czwartek, 6 lutego 2014

Wygrana II (V)

          Na ten tydzień z Wygraną dajemy sobie spokój. Kolejna część pewnie w poniedziałek. Pisze teraz na fali natchnienie prezent na walentynki. Chyba zdążę, bo z powodu przeziębienia muszę leżeć w łóżku ;-)

      Przypominam, że dziś w południe kończy się głosowanie.  Na razie nawet nie wiem jak tam z rankingiem, nie miałam czasu sprawdzić. Zresztą... Kiedy pcha mnie do pisania czegoś nowego, mam za przeproszeniem wy.... na całą resztę ;-)))

          Wygrana II (V)
Oparłam podbródek na złączonych dłoniach i w milczeniu obserwowałam mego towarzysza, który ze spokojem właśnie wertował menu, udzielając kelnerce szczegółowych instrukcji. Kawa taka, a taka, z określoną ilością mleka, nie więcej i nie mniej. Wybrzydzał jak rasowa primadonna. Jednocześnie okiem zezowałam na wszystkie kierunki, aby przypadkiem nic mi nie umknęło.
– A ty? – przerwał mi z uśmiechem.
– Duże latte i ogromny kawał ciasta czekoladowego – odparłam w roztargnieniu, bo przy wejściu zauważyłam jakiś ruch. I gdy tylko kelnerka odwróciła się plecami, byłam zmuszona w mało elegancki sposób zsunąć się pod okrągły stolik. Całe szczęście, że był przykryty długim, białym obrusem.
Klnąc na czym świat stoi, zastanawiałam się po kiego przywiało tu tego popieprzonego kretyna? Co prawda spodziewałam się, że Karol nie odpuści i będzie wolał mieć wszystko na oku, ale przecież wiecznie nie może robić za ochroniarza pełnoletniego, dojrzałego faceta?
Ostrożnie uniosłam skraj tkaniny, tuż w okolicach kolan mego nieznanego towarzysza i spojrzałam prosto w pełne rozbawienia oczy.
– Rozumiem, że teraz nadszedł moment na szybkiego loda? – posłał mi olśniewający bielą uśmiech.
– Cicho! – wysyczałam. – Zachowuj się naturalnie, a nie jakbyś gadał z własnym wackiem. Widzisz tego wysokiego, podstarzałego piernika, który właśnie się rozgląda przy wejściu?
– Widzę – potwierdził, podnosząc głowę. – To twój ojciec?
– A skąd! Jeszcze czego – wymamrotałam ze złością. – To ojciec mojego narzeczonego.

 
Trzeba mu przyznać, że nawet nie zmienił wyrazu twarzy.
– Idzie tu – powiedział cicho.
– Jak mnie wydasz, to cię zabiję! – wysyczałam jeszcze wściekłym szeptem, po czym zamilkłam, a moje serce biło tak mocno, że zdawało mi się, że echo tego bicia roznosi się po całej jadalni.
– Witam – usłyszałam doskonale znany mi głos. – Przepraszam, że przeszkadzam, ale chciałbym zapytać o kobietę, z którą pan wszedł do środka. Wydaje mi się, że to moja bardzo dobra znajoma, z którą przed laty straciłem kontakt. Być może nocuje w tym hotelu i chętnie bym się z nią spotkał.
Co za bydlak! Znajoma? Czy ja wyglądałam jakbym stała nad grobem?
– Kobieta? – odparł z namysłem mój towarzysz. – Owszem, odprowadzałem jedną, ale to chyba na pewno nie jest pana znajoma.
– Przysiągłbym, że jest – upierał się Karol.
– To panienka wynajęta na godziny, którą sprowadziłem na życzenie szefa.
Też wymyślił! Za karę wrednie uszczypnęłam go w udo. Ani drgnął, ale za to kontynuował z wyraźnym rozbawieniem w głosie.
– Pracuje w tutejszej agencji i jest ponoć specjalistą od pewnych, hm, unikatowych usług.
– Unikatowych usług? – powtórzył zaskoczony Karol. – Jest pan pewien?
– Oczywiście. Mogę ją przyprowadzić, gdy już skończy.
– A nie, nie trzeba. Chyba się pomyliłem. Jednak – bezczelnie odsunął krzesło i usiadł na moim miejscu – czy nie spotkał pan dziewczyny z tego zdjęcia?
Na chwilę zapanowała cisza. Zastanowiłam się czy nie dziabnąć go w łydkę? Pal licho dekonspirację, może by go przymusowo zaszczepili przeciwko wściekliźnie?
– To ta pana znajoma?
– Ależ skąd. To pewna psychopatka, która ugania się za moim synem, twierdząc że jest jego narzeczoną. Policja również ją poszukuje.
Zgrzytnęłam zębami. Co za wierutne bzdury!
– Policja? A wygląda tak całkiem przeciętnie.
– Proszę mi wierzyć. Tylko wygląda. W rzeczywistości to nieobliczalna wariatka, której zupełnie pomieszało się w głowie.
– W takim razie nie omieszkam się jej wystrzegać – rzekł kpiąco ciemnowłosy nieznajomy. Oparłam brodę na jego kolanach i ostrożnie spojrzałam do góry. Lekko spuścił wzrok i porozumiewawczo do mnie mrugnął. Widać było, że traktuje to jak dobrą zabawę.
Niech będzie. Byle tylko siedział cicho.
Nad stołem zapanowało milczenie.
– Przepraszam, że przeszkodziłem – nogi Karola usunęły się z zasięgu mego wzorku. W duchu odmawiałam błagalne modlitwy, aby przypadkiem nie nadeszła kelnerka. Ale na szczęście ukochany tatuś zmył się błyskawicznie.
– Możesz wyjść.
Wyczołgałam się okrakiem i z głośnym sapnięciem usiadłam na swoim miejscu.
– No! – dmuchnęłam na opadające mi na twarz włosy. – Dzięki. Alicja jestem.
– Gino – odwzajemnił się z kurtuazją.
– Nie szczerz się tak – odparłam z niesmakiem. – To że mi pomogłeś, do niczego nie daje ci prawa.
– Mogłabyś uchylić nieco rąbka tajemnicy.
– W zasadzie… – pazernie rzuciłam się na kawę i ciacho przyniesione przez kelnerkę. – Mój narzeczony miał wypadek i stracił pamięć. A jego tatuś od razu to wykorzystał, bo według niego nie jestem godna takich zaszczytów – dokończyłam już z pełnymi ustami.
Gino siedział wciąż kpiąco się uśmiechając.
– I co? Dałaś się tak po prostu odsunąć?
– Mieli nade mną przewagę czasową. Ale mam dowody – poklepałam niewielką torebeczkę. – I chcę mu je dostarczyć. Muszę się tylko dostać do odpowiedniego pokoju.
– Dostać? – upewnił się Gino. – Jak?
– Nie wiem. Coś wymyślę – przeżułam ostatni kęs, nadal czując dziwne ssanie w żołądku.
– Czy ten twój narzeczony jest podobny do ojca, a jego dziewczyna ma długie, czarne włosy i wydatne usta?
– Tak. Skąd wiesz? – spytałam podejrzliwie.
– Obok mnie zamieszkała wczoraj właśnie taka para.
– No cudownie! Ja cię chyba ozłocę! – z prawdziwym uwielbieniem spojrzałam na Gino. – Są tam balkony, tarasy, albo coś w tym rodzaju?
– Balkony. Ale nie łączą się ze sobą.
– Dobrze. Musze to zobaczyć – energicznie odsunęłam od siebie puste naczynia. – Chodź, pokażesz mi.
– No proszę – odparł z przekąsem. – To już nie prośba, ale rozkaz.
– Obiecuję, że tylko to i dam ci spokój. Zgódź się kochaniutki!
– Nie chcę spokoju. Trzeba przyznać, że potrafisz urozmaicić człowiekowi życie – wstał i położywszy jakiś banknot na stoliku, dał się pociągnąć w kierunku wyjścia.
Gdzieś tam w głębi duszy poczułam zdziwienie. Ja na jego miejscu już dawno wywaliłabym się na zbity pysk. Wpadła na niego obca baba, obraziła, zażądała pomocy, zachowała się jak niespełna rozumu, a teraz jeszcze kazała się zaprowadzić do apartamentu.
 Zerknęłam z boku na jego profil. Nie wyglądał na rozgniewanego. Wręcz przeciwnie, miałam wrażenie, iż znakomicie się bawi.
– No i co dalej? – spytał, gdy znaleźliśmy się na niewielkim balkonie.
– Szeroki to ten gzymsik nie jest, ale dam radę – zadecydowałam, gdy zrobiłam krótkie rozeznanie w terenie.
– Nie, to już szaleństwo – zmarszczył brwi. – Nie pozwolę ci.
Wspięłam się na palce i pocałowałam go lekko.
– Nie marudź – mruknęłam nieco drwiąco. – I gwoli wyjaśnienia: jestem zakochana po uszy, zbrojna w cnotę wierności i żadnych innych romansów nie przewiduję. Choćbyś nawet był i tysiąc razy piękniejszy. A to było takie miłe podziękowanie.
– Nie – odparł stanowczo. Potem gwałtownie mnie chwycił i tym razem nie był to jedynie niewinny całus. – To było miłe podziękowanie – oświadczył, podczas gdy ja usiłowałam złapać oddech.
– No wiesz!...
– Wiem, że w każdym hotelu są sprzątaczki, które można przekupić. Więc ani mi się waż włazić na ten gzyms. Załatwimy to po mojemu. W ramach podziękowania – mrugnął do mnie szelmowsko okiem i sięgnął po słuchawkę telefonu.
Kazał mi zostać w sypialni. Słyszałam stłumiony szmer rozmowy i zastanawiałam się, jak on zamierza to zrobić? Cwana bestia – pomyślałam z uznaniem. Szkoda, że byłam zakochana, bo inaczej z pewnością…
Popukałam się w głowę. Jeszcze tego było mi trzeba! Za jednym idiota ganiałam, jeden mnie prześladował, a teraz trzeci robił za szlachetnego rycerza.
– Twój klucz – powiedział ze spokojem Gino, znienacka pojawiając się w pokoju.
– Serio? – zerwałam się z łóżka i pazernie dopadłam upragnionej zdobyczy.
– Na kwadrans, więc się pośpiesz. A tak w zasadzie, to co chcesz zrobić?
– Mam tu wycinki z gazet i dwie fotki. Muszę mu to podrzucić, ale tak by nie znalazła tego ta jego zmora.
– Pokaż – odebrał mi z rąk trzymane papiery. – Faktycznie – odparł zdumiony. – Szkoda. Dotąd miałem nadzieję, że to taki twój nietypowy sposób na podryw.
Jednak nie było słychać smutku w jego głosie, a jedynie rozbawienie.
– Staniesz na straży?
– Tak. A co za to dostanę?
– Gino!
– Może być pocałunek, ale fajnie byłoby gdybyś i ty się postarała.
– Bo co?
– Bo na podstawie dotychczasowych doświadczeń muszę z przykrością oświadczyć, że całujesz beznadziejnie…
– Beznadziejnie?! – z oburzenia zabrakło mi tchu. – Czekaj, już ja ci pokażę, jak wrócę – dodałam mściwie.
– Na to liczę.
Jasny gwint! Podpuścił mnie. Ale to nic, Robert też nie był święty. Wspólne łóżko… Brrr! Nie, lepiej o tym nie rozmyślać.
Trzy minuty później stałam pośrodku obszernego, luksusowego apartamentu. Rozejrzałam się dookoła i od razu dopadłam do szafy, w której zauważyłam ułożone w największym porządku rzeczy Roberta. Zaraz, najlepsza chyba będzie bielizna? Na stoliku mu tego nie zostawię, bo czort wie, kto pierwszy się na to natknie. Gacie chyba wyjmuje z szafy sam? Przynajmniej ja mu w tym nigdy nie pomagałam.
Wcisnęłam jedną stronę gazety w bieliznę, drugą pomiędzy koszulki, a zdjęcia w kieszeń spodni.
I wtedy nagle usłyszałam perlisty śmiech i równie rozbawiony męski głos. Dotarło do mnie, że słyszałam pukanie ostrzegawcze kilka minut temu. To Gino stojący na straży dawał znać, że mam się ewakuować. A ja głupia kompletnie o tym zapomniałam!
Co teraz?
Balkon?
Szafa?
Bez namysłu wlazłam pod łóżko, modląc się w duchu, aby żadne z nich nie odczuło nagłej ochoty na seks. Bo w tej sytuacji nie wytrzymam i jak wyjdę, to już tylko wióry polecą.
– Gdzie położyłaś moje okulary kochanie?
Z całej siły zacisnęłam zęby. Kochanie? Już ja go…
Podczas gdy mełłam w ustach różnorakie przekleństwa, oni krzątali się po całym apartamencie, najwyraźniej szykując się na plażę. I wtedy rozległo się głośne pukanie.
– Tata? – Robert wyglądał na więcej niż zdziwionego.
No ładnie. Mam pod nosem cały komplet. Może czas na małą konfrontację?
 Nie. Niech najpierw znajdzie te zdjęcia, poczyta artykuły. Zacznie wątpić. Pamięci nagle nie odzyska, ale oni stracą jego zaufanie. I o to chodziło. A potem mogę sobie z nim porozmawiać.
– Co cię tu sprowadza?
Już po raz drugi mogłam oglądać nogi Karola od butów po kolana. Oparłam podbródek na dłoniach i z melancholią zaczęłam wspominać stare czasy, gdy jedynym moim pragnieniem była podróż koleją transsyberyjską. Zero problemów z facetami, serce w całości i odporne na każdy cios… I ta cholerna wygrana, która przysporzyła mi tylu kłopotów, i tylu cudownych chwil.
– Musiałem przylecieć, by porozmawiać z Izabelą.
– A nie ze mną?
– Nie, bo to ona poprosiła mnie o pomoc w zorganizowaniu niespodzianki dla ciebie. Dlatego na moment porwę ją na kawę. Zgadzasz się.
– Tak – odparł zdziwiony Robert, a ja już w duchu zacierałam ręce. Wymarzone sam na sam zbliżało się wielkimi krokami. Z trudem opanowałam się, by nie wyprysnąć spod łóżka, gdy tylko zamknęły się za nimi drzwi.
Robert pomaszerował pod prysznic, a ja wyczołgałam się z niejakim trudem. Stanęłam przed lustrem i poprawiłam sukienkę, a później fryzurę. Wyjęłam z szafy uprzednio pochowane dowody i poszłam do łazienki.
Poczułam ukucie żalu, bo dawno już nie oglądałam tego widoku. Stał pod natryskiem, z twarzą uniesioną ku górze, delektując się chłodem wody.
Chyba nie należało dłużej zwlekać. Zamknęłam za sobą drzwi, przekręciłam klucz i oparta ramieniem o framugę, chrząknęłam znacząco.
Pewnie gdyby dach wyleciał w powietrze, nie osiągnęłabym lepszego efektu. Robert zamarł, wybałuszając na mnie oczy, a woda ściekała mu po twarzy.
– Co ty tu robisz? – wykrztusił z siebie, gwałtownie chwytając wiszący z boku ręcznik. Wyszedł spod natrysku i owinął się nim energicznie.
– Daruj sobie – odparłam ze spokojem. – Setki razy oglądałam cię nago.
– Nago?!
– W łóżku, w łazience, w kuchni i salonie. Nawet raz na plaży – dodałam z rozbawieniem. On naprawę miał taki durny wyraz twarzy…
– Na plaży? – wyjąkał.
– Powiem wprost, bo inaczej daleko nie zajdziemy. A ty jak widać faktycznie nic nie pamiętasz – podałam mu trzymana w rękach makulaturę. – Masz, czytaj.
Posłusznie zrobił co mu kazałam. Widziałam jak zmarszczył brwi, a potem wyraźnie się rozgniewał.
– Co to niby ma być?
– Najlepiej gdybyś spytał ukochanego tatusia. Jest na miejscu.
– To jakiś fotomontaż.
– Dlaczego? – Osłupiałam z zaskoczenia.
– Bo ja kocham Izabelę.

cdn... w przyszłym tygodniu chyba ;-)

58 komentarzy:

  1. Nie, nie i jeszcze raz nie ! Babeczko, ja chyba oszaleje :) Biedna Alicja... mam nadzieje, że w następnej części Robert chociaż trochę odświeży sobie pamieć i zwątpi w swoją miłość do Izabeli.. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Babeczko, chyba się popłaczę, jak mogłaś zakończyć w takim momencie :(
    Ale opowiadanie- cudo!

    OdpowiedzUsuń
  3. Sekunda po północy? Babeczko ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. o jaa az mnie w zoladku scisnelo jak przeczytalam "bo ja kocham Izabele" ;( nieeee ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc, mnie również Izabela bardzo się podoba. I wszystkie Izy, które znam są bardzo sympatyczne :-)))
      Nie myślcie sobie, że wybieram imiona specjalnie. Już kiedyś o tym pisałam - dany bohater po prostu tak się nazywa. Pojawia się w mojej głowie, z całym życiorysem, wadami, zaletami, imieniem itd...
      Wiecie, co ja się namęczyłam w Lustrach, by moja bohaterka nie miała na imię Aleksandra? I co? Nic. Upiorna wyobraźnia wygrała...

      Usuń
  5. Z życia wzięte:
    Codziennie rano jeżdżąc do pracy zabieram ze sobą znajomą, która pracuje w tym samym budynku co ja. Dzisiaj strasznie marudziła, że musiała wstać 10 minut wcześniej i coś przeczytać. Okazało się, że też czyta Twoje opowiadania ;-)
    Ubawiłam się z tego i całą drogę do pracy (30 minut) obgadywałyśmy Twoje historie. I oczywiście kolejną część "Wygranej II". I tak się zastanawiałyśmy co byśmy zrobiły na miejscu Alicji. Moja znajoma stwierdziła, że zamknęłaby się z nim w łazience i nie wypuściła dopóki by jej nie wysłuchał. Trochę łez, trochę trzepotania rzęsami ;-) Po wszystkim by się do niego przytuliła, obdarzyła mega soczystym pocałunkiem i wyszła. I albo będzie chciał z nią pogadać albo nie jest wart zachodu.
    M. jeśli to czytasz to do zobaczenia jutro ;-)

    S.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze twierdziłam, że niezwykłe zbiegi okoliczności są zabawne :-)))

      Dziesięć lat temu udzielałam korepetycji z matmy mojemu obecnemu szwagrowi ;-) Jakbym wiedziała, ba! choć przypuszczała, to dostałby rabat :-)))

      Usuń
  6. Z tego opowiadania byłaby super książka:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że wydawnictwa twierdzą inaczej :-( Wiem, bo wysyłałam do kilku akurat ten tekst i wszystkie zgodnie go olały ciepłym moczem...

      Usuń
    2. Szkoda na pewno bym kupiła.:-(

      Usuń
  7. o niee niemożliwe jak on może ją kochac?! tak mu si tylko wydaje...powinien zacząć watpić a nie sądzić że to fotomontaż! :(((( nie karz nam czekać do poniedziałku tylko wyjaśnij to jak najszybciej ...
    ta izabela jest wredna..jak mogła dać się tak przekupic jego ojcu!podstepna intrygantka

    OdpowiedzUsuń
  8. Opowiadanie cudne:)

    ale tło mnie przygnębia troszkę ,na poprzednim czytało mi się lepiej :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli jednak ciepłe kolory nie zimne?

      Usuń
    2. Starczy już tych zimnych.

      Usuń
    3. Ach nie! Wszystkie "wielkie blogi" jakie przeglądam mają jakieś właśnie białe tła z jednym rysunkiem czy coś, a nie kolorowe.. I z resztą jak może się źle czytać na białym tle czarne znaki? W książkach macie kolorowe strony, czy jak??

      Usuń
    4. Właśnie weszłam i tło mnie poraziło ;) Strasznie czarne, grobowe wręcz. Może jakby je rozjaśnić - nie w znaczeniu żeby zmienić tonację kolorystyczną, tylko czarne żyłki na białym tle - to by było mniej przytłaczające.

      A poza tym bardzo się cieszę, że pozbawiłaś bloga bordowych (przynajmniej na moim monitorze) nagłówków. Czarne litery na białym tle czyta się rewelacyjnie - jak w książce.

      M.G.

      Usuń
  9. Mozemy liczyc na jakies opowiadanie dzisiaj po polnocy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiecie... Dam początek tego, co skończę w walentynki... ;-)

      Usuń
    2. Super! Nie moge sie doczekac w takim razie

      Usuń
    3. Świetnie Babeczko, jest na co czekac:)

      Usuń
  10. A ja nie mogę się doczekać na kontynuację Kary... bardzo zaintrygowalo mnie to opowiadanie i czekam na nie z niecierpliwością ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja również czekam na kare :D miało być już dawno dawno temu.. ;/

      Usuń
  11. Ciągle czytam ostatnie zdanie i nie wieżę w to co czytam. Babeczko dlaczego? Dlaczego ty mi to robisz? Ja cierpię bardziej niż bohaterowie czytając takie teksty. Musisz szybciej dążyć do happy end'u bo kiedyś zejdę na zawał na środku ulicy czytając twoje opowiadania. Nie, nie żartuję. Ludzie już i tak mają mnie za wariatkę kiedy cały czas uśmiecham się do monitora albo prawie płaczę. Tak w ogóle już nie mogę się doczekać północy i kolejnej nowości.
    Demonica

    OdpowiedzUsuń
  12. No dobrze ... Robert jest niegrzeczny, bo kocha Izabelę, a zatem kiedy znajdzie się dla niego jakaś "Kara" ? :D

    OdpowiedzUsuń
  13. W zasadzie to odrobinę żałuję, że bez kolejki wepchnęłam Wygraną II, ale skłoniła mnie do tego ankieta, gdzie pierwsza część święciła triumfy :-))

    OdpowiedzUsuń
  14. Troche mnie denerwuje ta mietowa czcionka, jest za jasna.. Moze by ja zmienic na kakis granat . Tez by pasowal :)

    OdpowiedzUsuń
  15. WOW! Nowa Babeczkarnia jest extra! Nawet bym zmieniła te "cegły" z tyłu na czarny. To opowiadania głownie erotyczne, dzikie i zmysłowe a nie jakieś "słodkie". Nie pasuja tu ciepłe kolory, ciepłe kolory mogą się znaleźć na jakis opowiadankach dla nastolatek ;))

    Tylko zmienilabym ten baner na calujaca sie pare z boku ;) ten drugi ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Baner i tło jeszcze do szlifu. Miętowa czcionka weszła automatycznie i już ją zmieniłam :-)))

    OdpowiedzUsuń
  17. nie podoba mi sie ta szarość. jest zimno jak w trupiarni. wiem, ze ma się podobać autorce ale mi sie naprawdę źle czyta, mam ciarki.
    p.s. u nastolatek to mogą być róże i fiolki, ciepłe kolory to m.in. brązy i beże czyli sama natura, równowaga, przyjemność!

    OdpowiedzUsuń
  18. jest po polnocy, doszekac sie juz nie moge kolejnej częsci ;p swietne!

    OdpowiedzUsuń
  19. Wszyscy zachwycaja sie Robertem, a ja kibicuje Gino. Nie, zeby A.od razu mu do lozka wskoczyla, ale po takim tekscie powinna walnac swojego niezdecydowanego Robercika w leb i tyle. Amnezja amnezja, ale juz w I cz. nie za bardzo sie postaral, wiec teraz powinien odzyskac pamiec bedac samemu, zorientowac sie, ze zostal zrobiony w wala przez tatusia i Ize i najlepiej wypytac sie, jak sie poznali itd, a w tym samym czasie ogladac Alicje dobrze bawiaca sie u boku Gino. I nie, ze od razu niewierna i zmienna, ale np.Gino moglby ja pocieszac z urokiem Wlocha, a Ala za jego pomoca pokazywalaby, co stracil Robercik ;-) tutaj moglyby wyjsc fajne sytuacje. Skoro Ala zna tyle jezykow, moglaby pokazac towarzystwu, ze nie jest glupia gesia, za jaka ma ja potencjalny tesc, tylko super laska, ktora jest wspaniala i madra ;-) a temu Karolowi ktos powinien przytrzec nosa, np. jakas ukartowana kompromitacja z panienka lekkich obyczajow? He he he, wtedy synus moze by na oczy przejrzal ;-)

    OdpowiedzUsuń
  20. Kurde, świetna robota! Podoba mi się ta nowa Babeczkarnia, jeszcze trochę bym ja podszlifowała, ale ta już wygląda jak "portal dla kobiet z klasą" :D

    a co do zakończenia tej części.. załamka :'(

    OdpowiedzUsuń
  21. A tło najlepiej dałabym coś z czarnym;) lub spróbuj może całe białe, hmm? tak na jeden dzień, zobaczyy jak to bedzie wyglladac;]

    OdpowiedzUsuń
  22. jej jej jej, kiedy nastepna czesc?

    OdpowiedzUsuń
  23. Będzie wszystko, powoli, powoli... Przecież nie mogą się ot tak pogodzić, bo musiałabym już skończyć... ;-)

    OdpowiedzUsuń
  24. Babeczko kiedy kolejna?

    OdpowiedzUsuń
  25. Nie dawaj żadnych nowych kawałków opowiadań tylko proszę o dokończenie starych ,, nowo zaciętych,,.

    OdpowiedzUsuń
  26. Niech go pieprznie patelnią w łeb to odzyska pamięć :)) <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten pomysł stanowczo najbardziej mi się podoba :-)))

      Usuń
    2. Tak jak w Przepisie na Zycie :)

      Usuń
    3. Najlepiej że trzy razy.

      Usuń
  27. tak, nie dawaj zadnych nowych chyba ze skonczonych :) pracuj nad tym co tu jest bysmy za dlugo nie musieli czekac :)

    +swietny motyw!

    OdpowiedzUsuń
  28. A ja dołączam do klubu kibicujących Gino :D. Jak dla mnie to nawet z amnezją coś za bardzo kochliwy ten Robert, ale wiesz... Decyzja i tak należy do Ciebie :D. Czekam więc cierpliwie...

    OdpowiedzUsuń
  29. Jeeeej! Wchodzę z nadzieją na kolejną część Wygranej, a tu takie zmiany... Cudownie!

    OdpowiedzUsuń
  30. Tak chcemy VI :-)

    OdpowiedzUsuń
  31. Babeczko część jak zwykle świetna z niecierpliwością czekam na kolejną ;) I oczywiście Alicja musi być z Robertem a nie z Gino bo to nie była by już nasza ukochana Wygrana ;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  32. Z utęsknieniem wypatruję kolejniej części :) Błagam, nie każ zbyt długo czekać!

    OdpowiedzUsuń
  33. A może będzie z kKarolem

    OdpowiedzUsuń
  34. Robercik mógłby odzyskać pamięć w trakcie igraszek z IzaBellą ;-) byłoby zabawnie
    I nie zaszkodziłaby mu odrobina zazdrości. Zaczyna być irytujący z ta amnezją. Amnezja amnezją ale serce chyba ma to samo? ;-)

    OdpowiedzUsuń
  35. Babeczko kiedy następna część??

    OdpowiedzUsuń
  36. A kiedy kolejna część Ilyn? Powinna być już dziś. :c

    OdpowiedzUsuń
  37. Kiedy kolejna część?

    OdpowiedzUsuń
  38. ooo matko ! to jest świetne ! kiedy kolejna część ????

    OdpowiedzUsuń
  39. zanuedbujesz nas - wiernych fanow wygranej ;-; zart uwielbiam cie babeczko, ale moglabys cos dodac jednak ta niepewnosc o dalszych losach bohaterow jest irytujaca. ;-;

    buxiaki
    Charlese

    OdpowiedzUsuń
  40. Kiedy zamierzasz dodac VI?odpowiedz

    OdpowiedzUsuń
  41. Kiedy następna część? :<

    OdpowiedzUsuń
  42. Czekaj, czekaj... To tu już go olśniło? :-P

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.