wtorek, 5 listopada 2013

Czas poświęcony zemście (X)

Ewentualne uwagi mile widziane, bo tekst jest świeży, świeżuteńki. Mam wrażenie, że zbyt infantylnie potraktowałam tę scenę. Nie wiem, sami oceńcie. Ja idę spać, bo po całym dniu biegania i działania, padam na pysk ;-)))

link do części IX - klik

         Czas poświęcony zemście (X)
Obudziła się z jakimś dziwnym uczuciem szczęścia.
Była sama. Pod głową miała zrolowaną bluzę, a przykryta była nieśmiertelnym czarnym płaszczem.
Bastian stał przy stole i w skupieniu grzebał w czymś, co przypominało stary nadajnik.
– Co robisz? – Wciąż zaspana, wstała z łóżka i podreptała w jego kierunku. – Brr! Jak zimno.
Spojrzał na nią bez słowa. Ale w oczach miał dawną wesołość i Sara poczuła nagle, jak ogromny ciężar spadł jej z serca.
– Długo spałaś. Przejrzałem prawie każdy kąt. Nie znalazłem nic interesującego, prócz tego.
– A paliwo?
– Tylko to, co mamy. A bez zapasów żywności nie damy rady pokonać ponad tysiąca kilometrów.
– Więc co wymyśliłeś? – Patrzyła na niego z niespotykaną dotąd pewności, z ufnością dziecka, które wie w czyich ramionach może szukać schronienia. Tak go to zdumiało, że upuścił narzędzia.
– Wiesz, że za moją głowę wyznaczono nagrodę?
– Nie wspominałeś, ale jakoś nie jestem zaskoczona.
– Osobiście uważam, że tak mała suma uwłacza mojej godności, ale dla wielu może okazać łakomym kąskiem.
– Nie rozumiem? – zmarszczyła brwi, podchodząc bliżej i szczelniej otulając się zbyt dużym płaszczem.
– Saro, odpowiedz mi zupełnie szczerze. Czy masz kogoś, komu mogłabyś stuprocentowo zaufać? Kogoś, kto mógłby stąd nas zabrać?
– Rodzice nie żyją. Krewnych nie znam, zresztą byłam adoptowana. Miałam tylko Sala. I Iana…
Nagle poczuła bezgraniczny smutek.
– Nikogo więcej?
– To pewnie dziwnie zabrzmi, ale teraz mam tylko ciebie.
– Owszem, to zabrzmiało dziwnie – mruknął, odwracając się. – W takim wypadku nie mam wyboru.
– A ty? Masz kogoś takiego?
– Zawsze świetnie sam dbałem o własne dupsko.
– Więc o jakim wyborze mówisz?
– To jest stary nadajnik. Wykorzystuje częstotliwości, których nikt już prawie nie używa. Prócz najemników. A dla tych stanowię bardzo łakomy kąsek.
– Chcesz robić za przynętę?
– Jeśli uda się to pudło uruchomić…
Patrzyła w milczeniu jak coś odkręca, sprawdza i na powrót mocuje. Trwało to dobry kwadrans, gdy w końcu Bastian wyprostował się i ze spokojem pstryknął jakimś włącznikiem. Całość dziwnie zabuczała, a potem zabłysło kilka lampek.
– Niesamowite! Ja nie wiedziałabym nawet do czego to służy.
– W dzielnicach otaczających wasze luksusowe centrum, nie mamy do czynienia ze zbyt zaawansowaną technologią.
– Mam wrażenie, że żadna nie jest ci obca. To jaki mamy plan?
– Ja mam plan. Obawiam się tylko, że po powrocie nie będę mógł już ci pomóc.
– Nie? – zmarszczyła brwi. – Dlaczego?
– Być może nie będę w stanie. Gotowe!
Ale Sara nie pozwoliła mu wyłgać się od odpowiedzi. Chwyciła go za ramię i zmusiła, by na nią spojrzał.
– Wyjaśnij mi. Bez żadnych wykrętów!
– To proste. Nadam wiadomość na tej częstotliwości. Zjawi się tu z pewnością cała zgraja, rywalizująca o moją głowę. Podczas gdy oni będą się spierać, kto ma dostarczyć mego trupa i odebrać nagrodę, ty będziesz miała szansę, by przedostać się na pokład jednego z transporterów.
– Trupa? – spytała odrętwiałymi wargami.
– Trupa, dziecinko. Nikt zdrowy na umyśle, nie zechce transportować mnie żywego – uśmiechnął się wesoło. – Cena sławy, rozumiesz?
– To kiepski plan.
– Jedyny jaki mamy. Dobrze, zaczynamy. – Ujął w dłoń coś, co przypominało mały głośniczek. – Do wszystkich popapranych najemników, którzy mają dziś ochotę zarobić. Pozdrowienia ze starej stacji meteorologicznej położonej na przecięciu współrzędnych – tu Bastian zerknął na trzymany ręku nawigator i wymienił kilka liczb. – Mam nadzieję, że nie dacie na siebie długo czekać, bo mamy interes do ubicia. Wasz uwielbiany, nieuchwytny Bastian Goldin.
Na zakończenie mrugnął do znieruchomiałej Sary.
– Będą za dwie, trzy godziny.
– Jesteś tego taki pewien?
– Ręczę głową. Albo jakąkolwiek inną częścią ciała.
– Dużą nagrodę wyznaczyli?
– Dość sporą, by obłowiło się tym kilkunastu ludzi. W mniejszej ilości nie odważą się przybyć.
– I tak po prostu dasz im się zabić?
Bez słowa podszedł bliżej. Pochylił się, wciąż uśmiechając, a jego dłoń powędrowała w kierunku jej twarzy. Bardzo powoli pogładził zziębnięty policzek, odgarnął kilka natrętnych kosmyków. Sara patrzyła na niego w milczeniu. Pierwszy raz w życiu nie miała pojęcia, co powinna powiedzieć.
– Będziesz miała swoją szansę, by się stąd wydostać. Tylko jedną, więc wykorzystaj ją.
– Dasz im się zabić?
– Jesteś strasznie upartą kobietą. Chyba będę musiał.
– Dasz im się zabić tylko po to, abym mogła się stąd wydostać?!
– A gdyby nawet, to co? Jestem psycholem, mam prawo do anormalnych zachowań…
– Co chcesz tym udowodnić?
Widział wyraźnie, że nie była zadowolona z takiego obrotu sprawy. Wręcz przeciwnie, wyglądała na wściekłą.
– To – pochylił się jeszcze bardziej. – To, że jesteś jedyną osobą na tym chujowym świecie, na której mi zależy.
– I myślisz, że to coś zmieni? Że nagle rzucę się w twoje ramiona, pragnąc wynagrodzić to poświęcenie?
– Nie, Saro. Niczego nie oczekuję. – Bardzo delikatnie ją pocałował. Miał suche, gorące wargi. Nie odpowiedziała na ten pocałunek.
– To dobrze – odparła krótko. Czuła narastającą złość. Co za!... Jak mógł jej wywinąć taki numer? – To dobrze! – wrzasnęła nagle. – Bo nic za to nie dostaniesz!
Patrzył badawczo w jej oczy, czytając w nich więcej niż chciałaby mu wyjawić.
– Chodź, musimy przygotować kryjówkę dla ciebie.
– Kryjówkę?
– Jak przylecą, część będzie ostrożnie skradać się do kompleksu, reszta zostanie, by pilnować transportera. Być może kiedy już będą mnie mieli, to sobie odpuszczą. Będziesz miała kilka minut, by dostać się do środka i ukryć w nieużywanym luku bagażowym.
– Cholera! – zaklęła nagle. – Wymyśl coś innego. Jak niby mam sobie poradzić dalej bez ciebie?
– Jesteś silna, uparta i pomysłowa. Dasz sobie radę, dziecinko.
– Nie mów tak do mnie!
Wściekła, podążyła za idącym szybkim krokiem Bastianem. Kiedy wyszli na zewnątrz, uderzyła w nich fala gorąca i niezwykle silnego światła.
– Słońce zachodzi za trzy godziny. To dobrze – powiedział, bacznie rozglądając się dookoła. – Tu wykopiemy płytką dziurę. Nakryjemy ją płachtą i przysypiemy warstwą piasku. Kiedy dam ci sygnał, wyczołgasz się stąd i przekradniesz tam – wskazał palcem płaskie, dość duże miejsce na uboczu.
– Sygnał?
– Dostaniesz malutki odbiornik. Ja będę miał nadajnik.
– Nie podoba mi się to wszystko – odparła, obejmując się ramionami.
– Mnie także, możesz mi wierzyć – rzucił jej kpiące spojrzenie. – A teraz zabierzemy się do roboty. Mamy mało czasu.
Bez sprzeciwu wykonywała wszystkie jego polecenia. Milczała, choć wszystko w niej buntowało się na myśl o takim rozwoju sytuacji. Co tu dużo ukrywać, wcale nie chciała by ginął. Po pierwsze był jej potrzebny, do dokończenia tego, co zaczęła. By zabić Iana. A po drugie… Niechętnie przyznała, że pomimo iż był pokręcony, bez skrupułów mordował każdego, kto nawinął mu się pod rękę, to tylko na niego jednego mogła liczyć. Tylko on jej pomagał, a na dodatek teraz musiała przyznać, że zupełnie bezinteresownie.
Jednak nie wierzyła, że podda się tak bez walki. To nie było w stylu Bastiana.
– Masz, to kawa. Niestety nie mam do niej ani cukru, ani mleka.
– Kawa? – Z wdzięcznością przyjęła kubek parującego napoju. – Skąd ty u diaska wytrzasnąłeś kawę na tym pustkowiu?
– Zabrałem z centrali mięsnej – uśmiechnął się przekornie, bo doskonale wiedział, jak ją takie porównania denerwują. Potem usiadł na piasku i zapatrzył się w kierunku, skąd mieli nadciągnąć łowcy nagród.
Kucnęła tuż obok i lekko dotknęła jego ramienia.
– Tak sobie myślę… Ten twój plan ma jakieś drugie dno? Coś co mnie zaskoczy?
– Nie.
Ta krótka odpowiedź zbiła ją z tropu. Patrzyła na niego i po raz pierwszy uświadomiła sobie jak jasną miał skórę. I jak ciemne przy tym oczy. Prosto zarysowane usta, z jednym kącikiem uniesionym ku górze, jakby chciał całemu światu pokazać, że życie tak naprawdę jest zabawne.
– Nie wierzę.
– Nie musisz.
– A co z zapłatą?
– Ja nie wywiążę się z umowy, ty też nie musisz.
Tak bardzo kusiło ją, by choć na pożegnanie go pocałować. By jeszcze raz poczuć jego gorące dłonie na ciele, wtulić się w szerokie ramiona.
Ale nie zdążyła podjąć żadnej decyzji, gdy Bastian zerwał się z miejsca i pchnął ja w kierunku wykopanego dołka.
– Do środka, ale już! – warknął. Wcisnął w dłoń zdumionej kobiety coś małego, a potem przykrył całość przygotowaną płachtą.
O mało co, nie oszalała. Przeklinała go, że tak brutalnie, bez żadnego uprzedzenia, zakopał ją w tej dziurze. Odliczała czas, usiłując uspokoić zbyt szybko bijące serce.
Ale nic nie pomagało. Napięcie rosło, a Sara czuła, że po prostu nie wytrzyma tego wszystkiego. Na dodatek nie zdążyła się pożegnać!
Kurwa! A miała taką nieziemską ochotę go pocałować.
Nie! Koniec z tym! Nie będzie za nią decydował, co ma zrobić.
Bardzo powoli, choć nie bez trudu, uniosła płachtę. Kiedy leżący na niej piasek, zsunął się w dół, bez problemów odrzuciła całość na bok i wyturlała się na zewnątrz.
Słońce jeszcze nie zaszło.
Transportowiec stał tam gdzie przewidział to Bastian. A dookoła nikogo nie było.
Klnąc w duchu, ostrożnie wślizgnęła się do wąskiego korytarza. Gdzieś z oddali dobiegły do jej uszu, okrzyki pełne złości i satysfakcji.
Już nie czekała.
Puściła się pędem, wpadając wprost na muskularnego osiłka, który pochwycił ją patrząc z niejakim zdumieniem.
– No nie? Co my tu mamy? Szefie!
Została siła zawleczona do głównego pomieszczenia, w którym jeszcze przed kilkoma godzinami tak smacznie spała.
Bastian stał pośrodku. W zasadzie było to złe określenie, bo należałoby powiedzieć, że wisiał pomiędzy ramionami dwóch osiłków. Chyba na dobre nie zaczęli, bo miał zaledwie przeciętą wargę. Jego drwiący wzrok natychmiast stwardniał, gdy ujrzał, jak wprowadzają Sarę.
Ale nie był zaskoczony. Złapała jego spojrzenie i ze zdumieniem stwierdziła, że przez chwilę widziała w nim aprobatę.
– Ślicznotka! Chłopcy, będzie premia!
Dopiero teraz zwróciła uwagę na otaczających ją mężczyzn. O ile to byli wszyscy, stanowili groźnie wyglądającą grupę, której w żadnym wypadku nie należało lekceważyć.
Premia? Cholera! Dlaczego do diabła urodziła się kobietą? Wciąż ktoś ją chciał macać i gwałcić, jakby nie było lepszych pomysłów. Paradoksalnie, poczuła się rozbawiona. Mimo, że jeden z nich z premedytacją wsadził łapę pod jej bluzkę.
– Ubijemy interes? – odezwał się spokojny głos Bastiana zza ich pleców.
– Interes? – Facet nie był wysoki, ale dość krępy, mocno ulizany i bardziej przypominał sprytnego handlarza niż najemnika. Z tego typu, co sprzedadzą własną matkę, jeśli okazałoby się to opłacalne. Ale Sara intuicyjnie wyczuła, że to właśnie on rządzi.
– Ubijemy, z pewnością – w głosie ulizanego słychać było nietajoną satysfakcję. – Właśnie zastanawiałem się, gdzie tkwi w tym wszystkim podstęp. Myślałeś, że to dziewczątko da radę nas zaskoczyć?
– Ani przez chwilę. Podejdź do stołu i zobacz co leży pod płachtą. No dalej, chyba nie stchórzysz? – pogardliwy ton Bastiana nie spodobał się szefowi, o czym dobitnie świadczył silny cios wymierzony w brzuch więźnia. Sara ze świstem wciągnęła powietrze, widząc jak skulił się i przez chwilę próbował złapać oddech. A potem powoli podniósł głowę.
Pomyślała, że na miejscu tych tu, od razu dałaby drapaka. Wyraz ciemnych oczu przerażał dziwną mieszanką szaleństwa i prawdziwego okrucieństwa.
Dowódca skinął na jednego z ludzi, a tamten podszedł do stołu i ostrożnie, posługując się krótką lufą broni, podniósł szmatę w nieokreślonym kolorze.
Na stole leżał fazer. O ile dobrze pamiętała, Bastian zawsze miał go ze sobą.
Był mały, poręczny i lśnił gładką, zimną powierzchnią.
Gdy znalazł się on w rękach ulizanego, Sar dostrzegła potężne zdumienie na jego twarzy.
– Skąd to masz?
– Mówiłem, że ubijemy interes – Bastian wyprostował się i wrócił do swego rozbawionego tonu.
– To nie sprawa pieniędzy, a honoru, ty popieprzony sukinsynu. Zabiłeś mi bratanka!
– Dwie skrzynie, po dwanaście sztuk każda. Nie za mnie, za nią – wskazał podbródkiem na znieruchomiałą Sarę.
Patrzyła na niego podejrzliwie, tak jaki i cała reszta w tym pomieszczeniu.
– Kim jest ta cizia, że aż tak bardzo ci na niej zależy?
– Daleką kuzynką, ostatnią jaka została z rodziny.
Dowódca podszedł bliżej i przystawił lufę fazera do krocza Bastiana. Ten nawet nie drgnął, ze spokojem odwzajemniając pełne nieufności spojrzenie.
– To znakomicie się składa. Krew za krew.
– Nie pieprz głupot. Jesteś najemnikiem. Za taką broń dałbyś się obedrzeć ze skóry. Więc oferuję dwie skrzynie FX za jej życie.
– Moglibyśmy cię zmusić…
– Daruj – tym razem Bastian, aż się roześmiał. – A skąd niby masz wiedzieć, czy powiem prawdę?
– Ktoś sprawdzi na miejscu.
– Ta, pewnie. Myślisz, że tylko wy usłyszeliście wezwanie? Zaraz zjawi się dużo większa liczba chętnych.
Ulizany długo stał, marszcząc małpie czoło i zastanawiając się nad jego słowami.
– Szefie! Ktoś się zbliża od strony miasta. Będzie tu za dziesięć minut.
– Kurwa! Dobra, zabierać ich. A jego skuć! I lepiej żebyś mówił prawdę, bo obedrę ją za skóry na twoich oczach, zrozumiałeś dupku? – wysyczał z wściekłością, dając jednocześnie znak, że się wycofują.
Lecz Bastian pochylił głowę i wlepił wzrok w małe, świńskie oczka przeciwnika. Ten, aż wzdrygnął się widząc ich wyraz.
– Tkniesz ją tylko, to przysięgam, że tym razem nie skończy się na poderżnięciu gardła jednego smarkacza.
Szef najemników, aż otworzył usta z wrażenia. Był śliskim bydlakiem, dość bezczelnym i krzykliwym, by zdobić pozycję przywódcy. Ale w głębi duszy przeczuwał, że źle zrobił zgadzając się przylecieć po tego faceta. Coś mu w tym wszystkim cholernie śmierdziało.
Jednak teraz nie było już wyboru.
Gdy więźniowi założono specjalne kajdany, pchnął go do przodu.
A Bastian przechodząc obok Sary, mrugnął jednym okiem i wesoło powiedział:
– Chodź dziecinko, podwózka czeka!
Tak – pomyślała – w tym szaleństwie z pewnością tkwi metoda.
Tylko za nic nie mogła zgadnąć jaka.

link do części XI - klik

28 komentarzy:

  1. Jeśli jakieś błędy są to ich po prostu nie zauważyłam bo za bardzo wczułam się w historię. Mnie się ta część bardzo podoba, jestem ciekawa jak potoczy się ciag dalszy i mam szczerą nadzieję, ze nie zwolnisz tempa i pojawi się on stosunkowo szybko ;) Ciekawi mnie jaka to rozegrasz, Bastian mordujący wszystkich w obronie Sary, a moze to ona pokaże nam skrawek swojej mrocznej duszy! ;) jak zwykle niecierpliwie czekam na więcej. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurczę, mam nadzieje że jakimś cudem będą mieli okazję kochać się zanim on zginie albo zniknie z jej życia. Proszę, proszę, proszę ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten, tego... Mam niecne zamiary jeśli chodzi o wątek stricte erotyczny...

      Usuń
    2. Zaczynam się bać ;-)

      Usuń
  3. Czytelniczce o imieniu Maja dziękuję za komentarz, który choć przeczytałam z przyjemnością, to przez przypadek wykasowałam. O mało co mnie szlag nie trafił, ale tak to jest jak się niektóre rzeczy bez porannej kawy załatwia...
    Dziś mam wolne ;-))) więc w końcu sobie odpocznę ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieje, że odpoczywasz siedząc przed komputerem i pisząc ;) !

      Usuń
  4. W tej scenie gdzie pod tą szmatką leży fazer, w zdaniu "Gdy znalazł się on w rękach ulizanego, Sar dostrzegła potężne zdumienie na jego twarzy" zabrakło "a" w imieniu :)))

    OdpowiedzUsuń
  5. hmmm, kiedy koniec? :) Jest ok, ale czuję, że za bardzo odwlekasz finał. Pozdrawiam.

    Alicja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że raczej daję za krótkie kawałki. A jak niby mam ich z tej pustyni wydostać? Skrzydła doprawić? ;-)))

      Usuń
    2. hehehe to nie ja piszę:) Wymyśl coś:) Pytasz niżej o sceny erotyczne - jak najbardziej dawaj wcześniej. Poza tym jak masz jakiś dobry pomysł na to, a czuje, że masz to się nie zastanawiaj, tylko pisz.
      Pozdrawiam,
      A.

      Usuń
  6. A mi zapachniało Riddickiem :)

    Pozdrawiam :)
    Sandra

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech... Jeden z moich najbardziej ukochanych filmów. Właśnie oglądam PItch Black. Drugi jest Obcy (cała seria). A potem bardzo delikatny i romantyczny "Gdzie serce twoje". Jak ktoś nie oglądał, to polecam.

      Widziałaś już najnowszą cześć? Ja byłam w kinie i powiem: nie czuję się zawiedziona, choć scenariusz nie powalał.

      Usuń
  7. Kochana babeczko dziękuje ze odpisalaś na mój komentarz to dla mnie bardzo wazne o to kopia wczorajszego komentarzu :) Witaj moja droga Babeczko,dziś dopiero zaczełam czytać to opowiadanie od I czesci, długo się za nie zabierałam bo myslałam że mi sie nie spodoba ponieważ jest inne od pozostałych..Jak tylko zaczełam czytac tak skończyłam na X czesci :) Opowiadanie nieco w innym klimacie ale tak samo świetne jak pozostałe. Nie moge sie doczekać kolejnej czesci i oczywiście zakończenia. jesteś wspaniala od kiedy odkryłm Cie na Pokatne.pl tak towarzyszysz mi każddego wieczoru. dziękuje Ci za to co i jak piszesz. Maja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No super! :-))) Strasznie nie lubię, jak mi się coś takiego przytrafia :-)

      Po tym będzie kolejne w tym klimacie, choć obawiam się, że kolejny męski bohater postaci Bastiana nie dorówna...

      Usuń
  8. Dalsze losy tych bohaterów mogą dla mnie trwać i trwać...Postać Bastiana podoba mi się jak mało która i sama kurcze nie wiem dlaczego :)
    I tak nieśmiało liczę, ze może jeszcze dzisiaj coś będzie dodane. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prędzej jutro.

      Ja już sama nie wiem, zadecydujcie sami - w pierwotnej wersji nie było żadnej sceny erotycznej z oczywistym finałem. Ale tak sobie myślę, czyby jednak jej nie dodać?

      Usuń
    2. Nie rób tego, tzn nie pytaj czytelników, uważam, że jak masz dobry pomysł to po prostu pisz:)

      Usuń
    3. Tak rozwinęłaś barwnie tutaj akcję, że seks zszedł jak dla mnie na boczny plan...aleee ...po namyśle.... stwierdzam że chciałabym oczami wyobraźni zobaczyć jak tych najzwyczajniej w świecie uprawia namiętny seks..

      Decydujesz Ty jednak Kochana Autorko! :)

      Usuń
  9. Tak zabraklo litery "a" w imieniu bohaterki ale czy to az tak istotne gdy sie czyta tak fantastyczna historie? Kazdy kto czyta to doskonale wie jakie ona ma imie i automatycznie dodaje brakujaca litere ;) Babeczko jestes wspaniala i czekam oczywiscie na dlaszy ciag wydarzen. Pozdrawiam Roma

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeśli jakoś fajnie ją wymyślisz i wkomponujesz to why not? :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Babeczko Twoja twórczość jest wspaniała, ale miej litość i daj, daj, daj proszę cdn.Czas ..... Kiedy będzie następna część???? Pozdrawiam :))))

    OdpowiedzUsuń
  12. Hej Babeczko ;-)
    Nie odzywam się za często bo moim przyjaciele, Twoi czytelnicy zawsze wypowiedzą się przede mną hi hi hi , spóźniam się po prostu ;-),ale....tak jak zwykle świetny tekst, jak zawsze pełen niewysłowionej tajemnicy i dramatyzmu, romantyzmu i realu, bo takie rzeczy jak się przydarzają Sarze i Bastianowi mogą się zdarzyć w przyszłości naszym pra pra wnukom, postęp technologiczny tak idzie na przód ,że ciężko przewidzieć co skrywają dla naszych potomków mroki przyszłości...może nasze pra wnuki będą żyć w takim świeci jaki opisujesz, hmmmm
    Ale co to ja chciałam rzec.... aaaaaaa tak pozdrowionka przesyłam dla Ciebie pracowita mróweczko nasza Babeczko :-) życzę weny twórczej i cóż jak cała rzesza wiernych, zachwyconych Twoich fanów czekam na kolejne opowiadania.To opowiadanie jest bardzo ciekawe, pobudza wyobraźnię ale i zmusza czytelnika do refleksji, jest inspirujące,intryguje i kusi jak najlepsza muzyka pieści ucho słuchacza tak Twoje opowiadanie dopieszcza duszyczkę moją.Dziękuję Ci za te opowiadania kochana Agnieszko, jesteś cudowna.
    Całuski Anna ;-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Kiedy kolejna część. ? :D Proszę, jeszcze dzisiaj dodaj. !!! ;) nie mogę się doczekać. :(

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetną część dodałaś:) moim zdaniem wcale nie jest infantylna, raczej bym określiła ze w końcu historia trochę przyspieszyła, zupełnie jak w dobrym amerykańskim filmie akcji :-D oczywiście to był komplement:P dobrze się czytało, akcja dynamiczna, Bastian zachował urok niegrzecznego chłopca, a Sara w końcu pokazała ze nie jest jej zupełnie obojętny :-) aż chciałoby się poprosić o więcej =)

    OdpowiedzUsuń
  15. Jeszcze jeszcze jeszcze jeeeeeszcze !:-D

    OdpowiedzUsuń
  16. Babeczko, potrafisz oczarować ;*

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja już ku*** nic nie rozumiem... ! XD

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.