sobota, 4 stycznia 2014

W mojej głowie, w twoim sercu (VIII)

       Na ten tydzień, to już ostatni post. Jutro robię sobie wolne od neta :-)))

     Pojawiły się skargi. Że co chwilę trzeba wchodzić na bloga, wyczekiwać, itd... Możliwe że słuszne. Kiedyś zadałam czytelnikom pytanie, co mam robić - dawać teksty częściej, a krótsze, czy rzadko, a dłuższe. Głosy były podzielone. Myślę, że nie dam rady zaspokoić oczekiwań wszystkich, więc proponuję, że będę jednak dodawać krótsze, a kto zachce wpadnie na bloga, raz na dwa tygodnie i przeczyta sobie wszystko hurtem. Tak chyba będzie najbardziej sprawiedliwie? Planów na miesiąc nie robię, bo wspomniałam, że krucho u mnie z wolnym czasem. Za to umówimy się na żelazne dwa posty tygodniowo. Starym zwyczajem pięć po północy ;-)  Czyli jak pokaże się coś w poniedziałek i środę, to limit wyczerpany. Chyba, że coś dodatkowego, nie związanego z częścią literacką. Nie będę tłumaczyć dlaczego tak, a nie inaczej, bo wchodzicie tu by oderwać się od szarej rzeczywistości, a nie czytać spis kłopotów i trudów mego codziennego życia ;-)

       PS. Bardzo proszę o wskazanie znalezionych błędów w poniższym tekście.

          W mojej głowie, w twoim sercu (VIII)
Nie ośmieliła się powiedzieć Mateuszowi prawdy. Wolała mieć wyrzuty sumienia niż sprawić, by zgasł blask w jego oczach. Oczywiście przyjechał, choć gdy zadzwoniła leżał już w łóżku. Przywiózł ze sobą wielką pakę nachosów, dwa piwa jabłkowe i dobry humor. Siedzieli prawie do czwartej, na zmianę rozmawiając i milcząc. Potem zdrzemnęli się i obudziła się w jego ramionach. Mateusz był całkiem zwyczajny i nie budził w niej takich emocji jak Dawid. Zresztą… Zwyczajny? Nie, to nieodpowiednie słowo.
– O czym myślisz? – wymruczał wciąż nie do końca rozbudzony. – Masz taki smutny wyraz twarzy?
– O tym, że wyspaliśmy się w ciuchach, a teraz powinniśmy pójść umyć zęby. I musisz wrócić do swojego domu.
Odwrócił ją na plecy i bardzo delikatnie powiódł palcem wzdłuż linii policzka. Oczy wciąż miał zaspane, ale i poważne. Poza tym były tak intensywnie błękitne… Jak ktoś mógł mieć aż tak niebieskie oczy?
– Nie chcę – szepnął, jeszcze bardziej się pochylając. – Mogę zostać? Obiecuję, że będę grzeczny.
– To po co chcesz zostać? – odparła impulsywnie.
– Mam być niegrzeczny?
– Masz być sobą.
– Będę – pochylił się jeszcze bardziej i dotknął wargami jej ust. Ale subtelny pocałunek bardzo szybko zamienił się w bardziej namiętny. Nika oplotła jego ramiona i przymknęła oczy. Pomyślała, że Mateusz jest jak dobre grzane wino; rozgrzewał, dostarczał przyjemności i wnosił swoją obecnością niezwykłe poczucie bezpieczeństwa. Inaczej niż Dawid, który był jak szampan – od razu uderzał do głowy, a po wszystkim pozostawały jedynie wyrzuty sumienia. Powinna się otrząsnąć i trzymać z daleka od tego drugiego. Zwłaszcza jeśli naprawdę zależało jej na Mateuszu. Gdy skumulują się wszystkie kłamstwa i oszustwa, wtedy naprawdę ją zostawi. Nie mówiąc już o bólu, który mu zada.
Chłopak nagle przerwał. Uniósł głowę i wpatrywał się w zarumienioną Nikę. Coś było nie tak. Wyczuwał to, choć nie potrafił nazwać. Gdzieś tam pojawiło się dobrze znane uczucie zazdrości. Wiedział już dlaczego dziewczyna jest odrobinę zmyślona, nieobecna, jakby z kimś go porównywała.
Nie! Tym razem nie da mu wygrać. Choćby był tysiąc razy przystojniejszy i bogatszy.
Znów zaczął ją całować. Tym razem nie tak delikatnie, a coraz mocniej, bardziej władczo. Wiedział doskonale czego chce i miał zamiar to dziś zdobyć. Gdyby nie widmo Dawida, wolałby z tym poczekać. Nika zdziwiona jego nieoczekiwaną stanowczością, otworzyła szeroko oczy. I cicho jęknęła, gdy poczuła jak dłoń Mateusza zwinnie wślizgnęła się pod cienki materiał jej bielizny. Chciała zaprotestować, ale nie pozwolił na to. Jeden palec wsunął do gorącego, ale jeszcze suchego wnętrza i zaczął nim poruszać, delikatnie przy tym muskając ten najwrażliwszy punkt. Na efekt nie musiał długo czekać. O podnieceniu dziewczyny doskonale świadczyła wilgoć, która nagle zaczęła się sączyć z jej wnętrza. Przerwał pocałunek i lekko uniósł głowę. Z satysfakcją patrzył na rozkosz malującą się na jej twarzy, uchylone, nabrzmiałe od pocałunków usta, zamglone oczy. Czuł jak nieznacznie porusza biodrami, jakby chciała mu pokazać, że chce znacznie więcej.
– Mam to zrobić? – spytał schrypniętym z podniecenia szeptem.
Jęknęła, jeszcze bardziej naprężając ciało. Uznał to za odpowiedź twierdzącą. Na chwilę przerwał i podniósł się, by zdjąć koszulkę i zsunąć spodnie. Oczom Niki ukazał się duży, sterczący w pełnej erekcji członek. Mało brakowało, a spanikowałby, wycofując się i prosząc, by zostawili to na później. Ale Mateusz tym razem nie zamierzał się poddać. Pragnął tego od pierwszego spotkania, od momentu, gdy ją zobaczył. O tym, jak się będą kochać, marzył każdego dnia. I każdej nocy. Teraz położył się obok, kolejnym pocałunkiem zdusił cisnący się na jej usta sprzeciw, niemal brutalnie zaczął pieścić nabrzmiałe piersi, ocierać się swoim ciałem o jej biodra. Po chwili zarówno sukienka, jak i bielizna dziewczyny wylądowały na podłodze obok łóżka.
Miał ją w końcu nagą, tuż obok, na wyciągnięcie ręki. Była przy tym gorąca, wilgotna i niesamowicie podniecona. Miał tylko nadzieję, że da radę się opanować i nie zrobi tego zbyt brutalnie. W końcu był to jej pierwszy raz…
Położył się na niej, wplatając swoje place w jej palce. Wpatrywał się w rozszerzone oczy dziewczyny, bo właśnie poczuła wciskającą się w nią nabrzmiałą męskość. Chciała zaprotestować, powiedzieć, że to za szybko, zbyt nagle, ale wtedy błękitne oczy chłopaka pociemniały. Zrozumiała, że nie przerwie, a każdy opór z jej strony znacznie bardziej go podnieca niż zniechęca.
– Mati…
– Nie! – pochylił się i czubkiem języka zaczął pieścić płatek jej ucha i skrawek szyi. A potem nagłym, szybkim ruchem wbił się w nią, aż po sam koniec. I zamarł, bo z oczu Niki popłynęły łzy, a z ust wydobył się cichy okrzyk bólu.
Poczuł żal, że to on był powodem cierpienia. Ale nadal nie zamierzał zrezygnować. Gdzieś tam majaczyło mu wspomnienie rywala i satysfakcja odczuwana z faktu, że udało mu się go ubiec, stała się również powodem frustracji. Nie tego chciał dla swego związku z Dominiką. Nie chciał, ale nie potrafił się powstrzymać. Ten natłok różnorakich uczuć, na dodatek podsycony coraz mocniejszym podnieceniem, stał się prawdziwą mieszanką wybuchową.
– Kocham cię! – wydyszał Mateusz prosto w jej ucho. – Kocham i chcę mieć do samego końca!
Wplotła jedną dłoń w kędzierzawe włosy, drugą położyła na plecach. To było cholernie przyjemne czuć jego pożądanie, ciężar ciała i mokre, pełne namiętności pocałunki. A na dodatek zaczął się poruszać, najpierw powoli, później coraz szybciej, coraz mniej panując nad własnymi emocjami.
Początkowy ból, zmienił się w przyjemność i przyjmowała każde jego pchnięcie z coraz głośniejszymi jękami i z coraz mocniej odczuwaną rozkoszą. Uniósł się na wyprostowanych ramionach i na moment przerwał, patrząc z triumfem w twarz dziewczyny. Zauważyła to, ale nie do końca zrozumiała dlaczego. A później nie miała już czasu na jakiekolwiek myśli. Mateusz opadł na nią i wbił się w jej usta. Jedną dłoń zacisnął na jędrnej piersi, drugą na zgrabnym pośladku. Poruszał w się w szalonym tempie, pragnąc jak najprędzej dotrzeć do finału. Sprawiał tym i ból, i nieziemską przyjemność. Poczuła jak całe jej ciało wibruje, drży w oczekiwaniu na zakończenie, gdy on nagle jęknął i błyskawicznie się podniósł, wysuwając się z niej. Patrzyła zafascynowana jak tryska na jej brzuch obfitym strumieniem mlecznobiałej cieczy. Potem opadł obok i wciąż głośno dysząc, przytulił się do nagiego ciała dziewczyny.
– To było cudowne – powiedziała w rozmarzeniu.
– Cudowne? Raczej mam wrażenie, że zachowałem się egoistycznie.
– Dlaczego?
– Bo nie zaczekałem na ciebie. Ale słowo! Nie mogłem tego powstrzymać. – Z uśmiechem odgarnął kosmyki z jej szyi.
– Może być jeszcze lepiej?
– Może.
– To kiedy powtórzymy? – spytała z entuzjazmem, wtulając się w ramiona chłopaka.
– Wtedy, gdy powiesz mi, że mnie kochasz.
Znieruchomiała. Jednak nie odsunęła się, tylko lekko uniosła głowę, tak, by móc spojrzeć mu prosto w oczy.
– To wielkie słowo. Ale jeśli chcesz wiedzieć, to chyba naprawdę cię kocham. I dlatego muszę ci coś wyznać. A ty zadecydujesz, co będzie potem…
***
Wściekły Mateusz podjechał pod okazały gmach restauracji. Śledził swojego szefa, aż spod jego domu. Teraz zgasił motor i odłożył kask. Następnie utkwił ponury, pełen złości wzrok w muskularnej sylwetce Dawida.
Dominika powiedziała mu całą prawdę. Nie dlatego, że chciała uspokoić sumienie, ale po to, by w przyszłości podobne rzeczy nie stały się przyczyną rozbicia ich związku. Pominęła jedynie własne uczucia.
Z jednej strony czuł gniew, że tak go oszukała. Z drugie, on również nie był do końca szczery. Czy mógł więc winić ją za coś, co tak prawdomównie wyznała?
Nie, na nią nie. Ale temu dupkowi powinien obić mordę i oświadczyć, by trzymał się z daleka od jego dziewczyny.
Dawid właśnie witał się z jakiś wysokim, szpakowatym jegomościem. Wzrok Mateusza powędrował do luksusowego auta zaparkowanego kilkanaście metrów dalej. A później na jego ustach pojawił się szeroki uśmiech.
Zagadnięta dziś przez niego sekretarka, oczarowana szerokim uśmiechem chłopaka, wypaplała wszystko. Szef miał dziś spotkanie na kolacji z jakimś kontrahentem, potem jechał na kolejne, tym razem nie wiadomo z kim, ale daleko, bo kazał sobie wynająć apartament w hotelu w mieście położonym w odległości ponad dwustu kilometrów.
Chłopak wstał i podszedł do ciemnego, luksusowego auta.
– Daleka trasa – mruknął. – A po drodze prawie same lasy i zapyziałe wioski.
Podrzucił w górę trzymany kluczyk. Zdobycie tego cacka, kosztowało go całe dwa dni przemyśleń i jeden dzień realizacji. Podczas gdy prezes wyszedł do sali konferencyjnej, Mateusz bajerował jego sekretarkę, a później wszedł do gabinetu, by dokonać rzekomej naprawy. Reszta to już było małe piwo.
Teraz otworzył auto i wsiadł do środka. Sprawdził poziom paliwa i szybo porachował w myślach. Wiedział doskonale co powinien zrobić… Pomysł, by dać temu dupkowi nauczkę, był znacznie lepszy niż osobista zemsta. Na tę i tak przyjdzie pora, jeśli nie odczepi się od Dominiki.
Zbiornik miał określoną pojemność. Szanowny pan zdobywca świata, utknie gdzieś pośrodku drogi, akurat tam, gdzie lasy są najgęstsze, a zaludnienie najmniejsze.
Jednak zanim wyszedł, coś jeszcze zwróciło jego uwagę. Dawid zostawił w samochodzie zarówno telefon jak i portfel. Były w nim co prawda jedynie dokumenty, ale o to właśnie chodziło! Swoją złotą kartą będzie mógł się wypchać w leśnej głuszy.
Zadowolony, wrócił do swego motoru. Założył kask i czekał, aż w drzwiach ukaże się sylwetka wroga. Po godzinie oczekiwania, zgodnie z tym co powiedziała sekretarka, po schodach zbiegł Dawid i w pośpiechu wsiadł do auta. Ruszył z piskiem opon.
Mateusz również postanowił wrócić do domu.
Żałował tylko jednego – że nie mógł być świadkiem wydarzenia, które zainicjował.
Nie szkodzi. To była dopiero pierwsza runda.
Rozbawiony, odpalił motor i odjechał.
***
Dawid zmarszczył brwi. Zdziwiony wpatrywał się w kontrolkę poziomu paliwa, która wyraźnie wskazywała, że jedzie na rezerwie. Wiedział, że nie da rady dojechać do celu, musiał po drodze znaleźć jakąś stację. Tylko gdzie, skoro dookoła były same lasy? Na dodatek zaczęło padać.
Kiedy stanął gdzieś na kompletnym pustkowiu, z nieba płynęły dosłownie potoki wody. To była krótkotrwała lecz intensywna ulewa. Na dodatek dopiero teraz zauważył, że nie ma ani telefonu, ani dokumentów.
Zdumiony tym wszystkim, ale i coraz mocniej rozzłoszczony, wysiadł z auta i postanowił poszukać pomocy. Jakaś chałupa musiała w końcu stać na tym zadupiu?
Gdy podążał leśną drogą, złapała go kolejna ulewa.
Przemoknięty, zziębnięty Dawid, czuł prawdziwą furię. Co się do diabła działo? I dlaczego nie ma tutaj żywej duszy.
W końcu, na skraju lasu, ujrzał niewielki domek. Napis głosił, że to leśniczówka. Ale nie wyglądało na to, by ktoś był w środku.
Walnął z wściekłością w zamknięte drzwi. Potem podszedł do okna i najzwyczajniej w świecie wybił szybę. Skoro ktoś mieszka na takim pustkowiu, musi się liczyć z włamaniami. A on przynajmniej będzie mógł pokryć wszystkie szkody.
Domek był niewielki, przytulny. Nie wiadomo skąd, nasunął się Dawidowi obraz rozkosznej staruszki, siedzącej w fotelu i dziergającej na drutach kolejny sweterek dla kolejnego wnuczka. Otrząsnął się i wzrokiem poszukał włącznika światła.
Nieco później bez skrępowania poczęstował się zawartością lodówki, skorzystał z łazienki, a na samym końcu z obszernego łóżka w małej sypialni. Mokre ciuchy zostawił na podłodze, tuż w progu. Był wykończony, więc przytuliwszy się do poduszki, która pachniała miętą i całym zestawem innych ziół, ziewnął, po czym bardzo szybko zasnął.
Kiedy się obudził, na zewnątrz panował już mrok. Ale nie ten spowodowany burzowymi chmurami. Chciał się przeciągnąć, lecz jego lewe ramię stawiło nieoczekiwany opór. Usiłując coś dojrzeć w panujących ciemnościach, po omacku szukał włącznika lampki nocnej. Pamiętał, że chyba stała na jednym ze stolików obok. W końcu rozbłysło przytłumione światło i zdumiony Dawid ujrzał, że wokół jego prawego nadgarstka zapięte są kajdanki, których druga część została zamocowana na bardzo solidnym pręcie łóżka.
– Co do cholery? – warknął rozzłoszczony.
– No proszę! Mój uroczy włamywacz się obudził.
Spojrzał w stronę skąd dochodził skrzeczący, nieprzyjemny głos i aż się otrząsnął. W drzwiach stała ohydna starucha, w brudnym, zniszczonym ubraniu. Jej siwe włosy sterczały we wszystkich kierunkach świata i Dawid z obrzydzeniem pomyślał, że niemal widać w nich skaczące insekty. Dalej nie było nic lepiej. Brudne, posklejane i podarte ubranie, wstrętna, odpychająca twarz z ogromnym nosem, którego czubek, o ironio, zwieńczony był potężną brodawką. Jednak najgorsze były zęby. W zasadzie większości z nich po prostu nie miała. I palce, przypominające szpony potwora z najgorszego koszmaru.
Czyżby to była właścicielka tej przeuroczej chatki?
– Miałem niemiłą przygodę w lesie – odparł krótko, z całych sił starając się unikać jej wzrokiem. – Przemoknięty, trafiłem tutaj. Pokryję wszelkie koszty i jeszcze zapłacę na górkę.
– Ach! Zapłacisz? A może w naturze? – starucha podeszła bliżej i szeroko się uśmiechnęła. A później, mógłby przysiąc, oblizała się.
– W naturze? – spytał osłupiały mężczyzna. Trzeba przyznać, że tak zdziwionym rzadko zdarzało mu się bywać.
– W naturze – potwierdziła i jakby na próbę położyła dłoń na jego kroczu.
Mało brakowało, a wybuchłaby śmiechem, widząc jego minę. A szkoda, bo to popsułoby zamierzony efekt. Ilona wróciła właśnie z przedstawienia na pobliskim jarmarku. W spektaklu, który reżyserowała grała również straszną czarownicę i trzeba przyznać, że charakteryzator wspaniale wywiązał się z powierzonego mu zadania. Nie chciała się już przebierać, była zmęczona i postanowiła, że całość zmyje we własnym domu. A po powrocie zastała we własnym łóżku faceta jak z najskrytszych marzeń. Szkoda tylko, że wzrok miał taki odpychający i zimny. Cóż… Zamiast go uwolnić, zabawi się.
– Wieki tego nie robiłam – zaskrzeczała, zalotnie mrugając rzęsami. – Wiesz, że bezzębne najlepiej ciągną?
Jakoś się nie przestraszył. Za to patrzył teraz na nią coraz bardziej podejrzliwie. Musiał przyznać, że w pierwszym momencie o mało co nie spanikował. Lecz teraz… Była zbyt brudna, zbyt ohydna. I co więcej, zauważył iskierki rozbawienia w zielonych oczach. Miały inny odcień niż jego własne, nie tak intensywny, raczej załamany odrobiną brązu.
– Dobrze – wygodnie ułożył się na wznak. – Rób.
– Co mam robić? – spytała zdumiona czarownica. Nagle jej głos zabrzmiał zupełnie zwyczajnie.
– Tego loda.
– Szkoda – westchnęła. – Myślałam, że bardziej cię wystraszę. Niestety zamiast loda zadzwonię po policję.
– Powiedziałem, że zapłacę – warknął poirytowany.
– A kto cię tam wie – mruknęła. Leżał tak przed nią prawie całkiem nagi, nieznacznie przykryty tylko kawałkiem koca. Był tak przystojny, że na sam jego widok poczuła dreszcz przenikający całe ciało. I tak arogancki, zadufany w sobie, że miał to wypisane na twarzy. – Obszukałam twoje ciuchy. Nie masz dokumentów.
– Wiem. Mówiłem, że miałem niemiłą przygodę w lesie.
– Zakładam, że obrobiła cię dziwka, z której usług chciałeś skorzystać w leśnej głuszy?
– Nie korzystam z takich usług! – wysyczał, najwyraźniej rozzłoszczony. – Masz mnie natychmiast uwolnić i wypuścić. Co to za głupie kawały?
Stanęła w nogach łóżka i wyciągnąwszy przed siebie prawą dłoń, energicznie wyprostowała środkowy palec, w dobrze znanym geście.
– Idę się umyć i przebrać. Bez numerów, bo mam w spiżarce siekierę, a w gospodarczym łopatę. Zabiję cię i zakopię w ogródku, a ty wiesz jakie warzywa rosną na takim nawozie?!
Osłupiał. Dosłownie. Leżał nieruchomo i wybałuszał oczy, gapiąc się na nią bez słowa. Ilona wzruszyła ramionami i skierowała się do łazienki. Kwadrans później wyszła stamtąd, umyta, odświeżona, ubrana jedynie w szlafrok, z burzą na wpół mokrych włosów.
– Grzeczny chłopiec – pochwaliła, gdy weszła do sypialni. Dawid teraz siedział, ze wzrokiem ponuro utkwionym w okno. Był silny, ale i tak nie zdołał się uwolnić. Musiał poczekać na tę pogiętą babę. Która okazała się szalenie intrygującą kobietą. Miała małą twarz, o szpiczastej brodzie, wyrazistym nosie i pełnych, nawet zbyt pełnych ustach. Do tego te zielone oczy i cała masa kręconych, rudych pukli. Nie, nie była piękna. Nie była nawet ładna. Ale kiedy się uśmiechnęła, nie potrafił oderwać od niej oczu.
– Co tak zaniemówiłeś? Policja zaraz tu będzie.
– I dobrze. Wyjaśnimy sobie co nieco. Ale nie licz na nic z mojej strony. Przeciwnie, oskarżę cię o napaść.
– Na tle seksualnym? – przysiadła na łóżku i patrzyła na niego z szalonym zaciekawieniem.
Nie raczył odpowiedzieć. Ale nie potrafił też odwrócić wzroku. Po prostu musiał na nią patrzeć, chłonąc każdy szczegół, każdy kolejny detal. Drobne, delikatne dłonie. Smukła sylwetka, kształtna szyja. Biel skóry, pokrytej całą masą drobniutkich piegów. Jasne brwi i rzęsy. Urocze dołeczki w policzkach, gdy się uśmiechała.
– Z tymi szerokimi ustami wyglądasz jak żaba. Na pewno nie na tle seksualnym.
– Nie lubisz ropuszek? – Jakoś nie obraziła się na te słowa.
– Żadnych płazów czy gadów.
Ilona jednym stanowczym ruchem ściągnęła z niego koc. Zrobiła to tak szybko, że nie zdążył zareagować.
– Co robisz? – wrzasnął. Teraz nie tylko był skrępowany, ale i nagi.
– No, no – powiedziała z podziwem. – Jest na co popatrzeć panie nieznajomy. Dam głowę, że nieźle go eksploatujesz na co dzień?
– Kurwa!!! – wysyczał, tracąc resztki opanowania. Szanowany biznesmen, jeden z najbardziej wpływowych ludzi w kraju i największy playboy, potraktowany w ten sposób przez jakąś wiejską dziewuchę? Nie, to nie do pomyślenia.
Ale ona wstała nie zważając na jego wściekły wzrok. Ujęła się pod boki i przechyliwszy głowę na ramię, patrzyła z podziwem na muskularne, męskie ciało.
– Ciacho jesteś. Jednak ciężkostrawne i jedynie co może pozostać po konsumpcji to niestrawność. Kumasz metaforę? Ktoś puka. To chyba sierżant? – to mówiąc zniknęła za drzwiami prowadzącymi na korytarz. Dawid siedział w milczeniu, przeżuwając w duchu tę kompromitację i obiecując sobie, że zemsta na tej babie będzie szybka oraz brutalna.
– Ilonka, ja cię znam… – do sypialni wszedł niewysoki jegomość, w przyciasnawym mundurze. – To serio włamywacz, czy potraktowałaś tak przypadkowego biedaka, który chciał naruszyć twoją świętą cnotę?
– Moja święta cnota, przepadła już dawno w mrokach dziejów – odparła spokojnie kobieta. – Co z nim zrobisz?
– Nie ma pan dokumentów, tak?
– Nie mam. Poproszę o telefon, to za godzinę zjawi się tu mój adwokat. A wtedy ona pożałuje swych żartów – brodą wskazał zamyśloną Ilonę – a ty, że nie uwolniłeś mnie od razu.
– Tadek, on mi wygląda na ważną i cenną personę. Normalny człowiek nie jest aż tak odpychający, zarozumiały i arogancki. Dzwoń, bo nie chcę mieć na sumieniu twojej kariery.
– Trochę na to za późno. Uwolnisz pana?
– Nie mogę – oświadczyła beztrosko. – Są na zatrzask, a kluczyk zgubiłam wieki temu…
Kiedy godzinę później pod małą chatkę w głębi lasu zajechały trzy duże i eleganckie auta wraz z samochodem ekipy ślusarskiej, Ilona siedziała już ubrana na werandzie na tyłach domu i ze spokojem piła herbatę, policjant ocierał raz po raz pot płynący z jego czoła, a Dawid był tak wściekły, że o mało co nie pękł z nadmiaru negatywnych doznań.
Wystarczyło jednak pięć minut, by został uwolniony.  
Błyskawicznie ubrał się i pomaszerował na poszukiwanie niegościnnej gospodyni. Długo nie musiał szukać.
– Jeszcze tu jesteś? – zdziwiła się, wstając z ociąganiem.
– Tak.
– Po co?
To krótkie, treściwe pytanie nieoczekiwanie zbiło go z tropu. Ale zaledwie na moment.
– Po to! – warknął, po czym brutalnie chwycił ją i przyciągnąwszy ku sobie, pocałował. Wręcz zmiażdżył delikatne usta, wbijając się w nie z taką siłą, aż jęknęła ze sprzeciwem. A kiedy ją puścił, odwrócił się i szybko odszedł. Nie dlatego, że czuł wstyd czy zażenowanie. Raczej z powodu nagłej chęci, by dostać od niej więcej.
Ilona oszołomiona opadła na wiklinowy fotel. Dotknęła wciąż gorących ust, na których nadal czuła smak pocałunku nieznajomego. Właśnie… Nigdy wcześniej nie całował jej mężczyzna, którego imienia nie znała.
Uśmiechnęła się. Co by nie powiedzieć, to było nawet przyjemne. On także był niczego sobie, zwłaszcza gdy siedział nago na jej łóżku, rozzłoszczony i wciąż arogancki.
Ziewnęła. Było późno. Czas pójść spać, bo jutro czekała na nią cała masa nowych obowiązków.

cdn...

21 komentarzy:

  1. Takiego rozwoju sytuacji się nie spodziewałam. Super! A co do postów: według mnie lepiej krótsze a częściej wstawiane:) Aneczka^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj to ci niegrzeczny Mateuszek ;-)
    Haha dobrze tak Dawidowi

    Pozdrawiam AD

    OdpowiedzUsuń
  3. Idealny tok wydarzeń :33

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem dlaczego, ale czytajac poczatek mialam wrażenie, jakby Mateusz zgwałcił Nikę... Moze taki mialas zamiar, Babeczko?
    Teraz juz wiadomo, ze Nika nie bedzie z Dawidem. A szkoda. Ale moze rzeczywiscie lepiej zeby znalazl sb jakas inna. A ta Ilonka wydaje sie byc fajna :3
    Mad.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dawid musi być z Dominiką. Wciąż wierze że będą razem ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. uwielbiam Cię za nie nudnego Mateusza <3
    uwielbiam za scene z ropuszką :)
    i za zbliżenie Mateusza z Niką .
    świetna część , uśmiałam się :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Tego się nie spodziewałam ! I nie ukrywam że jestem rozczarowana... :( czemu Nika pozwoliła Mateuszowi na to ??? Czemu boski Dawid nie może być z nią? Mam nadzieję że Dominika jednak wybierze Dawida bo on bardziej pasuje do niej. A swoją drogą Mateusz to niezły intrygant i mam wrażenie że trochę wykorzystuje Nike żeby się odegrać na Dawidzie. Babeczko mam nadzieję że na końcu jednak ona wybierze Dawida <3
    Karolina

    OdpowiedzUsuń
  8. Nieźle. Bezduszny myśliwy chyba stanie się zwierzyną? Takie mam przeczucie. A Nika powinna być z Mateuszem. Wcale nie jest nijaki. Po prostu jest inny niż Dawid.
    Pozdrawiam
    Frania

    OdpowiedzUsuń
  9. No i stało się. Z żalem muszę powiedzieć że to jest pierwszy post na Twoim blogu, który od początku do końca mi się nie podoba.
    Zbliżenie Mateusza i Niki faktycznie zalatuje trochę gwałtem i to jego zadowolenie że tym razem ubiegł Dawida (wrr...). Od początku nie lubiłam M. i teraz skubańca nie lubię jeszcze bardziej.
    Co do Dawida to tylko się uśmiałam. Może gdy dodasz kolejne części to zrozumiem tą całą sytuację z chatką w lesie i Ilona bo na razie nie rozumiem po co ten wątek.

    Tak więc nadal mam nadzieję że Nika ostatecznie wybierze Dawida bo mam wrażenie że M. tylko ją wykorzystuje aby się odegrać na Dawidzie za jakąś inną dziewczynę z przeszłości.

    S.

    OdpowiedzUsuń
  10. Oj dzieje się dzieje, fajnie to rozegrałaś podoba mi się że Mateusz nie jest nijaki ale też ma charakterek może troche brutalnie wyszedł ten seks no ale poniosły go emocje, a po za tym kocha Nike, ona zreszta tez cos do niego czuje :) a jesli chodzi o Dawida to dobrze mu tak :D teraz to ona stanie sie zwierzyna, prosze cie niech sie zakocha w ilonie wtedy zobaczy jak to jest. Oczywiscie niech Ilona go odrzuca ale ostatecznie fajnie jak by byli razem bo ona ma niezly charakterek :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Też myślę że Mateusz gra nieczysto. Bardzo chce aby Dominika była z Dawidem :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Babeczko dlaczego we wszystkich twoich opowiadaniach główne bohaterki są dziewicami?? To jest trochę dziwne jak na nasze czasy. A co do tego opowiadania mam wrażenie, że wszyscy bohaterowie są powiązani ze sobą. Może okazać się, że to jakaś bliska osoba Mateuszowi lub Dominice.
    Co do częstości dodawania opowiadań lepiej jest jak dodajesz częściej opowiadania nieważne, że są krótkie ważne jest to, że szybciej wtedy dowiadujemy jak dalej potoczą się losy bohaterów. Pozdrawiam,
    Demonica

    OdpowiedzUsuń
  13. Hm... Zróbmy ranking. Z jednej strony Wygrana, Historia, Nikomu ani słowa, Krewny, Dżin, Aż do końca świata i Sylwestrowa opowieść. Z drugiej Niekompletni, Sen, Lustra, Życzenie, Spod ciebie, Pewnego zimowego, Głód, Pomyłka, Czas poświęcony, Trzy mile, Basen, Pechowa dziewczyna, Kara. Mamy 7:13 dla nie-dziewic. Przy czym Sylwestrowa opowieść powstała na życzenie czytelniczki, musiała mieć cnotkę-bohaterkę ;-)
    Skąd więc twierdzenie o samych dziewicach???

    PS. Powiązani to oni z pewnością są, w końcu mają pecha występować w tym samym utworze ;-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie łam się ;-)
    Nie każdemu musi się podobać.
    Mimo że kierunek akcji nie przypadł mi do gustu to i tak niecierpliwie czekam na ciąg dalszy.

    A kiedy opublikujesz kolejną część? ;-)

    S.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie łamię się :-))) Dawno dojrzałam do myśli, że nie wszystkim podoba się to samo. Mnie również.
      A kolejna część pięć po północy........

      Usuń
    2. No to już zacieram rączki i czekam ;-)

      Usuń
    3. czekamy z niecierpliwością

      Usuń
  15. Pewnie Ilona to była Mateusza :-) Dalej stawiam na Dawida.Moim zdaniem Mateusz to nudny egoista

    OdpowiedzUsuń
  16. Babeczko, żałuję, że masz męża bo inaczej bym do Ciebie przyjechał i porwał Cię ;) Uwielbiam Twoje opowiadania. Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że twój wybranek należycie dba o skarb jaki ma w domu. Pozdrawiam gorąco, Wojtek :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Na początku chciałam żeby Dominika była z Dawidem .. Teraz wolę Rudą :D No bo co .. ona zmieni Dawida(wiem że zmieni bo już prawie jej się to udało), a potem on wróci do Dominiki ? NIE NIE NIE ! Związek Dominiki z Mateuszem już jak dla mnie stracił barwy. Już do końca będę kibicować Rudej . W końcu kto powiedział że taki mężczyzna jak Dawid nie może być z taką kobietą jak Ilona ?

    OdpowiedzUsuń
  18. Jak wrócę z kościółka, to odpowiem na wasze komentarze :-))) Pa pa!

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.