Pechowa dziewczyna (V)
Daren zamknął
ponownie drzwi, przekręcił klucz, po czym po omacku poszukał za sobą czegoś, na
czym mógłby usiąść.
„Nigdy więcej…
Nigdy więcej!!!” – myślał, z rozpaczą spoglądając przed siebie.
W porównaniu z
życiem na ziemi, to w piekle było niczym w raju. Tam nie musiał opiekować się
bandą zaplutych bachorów, prosić o seks czy też rzucać na wiatr gróźb o
zabijaniu.
Co się stało z
bezlitosnym mordercą
, jakim kiedyś był? Z całą jego siłą, nieugiętym charakterem? Kiedyś brał to, na co miał ochotę, zużywał i wyrzucał. Tak po prostu. A teraz skamlał o jeden marny numerek z tą piekielną dziewuchą, przez którą skazano go na wygnanie.
, jakim kiedyś był? Z całą jego siłą, nieugiętym charakterem? Kiedyś brał to, na co miał ochotę, zużywał i wyrzucał. Tak po prostu. A teraz skamlał o jeden marny numerek z tą piekielną dziewuchą, przez którą skazano go na wygnanie.
Westchnął
posępnie i wstał. Czekało go sporo sprzątania i mycia. Te cholerne dzieciaki
trzeba było doprowadzić do porządku. Jak ma to niby zrobić? Brać po sztuce,
walić w łeb i wsadzać pod prysznic?
Kiedy wróciła
Tanja z wciąż zapłakaną Wiki, demon akurat kończył szorować ostatnią sztukę.
Pozostali grzecznie spali w salonie, zmęczeni przeżyciami ostatnich dwóch
godzin.
- Daren, na
litość boską, co tu się działo? Pokój dzieci wygląda jak po katastrofie
nuklearnej!
Miał ochotę
odreagować całą frustrację i zmęczenie, ale spojrzał na nią z ukosa i zacisnął
zęby.
- Nie chciały
spać, to pozwoliłem się im bawić.
- Czym? Beczką
smoły?
- Skąd do cholery
mogłem przypuszczać, że zajrzą do tego przeklętego pieca?
Tanja zaczęła się
nagle śmiać. Z początku chichotała, a potem opadła na taboret stojący w rogu
niewielkiej łazienki i wybuchła serdecznym, niczym niepowstrzymywanym śmiechem.
- To cię bawi? –
spytał złowróżbnie, energicznie wycierając włosy chłopca.
- Och, Darenie!
Powinnam zrobić fotkę i pokazywać ja Aleksandrowi za każdym razem, gdy będzie
mnie przekonywał, że jesteś krwawą i okrutną bestią z otchłani piekielnej…
- Ja? –
zgrzytnął zębami. – Zaproś go lepiej, by zajął się tą nieznośną piątką.
Zobaczymy, co wtedy powie? Zjeżdżaj smarku do łóżka i jak coś jeszcze zbroisz
po drodze, to wujek Daren zadzwoni po ogromnego, ziejącego ogniem smoka!
Malec nagle
przestał być śpiący, a w jego dużych oczach ukazała się niczym nieskrywana
ciekawość.
- Wujku, zadzwoń!
Proszę! Taki smok to byłaby fajowa rzecz!
Zaskoczony demon
zamarł na środku łazienki, a potem znienacka ryknął:
- Nieee! Ja
nie wytrzymam?! Zabierz go – zwrócił się rozwścieczony, do pokładającej się ze
śmiechu Tanji. – Zabierz go, bo nie odpowiadam za siebie!
- No już
dobrze. – Chwyciła na ręce wciąż pełnego nadziei chłopca. – Chodź Jasiu, wujek
jest bardzo zmęczony, a jeszcze musi posprzątać łazienkę.
Kiedy po pół
godzinie wyszedł kompletnie wyczerpany, Tanja siedziała na fotelu, popijając
herbatę. Cała piekielna piątka spała na rozłożonej kanapie, a w drugim fotelu
drzemała Wiki.
- Chodź. –
Wstała i ostrożnie odstawiła kubek. – Już prawie świta. Niech śpią, a my
zajmiemy się tobą.
Podążył za nią
bez entuzjazmu. Jasna cholera! Trzeba było przyjść na tą kolację, wykorzystać
sytuację i zmyć się po krótkim numerku. A tak? Był tak wykończony, że minęła mu
nawet ochota na seks. Pierwszy raz w życiu…
- To było
okropne – wyszeptał i z impetem usiadł na kanapie. – Te dzieciaki są gorsze niż
zastępy piekielne.
- Przesadzasz. To
miłe dzieci, choć faktycznie dość ruchliwe.
- Miłe?
Miłe??? One są jak siedem plag egipskich! W całym swoim życiu nie doświadczyłem
straszliwszego koszmaru!
Spojrzała na
niego z ukosa. Twarz miał zaczerwienioną, mokre czoło, brudne spodnie i podartą
koszulę. Cały był umazany sadzą i czymś różowym, co przypominało galaretkę, a
we włosach miał pełno pierza. Bardziej wyglądał na ofiarę globalnej katastrofy
niż osobę, która przez niecałe dwie godziny opiekowała się piątką dzieci.
Usiadła obok i przytuliła
go do siebie.
- Mój ty biedaku.
Naprawdę było tak źle?
- Gorzej! –
jęknął, po czym objął ją w pasie i oparł czoło o ramię dziewczyny. – Błagam,
nigdy więcej!
Przeczesała
dłonią kędzierzawe włosy, przesunęła po szorstkim policzku. Z czułością, delikatnie.
- Uszykuję coś do
zjedzenia, zgoda?
- Uhm – mruknął
potwierdzająco, ale nie wypuścił jej z ramion.
- A ty idź się
wykąpać?
- Uhm –
powtórzył. Wcale nie miał ochoty się ruszać, zwłaszcza gdy Tanja pieściła go z
taką czułością. – Zaraz pójdę.
- Chyba że masz
ochotę na towarzystwo?
Spojrzał na nią z
nagłym błyskiem w oku. Oj, miał, miał! W sumie, to jednak nie był aż tak bardzo
wykończony.
Bez namysłu wstał
i chwycił dziewczynę na ręce, po czym skierował się ku łazience. Choć posłała
mu lekko kpiące spojrzenie, to wyraźnie widział, jak rosło i jej podniecenie.
Coś mu się w
końcu od życia należy!
- Tym razem
nie będzie żadnego szkła, żadnego przekomarzania się, niczego, co by nam
przeszkodziło – wysyczał przez zęby.
- O, tak! –
wymruczała, dotykając wargami jego szyi. – Zwariowana noc, szalony poranek.
Cudownie!
- Na twoim
miejscu nie liczyłbym na romantyzm. – Postawił ją na ziemi i brutalnie rozerwał
bluzkę. Zaschło mu w gardle na widok dużych, krągłych piersi.
- Nie liczę
– roześmiała się. – Marzę o tym, byś zrobił to szybko i bez litości..
- Hę? –
spojrzał na nią podejrzliwie. Ze spokojem rozpinała mu koszulę, delikatnie
gładząc nagi tors. Idealnie wyrzeźbiony, pokryty ciemnym zarostem, który wąskim
paskiem schodził w dół brzucha. Poczuła nieoczekiwany dreszcz, gdy dotarła do
skraju spranych dżinsów. Demon nie przejmował się czymś takim jak bielizna,
więc wystarczyło zsunąć spodnie i stał przed nią całkiem nagi. Oraz lekko
zaskoczony jej słowami.
Dała krok w tył i
przyjrzała mu się z podziwem.
- Darenie, jesteś
cudowny! Jak ja mogłam tak długo zwlekać z decyzją?
- Też mnie to
dziwiło – mruknął, obserwując jak Tanja zrzuca z siebie ubranie. Po chwili
stała przed nim całkiem naga, lekko drżąc z podniecenia. Ciemne włosy splątanymi
kosmykami opadały na szczupłe ramiona, ogromne oczy pełne były pożądania.
Odwróciła się i odkręciła
kurki prysznica. Potem weszła pod strumień chłodnej wody, rozkoszując się jej
dotykiem. Nie namyślając się wiele, podążył za nią.
Objął dziewczynę w
pasie i zanurzył twarz w puszystych włosach. Delektował się nie tylko chłodem
wody, ale i zapachem jabłek z cynamonem, miękkością aksamitnej skóry, każdą
wypukłością wyczuwalną pod dłonią.
I pełnym
namiętności pocałunkiem.
Przymknął oczy i
z nieoczekiwaną dla niego samego czułością, pieścił wargami jej usta, wsunął
język do środka, delikatnie badał każdy zakamarek.
Brutalnie?
Niedoczekanie! Zrobi to tak, jak miał ochotę. Nie za szybko, drażniąc się z nią
tak bardzo, by błagała go o zakończenie.
Tanja lekko się
uśmiechnęła. Daren bywał przekorny i była pewna, że czekają ją wyjątkowo
intensywne doznania.
Badając dłońmi
każde zaokrąglenie jej ciała, osunął się na kolana i całując płaski, jędrny
brzuch, dotarł do zgrabnego trójkącika ciemnych włosków.
Zapach tych
najintymniejszych miejsc, wilgoć, którą czuł na wargach, podnieciły go do tego
stopnia, że o mało nie oszalał. A wcale nie chciał jeszcze kończyć. Uniósł
zgrabną nogę dziewczyny i zarzucił ją sobie na ramię. Potem wtulił twarz w to
cudownie mokre, gorące wnętrze.
Cichutko jęknęła.
Nie namyślając
się dłużej wsunął w ciasną szparkę dwa palce, a czubkiem języka zaczął drażnić
łechtaczkę. Ciche jęki przeszły w głośniejsze okrzyki. Czuł jak pręży ciało,
dłońmi gładzi jego ramiona, jak strużka soków spływa po wewnętrznej stronie
uda.
- Darenie,
och, Darenie!
Nawet szum wody
nie zagłuszył szybkiego, spazmatycznego oddechu Tanji. Odpływała, czując, że
dłużej tego nie wytrzyma, że nie możliwe jest by było jeszcze cudowniej. Za
chwilę miała się przekonać, że mogło.
Wstał i chwyciwszy
ją w pasie, lekko uniósł, by po sekundzie gwałtownie opuścić, nabijając na swego naprężonego, gotowego do
akcji członka. Krzyknęła.
- Nareszcie!
Nareszcie cię mam! – W jego głosie triumf przeplatał się z podnieceniem. Nie
miała siły, by zareagować oburzeniem. Zresztą, to przecież była prawda.
Gdy zaczął
poruszać się we wściekłym, chaotycznym rytmie, całkowicie przestała myśleć.
Ważna była tylko, tak intensywnie odczuwana rozkosz. Splotła nogi na jego
pośladkach, dłonie zacisnęła na ramionach, odwzajemniała każdy pocałunek.
Daren także
zapomniał, co sobie przed chwilą obiecał. Z całych sił przyciskał ciało Tanji
do twardej ściany, wpijał się w te cudowne wargi, jedną dłoń zacisnął na
krągłej piersi, drugą chwycił dziewczynę za szyję, zaciskając ją coraz mocnej,
w miarę jak zbliżał się do finału. Nie panował nad sobą, zmierzając w szalonym
pędzie do upragnionego spełnienia.
Wbiła paznokcie w
jego skórę, nie zważając, że go kaleczy. Pierwsza fala orgazmu przetoczyła się
przez ciało, a za nią kolejne. Nie mogła krzyczeć, bo wciąż miażdżył jej usta
brutalnym, wręcz zwierzęcym pocałunkiem. Te błyszczące, zielonożółte ślepia
bestii powinny były przerażać, lecz dostarczyły tylko dodatkowych wrażeń.
Podążył tuż za
nią, a jego ochrypły, głośny krzyk, rozniósł się echem po całej łazience.
Zaciskając pośladki, pompował w nią coraz to nowe porcje nasienia, doświadczając
niespotykanej ekstazy.
- Jesteś
moja! Tylko moja! – wyszeptał zmienionym pod wpływem przeżytego orgazmu głosem.
Ale ona nie miała siły, by odpowiedzieć. Patrzyła w jego oczy, głośno dysząc,
wciąż w silnym uścisku muskularnych ramion, z pulsującym członkiem w rozgrzanym
wnętrzu. Patrzyła z podziwem i rozkojarzeniem, z satysfakcją, szczęśliwa jak
nigdy wcześniej w życiu. Te słowa powiedziały więcej niż Daren chciałby
wyjawić. Znacznie więcej niż to, do czego chciałby się przyznać.
Z czułością
uniosła rękę i pogładziła go po policzku.
To był
spontaniczny, z pozoru mało znaczący gest. Oczy demona robiły się coraz większe
ze zdumienia. Nie potrafił określić swych uczuć, nie umiał ich nazwać. Były dla
niego czymś całkowicie nowym, czymś kompletnie nieznanym.
Potem pochylił
się i łapczywie ją pocałował.
Dotarła do niego
zaskakująca prawda, że to nie był tylko i jedynie czysty seks. Pojawiło się coś
innego.
- Nie
rozumiem. – Przerwał pocałunek i potrząsnął głową. – Kompletnie się w tym
wszystkim pogubiłem.
- Nieprawda.
Dopiero teraz odnalazłeś właściwą drogę.
- Ale ja…
- Ciii –
szepnęła, kładąc palec na jego wargach. – Musisz to sobie przemyśleć. I jeśli
potem do mnie wrócisz, to będzie znaczyło, że jesteś tylko mój…
link do części VI - klik
trochę za krotkie te części...
OdpowiedzUsuńmialo byc "Spod Ciebie" jak tylko bedzie możliwośc a tu znowu cos innego... swietnego oczywiscie ale juz czekamy na to "Spod Ciebie" dobry tydzień slyszac, ze "zaraz bedzie"...:(
Jeszcze nie odebrałam komputera z serwisu. Miał być na dziś, ale mieli jakieś problemy z dopasowaniem matrycy :(
OdpowiedzUsuńA akurat "Spod ciebie..." nie zdążyłam przegrać.
Mam tylko nadzieję, że jutro będzie...
Pani Babeczko:-)
OdpowiedzUsuńJa sama ,,odkryłam,, Panią przez przypadek ale cóż nie wiem jak to powiedzieć by się nie wydać lizusem czy coś w tym stylu, podoba mi się Pani twórczość ,kocham książki ,masę ich przeczytałam , namiętnie czytam to co Pani publikuje tu na swoim blogu jak i na pokątnych, zaglądam często na te blogi i cieszę się za każdym razem jak coś nowego jest dodane.Przykro mi że popsuł się Pani komputer hmmm nie dziwi mnie też niecierpliwość Pani czytelników śmiem się pokusić o twierdzenie że Oni tak jak ja żyją od jednego opowiadania do kolejnego hi hi dlatego tak Panią ,,pospieszają,, .Cóż życzę Pani wielu pomysłów na ciekawe opowiadania a do wiernych czytelników hmmm nie popędzajmy naszej Babeczki bo ją zamęczymy i kto będzie nam te wspaniale opowiadania pisał?
Pozdrawiam serdecznie Babeczkę naszą i czytelników jak ja zakochanych w Babeczki opowiadaniach .Buziaki dla was kochani.
Anna :-)
Jestem łasa na komplementy niczym kot na śmietankę :)))
UsuńA tak na serio, to każde takie słowo cieszy, a przede wszystkim dodaje wiary w siebie i absurdalnie motywuje do działania, by pisać jeszcze lepiej (tyczy się to również strony czysto technicznej).
A że pisanie jest jak oddychanie, a rozpoczętych opowiadań mam jeszcze z kilkanaście, na pewno nie będziecie narzekać... Może tylko na tempo dodawania kolejnych części ;)))
przyznaje się... nie byłam jakąś mega fanką "Pechowej dziewczyny" - strasznie mnie irytowała ta jej cnotliwość. Teraz jednak powoli się do niej przekonuję i już nie krecę nosem kiedy widzę, że wpadła kolejna jej część zamiast "Spod Ciebie to powstanie" na które tak wyczekuję...
OdpowiedzUsuńMam tylko nadzieję, że warto czekać i w nagrodę za cierpliwości masę, wszystko skończy się dobrze.
Pozdrawiam,
LIA.
Kocham, kocham, gdyby Pani napisała książkę, z pewnością pobiegłabym do najbliższej księgarni ją kupić!
OdpowiedzUsuńUwielbiam Pani opowiadania, ma Pani wielki talent :) Jestem wielką fanką "Pechowej dziewczyny"
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Agata :)
Jedno z moich ulubionych opowiadań...juz nie mogę się doczekać następnej części:)
OdpowiedzUsuńJulex :]