Sama nie wiem... Mogą być błędy, bo już wczoraj wieczorem nie docierał do mnie sens czytanego tekstu :-)
Kolejna część jutro. A teraz uczciwe sześć stron worda :-) Kto chce, niech zaczeka do jutra, będzie miał więcej do czytania jednym ciągiem...
Miała któraś z Was tak, że wody odeszły, a reszta nie chciała ruszyć? To bywa bardziej stresujące od samego porodu... Kurczę, niech ten dzidziuś wyskoczy i będzie po problemie. Aha - dla niewtajemniczonych - rodzi moja ukochana siostrzyczka :-)
link do części III - klik
link do części III - klik
W mojej głowie, w twoim sercu (IV)
Kolejny raz patrzyła z
bliska w te fascynujące oczy. Brakowało w nich ciepła, pojawił się za to, ten
sam wyraz głodu, co uprzednio. Koszulę nadal miał niezapiętą i niemal
drapieżny, zwierzęcy wyraz twarzy.
– Nie żartuj sobie
ze mnie.
– Chciałam
rozładować sytuację.
Nieznacznie próbowała
się odsunąć, co skwitował pełnym politowania uśmiechem.
– Daj spokój.
Widzę, kiedy kobieta ma na mnie ochotę. Lata praktyki.
– Czyżby?
– Dzieciak jeszcze
z ciebie. Będzie cudownie móc cię wszystkiego nauczyć – opuszkiem palca
przesunął po zaschniętych z wrażenia wargach dziewczyny. Ale właśnie to ją
rozzłościło. Zarozumiały dupek!
– Nie pozwalaj
sobie!
– Ja? – wyglądał
na szczerze ubawionego jej reakcją.
– Tak, ty. Skąd
wiesz, że to na ciebie mam ochotę? Może myślałam o kimś innym?
– Tak? Ze wzrokiem
utkwionym pomiędzy moje nogi?
Zarumieniła się. Dawid
zatopił spojrzenie w jej ustach. Kuszących, delikatnych. Była tak blisko,
wystarczyło tylko jeszcze bardziej się pochylić. Miał pewność, że nie protestowałaby,
choć z całych sił usiłowała okazać gniew.
– Kolacja dziś
wieczorem? – spytał schrypniętym z emocji głosem.
– Kolacja?
– Skąd to
zdziwienie?
– Bo sądzę, że to
kiepski pomysł.
– Nie – uśmiechnął
się drapieżnie. – To znakomity pomysł.
Nika z trudnością
opanowała pokusę, by dotknąć jego twarzy. Z narastającą paniką, zastanawiała
się, co powinna zrobić. Zerwać się z miejsca, odepchnąć go i uciec? A może
zgodzić się na propozycję i sprawdzić czy warto?
Jednak później
przypomniała sobie Mateusza. Nie, nie było warto.
– Myślę, że
powinnyśmy zachować służbowy dystans – odparła z rezerwą.
– Nie sądzę. I
zaraz ci udowodnię, że mam rację.
Jednak nic nie zdążył
zrobić. Drzwi do gabinetu gwałtownie się otwarły i do środka wkroczył
roześmiany mężczyzna.
– No wiesz
braciszku, znów uwodzisz stażystki? – rzucił nonszalancko, podchodząc bliżej i
bez skrępowania zajmując miejsce przy biurku.
– Nie uwodzę! –
warknął Dawid energicznie się prostując. – Miałaś zamknąć te cholerne drzwi!
Nika nie odpowiedziała,
posyłając mu ironiczne spojrzenie.
– Małe
niedopatrzenie – mruknęła, ukradkiem przyglądając się niespodziewanemu
gościowi. – I nie jestem stażystką.
– Nie? Zresztą
nieważne. Nie daj się uwieść temu staremu lubieżnikowi.
Nie mogła się
powstrzymać i odwzajemniła uśmiech.
– Nie jestem
stary! – Dawid powoli tracił cierpliwość.
– Ale jesteś
lubieżny?
– Kretyn! To mój
młodszy brat Igor – dokonał niechętnej prezentacji. – A to Dominika. Ta
dziewczyna, o której ci mówiłem.
Nika zdumiona uniosła
brwi.
– Mówiłeś o mnie?
– Ha, ha! – Igor
zaczął się głośno śmiać. – Mówił, że jakaś gęś wyskoczyła mu prosto pod…
– Zamkniesz się
czy mam cię wyrzucić? – warknął Dawid sięgając po marynarkę.
– Nie złość się.
Mówił też, że urzekły go twoje oczy. Nie dziwię się, bo faktycznie są cudowne.
Aż pożałowałem, że za miesiąc się żenię – westchnął teatralnie.
– Lepiej mów czego
chcesz i znikaj. Mam mało czasu.
– Tak? Ale na
flirty masz?
– To ja już sobie
pójdę – lekko zdezorientowana dziewczyna wstała, kierując się ku wyjściu.
– Nie, czekaj!
Pamiętaj o dzisiejszym wieczorze. Przyjadę po ciebie.
– Nie zgodziłam
się.
– Kolacja czy
orgia w klubie? – Igor zaciekawiony spojrzał na brata.
– Zamknij się do
cholery! A ty masz być gotowa na dwudziestą, zrozumiano! – Dawid wyglądał na
wyjątkowo rozwścieczonego.
Tym razem poczuła, że
ma dość. Nie jest niczyją własnością, nawet za cenę zachowania posady. Co za
zarozumiały dupek!
– Przykro mi, ale
jestem już umówiona! – I ze złością zatrzasnęła za sobą drzwi. Potem napotkała
pełne zdumienia i niezdrowej ciekawości spojrzenie sekretarki.
Westchnęła. A miało być
tak pięknie. Dobra praca, dobra płaca, a później miesiąc beztroskich wakacji.
Co za pechowy zbieg okoliczności sprawił, że to akurat firma faceta, który
usiłuje ją poderwać? Choć może bardziej odpowiednie byłoby słowo „przelecieć”?
Wciąż rozgniewana Nika
wróciła do swoich obowiązków.
Najgorsze było jednak
to, że przez cały czas towarzyszyły jej ciekawskie spojrzenia współpracowników
i ich dwuznaczne uśmieszki.
Po godzinie nie
wytrzymała i nikomu się nie tłumacząc wyszła z budynku głównego i skierowała
się do magazynów.
– Hej! – Mateusz
rozjaśnił się na jej widok. – Jak samopoczucie? Lepiej?
– Ech… – mruknęła,
opierając się o niewysoki murek. – Nie uwierzysz…
– Ale widzę, że
wciąż jesteś markotna. Idziemy na tę czekoladę?
Jeszcze czego! Tylko
tego brakuje, żeby zobaczył ich Dawid.
– Nie mam ochoty.
– A na co masz?
Skuliła się i spojrzała
na niego markotnie.
Nie wytrzymał. Objął ją
ramionami, delikatnie przesunął kciukiem po kręgosłupie. A ona jak gdyby nigdy
nic, wtuliła nos w jego pierś i pozwoliła na to.
– Wybrudzę cię –
szepnął.
– Każdą plamę
można uprać. Z duszą bywa gorzej.
– Coś się stało?
Uniosła głowę w górę i
spojrzała na niego zafrasowana. Zdecydowała, że wszystko mu powie. Z
niejasności i niedomówień wynikają później tylko same kłopoty. A ona nie
chciała go stracić szybciej niż zyskała.
– Szef zaprosił
mnie dziś na kolację…
Poczuła, jak Mateusz
wyraźnie zdrętwiał. W pierwszym momencie chciał się odsunąć, ale potem nagle
zrozumiał, że przecież nie mówiła mu tego tylko po to, aby się pochwalić.
– Prezes? –
upewnił się, marszcząc czoło.
– Prezes. A tak
się cieszyłam, z okazji dobrego zarobku. I co?
– Znaczy się nie
chcesz?
– A coś ty sobie
pomyślał? – zerknęła na niego spod rzęs.
– No wiesz… Niczego
mu nie brakuje. Dlaczego nie miałabyś się zgodzić?
– To ja ci się to
zwierzam, bo mam kłopot – powiedziała nieoczekiwanie rozdrażniona, usiłując się
wyplątać z jego uścisku – a ty wpychasz mnie w ramiona innego?
– Dobra, jestem
idiotą – roześmiał się nieoczekiwanie, na powrót przyciągając ją ku sobie. –
Ale co niby mogłem pomyśleć?
Patrzyła na niego
wyraźnie zniesmaczona.
– Ach, wy faceci!
Wiesz czego mu brakuje? Kiedy się uśmiecha, ten uśmiech nie dociera do oczu.
Brak mu zwyczajnego ciepła.
– A mnie?
– A tobie brak
rozumu, choć wcześniej tego nie zauważyłam!
– Nika – wyszeptał
jej do ucha. – Mam pomysł. Ryzykowny, ale może pozwoli ci choć przez miesiąc
zatrzymać pracę. Umów się z nim…
– Co za…
– Ciii, przestań!
Mogę skończyć? I nie patrz na mnie z taką złością. Pójdę z tobą.
Tym razem udało mu się
ją zaskoczyć.
– Jak to ze mną?
Odbiło ci?
– Pójdę z tobą
jako twój brat. Powiem, że rodzice nie zgodzili się byś o tej porze przebywała
za domem, a w dodatku z obcym facetem.
– Odbiło ci –
potwierdziła ze spokojem. – Przecież nie jesteśmy nawet odrobinę podobni.
– Dobra, przyrodni
brat.
Patrzyła podejrzliwie w
jego roześmiane oczy. Nie mogła przecież wiedzieć, że Mateusz był zachwycony
pomysłem przytarcia szefowi nosa.
– Nie wiem. To
wydaje się takie… takie…
– Podstępne?
Podłe? Szalone? Co ty! Będzie ubaw po pachy!
– A jak się
zorientuje w czym rzecz i wylecisz przez to z pracy?
– To znajdę nową –
powiedział ze spokojem. - Nie martw się o mnie, poradzę sobie.
– Ale to i tak
głupi pomysł.
– Bo ja wiem? Powiedziałbym,
że zabawny. To szykuj się słoneczko na wielki występ dziś wieczorem!
– Ale co dalej? –
jęknęła. – Na jednej kolacji się nie skończy.
– Liczę na to! –
mrugnął do niej okiem. – A teraz uszy do góry! Pamiętaj, że czekam na ciebie o
szesnastej.
Myślała, że ją pocałuje
na pożegnanie. Owszem, pocałował. W policzek.
I dopiero wtedy
odwzajemniła jego uśmiech.
Zabawa?
Dobrze, niech będzie
zabawa.
***
Coraz więcej się bała.
Nie kompromitacji czy
wpadki, ale gniewu Dawida. Ich szczeniacki dowcip mógł się skończyć naprawdę
źle.
Lecz z drugiej strony…
Może to utrze nosa temu
zarozumialcowi? Może w końcu zrozumie, że nie wszystko w życiu można kupić lub
po prostu dostać podane na tacy.
Uśmiechnęła się do
swego odbicia. Zwiewna sukienka w ciekawym odcieniu fioletu, oryginalnie upięte
włosy, delikatny makijaż. No i buty. W końcu coś innego niż te przeklęte różowe
kalosze. Na smukłym obcasiku, kobiece i seksowne.
Jednak dopiero kiedy
Mateusz zamarł w bezruchu, wlepiając w nią zachwycony, pełen uwielbienia wzrok,
zrozumiała, że jej starania nie były próżne.
– Matko! – jęknął,
podchodząc bliżej. – Nie wiem czy dam radę udawać twojego brata? Wyglądasz…
Wyglądasz cudnie! Dominiko, jesteś najpiękniejszą kobietą jaką spotkałem –
powiedział z zapałem.
No, a ona musiała się
oczywiście zarumienić. Dlaczego do cholery zawsze się rumieniła, gdy jakiś
facet mówił jej komplement? Jak pensjonarska gęś.
Nawet nie
przypuszczała, że z tym rumieńcem zażenowania na twarzy wyglądała jeszcze
piękniej. Mateuszowi naprawdę zabrakło słów. Wpatrywał się tylko w nią, myśląc,
że to zaczyna się robić naprawdę poważne. Już i tak marzył o niej na jawie. A
co będzie teraz?
To koniec. Wpadł.
Kompletnie go zauroczyła. I chyba się zakochał?
– Też świetnie wyglądasz.
– Lepiej niż w
poplamionym kombinezonie i z umorusaną twarzą?
– Nie opowiadaj
głupot. Podobasz mi się w każdym… – urwała nagle speszona.
– Powtórz to! – Ujął
dłońmi jej twarz, kciukami wodząc po policzkach. Uśmiechał się przy tym tak
szczerze, tak prawdziwie, że impulsywnie odpowiedziała na ten uśmiech.
– W każdym
ubraniu. Właściwie strój nie ma na to większego wpływu.
– No i masz babo
placek! To po co ja się tak elegantowałem na wyjście?
– Właśnie. Mati,
dajmy sobie spokój w tymi planami. Po prostu chodźmy gdzieś. Gdziekolwiek, może
być nawet spacer.
– Nika, on nie
odpuści. To uparty, apodyktyczny typek. Zwolni cię i dalej będzie prześladował.
Więc nie musisz mieć wyrzutów sumienia. Niech do niego dotrze, że bez obstawy
nigdzie z nim nie pójdziesz. Może upokorzony się podda?
– A jak się dowie?
– Od kogo? Ty mu
powiesz? Twoi rodzice?
– Mój prawdziwy brat
jest w wojsku. Konkretnie w marynarce.
– Co ty powiesz? –
uniósł zdumiony brwi. – Właśnie. Musimy ustalić jedno – ja mówię, ty
potakujesz. I na odwrót, ty mówisz, ja potakuję.
– A więc, mam
brata, młodszą siostrę, psa i rybki. Uwielbiam czekoladę i wszelkiego rodzaju
ciasta, ale nie cierpię gotować.
– Starczy –
machnął ręką. – Pan prezes zajechał swoim super wozem. Idziemy!
Jęknęła. Miała tak
miękkie kolana, że oczywiście od razu się potknęła. Na szczęście Mateusz był
tuż obok i podtrzymał ją. Mrugnął do niej okiem i pocieszająco poklepał po
policzku.
Ale dopiero kiedy znalazła
się przy furtce i ujrzała osłupiałą miną Dawida, nieco się rozluźniła. Więcej,
poczuła niezwykłą wesołość.
– Kto to jest? –
warknął jej obecny szef.
– Cześć. Mateusz,
jej brat. Miło cię poznać.
Dawid patrzył
podejrzliwie na nieco czerwoną twarz Niki, która ze wszelkich sił starała się
unikać jego wzroku.
– No dobrze.
Wsiadaj – otworzył drzwi auta i niedbałym gestem zaprosił ją do środka.
– Słuchaj… Nie
wiem jak masz na imię? – Mati postarał się teraz o dość surowy ton głosu.
– Dawid.
– Słuchaj Dawid.
Jest jedno ale. Nika nie pojedzie sama z obcym facetem. Rodzice postawili
sprawę jasno. Albo jadę z wami w charakterze przyzwoitki, albo jesteś
zaproszony na kolację. Będzie jeszcze kilku innych krewnych, ogólnie wypas
impreza. Babcia, dziadek, ciocia Stasia, wujek Zdzisiu…
Dziewczyna zerknęła spod
rzęs na osłupiałego mężczyznę. Pierwszy raz widziała jak dosłownie opadła komuś
szczęka.
– Ona chyba jest
pełnoletnia? – wysyczał Dawid. – I może robić na co ma ochotę!
– Nie,
kochaneczku. Tu się mylisz. Dopóki tutaj mieszka, obowiązują pewne reguły. To
co, jedziemy czy nie? Bo jestem głodny!
Dawid zacisnął szczękę
z taką siłą, że widać było wyraźnie pulsującą żyłę na skroni.
– Wsiadaj. Ale do
tyłu – wywarczał.
Przez całą drogę się nie
odezwał. Za to Mateusz gadał jak najęty. Opowiedział kilka kawałów, omówił
wynik wczorajszego meczy, a potem wdał się w szczegóły dotyczące jakiegoś
modelu ścigacza. Nika z ledwością powstrzymywała się od śmiechu, a Dawid klął
na czym świat stoi, obmyślając chytry plan pozbycia się tego wypierdka.
Nie podobał mu się.
Przede wszystkim był zbyt przystojny. Całe szczęście, że to tylko jej brat.
Chociaż taki niepodobny.
– Macie tych
samych rodziców? – spytał, tłumiąc wściekłość.
– Ojca. Tatuś za
bardzo szalał za młodu. Ale wychowaliśmy się razem, od chwili, gdy moja matka
zmarła jak miałem siedem lat.
– Aha.
Tylko tyle i aż tyle. Mateusz
przyjrzał mu się z ciekawością. Potem zagryzł wargi. To naprawdę zabawne,
jechać sobie z samym prezesem i patrzeć jak on wprost wyłazi ze skóry. I nie
tylko zabawne. Trochę było mu wstyd, że nie powiedział całej prawdy Dominice.
Całej prawdy o dziewczynie, która przyszła odwiedzić go w firmie i natknęła się
na tego padalca, prezesa. Ani o tym, co później z nią zrobił. To było rok temu,
a nadal bolało.
Był zakochany. Planowali
ślub, gdy tylko on skończy studia. I dzieci. Byli szczęśliwi. Przynajmniej tak
sądził.
Dowiedział się o
wszystkim dopiero pół roku po zerwaniu. Gdy przyszła z płaczem i wszystko mu
wyznała.
Wyjechała, gdy w niecie
ukazało się kilka filmików z jej udziałem. Do innego kraju, tam gdzie nikt jej
nie znał.
Obejrzał tylko jeden. To
wystarczyło, by pozbył się złudzeń. Ale nie zamierzał mścić się na szefie,
tylko dlatego, że jego narzeczona okazała się puszczalską dziwką. Szkoda było
mu dobrej pracy, więc odpuścił.
Ale tej dziewczyny mu
nie da. To zupełnie inna bajka. Zresztą, ona wcale nie chciała Dawida.
Zrezygnowałaby nawet z posady. Mateusz uśmiechnął się z rozczuleniem. Dobrze,
tylko ten jeden, jedyny raz. Potem koniec szczeniackich wygłupów. Za to dziś, dziś
ma okazję się odegrać.
– Już jesteśmy. Jednak
mamy stolik tylko na dwie osoby.
– Nie szkodzi –
Mati zgrabnie wysiadł z auta i wzruszył ramionami. Potem ujął za ramię wciąż milczącą
i podejrzanie czerwoną Dominikę. – Usiądę sobie z boczku.
Dawid zgrzytnął zębami
i rzucił kluczykami w chłopaka obsługującego przyjeżdżających.
link do części V - klik
link do części V - klik
Poczekamy! Zajmij się siostrą i dzieckiem, to ważniejsze ;) Powodzenia, trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńAneczka^^
Przede wszystkim mam nadzieję, że z maleństwem Twojej siostry wszystko ok.
OdpowiedzUsuńCzęść cudowna, mam nadzieję, że Nika nie ulegnie Dawidowi.
Przeżycia Mateusza z poprzednią dziewczyną bardzo mnie rozczuliły i mam cichą nadzieję, że Nika okaże się godnym lekarstwem dla zranionego serca i duszy Mateusza. Ale cóż... Pozostaje mi cierpliwie czekać na Twoje pomysły w tej kwestii Kochana Babeczko :)
Pozdrawiam,
W.
I o to chodziło . ;D juz nie moge sie doczekać następnego wpisu ;***
OdpowiedzUsuńjej . gratulacje ;]]]
super rozdzial :) ale podpisuje sie pod komentarzem wyzej siostra wazniejsza jak nie masz czasu to poczekamy spokojnie :)
OdpowiedzUsuńBabeczko trzymam kciuki za Twoją siostrę :-) Będzie dobrze ;-) Musi! A opowiadanie cudowne aż wierzyć się nie chce że to 6 stron :-) Pozdrawiam M.T.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia dla siostry:) A tak na najbliższe dni, to przekaż siostrze, że jak będzie chciała kaszlnąć albo kichnąć to niech przekręci głowę na bok. Pracują inne mięśnie i nie ma się wrażenia, że brzuch się rozpadnie na kawałki. Niby bzdura, ale jaka pomocna :)
OdpowiedzUsuńDzięki Babeczko za relaks jakiego dostarczasz:)
Zaraz pisze eskę, bo dzwonić już nie wypada :-)
UsuńMi z pierwszym odeszły rano było bez bólu więc dostałam parę zastrzyków na wywołanie urodziłam przed północą z drugim też chłopcem o siódmej wieczorem bez bóli leżałam całą noc na porodówce rano dostałam kroplówkę i urodziłam przed południem.
OdpowiedzUsuńna razie wstrzymam sie z komentarzem:) a co do porodu - skoro wody juz odeszly to niedlugo bedziecie witac na swiecie nowego czlonka rodziny:)
OdpowiedzUsuńPozdr.
A.
Oczywiscie opowiadanie super!!! Nie spiesz sie tylko zajmij sie siostra. moja siostra wczoraj urodzila synka i za nic nie moglam sie skupic w pracy :-) dobrze ze mam dobrego szefa ;-) powodzenia dla siostry
OdpowiedzUsuńO rany, Mateusz jest świetny! Uwielbiam takie osobowości! Gaduła lubiąca dziecinne zabawy!
OdpowiedzUsuńStyl pisania… Świetny! Piszesz z taką lekkością, po prostu nie mogę się oderwać od tekstu ani na chwilę; gdyby nie miał końca, to czytałbym go do samej śmierci!
Oj Babeczko… Szkoda, że masz męża! :D
Dobrze, że on mojej twórczości ani zamieszczonych pod nią komentarzy nie czytuje, bo jeszcze by mi zabrał kompa :-))))
UsuńPoważnie? Nie przeczytał ani jednego Twojego opowiadanka? :D Ja bym była szalenie ciekawa gdyby np mój facet tworzył. Hihi widocznie nie wie co traci :-)
UsuńZresztą... Kto go tam wie? Może czyta ukradkiem, tylko nie chce się przyznać? ;-)
UsuńDzięki za słowa otuchy oraz za pochwały. Bóle ruszyły, choć kiepsko. Ale jutro w planach zastrzykowy kop, a wtedy mają ruszyć mocniej. Nie wiem, niby się nie denerwuję, ale jednak...
OdpowiedzUsuńBuziaki i dobrej nocy :-)))
Pozdrowienia dla siostry i trzymam kciuki za nią i maluszka. Podpisuje się pod resztą są rzeczy ważne i ważniejsze. Będzie ciężko ale my poczekamy zajmij się siostrą ona jest teraz ważniejsza. Opowiadanie jak zwykle świetne juz nie mogę się doczekać następnej części.
OdpowiedzUsuńNefdrae
Babeczko, będzie dobrze. Mi też odeszły wody i cisza... ani rozwarcia, ani silniejszych skurczy, ale dostałam kroplóweczkę z "przyspieszaczem" i po 6 godzinach tuliłam synka. W Poznaniu na ul. Polnej. Bardzo sobie chwalę opiekę w tym szpitalu i podejście do przyszłej/młodej mamy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę wszystkiego zdrówka dla siostry i jej dzidzi.
Frania
O! Siostra też na ul.Polnej w Poznaniu :-) Ja rodziłam w Świętej Rodzinie i też jestem bardzo zadowolona.
UsuńW pierwsze części Dawid nie wydawał się takim ehm `potworem`? Wtedy wydawał się ogromnie fascynujący, szkoda, że dalsze części tak zmieniły jego obraz. Ale jakby nie było kibicuję jemu :))) Mateusz jest tak zbyt skrajnie idealny.. Jestem bardzo ciekawa jak zakręcisz dalej bohaterami ;-)
OdpowiedzUsuńMM
Jest! I dobrze... Ja z nerwów całą chatę wysprzątałam, aż pleców nie czuję... Ponoć było ciężko, ale Mała w końcu wyskoczyła :-)))
OdpowiedzUsuńCo do opowiadania... Potworem? Czy ja wiem? Jest apodyktyczny, stanowczy i przywykł do tego, że dostaje to co chce. I myślę, że cała ta sytuacja wpływa na niego nieco stresująco - jakby nie było poczuł miętę do całkiem nieodpowiedniego dla niego dziewczątka, które dopiero co przestało być nieopierzoną nastolatką. Dla faceta, który dobiega trzydziestki, o ustabilizowanej sytuacji zawodowej i jasnych poglądach na życie, to musi być trochę denerwujące. Może dlatego czasem zachowuje się jak wytrawny uwodziciel, a czasem po prostu traci zdrowy rozsądek...
Wytrawny uwodziciel ;-) Ładnie zabrzmiało :))
UsuńGratulacje dla siostry Babeczko ! ;-)
OdpowiedzUsuńOpowiadanie świetne, czekam z niecierpliwościa na ciąg dalszy :) pogratuluj siostrze :)
OdpowiedzUsuńGratulacje dla siostry i dla malutkiej oraz oczywiście dla dumnej cioci.
OdpowiedzUsuńNefdrae
Gratulacje dla siostry :-) Życzę dużo dużo zdrówka dla malucha :-) M.T.
OdpowiedzUsuńCzy będzie dzisiaj kolejna część?:)
OdpowiedzUsuńMożemy liczyć na cosik jeszcze dziś? :)
OdpowiedzUsuńwłaśnie tez się dołączę do pytania :D czy jest dzisiaj szansa na kolejną część?:)
UsuńPs. Niech Mała rośnie zdrowo:) Gratulacje dla Waszej rodzinki :P
Gratulacje szczesliwej mamy oraz dla całej rodziny :-)
OdpowiedzUsuńBabeczko kochana czy będzie może kolejna część dzisiaj?;)
OdpowiedzUsuń