Mam nadzieję, że się nie pomyliłam, bo oczy mi się same zamykają, taka jestem śpiąca :)
Nikomu ani słowa (IV)
Siedziała, otulona
grubym kocem, wpatrując się w padający za oknem deszcz. Nadchodząca jesień
witała ich paskudną pogodą. Jednostajny, rytmiczny szum, normalnie działał na
nią usypiająco, ale nie dziś.
Dziś, jedyne o czym
myślała, to pocałunek sprzed kilku dni.
Uniosła dłoń i w
zamyśleniu dotknęła ust.
Nataniel wywoływał w
niej mieszane uczucia – z jednej strony strach i niechęć, z drugiej dziwną
tęsknotę.
Wstała z ociąganiem i
podeszła do otwartej, na wpół zapełnionej walizki. Maks zaproponował, by
zabrała Amelkę i udała się na kilka dni w góry, do ich prywatnego domku. Pokusa
odpoczynku gdzieś z dala od tego wszystkiego, była zbyt silna. Zgodziła się bez
chwili wahania.
Westchnęła. Choć wciąż
tak bardzo brakowało jej siostry, to życie znów nabierało kolorów.
– Ciociu, kiedy
jedziemy? – Drgnęła, gdy za plecami rozległ się dźwięczny, dziecięcy głosik.
– Popołudniu
skarbie. Tylko mam nadzieję, że nie będzie tak lało przez cały czas naszego
pobytu.
– A ja mam kalosze
– pochwaliła się mała, z ciekawością zaglądając do walizki. – Spakowałaś moje
kalosze?
– Tak. Hm. Co ja
jeszcze miałam…?
Trzy godziny później
siedziały w wygodnym aucie Maksa, które mknęło z zawrotną prędkością w kierunku
Karpacza. Ich kierowca wydawał się jakby rozkojarzony i lekko poirytowany,
dlatego Marika nawet nie próbowała zabawiać go rozmową. Amelka zaś po prostu
zasnęła.
Jeszcze intensywniej
zaczęła się zastanawiać, dlaczego on to wszystko robi?
Wyrzuty sumienia? Wobec
kogo? Klara przecież nie żyła.
Miała tylko cichutką
nadzieję, że to zwykła ludzka życzliwość. Polubiła Maksa, ale to do jego brata
ciągnęło ją serce. Niechętnie to przyznała, ale jaki był sens w ukrywaniu
własnych myśli przed samą sobą?
– Spodoba się wam.
Domek leży nieco na uboczu, w cichej i spokojnej dzielnicy, a jednocześnie do
centrum idzie się jakiś kwadrans.
– To dobrze –
odpowiedziała apatycznie.
– Coś nie tak? –
zerknął na nią pytająco.
– Nie. Po prostu
czuję się taka zmęczona. Przytłoczona. Nie umiem tego ubrać w odpowiednie
słowa.
– Porozmawiamy
podczas powrotu. Mam szczerą nadzieję, że wtedy będzie o wiele lepiej.
– Pewnie tak –
odważyła się odwzajemnić uśmiech. A potem wzorem siostrzenicy, zasnęła.
Zapanowała cisza,
zakłócana jedynie jednostajnym szumem radia. Maks spojrzał dziewczynę, skuloną
obok na siedzeniu. I poczuł nieoczekiwaną czułość. Była taka drobna, delikatna
i niewinna. A przy tym wydawała się jakby zagubiona w tym wielkim świecie,
przytłoczona rolą, która na nią spadła. Wyciągnął dłoń i poprawił koc zsuwający
się z ramion Mariki. Później bardzo delikatnie pogładził ją po miękkim
policzku.
Absurdalnie poczuł
zazdrość wobec brata. To było chore uczucie, przynoszące ze sobą wstyd i poczucie
winy. Zacisnął palce na kierownicy. Jak najszybciej powinien się go pozbyć!
Z niechęcią pomyślał o
swoim własnym małżeństwie. Oliwia była piękna, mądra i reprezentacyjna. I tylko
tyle. Co ich łączyło? Łóżko, ten sam krąg znajomych i stan konta. Poza tym byli
kompletnie różni. On wolał pracować, ona imprezować. Kiedy chciał wyjechać na
kilka dni nad polskie morze, Oliwia zażądała pobytu na Maledwiach. Teraz znów
jechał do Karpacza, podczas gdy żona jutro wylatywała do Austrii.
Uwielbiała błyszczeć
przed kamerami, on chronił swą prywatność i nigdy nie afiszował się majątkiem.
W zasadzie po cholerę
była mu taka żona? A no tak, prawda. Idealnie pasowała do wizerunku bogatego
biznesmena.
Skrzywił się i
posmutniał, bo przypomniała mu się Klara. A potem znów spojrzał w bok na śpiącą
Marikę. I nagle postanowił, że zostanie te kilka dni razem z nimi. Dom był
duży, miał pięć sypialni, więc z noclegiem nie będzie problemu.
To nie było słuszne
posunięcie, ale po raz pierwszy w życiu miał ochotę zrobić to, czego tak
naprawdę pragnął.
***
Obudził ją wesoły głos
Maksa.
– Pobudka!
– Już jesteśmy? –
Wyprostowała się i ziewnęła, wciąż jeszcze zaspana.
– Prawie.
– Boże! Już
ciemno!
– Nie bój się,
trafię – głos mężczyzny był najwyraźniej rozbawiony. – O, proszę! Skręcamy
tutaj i jesteśmy.
Maks wyciągnął ze
skrytki pilota i otworzył bramę. Samochód powoli wtoczył się na małe podwórko.
Kiedy wysiadła, rozejrzał się z ciekawością, a potem westchnęła z zachwytem. Za
plecami miała ogromny piętrowy budynek, wybudowany w starym, góralskim stylu.
Stał on na zboczu góry, otoczony drzewami. A przed nią rozciągała się,
migocząca zapalonymi światłami, panorama Karpacza.
– Pięknie – wyszeptała,
mimo woli poruszona do głębi.
Maks uśmiechnął się i objął
szczupłe ramiona Mariki. Potem pochylił się i wyciągnął przed siebie dłoń,
wskazując coś, czego i tak nie mogła dostrzec.
– Tam jest
centrum, do którego jest jakieś dwa kilometry. Po drodze masz cudowną
piekarnię, z pysznymi bułeczkami. Wszystko wam jutro pokaże.
– No właśnie – wyplątała
się z zakłopotaniem z jego uścisku. – Muszę przenieść Amelkę.
– Pozwolisz mi? Tylko
najpierw otworzę drzwi i zapalę światła.
– Dobrze.
Delikatnie wydobył
śpiącą dziewczynkę z fotelika. Troszkę pomarudziła, ale szybko zaniósł ją do
jednej z sypialni. Była nieduża, ale przytulna, z kominkiem i ogromnym łóżkiem.
Z boku widniały drzwi do łazienki, a z okna roztaczał się ten sam przepiękny
widok, który urzekł ją tak bardzo przed kilkoma minutami.
Marika szybko przebrała małą w piżamkę i otuliła
kołdrą. Potem zostawiła zapaloną lampkę nocną i udała się do salonu.
– Nie wnosiłem walizek,
bo nie wiedziałem czy nie przeszkodzę?
– Nie ma sprawy.
Jutro się rozpakuję, wezmę ze sobą tylko kosmetyczkę.
– Jesteś głodna?
– W zasadzie to tak –
uśmiechnęła się niepewnie. – Chyba zostały jakieś kanapki…
– Daj spokój.
Zaraz coś zamówimy.
– O tej porze?
Maks zerknął na
zegarek.
– Mamy piętnaście
minut. Zdążymy. Może być pizza?
– Może. Obojętnie
jaka.
– Oki. Jeśli masz
ochotę Mariko, możesz zwiedzić dom. Śmiało!
Chętnie skorzystała z
jego pozwolenia. Całość była utrzymana w tak zwanym wiejskim stylu, z niskim
drewnianym sufitem. Przez drzwi główne wchodziło się do ogromnego salonu,
połączonego z jadalnią i kuchnią. Z boku były jeszcze dwa wyjścia, do dwóch
mniejszych pokojów, z pojedynczymi łóżkami. Ich okna wychodziły na tył domu, a
konkretniej na malutki ogród.
Drewniane schody
odrobinę trzeszczały. U góry zachwycił ją ogromny hall, z wygodnymi pufami i
ogromną kanapą, stojącą tuż przy wielkim na całą ścianę oknie. Stamtąd również
miała wspaniały widok na miasteczko. Po każdej ze stron widniały dwie pary
drzwi. Jedne należały do sypialni jej i Amelki, a pokój naprzeciwko zajął Maks.
Zmarszczyła brwi. Nie
pytała wcześniej, czy on także zostaje. Cały czas sądziła, że będą same. Jeśli
jednak… Poczuła jak się rumieni. Trochę dziwnie będzie spotykać przy porannej
kawie w zasadzie obcego mężczyznę, a w dodatku w dezabilu.
Życie doprawdy potrafi
pisać oryginalne scenariusze.
Rozluźniła się i
uśmiechnęła. Maks był miły i wcale nie nachalny. Dom ogromny, a ona nie miała
zamiaru spędzać w nim całych dni. Poza tym dużo lepiej czuła się mając tuż obok
dużego i silnego mężczyznę.
Szkoda tylko, że nie
był to Nataniel…
– Marika? –
dobiegło do jej uszu ciche wołanie z dołu. Powoli zeszła, starając się, by
podłoga nie skrzypiała zbyt mocno.
W salonie palił się
kominek, a na stole przed nim stały dwa kartony z pizzą, butelka wina i
kieliszki.
– Nie powinnam pić
– popatrzyła z powątpiewaniem na alkohol.
– Tylko lampkę,
nic ci nie będzie. – W białej koszuli, na bosaka, Maks sprawiał wrażenie
niezwykle rozluźnionego. – Zresztą w kuchni jest sok, a w dzbanku zaparzyłem
herbaty. Tak na wszelki wypadek, gdybyś miała ochotę.
– Dziękuję – znów
poczuła, że się rumieni.
– Rano skoczę po
świeże bułki i mleko. A poza tym lodówka i szafki są pełne. Prosiłem gosposię,
by kupowała produkty z myślą o dziecku, więc na pewno znajdzie się… Marika, co
jest? – zaniepokojony pochylił się w jej kierunku. – Hej? Nie płacz mi tutaj!
Miałaś być szczęśliwa!
Kciukiem otarł łzy,
powoli spływające po policzku dziewczyny.
– Jesteś taki
dobry – wyjąkała zawstydzona. – Więc jestem. Ale nie przywykłam, by ktoś, prócz
Klary tak o mnie dbał.
Roześmiał się i
przyciągnął ją ku sobie, sadzając na kolanach. Miał po prostu ochotę, by przytuliła
się tak jak wtedy, gdy wyratował ją od niechcianych zalotów Nataniela.
– Możesz sobie
myśleć, że to wyrzuty sumienia lub poczucie obowiązku. Ale powiem ci Mariko, że
dawno żadna rzecz nie sprawiała mi takiej przyjemności.
– Chyba nie bardzo
rozumiem? – Uczucie paniki narastało, choć była pewna, że Maks nie zrobi nic,
czego by nie chciała.
Delikatnie gładził ją
po karku, wpatrując się w ogromne, błyszczące oczy z pół uśmiechem na ustach.
Potem westchnął i spoważniał.
– Przepraszam, nie
powinienem sprawiać, byś czuła się zażenowana.
– Trochę tak –
pisnęła cichutko.
– Widzę – odparł z
czułością. – Chodź, bo wszystko nam ostygnie.
Usiadła naprzeciwko i w
milczeniu pochłonęła pierwszy kawałek. Dopiero gdy zaczęła jeść, zorientowała
się jak bardzo była głodna.
– Mam nadzieję, że
Amelka nie obudzi się w środku nocy i nie zażąda kolacji? – odezwała się nagle
zaniepokojona.
– A pija mleko?
Mogłabyś szybko podgrzać w mikrofali i podać.
– Dobry pomysł –
ucieszyła się, częstując się kolejnym kawałkiem.
– Wina?
– Nie, dziękuję.
Wystarczy to co mam.
Nie nalegał tylko wstał
i z kuchni przyniósł dwa kubki parującej herbaty.
– Proszę.
Pamiętam, że podczas wizyty u mojej siostry mówiłaś, że nie słodzisz.
– Tak.
– A może lepiej
sok?
– Nie Maks,
naprawdę dziękuję. Chce skończyć i pójść spać, bo czuję, że padam z nóg.
– Mariko – zaczął
z wahaniem. – Wiem, iż mówiłem, że będziecie tu same. Ale czy nie miałabyś nic
przeciwko temu, abym został z wami na te kilka dni? Nie będzie cię to krępować?
– To ogromny dom. A
w nocy z pewnością, będziemy się czuły bezpieczniej.
Maks wyglądał jakby
spadł mu z serca wielki kamień. Roześmiał się radośnie i dolał sobie wina.
– W taki razie
toast za udany pobyt w tym miejscu!
Również uniosła swój
kieliszek.
– Ja także mam
nadzieję, że przed nami kilka wspaniałych dni.
Kiedy w końcu kładła
się z uczuciem ulgi w miękkiej pościeli, wciąż miała przed oczyma jego
roześmianą twarz i szczery uśmiech.
Przytuliła się do błogo
pochrapującej Amelki i pierwszy raz od bardzo dawna w jej sercu zagościł
spokój. Oraz ostrożna nadzieja na szczęśliwą przyszłość.
Kilka minut później
Marika zasnęła.
A w pokoju obok, z
rękoma skrzyżowanymi pod głową, zapatrzony w sufit, leżał Maks, zastanawiając
się, jakim cudem wpakował się w to wszystko i czego tak naprawdę pragnął.link do części V - klik
Jak zawsze SUPER:) Tylko kogo Marika wybierze? Czekam na dalszą część z niecierpliwością:)
OdpowiedzUsuńNa poczatkuu sa gdzies z dwie literowki.
OdpowiedzUsuńA tak to fajnie by bylo poczytac o dwoch konkurujacych samcach. Bojka? Dlaczego ona musi wybrac. Pomecz ich.
Podobają mi się takie opowiadania osadzone w realiach bez demonów i wampirów... Czy mogę prosić o więcej takich bliższych życiu? A może ktoś mnie jeszcze poprze?
OdpowiedzUsuńOpowiadanko fajne, czekam na ciąg dalszy.
Dziękuję
Już nie mogę się doczekać kolejnej części:)
OdpowiedzUsuńKochana Babeczko,
OdpowiedzUsuńuwielbiam Twoje opowiadania.Na każdą część czekam z niecierpliwością i nigdy się nie rozczarowuję! Jedyny problem mam z facetami (bohaterami) ze skłonnością do przemocy-zwłaszcza wobec kobiet,a doświadczenie zawodowe i niestety, także osobiste każe mi wątpić w prawdziwą "atrakcyjność" takich osobników. Dlatego właśnie trzymam kciuki za Marikę i Maksa (chociaż jest sporo starszy) i kibicuje im z całego serca.
pozdrowienia i wyrazy uwielbienia,
Martyna
Ja również. Ale myślę, że w tym tkwi również atrakcyjność takich historii.
UsuńOdwieczne marzenia o sile miłości...
Miłość miłością ale wykorzystywanie przewagi fizycznej świadczy raczej o niedojrzałości emocjonalnej i niezdolności do partnerstwa, a ztego to raczej miłości nie bedzie:)
Usuńpozdrawiam
Będąc dzieckiem, leżałam z latarką pod kołdrą i zaczytywałam się w książkach Ewy Nowak. Wiem, że mojej córce będę je również polecać, bo idealnie uwrażliwiają i pomagają rozwiązywać pierwsze "poważne" problemy nastolatek: pierwsza miłość, nowa szkoła, akceptacje siebie itp ;-) Lecz z pełną odpowiedzialnością muszę stwierdzić, iż obok książek Ewy Nowak bardzo chciałabym postawić Twoją ;-) życzę tego sobie i Tobie.
OdpowiedzUsuńMarta.
Ja jeszcze czekam, aż pasierbica będzie starsza, później razem poczytamy opowiadania Babeczki:) uwielbiam te historie a że mamy podobny gust to jestem pewna że będą się jej podobać
UsuńJa pod kołdrą czytałam Karola Maya i Robin Hooda :D
UsuńA na poważnie, to kto to, ta Ewa Nowak? Nazwiska nie kojarzę, ale może zetknęłam się z jakąś jej książką?
Agata - ja tylko mam nadzieję, że na tyle dorosła, by nie opuszczać scen erotycznych :-)
nareszcie!! z Maksem musi byc, prosze;) również wole bez demonow;)
OdpowiedzUsuńOch Babeczko opowiadanie jak zwykle cudowne nie moge się doczekac kolejnej części a propo kolejnej części to kiedy można się jej spodziewać a i następnej części pechowej bo przez ostatnie jej zakończenie cały czas mam ją w głowie. Pozdrawiam Domi
OdpowiedzUsuńA ja wolę z demonami. ;) Jak zwykle cudowne opowiadanie. :)
OdpowiedzUsuńJa uważam że powinna być z Natanielem:) Maks miał swoje 5 minut Klarą ale ich nie wykorzystał.
OdpowiedzUsuńAch babeczko, siedzę sobie właśnie na balkonie, trzy tysiące kilometrów od Polski i ...nie mogę się rozstać z Twoimi opowiadaniami:-)bardzo podobają mi się Twoje pomysły i z niecierpliwością czekam na kolejne części nikomu oraz reszty opowiadań!:) nie przestawaj pisac nigdy bo masz do tego talent! :) pozdrawiam goraco
OdpowiedzUsuńAż trzy tysiące? Ech... A można wiedzieć odrobinkę więcej?
UsuńTak :) na Cyprze obecnie jestem :) i nie mogłam zasnąć w oczekiwaniu na kolejną część nikomu.. :-D
UsuńEch... Morze, słoneczko, plaża :-) A u nas za oknem szaruga :-(
UsuńTa część bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńChociaż miałam cichą nadzieję, że to jednak Nataniel będzie wybrankiem serca Mariki, ale coż... Zdaje się całkowicie na Ciebie, Kochana Babeczko:)
Czekam, z niecierpliwością na kolejną część.
Pozdrawiam,
Oddana czytelniczka, W.
Max niby miał swoje 5 minut z Klara i mysle, ze wlasnie dlatego czuje tą potrzebę opieki nad jej młodsza siostra i córka. Ale jak kojarze myslenie autorki to pewnie dostanie jej sie młodszy brat. Swoja droga ta młodsza siostrzyczka jakas lekko mdla...
OdpowiedzUsuńjednak jestem za Marika + Max.
Moje drogie!
OdpowiedzUsuńDziękuję za słowa uznania - to po pierwsze. I przyznam szczerze, że niezwykle miło się je czyta :)))
A teraz druga sprawa. Tu Nataniel, tam Maks. Kogóż wybrać? Przyznam szczerze, i ja się wahałam. W końcu wybrałam, napisałam ciąg dalszy (choć wciąż z lukami), a tu klops...
Zrobimy tak - łapka w górę, która za Maksem, która za Natanielem. A tak w ogóle pewnie skończy się na tym, że napiszę dwa zakończenia :DDD
"moje drogie" ?? Jako twój czytelnik czuje się urażony ;P
UsuńA niesłusznie, bo to akurat było do komentujących pod tekstem. W każdym innym przypadku zwracam się "moi drodzy", bo doskonale pamiętam, że mam czytelników obojga płci :)
UsuńJa tam chcę dwa zakończenia! :D
OdpowiedzUsuńKoniecznie Maks, chociaz zdecydowanie jestem wielka fanka meskiej sily, to razi mnie wykorzystywanie tej fizycznej przewagi i brutalnosc wobec kobiet. Usilowanie gwaltu deklasuje Nataniela. Ps. ja tez lubie te bez demonow, pozdrawiam Babeczko, tak trzymaj;)
OdpowiedzUsuńhej ;-) absolutnie maks, jakoś wydaje mi się cieplejszy i taki bardziej pociągający ;-)
OdpowiedzUsuńDziewczyny no..! Jak to Maks? nie nie nie..... Nataniel ♥ tylko i niezaprzeczalnie :)))
OdpowiedzUsuńzdecydowanie Maks-i błagam, niech będą szczęśliwi!!!
OdpowiedzUsuńJa też wolę Maksa! Nataniel to brutal-jak on potraktował Klare!
OdpowiedzUsuńDroga Babeczko!
OdpowiedzUsuńCzytam twoje opowiadania od czerwca i musze ci sie przyznac,ze pierwsze co robie po przebudzeniu to wchodze na twojego bloga. Przyjdzie taki dzien, ze moje kochane skarby spoznia sie do szkoly a ja w usprawiedliwieniu podam adres twojej stronki i powiem, ze wszystko przez Twoje opowiesci :D Jestem Twoja wierna fanka i prosze zebys nigdy nie przestawala pisac. Jezeli chodzi o wybór to jestem za Natanielem.Pozdrawiam Malwina
Też kiedy codziennie rano wstaje to pierwsze co robie to odwiedzam twojego bloga. Ja osobiście uważam,że powinna być z Natanielem, ale powinnaś nas trochę pomęczyć, trzymać w niepewności do końca. Max jakoś do Mariki mi do końca nie pasuje, fajnie by też było jeśli by o nią konkurowali. A ona by się wahała i może poznała kogoś innego na jakiejś imprezie i oni by tańczyli( to nie byłoby w jej stylu ale czemu nie?) a tam nagle z ciemnego kąta w sali wychodzi Nataniel i porywa ją do wolnego tańca. Według mnie on powinien być utrzymany jako taki tajemniczy,niedostępny a jednocześnie strasznie pociągający. I tym razem to facet powinien walczyć o miłość. Oj ale się rozmarzyłam,przepraszam,przecież to twoje opowiadanie
OdpowiedzUsuńZdecydowanie Nataniel!!!
OdpowiedzUsuńMoże i postąpił źle wobec Mariki, ale każdy z nas popełnia błędy i myślę, że właśnie jego uczucie do Mariki nauczy go jak należy postępować z kobietami, jak zabiegać o ich uczucia, tym bardziej jeśli w grę wchodzi taka krucha istotka jak Marika.
Dlatego chętnie przeczytam o wewnętrznej walce zadufanego w sobie Nataniela z budzącym się (niezwykle silnym) uczuciem do siostry Klary oraz o tym jak stopniowo będzie zdobywał jej serce.
PS. mam nadzieje, że pojawi się już w trakcie tego wyjazdu w góry i mocno namiesza ;p
Dlatego lubie opowiadania Babeczki ,bo mimo romansowo-erotycznego zabarwienia nie są pensjonarskimi rojeniami o nieskazitelnym rycerzu na białym koniu, tylko fajnymi historyjkami o uczuciach:) myślę,że byłabym bardzo rozczarowana, gdyby Marika związała sie z Natanielem-to w moim odczuciu oznaczałoby naiwną wiarę,ze na pstryknięcie palcami, z bezwzględnego robota i niedoszłego gwałciciela robi sie ktoś wrażliwy i czuły.
UsuńNataniel - wydaje mi się, że Maks jest za stary ( do czego pije ?:), a no to przecież: " Nieporozumienie" gość starszy od Idy 20 lat, następnie w " Wygranej" Robert starszy 11 lat, w Pomyłce też seks ze starszym (czyżby młodzi byli mniej pociągający?) Marika jest strasznie drętwa, z kolei Nataniel to demon seksu, niech ją trochę rozrusza :)
OdpowiedzUsuńHi, hi... Mój mąż jest ode mnie młodszy o cztery lata ;-)
UsuńA mój starszy o 8
UsuńZ różnych garnków się jadło... Ja zawsze wolałam starszych, ale grawitowali ku mnie młodsi :(
UsuńCóż zrobić?...
Najwazniejsze żeby trafić na tego właściwego
UsuńWłaśnie dlatego, że Marika drętwa, Nataniel dla niej zbyt rozrywkowy, w prawdziwym życiu zaraz zacząłby ją zdradzać, a ona przecież wychowuje dziecko swojej siostry i potrzebuje przedewszystkim stałości, ciepła i oparcia, tym bardziej, że została na świecie sama...
OdpowiedzUsuńBabeczko... Moja Ty ulubiona ;)
jak ja Cię uwielbiam za to opowiadanie... ah!
Pisałam wcześniej dlaczego wolę Maksa (chodzi o ten film: "Dobre uczynki", no wlazł mi do głowy i wyjść nie chce!)
Ja z kolei będąc w ciąży z moją Pszczółeczką, czytałam jej i sobie Chmielewską:) i wiem to, poprostu wiem, że zanim moja Duszyczka dorośnie do tego typu książek na pewno będziemy mieć w domu spory zbiór tych, które wyszły spod Twojego "pióra", Babeczko...:)
A jeśli chodzi o wybór to wybieram Maksa, ciągle i nieprzetrwanie:)
Pozwolę sobie na odrobinę prywaty...Rozczula mnie niesamowicie, bo przypomina mi mojego Mężczyznę. Duży i zdecydowany, silny i ciepły;)
Pozdrawiam ciepło,
LIA.
starsi faceci są spoko;)-najczęściej wiedzą o co im chodzi... z za młodymi zwykle jest kłopot...
OdpowiedzUsuńLapka na Nataniela ;) mimo ze brutal to jednak cos w nim takiego jest .. Sama nie wiem co ale jest :D
OdpowiedzUsuńCzekam wiec (nie)cierpliwie ;):*
Przelecialem kometarze z góry do dołu i co?? Jednym słowem koncert rzyczen, moim zdaniem powinnaś sama wybrać nie nazucone jest ciekawsze. Czytam cię od kilku miesięcy i dopiero teraz daje komentarz a to dla tego ze nie lubię slodzic (no ile razy można pisać to samo), dla mnie jesteś osoba która robi to co lubi a na dodatek robi to dobrze przyokazji uszczesliwiajac innych. Mam nadzieje ze będziesz pisać dalej. Ach zapomniał bym przepisy tez sa super. PS. Polskie znaki raz sa raz nie a to dlatego ze pisze z telefonu a on raz je dodaje raz nie.
OdpowiedzUsuńNATANIEL !
OdpowiedzUsuńMusi być Nataniel:)
OdpowiedzUsuńNataniel :)
OdpowiedzUsuńMaks :) słodko i romantycznie! ^^
OdpowiedzUsuńMaks. Jednak uważam, że zakończenie powinno być jedno. Dwa zakończenia to jakoś dziwnie i nie fajnie bo ani czlowiek zadowolony ani nie zadowolony. Bynajmniej ja. Co z tego, że będzie z Maksem którego wybrałam i ktoremu kibicuje jak później napiszesz, że była z Natanielem i już będę niezadowolona bo na końcu przeczytałam, że to z Natanielem żyła długo i szczęśliwie chodź zgadzam się z lia, że dziad by w normalnym życiu zdradzał.
OdpowiedzUsuńNajlepiej wybierz sama i zrób jedno zakonczenie, raz sie człowiekowi podoba raz nie, takie jest życie, wszystkich nie zadowolisz.
Zdecydowanie Maks :) nie jestem za facetami którzy dopuszczają się przemocy wobec kobiet i wątpię by w normalnym życiu nagle Nataniel doznał olśnienia i z drania stal się cudownym facetem :) pozdrawiam, zawsze wierna fanka :*
OdpowiedzUsuńodkryłam wlasnie, ze ten blog to najczesciej odwiedzana przezemnie strona.,jestem tu cześciej niż na fb!!
OdpowiedzUsuństalam sie babeczkarniomaniaczką....:o
ja mowię, że Max.
Moj mąż mowi, ze Max.
Teściowa stawia na Nataniela, ale Tesciunio mowi, że ją do Maxa przekona
także 4razy Max!
I z kim jeszcze czytasz tego bloga z psem i kotem:)
UsuńRacej sąsiademi i ich dziatwą !!! Ludzie litości!
UsuńUgh, może i Nataniel lepszy. Przecież każdą kobietę pociągają niedostępni i zmysłowi faceci.. A ten charakter Maksa całkiem, całkiem, lecz imię źle mi się kojarzy -niestety. :(
OdpowiedzUsuńEJ NO, dlaczego takie krótkie, czekałam na to tak długo, a tu tak mało ;(
OdpowiedzUsuńBARDZO, BARDZO lubię to opowiadanie :)
Zdecydowanie Nataniel... Zawsze przecież chcemy wierzyć, że czarny charakter może zmienić się pod wpływem miłości, a skoro w prawdziwym życiu jest to trudne, więc zostaje nam fantazja. A Twoje opowiadania właśnie kojarzą mi się z takimi marzeniami, sprawiajt, że można oderwać się od szarej rzeczywistości. Dlatego właśnie zakończenie z Natanielem wydaje mi się bardziej w Twoim stylu. Oczywiście, zrobisz, jak uważasz, ale jednak... Wiesz, w poprzednich częściach Maks miał wobec Mariki czysto ojcowskie odruchy, więc być może dlatego tak bardzo mi tu nie pasuje.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :-)
Aleks
Ups... W zasadzie, to mam już przemyślaną całość, za którą nota bene popełnicie na mnie mord grupowy, bez względu na to czy wolicie Maksa, czy Nataniela.
OdpowiedzUsuńPóźniej zliczę głosy, choć obawiam się, że zdania są tak bardzo podzielone, że zostanę przy pierwotnym pomyśle.
Tak to już ci jest - wszystkich choćbym się pocięła, nie zadowolę jednym zakończeniem.
I dodam, że nie zamierzam uśmiercić głównej bohaterki ani obu panów ;-)))
UsuńTylko dołącze nowego bohatera ;)
UsuńNataniel, zdecydowanie on! :)
OdpowiedzUsuńKiedy możemy się spodziewać następnej części???
Nataniel
OdpowiedzUsuńNataniel!
OdpowiedzUsuńMarika- pisneła cichutko:) czy Ona jest myszą? Albo Maks- zaparzyłem dzbanek herbaty, w kuchni jest sok, powiedz mi jaki to mężczyzna jest taki domyślny. Glaszcze ją po karku a ta tylko wydaje z siebie ciche odgłosy :) jak początek zapowiadał się świetnie to 2 część zniszczenie na całego a 3 jak dla mnie dziwna. Jak widzę po komentarzach głównymi czytelniczkami są kobiety zamężne które w takich opowiadaniach szukają swoich nie spełnionych miłosnych ekscesów... Zauważyłam że odpowiadasz w większości tylko na te komentarze pochlebne, a inne w których czytelnik zauważył jakieś nieścisłości nie są brane pod uwagę:)
OdpowiedzUsuńPowinna spróbować najpierw z jednym potem z drugim aby na końcu wybrać tego trzeciego pana Z
OdpowiedzUsuńPana Zbigniewa z naprzeciwka, z którym połączy ją miłość platoniczna i jego całkiem spora emerytura ;-)
UsuńA nocami będzie umawiała się na orgie, w bloku obok ;-D
To mi się podoba może bez tych orgii bo bardziej fascynuje mnie zazylosc między dwojgiem
UsuńCzasem po prostu nie odpowiadam na wszystkie komentarze, albo robię to "hurtem" :-)
OdpowiedzUsuńA wygodniej byłoby kasować te niewygodne niż je ignorować, prawda?
Co do facetów... Jedni są tacy, że prócz tego soku i herbatki, uszykują jeszcze i ciepłe mleczko, a potem zaniosą do łóżka i otulą pierzynką. Innym musisz jasno dać do zrozumienia czego chcesz, bo prędzej umrzesz z pragnienia niż się domyślą, iż chodzi o szklankę wody ;-)
Miałam przyjemność spotkać i jednych, i drugich więc nie rozumiem, dlaczego ze wszystkich hurtem musiałabym robić gruboskórnych bałwanów?
Zresztą w pierwszej fazie, każdy facet chociaż stara się być domyślny ;-)
I myślę, że zwłaszcza mężatki szukają tutaj nie prozy życia, tylko romantyzmu. Kiedyś też tego nie rozumiałam. Teraz jak najbardziej, bo prozę mam na co dzień, a romantyzm od święta. Niestety, nie da się mieć wszystkiego na raz...
Wiecie - to chyba jest jak z budową domu. Najpierw euforia, kupno działki, plany, formalności. Potem stawiamy fundamenty i hura! Zaczynamy budowę! I przestaje być tak pięknie. Zaczyna brakować czasu, człowiek lata, załatwia tysiące spraw, euforia kapucieje, pozostaje proza życia, liczenie cegieł, rurek, metrów bieżących parapetów. Nie mówiąc już o tym, że niektórym brakuje funduszy, by skończyć tę budowę...
A Marika niech sobie piszczy i kwili. Bo ona taka właśnie jest. Delikatniutka, drobniutka, itd. Taką ją ujrzałam w myślach i opisałam. Dla odmiany dam Wygraną, bo wiem, że nie wszyscy ją czytali :)))
Tak! Daj Wygraną! Parę tygodni temu trafiłam na pokatne.pl tam posiedzialam parę dni i potem przeniosłam się na Twój blog. Tamta strona to jednak nie moje klimaty :). Wolę więcej romantyzmu i więcej akcji. Tam też natknęłam się na trzecią część Wygranej ale nie chciałam jej czytać bez znajomości poprzednich części, więc cierpliwie czekam aż znów umieścisz to opowiadanie. Słyszałam, a raczej czytałam same pochlebne opinie na temat Wygranej. Nie mogę się doczekać kiedy będę mogła sama wydać opinie na temat tego opowiadania! Błagam wrzuć je ponownie. :D
UsuńNataniel 15, Maks 14. Wobec tak zdecydowanego podziału nic nie zmieniam i daję tak, jak wymyśliłam za pierwszym razem.
OdpowiedzUsuńTroszkę się spóźniłam, chociaż wybrałabym Nataniela to i tak uważam, że dobrze zrobiłaś Babeczko, że wybrałaś sama, bo to mnie mniej zawiedzie niżeli wybrałabyś na podstawie głosowania, jedna strona byłaby wielce szczęśliwa druga rozgoryczona, a tak wiemy, że to twój wybór :) Teraz tylko czekam (z pewnością nie tylko ja) na kolejne części xD
OdpowiedzUsuńChciałam się przekonać czy nie ma jakiejś tendencji w jednym kierunku. Ale skoro nie ma, to zostaję przy swojej wersji.
Usuńo tak, tak, tak- proszę o Wygraną ;-) A kiedy możemy się tego spodziewać?
OdpowiedzUsuńMam psa o imieniu maks
OdpowiedzUsuńJa jestem i za Maksem i za Natanielem, ale nie za Mariką bo to jakaś taka niewiedząca co chce siksa :( dorzuciłabym jeszcze jedną kobitkę, szkoda że Klara wykitowała.
OdpowiedzUsuńPS: u mnie jesteś czytana na tarasie wiejskiego domu we Francji (niedługo raczej przed kominkiem...)
I przypomniał mi się jeden dowcip hipsterski:
OdpowiedzUsuńMówi jedna dziewczyna do drugiej -Słuchaj jaka heca, wczoraj na imprezie popłakało się o mnie dwóch facetów!
:D
Więc może, zgodnie z nowa modą młodzieżową, Maks się popłacze z Natanielem o popiskującą Marikę?
- Och, bracie - Nataniel wybuchnął głośnym łkaniem. Wtulił się przy tym w pierś Maksa, bez opamiętania mocząc mu świeżo co wyprasowaną koszulę.
Usuń- Nie, nie. To tylko moja wina - wyjęczał załamany całą tą sytuacją Maks. Jego potężne ramiona drżały, wstrząsane spazmatycznym płaczem. - Od dziś jest tylko twoja!
Nataniel wybuchnął nową serią szlochów. Jego słone i prawdziwe łzy rozpaczy spływały, aż za pasek spodni brata.
Maks postanowił nie zostawać w tyle. Zaczął zawodzić niczym prawdziwa, zawodowa płaczka na grupowym pogrzebie.
Nataniel widząc tak wielką rozpacz brata, rzucił się na kolana i rozdzierając na sobie koszulę z najnowszej kolekcji wielkiego X, zaczął walić głową o ziemię.
Kakofonia dźwięków przerosła dopuszczalny próg hałasu.
Kiedy zalękniona Marika weszła do pokoju, ujrzała jak obaj panowie tarzają się po podłodze, prawie całkiem nadzy, wydając z siebie głośne ryki i pryskając na boki łzami.
Nie wytrzymała napięcia i pisnęła...
:D
Aż się popłakałam że śmiechu ŚWIETNIE
Usuń:D szkoda że pod twoimi wpisami nie ma takiego przycisku "LUBIĘ" żeby nacisnąć! :)
UsuńSzkoda, że Klara umarła. Miała w sobie trochę więcej energii niż Marika, która jedyne co potrafi to cichutko piszczeć. Ja mam taki pomysł, może wskrzesisz ją tak jak w Modzie na sukces ożyła Sally( aż w końcu umarła w realu i dali jej spokój). Klara porusza miarowo pupa, podbrzusze jej trochę populsuje i znów kojtnie, w ten sposób zajmie czymś Maksa a Natanielowi przypadnie piszczaca Marika:)
UsuńJa wiem, że wiele mogę, ale wskrzeszenie po sekcji zwłok???
UsuńChyba nie da rady ;-)
Jesteś genialna. TY i Twoje opowiadanka. Czytam, czytam, czytam i się zachwycam i taaaak mi dobrze.
UsuńAghia, nie mogę wejść na twojego bloga :( Dlaczego? Pokazuje mi się fajna plansza, z krówkami w tle, później znika i wskakuje na jakąś reklamę. I koniec :(
UsuńBoże, oby to był Nataniel.
OdpowiedzUsuńP.S.
Babeczko, nazwa Twojego bloga wprost idealnie do niego pasuje. Czytając Twoje opowiadania czuję się, jakbym delektowała się świeżo upieczonym muffinkiem z pyszną polewą i posypką czekoladową :3
Strasznie się cieszę, że odkryłaś swój talent i zamiast go zakopać, świetnie wykorzystałaś, a raczej wykorzystujesz :3
Rośnij Babeczko, rośnij jak na drożdżach! :D
Mad. :3
Widzę że masz ukryty talent komediowy może napisałabys coś w tym stylu
OdpowiedzUsuńKiedy następna część??
OdpowiedzUsuńNo właśnie kiedy następna część nikomu ani słowa?
UsuńChcemy kolejnej czesci!
OdpowiedzUsuńMimo ze wczesniej nie komentowalam to juz od dawna czytam wszystkie Twoje opowiadania
i poprosze juz o kolejna czesc
A miałam się trzymać planu...
OdpowiedzUsuń;-)
Ja kibicuję Maksowi. Mimo wszystko wydaję mi się, że jest na tyle dojrzały, by nie skrzywdzić. Przynajmniej nie celowo.
OdpowiedzUsuńA Natt sparwia wrażenie nabuzowanego hormonami idioty. Z całym szacunkiem... Ale Marika i tak wiele się już nacierpiała.
No i nie lubię Oliwi.. :-)))