piątek, 15 listopada 2013

W mojej głowie, w twoim sercu (IV)

Sama nie wiem... Mogą być błędy, bo już wczoraj wieczorem nie docierał do mnie sens czytanego tekstu :-)
Kolejna część jutro. A teraz uczciwe sześć stron worda :-) Kto chce, niech zaczeka do jutra, będzie miał więcej do czytania jednym ciągiem...
Miała któraś z Was tak, że wody odeszły, a reszta nie chciała ruszyć? To bywa bardziej stresujące od samego porodu... Kurczę, niech ten dzidziuś wyskoczy i będzie po problemie. Aha - dla niewtajemniczonych - rodzi moja ukochana siostrzyczka :-) 

link do części III - klik 

          W mojej głowie, w twoim sercu (IV)
Kolejny raz patrzyła z bliska w te fascynujące oczy. Brakowało w nich ciepła, pojawił się za to, ten sam wyraz głodu, co uprzednio. Koszulę nadal miał niezapiętą i niemal drapieżny, zwierzęcy wyraz twarzy.
– Nie żartuj sobie ze mnie.
– Chciałam rozładować sytuację.
Nieznacznie próbowała się odsunąć, co skwitował pełnym politowania uśmiechem.
– Daj spokój. Widzę, kiedy kobieta ma na mnie ochotę. Lata praktyki.
– Czyżby?
– Dzieciak jeszcze z ciebie. Będzie cudownie móc cię wszystkiego nauczyć – opuszkiem palca przesunął po zaschniętych z wrażenia wargach dziewczyny. Ale właśnie to ją rozzłościło. Zarozumiały dupek!
– Nie pozwalaj sobie!
– Ja? – wyglądał na szczerze ubawionego jej reakcją.
– Tak, ty. Skąd wiesz, że to na ciebie mam ochotę? Może myślałam o kimś innym?
– Tak? Ze wzrokiem utkwionym pomiędzy moje nogi?
Zarumieniła się. Dawid zatopił spojrzenie w jej ustach. Kuszących, delikatnych. Była tak blisko, wystarczyło tylko jeszcze bardziej się pochylić. Miał pewność, że nie protestowałaby, choć z całych sił usiłowała okazać gniew.
– Kolacja dziś wieczorem? – spytał schrypniętym z emocji głosem.
– Kolacja?
– Skąd to zdziwienie?
– Bo sądzę, że to kiepski pomysł.
– Nie – uśmiechnął się drapieżnie. – To znakomity pomysł.
Nika z trudnością opanowała pokusę, by dotknąć jego twarzy. Z narastającą paniką, zastanawiała się, co powinna zrobić. Zerwać się z miejsca, odepchnąć go i uciec? A może zgodzić się na propozycję i sprawdzić czy warto?
Jednak później przypomniała sobie Mateusza. Nie, nie było warto.
– Myślę, że powinnyśmy zachować służbowy dystans – odparła z rezerwą.
– Nie sądzę. I zaraz ci udowodnię, że mam rację.
Jednak nic nie zdążył zrobić. Drzwi do gabinetu gwałtownie się otwarły i do środka wkroczył roześmiany mężczyzna.
– No wiesz braciszku, znów uwodzisz stażystki? – rzucił nonszalancko, podchodząc bliżej i bez skrępowania zajmując miejsce przy biurku.
– Nie uwodzę! – warknął Dawid energicznie się prostując. – Miałaś zamknąć te cholerne drzwi!
Nika nie odpowiedziała, posyłając mu ironiczne spojrzenie.
– Małe niedopatrzenie – mruknęła, ukradkiem przyglądając się niespodziewanemu gościowi. – I nie jestem stażystką.
– Nie? Zresztą nieważne. Nie daj się uwieść temu staremu lubieżnikowi.
Nie mogła się powstrzymać i odwzajemniła uśmiech.
– Nie jestem stary! – Dawid powoli tracił cierpliwość.
– Ale jesteś lubieżny?
– Kretyn! To mój młodszy brat Igor – dokonał niechętnej prezentacji. – A to Dominika. Ta dziewczyna, o której ci mówiłem.
Nika zdumiona uniosła brwi.
– Mówiłeś o mnie?
– Ha, ha! – Igor zaczął się głośno śmiać. – Mówił, że jakaś gęś wyskoczyła mu prosto pod…
– Zamkniesz się czy mam cię wyrzucić? – warknął Dawid sięgając po marynarkę.
– Nie złość się. Mówił też, że urzekły go twoje oczy. Nie dziwię się, bo faktycznie są cudowne. Aż pożałowałem, że za miesiąc się żenię – westchnął teatralnie.
– Lepiej mów czego chcesz i znikaj. Mam mało czasu.
– Tak? Ale na flirty masz?
– To ja już sobie pójdę – lekko zdezorientowana dziewczyna wstała, kierując się ku wyjściu.
– Nie, czekaj! Pamiętaj o dzisiejszym wieczorze. Przyjadę po ciebie.
– Nie zgodziłam się.
– Kolacja czy orgia w klubie? – Igor zaciekawiony spojrzał na brata.
– Zamknij się do cholery! A ty masz być gotowa na dwudziestą, zrozumiano! – Dawid wyglądał na wyjątkowo rozwścieczonego.
Tym razem poczuła, że ma dość. Nie jest niczyją własnością, nawet za cenę zachowania posady. Co za zarozumiały dupek!
– Przykro mi, ale jestem już umówiona! – I ze złością zatrzasnęła za sobą drzwi. Potem napotkała pełne zdumienia i niezdrowej ciekawości spojrzenie sekretarki.
Westchnęła. A miało być tak pięknie. Dobra praca, dobra płaca, a później miesiąc beztroskich wakacji. Co za pechowy zbieg okoliczności sprawił, że to akurat firma faceta, który usiłuje ją poderwać? Choć może bardziej odpowiednie byłoby słowo „przelecieć”?
Wciąż rozgniewana Nika wróciła do swoich obowiązków.
Najgorsze było jednak to, że przez cały czas towarzyszyły jej ciekawskie spojrzenia współpracowników i ich dwuznaczne uśmieszki.
Po godzinie nie wytrzymała i nikomu się nie tłumacząc wyszła z budynku głównego i skierowała się do magazynów.
– Hej! – Mateusz rozjaśnił się na jej widok. – Jak samopoczucie? Lepiej?
– Ech… – mruknęła, opierając się o niewysoki murek. – Nie uwierzysz…
– Ale widzę, że wciąż jesteś markotna. Idziemy na tę czekoladę?
Jeszcze czego! Tylko tego brakuje, żeby zobaczył ich Dawid.
– Nie mam ochoty.
– A na co masz?
Skuliła się i spojrzała na niego markotnie.
Nie wytrzymał. Objął ją ramionami, delikatnie przesunął kciukiem po kręgosłupie. A ona jak gdyby nigdy nic, wtuliła nos w jego pierś i pozwoliła na to.
– Wybrudzę cię – szepnął.
– Każdą plamę można uprać. Z duszą bywa gorzej.
– Coś się stało?
Uniosła głowę w górę i spojrzała na niego zafrasowana. Zdecydowała, że wszystko mu powie. Z niejasności i niedomówień wynikają później tylko same kłopoty. A ona nie chciała go stracić szybciej niż zyskała.
– Szef zaprosił mnie dziś na kolację…
Poczuła, jak Mateusz wyraźnie zdrętwiał. W pierwszym momencie chciał się odsunąć, ale potem nagle zrozumiał, że przecież nie mówiła mu tego tylko po to, aby się pochwalić.
– Prezes? – upewnił się, marszcząc czoło.
– Prezes. A tak się cieszyłam, z okazji dobrego zarobku. I co?
– Znaczy się nie chcesz?
– A coś ty sobie pomyślał? – zerknęła na niego spod rzęs.
– No wiesz… Niczego mu nie brakuje. Dlaczego nie miałabyś się zgodzić?
– To ja ci się to zwierzam, bo mam kłopot – powiedziała nieoczekiwanie rozdrażniona, usiłując się wyplątać z jego uścisku – a ty wpychasz mnie w ramiona innego?
– Dobra, jestem idiotą – roześmiał się nieoczekiwanie, na powrót przyciągając ją ku sobie. – Ale co niby mogłem pomyśleć?
Patrzyła na niego wyraźnie zniesmaczona.
– Ach, wy faceci! Wiesz czego mu brakuje? Kiedy się uśmiecha, ten uśmiech nie dociera do oczu. Brak mu zwyczajnego ciepła.
– A mnie?
– A tobie brak rozumu, choć wcześniej tego nie zauważyłam!
– Nika – wyszeptał jej do ucha. – Mam pomysł. Ryzykowny, ale może pozwoli ci choć przez miesiąc zatrzymać pracę. Umów się z nim…
– Co za…
– Ciii, przestań! Mogę skończyć? I nie patrz na mnie z taką złością. Pójdę z tobą.
Tym razem udało mu się ją zaskoczyć.
– Jak to ze mną? Odbiło ci?
– Pójdę z tobą jako twój brat. Powiem, że rodzice nie zgodzili się byś o tej porze przebywała za domem, a w dodatku z obcym facetem.
– Odbiło ci – potwierdziła ze spokojem. – Przecież nie jesteśmy nawet odrobinę podobni.
– Dobra, przyrodni brat.
Patrzyła podejrzliwie w jego roześmiane oczy. Nie mogła przecież wiedzieć, że Mateusz był zachwycony pomysłem przytarcia szefowi nosa.
– Nie wiem. To wydaje się takie… takie…
– Podstępne? Podłe? Szalone? Co ty! Będzie ubaw po pachy!
– A jak się zorientuje w czym rzecz i wylecisz przez to z pracy?
– To znajdę nową – powiedział ze spokojem. - Nie martw się o mnie, poradzę sobie.
– Ale to i tak głupi pomysł.
– Bo ja wiem? Powiedziałbym, że zabawny. To szykuj się słoneczko na wielki występ dziś wieczorem!
– Ale co dalej? – jęknęła. – Na jednej kolacji się nie skończy.
– Liczę na to! – mrugnął do niej okiem. – A teraz uszy do góry! Pamiętaj, że czekam na ciebie o szesnastej.
Myślała, że ją pocałuje na pożegnanie. Owszem, pocałował. W policzek.
I dopiero wtedy odwzajemniła jego uśmiech.
Zabawa?
Dobrze, niech będzie zabawa.
***
Coraz więcej się bała.
Nie kompromitacji czy wpadki, ale gniewu Dawida. Ich szczeniacki dowcip mógł się skończyć naprawdę źle.
Lecz z drugiej strony…
Może to utrze nosa temu zarozumialcowi? Może w końcu zrozumie, że nie wszystko w życiu można kupić lub po prostu dostać podane na tacy.
Uśmiechnęła się do swego odbicia. Zwiewna sukienka w ciekawym odcieniu fioletu, oryginalnie upięte włosy, delikatny makijaż. No i buty. W końcu coś innego niż te przeklęte różowe kalosze. Na smukłym obcasiku, kobiece i seksowne.
Jednak dopiero kiedy Mateusz zamarł w bezruchu, wlepiając w nią zachwycony, pełen uwielbienia wzrok, zrozumiała, że jej starania nie były próżne.
– Matko! – jęknął, podchodząc bliżej. – Nie wiem czy dam radę udawać twojego brata? Wyglądasz… Wyglądasz cudnie! Dominiko, jesteś najpiękniejszą kobietą jaką spotkałem – powiedział z zapałem.
No, a ona musiała się oczywiście zarumienić. Dlaczego do cholery zawsze się rumieniła, gdy jakiś facet mówił jej komplement? Jak pensjonarska gęś.
Nawet nie przypuszczała, że z tym rumieńcem zażenowania na twarzy wyglądała jeszcze piękniej. Mateuszowi naprawdę zabrakło słów. Wpatrywał się tylko w nią, myśląc, że to zaczyna się robić naprawdę poważne. Już i tak marzył o niej na jawie. A co będzie teraz?
To koniec. Wpadł. Kompletnie go zauroczyła. I chyba się zakochał?
– Też świetnie wyglądasz.
– Lepiej niż w poplamionym kombinezonie i z umorusaną twarzą?
– Nie opowiadaj głupot. Podobasz mi się w każdym… – urwała nagle speszona.
– Powtórz to! – Ujął dłońmi jej twarz, kciukami wodząc po policzkach. Uśmiechał się przy tym tak szczerze, tak prawdziwie, że impulsywnie odpowiedziała na ten uśmiech.
– W każdym ubraniu. Właściwie strój nie ma na to większego wpływu.
– No i masz babo placek! To po co ja się tak elegantowałem na wyjście?
– Właśnie. Mati, dajmy sobie spokój w tymi planami. Po prostu chodźmy gdzieś. Gdziekolwiek, może być nawet spacer.
– Nika, on nie odpuści. To uparty, apodyktyczny typek. Zwolni cię i dalej będzie prześladował. Więc nie musisz mieć wyrzutów sumienia. Niech do niego dotrze, że bez obstawy nigdzie z nim nie pójdziesz. Może upokorzony się podda?
– A jak się dowie?
– Od kogo? Ty mu powiesz? Twoi rodzice?
– Mój prawdziwy brat jest w wojsku. Konkretnie w marynarce.
– Co ty powiesz? – uniósł zdumiony brwi. – Właśnie. Musimy ustalić jedno – ja mówię, ty potakujesz. I na odwrót, ty mówisz, ja potakuję.
– A więc, mam brata, młodszą siostrę, psa i rybki. Uwielbiam czekoladę i wszelkiego rodzaju ciasta, ale nie cierpię gotować.
– Starczy – machnął ręką. – Pan prezes zajechał swoim super wozem. Idziemy!
Jęknęła. Miała tak miękkie kolana, że oczywiście od razu się potknęła. Na szczęście Mateusz był tuż obok i podtrzymał ją. Mrugnął do niej okiem i pocieszająco poklepał po policzku.
Ale dopiero kiedy znalazła się przy furtce i ujrzała osłupiałą miną Dawida, nieco się rozluźniła. Więcej, poczuła niezwykłą wesołość.
– Kto to jest? – warknął jej obecny szef.
– Cześć. Mateusz, jej brat. Miło cię poznać.
Dawid patrzył podejrzliwie na nieco czerwoną twarz Niki, która ze wszelkich sił starała się unikać jego wzroku.
– No dobrze. Wsiadaj – otworzył drzwi auta i niedbałym gestem zaprosił ją do środka.
– Słuchaj… Nie wiem jak masz na imię? – Mati postarał się teraz o dość surowy ton głosu.
– Dawid.
– Słuchaj Dawid. Jest jedno ale. Nika nie pojedzie sama z obcym facetem. Rodzice postawili sprawę jasno. Albo jadę z wami w charakterze przyzwoitki, albo jesteś zaproszony na kolację. Będzie jeszcze kilku innych krewnych, ogólnie wypas impreza. Babcia, dziadek, ciocia Stasia, wujek Zdzisiu…
Dziewczyna zerknęła spod rzęs na osłupiałego mężczyznę. Pierwszy raz widziała jak dosłownie opadła komuś szczęka.
– Ona chyba jest pełnoletnia? – wysyczał Dawid. – I może robić na co ma ochotę!
– Nie, kochaneczku. Tu się mylisz. Dopóki tutaj mieszka, obowiązują pewne reguły. To co, jedziemy czy nie? Bo jestem głodny!
Dawid zacisnął szczękę z taką siłą, że widać było wyraźnie pulsującą żyłę na skroni.
– Wsiadaj. Ale do tyłu – wywarczał.
Przez całą drogę się nie odezwał. Za to Mateusz gadał jak najęty. Opowiedział kilka kawałów, omówił wynik wczorajszego meczy, a potem wdał się w szczegóły dotyczące jakiegoś modelu ścigacza. Nika z ledwością powstrzymywała się od śmiechu, a Dawid klął na czym świat stoi, obmyślając chytry plan pozbycia się tego wypierdka.
Nie podobał mu się. Przede wszystkim był zbyt przystojny. Całe szczęście, że to tylko jej brat. Chociaż taki niepodobny.
– Macie tych samych rodziców? – spytał, tłumiąc wściekłość.
– Ojca. Tatuś za bardzo szalał za młodu. Ale wychowaliśmy się razem, od chwili, gdy moja matka zmarła jak miałem siedem lat.
– Aha.
Tylko tyle i aż tyle. Mateusz przyjrzał mu się z ciekawością. Potem zagryzł wargi. To naprawdę zabawne, jechać sobie z samym prezesem i patrzeć jak on wprost wyłazi ze skóry. I nie tylko zabawne. Trochę było mu wstyd, że nie powiedział całej prawdy Dominice. Całej prawdy o dziewczynie, która przyszła odwiedzić go w firmie i natknęła się na tego padalca, prezesa. Ani o tym, co później z nią zrobił. To było rok temu, a nadal bolało.
Był zakochany. Planowali ślub, gdy tylko on skończy studia. I dzieci. Byli szczęśliwi. Przynajmniej tak sądził.
Dowiedział się o wszystkim dopiero pół roku po zerwaniu. Gdy przyszła z płaczem i wszystko mu wyznała.
Wyjechała, gdy w niecie ukazało się kilka filmików z jej udziałem. Do innego kraju, tam gdzie nikt jej nie znał.
Obejrzał tylko jeden. To wystarczyło, by pozbył się złudzeń. Ale nie zamierzał mścić się na szefie, tylko dlatego, że jego narzeczona okazała się puszczalską dziwką. Szkoda było mu dobrej pracy, więc odpuścił.
Ale tej dziewczyny mu nie da. To zupełnie inna bajka. Zresztą, ona wcale nie chciała Dawida. Zrezygnowałaby nawet z posady. Mateusz uśmiechnął się z rozczuleniem. Dobrze, tylko ten jeden, jedyny raz. Potem koniec szczeniackich wygłupów. Za to dziś, dziś ma okazję się odegrać.
– Już jesteśmy. Jednak mamy stolik tylko na dwie osoby.
– Nie szkodzi – Mati zgrabnie wysiadł z auta i wzruszył ramionami. Potem ujął za ramię wciąż milczącą i podejrzanie czerwoną Dominikę. – Usiądę sobie z boczku.
Dawid zgrzytnął zębami i rzucił kluczykami w chłopaka obsługującego przyjeżdżających.

link do części V - klik

30 komentarzy:

  1. Poczekamy! Zajmij się siostrą i dzieckiem, to ważniejsze ;) Powodzenia, trzymam kciuki!
    Aneczka^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Przede wszystkim mam nadzieję, że z maleństwem Twojej siostry wszystko ok.
    Część cudowna, mam nadzieję, że Nika nie ulegnie Dawidowi.
    Przeżycia Mateusza z poprzednią dziewczyną bardzo mnie rozczuliły i mam cichą nadzieję, że Nika okaże się godnym lekarstwem dla zranionego serca i duszy Mateusza. Ale cóż... Pozostaje mi cierpliwie czekać na Twoje pomysły w tej kwestii Kochana Babeczko :)
    Pozdrawiam,
    W.

    OdpowiedzUsuń
  3. I o to chodziło . ;D juz nie moge sie doczekać następnego wpisu ;***
    jej . gratulacje ;]]]

    OdpowiedzUsuń
  4. super rozdzial :) ale podpisuje sie pod komentarzem wyzej siostra wazniejsza jak nie masz czasu to poczekamy spokojnie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Babeczko trzymam kciuki za Twoją siostrę :-) Będzie dobrze ;-) Musi! A opowiadanie cudowne aż wierzyć się nie chce że to 6 stron :-) Pozdrawiam M.T.

    OdpowiedzUsuń
  6. Pozdrowienia dla siostry:) A tak na najbliższe dni, to przekaż siostrze, że jak będzie chciała kaszlnąć albo kichnąć to niech przekręci głowę na bok. Pracują inne mięśnie i nie ma się wrażenia, że brzuch się rozpadnie na kawałki. Niby bzdura, ale jaka pomocna :)
    Dzięki Babeczko za relaks jakiego dostarczasz:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaraz pisze eskę, bo dzwonić już nie wypada :-)

      Usuń
  7. Mi z pierwszym odeszły rano było bez bólu więc dostałam parę zastrzyków na wywołanie urodziłam przed północą z drugim też chłopcem o siódmej wieczorem bez bóli leżałam całą noc na porodówce rano dostałam kroplówkę i urodziłam przed południem.

    OdpowiedzUsuń
  8. na razie wstrzymam sie z komentarzem:) a co do porodu - skoro wody juz odeszly to niedlugo bedziecie witac na swiecie nowego czlonka rodziny:)

    Pozdr.

    A.

    OdpowiedzUsuń
  9. Oczywiscie opowiadanie super!!! Nie spiesz sie tylko zajmij sie siostra. moja siostra wczoraj urodzila synka i za nic nie moglam sie skupic w pracy :-) dobrze ze mam dobrego szefa ;-) powodzenia dla siostry

    OdpowiedzUsuń
  10. O rany, Mateusz jest świetny! Uwielbiam takie osobowości! Gaduła lubiąca dziecinne zabawy!

    Styl pisania… Świetny! Piszesz z taką lekkością, po prostu nie mogę się oderwać od tekstu ani na chwilę; gdyby nie miał końca, to czytałbym go do samej śmierci!

    Oj Babeczko… Szkoda, że masz męża! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że on mojej twórczości ani zamieszczonych pod nią komentarzy nie czytuje, bo jeszcze by mi zabrał kompa :-))))

      Usuń
    2. Poważnie? Nie przeczytał ani jednego Twojego opowiadanka? :D Ja bym była szalenie ciekawa gdyby np mój facet tworzył. Hihi widocznie nie wie co traci :-)

      Usuń
    3. Zresztą... Kto go tam wie? Może czyta ukradkiem, tylko nie chce się przyznać? ;-)

      Usuń
  11. Dzięki za słowa otuchy oraz za pochwały. Bóle ruszyły, choć kiepsko. Ale jutro w planach zastrzykowy kop, a wtedy mają ruszyć mocniej. Nie wiem, niby się nie denerwuję, ale jednak...
    Buziaki i dobrej nocy :-)))

    OdpowiedzUsuń
  12. Pozdrowienia dla siostry i trzymam kciuki za nią i maluszka. Podpisuje się pod resztą są rzeczy ważne i ważniejsze. Będzie ciężko ale my poczekamy zajmij się siostrą ona jest teraz ważniejsza. Opowiadanie jak zwykle świetne juz nie mogę się doczekać następnej części.
    Nefdrae

    OdpowiedzUsuń
  13. Babeczko, będzie dobrze. Mi też odeszły wody i cisza... ani rozwarcia, ani silniejszych skurczy, ale dostałam kroplóweczkę z "przyspieszaczem" i po 6 godzinach tuliłam synka. W Poznaniu na ul. Polnej. Bardzo sobie chwalę opiekę w tym szpitalu i podejście do przyszłej/młodej mamy.
    Pozdrawiam i życzę wszystkiego zdrówka dla siostry i jej dzidzi.
    Frania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! Siostra też na ul.Polnej w Poznaniu :-) Ja rodziłam w Świętej Rodzinie i też jestem bardzo zadowolona.

      Usuń
  14. W pierwsze części Dawid nie wydawał się takim ehm `potworem`? Wtedy wydawał się ogromnie fascynujący, szkoda, że dalsze części tak zmieniły jego obraz. Ale jakby nie było kibicuję jemu :))) Mateusz jest tak zbyt skrajnie idealny.. Jestem bardzo ciekawa jak zakręcisz dalej bohaterami ;-)
    MM

    OdpowiedzUsuń
  15. Jest! I dobrze... Ja z nerwów całą chatę wysprzątałam, aż pleców nie czuję... Ponoć było ciężko, ale Mała w końcu wyskoczyła :-)))

    Co do opowiadania... Potworem? Czy ja wiem? Jest apodyktyczny, stanowczy i przywykł do tego, że dostaje to co chce. I myślę, że cała ta sytuacja wpływa na niego nieco stresująco - jakby nie było poczuł miętę do całkiem nieodpowiedniego dla niego dziewczątka, które dopiero co przestało być nieopierzoną nastolatką. Dla faceta, który dobiega trzydziestki, o ustabilizowanej sytuacji zawodowej i jasnych poglądach na życie, to musi być trochę denerwujące. Może dlatego czasem zachowuje się jak wytrawny uwodziciel, a czasem po prostu traci zdrowy rozsądek...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wytrawny uwodziciel ;-) Ładnie zabrzmiało :))

      Usuń
  16. Gratulacje dla siostry Babeczko ! ;-)

    OdpowiedzUsuń
  17. Opowiadanie świetne, czekam z niecierpliwościa na ciąg dalszy :) pogratuluj siostrze :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Gratulacje dla siostry i dla malutkiej oraz oczywiście dla dumnej cioci.
    Nefdrae

    OdpowiedzUsuń
  19. Gratulacje dla siostry :-) Życzę dużo dużo zdrówka dla malucha :-) M.T.

    OdpowiedzUsuń
  20. Czy będzie dzisiaj kolejna część?:)

    OdpowiedzUsuń
  21. Możemy liczyć na cosik jeszcze dziś? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. właśnie tez się dołączę do pytania :D czy jest dzisiaj szansa na kolejną część?:)
      Ps. Niech Mała rośnie zdrowo:) Gratulacje dla Waszej rodzinki :P

      Usuń
  22. Gratulacje szczesliwej mamy oraz dla całej rodziny :-)

    OdpowiedzUsuń
  23. Babeczko kochana czy będzie może kolejna część dzisiaj?;)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.