poniedziałek, 6 stycznia 2014

W mojej głowie, w twoim sercu (IX)

    Właśnie z zapałem znęcam się na skrzypcami. Doszłam do wniosku, że muszę sobie załatwić jakieś większe, w odpowiednim dla mnie rozmiarze, bo spodobało mi się. Umiem grać już dwie kolędy, czytać nuty, i takie tam. Poza tym bolą mnie opuszki palców lewej ręki. Ale to i tak świetne zajęcie, odstresowujące, przyjemne, tylko na razie strasznie fałszuję :-)))  Jak ktoś rok temu powiedziałby mi, że będę grała na skrzypcach, to natychmiast posłałbym go do psychiatry i unikała szaleńca jak diabeł święconej wody. A tu proszę... Lubię, gdy życie pozytywnie mnie zaskakuje.
        
      No i zaskoczyliście mnie zachwytem nad Sylwestrową opowieścią. Jest trzecia w rankingu. Chyba napisze kontynuację? 

      Przyjemności w czytaniu. Ze względu na dzień wolny, daję długi, soczysty kawałek ;-)

     PS. Co sądzicie o nowym indeksie opowiadań? Artystka ze mnie żadna, zaledwie amator, ale czy może być?

          W mojej głowie, w twoim sercu (IX)
Dawid z satysfakcją po raz kolejny odczytał maila od prawnika. I list w formie załącznika, taki sam, który poczta dostarczyła tej bezczelnej babie.

Nadal nie mógł się pozbyć uczucia upokorzenia. Teraz mu zapłaci za to, że w ten sposób ośmieliła się go potraktować. Pocałunek to był zaledwie wstęp. Zresztą bardzo przyjemny wstęp.

Wstał, z zamiarem udania się piętro niżej, do biura, gdzie pracowała Dominika. Pomimo tego, co zdarzyło się tydzień temu nie miał zamiaru się poddać. Będzie ją miał! Choćby musiał udawać śmiertelnie zakochanego, do oświadczyn włącznie. Ubawiony tą niezwykłą myślą, roześmiał się. I w tym momencie drzwi do jego gabinetu otworzyły się z hukiem, a do środka wtargnęła płomiennoruda kobieta, dzierżąc w dłoniach sporych rozmiarów wiklinowy kosz. Najwyraźniej była wściekła, bo policzki miała zaczerwienione, a w oczach szczere oburzenie.
– Ty mnie oskarżasz o napaść seksualną?! Ty?! – ryknęła potężnym głosem, po czym wydobyła z trzymanego koszyka coś małego i okrągłego, po czym wycelowała i rzuciła, bezbłędnie trafiając wprost w pierś, pełnego złośliwej satysfakcji Dawida. Od razu przeszła mu ta radość, kiedy poczuł nieprzyjemny zapach, a po jego eleganckim garniturze spłynęły resztki rozbitego jajka. Na więcej nie miał czasu, bo w jego stronę poleciały kolejne pociski.
Najgorsze było jednak to, że musiał się w końcu schować za wysokim oparciem fotela. Jednak przybyłej szybko wyczerpała się amunicja i teraz stała tylko, dysząc z wściekłości, ze wzrokiem utkwionym w umazanego jajeczną mazią Dawida.
Wykorzystał tę chwilową przerwę. Sprawnie przeskoczył przez biurko, po czym w dwóch susach dopadł rozzłoszczonej kobiety i sprawnie unieruchomił jej ramiona.
– Co ty wyprawiasz wariatko?!
– To! – I celnie oraz z wyjątkową siłą wymierzyła mu mocny cios kolanem między nogi. Wrzasnął tak głośno, że aż się wystraszyła.
A później postanowił się zemścić.
Przybyła na wezwanie sekretarki ochrona, zdębiała na widok sceny, jaka rozgrywała się przed ich oczyma. Prezes, umazany jakąś śmierdzącą masą, wymierzał właśnie silne ciosy w wypiętą pupę przełożonej przez jego kolano kobiety. Wyglądał przy tym znacznie mniej dystyngowanie i elegancko niż zazwyczaj. W dodatku najwyraźniej był nieziemsko wściekły.
– Puszczaj padalcu! – wrzasnęła upokorzona Ilona. Jak on śmiał?!
– Teraz tak! – odparł z satysfakcją. – Zabrać mi ją i wyrzucić za bramę. A jak jeszcze raz się dostanie na teren firmy, to was wszystkich pozwalniam. Dyscyplinarnie! – warknął, zdejmując ubrudzoną marynarkę.
Nagle kobieta wypogodziła się. Co więcej parsknęła śmiechem. Rude włosy rozsypały się na nagich ramionach, w oczach widać było rozbawienie.
– Ja bym się na twoim miejscu nie cieszył – ostrzegł ją. – To już druga napaść i drugi zarzut.
Nie odpowiedziała, tylko pokazała mu język. A kiedy wyprowadzała ją ochrona, wyraźnie usłyszał jak zaczęła śpiewać…
– Przeleć mnie, kochanie, przeleć mnie! – zawodziła rzewnym głosem, dusząc się ze śmiechu.
Miał dość.
– Z powrotem do mojego biura! – ryknął znienacka. – Posadźcie ją na fotelu. A teraz możecie wyjść i zamknąć za sobą drzwi – dodał już znacznie spokojniej.
Ilona siedziała, patrząc na niego pytająco. Minęła jej ochota do awantur. Ten mężczyzna aż się prosił, by z niego pokpiwać. Dawało to całkiem zabawne rezultaty.
W miarę spokojny Dawid, pochylił się i położył obie dłonie na oparciach fotela. W jego oczach nie było już złości, a jedynie lodowata pogarda.
– Zachowujesz się jak dziecko.
– I co z tego?
– Zapłacę za wybitą szybę, wycofam oskarżenie. I nie chcę cię więcej widzieć na oczy. Zrozumiałaś czy mam powtórzyć?
– Powiało chłodem – stwierdziła, bacznie mu się przypatrując.
– Zrozumiałaś?
– Nie…
Zmełł w ustach przekleństwo. Za chwilę koniec pracy i umknie mu upragniona zdobycz, a on musi siedzieć tu i rozmawiać z jakąś niedorozwiniętą babą.
– A czego… – Nie dokończył, bo kobieta nieoczekiwanie go pocałowała. Miała miękkie, gorące usta, delikatne i pachnące miętą. Tak jak poduszka, do której się przytulił w jej domu. I zwinny, gibki języczek, którym bez problemu wślizgnęła się pomiędzy jego wargi. A potem nagle przerwała. Zarumieniona, wpatrywała się w niego bez słowa.
– Wszystko zrozumiałam – powiedziała po chwili, lekko go odpychając i wstając. – Byłam tylko ciekawa jak smakujesz.
– Ja?
– Tak. Nie warto było. Nie jesteś jak pikantne chili czy słodka czekolada. Raczej jak zamarznięta woda. Jak lód.
– Lód?
– Rany! Nie powtarzaj każdego słowa – zniecierpliwiła się. – Wieje od ciebie prawdziwym chłodem. Żadnych uczuć, żadnych zahamowań, żadnych wyrzutów sumienia. Po trupach do celu, bo liczy się tylko twoja własna przyjemność.
– Nie czuję się z tym źle.
– To widać – posłała mu ostatnie kpiące spojrzenie i wyszła, sięgnąwszy uprzednio po porzucony koszyk.
Dawid patrzył na zamknięte drzwi. Potem usiadł w fotelu i ostrożnie dotknął swoich warg. Do tego, że kobiety czasem się na niego rzucały, już przywykł. Ale nie te, które traktował tak wrogo. Co to w takim razie było?
Pomyślał, że rudowłose tornado. Uśmiechnął się. Nie zdawał sobie sprawy, ale po raz pierwszy od wielu lat jego uśmiech wyrażał tylko rozbawienie, żadnych dodatkowych emocji. W zielonych oczach pojawiło się uznanie.
Była nietypowa. Zaraz, jak ją nazwał? Żabą? Ropuchą? Nie, to drugie to ona sama.
Nagle nabrał ochoty na kolejne spotkanie z tą wariatką. Zapragnął tego z taką siłą, że niemal zapomniał, iż miał dziś zaprosić Nikę na kolację. Tym razem w eleganckiej, uroczej knajpce. Tak, jak sobie tego życzyła.
Na twarz Dawida powróciła dawna pycha i arogancja.
Ale o uroczym rudzielcu tak szybko nie potrafił zapomnieć.
***
Nika spojrzała na spakowany plecak, zastanawiając się czy czegoś na pewno nie zapomniała. Zresztą, i tu zarumieniła się, Mateusz zapowiedział, że nie wypuści jej z łóżka, więc tak na dobrą sprawę wielu rzeczy nie potrzebowała.
– Gotowa? – Była tak zamyślona, że nie spostrzegła kiedy wszedł.
– Gotowa! – oświadczyła radośnie, zarzucając mu ramiona na szyję.
Oczywiście najpierw ją pocałował. Długo i namiętnie. I nagle przerwał.
– Jedźmy już – mruknął. – Inaczej wyjedziemy nie teraz, a popołudniu.
Wiedziała o co mu chodzi. I on czuła narastające podniecenie, pragnienie, by dostać coś więcej niż pocałunek na powitanie.
– To gdzie mnie zabierasz?
– To niespodzianka. Ale musiałem powiedzieć twojej mamie, bo nie dałaby mi żyć – dodał usprawiedliwiająco.
– A może choć mała podpowiedź?
– To cudowna samotnia, otoczona bezmiarem lasów, gdzie będziesz mogła krzyczeć do woli, kiedy będziemy się kochać.
Uwielbiał gdy się rumieniła w ten sposób. Zresztą… Przestała mu się wydawać niezdobytą księżniczką, czymś, co wciąż znajdowało się poza jego zasięgiem. Pozbył się również widma Dawida. Teraz naprawdę jedynym powodem dla którego chciał się z nią kochać, było czyste pożądanie i jego własne, długo skrywane uczucia.
Po dżentelmeńsku otworzył przed nią drzwi. Przez chwilę przekomarzali się jaką muzykę włączyć, ale stanęło na składance pełnej romantycznych piosenek.
– Aż dziw, że nie jedziemy motorem.
– A wolałabyś? Na jutro zapowiadają załamanie pogody, więc wybrałem auto.
– To nawet dobrze, bo jest koszmarnie gorąco.
– Zaraz nieznacznie się ochłodzi, włączyłem klimę.
Nika roześmiała się. Była dziś tak szczęśliwa, tak nieopisanie szczęśliwa. Zapomniała o wszystkich swoich problemach, o wyrzutach sumienia w związku z tym, że tak szybko zgodziła się na seks. Nie tak wymarzyła sobie swój pierwszy raz, ale z drugiej strony, to czego trzeba było więcej, prócz zakochanego w niej mężczyzny i wyznania miłości, jakim ją uraczył? W zasadzie niczego…
Wczoraj, po zakończeniu pracy, Dawid wezwał ją do siebie i zapowiedział, że na sobotni wieczór zaplanował dla nich kolację. Nie dotarł do niego ani cichy sprzeciw dziewczyny, ani ten bardziej stanowczy.
Traktował ją tak, jakby zdobycie jej było tylko kwestią czasu, najbliższych dni. Czasami zastanawiała się czy nie prościej byłoby się z nim umówić i przespać. Może wtedy dałby jej spokój? W zasadzie to nie byłby głupi pomysł, gdyby nie Mateusz. Ze względu na niego nie mogła tego zrobić, choć wciąż ją kusiło by spróbować. Dawid był taki wyjątkowy, taki pociągający i seksowny. I pomimo tego, że kochała innego, wciąż żyła w niej cicha nadzieja, że kiedyś tam…
Nika otrząsnęła się. Przecież to nie miało sensu. Poza tym podjęła decyzję – po tym weekendzie zwolni się z pracy. Gdy oznajmiła ją Matiemu, nie mogła nie zauważyć z jaką ulga to przyjął.
Co do niego samego… Po pierwszym razie tak strasznie się bała, że teraz ją zostawi. Tym bardziej, że wszystko potoczyło się tak szybko, bez jej wyraźnej zgody. Tak naprawdę miała uczucie, że zmusił ją do tego.
– O czym myślisz?
– Wciąż mam wrażenie, że coś zrobiliśmy za szybko – odparła szczerze.
– Wiem, ale nie żałuję. A przed nami cała masa takich przyjemności.
– Nie, nie zrozum mnie źle. Nie chodzi o żal, raczej… Sama nie wiem, jak to wyrazić słowami?
– Nie byłaś gotowa? Albo ja zbyt mocno naciskałem?
– Raczej to drugie. Nie można nazwać mnie niegotową w tym wieku – roześmiała się. – Powiedzmy, że byłeś stanowczy i dążyłeś prosto do wyznaczonego sobie celu. Lecz to nawet podniecające.
– A co z nim? – spytał znienacka i z bijącym szybko sercem, czekał na odpowiedź.
– Na samym początku, gdy pierwszy raz go spotkałam, byłam zafascynowana. Nadal jestem. Ale to odczucie bardziej fizyczne niż prawdziwe pragnienie. Zrozumiałeś?
– Tak. Wciąż stanowi dla nas niebezpieczeństwo.
– Nie – przytuliła się do jego ramienia. – Nie stanowi. Zapomnijmy o nim, zwłaszcza dziś i jutro. Będę tylko z tobą i tylko o tobie chcę myśleć.
Skinął głową. Wyglądał na zadowolonego, choć gdzieś tam w sercu czaiła się jakaś gorycz, żal, że do końca nie potrafiła być tylko jego. Lecz na szczerość nie mógł odpłacić złością. Przeciwnie. Powinien zrobić wszystko, by zapomniała o tym drugim.
I zrobi! – postanowił z nagłą mocą.
A później zwolnił i wjechał w wąską dróżkę, wijącą się pośród drzew. Miał ochotę jej pokazać, że on również może oddziaływać na nią fizycznie. I to jak!
Zdumiona Nika spojrzała na milczącego chłopaka. Dopiero gdy się zatrzymał i na nią spojrzał, zarumieniła się.
– A teraz – powiedział, odpinając pas. – Chodź. Będziemy się kochać.
***
Tym razem Dawid musiał zakosztować goryczy niewątpliwej porażki. Choć oznajmił Dominice wyraźnie, że przyjedzie popołudniu, by zabrać na romantyczną wycieczkę, ona zlekceważyła jego zaproszenie. Co prawda od razu powiedziała, że wyjeżdża i nie ma czasu, ale nie potraktował tych słów poważnie.
I dlatego teraz stał przy furtce, z ogromnym bukietem róż, czując lodowatą wściekłość. Której w najmniejszym stopniu nie złagodziły słowa jakiejś kobiety, chyba matki Niki, że ta wyjechała na weekend ze swoim chłopakiem.
Jak śmiała zlekceważyć jego zaproszenie?! To było… Zmełł w ustach przekleństwo. A potem wsiadł do auta i z furią cisnął kwiaty na siedzenie tuż obok.
Oczywiście, nie stanowiło dla niego problemu zorganizowanie sobie towarzystwa na dzisiejszy wieczór. Wystarczyło chwycić telefon – było w nim mnóstwo numerów potencjalnych kandydatek. Miały one jednak podstawową wadę. Już je miał. A on potrzebował świeżej zwierzyny, czegoś nowego i emocjonującego. Mógł też pójść do klubu. Ale kobiety, które tam przychodziły pragnęły jednego. To było jak połów za pomocą siatki w małym stawie pełnym ryb. Znów zero adrenaliny.
Chyba że… To nie był głupi pomysł. Tym bardziej, że wspomnienie szalonego rudzielca nie dawało się przepędzić z jego głowy.
Starym zwyczajem ruszył z wizgiem opon, a po drodze ustawił nawigację na konkretny adres. Bez tego mógłby nie trafić na to zadupie, na którym mieszkała.
Kiedy półtorej godziny później zajechał pod małą chatkę, zastał Ilonę na werandzie. Siedziała w ogromnym wiklinowym fotelu, w niedbałej pozie, z jedną nogą przerzuconą przez jego krawędź, z czymś dziwacznym na głowie i trzymając w dłoniach ogromny szkicownik. Dookoła poniewierała się cała masa papierków po cukierkach, a na stole stał ogromny cycaty kubek, pełen aromatycznej kawy. Ten zapach nieoczekiwanie oznajmił mu, że też miałby ochotę na małą czarną.
– Cześć – powiedziała tylko, nie podnosząc wzroku. Była tak zajęta rysowaniem, że nie zaszczyciła go większą uwagą.
Burknął coś w odpowiedzi. Potem usiadł naprzeciwko i po chwili namysłu zdjął marynarkę. Dopiero wtedy przerwała. Najpierw z uznaniem przyjrzała się swemu dziełu, a następnie podniosła wzrok.
– I słusznie. Ja nie rozumiem po co w ogóle ją ubrałeś? To straszne kisić się w sztywnym uniformie w taką pogodę.
– Miałem spotkanie biznesowe – skłamał.
– A teraz?
– Co teraz?
– Jak jest przyczyna tej niezapowiedzianej wizyty?
– Chciałem ci oznajmić, że wszystko już załatwione. I przywiozłem odszkodowanie za szybę.
– Czyżby? – Wyraźnie wyczuł kpinę w jej głosie.
– Tak.
– To idź, zrób sobie kawę. W lodówce są kanapki. Cukierki wszystkie chyba zjadłam.
– Ja mam sobie zrobić kawę?
– A słusznie. Poczekaj, zaraz zawołam służbę – odparła ironicznie. – No dalej! Rusz ten seksowny szowinistyczny zadek. To zajmie ci mniej niż pięć minut.
Właściwie po co on tu przyjechał? Trzeba było jednak skorzystać ze sprawdzonego scenariusza.
– Zadek?
– Ilona. Skoro dokonaliśmy wzajemnej prezentacji, możesz mi zdradzić jak brzmi zdrobnienie od twego imienia?
– Jestem Dawid – powiedział z naciskiem, mrużąc oczy. – I nie lubię zdrobnień.
– Twardy facet z jajami?
– Tak.
Odłożyła szkicownik i wstała, przeciągając się.
– Co ty masz na głowie?
– Kapelusz. Wiem, wygląda trochę nieciekawie, ale go lubię. Więcej, mam do niego sentyment.
– Spadek po przodkach? – spytał złośliwie.
– Tak jakby. Jedyna rzecz po matce, która porzuciła mnie zaraz po urodzeniu. Prócz ubranka i listu ze słowami „ja jej nie chcę, zajmijcie się nią” – uśmiechnęła się, ale tym razem ze smutkiem. – Kapelusz dołożyła, bo był środek lata. Osłonił mnie, gdy leżałam na progu przytułku.
– Jesteś sierotą? Czy to taka łzawa historyjka, by mnie w coś wkręcić?
– Prawda. Na ogół lubię prawdę. Więc po co przyjechałeś?
Również wstał. Górował nad nią sylwetką, wysoki, silny, z opalenizną tak mocno kontrastującą z bielą koszuli. Ale choć się uśmiechał, to w zielonych oczach wciąż widziała prawdziwy chłód.
– Zawsze musisz być tak bezpośrednia? – spytał, delikatnie wodząc opuszkiem palca po jej ustach.
– To ułatwia życie.
– Dobrze, odpowiem. W zasadzie sam nie wiem po co.
– To chodź panie niezdecydowany, zrobię ci tę kawę. A sobie herbatę, zanim zacznie mnie mdlić po całym kilogramie pożartych cukierków.
– Kilogramie? Zwariowałaś?
– Mam tak od urodzenia – mrugnęła okiem i skierowała się ku kuchni. Podążył za nią, wciąż zbyt zdumiony, by cokolwiek powiedzieć.
– Czarna czy biała? Nie wiem czym mam śmietankę, a mleko jest prosto od krowy. Niektórzy nie lubią.
– Może być czarna. Bez cukru.
– O! – ucieszyła się. – Lubisz taką jak ja.
– Nie znoszę słodyczy.
Spojrzała na niego z tak autentyczną zgrozą, iż poczuł się zaniepokojony.
– Ani ciast, ani cukierków, ani czekolady?
– Niczego.
– A lody? Wszyscy lubią lody!
– Owszem, ale nie takie, o jakich w tej chwili myślisz – zmrużył oczy.
– Naprawdę nie lubisz czekolady?
– Nie. Co w tym dziwnego?
– No nie! Trzeba będzie z ciebie zrobić człowieka – oznajmiła stanowczo i z lodówki wyjęła duży talerz, zastawiony pokrojonym ciastem. – Zjesz jedno, albo znów cię przykuję do łóżka! – zagroziła.
Dawid patrzył na nią bez słowa. Zresztą, jego myśli były dziwnie mętne i mgliste, właściwie tylko jedna rzecz tłukła mu się po głowie.
– Zjem – zgodził się niepodziewanie. – A co za to dostanę?
– Przyjemność.
Z pewnością mówili o dwóch kompletnie różnych rzeczach. Ale to nie szkodzi. Wręcz przeciwnie. Poczuł się rozbawiony.
– Chodź na werandę. Żal siedzieć w domu, w taką pogodę. I weź tacę z kawą.
Posłusznie podążył za nią. Kobieta miała na sobie kusą sukienkę na ramiączkach, lekką i zwiewną. Do tego bose stopy i niedbałe uczesanie. Zastanowił się, czy ma bieliznę pod spodem. Jeśli nie… Już sama ta myśl podniecała.
Ilona opadła z powrotem na swój fotel.
– Uff! Naprawdę z nieba leje się żar. Nie jest ci za ciepło w tych długich spodniach i pełnych butach?
– Próbujesz mnie namówić, bym się rozebrał?
Zaczęła wachlować się tym beznadziejnym kapeluszem.
– W tym z pewnością masz wprawę.
– Tak. Co masz pod sukienką?
Zaskoczył ją tym pytaniem. Tak bardzo, że spąsowiała na twarzy i na moment straciła swoją pewność siebie.
– Skąd to nagłe zainteresowanie?
– To pusta ciekawość. Nie myśl, że czuję coś więcej – odparł chłodno. – Nie lubię brzydkich kobiet. Gustuję co najmniej w pięknych.
– Ach!
Zerwała się ze swego miejsca i błyskawicznie usiadła okrakiem na jego kolanach. Obie dłonie położyła na ramionach i pochyliła się tak, że rude pukle muskały mu twarz.
Spodziewał się tego. Miała w sobie manię udowadniania wszystkim, że nie mówią tego co myślą. I na to właśnie liczył.
– Nic nie mam pod sukienką – wyszeptała mu na ucho. Nie musiała, bo jego dłonie już dawno błądziły po jej ciele, po twardych, pełnych pośladkach i smukłych plecach.
– Było widać – odparł również szeptem.
Palcami przeczesała krótkie, ciemne włosy Dawida. Poruszyła biodrami, wnętrzem ud ocierając się o coś, co z każdą sekundą było coraz twardsze. Widziała w jego zielonych oczach narastające pożądanie. I zadowolenie, bo wydawało mu się, że zdołał ją przechytrzyć.
– Wiem – wymruczała. – Domyślasz się dlaczego? Bo uwielbiam czasem zrzucić sukienkę, położyć się w promieniach słońca na zielonym kobiercu trawy. Rozchylam wtedy uda, zamykam oczy i wyobrażam sobie szalony seks. Bez zahamowani, bez reguł. Dziki,  nieokiełznany. Czasem z jednym, czasem z kilkoma facetami. Biorą mnie wtedy po kolei, na wszelkie możliwe sposoby. Pieprzą tak długo i tak mocno, że krzyczę i dostaję wielokrotnego orgazmu… Niekiedy tez docieram na szczyt wyobrażając sobie idealnego kochanka. Władczego, stanowczego, jakiego trudno spotkać na tym popapranym świecie. Klękam przed nim i wypinam się, każdym ruchem błagając, by mnie zerżnął od tyłu. Jak chce, byle było mocno, brutalnie, ostro. Jak pies rżnie swoją sukę… Wtedy dochodzę nawet szybciej.
Dobrze, że siedział. Inaczej z pewnością ugięły by się pod nim kolana. A przecież słyszał podobne słowa już nie raz. Zawsze go podniecały, ale nigdy do tego stopnia! Czuł tak potężną erekcję, tak ogromne podniecenie, że całkowicie stracił nad sobą panowanie. Przyciągnął ją ku sobie, zacisnął dłonie na pośladkach i całował, owładnięty tylko jednym pragnieniem. Smakowała czekoladą i pożądaniem. Dawno już żadna kobieta nie doprowadziła go do takiego stanu. Na dodatek wcale nie pozostała obojętna. Ocierała się o niego, kręciła biodrami, dłońmi gładziła nagi tors, wsunąwszy je pod rozpięte poły koszuli.
– Przestań! – krzyknął nagle. – Przestań, bo ja…
Ale było za późno. Doprowadzony do ostateczności, eksplodował. Najgorsze, że nigdy wcześniej nie zaznał tak oszałamiających doznań, takiego orgazmu. Wtulił twarz w rude loki i jęczał przeciągle, a palce wbił w jej ciało z taką siłą, aż skrzywiła się z bólu. Ale nie zaprotestowała, tylko gładziła go czule po głowie, czekając aż choć trochę dojdzie do siebie.
– No, idealnym kochankiem to bym cię nie nazwała – powiedziała po długiej chwili, gdy już wyprostował się i spojrzał na nią wciąż nieobecnym wzorkiem.
– Co to było?
– Śmiem twierdzić, że orgazm – odparła wesoło. – I chyba będziesz musiał zmienić bieliznę.
Kpiła z niego. Ale tym razem była to zasłużona drwina.
– Mógłbym się wykąpać? Jestem cały mokry.
– I klejący! – śmiejąc się w głos, zsunęła się z jego kolan i stanęła tuż obok. Poprawiła sukienkę i włosy. Też była zarumieniona i podniecona, ale o dziwo, znakomicie nad sobą panowała. Czyżby mu się zdawało, czy też specjalnie wkręciła go w taką sytuację?
– Zrobiłaś to naumyślnie?
– A jak! Było super, choć oczekiwałam troszkę wolniejszego rozwoju akcji. I słowo, że nie miałam zamiaru doprowadzić cię do takiego stanu! No idźże już się myć, a ja zrobię coś do jedzenia, bo po tych wszystkich słodyczach mam ochotę na kawałek soczystego mięsa.
Nie było sensu dalej ciągnąć tej dyskusji. W milczeniu pomaszerował do łazienki. Tam zrzucił z siebie ubranie i z niesmakiem wpatrzył się w poplamione własną spermą, bokserki. Z wściekłością zwinął je w kulkę i wrzucił do stojącego nieopodal kosza.
Zachował się jak nieopierzony nastolatek, któremu staje na widok pierwszej lepszej gołej baby. Jak ona do diabła to zrobiła, że doprowadziła go do takiego stanu? Pieprznymi słówkami? Tą ukrytą pod zwiewnym materiałem sukienki, nagością? Nie miał pojęcia. Ale był zły na samego siebie, że stracił nie tylko opanowanie, ale i honor. W dodatku ona nie była nawet ładna. Nie, to naprawdę zakrawa na żart!
W swym dotychczasowym życiu Dawid spotkał wiele kobiet. Jedne udawały wyniosłą oziębłość, inne tak jak Dominika, bały się, choć jednocześnie pragnęły go, a jeszcze inne były świadomie uwodzicielskie, pobudzając go każdym spojrzeniem i słowem. Wszystkie jednak miały wspólną cechę – były piękne, o wyjątkowej, zwracającej uwagę urodzie.
Do której jednak kategorii miał zaliczyć tą rudą żabę? Zrobiła to wszystko od tak, od niechcenia. A potem uśmiechała się drwiąco, rozbawiona jego zakłopotaniem. Najgorsze było jednak, że nadal jej pragnął. Ona potrafiła powiedzieć stop, on nie. To właśnie było tak wkurwiające.
Wyszedł spod prysznica, i owinięty jedynie w ręcznik udał się do kuchni. Nikogo jednak tam nie było. Za to wyraźnie słyszał głosy na ganku. Złośliwie się uśmiechając, przeczesał mokre włosy palcami i energicznym krokiem skierował się wyszedł na zewnątrz. Po czym zamarł, zbyt zdumiony, by wydobyć z siebie jakiekolwiek słowo.
Bo całkiem nieoczekiwanie stanął oko w oko z Niką. Na dodatek obściskiwał ją ten pseudo brat. Obok stał jeszcze jakaś starsza kobieta, na którą nie zwrócił uwagi i Ilona.
– Proszę, wasze klucze. Sądzę, że traficie bez problemu… – Jej dłoń zawisła w powietrzu. Powoli odwróciła się. Za nią stał skamieniały Dawid. Znów spojrzała na przybyłą parę. Dziewczyna na przemian robiła się blada i czerwona, chłopak najwyraźniej był zły, ale i pełen satysfakcji. Och!
– Czyżbyście się znali? – spytała domyślnie.
– Tak – odparła słabo Nika, zastanawiając się, jak można mieć aż takiego pecha.
– Byliśmy na dziś wieczór umówieni – dodał złowróżbnie Dawid. – Dziś! – powtórzył z naciskiem.
– Ach! I wystawiła cię? Nie dziwię się wcale, też bym wolała tego słodziaka w jeansach – oświadczyła beztrosko Ilona. – Ty jesteś ciężki w obróbce, poza tym za szybko się spuszczasz…
Dawid wygulgotał coś nieokreślonego, po czym wycofał się i na pożegnanie trzasnął drzwiami. Musiał stamtąd pójść, inaczej rozszarpałby tę rudą małpę gołymi rękoma. Jak ona śmiała? Nigdy w życiu, nikt, nie odnosił się do niego z takim brakiem szacunku, z tak jawnym lekceważeniem. Niech no tylko zostaną sami! Już on jej pokaże do czego jest zdolny!
Ubrał się w pośpiechu, naciągając spodnie i wkładając koszulę. Goście chyba już zniknęli, bo z kuchni dobiegał głos rudzielca, gromkim głosem śpiewający sprośne przyśpiewki. Wpadł tam wściekły, dysząc żądzą zemsty i od razu przystanął. Przy kuchennym stole siedziała Ilona, obierając ziemniaki, a tuż obok leżał duży, lekko przyrdzewiały topór.
– No co? – przerwała i spojrzała na niego kpiąco. – Muszę się jakoś bronić.
– Siekierą?
– Mam wprawę. Sama rąbię polana do kominka.
– Zamierzam poszukać moich butów i wynieść się stąd w diabły!
– Ech… To nie fair. Ty miałeś orgazm, ja nie.
– Jak wsadzisz sobie papierową torbę na ten rudy łeb, to może się zastanowię – odparł złośliwie. Miał gdzieś dobre maniery.
– Ta złotowłosa księżniczka olała cię i wybrała innego? Stąd złość? A wiesz, że przyjechali tu, bo wynajęli małą chatkę nad jeziorem na jedną noc?
– Jestem wkurwiony przez twoje nieodpowiedzialne, dziecinne zachowanie i stek głupich komentarzy.
– Trudno. Ja cię tu nie zapraszałam – wzruszyła ramionami. – Sam się przypętałeś.
– I zaraz się odpętam – ruszył na werandę w poszukiwaniu obuwie. Znalazł je pod wiklinowym fotelem. Włożył i wciąż zaciskając zęby, podążył do wyjścia.
– Dawid! – kobieta nieoczekiwanie położyła dłoń na jego ramieniu. Gwałtownie się odwrócił i chwyciwszy ją za szyję przycisnął do ściany. Jednak to nie wystarczyło. Musiał znaleźć ujście dla tych wszystkich emocji. Wiedział, że gniew i wciąż odczuwane pożądanie nie są dobrym połączeniem, ale co mógł zrobić? Tylko jedno…
Zmiażdżył jej usta, całując tak łapczywie i tak brutalnie, jak nigdy dotąd żadną kobietę. Całym ciężarem ciała przydusił do ściany, nie pozwalając na najmniejszy gest protestu. Ekstaza napłynęła potężną falą, pochłonęła go, usunęła z drogi wszelkie przeszkody. Tym razem nie zamierzał skończyć tak jak poprzednio.
– Nie, tak nie chcę! – jęknęła. Próbowała go odepchnąć, wyswobodzić się, ale na próżno. – Dawidzie, przestań!
– Nie! – wysyczał. Miał błyszczące oczy, pełne niemal zwierzęcej chuci. – Tym razem spuszczę się w odpowiednim czasie i miejscu!
Mogła się spodziewać tego, że w pewnym momencie puszczą mu nerwy. Na dodatek ta dziewczyna, tak piękna, że aż zapierało dech w piersiach. Przy niej sama sobie wydawała się nijaka i brzydka. Te czasy, gdy własna uroda miała dla niej duże znaczenie, minęły. Teraz chciała jedynie spokoju, satysfakcji z pracy i drobnych przyjemności. Takie życie też nie było złe.
– Nie chodzi o mnie! – odkrzyknęła ze złością. – Zrobisz to dlatego, że ta, której tak naprawdę pragniesz jest z innym. Nie będę materiałem zastępczym!
Znieruchomiał. Czy miała rację? Nie do końca… Ale ta chwila namysłu wystarczyła, by zrozumiał co zamierzał zrobić. Puścił kobietę i bez słowa wybiegł z domu. Bo najgorsze było to, że ten seks zaprawiony brutalnością, pełen przemocy, tak bardzo go podniecił.
 

cdn...
 

37 komentarzy:

  1. Ruda jest genialna!:) zabawna część:) Aneczka^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię tą Ilonę :D Taka konkretna babka! Fajnie, że ją tu dodałaś :3
    Mad.

    OdpowiedzUsuń
  3. Super.szkoda, ze do srody trzeba bedzie czekac:(

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie no, uwielbiam Ilonę! To usposobienie jak najbardziej przypadło mi do gustu, tym bardziej w zestawieniu ze znienawidzonym przeze mnie Dawidem, któremu aż się prosi utrzeć nosa. Niepokoi mnie tylko jedna rzecz… Na tle spuszczającego się pana i pozbawionej bielizny samotniczki, wszelkie wydarzenia związane z Niką i Mateuszem wydają się takie nudne… Ich związek wydaje się taki idealny, bez żadnych wrażeń, a kiedy czytałem o ich jałowym wypadzie do domku, to szczerze się skrzywiłem, tęskniąc za powariowanymi relacjami Ilony i Dawida. Ale opowiadanie jeszcze nieskończone, więc to moje tymczasowe przemyślenia. Ciekaw jestem, jakie zaskakujące i rozbawiające mnie do łez jeszcze akcje zaserwujesz ;-)

    Pisze jak marzenie, jeszcze zaczęła grać na skrzypcach, cukiernik doskonały i w dodatku przyzwoicie coś umie narysować… Babeczko, czy Ty naprawdę istniejesz? :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przynudzających Mateusza i Nikę, trochę rozruszamy w następnych częściach ;-)

      Usuń
    2. Upić albo upalić! ;->

      Usuń
  5. robi się coraz ciekawiej ;) czyżby "ruda żaba" stopniowo roztapiała lód w sercu Dawida? w końcu trafiła kosa na kamień i ktoś mu utarł nosa, a to pewnie dopiero początek możliwości Ilony... oj, koniecznie czekam na kolejną część.
    co do Mateusza to od początku bardzo mu kibicowałam, ale patrząc na to jaki pierwszy raz zafundował Nice to stwierdzam z przykrością, że jest to egoistyczny dupek... ale przypuszczam, że będzie się sporo działo w relacjach tych czterech osób...
    pozdrawiam,
    w.

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetna część , nieźle się uśmiałam :) Też myślę , że związek Niki i Mateusza jest nudny i sztuczny oraz , że się rozpadnie ,a wtedy Níka będzie z Dawidem ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Aaajajajajajaj! Właśnie o taką damską postać mi chodziło! Ilona jest genialna. Oryginalna, dynamiczna, stanowcza, pewna siebie i swoich racji. Babeczko! To moja ulubiona postać żeńska jaka stworzyłaś!
    Związek Niki i Dawida jest miałki, a sama osoba złotowłosej doprowadza mnie do szału. Jakże ja jej nie lubię...
    Dziękuję za życzenia powrotu do zdrowia. Już jest epiej, choć kroplówki w dalszym ciagu towarzyszą mi w pożyciu codziennym.
    Dawid i Ilona to mikstura wybuchowa. Będę nerwowo przebierać nóżkami w oczekiwaniu na kontynuację dalszych wydarzeń.
    Pozdrawiam ciepło,
    Mała Mi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Troszkę mnie zainspirowałaś w komentarzu... ;-)

      Usuń
    2. Mała Mi mam dokładnie takie same przemyślenia! Mi od początku Nika tak działa na nerwy, ze jako jedyne to opowiadanie czytałam przeskakujac po kilka wersów! Za to wraz z pojawieniem się Ilony nabrało rumieńców, ze chociaż wiem, ze dzisiaj sie nie pojawi nic nowego to zaglądam, bo a nóż ;) wspaniała, cudowna Ruda ;)

      Usuń
    3. Ruda robi furorę!Dobrze że się tak niespodziewanie pojawiła! :)

      Usuń
  8. hej, wszytskiego najlepszego w NOwym roku, duzo weny tworczej

    teraz czas na czepianie sie
    zakrecilo sie to opowiadnanie o Domminice Matuszu I Dawidzie, tylko dlaczego nagle wszyscy sie spotykaja w tej samej gluszy, ja wiem ze byc moze puszcza (nadnotecka) to najblizszy las w poblizu z duza iloscia jezior, ale dlaczego nagle wszyscy trafiaja na tego samego rolnika? Za duzo znienackowych zbiegow okolicznosci
    MOtyw z jedza w lesie super, szkoda ze Ilona gdzies nie wkrecial Dawida na sztuczki magiczne albo czarnego kota (ja bym poszla po calosci jak juzma byc bajkowo), z twoimi umijetnosciami nie byloby to trudne (mozna by wtedy Dawidowi stracha napedzic) a jedza by miala ubaw

    sylwestrowa opowiesc fajna, lekka mila i przyjemna, ja bym tylko sie glownej bohaterce jedan noc kazala pomeczyc na zimnej kanapie .) chlopak byl za bardzo napalony, przy tym napalneiu juz powinno byc mu mega goraco, moglbybyc tez fragment skad on sie wzial wogole w lesie w miejscu gdzie lezala Kitty i jak ja do swojeje chaty przytaszczyl, moze tego zabraklo, bo dzies sie jego narracja tez w kawalku pojawia, brak konfrontacji z Tobiaszem, szkoda

    co do opowiadania na statku, bujalo w prawo bujalo w lewno, do konca nie wiedzialm o co idzie, glowna bohaterak za mocno cierpiala, nie odnajdujac pocieszenia, dlugo kazalas czekac na to opowiadanie a rozczarowalo jak juz wyskoczyli ze statku

    co do oowiadnia o porzuconym mezczyznei z dwoja dzeici i smutna sasiadka to pogubialm sie w tygodniach, ten snieg juz lezal i bylo zimno, potem mijaly dni mijaly mijaly i okres sniegu to sie chyba wydluzyl milosiernie prawie do wiosny, posprawdzaj jak tam jest z datami allbo jakies wytyczne, bo snieg w sumei mogl lezec od polowy listopada, wiec moze takie odnosniki gdzies ze juz za 2 dni mikolajki lub ze zblizaly sie andrzejki (dzien wrozb i slepniajacych sie zyczen typu glowny bohater chce miec swoja dwojke dzieci na swieta), ponoc same andrzejki sa w jaksi sposob magiczne, mozna ty to tez wykorzystac

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie... Ostatnio stwierdziłam, że powinnam najpierw robić jakiś plan czasowy lub coś w tym rodzaju, bo sama zaczynam się gubić...
      Co do przypadków... Przypomniało mi się, jak umówiłam się z jednym facetem, drugiego odstawiając na kolejny wieczór. Knajpkę wybrałam specjalnie odległą i mało uczęszczaną. Pech chciał, że tego odstawionego koledzy wyciągnęli na piwo i nie wiedzieć czemu na drugi kraniec miasta, trafiając na lokal, który wybrałam :-))) Konfrontacji nie było, tak zakręciłam, że wyszłam z tego z twarzą, ale przyrzekłam sobie, że żadnych więcej takich kombinacji...
      Ech!

      A Tobie również, życzę szczęśliwego i zdrowego Nowego Roku!

      Usuń
  9. Zgodzę się Ilona jest genialna, fajnie że jest mniej mdłej Niki! :D
    Kiedy będzie kolejna część? Tak bardzo się wciągnełam :D

    OdpowiedzUsuń
  10. I tego mi było potrzeba- trochę mi się rozjaśniła sytuacja z Iloną i tą chatką ;-)
    Ta część jest genialna- uśmiałam się jak nigdy ;-)
    Oby tak dalej.

    S.

    OdpowiedzUsuń
  11. Rudzielec rządzi :))

    OdpowiedzUsuń
  12. Ta część jest boska, chyba nawet lepsza od pierwszej. Ilona jest super ! Choć nadal mam cichą nadzieję, że Dawid jednak będzie z Dominiką xD Widać, że on nie jest jej tak do końca obojętny. Może widok Dawida w domu Ilony wzbudzi w niej zazdrość ? kto wie ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nika powinna znależć innego faceta, z dobrym sercem, ale brutalnego i nieco perwersyjnego w łóżku, nie Dawida i nie Mateusza.
    Kochana, kocham twojego bloga, ale stosujesz w swoich opowiadaniach pewien stereotyp. Dlaczego przy rozdziewiczaniu facet nigdy nie zastosuje porządnej gry wstępnej, a kobieta zawsze musi krzyknąć i muszą jej się puścić łzy z oczu? Bardziej od rozdziewiczania boli wizyta u dentysty, zastrzyk i borowanie, brrrr, a i tak nikt tam nie jęczy ani nie płacze. Może jednak się mylę, bo osobiście zawsze miałam bardzo wysoki próg bólu, więc moje wrażenia są bardzo subiektywne.
    Życzę wspaniałych wypieków i słodkości, super życia erotycznego no i oczywoiście jak najwięcej nowych opowiadań.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poszłam i tak na kompromis, bo mnie bolało jak diabli ;-) i przez kilka dni ciężko się nawet chodziło :-) Już nawet wolę dentystę, a zastrzyki to przy tym sama przyjemność :-)))
      Ale zwróciłaś mi słuszną uwagę, że może nie zawsze pierwszy raz musi być bolesny. W ogóle chciałam już odejść odrobinę od "pierwszego razu", bo jest odrobinę kłopotliwy w akcji. Jednak co zrobić, jak bohaterka już opisana i zaszufladkowana?

      Usuń
  14. Kochana Babeczko,
    z zaciekawianiem czytam Twojego bloga chyba od początku jego istnienia. Zawsze z niecierpliwością wypatruję kolejnych części opowiadań, ale jest jedna rzecz, która od początku trochę mnie niepokoiła a teraz po prostu nie daje mi spokoju a mianowicie…. podejście do seksu. Dziwi mnie to, ze Twoje bohaterki mają mają męskie podejście do seksu.I nie chodzi wcale o pewien rodzaj swobody obyczajowej a raczej o schematyczność myślenia i traktowanie ludzkiego ciała jak automatu- tu naduś, wepchnij palec i przepis na orgazm gotowy;) Mimo ze, bohaterki osiągają orgazm przy penetracji dwukrotnie częściej niż statystyczne kobiety, nie jest to seksualność "przyjazna kobietom",bo one prawie nigdy nie pokazują facetom co lubią w łóżku, gra wstępna jest często szczątkowa i ogólnie suma summarum mężczyzna i tak wie lepiej czego kobiecie potrzeba w seksie.
    Nie potraktuj,proszę, tego jako ataku czy czegoś w tym rodzaju, bo to jedynie apel wiernej czytelniczki o bardziej babski punkt widzenia :P
    pozdrawiam serdecznie,
    Martyna
    ps. rysunki super!

    pps. po inspiracje w dziedzinie "przyjaznej kobietom" seksualności i babskiego punktu widzenia polecam Betty Dodson- ona wie wszystko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm... Muszę to sobie przemyśleć. Sęk w tym, że choć staram się czasem wyjść poza schemat wzięty z autopsji, to troszkę ciężko mi to idzie. Z bardzo prostego powodu - zbyt długa gra wstępna zawsze mnie irytowała, poza tym wolę, gdy facet jest, jakby to powiedzieć... Nie, nie brutalny. To tylko czasami :-))) Nie czując czegoś po koniuszki palców, trudno jest to opisać.

      Ale ponieważ możecie umieszczać komentarze jako anonimy, to proszę was o pomoc.
      Co dodać, by według Was powiało świeżością? Stylu nie zmienię, lecz może troszkę go podrasuję?

      Usuń
    2. Mnie chodzi przede wszystkim o pewien schemat:ostro, penetracja (ach i och, bo cóż więcej kobiecie do szczęścia potrzeba ;))szybko, szybko, wspólny orgazm (szczerze, jak często Wam się to zdarza? :P) i spać. A przecież można mieć więcaj orgazmów w ciągu nocy/seksu i to niekoniecznie w wyniku penetracji ( te są raczej ogólnie rzadkie-to Freud wymyślił, że są "bardziej dojrzałe" a to bzdura choć rozpowszechniona ) i seks nie koniecznie jest czymś co, ktoś robi komuś a raczej czymś, co ludzie robią razem i wtedy jest najfajniejszy:)

      Martyna

      Usuń
    3. Moje skromne propozycje i dewiacje na temat głównego bohatera i przemian, które mogą w nim zajść na plus pod wpływem partnera:
      1. facet prawiczek, w skrajnej wersji aseksualny (w życiu katastrofa, ale kto wie, może w opowiadaniu wyjdzie ciekawie),
      2. kobieta (nie ważne czy dziewica czy nie) oziębła, o która trzeba walczyć (Matylda de la Mole, filmowa królowa Margot), w skrajnej wersji aseksualna,
      3. całkowicie dominująca seksualnie kobieta (nawet nie wiesz jak pragnęłam, by Ilona w przebraniu czarownicy zgwałciła Dawida :), a nawet zimna i okrutna, żeński odpowiednik Dawida (taka lady de Winter z „Trzech Muszkieterów”).
      Co żeby powiało świeżością? Nie wiem, ja zawszę tworzę w głowie scenariusze pod wpływem filmów i książek, ale zdaje się, że to nie Twoje tematy, bo wysoko cenisz sobie oryginalność. Może inne epoki historyczne, więcej fantasy, jakaś wojna w tle, alkohol? Kobieta - czarownica jak w „Mistrzu i Małgorzacie”? Przede wszystkim odwróć schemat, niech to facet będzie uzależniony od jedzenia i pichcenia (ale oczywiście niech nie wpływa mu to przesadnie na figurę), a jego kobieta niech się temu zawsze dziwi.
      Cóż, nieopanowane pożądanie faceta prowadzące do brutalności bardzo łechce kobiecą dumę. Zgadzając się z przedmówczynią, może orgazm, ale w wyniku palców, analu czy wibratora (tak, anonimowość daje siłę bezpośredniości)? Więcej masturbacji i fantazji - narracji seksualnych powstających w głowie głównego bohatera.
      Przypominają mi się dwa aforyzmy: 'kobieta może wszystko mężczyźnie wybaczyć, oprócz braku miłości' oraz 'miłość rodzi się ze współczucia'. Ja osobiście zawsze miałam sentyment do bohaterów tragicznych, rozdartych, cierpiących. Takich, co sami zadali zło i dręczą ich wyrzuty sumienia albo cierpienia i zła doświadczyli (Kordian, Dracula, Raskolnikow). Gdybym miała Twój talent, wymyśliłabym też wielką miłość dla pijaka Portosa, tragicznego Atosa i obłudnego Aramisa.
      Ale jak mówiłam, to są tylko moje fantazje i absolutnie nie mam Ci prawa niczego narzucać. Jestem natomiast wdzięczna za radość, połączenie romantyzmu i brutalnego seksu, który dajesz w swoich tekstach.
      W opisie i polecanych lekturach nie piszesz zbyt dużo o swoich upodobaniach, a wszystkich komentarzy na Twoim blogu nie czytałam (przyznaję się bez bicia). Strasznie jestem ciekawa, czy masz jakąś swoją ulubioną poezję, piosenki, filmy i seriale? A może ulubieni aktorzy, postacie literackie? (i wypełznął ze mnie dziwak – filolog)? Pozdrawiam serdecznie i wybacz bezpośredniość Babeczko.

      Usuń
  15. Cześć Babeczko!
    Od momentu pierwszego razu Dominiki z Mateuszem poczułam tak przeogromną niechęć do tego bohatera że szok! Tak mi działą na nerwy ten cały Mati,chciał byc szybszy więc prawie ją zgwałcił i ten triumf! On na nią nie zasługuje...Ale Dawid też do niej nie pasuje..więc gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta :)
    Ale kto to miałby być nie wiem i boję się, ze to strasznie by się przeciągnęło ..Zdecydowanie bardziej polubiłąm Sylwestrowa opowieść i tu jak wielu czekam na kontynuację... Ach boski był ten Wiktor!:):)

    Babeczko Kochana! Pisz pisz jaknajwięcej i nie przejmuj się naszym gderaniem!!!:):)
    Delka

    OdpowiedzUsuń
  16. Drogie Panie, Panowie i Babeczko.
    Niczego nie trzeba ulepszać w tych opowiadaniach. Są świetne takie jakie są. Jeśli chcecie więcej scen erotycznych to zapraszam na Pokatne.pl . Myślę, że tutaj ludzie wchodzą po to aby oderwać się od rzeczywistości. A nie po to aby się podniecić. Wszystkie opowiadania, bez wyjątków są świetne. I NIE MA RÓŻNICY CZY GŁÓWNA BOHATERKA JEST DZIEWICĄ CZY TEŻ NIE. Więc Droga Babeczko pisz cały czas według swego schematu, bo tak jest najlepiej. ; )
    Pozdrawiam, CP. ; >

    OdpowiedzUsuń
  17. Moim zdaniem ani Dawid, ani Mateusz na nia nie zasługują. Jak juz pisał ktos wczesniej, jeden chce ja tylko wykorzystać, a drugi w obawie ze ja straci prawie ja zgwałcił.. Powinnaś dodać kogos trzeciego.. Bo ja wiem, moze Hubert? Byłby przystojny, skromny i niezbyt zainteresowany Nika, gdzie ona wręcz przeciwnie! (Nie wiem jak bardzo moze Cie to zadziwić, ale ten trzeci mógłby sie okazać.. Nie wiem. Moze bi?.... To Twoja decyzja :) ) Pozdrawiam i sprawdź prosze pocztę ;3
    Oi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dodawanie kolejnej posteci jest totalnie zbędne!

      Usuń
    2. No nie wiem czy takie zbędne...Mateusz jest taki nijaki że aż mnie mdli a Dawid idealnie pasuje ale do szalonej Ilony! Zobaczymy jak akcją zakręci Nasza Babeczka:)
      To ona tu przecież ma pióro, nie my:)

      Usuń
  18. dzisiaj nie mamy na co liczyć? : <

    OdpowiedzUsuń
  19. Oh tak.... zgadzam się z DELKĄ Wiktor z ,,Sylwestrowej..''jest boski .... mam nadzieje że nie pozwolisz nam zbyt długo czekać i wrzucisz wkrótce kolejną część!!

    OdpowiedzUsuń
  20. A dodasz dzisiaj kolejną część? Tak na lepszy początek tygodnia?

    OdpowiedzUsuń
  21. Świetna część. Kiedy ciąg dalszy? Już nie mogę się doczekać :D

    OdpowiedzUsuń
  22. A ja czekam aż Dawid. zakocha się w Dominice ,a ona w nim :)

    OdpowiedzUsuń
  23. O nie, ta przesłodka para - Nika i Mateusz - mogą być razem, pasują do siebie. :P Dużo bardziej podoba mi się połączenie charakteru Dawida i Ilony, babki z jajami :) Jestem przeogromnie ciekawa co z tego wyniknie i już nie mogę się doczekać kolejnej części!

    OdpowiedzUsuń
  24. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znów przez przypadek usunęłam komentarz, dotyczący pytania kiedy ukaże się kolejna część. Autorkę komentarza przepraszam, a kolejna część będzie jutro :-))) ale nie po północy.

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.