Właśnie z zapałem znęcam się na skrzypcami. Doszłam do wniosku, że muszę sobie załatwić jakieś większe, w odpowiednim dla mnie rozmiarze, bo spodobało mi się. Umiem grać już dwie kolędy, czytać nuty, i takie tam. Poza tym bolą mnie opuszki palców lewej ręki. Ale to i tak świetne zajęcie, odstresowujące, przyjemne, tylko na razie strasznie fałszuję :-))) Jak ktoś rok temu powiedziałby mi, że będę grała na skrzypcach, to natychmiast posłałbym go do psychiatry i unikała szaleńca jak diabeł święconej wody. A tu proszę... Lubię, gdy życie pozytywnie mnie zaskakuje.
No i zaskoczyliście mnie zachwytem nad Sylwestrową opowieścią. Jest trzecia w rankingu. Chyba napisze kontynuację?
Przyjemności w czytaniu. Ze względu na dzień wolny, daję długi, soczysty kawałek ;-)
PS. Co sądzicie o nowym indeksie opowiadań? Artystka ze mnie żadna, zaledwie amator, ale czy może być?
PS. Co sądzicie o nowym indeksie opowiadań? Artystka ze mnie żadna, zaledwie amator, ale czy może być?
W mojej głowie, w twoim sercu (IX)
Dawid z satysfakcją po
raz kolejny odczytał maila od prawnika. I list w formie załącznika, taki sam,
który poczta dostarczyła tej bezczelnej babie.
Nadal nie mógł się
pozbyć uczucia upokorzenia. Teraz mu zapłaci za to, że w ten sposób ośmieliła
się go potraktować. Pocałunek to był zaledwie wstęp. Zresztą bardzo przyjemny
wstęp.
Wstał, z zamiarem
udania się piętro niżej, do biura, gdzie pracowała Dominika. Pomimo tego, co
zdarzyło się tydzień temu nie miał zamiaru się poddać. Będzie ją miał! Choćby
musiał udawać śmiertelnie zakochanego, do oświadczyn włącznie. Ubawiony tą
niezwykłą myślą, roześmiał się. I w tym momencie drzwi do jego gabinetu
otworzyły się z hukiem, a do środka wtargnęła płomiennoruda kobieta, dzierżąc w
dłoniach sporych rozmiarów wiklinowy kosz. Najwyraźniej była wściekła, bo
policzki miała zaczerwienione, a w oczach szczere oburzenie.
– Ty mnie oskarżasz
o napaść seksualną?! Ty?! – ryknęła potężnym głosem, po czym wydobyła z
trzymanego koszyka coś małego i okrągłego, po czym wycelowała i rzuciła,
bezbłędnie trafiając wprost w pierś, pełnego złośliwej satysfakcji Dawida. Od
razu przeszła mu ta radość, kiedy poczuł nieprzyjemny zapach, a po jego
eleganckim garniturze spłynęły resztki rozbitego jajka. Na więcej nie miał
czasu, bo w jego stronę poleciały kolejne pociski.
Najgorsze było jednak
to, że musiał się w końcu schować za wysokim oparciem fotela. Jednak przybyłej
szybko wyczerpała się amunicja i teraz stała tylko, dysząc z wściekłości, ze
wzrokiem utkwionym w umazanego jajeczną mazią Dawida.
Wykorzystał tę chwilową
przerwę. Sprawnie przeskoczył przez biurko, po czym w dwóch susach dopadł rozzłoszczonej
kobiety i sprawnie unieruchomił jej ramiona.
– Co ty wyprawiasz
wariatko?!
– To! – I celnie
oraz z wyjątkową siłą wymierzyła mu mocny cios kolanem między nogi. Wrzasnął
tak głośno, że aż się wystraszyła.
A później postanowił
się zemścić.
Przybyła na wezwanie
sekretarki ochrona, zdębiała na widok sceny, jaka rozgrywała się przed ich
oczyma. Prezes, umazany jakąś śmierdzącą masą, wymierzał właśnie silne ciosy w
wypiętą pupę przełożonej przez jego kolano kobiety. Wyglądał przy tym znacznie
mniej dystyngowanie i elegancko niż zazwyczaj. W dodatku najwyraźniej był
nieziemsko wściekły.
– Puszczaj
padalcu! – wrzasnęła upokorzona Ilona. Jak on śmiał?!
– Teraz tak! –
odparł z satysfakcją. – Zabrać mi ją i wyrzucić za bramę. A jak jeszcze raz się
dostanie na teren firmy, to was wszystkich pozwalniam. Dyscyplinarnie! –
warknął, zdejmując ubrudzoną marynarkę.
Nagle kobieta
wypogodziła się. Co więcej parsknęła śmiechem. Rude włosy rozsypały się na
nagich ramionach, w oczach widać było rozbawienie.
– Ja bym się na
twoim miejscu nie cieszył – ostrzegł ją. – To już druga napaść i drugi zarzut.
Nie odpowiedziała,
tylko pokazała mu język. A kiedy wyprowadzała ją ochrona, wyraźnie usłyszał jak
zaczęła śpiewać…
– Przeleć mnie,
kochanie, przeleć mnie! – zawodziła rzewnym głosem, dusząc się ze śmiechu.
Miał dość.
– Z powrotem do
mojego biura! – ryknął znienacka. – Posadźcie ją na fotelu. A teraz możecie
wyjść i zamknąć za sobą drzwi – dodał już znacznie spokojniej.
Ilona siedziała,
patrząc na niego pytająco. Minęła jej ochota do awantur. Ten mężczyzna aż się
prosił, by z niego pokpiwać. Dawało to całkiem zabawne rezultaty.
W miarę spokojny Dawid,
pochylił się i położył obie dłonie na oparciach fotela. W jego oczach nie było
już złości, a jedynie lodowata pogarda.
– Zachowujesz się
jak dziecko.
– I co z tego?
– Zapłacę za
wybitą szybę, wycofam oskarżenie. I nie chcę cię więcej widzieć na oczy.
Zrozumiałaś czy mam powtórzyć?
– Powiało chłodem
– stwierdziła, bacznie mu się przypatrując.
– Zrozumiałaś?
– Nie…
Zmełł w ustach przekleństwo.
Za chwilę koniec pracy i umknie mu upragniona zdobycz, a on musi siedzieć tu i
rozmawiać z jakąś niedorozwiniętą babą.
– A czego… – Nie
dokończył, bo kobieta nieoczekiwanie go pocałowała. Miała miękkie, gorące usta,
delikatne i pachnące miętą. Tak jak poduszka, do której się przytulił w jej
domu. I zwinny, gibki języczek, którym bez problemu wślizgnęła się pomiędzy
jego wargi. A potem nagle przerwała. Zarumieniona, wpatrywała się w niego bez
słowa.
– Wszystko
zrozumiałam – powiedziała po chwili, lekko go odpychając i wstając. – Byłam
tylko ciekawa jak smakujesz.
– Ja?
– Tak. Nie warto
było. Nie jesteś jak pikantne chili czy słodka czekolada. Raczej jak
zamarznięta woda. Jak lód.
– Lód?
– Rany! Nie
powtarzaj każdego słowa – zniecierpliwiła się. – Wieje od ciebie prawdziwym
chłodem. Żadnych uczuć, żadnych zahamowań, żadnych wyrzutów sumienia. Po
trupach do celu, bo liczy się tylko twoja własna przyjemność.
– Nie czuję się z
tym źle.
– To widać –
posłała mu ostatnie kpiące spojrzenie i wyszła, sięgnąwszy uprzednio po
porzucony koszyk.
Dawid patrzył na
zamknięte drzwi. Potem usiadł w fotelu i ostrożnie dotknął swoich warg. Do
tego, że kobiety czasem się na niego rzucały, już przywykł. Ale nie te, które
traktował tak wrogo. Co to w takim razie było?
Pomyślał, że rudowłose
tornado. Uśmiechnął się. Nie zdawał sobie sprawy, ale po raz pierwszy od wielu
lat jego uśmiech wyrażał tylko rozbawienie, żadnych dodatkowych emocji. W
zielonych oczach pojawiło się uznanie.
Była nietypowa. Zaraz,
jak ją nazwał? Żabą? Ropuchą? Nie, to drugie to ona sama.
Nagle nabrał ochoty na
kolejne spotkanie z tą wariatką. Zapragnął tego z taką siłą, że niemal
zapomniał, iż miał dziś zaprosić Nikę na kolację. Tym razem w eleganckiej,
uroczej knajpce. Tak, jak sobie tego życzyła.
Na twarz Dawida
powróciła dawna pycha i arogancja.
Ale o uroczym rudzielcu
tak szybko nie potrafił zapomnieć.
***
Nika spojrzała na
spakowany plecak, zastanawiając się czy czegoś na pewno nie zapomniała. Zresztą,
i tu zarumieniła się, Mateusz zapowiedział, że nie wypuści jej z łóżka, więc
tak na dobrą sprawę wielu rzeczy nie potrzebowała.
– Gotowa? – Była
tak zamyślona, że nie spostrzegła kiedy wszedł.
– Gotowa! –
oświadczyła radośnie, zarzucając mu ramiona na szyję.
Oczywiście najpierw ją
pocałował. Długo i namiętnie. I nagle przerwał.
– Jedźmy już –
mruknął. – Inaczej wyjedziemy nie teraz, a popołudniu.
Wiedziała o co mu
chodzi. I on czuła narastające podniecenie, pragnienie, by dostać coś więcej
niż pocałunek na powitanie.
– To gdzie mnie
zabierasz?
– To
niespodzianka. Ale musiałem powiedzieć twojej mamie, bo nie dałaby mi żyć –
dodał usprawiedliwiająco.
– A może choć mała
podpowiedź?
– To cudowna
samotnia, otoczona bezmiarem lasów, gdzie będziesz mogła krzyczeć do woli,
kiedy będziemy się kochać.
Uwielbiał gdy się
rumieniła w ten sposób. Zresztą… Przestała mu się wydawać niezdobytą
księżniczką, czymś, co wciąż znajdowało się poza jego zasięgiem. Pozbył się
również widma Dawida. Teraz naprawdę jedynym powodem dla którego chciał się z
nią kochać, było czyste pożądanie i jego własne, długo skrywane uczucia.
Po dżentelmeńsku
otworzył przed nią drzwi. Przez chwilę przekomarzali się jaką muzykę włączyć,
ale stanęło na składance pełnej romantycznych piosenek.
– Aż dziw, że nie
jedziemy motorem.
– A wolałabyś? Na
jutro zapowiadają załamanie pogody, więc wybrałem auto.
– To nawet dobrze,
bo jest koszmarnie gorąco.
– Zaraz
nieznacznie się ochłodzi, włączyłem klimę.
Nika roześmiała się.
Była dziś tak szczęśliwa, tak nieopisanie szczęśliwa. Zapomniała o wszystkich
swoich problemach, o wyrzutach sumienia w związku z tym, że tak szybko zgodziła
się na seks. Nie tak wymarzyła sobie swój pierwszy raz, ale z drugiej strony,
to czego trzeba było więcej, prócz zakochanego w niej mężczyzny i wyznania
miłości, jakim ją uraczył? W zasadzie niczego…
Wczoraj, po zakończeniu
pracy, Dawid wezwał ją do siebie i zapowiedział, że na sobotni wieczór
zaplanował dla nich kolację. Nie dotarł do niego ani cichy sprzeciw dziewczyny,
ani ten bardziej stanowczy.
Traktował ją tak, jakby
zdobycie jej było tylko kwestią czasu, najbliższych dni. Czasami zastanawiała
się czy nie prościej byłoby się z nim umówić i przespać. Może wtedy dałby jej
spokój? W zasadzie to nie byłby głupi pomysł, gdyby nie Mateusz. Ze względu na
niego nie mogła tego zrobić, choć wciąż ją kusiło by spróbować. Dawid był taki
wyjątkowy, taki pociągający i seksowny. I pomimo tego, że kochała innego, wciąż
żyła w niej cicha nadzieja, że kiedyś tam…
Nika otrząsnęła się.
Przecież to nie miało sensu. Poza tym podjęła decyzję – po tym weekendzie
zwolni się z pracy. Gdy oznajmiła ją Matiemu, nie mogła nie zauważyć z jaką
ulga to przyjął.
Co do niego samego… Po
pierwszym razie tak strasznie się bała, że teraz ją zostawi. Tym bardziej, że wszystko
potoczyło się tak szybko, bez jej wyraźnej zgody. Tak naprawdę miała uczucie,
że zmusił ją do tego.
– O czym myślisz?
– Wciąż mam
wrażenie, że coś zrobiliśmy za szybko – odparła szczerze.
– Wiem, ale nie
żałuję. A przed nami cała masa takich przyjemności.
– Nie, nie zrozum
mnie źle. Nie chodzi o żal, raczej… Sama nie wiem, jak to wyrazić słowami?
– Nie byłaś
gotowa? Albo ja zbyt mocno naciskałem?
– Raczej to
drugie. Nie można nazwać mnie niegotową w tym wieku – roześmiała się. –
Powiedzmy, że byłeś stanowczy i dążyłeś prosto do wyznaczonego sobie celu. Lecz
to nawet podniecające.
– A co z nim? –
spytał znienacka i z bijącym szybko sercem, czekał na odpowiedź.
– Na samym początku,
gdy pierwszy raz go spotkałam, byłam zafascynowana. Nadal jestem. Ale to
odczucie bardziej fizyczne niż prawdziwe pragnienie. Zrozumiałeś?
– Tak. Wciąż
stanowi dla nas niebezpieczeństwo.
– Nie – przytuliła
się do jego ramienia. – Nie stanowi. Zapomnijmy o nim, zwłaszcza dziś i jutro. Będę
tylko z tobą i tylko o tobie chcę myśleć.
Skinął głową. Wyglądał
na zadowolonego, choć gdzieś tam w sercu czaiła się jakaś gorycz, żal, że do
końca nie potrafiła być tylko jego. Lecz na szczerość nie mógł odpłacić
złością. Przeciwnie. Powinien zrobić wszystko, by zapomniała o tym drugim.
I zrobi! – postanowił z
nagłą mocą.
A później zwolnił i
wjechał w wąską dróżkę, wijącą się pośród drzew. Miał ochotę jej pokazać, że on
również może oddziaływać na nią fizycznie. I to jak!
Zdumiona Nika spojrzała
na milczącego chłopaka. Dopiero gdy się zatrzymał i na nią spojrzał,
zarumieniła się.
– A teraz –
powiedział, odpinając pas. – Chodź. Będziemy się kochać.
***
Tym razem Dawid musiał
zakosztować goryczy niewątpliwej porażki. Choć oznajmił Dominice wyraźnie, że
przyjedzie popołudniu, by zabrać na romantyczną wycieczkę, ona zlekceważyła
jego zaproszenie. Co prawda od razu powiedziała, że wyjeżdża i nie ma czasu,
ale nie potraktował tych słów poważnie.
I dlatego teraz stał
przy furtce, z ogromnym bukietem róż, czując lodowatą wściekłość. Której w
najmniejszym stopniu nie złagodziły słowa jakiejś kobiety, chyba matki Niki, że
ta wyjechała na weekend ze swoim chłopakiem.
Jak śmiała zlekceważyć
jego zaproszenie?! To było… Zmełł w ustach przekleństwo. A potem wsiadł do auta
i z furią cisnął kwiaty na siedzenie tuż obok.
Oczywiście, nie
stanowiło dla niego problemu zorganizowanie sobie towarzystwa na dzisiejszy
wieczór. Wystarczyło chwycić telefon – było w nim mnóstwo numerów potencjalnych
kandydatek. Miały one jednak podstawową wadę. Już je miał. A on potrzebował świeżej
zwierzyny, czegoś nowego i emocjonującego. Mógł też pójść do klubu. Ale
kobiety, które tam przychodziły pragnęły jednego. To było jak połów za pomocą
siatki w małym stawie pełnym ryb. Znów zero adrenaliny.
Chyba że… To nie był
głupi pomysł. Tym bardziej, że wspomnienie szalonego rudzielca nie dawało się
przepędzić z jego głowy.
Starym zwyczajem ruszył
z wizgiem opon, a po drodze ustawił nawigację na konkretny adres. Bez tego
mógłby nie trafić na to zadupie, na którym mieszkała.
Kiedy półtorej godziny
później zajechał pod małą chatkę, zastał Ilonę na werandzie. Siedziała w
ogromnym wiklinowym fotelu, w niedbałej pozie, z jedną nogą przerzuconą przez
jego krawędź, z czymś dziwacznym na głowie i trzymając w dłoniach ogromny
szkicownik. Dookoła poniewierała się cała masa papierków po cukierkach, a na
stole stał ogromny cycaty kubek, pełen aromatycznej kawy. Ten zapach
nieoczekiwanie oznajmił mu, że też miałby ochotę na małą czarną.
– Cześć –
powiedziała tylko, nie podnosząc wzroku. Była tak zajęta rysowaniem, że nie zaszczyciła
go większą uwagą.
Burknął coś w
odpowiedzi. Potem usiadł naprzeciwko i po chwili namysłu zdjął marynarkę.
Dopiero wtedy przerwała. Najpierw z uznaniem przyjrzała się swemu dziełu, a
następnie podniosła wzrok.
– I słusznie. Ja
nie rozumiem po co w ogóle ją ubrałeś? To straszne kisić się w sztywnym
uniformie w taką pogodę.
– Miałem spotkanie
biznesowe – skłamał.
– A teraz?
– Co teraz?
– Jak jest
przyczyna tej niezapowiedzianej wizyty?
– Chciałem ci
oznajmić, że wszystko już załatwione. I przywiozłem odszkodowanie za szybę.
– Czyżby? – Wyraźnie
wyczuł kpinę w jej głosie.
– Tak.
– To idź, zrób
sobie kawę. W lodówce są kanapki. Cukierki wszystkie chyba zjadłam.
– Ja mam sobie
zrobić kawę?
– A słusznie.
Poczekaj, zaraz zawołam służbę – odparła ironicznie. – No dalej! Rusz ten
seksowny szowinistyczny zadek. To zajmie ci mniej niż pięć minut.
Właściwie po co on tu
przyjechał? Trzeba było jednak skorzystać ze sprawdzonego scenariusza.
– Zadek?
– Ilona. Skoro
dokonaliśmy wzajemnej prezentacji, możesz mi zdradzić jak brzmi zdrobnienie od
twego imienia?
– Jestem Dawid –
powiedział z naciskiem, mrużąc oczy. – I nie lubię zdrobnień.
– Twardy facet z
jajami?
– Tak.
Odłożyła szkicownik i
wstała, przeciągając się.
– Co ty masz na
głowie?
– Kapelusz. Wiem,
wygląda trochę nieciekawie, ale go lubię. Więcej, mam do niego sentyment.
– Spadek po
przodkach? – spytał złośliwie.
– Tak jakby.
Jedyna rzecz po matce, która porzuciła mnie zaraz po urodzeniu. Prócz ubranka i
listu ze słowami „ja jej nie chcę, zajmijcie się nią” – uśmiechnęła się, ale
tym razem ze smutkiem. – Kapelusz dołożyła, bo był środek lata. Osłonił mnie,
gdy leżałam na progu przytułku.
– Jesteś sierotą?
Czy to taka łzawa historyjka, by mnie w coś wkręcić?
– Prawda. Na ogół
lubię prawdę. Więc po co przyjechałeś?
Również wstał. Górował
nad nią sylwetką, wysoki, silny, z opalenizną tak mocno kontrastującą z bielą
koszuli. Ale choć się uśmiechał, to w zielonych oczach wciąż widziała prawdziwy
chłód.
– Zawsze musisz
być tak bezpośrednia? – spytał, delikatnie wodząc opuszkiem palca po jej
ustach.
– To ułatwia
życie.
– Dobrze,
odpowiem. W zasadzie sam nie wiem po co.
– To chodź panie
niezdecydowany, zrobię ci tę kawę. A sobie herbatę, zanim zacznie mnie mdlić po
całym kilogramie pożartych cukierków.
– Kilogramie? Zwariowałaś?
– Mam tak od
urodzenia – mrugnęła okiem i skierowała się ku kuchni. Podążył za nią, wciąż
zbyt zdumiony, by cokolwiek powiedzieć.
– Czarna czy
biała? Nie wiem czym mam śmietankę, a mleko jest prosto od krowy. Niektórzy nie
lubią.
– Może być czarna.
Bez cukru.
– O! – ucieszyła
się. – Lubisz taką jak ja.
– Nie znoszę
słodyczy.
Spojrzała na niego z
tak autentyczną zgrozą, iż poczuł się zaniepokojony.
– Ani ciast, ani
cukierków, ani czekolady?
– Niczego.
– A lody? Wszyscy
lubią lody!
– Owszem, ale nie
takie, o jakich w tej chwili myślisz – zmrużył oczy.
– Naprawdę nie
lubisz czekolady?
– Nie. Co w tym
dziwnego?
– No nie! Trzeba
będzie z ciebie zrobić człowieka – oznajmiła stanowczo i z lodówki wyjęła duży
talerz, zastawiony pokrojonym ciastem. – Zjesz jedno, albo znów cię przykuję do
łóżka! – zagroziła.
Dawid patrzył na nią
bez słowa. Zresztą, jego myśli były dziwnie mętne i mgliste, właściwie tylko
jedna rzecz tłukła mu się po głowie.
– Zjem – zgodził się
niepodziewanie. – A co za to dostanę?
– Przyjemność.
Z pewnością mówili o
dwóch kompletnie różnych rzeczach. Ale to nie szkodzi. Wręcz przeciwnie. Poczuł
się rozbawiony.
– Chodź na
werandę. Żal siedzieć w domu, w taką pogodę. I weź tacę z kawą.
Posłusznie podążył za
nią. Kobieta miała na sobie kusą sukienkę na ramiączkach, lekką i zwiewną. Do
tego bose stopy i niedbałe uczesanie. Zastanowił się, czy ma bieliznę pod
spodem. Jeśli nie… Już sama ta myśl podniecała.
Ilona opadła z powrotem
na swój fotel.
– Uff! Naprawdę z
nieba leje się żar. Nie jest ci za ciepło w tych długich spodniach i pełnych
butach?
– Próbujesz mnie
namówić, bym się rozebrał?
Zaczęła wachlować się
tym beznadziejnym kapeluszem.
– W tym z
pewnością masz wprawę.
– Tak. Co masz pod
sukienką?
Zaskoczył ją tym
pytaniem. Tak bardzo, że spąsowiała na twarzy i na moment straciła swoją
pewność siebie.
– Skąd to nagłe
zainteresowanie?
– To pusta ciekawość.
Nie myśl, że czuję coś więcej – odparł chłodno. – Nie lubię brzydkich kobiet.
Gustuję co najmniej w pięknych.
– Ach!
Zerwała się ze swego
miejsca i błyskawicznie usiadła okrakiem na jego kolanach. Obie dłonie położyła
na ramionach i pochyliła się tak, że rude pukle muskały mu twarz.
Spodziewał się tego. Miała
w sobie manię udowadniania wszystkim, że nie mówią tego co myślą. I na to
właśnie liczył.
– Nic nie mam pod
sukienką – wyszeptała mu na ucho. Nie musiała, bo jego dłonie już dawno
błądziły po jej ciele, po twardych, pełnych pośladkach i smukłych plecach.
– Było widać –
odparł również szeptem.
Palcami przeczesała
krótkie, ciemne włosy Dawida. Poruszyła biodrami, wnętrzem ud ocierając się o
coś, co z każdą sekundą było coraz twardsze. Widziała w jego zielonych oczach narastające
pożądanie. I zadowolenie, bo wydawało mu się, że zdołał ją przechytrzyć.
– Wiem –
wymruczała. – Domyślasz się dlaczego? Bo uwielbiam czasem zrzucić sukienkę,
położyć się w promieniach słońca na zielonym kobiercu trawy. Rozchylam wtedy
uda, zamykam oczy i wyobrażam sobie szalony seks. Bez zahamowani, bez reguł.
Dziki, nieokiełznany. Czasem z jednym,
czasem z kilkoma facetami. Biorą mnie wtedy po kolei, na wszelkie możliwe
sposoby. Pieprzą tak długo i tak mocno, że krzyczę i dostaję wielokrotnego
orgazmu… Niekiedy tez docieram na szczyt wyobrażając sobie idealnego kochanka. Władczego,
stanowczego, jakiego trudno spotkać na tym popapranym świecie. Klękam przed nim
i wypinam się, każdym ruchem błagając, by mnie zerżnął od tyłu. Jak chce, byle
było mocno, brutalnie, ostro. Jak pies rżnie swoją sukę… Wtedy dochodzę nawet
szybciej.
Dobrze, że siedział.
Inaczej z pewnością ugięły by się pod nim kolana. A przecież słyszał podobne
słowa już nie raz. Zawsze go podniecały, ale nigdy do tego stopnia! Czuł tak
potężną erekcję, tak ogromne podniecenie, że całkowicie stracił nad sobą
panowanie. Przyciągnął ją ku sobie, zacisnął dłonie na pośladkach i całował,
owładnięty tylko jednym pragnieniem. Smakowała czekoladą i pożądaniem. Dawno
już żadna kobieta nie doprowadziła go do takiego stanu. Na dodatek wcale nie
pozostała obojętna. Ocierała się o niego, kręciła biodrami, dłońmi gładziła
nagi tors, wsunąwszy je pod rozpięte poły koszuli.
– Przestań! – krzyknął
nagle. – Przestań, bo ja…
Ale było za późno. Doprowadzony
do ostateczności, eksplodował. Najgorsze, że nigdy wcześniej nie zaznał tak oszałamiających
doznań, takiego orgazmu. Wtulił twarz w rude loki i jęczał przeciągle, a palce
wbił w jej ciało z taką siłą, aż skrzywiła się z bólu. Ale nie zaprotestowała,
tylko gładziła go czule po głowie, czekając aż choć trochę dojdzie do siebie.
– No, idealnym
kochankiem to bym cię nie nazwała – powiedziała po długiej chwili, gdy już
wyprostował się i spojrzał na nią wciąż nieobecnym wzorkiem.
– Co to było?
– Śmiem twierdzić,
że orgazm – odparła wesoło. – I chyba będziesz musiał zmienić bieliznę.
Kpiła z niego. Ale tym
razem była to zasłużona drwina.
– Mógłbym się
wykąpać? Jestem cały mokry.
– I klejący! –
śmiejąc się w głos, zsunęła się z jego kolan i stanęła tuż obok. Poprawiła
sukienkę i włosy. Też była zarumieniona i podniecona, ale o dziwo, znakomicie
nad sobą panowała. Czyżby mu się zdawało, czy też specjalnie wkręciła go w taką
sytuację?
– Zrobiłaś to
naumyślnie?
– A jak! Było
super, choć oczekiwałam troszkę wolniejszego rozwoju akcji. I słowo, że nie
miałam zamiaru doprowadzić cię do takiego stanu! No idźże już się myć, a ja
zrobię coś do jedzenia, bo po tych wszystkich słodyczach mam ochotę na kawałek
soczystego mięsa.
Nie było sensu dalej
ciągnąć tej dyskusji. W milczeniu pomaszerował do łazienki. Tam zrzucił z
siebie ubranie i z niesmakiem wpatrzył się w poplamione własną spermą,
bokserki. Z wściekłością zwinął je w kulkę i wrzucił do stojącego nieopodal kosza.
Zachował się jak
nieopierzony nastolatek, któremu staje na widok pierwszej lepszej gołej baby.
Jak ona do diabła to zrobiła, że doprowadziła go do takiego stanu? Pieprznymi
słówkami? Tą ukrytą pod zwiewnym materiałem sukienki, nagością? Nie miał pojęcia.
Ale był zły na samego siebie, że stracił nie tylko opanowanie, ale i honor. W
dodatku ona nie była nawet ładna. Nie, to naprawdę zakrawa na żart!
W swym dotychczasowym
życiu Dawid spotkał wiele kobiet. Jedne udawały wyniosłą oziębłość, inne tak
jak Dominika, bały się, choć jednocześnie pragnęły go, a jeszcze inne były
świadomie uwodzicielskie, pobudzając go każdym spojrzeniem i słowem. Wszystkie
jednak miały wspólną cechę – były piękne, o wyjątkowej, zwracającej uwagę urodzie.
Do której jednak kategorii
miał zaliczyć tą rudą żabę? Zrobiła to wszystko od tak, od niechcenia. A potem
uśmiechała się drwiąco, rozbawiona jego zakłopotaniem. Najgorsze było jednak,
że nadal jej pragnął. Ona potrafiła powiedzieć stop, on nie. To właśnie było
tak wkurwiające.
Wyszedł spod prysznica,
i owinięty jedynie w ręcznik udał się do kuchni. Nikogo jednak tam nie było. Za
to wyraźnie słyszał głosy na ganku. Złośliwie się uśmiechając, przeczesał mokre
włosy palcami i energicznym krokiem skierował się wyszedł na zewnątrz. Po czym
zamarł, zbyt zdumiony, by wydobyć z siebie jakiekolwiek słowo.
Bo całkiem nieoczekiwanie
stanął oko w oko z Niką. Na dodatek obściskiwał ją ten pseudo brat. Obok stał
jeszcze jakaś starsza kobieta, na którą nie zwrócił uwagi i Ilona.
– Proszę, wasze
klucze. Sądzę, że traficie bez problemu… – Jej dłoń zawisła w powietrzu. Powoli
odwróciła się. Za nią stał skamieniały Dawid. Znów spojrzała na przybyłą parę.
Dziewczyna na przemian robiła się blada i czerwona, chłopak najwyraźniej był
zły, ale i pełen satysfakcji. Och!
– Czyżbyście się
znali? – spytała domyślnie.
– Tak – odparła słabo
Nika, zastanawiając się, jak można mieć aż takiego pecha.
– Byliśmy na dziś
wieczór umówieni – dodał złowróżbnie Dawid. – Dziś! – powtórzył z naciskiem.
– Ach! I wystawiła
cię? Nie dziwię się wcale, też bym wolała tego słodziaka w jeansach –
oświadczyła beztrosko Ilona. – Ty jesteś ciężki w obróbce, poza tym za szybko
się spuszczasz…
Dawid wygulgotał coś
nieokreślonego, po czym wycofał się i na pożegnanie trzasnął drzwiami. Musiał
stamtąd pójść, inaczej rozszarpałby tę rudą małpę gołymi rękoma. Jak ona
śmiała? Nigdy w życiu, nikt, nie odnosił się do niego z takim brakiem szacunku,
z tak jawnym lekceważeniem. Niech no tylko zostaną sami! Już on jej pokaże do
czego jest zdolny!
Ubrał się w pośpiechu,
naciągając spodnie i wkładając koszulę. Goście chyba już zniknęli, bo z kuchni
dobiegał głos rudzielca, gromkim głosem śpiewający sprośne przyśpiewki. Wpadł tam
wściekły, dysząc żądzą zemsty i od razu przystanął. Przy kuchennym stole
siedziała Ilona, obierając ziemniaki, a tuż obok leżał duży, lekko
przyrdzewiały topór.
– No co? –
przerwała i spojrzała na niego kpiąco. – Muszę się jakoś bronić.
– Siekierą?
– Mam wprawę. Sama
rąbię polana do kominka.
– Zamierzam
poszukać moich butów i wynieść się stąd w diabły!
– Ech… To nie
fair. Ty miałeś orgazm, ja nie.
– Jak wsadzisz
sobie papierową torbę na ten rudy łeb, to może się zastanowię – odparł złośliwie.
Miał gdzieś dobre maniery.
– Ta złotowłosa
księżniczka olała cię i wybrała innego? Stąd złość? A wiesz, że przyjechali tu,
bo wynajęli małą chatkę nad jeziorem na jedną noc?
– Jestem wkurwiony
przez twoje nieodpowiedzialne, dziecinne zachowanie i stek głupich komentarzy.
– Trudno. Ja cię
tu nie zapraszałam – wzruszyła ramionami. – Sam się przypętałeś.
– I zaraz się
odpętam – ruszył na werandę w poszukiwaniu obuwie. Znalazł je pod wiklinowym
fotelem. Włożył i wciąż zaciskając zęby, podążył do wyjścia.
– Dawid! – kobieta
nieoczekiwanie położyła dłoń na jego ramieniu. Gwałtownie się odwrócił i
chwyciwszy ją za szyję przycisnął do ściany. Jednak to nie wystarczyło. Musiał
znaleźć ujście dla tych wszystkich emocji. Wiedział, że gniew i wciąż odczuwane
pożądanie nie są dobrym połączeniem, ale co mógł zrobić? Tylko jedno…
Zmiażdżył jej usta,
całując tak łapczywie i tak brutalnie, jak nigdy dotąd żadną kobietę. Całym
ciężarem ciała przydusił do ściany, nie pozwalając na najmniejszy gest
protestu. Ekstaza napłynęła potężną falą, pochłonęła go, usunęła z drogi
wszelkie przeszkody. Tym razem nie zamierzał skończyć tak jak poprzednio.
– Nie, tak nie
chcę! – jęknęła. Próbowała go odepchnąć, wyswobodzić się, ale na próżno. –
Dawidzie, przestań!
– Nie! – wysyczał.
Miał błyszczące oczy, pełne niemal zwierzęcej chuci. – Tym razem spuszczę się w
odpowiednim czasie i miejscu!
Mogła się spodziewać
tego, że w pewnym momencie puszczą mu nerwy. Na dodatek ta dziewczyna, tak
piękna, że aż zapierało dech w piersiach. Przy niej sama sobie wydawała się
nijaka i brzydka. Te czasy, gdy własna uroda miała dla niej duże znaczenie,
minęły. Teraz chciała jedynie spokoju, satysfakcji z pracy i drobnych
przyjemności. Takie życie też nie było złe.
– Nie chodzi o
mnie! – odkrzyknęła ze złością. – Zrobisz to dlatego, że ta, której tak
naprawdę pragniesz jest z innym. Nie będę materiałem zastępczym!
Znieruchomiał. Czy
miała rację? Nie do końca… Ale ta chwila namysłu wystarczyła, by zrozumiał co
zamierzał zrobić. Puścił kobietę i bez słowa wybiegł z domu. Bo najgorsze było
to, że ten seks zaprawiony brutalnością, pełen przemocy, tak bardzo go
podniecił.
cdn...
Ruda jest genialna!:) zabawna część:) Aneczka^^
OdpowiedzUsuńLubię tą Ilonę :D Taka konkretna babka! Fajnie, że ją tu dodałaś :3
OdpowiedzUsuńMad.
Super.szkoda, ze do srody trzeba bedzie czekac:(
OdpowiedzUsuńNie no, uwielbiam Ilonę! To usposobienie jak najbardziej przypadło mi do gustu, tym bardziej w zestawieniu ze znienawidzonym przeze mnie Dawidem, któremu aż się prosi utrzeć nosa. Niepokoi mnie tylko jedna rzecz… Na tle spuszczającego się pana i pozbawionej bielizny samotniczki, wszelkie wydarzenia związane z Niką i Mateuszem wydają się takie nudne… Ich związek wydaje się taki idealny, bez żadnych wrażeń, a kiedy czytałem o ich jałowym wypadzie do domku, to szczerze się skrzywiłem, tęskniąc za powariowanymi relacjami Ilony i Dawida. Ale opowiadanie jeszcze nieskończone, więc to moje tymczasowe przemyślenia. Ciekaw jestem, jakie zaskakujące i rozbawiające mnie do łez jeszcze akcje zaserwujesz ;-)
OdpowiedzUsuńPisze jak marzenie, jeszcze zaczęła grać na skrzypcach, cukiernik doskonały i w dodatku przyzwoicie coś umie narysować… Babeczko, czy Ty naprawdę istniejesz? :-D
Przynudzających Mateusza i Nikę, trochę rozruszamy w następnych częściach ;-)
UsuńUpić albo upalić! ;->
Usuńrobi się coraz ciekawiej ;) czyżby "ruda żaba" stopniowo roztapiała lód w sercu Dawida? w końcu trafiła kosa na kamień i ktoś mu utarł nosa, a to pewnie dopiero początek możliwości Ilony... oj, koniecznie czekam na kolejną część.
OdpowiedzUsuńco do Mateusza to od początku bardzo mu kibicowałam, ale patrząc na to jaki pierwszy raz zafundował Nice to stwierdzam z przykrością, że jest to egoistyczny dupek... ale przypuszczam, że będzie się sporo działo w relacjach tych czterech osób...
pozdrawiam,
w.
Świetna część , nieźle się uśmiałam :) Też myślę , że związek Niki i Mateusza jest nudny i sztuczny oraz , że się rozpadnie ,a wtedy Níka będzie z Dawidem ;)
OdpowiedzUsuńAaajajajajajaj! Właśnie o taką damską postać mi chodziło! Ilona jest genialna. Oryginalna, dynamiczna, stanowcza, pewna siebie i swoich racji. Babeczko! To moja ulubiona postać żeńska jaka stworzyłaś!
OdpowiedzUsuńZwiązek Niki i Dawida jest miałki, a sama osoba złotowłosej doprowadza mnie do szału. Jakże ja jej nie lubię...
Dziękuję za życzenia powrotu do zdrowia. Już jest epiej, choć kroplówki w dalszym ciagu towarzyszą mi w pożyciu codziennym.
Dawid i Ilona to mikstura wybuchowa. Będę nerwowo przebierać nóżkami w oczekiwaniu na kontynuację dalszych wydarzeń.
Pozdrawiam ciepło,
Mała Mi.
Troszkę mnie zainspirowałaś w komentarzu... ;-)
UsuńMała Mi mam dokładnie takie same przemyślenia! Mi od początku Nika tak działa na nerwy, ze jako jedyne to opowiadanie czytałam przeskakujac po kilka wersów! Za to wraz z pojawieniem się Ilony nabrało rumieńców, ze chociaż wiem, ze dzisiaj sie nie pojawi nic nowego to zaglądam, bo a nóż ;) wspaniała, cudowna Ruda ;)
UsuńRuda robi furorę!Dobrze że się tak niespodziewanie pojawiła! :)
Usuńhej, wszytskiego najlepszego w NOwym roku, duzo weny tworczej
OdpowiedzUsuńteraz czas na czepianie sie
zakrecilo sie to opowiadnanie o Domminice Matuszu I Dawidzie, tylko dlaczego nagle wszyscy sie spotykaja w tej samej gluszy, ja wiem ze byc moze puszcza (nadnotecka) to najblizszy las w poblizu z duza iloscia jezior, ale dlaczego nagle wszyscy trafiaja na tego samego rolnika? Za duzo znienackowych zbiegow okolicznosci
MOtyw z jedza w lesie super, szkoda ze Ilona gdzies nie wkrecial Dawida na sztuczki magiczne albo czarnego kota (ja bym poszla po calosci jak juzma byc bajkowo), z twoimi umijetnosciami nie byloby to trudne (mozna by wtedy Dawidowi stracha napedzic) a jedza by miala ubaw
sylwestrowa opowiesc fajna, lekka mila i przyjemna, ja bym tylko sie glownej bohaterce jedan noc kazala pomeczyc na zimnej kanapie .) chlopak byl za bardzo napalony, przy tym napalneiu juz powinno byc mu mega goraco, moglbybyc tez fragment skad on sie wzial wogole w lesie w miejscu gdzie lezala Kitty i jak ja do swojeje chaty przytaszczyl, moze tego zabraklo, bo dzies sie jego narracja tez w kawalku pojawia, brak konfrontacji z Tobiaszem, szkoda
co do opowiadania na statku, bujalo w prawo bujalo w lewno, do konca nie wiedzialm o co idzie, glowna bohaterak za mocno cierpiala, nie odnajdujac pocieszenia, dlugo kazalas czekac na to opowiadanie a rozczarowalo jak juz wyskoczyli ze statku
co do oowiadnia o porzuconym mezczyznei z dwoja dzeici i smutna sasiadka to pogubialm sie w tygodniach, ten snieg juz lezal i bylo zimno, potem mijaly dni mijaly mijaly i okres sniegu to sie chyba wydluzyl milosiernie prawie do wiosny, posprawdzaj jak tam jest z datami allbo jakies wytyczne, bo snieg w sumei mogl lezec od polowy listopada, wiec moze takie odnosniki gdzies ze juz za 2 dni mikolajki lub ze zblizaly sie andrzejki (dzien wrozb i slepniajacych sie zyczen typu glowny bohater chce miec swoja dwojke dzieci na swieta), ponoc same andrzejki sa w jaksi sposob magiczne, mozna ty to tez wykorzystac
Właśnie... Ostatnio stwierdziłam, że powinnam najpierw robić jakiś plan czasowy lub coś w tym rodzaju, bo sama zaczynam się gubić...
UsuńCo do przypadków... Przypomniało mi się, jak umówiłam się z jednym facetem, drugiego odstawiając na kolejny wieczór. Knajpkę wybrałam specjalnie odległą i mało uczęszczaną. Pech chciał, że tego odstawionego koledzy wyciągnęli na piwo i nie wiedzieć czemu na drugi kraniec miasta, trafiając na lokal, który wybrałam :-))) Konfrontacji nie było, tak zakręciłam, że wyszłam z tego z twarzą, ale przyrzekłam sobie, że żadnych więcej takich kombinacji...
Ech!
A Tobie również, życzę szczęśliwego i zdrowego Nowego Roku!
Zgodzę się Ilona jest genialna, fajnie że jest mniej mdłej Niki! :D
OdpowiedzUsuńKiedy będzie kolejna część? Tak bardzo się wciągnełam :D
I tego mi było potrzeba- trochę mi się rozjaśniła sytuacja z Iloną i tą chatką ;-)
OdpowiedzUsuńTa część jest genialna- uśmiałam się jak nigdy ;-)
Oby tak dalej.
S.
Rudzielec rządzi :))
OdpowiedzUsuńTa część jest boska, chyba nawet lepsza od pierwszej. Ilona jest super ! Choć nadal mam cichą nadzieję, że Dawid jednak będzie z Dominiką xD Widać, że on nie jest jej tak do końca obojętny. Może widok Dawida w domu Ilony wzbudzi w niej zazdrość ? kto wie ;)
OdpowiedzUsuńNika powinna znależć innego faceta, z dobrym sercem, ale brutalnego i nieco perwersyjnego w łóżku, nie Dawida i nie Mateusza.
OdpowiedzUsuńKochana, kocham twojego bloga, ale stosujesz w swoich opowiadaniach pewien stereotyp. Dlaczego przy rozdziewiczaniu facet nigdy nie zastosuje porządnej gry wstępnej, a kobieta zawsze musi krzyknąć i muszą jej się puścić łzy z oczu? Bardziej od rozdziewiczania boli wizyta u dentysty, zastrzyk i borowanie, brrrr, a i tak nikt tam nie jęczy ani nie płacze. Może jednak się mylę, bo osobiście zawsze miałam bardzo wysoki próg bólu, więc moje wrażenia są bardzo subiektywne.
Życzę wspaniałych wypieków i słodkości, super życia erotycznego no i oczywoiście jak najwięcej nowych opowiadań.
Poszłam i tak na kompromis, bo mnie bolało jak diabli ;-) i przez kilka dni ciężko się nawet chodziło :-) Już nawet wolę dentystę, a zastrzyki to przy tym sama przyjemność :-)))
UsuńAle zwróciłaś mi słuszną uwagę, że może nie zawsze pierwszy raz musi być bolesny. W ogóle chciałam już odejść odrobinę od "pierwszego razu", bo jest odrobinę kłopotliwy w akcji. Jednak co zrobić, jak bohaterka już opisana i zaszufladkowana?
Kochana Babeczko,
OdpowiedzUsuńz zaciekawianiem czytam Twojego bloga chyba od początku jego istnienia. Zawsze z niecierpliwością wypatruję kolejnych części opowiadań, ale jest jedna rzecz, która od początku trochę mnie niepokoiła a teraz po prostu nie daje mi spokoju a mianowicie…. podejście do seksu. Dziwi mnie to, ze Twoje bohaterki mają mają męskie podejście do seksu.I nie chodzi wcale o pewien rodzaj swobody obyczajowej a raczej o schematyczność myślenia i traktowanie ludzkiego ciała jak automatu- tu naduś, wepchnij palec i przepis na orgazm gotowy;) Mimo ze, bohaterki osiągają orgazm przy penetracji dwukrotnie częściej niż statystyczne kobiety, nie jest to seksualność "przyjazna kobietom",bo one prawie nigdy nie pokazują facetom co lubią w łóżku, gra wstępna jest często szczątkowa i ogólnie suma summarum mężczyzna i tak wie lepiej czego kobiecie potrzeba w seksie.
Nie potraktuj,proszę, tego jako ataku czy czegoś w tym rodzaju, bo to jedynie apel wiernej czytelniczki o bardziej babski punkt widzenia :P
pozdrawiam serdecznie,
Martyna
ps. rysunki super!
pps. po inspiracje w dziedzinie "przyjaznej kobietom" seksualności i babskiego punktu widzenia polecam Betty Dodson- ona wie wszystko :)
Hm... Muszę to sobie przemyśleć. Sęk w tym, że choć staram się czasem wyjść poza schemat wzięty z autopsji, to troszkę ciężko mi to idzie. Z bardzo prostego powodu - zbyt długa gra wstępna zawsze mnie irytowała, poza tym wolę, gdy facet jest, jakby to powiedzieć... Nie, nie brutalny. To tylko czasami :-))) Nie czując czegoś po koniuszki palców, trudno jest to opisać.
UsuńAle ponieważ możecie umieszczać komentarze jako anonimy, to proszę was o pomoc.
Co dodać, by według Was powiało świeżością? Stylu nie zmienię, lecz może troszkę go podrasuję?
Mnie chodzi przede wszystkim o pewien schemat:ostro, penetracja (ach i och, bo cóż więcej kobiecie do szczęścia potrzeba ;))szybko, szybko, wspólny orgazm (szczerze, jak często Wam się to zdarza? :P) i spać. A przecież można mieć więcaj orgazmów w ciągu nocy/seksu i to niekoniecznie w wyniku penetracji ( te są raczej ogólnie rzadkie-to Freud wymyślił, że są "bardziej dojrzałe" a to bzdura choć rozpowszechniona ) i seks nie koniecznie jest czymś co, ktoś robi komuś a raczej czymś, co ludzie robią razem i wtedy jest najfajniejszy:)
UsuńMartyna
Moje skromne propozycje i dewiacje na temat głównego bohatera i przemian, które mogą w nim zajść na plus pod wpływem partnera:
Usuń1. facet prawiczek, w skrajnej wersji aseksualny (w życiu katastrofa, ale kto wie, może w opowiadaniu wyjdzie ciekawie),
2. kobieta (nie ważne czy dziewica czy nie) oziębła, o która trzeba walczyć (Matylda de la Mole, filmowa królowa Margot), w skrajnej wersji aseksualna,
3. całkowicie dominująca seksualnie kobieta (nawet nie wiesz jak pragnęłam, by Ilona w przebraniu czarownicy zgwałciła Dawida :), a nawet zimna i okrutna, żeński odpowiednik Dawida (taka lady de Winter z „Trzech Muszkieterów”).
Co żeby powiało świeżością? Nie wiem, ja zawszę tworzę w głowie scenariusze pod wpływem filmów i książek, ale zdaje się, że to nie Twoje tematy, bo wysoko cenisz sobie oryginalność. Może inne epoki historyczne, więcej fantasy, jakaś wojna w tle, alkohol? Kobieta - czarownica jak w „Mistrzu i Małgorzacie”? Przede wszystkim odwróć schemat, niech to facet będzie uzależniony od jedzenia i pichcenia (ale oczywiście niech nie wpływa mu to przesadnie na figurę), a jego kobieta niech się temu zawsze dziwi.
Cóż, nieopanowane pożądanie faceta prowadzące do brutalności bardzo łechce kobiecą dumę. Zgadzając się z przedmówczynią, może orgazm, ale w wyniku palców, analu czy wibratora (tak, anonimowość daje siłę bezpośredniości)? Więcej masturbacji i fantazji - narracji seksualnych powstających w głowie głównego bohatera.
Przypominają mi się dwa aforyzmy: 'kobieta może wszystko mężczyźnie wybaczyć, oprócz braku miłości' oraz 'miłość rodzi się ze współczucia'. Ja osobiście zawsze miałam sentyment do bohaterów tragicznych, rozdartych, cierpiących. Takich, co sami zadali zło i dręczą ich wyrzuty sumienia albo cierpienia i zła doświadczyli (Kordian, Dracula, Raskolnikow). Gdybym miała Twój talent, wymyśliłabym też wielką miłość dla pijaka Portosa, tragicznego Atosa i obłudnego Aramisa.
Ale jak mówiłam, to są tylko moje fantazje i absolutnie nie mam Ci prawa niczego narzucać. Jestem natomiast wdzięczna za radość, połączenie romantyzmu i brutalnego seksu, który dajesz w swoich tekstach.
W opisie i polecanych lekturach nie piszesz zbyt dużo o swoich upodobaniach, a wszystkich komentarzy na Twoim blogu nie czytałam (przyznaję się bez bicia). Strasznie jestem ciekawa, czy masz jakąś swoją ulubioną poezję, piosenki, filmy i seriale? A może ulubieni aktorzy, postacie literackie? (i wypełznął ze mnie dziwak – filolog)? Pozdrawiam serdecznie i wybacz bezpośredniość Babeczko.
Cześć Babeczko!
OdpowiedzUsuńOd momentu pierwszego razu Dominiki z Mateuszem poczułam tak przeogromną niechęć do tego bohatera że szok! Tak mi działą na nerwy ten cały Mati,chciał byc szybszy więc prawie ją zgwałcił i ten triumf! On na nią nie zasługuje...Ale Dawid też do niej nie pasuje..więc gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta :)
Ale kto to miałby być nie wiem i boję się, ze to strasznie by się przeciągnęło ..Zdecydowanie bardziej polubiłąm Sylwestrowa opowieść i tu jak wielu czekam na kontynuację... Ach boski był ten Wiktor!:):)
Babeczko Kochana! Pisz pisz jaknajwięcej i nie przejmuj się naszym gderaniem!!!:):)
Delka
Drogie Panie, Panowie i Babeczko.
OdpowiedzUsuńNiczego nie trzeba ulepszać w tych opowiadaniach. Są świetne takie jakie są. Jeśli chcecie więcej scen erotycznych to zapraszam na Pokatne.pl . Myślę, że tutaj ludzie wchodzą po to aby oderwać się od rzeczywistości. A nie po to aby się podniecić. Wszystkie opowiadania, bez wyjątków są świetne. I NIE MA RÓŻNICY CZY GŁÓWNA BOHATERKA JEST DZIEWICĄ CZY TEŻ NIE. Więc Droga Babeczko pisz cały czas według swego schematu, bo tak jest najlepiej. ; )
Pozdrawiam, CP. ; >
Moim zdaniem ani Dawid, ani Mateusz na nia nie zasługują. Jak juz pisał ktos wczesniej, jeden chce ja tylko wykorzystać, a drugi w obawie ze ja straci prawie ja zgwałcił.. Powinnaś dodać kogos trzeciego.. Bo ja wiem, moze Hubert? Byłby przystojny, skromny i niezbyt zainteresowany Nika, gdzie ona wręcz przeciwnie! (Nie wiem jak bardzo moze Cie to zadziwić, ale ten trzeci mógłby sie okazać.. Nie wiem. Moze bi?.... To Twoja decyzja :) ) Pozdrawiam i sprawdź prosze pocztę ;3
OdpowiedzUsuńOi.
Dodawanie kolejnej posteci jest totalnie zbędne!
UsuńNo nie wiem czy takie zbędne...Mateusz jest taki nijaki że aż mnie mdli a Dawid idealnie pasuje ale do szalonej Ilony! Zobaczymy jak akcją zakręci Nasza Babeczka:)
UsuńTo ona tu przecież ma pióro, nie my:)
dzisiaj nie mamy na co liczyć? : <
OdpowiedzUsuńOh tak.... zgadzam się z DELKĄ Wiktor z ,,Sylwestrowej..''jest boski .... mam nadzieje że nie pozwolisz nam zbyt długo czekać i wrzucisz wkrótce kolejną część!!
OdpowiedzUsuńA dodasz dzisiaj kolejną część? Tak na lepszy początek tygodnia?
OdpowiedzUsuńŚwietna część. Kiedy ciąg dalszy? Już nie mogę się doczekać :D
OdpowiedzUsuńA ja czekam aż Dawid. zakocha się w Dominice ,a ona w nim :)
OdpowiedzUsuńO nie, ta przesłodka para - Nika i Mateusz - mogą być razem, pasują do siebie. :P Dużo bardziej podoba mi się połączenie charakteru Dawida i Ilony, babki z jajami :) Jestem przeogromnie ciekawa co z tego wyniknie i już nie mogę się doczekać kolejnej części!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńZnów przez przypadek usunęłam komentarz, dotyczący pytania kiedy ukaże się kolejna część. Autorkę komentarza przepraszam, a kolejna część będzie jutro :-))) ale nie po północy.
Usuń