środa, 28 sierpnia 2013

Historia pewnego nieporozumienia (VII)

Powoli zbliżamy się do końca... Ostatnio byłam w romantycznym nastroju, więc i spory kawałek opowiadania będzie romantyczny ;)

Historia pewnego nieporozumienia (VI)


– Więcej dostaniesz, gdy zostaniesz moją żoną – powiedział z wyraźną drwiną w głosie.
To kawał drania. W jednej chwili odzyskałam zdrowe zmysły. Podniosłam się i pchnęłam go na fotel znajdujący się za jego plecami. A potem usiadłam okrakiem na kolanach i ściągnęłam bluzkę. W pierwszym momencie chciał zaprotestować, ale wtedy błyskawicznie pozbyłam się stanika i przyciągnęłam jego głowę tak, że wtulił twarz pomiędzy moje piersi. Od razu przeszła mu ochota na protesty. Byłam teraz całkiem naga i delikatnie zaczęłam się poruszać, ocierając się o twardą męskość, doskonale wyczuwalną przez materiał jego spodni. Gabriel jęknął, choć dźwięk był stłumiony i dłońmi ścisnął moje pośladki.
Ale z mojej strony to był zaledwie pierwszy ruch.
– Przyszła narzeczona na ciebie czeka – powiedziałam wrednie, zataczając delikatne kręgi pupą.
– Narzeczona? – Uniósł lekko głowę i spojrzał na mnie nieprzytomnym wzrokiem.
– Ewelina.
– Jaka Ewelina?
O, słodki smak zwycięstwa! Ale bynajmniej nie zamierzałam na tym poprzestać.
– Ta, której zamierzałeś się oświadczyć. – Ujęłam jedną pierś w dłoń i stwardniałym sutkiem musnęłam jego wargi. Łapczywie chwycił go zębami i zaczął pieścić, ssąc i przygryzając na zmianę. Jednocześnie lekko mnie uniósł i rozpiął rozporek.
– O, nie! Nie tak szybko mój kochany – mruknęłam, wspominając jego pogardliwe słowa o tym, że sama do niego przyjdę. Odepchnęłam go i osunęłam się na kolana. Drżącymi dłońmi zsunęłam spodnie, a Gabriel lekko uniósł biodra, umożliwiając przy tym również zdjęcie bokserek.
Moim oczom ukazał się nabrzmiały, gruby członek. Był ogromny, twardy jak kamień, sterczący w pełnym wzwodzie.
Pochyliłam się i musnęłam go czubkiem języczka. Potem delikatnie wsunęłam pomiędzy wargi i zaczęłam ssać, jednocześnie zakreślając wewnątrz niewielkie kółka. Podniosłam wzrok, napotykając spojrzenie szarych oczu Gabriela. Chciałam by dokładnie zapamiętał ten widok, moich ust obejmujących jego członka. Nie całego oczywiście, na to był zbyt ogromny, ale przynajmniej znacznej części.
Widziałam w jego wzroku fascynację i pożądanie. Zapomniał o tym, że obok czekają na niego goście, że w każdej chwili ktoś może tu wejść. Liczyłam się tylko ja i przyjemność, której mu w tej chwili dostarczałam.
Wplótł dłonie w moje włosy, czułam jak się napręża, słyszałam jego świszczący oddech. Do finału nie było daleko. Ale bynajmniej nie zamierzałam dać mu tej satysfakcji…
Jeszcze kilkakrotnie przesunęłam ustami po gorącym, wilgotnym od mej śliny penisie, pieszcząc jednocześnie dłonią wnętrze ud i nabrzmiałe jądra. Później czule pocałowałam czubek i przerwałam.
Podniosłam się, a gdy napotkałam nieco zdezorientowany wzrok Gabriela, bezczelnie się roześmiałam.
– Więcej dostanie tylko ktoś, kto będzie mnie kochał – powiedziałam drwiąco, zapinając stanik. Sięgnęłam po bluzkę, a on wciąż siedział w milczeniu, patrząc na mnie z oszołomieniem.
– I co ja mam teraz zrobić? – wskazałam na podarte dżinsy. Chyba czekała mnie podróż do domu w samych tylko majtkach.
– Ida! Ty mała, podła… Masz natychmiast dokończyć to, co zaczęłaś! – Miał schrypnięty, pełen złości głos.
Zrezygnowałam z owinięcia się resztkami spodni. Jak najszybciej należało się ewakuować. W pośpiechu chwyciłam torebkę porzuconą na podłodze, machnęłam ręką na buty i ruszyłam w kierunku drzwi. Chyba się zorientował w moich zamiarach, bo zerwał się z fotela i pobiegł za mną.
Na szczęście udało mi się wymknąć z pokoju. Gabriel ryknął rozwścieczony, ale głupio mu było gonić mnie tak bez spodni, z członkiem w pełnym wzwodzie. Za to ja umykałam niczym spłoszony źrebak, w samych gaciach, na bosaka, w ramionach piastując resztę dobytku.
W dodatku zataczałam się ze śmiechu i skręciłam nie w kierunku wyjścia, tylko salonu.
Przystopowało mnie dopiero, gdy znalazłam się w pomieszczeniu pełnym wytwornie ubranych ludzi, gdzie w tle grała cicha jazzowa muzyka, a kelner pod muchą serwował szampana i kawior.
Stanęłam jak wryta. Oni gapili się na mnie, ja na nich.
– Ida!!! – rozległ się ryk nad moim uchem. Na placu boju ukazał się Gabriel, co prawda w spodniach, ale za to nie dopiętych. Nie mówiąc już o tym, że nic nie zamaskowało by ogromnej wypukłości w okolicach jego krocza.
Zgorszone i zaciekawione spojrzenia przeniosły się na niego.
W tym momencie dostałam takiego napadu śmiechu, że zgięło mnie w pół, a z oczu popłynęły łzy. Odwróciłam się i w tej pozycji, racząc szanowne grono widokiem wypiętej pupy, w przejrzystych koronkowych majtkach, uciekłam.
Uspokoiłam się dopiero siedząc w aucie. Przez całą drogę pokwikiwałam ze śmiechu. Ponadto zastanawiałam się, czy Gabriel skręci mi kark przy następnym spotkaniu?
– Boże! Ida! Co się stało? – Od progu powitała mnie przerażona siostra.
– Nic. Hi, hi!
Jakoś udało mi się opowiedzieć całość, oczywiście bez wdawania się w szczegóły. Nie chodziło mi o demoralizację smarkatej, tu akurat byłabym spóźniona, ale o intymność niektórych wydarzeń.
Irmina choć rozbawiona, wydawała się jednocześnie zgorszona moim postępowaniem.
– Teraz to już na pewno z ciebie zrezygnuje!
– No i co z tego? Niech rezygnuje.
– Zostaniesz starą panną, która do końca życia będzie broniła swoje świętego dziewictwa.
– Bredzisz babo. A Gabriel do mnie wróci, jestem gotowa założyć się o miesięczne sprzątanie łazienki.
Irmina zrobiła dziwną minę, ale propozycji zakładu nie przyjęła.
***
Daniel wrócił z Barcelony i od razu przybiegł do mnie.
– To musiał być jednak ten alkohol – powiedział zamiast powitania, posyłając mi promienny uśmiech.
Ziewnęłam przeraźliwie, bo była to siódma rano w niedzielę i gestem zaprosiłam go do środka.
– Najpierw kawa, potem będziemy rozmawiać.
– A propos kawy. Przywiozłem paczuszkę twojej ulubionej.
– Dałabym ci za to całusa, ale jeszcze nie myłam zębów.
Roześmiał się radośnie i wygodnie rozsiadł przy kuchennym stole.
– Jak tam kwiatki od ukochanego?
– Nijak – mruknęłam poirytowana. No tak, plotki szybko się roznoszą. – W połowie padły, reszta dzielnie się trzyma.
– Wygarnęłaś gburowi to, co zamierzałaś?
– Ty się ze mnie nie śmiej. W sumie to tak, choć…
Zerknęłam na Daniela. W zasadzie był jak przyjaciółka. No dobrze, powiem mu, choć bez pikantnych szczegółów.
– Oj, Ida, Ida – powiedział, wysłuchawszy wszystkiego. – Oboje pękacie. Zaprosisz mnie na ślub? – szepnął błagalnie.
– Prędzej na pogrzeb mych zawiedzionych nadziei…
– Jaki tam pogrzeb. Daję mu tydzień, góra miesiąc.
Prychnęłam. Gabriel był twardy. Uparty. Osobiście nie dałabym głowy za moje przyszłe szczęście.
– O ile nie udusi cię przy następnym spotkaniu.
– Coś w tym musi być – powiedziałam w zamyśleniu, stawiając przed Danielem talerz pełen ciastek i kubek z kawą. – To nie jest normalne.
– Słodkie? Tak od rana?
– Mogę ci zrobić kanapkę. Nie marudź.
– Ale sernik lub placek na śniadanie?
– Jesteś irytujący. Co to ja chciałam?... A, wiem! Inny na jego miejscu powiedziałby to, co chcę usłyszeć i problem z głowy. A ten się zaparł niczym osioł. Wniosek – nie kocha mnie.
– Oboje się zaparliście. Wniosek – jesteście parą idiotów.
– Bredzisz. Powiem ci tylko, że już i tak jest lepiej. Na samym początku to arogancja i pycha, aż mu uszami parowały. Bardziej ludzki zrobił się dopiero po kilku spotkaniach.
– Nic dziwnego, zakochał się.
– Daniel! Nie wkurzaj mnie!
Na moment zapadła cisza.
– Nie mogłabyś trochę odpuścić? Wiesz doskonale, że mu na tobie zależy. Może z czasem wydusi z siebie dwa magiczne słowa.
– A może wcale nie? Po prostu jestem wyzwaniem, czymś co samo nie wpadło w jego ręce, tylko musi to zdobyć. Wiesz, instynkt łowcy i tak dalej.
– Ida! Jaka ty potrafisz być denerwująca. To dorosły, dojrzały facet. Dla niego jesteś dzieciak, który na dodatek pyskuje i stawia go w niezręcznej sytuacji.
– To niech sobie znajdzie starszą! – Ze złością walnęłam kubkiem z kawą o blat stołu.
– Chciałem powiedzieć, że życie nauczy cię kiedyś sztuki kompromisu. Zasady to jedno, a bezsensowny upór to drugie.
– Zdrajca!
Pokiwał głową zrezygnowany i nałożył sobie na talerz kawał sernika.
– Całe szczęście, że ja z Carlosem nie mam takiej skomplikowanej sytuacji.
– Też masz – powiedziałam z nagłym smutkiem. – Chyba rozumiemy się o co chodzi?
– Tak – odwzajemnił mój uśmiech. – A pomyśleć, że na początku wziąłem cię za ciasną i ograniczoną w swych poglądach, rozhisteryzowaną babę.
– Za każdą ideą stoją ludzie. A oni cierpią i chcą być szczęśliwi. A tego nie wolno potępiać.
Obrócił w dłoniach kubek, wbijając wzrok w ciemny blat stołu.
– Ida, zgódź się. Wyjdź za niego. Bo jeśli tego nie zrobisz, będziesz żałować. – To były ciche, spokojne słowa.
– Jeśli zrobię, również.
– Jak ktoś tak mądry może być jednocześnie tak głupi?
– Widocznie jeszcze wszystkiego się nie nauczyłam.
Wyciągnął dłoń i pogładził mnie po policzku.
– Mimo to będę trzymał kciuki.
***
Bałam się, że Gabriel wpadnie do mego domu i zrobi mi awanturę za ten felerny wieczór. Zrobiłam go w balona, a na dodatek skompromitowałam przed gośćmi.
Gdy opadły emocje, pozostał wstyd.
Może faktycznie przesadziłam?
Ech! Dlaczego życie bywa takie skomplikowane?
Całą niedzielę spędziłam otulona kocem, na łóżku z książką. To znaczy na początku, bo później różnorakie myśli do tego stopnia nie pozwoliły skupić się na czytanym tekście, że rzuciłam lekturę w kąt. I zadumałam się.
Gabriel nigdy nie wspominał o swojej rodzinie. Bliższej czy dalszej, rodzicach, przyjaciołach. Miał tylko znajomych, no i Ewelinę.
Nigdy nie wymknęło mu się nawet słówko o przeszłości. W necie znalazłam jakieś ochłapy, niewarte uwagi.
I ta noga. Dlaczego kulał? Skąd blizna na twarzy?
Cholera. Coś dużo tych niewiadomych.
Z optymizmem zasiadłam przy laptopie. Wbiłam jako hasło jego imię i nazwisko, ale wyskoczyło to samo co poprzednio. Wszystko dość świeże, najwyżej pięć lat do tyłu.
Zadumałam się. Co prawda z zawodem wykonywanym nie miał już do czynienia, ale dlaczego jest tak mało wiadomości o dziennikarzu? Chyba, że był nim bardzo dawno temu? Albo był bardzo kiepski?
Poszłam spać z zamętem w głowie.
Oczywiście śnił mi się Gabriel, a raczej wspaniały, wyuzdany seks z nim. Obudziłam się tak podniecona, że nie było mowy o natychmiastowym wstaniu z łóżka. Najpierw musiałam sama siebie zaspokoić.
Właśnie przez to spóźniłam się do pracy.
Minęło kilka dni. Spokojnych, zwyczajnych, nudnych…
Czyżby naprawdę się na mnie obraził?
Tego wieczora jak zwykle zakopałam się w pościeli z moją ulubioną lekturą. Obok postawiłam kubek z herbatą, a czubek nosa posmarowałam pastą do zębów, bo wychodził na nim jakiś wredny pryszcz.
Wtedy usłyszałam leciutkie pukanie do drzwi, a po chwili ukazała się głowa mojej siostry.
– Nie śpisz? To dobrze. Przyniosłam ci czekoladę na gorąco.
– Teraz? – jęknęłam. – I w dodatku największy kubek!
– Nie ma rodziców, a z rozpędu zrobiłam na cztery osoby.
– Dawaj! – W życiu bym nie pogardziła takim rarytasem. Tym bardziej, że moja siostra przyrządzała go wyśmienicie.
Chwilę jeszcze poplotkowałyśmy, choć Irmina wydawała się odrobinę nieswoja, jakby czymś podekscytowana. W przypadku nastolatki, powodów mogło być tysiąc, nie zadawałam więc głupawych pytań.
Potem smacznie zasnęłam, nawet nie wiem w którym momencie.
Obudziłam się i ziewając szeroko otworzyłam oczy. Po czym zamarłam w tej pozycji, gapiąc się w niedowierzaniu w krajobraz rozciągający się tuż przede mną.
Przetarłam oczy raz i drugi, poszczypałam ramię, ale sen nadal trwał. Bo to musiał być sen!
Zamiast znajomych czterech ścian, bieli zimowego krajobrazu za oknem, ujrzałam coś niesamowitego. Leżałam na ogromnym łożu, pośrodku minimalistycznie urządzonego pokoju. Ale nie w tym rzecz. Zamiast jednej ściany, miałam otwarty widok na błękit nieba, lazur wody i oślepiającą biel piasku.
Za to wciąż byłam w piżamie, z odrobiną pasty do zębów na czubku nosa.
– Co do jasnej cholery?! – zaklęłam soczyście i zerwałam się z miejsca.
Potem zamilkłam, bo piękno roztaczające się przed moimi oczyma, zapierało dech w piersiach.
– Wybrałem Seszele, bo kiedyś o nich wspominałaś – rozległ się nieoczekiwanie za moimi plecami kpiący głos.
– Gabriel, ty wampirze jeden! Gadaj mi zaraz co się stało? – Chwyciłam go za poły białej koszuli i potrząsnęłam.
– Nie domyślasz się króliczku. Chciałaś romantycznej kolacji…
– Ale jak?...
– Wziąłem na wspólnika twoją siostrę. A ona wiedziała, że uwielbiasz czekoladę.
– Uduszę smarkatą!
– Przestań. Naprawdę ci się nie podoba?
Jedno z najbardziej romantycznych miejsc, w dodatku z mężczyzną mych marzeń i pokojem z widokiem na morze. Jak mogło mi się nie podobać?
– Ale odprawa celna, wiza, granice?
– Powiedzmy, że nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych.
– Trudnisz się przemytem ludzi, czy co?
– Mam wiele starych znajomości. I chyba wspominałem kiedyś, że wszystko można kupić? To tylko kwestia ceny.
Stałam na zewnątrz, wciąż z niedowierzaniem wpatrując się w te wszystkie wspaniałości. Gabriel podszedł od tyłu, objął mnie w pasie i wyszeptał do ucha:
– Wszystko co zachcesz króliczku. Czekam na kolejne życzenia.
To był dobry moment, by powiedzieć, że chcę jego miłości. Ale jednocześnie nie chciałam się kłócić, psuć nastroju, a już najbardziej wracać do domu.
– Nie mam się w co ubrać.
– Masz. Irmina spakowała twój bagaż.
– Od kiedy jesteście na ty? – spytałam z sarkazmem.
– Od niedawna.
– Zdrajcy – mruknęłam i podeszłam do elegancko spakowanej torby podróżnej. – Idź sobie, muszę się wykąpać i przebrać. Gdzie jest łazienka?
Bez słowa wskazał drzwi za moimi plecami. O ile to liche przepierzenie można było nazwać drzwiami.
Co to było za cudowne miejsce! Na luksus byłam odporna, na rajskie widoki jednak nie i po godzinie, już uczesana i ubrana, w zwiewną czerwoną sukienkę i rzemykowe sandały, wyszłam na zewnątrz, sycąc oczy widokiem.
Gabriel siedział przy stoliku, w cieniu rozłożystej palmy i przyglądał mi się z aprobatą.
Spojrzałam na niego i serce boleśnie mnie zakuło. Był idealny – z tą śniadą cerą, rozwichrzonymi włosami, boso, ubrany w jasną koszulę i lniane spodnie. Chociaż może powinnam była powiedzieć, że byłby idealny, gdy nie lekko ironiczny uśmiech i triumfujący wyraz szarych oczu.
– Siadaj. Zjemy obiad – zaprosił mnie gestem. Co więcej, kiedy podeszłam, zerwał się z miejsca i szarmancko podsunął mi krzesło.
I chyba w tym momencie postanowiłam poważnie z nim porozmawiać. Chociaż może nie teraz, bo byłam nieziemsko głodna i burczało mi w brzuchu.
– Co w menu?
– Miejscowe specjały czyli owoce morza, wyborne wino i na sam koniec niezwykły deser z tutejszych owoców.
– Romantyczny obiad?
– Nie, romantyczna to będzie kolacja. Zobaczysz – dodał kuszącym tonem.
– A co potem?
– Potem będę się z tobą kochał.

cdn...

32 komentarze:

  1. CU-DOW-NE :) Tylko znowu takie krótkie, wiec juz z niecierpliwoscią czekam na kolejną część:) I mam nadzieję że Gabriel wreszcie wyzna miłość Idzie. Zrobi to, prawda Babeczko? Musi to zrobić. Jesli stanie się inaczej to więcej ni przeczytam żadnego Twojego opowiadania i wcale nie kupię Twojej książki.
    P. S. Oczywiscie żartuję. Nie mogę żyć bez Twoich opowiadań :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A gdyby Gabriel wieczorem opowiedział Idzie o swojej przeszłości ? Było by wspaniale !!

    Ps. Mam ochotę Cię udusić za przerywanie w takich momentach ;)

    An...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też, w takim momencie... :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne. :D
    Poleciłam znajomej Twojego bloga i już wertuje wszystkie opowiadania po kolei.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Uważam, że masz ogromny talent i absolutnie zabraniam Ci przerywać pisania, bo nie możesz go zmarnować!:) Samej zdarzało mi się pisać co nie co, jednak nie umywa się to do Twoich opowiadań.

    Strasznie mi się podoba, że Twoi bohaterowie nie są jednowymiarowi. Najczęściej jeśli bohaterką jest kobieta, to jest albo samowystarczalną femme fatale, która chce wszystkich pozagryzać, albo jest sierotką, którą się trzeba ciągle opiekować, bo się zgubi we własnym domu. A Twoje bohaterki łączą w sobie jedno i drugie - są dzielne, a jednocześnie nie ukrywają, że są tylko ludźmi i nie wstydzą się płakać. Może przez to są takie wiarygodne - w końcu to czyni nas ludźmi:)

    Pozdrawiam i czekam na kolejne części:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj dziewczyny przesadzacie :D Zawsze lepszy jest niedosyt niż przesyt, ja tam wolę gdy opowiadanie kończy się w takim momencie i w ciągu dnia mogę o tym rozmyślać. Potem nocą ciekawiej mi się czyta.
    Babeczko jest błąd w numerowaniu, ta cześć powinna mieć numer VII.

    Pozdrawiam K.

    OdpowiedzUsuń
  7. Babeczko, robi się coraz ciekawiej, uwielbiam Cie :)
    Mam nadzieję, że w końcu z ust Gabriela padną dwa magiczne słowa i że nie zepsuje tej cudownej chwili żadnym głupim numerem...
    Czekam z niecierpliwością na cd.
    W.

    OdpowiedzUsuń
  8. no no no... faktycznie jest coraz ciekawiej, dlatego coraz cięższe stają się godziny oczekiwania na kolejną część...już nie mogę się doczekać.

    OdpowiedzUsuń
  9. Rany uwielbiam twoje opowiadania,już nie mogę się doczekać kolejnej części. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ech... coś pięknego... Przepadam za Twoimi bohaterkami. A na te chwilę za Idą. Czytam wielokrotnie wszystkie części, a zasypiając mam je przed oczami. Wiem... banalne, ale lubię uciekać w ten świat od tego co mnie otacza. Dziękuję

    OdpowiedzUsuń
  11. "Kiedyś starannie wyreżyserowałam przebieg pierwszej randki – nocą, podczas burzy z piorunami, w ciemnym lesie, z ognistym brunetem… Choć diabli wiedzą, dlaczego wszystko miało być tak atramentowo czarne?"

    Kopiowaniu Chmielewskiej mówmy nie.

    A szkoda bo reszta smakowity owoc, a ty nagle robak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całkiem możliwe, bo Chmielewską uwielbiam, ale chyba nie udało mi się trafić słowo w słowo??? To by było straszne, bo zacznę się bać czytania cudzych książek :)

      Usuń
    2. słowo w słowo może nie, ale blisko. Chmielewską także uwielbiam, i w czasach szczeniackiej młodości niemalże mogłabym książki cytować z pamięci :P Dlatego też mnie jako zraziło, jako obsesyjną fankę ....:P

      Usuń
    3. Szczerze mówiąc, zauważyłam, że brzmi podobnie... Muszę przemyśleć jak by to inaczej ująć, by pomysł pozostał, a treść się zmieniła.
      Ale to później, bo teraz nie mam do tego głowy :)

      Usuń
  12. Czytając Twoje opowiadania relaksuję się po 8 godzinach w pracy - super że jesteś, życzę wszystkiego naj i kolejnych czytelników :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Dziś po północy nie będzie następnej części, bo akurat ten kawałek mam na papierze i nie zdążyłam przepisać :)
    Wybaczcie mi, jutro na pewno dam VIII...

    OdpowiedzUsuń
  14. o jezu umre przez to:) zawsze budze sie w nocy i lapie za tel zeby przeczytac choc ledwo kontaktuje:D:D no ale coz poczekam:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Babeczki gdzie ty pracujesz że na wszystko znajdujesz czas i do tego piszesz mega opowiadania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak spędzam czas wolny. No i przede wszystkim całkowity brak telewizji!!! To daje sporo czasu na tworzenie ;)

      Idealnie byłoby zarabiać na pisaniu - wtedy można byłoby tylko pisać, pisać, pisać... Ech!

      A ja tu się nawet boję pomyśleć o kolejnym utworze, bo tyle mam do dokończenia czy poprawienia...

      Usuń
  16. Może znacie inne fajne blogi do poczytania między kolejnymi opowiadaniami babeczki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli są na poziomie, to nie mam nic przeciwko polecaniu tu takich miejsc. Jak coś mi się nie spodoba, to po prostu usunę komentarz.

      Ze swojej strony polecam pokatne.pl i opowiadania Miki. Wierzcie mi, jest co poczytać. Ale znajdzie się tam dużo innych, trzeba tylko dobrze trafić i oddzielić ziarna od plew.

      Usuń
  17. Świetne opowiadanie,nie mogę się już czekać kolejnej części (mam nadzieję że będzie happy end lubię takie zakończenia)oraz twojej książki
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  18. to moze cos innego dodasz nam po polnocy? moze "Nikomu ani słowa" albo "Pomyłkę"? tych dwóch juz tez nie moge sie doczekać...:(

    OdpowiedzUsuń
  19. A będzie coś innego po północy?

    OdpowiedzUsuń
  20. Cudne <3 już nie mogę doczekać się północy :)

    OdpowiedzUsuń
  21. uwielbiam Twoje opowiadania;p;p;p;p

    OdpowiedzUsuń
  22. Twoje opowiadania są jak narkotyk (uzależniają). Przeczytałam wszystko :) I muszę przyznać, że jak na matematyka to masz straszny polot - co żadko zdaża się u nas matematyków,i jestem pewne, że nie jeden Ci tego zazdrości w tym ja ( bo musze przyznać, że mi z wielkim trudem przyszło ubranie w słowa twierdzeń i opisania przekształceń matematycznych do pracy :) )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W zasadzie jestem fizykiem, zaledwie po podyplomowej matmie :)))

      Wkrótce następna "działka" ;-)

      Usuń
  23. Jak zwykle kawałek na poziomie =)Nie przestawaj pisać bo masz do tego smykałkę i czekam na książkę - daj znać kiedy wyjdzie,a będę stać pierwsza w kolejce.
    Tak jak wszyscy czekam na kolejną część...niech ten uparciuch w końcu się przyzna, że ją kocha! =) Sama ciekawa jestem jego tajemniczej przeszłości.
    Pozdrawiam Julex ;]

    OdpowiedzUsuń
  24. Hej babeczka. Znalazlam Cie na pokatne.pl wraz z innymi co pisza pod blackjack. Pol nocy stacilam zeby Cie odnalezc, ale bardxo sie ciesze ze wrescie mi sie udalo. Lubie czytac Twoje opowiadania. Dwie ksiazki Sparks leza odlogiem na rzecz Twoich opowiadan.;) Bardzo jestem ciekawa zakonczenia . Jak potocza sie losy Idy I Gabriela. Niezaprzeczam, ze ucieszylabym sie z ich wesela :) zycie I tak daje nam w kosc.pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To cudowny komplement, z tym, że odłożyłaś książki Sparks, na rzecz moich opowiadań. Serio :)
      Może nie wesele, ale ja także lubię szczęśliwe zakończenia i uważam, że moje opowiadania są po to, by odetchnąć od problemów życia codziennego.
      Pozdrawiam
      :D

      Usuń
  25. Jestem tak padnięta, że zostawiam tylko ślad i zmykam dalej. :-)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.