Oczywiście nie zapomniałam, że muszę zakończyć dwa inne wątki. Ale akurat ten tekst poniżej traktuję raczej jako zapowiedź.
Nikomu ani słowa (I)
1.
To, że czasem musiał
zostać w pracy aż do późnego wieczoru, nigdy nie budziło niczyjego zdziwienia.
Ale to, że na dzień
przed ślubem, wpadł niczym huragan do opustoszałego już biura, poruszyło tych
nielicznych pracowników, którzy właśnie szykowali się do odejścia.
Większość w popłochu
umykała ukradkiem w kierunku wyjścia. Reszta wahała się, nie wiedząc, co
powinna zrobić.
- Nie stójcie jak
te słupy soli, won do domu – wrzasnął najwyraźniej poddenerwowany prezes. Potem
zniknął w drzwiach swego gabinetu, nerwowo szarpiąc za zbyt mocno zawiązany
wokół szyi krawat.
Szybkim krokiem
skierował się ku biurku, rzucając na nie grubo wypchaną teczkę.
Potem jego wzrok padł
na znieruchomiałą ze zdumienia kobietę, stojącą tuż przy szafie z dokumentami.
- Cholera –
powiedział to bardziej do siebie, niż do niej. Zupełnie zapomniał, że o tej
porze na teren firmy wkraczają sprzątaczki i nocna zmiana ochrony. – Akurat teraz
musi pani robić tu porządki?
- Nie wiedziałam…
- Miała jasną cerę, upstrzoną niezliczoną ilością małych złocistych piegów, tak
więc rumieniec wolno wypływający na jej policzki, był bardzo wyrazisty. Rude
włosy, upięte w nieładzie na czubku głowy, barwą przypominały dojrzałe
kasztany, a ogromne szare oczy, spoglądały na niego ze strachem.
Nie wiadomo dlaczego,
poczuł nagłe wyrzuty sumienia.
- No dobrze, to
proszę sprzątać dalej, byle w ciszy. Chcę spokoju, zrozumiała pani?
Przełknęła ślinę i w
milczeniu skinęła głową. Siadając, jakby mimochodem zmierzył ją wzrokiem. Nie
była ani szczupła, ani smukła. A jednak niesamowicie apetyczna… Krągłe biodra,
zgrabne nogi, duże piersi i wąska talia, tworzyły oszałamiającą mieszankę
wizualną, od której trudno było oderwać wzrok niejednemu mężczyźnie. A on nie
był wyjątkiem.
Zdjąwszy marynarkę,
rzucił ją niedbale na drugi fotel, stojący tuż obok biurka. Potem do marynarki
dołączył krawat. Było tak gorąco i duszno, że z ochotą zdjąłby i koszulę, ale w
tej sytuacji mogłoby to okazać się dość niezręczne. Poprzestał więc na
uruchomieniu klimatyzacji, której tak nie lubił.
Westchnął i przeczesał
dłonią siwiejące włosy. Kobieta odwróciła się i bezszelestnie zniknęła w
drzwiach łazienki. To dobrze, bo mógł wreszcie skupić się na celu pobytu tutaj.
Włączył laptopa i w roztargnieniu słuchając cichego buczenia uruchamiającego
się sprzętu, zaczął przeglądać przyniesione dokumenty.
Nie wiedział, że tuż za
ścianą, wciąż jeszcze przerażona pracownica, próbowała uspokoić rozdygotane
serce i pokonać nagłą słabość w kolanach.
W wielkim szklanym
wieżowcu znanej firmy była zatrudniona od całkiem niedawna. Przychodziła
zazwyczaj późnym wieczorem, kiedy ochrona w holu drzemała w najlepsze, a
wszystkie pomieszczenia były puste i ciche. Czasem tylko zdarzyło się wykonywać
swe obowiązki o innej porze i zaledwie raz natknęła się na samego prezesa.
Przeszedł obok, nawet nie zaszczyciwszy jej wzrokiem, pogrążony w rozmowie z
którymś ze swych najbliższych współpracowników. Ale doskonale pamiętała, że nie
mogła oderwać od niego oczu.
Był wysoki, doskonale
zbudowany, bardziej jak sportowiec niż biznesmen, czego absolutnie nie dało się
ukryć pod eleganckim garniturem. Śniada cera musiała być darem od natury, bo
wątpliwe było, iż korzystał z dobrodziejstwa słońca czy solarium. Włosy, bardzo
krótko obcięte, lekko już siwawe i szczupła twarz, o wysokich kościach
policzkowych, która nie zwracałyby aż takiej uwagi, gdyby nie bystry,
przenikliwy wzrok i sugestywne usta. Nie umiała jednak określić, co było w nich
tak niezwykłego. Może kształt, może lekko uniesione ku górze kąciki? Wtedy
pomyślała, że przypominają fauna.
Zresztą w całej postaci
mężczyzny było coś dzikiego i pierwotnego.
Cichutko westchnęła.
Przez całe swoje życie jedną rzecz miała całkowicie za darmo – marzenia. Jednak
w takiej chwili jak ta, okazywały się niewystarczające. Blakły w zetknięciu z
rzeczywistością, pozostawiając po sobie jeszcze większą pustkę i niewysłowioną
tęsknotę.
Z ociąganiem
przystąpiła do pracy. Nie mogła sobie pozwolić na żadne opóźnienia, opiekunka
do dziecka przychodziła na określony czas. W zasadzie prócz biura prezesa
pozostał do posprzątania tylko sekretariat i to było wszystko na ten wieczór. Gdyby
nie dziwaczny wybryk przełożonego, skończyłaby nawet dużo wcześniej.
Jak mógł się pojawić w
tym miejscu i o tak późnej porze dzień przed swoim ślubem? To było dziwaczne i
niespodziewane, nawet jeśli dotyczyło ważnych spraw firmowych. No cóż! Nie
powinna długo nad tym rozmyślać, tylko wziąć się do pracy, bo inaczej nie
wyrobi się z czasem.
Po pół godzinie został
tylko gabinet przełożonego. Weszła do środka, niemal z duszą na ramieniu i
stanęła przed biurkiem.
- Przepraszam…
Podniósł głowę znad
papierów i zmierzył ją ostrym wzrokiem.
- Kazałem sobie
nie przeszkadzać!
- Zostało mi tylko
to miejsce. Jeśli da mi pan kwadrans, szybciutko się uwinę i zniknę stąd.
- Posprząta pani
jak skończę. Czyli – spojrzał na zegar – za jakąś godzinę.
Też wolałaby
przeczekać, gdyby nie tak zwana siła wyższa.
- Nie mogę.
- Słucham?
- Nie mogę –
powtórzyła odrobinę głośniej. - Muszę wrócić na czas do domu.
Zacisnął usta. Przez
chwilę miał ochotę udzielić ostrej i bezpardonowej odpowiedzi, że gówno go to
obchodzi, ale powstrzymał się, spostrzegłszy najwyraźniej błagalny wzrok
kobiety. Przecież ona się go bała!
Pomyślał z przekąsem, że
chyba nie zasłużył sobie na takie uczucia, ale potem wzruszył ramionami. Trudno.
Jakoś to przetrzyma.
- No dobrze –
burknął, ponownie zagłębiając się w leżących przed nim dokumentach. – Ma pani
kwadrans.
Szum odkurzacza trochę
go zirytował. Usiłował ponownie skupić się na roztrząsanych problemach, ale
czując krzątającą się kobietę, mimowolnie podniósł wzrok i zaczął ją dyskretnie
obserwować. Z przekąsem pomyślał, że chyba nie powinna być ubrana w tak obcisły
fartuch. Owszem, strój był skromny, prosty, ale jednocześnie doskonale
podkreślał każdą miękką linię jej ciała, wyraźnie pokazując, że pod spodem ma
tylko bieliznę. Zresztą nie ma się co dziwić – w taki upał! Zastanowił się ile
mogła mieć lat, bo wyglądała młodo i niezwykle niewinnie.
Kobieta nieświadoma
tego niezwykłego zainteresowania, rytmicznymi ruchami odkurzała dywan, starając
się to robić nie tyle dokładnie, co w miarę szybko. Żałowała teraz, że nie
poszła do domu, nie posprzątawszy wszystkiego. Tak od razu nikt by się nie
zorientował.
Potem wyłączyła maszynę
i zabrała się do polerowania stojącego pośrodku gabinetu, stołu
konferencyjnego. Był zbyt duży i musiałaby obejść go dookoła, więc chcąc
sięgnąć jak najdalej, prawie położyła się na nim, nie zdając sobie sprawy z
tego, że zbyt kusząco wypięła swój zgrabny tyłeczek na wprost osłupiałego
przełożonego. W dodatku ten rodzaj czynności spowodował, że pośladki drgały
rytmicznie w takt każdego ruchu dłoni, budząc w siedzącym w bezruchu mężczyźnie
nieoczekiwanie silne emocje. Przybrały znacznie na sile, kiedy kobieta
przesunęła się w taki sposób, że znalazła się teraz przodem do niego. Trudno
było oderwać wzrok od kuszącego dekoltu, w którym widać było pełne i jędrne
piersi, podrygujące w tym samym, hipnotyzującym rytmie.
Nie potrafił oderwać od
niej oczu, czując jak materiał spodni napina się powoli, acz nieubłagalnie. Nie
chciał tego, ale nie umiał zapanować nad własnymi zmysłami, nad ciałem, które
tak zdradziecko reagowało na obecność nie dość, że obcej osoby, to w dodatku
podwładnej. Czuł się jak sztubak, śliniący się na widok pierwszej lepszej.
Nagłym ruchem
wyprostowała się i z westchnieniem odgarnęła kilka nieposłusznych kosmyków z
twarzy. Potem ich oczy się spotkały. To nie było zwykłe podniecenie, to była
prawdziwa erekcja, rozsadzająca mu spodnie z niespotykaną dotychczas siłą.
Zamarła, odruchowo
oblizując zaschnięte wargi.
To już było ponad jego
siły. Zerwał się fotela, który gwałtownie odepchnięty potoczył się, aż pod okno,
i jednym susem znalazł się tuż przy kobiecie. Mocno przycisnął ją do krawędzi
blatu, a dłonie niemal bez udziału świadomości, objęły krągłe piersi i
zacisnęły się na nich w jednoznaczny i bezceremonialny sposób.
Drgnęła zaskoczona i w
pierwszym odruchu usiłowała wyrwać się z jego objęć.
- Ależ… -
zaprotestowała, gdy niezdarnie usiłował wepchnąć jedną z rąk pod obcisły
materiał sukienki.
Nie odpowiedział, tylko
pocałunkiem zamknął jej usta, jeszcze mocniej dociskając do gładkiego blatu
mebla. Kompletnie stracił nad sobą panowanie, choć przed chwilą nawet nie
przypuszczał, że może znaleźć się w takiej sytuacji. Nabrzmiały członek
pulsował we wciąż zapiętych spodniach, nieznośnie uwierając swym rozmiarem, a wszelkie
racjonalne myśli ulotniły się i zastąpiła je niepohamowana żądza. Takich emocji
nie dostarczyło mu nigdy wcześniej spotkanie z żadną kochanką, nie wspominając
o kobiecie, którą jutro miał poślubić.
- Coś ty ze mną
zrobiła? – wyszeptał do różowego uszka, widocznego spod rudawych kędziorów.
- Ja? – Była
zdumiona, odrobinę przerażona, ale nie zaprotestowała, kiedy poczuła jak silne,
muskularne ręce, podnoszą w górę sukienkę i kierują się ku najintymniejszym
zakątkom. To było niczym marzenie na jawie, choć przeczuwała, że w przyszłości
przyjdzie jej za to słono zapłacić.
Nie mógł sobie poradzić
z majtkami, więc silnym ruchem szarpnął je i rozerwał. Potem bezceremonialnie
odrzucił gdzieś za siebie. Ustami wciąż pieścił te cudownie jędrne piersi,
wydobywszy je wpierw z miękkich objęć koronkowego staniczka. Za to dłonie
powędrowały w dół, aż jedna z nich dotarła do wilgotnego i ciepłego wnętrza.
Trudno było nie zauważyć, że i ona była szalenie podniecona.
Nie mógł dłużej czekać,
nie chciał. Odsunął się od niej nieco w tył, drżącą dłonią odpiął zamek spodni
i w pośpiechu zsunął je w dół. Nie musiał patrzeć, by wiedzieć, że ma
niesamowitą erekcję, chyba pierwszą taką w swoim życiu. Z pewnością dodatkowym
bodźcem było miejsce, w jakim się znajdowali i lawinowo narastające pożądanie.
I ona je czuła – poznał
to po szybkim, niemal spazmatycznym oddechu, po rumieńcach jakie rozlały się na
twarzy, po szeroko otwartych, błyszczących oczach, pełnych ukrytych pragnień.
Podniósł ją w górę i
posadził na stole. Rozłożyła szerzej nogi, tak by mógł zobaczyć skrawek
różowego wnętrza, zapraszającego, aby jak najprędzej się w nim znalazł. Nie dał
się o to prosić i jednym stanowczym ruchem wbił się w nią, tłumiąc pocałunkiem
cichy jęk. Potem zaczął się poruszać, najpierw powoli, jak gdyby smakując swoją
rozkosz, później przyspieszył i zanurzał się z coraz większą gwałtownością.
Bynajmniej nie pozostała bierna. Otoczyła go nogami, krzyżując je na jego
pośladkach i dopasowała swój rytm do rytmu mężczyzny. Szum klimatyzacji
zakłócały jedynie ich urywane oddechy, coraz częściej przechodzące w jęki i
głośne klaśnięcia dwóch nagich ciał.
Ekstaza przyszła bardzo
szybko. Zatopił twarz w gąszczu kobiecych włosów i dysząc, wytrysnął w
pulsującym orgazmem wnętrzu jej pochwy. Jak przez mgłę słyszał, że i ona jęczy,
zaciskając dłonie na jego ramionach z taką siłą, iż paznokcie przebiły skórę, a
spod kurczowo zaciśniętych palców, popłynęły strużki krwi. W tej chwili nie
liczyło się nic i nikt poza tą nieziemską rozkoszą, progiem raju, na którym się
znaleźli.
Powoli wysunął się z
niej i jak nieprzytomny zwalił się na fotel, który stał nieopodal. Pociągnął ją
za sobą, tak że teraz siedziała na jego kolanach, wtulając zarumienioną twarz w
muskularną pierś i usiłując uspokoić oddech. Nie wiedział, co powinien powiedzieć,
więc milczał, wciąż delektując się świeżo, co przeżytym orgazmem.
- Muszę już iść. –
Uniosła głowę i spojrzała mu wprost w oczy. Była piękna. Odczuwał niemal czysto
fizyczny ból, kiedy spoglądał w te ogromne, świetliste oczy, podziwiał miękką
linię policzków i czerwień ust.
Nie zaprotestował,
kiedy skromnie opuściła sukienkę. Siedział w fotelu jeszcze długo po tym, jak
wyszła, zabierając ze sobą metalowy wózek ze sprzętem do sprzątania.
Potem nagle zaczął się
śmiać. Koledzy koniecznie chcieli zorganizować mu dziś wieczór kawalerski. Właściwie
prawie się by się zgodził, gdyby nie pilna sprawa, która przywiodła go do biura
firmy.
Nigdy w życiu nie
spodziewał się, że załatwią to w ten sposób. To był znakomity pomysł! W
dodatku świetny wybór, jeśli chodzi o urodę partnerki.
Pomyślał, że jeszcze
kiedyś będzie to musiał powtórzyć, a potem z westchnieniem wstał i zapinając
spodnie, podszedł do biurka. Czekało go dziś jeszcze trochę pracy.
2.
To nie było normalne,
aby w noc przed ślubem tak mocno rozmyślał o zupełnie obcej kobiecie. A jednak
nie potrafił tego nie robić. Dopiero nad ranem udało mu się zasnąć, ale snem
niespokojnym i pełnym majaków. Goląc się, znów miał przed oczyma jej obraz, niemal
czuł zniewalający zapach ciała tak intensywnie, że spodnie od piżamy zaczęły
się wybrzuszać w dość jednoznaczny sposób.
Co się do cholery z nim
działo?! Musi się wziąć w garść, inaczej wkroczy do kościoła z doskonale
widoczną erekcją… Uśmiechnął się pod nosem, nagle rozbawiony taką wizją.
Jednak dopiero, gdy
większość gości była już nieźle wstawiona, a świeżo co poślubiona małżonka
udała się w towarzystwie siostry i najbliższej przyjaciółki, poprawić makijaż,
powrócił myślami do wczorajszego dnia. Chwycił butelkę szampana i wyszedł do
ogrodu. W małej altance siedziało kilku mężczyzn, trzech jego najlepszych
przyjaciół i młodszy brat. Chciał podziękować za wczorajszą niespodziankę i
dowiedzieć się czegoś więcej o pięknej nieznajomej.
- To było niezłe!
– Z uśmiechem usiadł i napełnił kieliszek, który trzymał w drugiej ręce.
- Owszem, impreza niczego
sobie. A Oliwia wyglądała oszałamiająco.
- Nie to miałem na
myśli. Chodziło mi o wczorajszy wieczór.
Spojrzeli na siebie,
później na niego.
- Byłoby świetnie,
gdybyś nie urwał się do pracy.
Przez długą chwilę
milczał, obracając w dłoni nóżkę kieliszka. Skoro tak… A więc ta kobieta
naprawdę była sprzątaczką z jego biura? No, to w takim razie wdepnął w niezłe
gówno.
- Nataniel,
chciałbym z tobą porozmawiać – zwrócił się do brata.
- Teraz? – Tamten
uniósł pytająco brwi.
- Tak, teraz. –
Czuł coraz większe zdenerwowanie.
Uśmiech zniknął z jego
twarzy, dopiero gdy został sam na sam z bratem.
- Nataniel, proszę
cię byś był ze mną szczery. Muszę być pewien, że nie wpakowałem się w kłopoty.
Młodszy mężczyzna
spojrzał na niego pytająco. Jako bracia nie byli do siebie zbyt podobni.
Nataniel był wyższy, smuklejszy, o ostrych, nieregularnych rysach twarzy i
jasnobłękitnych oczach. Jedynie kolor włosów i kształt podbródka świadczyły o
bliskim pokrewieństwie. Poza tym usta młodszego z braci były kurczowo
zaciśnięte, jakby przez cały czas powstrzymywał się od okazywania jakichkolwiek
uczuć. Opanowany, chłodny, uparty – jako prawnik osiągał oszałamiające sukcesy.
Jako człowiek żył bez zbytecznych emocji, we własnym, idealnie zaplanowanym
świecie. Nawet dla najbliższych pozostawał zagadką.
- O co chodzi?
- Wczoraj… Czy
wczoraj wysłaliście kogoś do mojego biura?
- Nie bardzo
rozumiem? – Jego brat zmarszczył brwi.
- Kobietę.
Niewysoka, ruda, ubrana w biały fartuszek…
Nataniel bardzo długo
milczał, obracając w zamyśleniu trzymanego drinka. Jego twarz nie wyrażała
dosłownie żadnych uczuć.
- Nie –
odpowiedział krótko, ze spokojem obserwując, jak Maks blednie i dziwacznie się
wykrzywia. – Co się stało? Zdradziłeś Oliwię ze sprzątaczką?
Cały on. Od razu bezpośrednio
przechodził do sedna sprawy, nie bawiąc się w delikatność czy zadawanie
zawoalowanych pytań.
- O cholera!
Brat padł na najbliższy
fotel i z jękiem przeczesał włosy, lekko drżącymi dłońmi.
- Jesteś
nieodpowiedzialny i głupi. – Głos Nataniela był suchy i rzeczowy. – Zwłaszcza,
że zrobiłeś to w przededniu ślubu z aktorką, która jest ulubienicą wszelkiej
prasy. Wiesz co będzie, jeśli ta kobieta pójdzie do obojętnie której redakcji?
Rozpęta się burza i nawet oficjalne zaprzeczenia nie pomogą.
- Nie
zabezpieczyłem się… - wyszeptał Maks zdrętwiałymi wargami.
- Chcesz
powiedzieć?...
- Tak.
- Idiota! Co ty
sobie w ogóle myślałeś?
- Przyznam się
uczciwie, że nic. Zresztą nie byłem do tego zdolny. A później przyszło mi do
głowy, że to z pewnością wasza sprawka.
Nataniel odstawił
szklankę i splótł dłonie. Chłodne, błękitne oczy wpatrywały się w brata bez
zbędnych emocji. Maks wiedział, że nie zrozumiał jego postępowania, impulsu,
który pchnął go w ramiona zupełnie obcej kobiety.
- Trzeba jej
zapłacić – powiedział w desperacji.
- Nie. Najpierw
trzeba się dowiedzieć o niej wszystkiego, co możliwe. I to szybko. Potem
podejmiemy dalsze działania.
- Nic nigdy nie
robisz pochopnie? – Maks posłał mu krzywy uśmiech.
- Nic. – Nataniel
nie odwzajemnił go, tylko wstał i wyciągnął z kieszeni komórkę. Musiał czym
prędzej załatwić kilka niecierpiących zwłoki spraw.
link do części II - klik
jestem zachwycona!
OdpowiedzUsuńprzeczytałam kiedyś kawałek tego opowiadania na pokątnych, ale nie miałam pojęcia, że wyszło spod Twojej ręki! i już od kilku dni NAPRAWDĘ chodziło mi po głowie żeby go poszukać i upomnieć się u autora o kolejne części:)
nie wiem czy tylko ja mam takie wrażenie, ale myślę, że te nowe historie jak np ta, czy te nowe i wcześniejsze z zapowiedzi to już jakiś inny poziom, inny styl czy inny rodzaj, jak dla mnie na pewno lepszy, bo bardziej do mnie dociera i łatwiej mi się w to wtopić i w tym zostać :)
Pozdrawiam gorąco i oczekuję z OGROMNYM zniecierpliwieniem kolejnych części:))
LIA.
Sama to widzę - uczę się z każdym, kolejnym utworem. Uwierzysz, że kiedyś napisanie jednej sceny erotycznej zajmowało mi kilka dni, przy czym musiałam być w odpowiednim nastroju i koniecznie sama w domu? Teraz piszę gdziekolwiek, ostatnio nawet w towarzystwie mojej córci oglądającej Świnkę Peppę :)))
UsuńPS. Kolejne części mogą odrobinę zaskoczyć ;)
Ja jestem tym opowiadaniem ZACHWYCONA! Dżin szczerze powiedziawszy najmniej do mnie przemawia, ale tonie bardzo wciągnęło i nie moge doczekać sie ciągu dalszego ;) !
OdpowiedzUsuńA, to dziękuję :))) Choć muszę powiedzieć, że ciąg dalszy może czytelnika nieco zaskoczyć... ;)
UsuńŚwietne :)
OdpowiedzUsuńCzytałam Twoje opowiadania na pokatne, ale tak mnie wciągnęły i szybko się skończyły więc od niedawna śledzę bloga :)
Masz ogromny talent ! Czekam na kolejne perły z pod Twojego pióra !
Jeśli wydasz książke będę jedną z fascynatek stojących w kolejce po zakup :)
Marta
Również zaczęłam od pokątnych i to od opowiadania "WYGRANA" i wyczekiwałam miesiącami(!) na kolejne części - cieszę się, że te czasy minęły i mam nadzieję, że bezpowrotnie:)
UsuńLIA.
Chyba wszyscy zaczynaliśmy od Wygranej na Pokątne
OdpowiedzUsuńA ja głupia byłam święcie przekonana, że piękna rudowłosa- to główna bohaterka :-p
OdpowiedzUsuńJedyne co mi się strasznie rzuca w oczy to wygląd bohaterów. Niemal w każdym opowiadaniu tak samo opisany. Szczególnie głównych bohaterek, ale mężczyzn też to dotyczy. Do tego to rozrywanie koronkowych majtek... tez pojawia się zbyt często. Jeszcze ciągle ten koronkowy biustonosz. Mimo wszystko bardzo lubię czytać Twoje opowiadania :)
OdpowiedzUsuń