środa, 16 października 2013

Nikomu ani słowa (VIII) - zakończenie

Przepraszam, że tak późno. Od godziny dwudziestej walczę z netem. Zdążyłam zelżyć TP oraz własnego laptopa, po czym przed chwilą przyszło mi do łba, żeby zresetować router. Jak widać słusznie, bo bydlak się zawiesił i po ponownym starcie działa bez zarzutu. Całe szczęście, że nie wywaliłam własnego sprzętu za okno, na co miałam sporą ochotę...
I jeszcze jedno. Bez szaleństw. Daję tylko dlatego, że większość z Was chce jednak zakończenia. Poprawiać będę sobie później. Jak znam życie, to w przyszłym roku.
Na końcu pozwoliłam sobie również na ;-) 
A teraz idę spać, bo padam na pysk. Dyskusje o jakości tekstu czy wyborze głównej bohaterki jutro. Wyspana więcej przyjmę na klatę :-))) 

link do części  VII - klik

         Nikomu ani słowa (VIII)

Uff… Jak ciężko, rzekł do mnie mój komputer…


Maks usiadł na łóżku w swojej sypialni i ukrył twarz w dłoniach.
Myśl, że będzie musiał zacząć wszystko od nowa była jednocześnie bolesna i podniecająca.
Oliwii nie było. Spakowała swoje rzeczy i zamieszkała u nowego kochanka. Formalnie wciąż byli małżeństwem, ale ten stan niedługo miał ulec zmianie.
Słono za to zapłacił, ale wkrótce będzie wolny. Tylko co potem?
Marika.
Tylko… Wszystko między nimi było takie kruche, takie niewyjaśnione. Miał wrażenie, że dla niej to tylko ekscytująca zabawa. A dla niego? Tu było gorzej. Mówił prawdę podczas rozmowy z siostrą, pierwszy raz czuł, że się zakochał.
Ona naprawdę była za młoda. Powinna mieć więcej czasu, z kilka lat…
Jęknął. Nie chciał tyle czekać. Nie chciał w ogóle czekać. Lecz co miał zrobić?
Pierwszą myślą było, by pojechać do jej mieszkania i wszystko wyznać. Później jednak przyszło orzeźwienie. Co niby chciał wyznać?
Ostatnio miał spore kłopoty z zaśnięciem. Chciał dać Marice trochę czasu, jakieś dwa, trzy tygodnie. Ale to właśnie była przyczyna jego bezsenności. Pragnienie, by zasypiać i budzić się u jej boku, kochać się nią… Do cholery! O to właśnie chodziło. Nigdy nie grzeszył wstrzemięźliwością, a teraz musiał pilnować się prawie na każdym kroku.
Coś między nimi zaiskrzyło. Nie od momentu gdy siedziała na jego kolanach, tam w sypialni, ale wcześniej. Trudno było jednak precyzyjnie określić tę chwilę.
Wstał i przeszedł do salonu. Uszykował sobie solidnego drinka. Ale nie wypił go.
W zamyśleniu spoglądał na złotawy płyn, potem udał się do kuchni, by wylać go do zlewu.
Nie, nie powinien pić. Musi zmusić się do spojrzenia prosto w oblicze nagiej prawdy. I zaryzykować szczerym wyznaniem. Nie może czekać, aż to Marika da mu jakiś znak. No i przede wszystkim nie może dać się ubiec bratu.
To były gorzkie myśli. Nigdy wcześniej o nic nie rywalizował z Natanielem. Przynajmniej nie świadomie.
Dobra. Pal licho Nata. Jutro wprosi się na wizytę pod obojętnie jakim pretekstem.
O, właśnie! Zdjęcia. Miał ich całą masę z ostatniego dnia ich wycieczki. Musi tylko wszystkie wywołać i proszę – doskonała wymówka.
Zaklął, nieco rozbawiony. Nigdy wcześniej nie potrzebował niczego, by odwiedzić kobietę, z którą chciał się umówić na randkę czy kochać. Zaczyna zachowywać się jak zakochany młokos. Do czego to doszło…
Lecz pomimo tego, ruszył na poszukiwania aparatu, a później najbliższego punktu foto.
***
Kiedy późnym popołudniem wrócił do domu, ku jego zdumieniu, przed furtką czekała na niego Marika. Kiedy uświadomił sobie, że była sama, od razu poczuł niepokojący ucisk w okolicach krocza. Zbeształ się za to, ale nic nie mógł poradzić. Był podniecony jak diabli.
– Cześć – uśmiechnęła się wesoło. – Wpadłam po zdjęcia. – Przy czym pomachała mu pod nosem pendrivem.
To nawet było zabawne, że posłużyła się tą samą wymówką, którą i on zaplanował. Albo i nie posłużyła?
– Wsiadaj, podjedziemy pod dom. Gdzie mała?
– A gdzieżby mogła być? U twojej siostry.
– No tak.
W milczeniu wjechali na podjazd, wysiedli i weszli do domu. Maks pomyślał, że to nie była dobra sytuacja. Sam na sam… Zagryzł wargi i drżącymi dłońmi pomógł zdjąć jej płaszcz.
– Zjesz coś?
– Nie, dzięki. Byłam u koleżanki po notatki, a do ciebie wpadłam jakby po drodze, bo przypomniało mi się, że robiłeś dużo zdjęć w ostatnim dniu.
– Aha – mruknął tylko. – Pozwolisz, że zrobię sobie chociaż kawy?
– No pewnie. Ja także się napiję.
W kuchni ponownie zapanowała niezręczna cisza. Maks cieszył się w duchu, że chociaż oddziela ich wąski blat stołu. Zrobi tę kawę, a potem ją wygoni pod jakimkolwiek pretekstem. Inaczej może nie wytrzymać i stracić swoje pozorne opanowanie.
– Dawno cię nie widziałem.
– Byłam zajęta.
– No tak… Biała? Czarna?
– Czarna, bez cukru. Przyda się po całym dniu wysiłku.
Pstryknął ekspresem, a potem postawił obie filiżanki na blacie i usiadł naprzeciwko.
Jak ona była śliczna! Rozwlekły golf nie zdołał zamaskować zgrabnej figury, a brak makijażu wcale nie ujmował urody. I te cudownie świetliste, szare oczy.
Marika z półuśmiechem spojrzała na Maksa. Nie była głupia, doskonale widziała jego rozkojarzenie. Zresztą, była tu tylko dlatego, że przedwczoraj odbyła bardzo poważną rozmowę z Agatą. Maks pewnie nie podejrzewał, jaką intrygę uknuła jego starsza siostra?
Rozmyślanie o tym wszystkim zajęło jej dwie noce.
Nataniel był cudowny, a przebywanie w jego pobliżu działało niczym przy dotknięciu niezabezpieczonego przewodu elektrycznego. Leczy tyle czasu czekała, mając nadzieję, że powtórzy się sytuacja spod drzewa. Nic jednak tego nie zapowiadało. A kiedy dziś odprowadziła Amelkę do Agaty, w drzwiach wejściowych zderzyła się z Natanielem. Oraz jego nową dziewczyną, tym razem posągową blond-pięknością. Rzucił jej chłodne „cześć”, przepuścił swoją towarzyszkę, po czym zamknął drzwi przed nosem Mariki. To już nie była obojętność, to było jawne lekceważenie.
Przypomniała sobie zasłyszane gdzieś słowa – jeśli się nie ma kogo kochać, kocha się tego, kogo się ma.
Był więc Maks… Klara mówiła o nim z pewną melancholią. Bez nienawiści. A potem zginęła. Odeszła tak nagle, tak niespodziewanie. Marika przez długi czas tak bardzo się bała, że jej siostra specjalnie weszła pod koła nadjeżdżającego samochodu. Jednak policja szybko zrezygnowała z tej wersji wydarzeń. Klara była tak zamyślona, że nie zauważyła zbliżającego się z nadmierną prędkością pojazdu.
Tylko czy było to zamyślenie, czy depresja? Z nich dwojga, mimo że była młodsza, była także bardziej odporna psychicznie. Klara przypominała delikatny kwiat, który powinien być pielęgnowany pod kloszem miłości.
Przypomniała sobie, jak określiła Maksa mianem podstarzałego erotomana i uśmiechnęła się. Spojrzał na nią pytająco.
– Wyglądasz na rozbawioną?
– Tak jakby. – Nie zamierzała mu zdradzać wszystkiego.
– Pójdę po laptopa i wgram ci te zdjęcia.
– Dobrze, zaczekam.
Kiedy wrócił, wciąż siedziała popijając kawę. Uruchomił komputer i poszukał folderu fotki. Ale Marika podeszła bliżej i oparłszy się o jego plecy, wskazała palcem na monitor.
– Miniaturki zapowiadają się interesująco?
– Tak – wykrztusił, czując jak napina się mało elastyczny materiał jego spodni.
– Zobacz tę i tę – lekko puknęła w ekran. – I tamte dwie od dołu.
– Marika… - odchrząknął. – Trochę bolą mnie plecy, więc gdybyś mogła…
– Jasne, nie ma sprawy – powiedziała, krztusząc się ze śmiechu i najbezczelniej w świecie, usiadła mu na kolanach. – Teraz lepiej? – spytała figlarnie, patrząc przez ramię w jego oczy.
– Tak. Nie! Znaczy się… Lepiej by było, gdybyś usiadła obok.
– Dlaczego?
– Prowokujesz mnie. Wiesz do czego.
– A pomyślałeś, że robię to specjalnie?
Tym razem się rozzłościł.
– Nie wiedziałem, że jesteś aż tak wyrachowana!
– Jestem – odparła beztroskim tonem. – Z kolei ja nie wiedziałam, że bywasz tak nieśmiały?
– Hę? – zerknął na nią podejrzliwie. Co tu się u diabła działo?
– Hę, hę? Cienias z ciebie, a nie prawdziwy mężczyzna…
To już była jawna prowokacja. Ale musiała to zrobić. Inaczej będzie czekać całe wieki, aż Maks się zdecyduje. Miało też kiedy mu się zebrać na rozterki moralne. Owszem, był starszy, bardziej doświadczony, a na dodatek poznali się w niezbyt sprzyjających okolicznościach. Jednak czy ona nie była kobietą? Czy nie miała prawa do własnych pragnień i marzeń? Maks rozbudził w niej coś nowego, coś kompletnie wyjątkowego. Najpierw się wystraszyła, później zapragnęła więcej. A podczas ostatnich tygodni przypomniała sobie jego nagość, nabrzmiałą męskość, dotyk szorstkiej skóry… Cóż. Przestało jej wystarczać samo zaspokajanie się. Chciała więcej i nie tylko pieszczot czy pocałunków. Pragnęła się kochać.
Błękitne oczy mężczyzny przybrały odcień nieba przed burzą. Bez problemu podniósł ją i bez słowa skierował się ku sypialni. Potem niemal brutalnie rzucił ją na łóżko.
– Chcesz tego? Chcesz? – warknął, rozpinając spodnie.
– Zaczęłabym od pocałunku – odparła ze spokojem. Tylko ona wiedziała, ile ten udawany spokój ją kosztował.
Zamarł, uświadamiając sobie swoją bezpodstawną złość.
Usiadł na łóżku obok Mariki i spojrzał w jej oczy.
– Przepraszam – mruknął zawstydzony. – Ale od tygodnia nie myślę o niczym innym niż seks z tobą. I wciąż mam wątpliwości czy postępuję słusznie.
– Pewnie chodzi o wiek?
– O to także.
– Czy nie pomyślałeś, że skoro ty mnie potrzebujesz i ja potrzebuję ciebie, to wiek czy inne rzeczy nie mają znaczenia?
– A potrzebujesz?
– Jak powietrza…
Bez słowa odpowiedzi zdjęła sweter i odrzuciła go na bok. Maksa zatkało, bo pod spodem nic nie miała, nawet biustonosza. Potem stanęła na łóżku i ściągnęła spodnie.
– Jezu… – wyszeptał, pożerając wzrokiem jej nagie ciało. – Czy ty na serio?...
– Nie tak dla jaj robię sobie striptiz, licząc że sypniesz jakąś kasą – nieoczekiwanie się rozzłościła, gwałtownie czerwieniejąc. – Nie traktuj mnie jak dziecka, bo dawno już nim nie jestem!
– Przepraszam – roześmiał się nieoczekiwanie. Dłońmi przesunął po szczupłych łydkach, udach, dotarł do zgrabnie przystrzyżonego trójkącika i dalej, do płaskiego i jędrnego brzuszka.
Z lekkim niesmakiem przypomniał sobie, że ostatnim razem miał tak wspaniałą erekcję, gdy kochał się z Klarą. Z jej siostrą.
Życie bywa popieprzone!
– Postaram się być delikatny, choć nie wiem, czy dam radę?
Ściągnęła z niego koszulę, rozpięła spodnie. Opadły w dół, ukazując spore wybrzuszenie w obcisłych slipkach.
– To nie dawaj.
– A może chcę?
– A może pomyślisz o tym, czego ja pragnę?
– Czego? – spytał ochrypłym głosem, pieszcząc ją mocnymi, opalonymi dłońmi.
Roześmiała się i przyciągnęła go ku sobie. Przykrył dziewczynę swym ciałem, kładąc się pomiędzy kusząco rozłożonymi udami. Mógł sobie bredzić o delikatności, o tym, że zrobi to powoli i ostrożnie. Ale instynkt i ogromne pożądanie zadecydowały za niego.
Chciał ją mieć. Wbić się w wilgotne wnętrze, poczuć jak wije się pod nim, krzycząc z rozkoszy. Bez gry wstępnej, bez pieszczot, bez czułości i pocałunków. Pragnął jej tak bardzo, że niemal tracił rozum. Nie wiedział, co go opętało, ale czuł, że nie miał nic wspólnego z miłością. A może?
Zdławiony, cichy okrzyk, którego nie zdołała powstrzymać, był najcudowniejszym dźwiękiem, jaki kiedykolwiek zdarzyło mu się usłyszeć.
Naparł na nią biodrami. Całą siłą muskularnego ciała. I wbił się głęboko i gwałtownie w ciasne, gorące wnętrze. Stał się źródłem bólu, ale i przyjemności, gdy powoli zaczął się w niej poruszać. Ale nie krzyczała. Oczy miała szeroko otwarte, ogromne i błyszczące. Dłonie zacisnęła na twardych jak skała mięśniach, paznokcie rysowały chaotyczne wzory na jego skórze.
Cudowny ciężar męskiego ciała, obcy zapach podniecenia i męskiego potu doprowadził ją do progu raju. Gdyby nie ból, podążyłaby i dalej, tuż za Maksem, który właśnie przeżywał jeden z najlepszych orgazmów swego życia.
Potem zsunął się niej ciężko dysząc i objął ramionami, gładząc twarz i włosy.
– Bardzo bolało?
– Nie bardzo – odwzajemniła uśmiech.
– Następnym razem… Następnym razem dam ci wszystko, o czym tylko zamarzysz.
Z nagłym smutkiem pomyślała, że nie jest w stanie. Może większość, ale nie wszystko. Przytuliła się do niego, zmęczona, ale i w jakiś dziwny sposób spełniona.
– A co z nimi? – wskazała głową w górę.
– Myślisz, że się domyślają, iż my wiemy?
– Całą prawdę o mych erotycznych ekscesach?
– O, Boże! Nawet człowiek nie może sobie w nosie podłubać. To wiedzą czy nie?
– Może. – Maks również spojrzał na zaskoczone czytelniczki i czytelników.
– Chyba skończymy, by nie mogli nas dalej podglądać. Wiesz, mimo wszystko się wstydzę. – Wtuliła w jego ramiona zarumienioną twarz.
Mrugnął okiem do wciąż zdumionych czytających, po czym przewinął tekst na napis: koniec.
;-)
 


35 komentarzy:

  1. Ło matko jedyna! Aż 21 komentarzy dopominających się jednego kawałka opowiadania. Naprawdę, aż mam wyrzuty sumienia, że nie dałam rady wcześniej tego opublikować, ale cały dzień w locie, wróciłam dopiero po 18, nawet moja córcia stwierdziła, że ona woli jednak do szkoły chodzić niż z mamusią jeździć na zakupy :-)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Malo!!Ja chce jeszcze!!! Bo zaczne tupac nogami! !!
    Pozdrawiam AD

    OdpowiedzUsuń
  3. I tak już, po prostu nikomu mówi nam pa pa ?

    OdpowiedzUsuń
  4. okropny maks.. hehe:) ale będzie płacz:)
    A.

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj Babeczko niestety zakończenie mnie troszkę zawiodło :( miałam cichą nadzieję że Marika wybierze Nataniela ;( jakoś jego postać bardziej do mnie przemawiała ;)
    Ale i tak uwielbiam Twoje opowiadania ;)

    p.s - z niecierpliwością czekam na kolejną część Basenu ;) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Haha:) można i takie zakończenie:) chociaż ja i tak się z wyborem nie zgadzam i nie pogodzę...:/

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie rozumiem zakonczenia . Ktos mi wyhasni?

    OdpowiedzUsuń
  8. Och, to zakończenie jest świetne :)
    No i w końcu Marika wybrała Maksa :)
    Dziekuję Ci, Babeczko :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mi sie podobało.I wybór Mariki i żarcik na koniec:-) super
    Ja tam wybredna nie jestem.Twojego autorstwa nawet komentarze sie dobrze czyta ;-);-)
    magda p

    OdpowiedzUsuń
  10. I bardzo fajnie się skończyło ;-) Szkoda tylko że Maks nie miał na tyle jaj aby pierwszy sie u niej pojawić ale co tam, tak też jest ok ;-) Dziekuję za kolejne cudowne opowiadanie i absolutnie czekam na więcej ;-)

    S.

    OdpowiedzUsuń
  11. To najlepsze zakończenie jakie w życiu widziałam :D nigdy się tak nie uśmiałam kończąc książkę czy opowiadanie :) a co do samej historii to cieszę się, że jednak wybrała Maksa. Gdyby związała się z Natanielem stwierdziłabym, że bohaterka jest chora psychicznie

    OdpowiedzUsuń
  12. Też się cieszę że wybór Mariki padł na Maksa:-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Dziewczyno? Ale z ciebie agentka.

    OdpowiedzUsuń
  14. zakonczenie fajne :)
    czego sie nie pogodze to to ze to jednak Mask jest

    moze druga awersja opowiadanie dla tych co liczyli na nataniela?
    (a w tym opowiadaniu nie podobala mi sie wycieczka w gory, takie naciagniecie mega duze no i pozbawilo nataniela wszystkich szans, bo rozgrywalo sie na terytorium innego samca)


    OdpowiedzUsuń
  15. Noo i Bomba! Cudnie ;) Ja sama bym wolała zakochanego we mnie po uszy faceta niż takiego bufona! Ależ TY nas wciągasz w te intrygi i manipulujesz naszymi odczuciami. Jesteś świetna! A po przeczytaniu zakończenia nie mogę przestać się uśmiechać ;))))

    OdpowiedzUsuń
  16. Witajcie Kochani ;-)
    Co do wyboru Mariki...
    Jak miała wybrać Nataniela skoro zdecydowana większość czytelników wolała Maksa,biedna Marika wiedząc że ich ,,podgladamy,, czując na karku nasz oddech i naszą presję nie mogła zawieśc tylu ludzi i wybrać Nata,przecież została by uznana za nie mądrą ,bez gustu i dobrego smaku osobą, a Marika ...cóż Ona nie chce już dłużej być tą piszczącą, chwiejną w wyborach i niestabilną dziewczynką, chce być KOBIETĄ godną faceta.A Nataniel? Cóż , na początku Babeczka opisała go z wielka charyzmą ,dodała mu kilka obiecujących zalet, typu romantyczny, rodzący się z podłego drania pozytywny bohater,zaczęła się ,,budzić,, obiecująca osobowość, dobra i czuła jednostka ale...właśnie ale... naciski ze strony nas ,czytelników poniekąd ,,zmusiły,, Babeczkę do skupienia się bardziej na Maksie, na rozbudowaniu jego osoby i jego wątku w całości historii, bo Nataniela mało kto chciał ,,widzieć ,, u boku Mariki .Nikt nie zapytał się Mariki kogo tak naprawdę Ona woli ,Maksa czy Nataniela.Jak sama powiedziała ,Nataniel to skupiona energia elektryczna w dotyku ją poraził prąd,to brzmiało interesująco, można było pójść tym ,,tropem,, ale My czytelnicy ,kierujący się własnymi pragnieniami, a nie bohaterki , wołaliśmy ,,chcemy Maksa!!!!! "więc Maksa dostaliśmy, kosztem być może pięknej i naprawdę romantycznej miłości z małą dozą demonizmu w osobowości jaka drzemie w drugim z braci, wykluczyliśmy Nataniela z ,,gry,, nie dając mu żadnej szansy by się wykazać tą stroną ,która się budziła, kiełkowała i zaczynała na powierzchnię jego pokręconej osobowości wypływać.Moim skromnym zdaniem obojętnie którego z braci by wybrała Marika i tak część czytelników została by z mała nutą rozczarowania co do zakończenia. Ta historia nie zakończy się satysfakcjonująco dla nikogo bo tak już jest gdzie jest dwoje samców a jedna samica :-) ,bez względu którego Ona wybierze ,to i tak zakończenie nie zadowoli zwolenników naturalnych przeciwników :-) ooooo chyba coś masło maślane mi wyszło. No cóż mam na myśli to ,czy Marika wybierze Maksa czy Nataniela i tak nie każdy śledzący ich losy będzie zadowolony z wyboru Mariki....ufffff.
    Moim zdaniem opowiadanie dostało zakończenie naprawdę dobre, Babeczka musiała dokonać wręcz Salomonowego wyboru, ale jak sama napisała, będzie szlifować zakończenie bo rozumie nasz wieczny nie dostyt , nasze pragnienie by wszystkiego było więcej i więcej...pozostaje nam tylko czekać ,az nasza Pisarka znajdzie trochę czasu i napisze alternatywne zakończenie ,którym być może ,,dogodzi,, wszystkim :-) swoim czytelnikom, nie robiąc ,,krzywdy,, bohaterom,no to ja tyle chciałam powiedzieć.Pozdrawiam Kochanych czytelników i nasze najkochańsze Guru Babeczkę.
    Anna

    OdpowiedzUsuń
  17. Wszystko super, fajnie, ale nie dla mnie :( Ciekawa jestem dlaczego w swoich najlepszych opowiadaniach zawsze dziewczyny zakochują się w facetach mogących być ich ojcami. Strasznie mnie to nurtuje :)
    Nikomu ani słowa zapowiadało się fantastycznie, niestety spaprałaś je, przemieniłaś w troszkę w telenowele, w której każdy z każdym (Klara nie żyje, biorę siostrę, co tam, że młoda, ważne żeby dała :)) Trochę nie Twój poziom babeczko :( Bardzo nieładnie potraktowałaś Nataniela, nadałaś mu cechy człowieka upośledzonego ( no bo który cywilizowany człowiek nie przejmie się zaginięciem dziecka, zwłaszcza takiego które się znało) . Na początku, podczas pocałunku Nata i Mariki pod drzewem dawało sie odczuć, że bardzo lubi dzieci. Nie ukrywam, że jestem rozczarowana wyborem, ale też całokształtem.

    OdpowiedzUsuń
  18. Jak poprzedniczki napisaly, wyjazdem w gory zbabralas cale opowiadanie, moze trzeba bylo je odlozyc na potem i poczaekac az sie cos fajnego przysni

    OdpowiedzUsuń
  19. Chciałam odłożyć, chciałam poprawić. Wysunęłam nawet taką propozycję. Ale większość stwierdziła, że skoro mam już napisane, to powinnam je dać, a nad poprawą popracować sobie później ;-)

    Więc dałam :-) z całą świadomością tego, że nie jest to taka forma, jaką chciałam osiągnąć...

    OdpowiedzUsuń
  20. Babeczko,
    tak sobie myślę, że opowiadanie "Nikomu..." było moim ulubionym z całej Twej dorodnej twórczości. I chyba zostanie, bo mnie osobiście zakończenie się nie zza bardzo spodobało, inne części są ok.

    Zauważyłam (nie tylko ja), że masz tendencję do łączenia w pary starszy + znacznie młodsza. Czy to się wiąże z jakimiś Twoimi przeżyciami, czy tak po prostu fantazjujesz na ten temat?

    No i oczywiście pisz dalej, pisz!!

    Pozdrawiam serdecznie,
    Ola

    P.S. Kiedy basen? :)

    OdpowiedzUsuń
  21. a kiedy bedzie czas poswiecony zemście? bo juz się nie mogę doczekać :D

    OdpowiedzUsuń
  22. Co tu dużo mówić...
    Oczywiście, że chętnie poczytałoby się więcej ale już milion razy mówilam jak Maxa wielbię więc jestem oczywiście bardzo szczęśliwa:)

    Zastanawiałam się czy nie wywiniesz mi psikusa i nawet przeszło mi przez myśl, że to był sen, Marika się obudzi, albo obudzi ją Klara i za kilka dni wpadną do kościoła na ślub Maxa w momencie: "Jeśli ktoś z tu zgromadzonych zna powód... srata ta ta" wpadną sobie w ramiona i będą żyć długo i szczęśliwie:)

    Właśnie,
    Kiedy BASEN?:)

    Pozdrawiam gorąco i czekam już na "W mojej głowie, w twoim sercu" i mam nadzieję się w końcu doczekać;),

    LIA.

    OdpowiedzUsuń
  23. Terminowo, jutro Czas, pojutrze Basen.

    Przyznam się szczerze, że jakoś tak nie mam sił na cokolwiek... Chyba jesienna aura mnie dopadła ;-)

    Pozdrawiam Was wszystkich i przepraszam, że tak mało odpisuję na komentarze, ale naprawdę jakaś taka zdechła się czuję...

    OdpowiedzUsuń
  24. Moim zdaniem gdyby wybrała Nataniela, byłoby to za brutalne. A tym razem koniec genialny ! :D

    Polecę spamem, ale wreszcie chcę pisać do innych a nie do siebie : http://femme-excellent.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wystarczyłoby zapytać Babeczkę o możliwość "reklamy" swojego bloga. Na pewno by się zgodziła a i wyszłoby kulturalnie i elegancko a nie na krzywego:)

      Usuń
  25. a jest jakaś szansa że czas poświęcony zemście będzie dzisiaj ?:)

    OdpowiedzUsuń
  26. Ja bym z miłą chęcią uśmierciła Maksa to cham i tyle. Nie koniecznie wybrałabym też Nataniela, ale Maks... . Ok twój wybur.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam zaprzyjaźnić się ze słownikiem ortograficznym.
      Lily

      Usuń
  27. Megaaa, super extra ;D

    OdpowiedzUsuń
  28. hahaha zakończenie mnie rozwaliło a seria była świetna pisz takich więcej :D

    OdpowiedzUsuń
  29. Fajnie by było gdybyś zrobiła opowiadanie, w którym wybiera Nataniela. ;)

    OdpowiedzUsuń
  30. Ale pomysł pierwszorzędny. Normalnie mistrzowski. Na początku czytałam chyba z cztery razy, bo pojąć o co im chodzi :-D

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.