzowana hormonami,stąd jej chwiejne nastroje i szczeniackie zachowania.Faceci (nie tylko Robert)w rozpaczy lub wzburzeniu chleją i rzucają butelkami,szklankami w ściany bądź drzwi.
OdpowiedzUsuńAle wiecie co?
Lubie ten schemat i dlatego tu wchodzę.Każdy ma inną manierę pisarską i ja to akceptuję.
Zmienić tylko Anitę na Izabelę i będzie ok. Bo Anitki też nie pamięta xD
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle, trochę lepsze by to było, gdyby Wygrana 2 miała prowadzoną narrację od strony Roberta. Nadało by to trochę więcej smaczku ;D Już widzę komentarze Roberta na temat tej wariatki, a także burzę sprzecznych z rozsądkiem uczuć. Bo uczucia Alicji już znamy. Dlatego części publiki wygrana dwa może wydać się nudna. Pomysł jak dla mnie ciekawy i bardzo się cieszę, że zdecydowałaś się na kontynuację. Ale o ile początek wywołał bombę, tak pod koniec akcja siada, zamiast robić większe bum. I dla mnie to wszystko za prosto i zbyt pochopnie napisane/zakończone.
Wydaje mi się, że masz trudny okres w życiu i być może przekłada się to na twórczość. Ale nie poddawaj się ;) Będę wiernie czekać, nawet jeśli każesz długo czekać na Twoje teksty. W sumie Twojej ostatniej nowości pt.:"Anioł stróż" jakoś nie zaczęłam czytać i wiem, że nie byłam jedyna. Chyba mogę się poszczycić dobrze działającą intuicją. Zasiądę do tego, jak skończysz i będę wiedziała wszystko na świeżo, tekst po tekście :D
Pozdrawia
fanka na dobre i na złe chwile ;)
Babeczko- zacznę może od milszej kwestii. Twoje opowiadania są bardzo dobre i masz talent. Mam nadzieję, że uda Ci się i wydasz coś własnego bo na to zasługujesz.
OdpowiedzUsuńJeżeli chodzi o mniej przyjemną kwestię- wydaje mi się, że zaczynasz od pewnego czasu kręcić troszkę i manipulować ludźmi. Masz swoich wielbicieli twórczości i nie trać ich przez takie "dziwne" zachowania. Najpierw obiecujesz opowiadanie na dany dzień, potem nie piszesz przez kilka dni bo okazuje się, że nie masz internetu. Dodajesz opowiadanie, ale piszesz o prozie życia i zarabianiu itp. Uważam, że są to zbędne komentarze...Myślę, że nikt nie ma nic przeciwko temu byś zarabiała na swoim talencie- Ci którzy Cię cenią to zostaną, a Ci którzy mają jakieś dziwne wymagania- niech szukają czegoś innego.
Przepraszam jeżeli źle oceniłam sytuację. Pomimo wszystko jestem Twoją wielbicielką i trzymam kciuki by Ci się udało.
Reklamy, czemu nie ,zawsze mogę się czegoś nowego dowiedzieć:)
OdpowiedzUsuńBabeczko życzę Ci powodzenia , oby jak najwięcej kasiorki wpadło Ci do kieszeni:) !!!
Powiem krótko - przedkładam chęci nad zamiary i stąd potem takie zawirowania. Co z tego skoro szczere chęci nie wystarczą i trzeba się czasami zając czymś innym...
OdpowiedzUsuńA net faktycznie mi wyłączyli i tyle dałam, co mogłam skorzystać z publicznego na pływalni, gdy czekałam na córcię ;-)
Co do reklamy - nawet na to nie mam czasu...
Podchodzę do tego tak - będę pisała niezależnie od tego czy mi za to zapłacą czy tez nie. To jest silniejsze od wszystkiego... Jest jak choroba drążąca człowieka od środka, nieuleczalna i trwająca do końca życia... :-)))
Uwielbiam happyendy.. :')
OdpowiedzUsuń