Na ten tydzień, to już ostatni post. Jutro robię sobie wolne od neta :-)))
Pojawiły się skargi. Że co chwilę trzeba wchodzić na bloga, wyczekiwać, itd... Możliwe że słuszne. Kiedyś zadałam czytelnikom pytanie, co mam robić - dawać teksty częściej, a krótsze, czy rzadko, a dłuższe. Głosy były podzielone. Myślę, że nie dam rady zaspokoić oczekiwań wszystkich, więc proponuję, że będę jednak dodawać krótsze, a kto zachce wpadnie na bloga, raz na dwa tygodnie i przeczyta sobie wszystko hurtem. Tak chyba będzie najbardziej sprawiedliwie? Planów na miesiąc nie robię, bo wspomniałam, że krucho u mnie z wolnym czasem. Za to umówimy się na żelazne dwa posty tygodniowo. Starym zwyczajem pięć po północy ;-) Czyli jak pokaże się coś w poniedziałek i środę, to limit wyczerpany. Chyba, że coś dodatkowego, nie związanego z częścią literacką. Nie będę tłumaczyć dlaczego tak, a nie inaczej, bo wchodzicie tu by oderwać się od szarej rzeczywistości, a nie czytać spis kłopotów i trudów mego codziennego życia ;-)
PS. Bardzo proszę o wskazanie znalezionych błędów w poniższym tekście.
W mojej głowie, w twoim sercu (VIII)
Nie ośmieliła się
powiedzieć Mateuszowi prawdy. Wolała mieć wyrzuty sumienia niż sprawić, by
zgasł blask w jego oczach. Oczywiście przyjechał, choć gdy zadzwoniła leżał już
w łóżku. Przywiózł ze sobą wielką pakę nachosów, dwa piwa jabłkowe i dobry
humor. Siedzieli prawie do czwartej, na zmianę rozmawiając i milcząc. Potem
zdrzemnęli się i obudziła się w jego ramionach. Mateusz był całkiem zwyczajny i
nie budził w niej takich emocji jak Dawid. Zresztą… Zwyczajny? Nie, to
nieodpowiednie słowo.
– O czym myślisz?
– wymruczał wciąż nie do końca rozbudzony. – Masz taki smutny wyraz twarzy?
– O tym, że
wyspaliśmy się w ciuchach, a teraz powinniśmy pójść umyć zęby. I musisz wrócić
do swojego domu.
Odwrócił ją na plecy i
bardzo delikatnie powiódł palcem wzdłuż linii policzka. Oczy wciąż miał
zaspane, ale i poważne. Poza tym były tak intensywnie błękitne… Jak ktoś mógł
mieć aż tak niebieskie oczy?
– Nie chcę –
szepnął, jeszcze bardziej się pochylając. – Mogę zostać? Obiecuję, że będę
grzeczny.
– To po co chcesz
zostać? – odparła impulsywnie.
– Mam być
niegrzeczny?
– Masz być sobą.
– Będę – pochylił
się jeszcze bardziej i dotknął wargami jej ust. Ale subtelny pocałunek bardzo
szybko zamienił się w bardziej namiętny. Nika oplotła jego ramiona i przymknęła
oczy. Pomyślała, że Mateusz jest jak dobre grzane wino; rozgrzewał, dostarczał
przyjemności i wnosił swoją obecnością niezwykłe poczucie bezpieczeństwa.
Inaczej niż Dawid, który był jak szampan – od razu uderzał do głowy, a po
wszystkim pozostawały jedynie wyrzuty sumienia. Powinna się otrząsnąć i trzymać
z daleka od tego drugiego. Zwłaszcza jeśli naprawdę zależało jej na Mateuszu. Gdy
skumulują się wszystkie kłamstwa i oszustwa, wtedy naprawdę ją zostawi. Nie
mówiąc już o bólu, który mu zada.
Chłopak nagle przerwał.
Uniósł głowę i wpatrywał się w zarumienioną Nikę. Coś było nie tak. Wyczuwał
to, choć nie potrafił nazwać. Gdzieś tam pojawiło się dobrze znane uczucie
zazdrości. Wiedział już dlaczego dziewczyna jest odrobinę zmyślona, nieobecna,
jakby z kimś go porównywała.
Nie! Tym razem nie da
mu wygrać. Choćby był tysiąc razy przystojniejszy i bogatszy.
Znów zaczął ją całować.
Tym razem nie tak delikatnie, a coraz mocniej, bardziej władczo. Wiedział
doskonale czego chce i miał zamiar to dziś zdobyć. Gdyby nie widmo Dawida,
wolałby z tym poczekać. Nika zdziwiona jego nieoczekiwaną stanowczością,
otworzyła szeroko oczy. I cicho jęknęła, gdy poczuła jak dłoń Mateusza zwinnie
wślizgnęła się pod cienki materiał jej bielizny. Chciała zaprotestować, ale nie
pozwolił na to. Jeden palec wsunął do gorącego, ale jeszcze suchego wnętrza i
zaczął nim poruszać, delikatnie przy tym muskając ten najwrażliwszy punkt. Na
efekt nie musiał długo czekać. O podnieceniu dziewczyny doskonale świadczyła
wilgoć, która nagle zaczęła się sączyć z jej wnętrza. Przerwał pocałunek i
lekko uniósł głowę. Z satysfakcją patrzył na rozkosz malującą się na jej
twarzy, uchylone, nabrzmiałe od pocałunków usta, zamglone oczy. Czuł jak nieznacznie
porusza biodrami, jakby chciała mu pokazać, że chce znacznie więcej.
– Mam to zrobić? –
spytał schrypniętym z podniecenia szeptem.
Jęknęła, jeszcze
bardziej naprężając ciało. Uznał to za odpowiedź twierdzącą. Na chwilę przerwał
i podniósł się, by zdjąć koszulkę i zsunąć spodnie. Oczom Niki ukazał się duży,
sterczący w pełnej erekcji członek. Mało brakowało, a spanikowałby, wycofując
się i prosząc, by zostawili to na później. Ale Mateusz tym razem nie zamierzał
się poddać. Pragnął tego od pierwszego spotkania, od momentu, gdy ją zobaczył.
O tym, jak się będą kochać, marzył każdego dnia. I każdej nocy. Teraz położył
się obok, kolejnym pocałunkiem zdusił cisnący się na jej usta sprzeciw, niemal
brutalnie zaczął pieścić nabrzmiałe piersi, ocierać się swoim ciałem o jej
biodra. Po chwili zarówno sukienka, jak i bielizna dziewczyny wylądowały na
podłodze obok łóżka.
Miał ją w końcu nagą,
tuż obok, na wyciągnięcie ręki. Była przy tym gorąca, wilgotna i niesamowicie
podniecona. Miał tylko nadzieję, że da radę się opanować i nie zrobi tego zbyt
brutalnie. W końcu był to jej pierwszy raz…
Położył się na niej, wplatając
swoje place w jej palce. Wpatrywał się w rozszerzone oczy dziewczyny, bo
właśnie poczuła wciskającą się w nią nabrzmiałą męskość. Chciała zaprotestować,
powiedzieć, że to za szybko, zbyt nagle, ale wtedy błękitne oczy chłopaka
pociemniały. Zrozumiała, że nie przerwie, a każdy opór z jej strony znacznie
bardziej go podnieca niż zniechęca.
– Mati…
– Nie! – pochylił się
i czubkiem języka zaczął pieścić płatek jej ucha i skrawek szyi. A potem
nagłym, szybkim ruchem wbił się w nią, aż po sam koniec. I zamarł, bo z oczu
Niki popłynęły łzy, a z ust wydobył się cichy okrzyk bólu.
Poczuł żal, że to on
był powodem cierpienia. Ale nadal nie zamierzał zrezygnować. Gdzieś tam
majaczyło mu wspomnienie rywala i satysfakcja odczuwana z faktu, że udało mu
się go ubiec, stała się również powodem frustracji. Nie tego chciał dla swego
związku z Dominiką. Nie chciał, ale nie potrafił się powstrzymać. Ten natłok różnorakich
uczuć, na dodatek podsycony coraz mocniejszym podnieceniem, stał się prawdziwą
mieszanką wybuchową.
– Kocham cię! –
wydyszał Mateusz prosto w jej ucho. – Kocham i chcę mieć do samego końca!
Wplotła jedną dłoń w
kędzierzawe włosy, drugą położyła na plecach. To było cholernie przyjemne czuć
jego pożądanie, ciężar ciała i mokre, pełne namiętności pocałunki. A na dodatek
zaczął się poruszać, najpierw powoli, później coraz szybciej, coraz mniej panując
nad własnymi emocjami.
Początkowy ból, zmienił
się w przyjemność i przyjmowała każde jego pchnięcie z coraz głośniejszymi
jękami i z coraz mocniej odczuwaną rozkoszą. Uniósł się na wyprostowanych
ramionach i na moment przerwał, patrząc z triumfem w twarz dziewczyny. Zauważyła
to, ale nie do końca zrozumiała dlaczego. A później nie miała już czasu na
jakiekolwiek myśli. Mateusz opadł na nią i wbił się w jej usta. Jedną dłoń
zacisnął na jędrnej piersi, drugą na zgrabnym pośladku. Poruszał w się w szalonym
tempie, pragnąc jak najprędzej dotrzeć do finału. Sprawiał tym i ból, i nieziemską
przyjemność. Poczuła jak całe jej ciało wibruje, drży w oczekiwaniu na
zakończenie, gdy on nagle jęknął i błyskawicznie się podniósł, wysuwając się z
niej. Patrzyła zafascynowana jak tryska na jej brzuch obfitym strumieniem
mlecznobiałej cieczy. Potem opadł obok i wciąż głośno dysząc, przytulił się do
nagiego ciała dziewczyny.
– To było cudowne –
powiedziała w rozmarzeniu.
– Cudowne? Raczej
mam wrażenie, że zachowałem się egoistycznie.
– Dlaczego?
– Bo nie
zaczekałem na ciebie. Ale słowo! Nie mogłem tego powstrzymać. – Z uśmiechem
odgarnął kosmyki z jej szyi.
– Może być jeszcze
lepiej?
– Może.
– To kiedy powtórzymy?
– spytała z entuzjazmem, wtulając się w ramiona chłopaka.
– Wtedy, gdy
powiesz mi, że mnie kochasz.
Znieruchomiała. Jednak
nie odsunęła się, tylko lekko uniosła głowę, tak, by móc spojrzeć mu prosto w
oczy.
– To wielkie
słowo. Ale jeśli chcesz wiedzieć, to chyba naprawdę cię kocham. I dlatego muszę
ci coś wyznać. A ty zadecydujesz, co będzie potem…
***
Wściekły Mateusz
podjechał pod okazały gmach restauracji. Śledził swojego szefa, aż spod jego
domu. Teraz zgasił motor i odłożył kask. Następnie utkwił ponury, pełen złości
wzrok w muskularnej sylwetce Dawida.
Dominika powiedziała mu
całą prawdę. Nie dlatego, że chciała uspokoić sumienie, ale po to, by w
przyszłości podobne rzeczy nie stały się przyczyną rozbicia ich związku. Pominęła
jedynie własne uczucia.
Z jednej strony czuł
gniew, że tak go oszukała. Z drugie, on również nie był do końca szczery. Czy
mógł więc winić ją za coś, co tak prawdomównie wyznała?
Nie, na nią nie. Ale
temu dupkowi powinien obić mordę i oświadczyć, by trzymał się z daleka od jego
dziewczyny.
Dawid właśnie witał się
z jakiś wysokim, szpakowatym jegomościem. Wzrok Mateusza powędrował do
luksusowego auta zaparkowanego kilkanaście metrów dalej. A później na jego
ustach pojawił się szeroki uśmiech.
Zagadnięta dziś przez
niego sekretarka, oczarowana szerokim uśmiechem chłopaka, wypaplała wszystko.
Szef miał dziś spotkanie na kolacji z jakimś kontrahentem, potem jechał na
kolejne, tym razem nie wiadomo z kim, ale daleko, bo kazał sobie wynająć apartament
w hotelu w mieście położonym w odległości ponad dwustu kilometrów.
Chłopak wstał i
podszedł do ciemnego, luksusowego auta.
– Daleka trasa –
mruknął. – A po drodze prawie same lasy i zapyziałe wioski.
Podrzucił w górę
trzymany kluczyk. Zdobycie tego cacka, kosztowało go całe dwa dni przemyśleń i
jeden dzień realizacji. Podczas gdy prezes wyszedł do sali konferencyjnej,
Mateusz bajerował jego sekretarkę, a później wszedł do gabinetu, by dokonać
rzekomej naprawy. Reszta to już było małe piwo.
Teraz otworzył auto i
wsiadł do środka. Sprawdził poziom paliwa i szybo porachował w myślach.
Wiedział doskonale co powinien zrobić… Pomysł, by dać temu dupkowi nauczkę, był
znacznie lepszy niż osobista zemsta. Na tę i tak przyjdzie pora, jeśli nie
odczepi się od Dominiki.
Zbiornik miał określoną
pojemność. Szanowny pan zdobywca świata, utknie gdzieś pośrodku drogi, akurat
tam, gdzie lasy są najgęstsze, a zaludnienie najmniejsze.
Jednak zanim wyszedł,
coś jeszcze zwróciło jego uwagę. Dawid zostawił w samochodzie zarówno telefon
jak i portfel. Były w nim co prawda jedynie dokumenty, ale o to właśnie
chodziło! Swoją złotą kartą będzie mógł się wypchać w leśnej głuszy.
Zadowolony, wrócił do
swego motoru. Założył kask i czekał, aż w drzwiach ukaże się sylwetka wroga. Po
godzinie oczekiwania, zgodnie z tym co powiedziała sekretarka, po schodach
zbiegł Dawid i w pośpiechu wsiadł do auta. Ruszył z piskiem opon.
Mateusz również postanowił
wrócić do domu.
Żałował tylko jednego –
że nie mógł być świadkiem wydarzenia, które zainicjował.
Nie szkodzi. To była
dopiero pierwsza runda.
Rozbawiony, odpalił
motor i odjechał.
***
Dawid zmarszczył brwi.
Zdziwiony wpatrywał się w kontrolkę poziomu paliwa, która wyraźnie wskazywała,
że jedzie na rezerwie. Wiedział, że nie da rady dojechać do celu, musiał po
drodze znaleźć jakąś stację. Tylko gdzie, skoro dookoła były same lasy? Na
dodatek zaczęło padać.
Kiedy stanął gdzieś na
kompletnym pustkowiu, z nieba płynęły dosłownie potoki wody. To była
krótkotrwała lecz intensywna ulewa. Na dodatek dopiero teraz zauważył, że nie
ma ani telefonu, ani dokumentów.
Zdumiony tym wszystkim,
ale i coraz mocniej rozzłoszczony, wysiadł z auta i postanowił poszukać pomocy.
Jakaś chałupa musiała w końcu stać na tym zadupiu?
Gdy podążał leśną
drogą, złapała go kolejna ulewa.
Przemoknięty,
zziębnięty Dawid, czuł prawdziwą furię. Co się do diabła działo? I dlaczego nie
ma tutaj żywej duszy.
W końcu, na skraju
lasu, ujrzał niewielki domek. Napis głosił, że to leśniczówka. Ale nie
wyglądało na to, by ktoś był w środku.
Walnął z wściekłością w
zamknięte drzwi. Potem podszedł do okna i najzwyczajniej w świecie wybił szybę.
Skoro ktoś mieszka na takim pustkowiu, musi się liczyć z włamaniami. A on
przynajmniej będzie mógł pokryć wszystkie szkody.
Domek był niewielki,
przytulny. Nie wiadomo skąd, nasunął się Dawidowi obraz rozkosznej staruszki,
siedzącej w fotelu i dziergającej na drutach kolejny sweterek dla kolejnego
wnuczka. Otrząsnął się i wzrokiem poszukał włącznika światła.
Nieco później bez
skrępowania poczęstował się zawartością lodówki, skorzystał z łazienki, a na
samym końcu z obszernego łóżka w małej sypialni. Mokre ciuchy zostawił na
podłodze, tuż w progu. Był wykończony, więc przytuliwszy się do poduszki, która
pachniała miętą i całym zestawem innych ziół, ziewnął, po czym bardzo szybko
zasnął.
Kiedy się obudził, na
zewnątrz panował już mrok. Ale nie ten spowodowany burzowymi chmurami. Chciał
się przeciągnąć, lecz jego lewe ramię stawiło nieoczekiwany opór. Usiłując coś
dojrzeć w panujących ciemnościach, po omacku szukał włącznika lampki nocnej.
Pamiętał, że chyba stała na jednym ze stolików obok. W końcu rozbłysło
przytłumione światło i zdumiony Dawid ujrzał, że wokół jego prawego nadgarstka
zapięte są kajdanki, których druga część została zamocowana na bardzo solidnym
pręcie łóżka.
– Co do cholery? –
warknął rozzłoszczony.
– No proszę! Mój
uroczy włamywacz się obudził.
Spojrzał w stronę skąd
dochodził skrzeczący, nieprzyjemny głos i aż się otrząsnął. W drzwiach stała
ohydna starucha, w brudnym, zniszczonym ubraniu. Jej siwe włosy sterczały we
wszystkich kierunkach świata i Dawid z obrzydzeniem pomyślał, że niemal widać w
nich skaczące insekty. Dalej nie było nic lepiej. Brudne, posklejane i podarte
ubranie, wstrętna, odpychająca twarz z ogromnym nosem, którego czubek, o
ironio, zwieńczony był potężną brodawką. Jednak najgorsze były zęby. W zasadzie
większości z nich po prostu nie miała. I palce, przypominające szpony potwora z
najgorszego koszmaru.
Czyżby to była
właścicielka tej przeuroczej chatki?
– Miałem niemiłą
przygodę w lesie – odparł krótko, z całych sił starając się unikać jej
wzrokiem. – Przemoknięty, trafiłem tutaj. Pokryję wszelkie koszty i jeszcze
zapłacę na górkę.
– Ach! Zapłacisz?
A może w naturze? – starucha podeszła bliżej i szeroko się uśmiechnęła. A
później, mógłby przysiąc, oblizała się.
– W naturze? –
spytał osłupiały mężczyzna. Trzeba przyznać, że tak zdziwionym rzadko zdarzało
mu się bywać.
– W naturze –
potwierdziła i jakby na próbę położyła dłoń na jego kroczu.
Mało brakowało, a
wybuchłaby śmiechem, widząc jego minę. A szkoda, bo to popsułoby zamierzony
efekt. Ilona wróciła właśnie z przedstawienia na pobliskim jarmarku. W
spektaklu, który reżyserowała grała również straszną czarownicę i trzeba
przyznać, że charakteryzator wspaniale wywiązał się z powierzonego mu zadania.
Nie chciała się już przebierać, była zmęczona i postanowiła, że całość zmyje we
własnym domu. A po powrocie zastała we własnym łóżku faceta jak z najskrytszych
marzeń. Szkoda tylko, że wzrok miał taki odpychający i zimny. Cóż… Zamiast go
uwolnić, zabawi się.
– Wieki tego nie
robiłam – zaskrzeczała, zalotnie mrugając rzęsami. – Wiesz, że bezzębne
najlepiej ciągną?
Jakoś się nie
przestraszył. Za to patrzył teraz na nią coraz bardziej podejrzliwie. Musiał
przyznać, że w pierwszym momencie o mało co nie spanikował. Lecz teraz… Była
zbyt brudna, zbyt ohydna. I co więcej, zauważył iskierki rozbawienia w
zielonych oczach. Miały inny odcień niż jego własne, nie tak intensywny, raczej
załamany odrobiną brązu.
– Dobrze –
wygodnie ułożył się na wznak. – Rób.
– Co mam robić? –
spytała zdumiona czarownica. Nagle jej głos zabrzmiał zupełnie zwyczajnie.
– Tego loda.
– Szkoda –
westchnęła. – Myślałam, że bardziej cię wystraszę. Niestety zamiast loda
zadzwonię po policję.
– Powiedziałem, że
zapłacę – warknął poirytowany.
– A kto cię tam
wie – mruknęła. Leżał tak przed nią prawie całkiem nagi, nieznacznie przykryty
tylko kawałkiem koca. Był tak przystojny, że na sam jego widok poczuła dreszcz
przenikający całe ciało. I tak arogancki, zadufany w sobie, że miał to wypisane
na twarzy. – Obszukałam twoje ciuchy. Nie masz dokumentów.
– Wiem. Mówiłem,
że miałem niemiłą przygodę w lesie.
– Zakładam, że
obrobiła cię dziwka, z której usług chciałeś skorzystać w leśnej głuszy?
– Nie korzystam z
takich usług! – wysyczał, najwyraźniej rozzłoszczony. – Masz mnie natychmiast
uwolnić i wypuścić. Co to za głupie kawały?
Stanęła w nogach łóżka
i wyciągnąwszy przed siebie prawą dłoń, energicznie wyprostowała środkowy
palec, w dobrze znanym geście.
– Idę się umyć i
przebrać. Bez numerów, bo mam w spiżarce siekierę, a w gospodarczym łopatę. Zabiję
cię i zakopię w ogródku, a ty wiesz jakie warzywa rosną na takim nawozie?!
Osłupiał. Dosłownie.
Leżał nieruchomo i wybałuszał oczy, gapiąc się na nią bez słowa. Ilona
wzruszyła ramionami i skierowała się do łazienki. Kwadrans później wyszła
stamtąd, umyta, odświeżona, ubrana jedynie w szlafrok, z burzą na wpół mokrych
włosów.
– Grzeczny
chłopiec – pochwaliła, gdy weszła do sypialni. Dawid teraz siedział, ze
wzrokiem ponuro utkwionym w okno. Był silny, ale i tak nie zdołał się uwolnić.
Musiał poczekać na tę pogiętą babę. Która okazała się szalenie intrygującą
kobietą. Miała małą twarz, o szpiczastej brodzie, wyrazistym nosie i pełnych,
nawet zbyt pełnych ustach. Do tego te zielone oczy i cała masa kręconych,
rudych pukli. Nie, nie była piękna. Nie była nawet ładna. Ale kiedy się
uśmiechnęła, nie potrafił oderwać od niej oczu.
– Co tak
zaniemówiłeś? Policja zaraz tu będzie.
– I dobrze.
Wyjaśnimy sobie co nieco. Ale nie licz na nic z mojej strony. Przeciwnie,
oskarżę cię o napaść.
– Na tle
seksualnym? – przysiadła na łóżku i patrzyła na niego z szalonym
zaciekawieniem.
Nie raczył
odpowiedzieć. Ale nie potrafił też odwrócić wzroku. Po prostu musiał na nią
patrzeć, chłonąc każdy szczegół, każdy kolejny detal. Drobne, delikatne dłonie.
Smukła sylwetka, kształtna szyja. Biel skóry, pokrytej całą masą drobniutkich
piegów. Jasne brwi i rzęsy. Urocze dołeczki w policzkach, gdy się uśmiechała.
– Z tymi szerokimi
ustami wyglądasz jak żaba. Na pewno nie na tle seksualnym.
– Nie lubisz
ropuszek? – Jakoś nie obraziła się na te słowa.
– Żadnych płazów
czy gadów.
Ilona jednym stanowczym
ruchem ściągnęła z niego koc. Zrobiła to tak szybko, że nie zdążył zareagować.
– Co robisz? –
wrzasnął. Teraz nie tylko był skrępowany, ale i nagi.
– No, no –
powiedziała z podziwem. – Jest na co popatrzeć panie nieznajomy. Dam głowę, że
nieźle go eksploatujesz na co dzień?
– Kurwa!!! –
wysyczał, tracąc resztki opanowania. Szanowany biznesmen, jeden z najbardziej
wpływowych ludzi w kraju i największy playboy, potraktowany w ten sposób przez
jakąś wiejską dziewuchę? Nie, to nie do pomyślenia.
Ale ona wstała nie
zważając na jego wściekły wzrok. Ujęła się pod boki i przechyliwszy głowę na
ramię, patrzyła z podziwem na muskularne, męskie ciało.
– Ciacho jesteś.
Jednak ciężkostrawne i jedynie co może pozostać po konsumpcji to niestrawność.
Kumasz metaforę? Ktoś puka. To chyba sierżant? – to mówiąc zniknęła za drzwiami
prowadzącymi na korytarz. Dawid siedział w milczeniu, przeżuwając w duchu tę kompromitację
i obiecując sobie, że zemsta na tej babie będzie szybka oraz brutalna.
– Ilonka, ja cię
znam… – do sypialni wszedł niewysoki jegomość, w przyciasnawym mundurze. – To
serio włamywacz, czy potraktowałaś tak przypadkowego biedaka, który chciał naruszyć
twoją świętą cnotę?
– Moja święta
cnota, przepadła już dawno w mrokach dziejów – odparła spokojnie kobieta. – Co
z nim zrobisz?
– Nie ma pan
dokumentów, tak?
– Nie mam. Poproszę
o telefon, to za godzinę zjawi się tu mój adwokat. A wtedy ona pożałuje swych
żartów – brodą wskazał zamyśloną Ilonę – a ty, że nie uwolniłeś mnie od razu.
– Tadek, on mi
wygląda na ważną i cenną personę. Normalny człowiek nie jest aż tak
odpychający, zarozumiały i arogancki. Dzwoń, bo nie chcę mieć na sumieniu
twojej kariery.
– Trochę na to za
późno. Uwolnisz pana?
– Nie mogę –
oświadczyła beztrosko. – Są na zatrzask, a kluczyk zgubiłam wieki temu…
Kiedy godzinę później
pod małą chatkę w głębi lasu zajechały trzy duże i eleganckie auta wraz z
samochodem ekipy ślusarskiej, Ilona siedziała już ubrana na werandzie na tyłach
domu i ze spokojem piła herbatę, policjant ocierał raz po raz pot płynący z
jego czoła, a Dawid był tak wściekły, że o mało co nie pękł z nadmiaru
negatywnych doznań.
Wystarczyło jednak pięć
minut, by został uwolniony.
Błyskawicznie ubrał się
i pomaszerował na poszukiwanie niegościnnej gospodyni. Długo nie musiał szukać.
– Jeszcze tu
jesteś? – zdziwiła się, wstając z ociąganiem.
– Tak.
– Po co?
To krótkie, treściwe
pytanie nieoczekiwanie zbiło go z tropu. Ale zaledwie na moment.
– Po to! –
warknął, po czym brutalnie chwycił ją i przyciągnąwszy ku sobie, pocałował.
Wręcz zmiażdżył delikatne usta, wbijając się w nie z taką siłą, aż jęknęła ze
sprzeciwem. A kiedy ją puścił, odwrócił się i szybko odszedł. Nie dlatego, że
czuł wstyd czy zażenowanie. Raczej z powodu nagłej chęci, by dostać od niej
więcej.
Ilona oszołomiona
opadła na wiklinowy fotel. Dotknęła wciąż gorących ust, na których nadal czuła
smak pocałunku nieznajomego. Właśnie… Nigdy wcześniej nie całował jej
mężczyzna, którego imienia nie znała.
Uśmiechnęła się. Co by
nie powiedzieć, to było nawet przyjemne. On także był niczego sobie, zwłaszcza
gdy siedział nago na jej łóżku, rozzłoszczony i wciąż arogancki.
Ziewnęła. Było późno.
Czas pójść spać, bo jutro czekała na nią cała masa nowych obowiązków.
cdn...
Takiego rozwoju sytuacji się nie spodziewałam. Super! A co do postów: według mnie lepiej krótsze a częściej wstawiane:) Aneczka^^
OdpowiedzUsuńOj to ci niegrzeczny Mateuszek ;-)
OdpowiedzUsuńHaha dobrze tak Dawidowi
Pozdrawiam AD
Idealny tok wydarzeń :33
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego, ale czytajac poczatek mialam wrażenie, jakby Mateusz zgwałcił Nikę... Moze taki mialas zamiar, Babeczko?
OdpowiedzUsuńTeraz juz wiadomo, ze Nika nie bedzie z Dawidem. A szkoda. Ale moze rzeczywiscie lepiej zeby znalazl sb jakas inna. A ta Ilonka wydaje sie byc fajna :3
Mad.
Dawid musi być z Dominiką. Wciąż wierze że będą razem ;)
OdpowiedzUsuńuwielbiam Cię za nie nudnego Mateusza <3
OdpowiedzUsuńuwielbiam za scene z ropuszką :)
i za zbliżenie Mateusza z Niką .
świetna część , uśmiałam się :)
Tego się nie spodziewałam ! I nie ukrywam że jestem rozczarowana... :( czemu Nika pozwoliła Mateuszowi na to ??? Czemu boski Dawid nie może być z nią? Mam nadzieję że Dominika jednak wybierze Dawida bo on bardziej pasuje do niej. A swoją drogą Mateusz to niezły intrygant i mam wrażenie że trochę wykorzystuje Nike żeby się odegrać na Dawidzie. Babeczko mam nadzieję że na końcu jednak ona wybierze Dawida <3
OdpowiedzUsuńKarolina
Nieźle. Bezduszny myśliwy chyba stanie się zwierzyną? Takie mam przeczucie. A Nika powinna być z Mateuszem. Wcale nie jest nijaki. Po prostu jest inny niż Dawid.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Frania
No i stało się. Z żalem muszę powiedzieć że to jest pierwszy post na Twoim blogu, który od początku do końca mi się nie podoba.
OdpowiedzUsuńZbliżenie Mateusza i Niki faktycznie zalatuje trochę gwałtem i to jego zadowolenie że tym razem ubiegł Dawida (wrr...). Od początku nie lubiłam M. i teraz skubańca nie lubię jeszcze bardziej.
Co do Dawida to tylko się uśmiałam. Może gdy dodasz kolejne części to zrozumiem tą całą sytuację z chatką w lesie i Ilona bo na razie nie rozumiem po co ten wątek.
Tak więc nadal mam nadzieję że Nika ostatecznie wybierze Dawida bo mam wrażenie że M. tylko ją wykorzystuje aby się odegrać na Dawidzie za jakąś inną dziewczynę z przeszłości.
S.
Oj dzieje się dzieje, fajnie to rozegrałaś podoba mi się że Mateusz nie jest nijaki ale też ma charakterek może troche brutalnie wyszedł ten seks no ale poniosły go emocje, a po za tym kocha Nike, ona zreszta tez cos do niego czuje :) a jesli chodzi o Dawida to dobrze mu tak :D teraz to ona stanie sie zwierzyna, prosze cie niech sie zakocha w ilonie wtedy zobaczy jak to jest. Oczywiscie niech Ilona go odrzuca ale ostatecznie fajnie jak by byli razem bo ona ma niezly charakterek :)
OdpowiedzUsuńTeż myślę że Mateusz gra nieczysto. Bardzo chce aby Dominika była z Dawidem :)
OdpowiedzUsuńBabeczko dlaczego we wszystkich twoich opowiadaniach główne bohaterki są dziewicami?? To jest trochę dziwne jak na nasze czasy. A co do tego opowiadania mam wrażenie, że wszyscy bohaterowie są powiązani ze sobą. Może okazać się, że to jakaś bliska osoba Mateuszowi lub Dominice.
OdpowiedzUsuńCo do częstości dodawania opowiadań lepiej jest jak dodajesz częściej opowiadania nieważne, że są krótkie ważne jest to, że szybciej wtedy dowiadujemy jak dalej potoczą się losy bohaterów. Pozdrawiam,
Demonica
Hm... Zróbmy ranking. Z jednej strony Wygrana, Historia, Nikomu ani słowa, Krewny, Dżin, Aż do końca świata i Sylwestrowa opowieść. Z drugiej Niekompletni, Sen, Lustra, Życzenie, Spod ciebie, Pewnego zimowego, Głód, Pomyłka, Czas poświęcony, Trzy mile, Basen, Pechowa dziewczyna, Kara. Mamy 7:13 dla nie-dziewic. Przy czym Sylwestrowa opowieść powstała na życzenie czytelniczki, musiała mieć cnotkę-bohaterkę ;-)
OdpowiedzUsuńSkąd więc twierdzenie o samych dziewicach???
PS. Powiązani to oni z pewnością są, w końcu mają pecha występować w tym samym utworze ;-)
Nie łam się ;-)
OdpowiedzUsuńNie każdemu musi się podobać.
Mimo że kierunek akcji nie przypadł mi do gustu to i tak niecierpliwie czekam na ciąg dalszy.
A kiedy opublikujesz kolejną część? ;-)
S.
Nie łamię się :-))) Dawno dojrzałam do myśli, że nie wszystkim podoba się to samo. Mnie również.
UsuńA kolejna część pięć po północy........
No to już zacieram rączki i czekam ;-)
Usuńczekamy z niecierpliwością
UsuńPewnie Ilona to była Mateusza :-) Dalej stawiam na Dawida.Moim zdaniem Mateusz to nudny egoista
OdpowiedzUsuńBabeczko, żałuję, że masz męża bo inaczej bym do Ciebie przyjechał i porwał Cię ;) Uwielbiam Twoje opowiadania. Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że twój wybranek należycie dba o skarb jaki ma w domu. Pozdrawiam gorąco, Wojtek :)
OdpowiedzUsuńNa początku chciałam żeby Dominika była z Dawidem .. Teraz wolę Rudą :D No bo co .. ona zmieni Dawida(wiem że zmieni bo już prawie jej się to udało), a potem on wróci do Dominiki ? NIE NIE NIE ! Związek Dominiki z Mateuszem już jak dla mnie stracił barwy. Już do końca będę kibicować Rudej . W końcu kto powiedział że taki mężczyzna jak Dawid nie może być z taką kobietą jak Ilona ?
OdpowiedzUsuńJak wrócę z kościółka, to odpowiem na wasze komentarze :-))) Pa pa!
OdpowiedzUsuń