sobota, 18 marca 2017

Do piekła i z powrotem (XII)


           Do piekła i z powrotem (XII)
– Gdzie on jest? – Lah usiadł na świeżo co wyczyszczonym fotelu, przyglądając się ekipie sprzątającej. Wykorzystał fakt, że demona nie było w pobliżu i postanowił zaprowadzić porządki w niewielkim domku. Nie mógł dłużej patrzeć na ten syf.
– Nie mam pojęcia. – Kobieta wzruszyła ramionami. – Zostawił kartkę, że wróci za trzy dni i to wszystko.
– Ten świat źle na nich działa. – Czarnoksiężnik pokręcił deprymująco głową.
– Nie przesadzaj. Zyskują odrobinę człowieczeństwa, stają się nam podobni, ale to nadal demony. Wredne, złaknione ludzkiej krwi bestie.
– A propos krwi. Niedługo powinien się zjawić Gracjan.
– Gracjan? – Omena wyraźnie się ożywiła. – To cudownie. Czarujący z niego wampir.
– Na ten temat nic nie wiem – odparł sucho mężczyzna. – Ale przyda nam się jego magia. W trójkę poradzimy sobie znacznie lepiej. Poza tym może on zdoła przeciągnąć dziewczynę na naszą stronę?
– Całkiem możliwe. Ma hipnotyzujący wpływ na kobiety. Zresztą – roześmiała się perliści. – O wilku mowa, a wilku tuż, tuż.
W pokoju jakby pojaśniało. Mężczyzna, który się pojawił był wysoki, zbudowany niczym młody bóg. Włosy miał złociste, a oczy błękitne niczym niebo w upalny, bezchmurny dzień. Niezwykle regularne rysy twarzy, lśniący bielą uśmiech i złocistą opaleniznę, która mogła trochę zadziwiać w środku zimy. Uśmiechał się szeroko, serdecznie, chociaż w jego oczach było coś takiego, co kazało się mieć na baczności. Ci, którzy go znali, doskonale zdawali sobie sprawę czym było to coś.
Gracjan był wampirem i czarownikiem jednocześnie. Dość wiekowym, z dużym doświadczeniem i sporą wiedzą. Nie szkodziło mu światło słoneczne czy święcona woda. Na takie głupoty już dawno się uodpornił. Zresztą, niewiele było rzeczy, które mogłyby go zabić. Za to on…
– Ależ tu tłoczno – roześmiał się głośno, pochylając nad dłonią Omeny. – Witaj najseksowniejsza czarownico tego świata.
– Pochlebca.
– Tym razem mówię prawdę. Nie lubię brzydkich ludzi. Właśnie dlatego odmówiłem Kadyi, a przyjąłem zaproszenie od was. Nie mógłbym współpracować z ta ohydną wiedźmą. Gdzie demon?
– Zniknął – powiedział cicho Lah. – Zostawił wiadomość, że wróci za trzy dni. Nie mam pojęcia, co knuje, ale to nie oznacza, że my nie będziemy realizować wyznaczonego planu.
– Wspominałeś coś o kobiecie, którą miałbym oczarować. Łatwizna – wzruszył ramionami wampir, siadając tuż obok Omeny i kładąc szczupłą dłoń na jej nagim udzie.
– Dziewczynie. Córce demona. Może nie być tak łatwo.
– Legendarnego Darena? W takim razie może być ciekawie. Mieszaniec, to prawdziwa zagadka. Nie spotkałem jeszcze kogoś podobnego.
– Nie ma czasu na takie rzeczy. – Czarownica sięgnęła po papierosa. – Musisz się pospieszyć, bo inaczej Davyan skończy tak jak jego poprzednicy.

Obaj mężczyźni spojrzeli na nią z nagłym zainteresowaniem.
– Jest nią zauroczony – wyjaśniła niechętnie. – Na razie to tylko czysto fizyczne, ale jak tak dalej pójdzie, to nie wiadomo czym się skończy. A on jest nam potrzebny. Bez niego nie nawiążemy kontaktu, nie zdołamy zsynchronizować przebiegu rytuału. Nie dostaniemy też innego demona w prezencie. Doskonale wiem, ile kosztowało sprowadzenie tego jednego. Kadyia była nieprzytomna trzy dni. Osłabiona tydzień. Ona. Więc my możemy zapomnieć o podobnym wyczynie, nawet gdybyśmy działali wspólnie. Co nie jest możliwe, bo nasze moce są inne, różnią się. Możemy się wspomóc, ale o całkowitym złączeniu nie ma mowy.
– Wiem. – Lah zacisnął z całej siły zęby. – Ja zajmę się przygotowaniem do rytuału. Ty Omeno, demonem. A ty Gracjanie, dziewczyną. Dasz radę wydobyć z niej informację o tym, gdzie przebywa jej brat?
Wampir lekko się uśmiechnął, lecz nie był to przyjemny uśmiech, bo pomiędzy wargami dało się tym razem zauważyć dwa ostre kły.
– Co do tego nie mam najmniejszych wątpliwości. W końcu to mój największy dar.
***
– Tak się nabiera farby na wałek. Tak maluje. – Daria tłumaczyła, jednocześnie dokonując prezentacji. – Nie machaj nim, żeby jak najszybciej skończyć, bo wszystko ochlapiesz i będziesz musiał sprzątać. A tak zdejmie się jedynie folię z podłogi i gotowe!
– To proste. Dawaj! – zażądał niecierpliwie. Zrobiła krok do tyłu, pilnie przyglądając się jego poczynaniom. Z uznaniem pomyślała, że szybko się uczy. Poza tym nawet ubrany w stary, powyciągany dres, o zbyt krótkich nogawkach, wyglądał niezwykle seksownie.
– Bardzo dobrze – pochwaliła, podczas gdy Davyan w skupieniu pokrywał ścianę farbą w kolorze złocistej kukurydzy. Łypnął na nią okiem, ale nie przerwał. – Jak tak dalej pójdzie, to zasłużysz na nagrodę.
– Ciekawe co – mruknął. – Będę mógł pościelić łóżko? A może wynieść śmieci?
– Pesymista – roześmiała się. – Zresztą, zobaczysz. Spodoba ci się. Teraz pójdę na zakupy, a ty tu sobie ładnie pracuj. Powinieneś skończyć z dwie, góra trzy godziny. Do tej pory wrócę.
Nie odpowiedział. Daria sięgnęła po kozaczki, potem zarzuciła kurtkę, wcisnęła na głowę czapkę i chwyciła plastikową rączkę koszyka. Zimne powietrze orzeźwiło ją i odrobinę uspokoiło. Przebywanie blisko Davyana bywało niezwykle pobudzające. Jak podwójne espresso po całym dniu picia kawy. Uśmiechnęła się do własnych myśli z przekąsem, a potem skręciła prosto do najbliższego salonu urody.
Prawie dwie godziny później wyszła z niego odprężona, rozpromieniona i z poczuciem dobrze spełnionej misji. Nawet fryzjerowi udało się ujarzmić burzę loków. Czuła się kobieco, seksownie i tak dziwnie lekko. Pozostało jedynie wstąpić na małe zakupy do najbliższego spożywczaka, a później zabrać się do uczłowieczania i jednocześnie oczarowywania tego dzikusa. Z rozwagą wybierała poszczególne produkty, wkładając produkty do koszyka. Gdy dotarła do owoców, wyciągnęła rękę w kierunku pomarańczy i wtedy zahaczyła nią niespodziewanie o męską dłoń.
– Przepraszam, nie chciałem! – Usłyszała tuż obok głęboki tembr głosu. Zaintrygowana podniosła wzrok, chcąc zobaczyć jego właściciela i zamarła oczarowana. Ciasteczko, oceniła momentalnie. Złociste, lekko czekoladowe, idealne do schrupania. O czarującym uśmiechu i błękitnych, roześmianych oczach. Typ, jaki zawsze jej się podobał.
– Nie szkodzi – powiedziała, gapiąc się na nieznajomego zachłannie. – Jest ich sporo, jakoś się podzielimy.
– Pewnie tak. – Znów się roześmiał, nie spuszczając z niej wzroku. Daria nie mogła wiedzieć, że w duchu bezlitośnie ją oceniał. Nie mogła też wiedzieć, że najwyraźniej był zdumiony. Ze słów Omeny wywnioskował, iż dziewczyna jest całkiem przeciętna. Tymczasem patrzył na błyszczące oczy, zarumienione policzki i pełne, malinowe usta, patrzył z podziwem. Tak, to mogła być córka demona. Wyczuwał wokół niej nieznaną aurę, coś zupełnie obcego, coś magicznego. Poza tym była piękna, naprawdę śliczna. To zadanie będzie prawdziwą przyjemnością.
– Gracjan – przedstawił się bez namysłu. Wyglądała na nieco zdziwioną, ale w końcu podała mu rękę.
– Daria.
Ucałował szczupłą dłoń, o smukłych palcach. Znów się zarumieniła, chociaż w jej oczach dostrzegł wesołe chochliki.
– Kolacja? We dwoje? – wskazał na zawartość koszyka.
– Tak, we dwoje – potwierdziła. – Ale nie tak, jak myślisz.
– Ja nic nie myślę – puścił jej łobuzersko oczko. – Lecz w ten sposób można się wiele dowiedzieć.
Westchnęła.
– Muszę wracać. Mam robotnika wykwalifikowanego w domu, powinien był już skończyć malowanie salonu.
– Remont?
– To za dużo powiedziane. – Gdyby miała więcej odwagi, to dałaby mu swój numer i czekała, aż zadzwoni. A gdyby była super odważna, to sama wzięłaby od niego numer i zadzwoniła. Niestety, w tych sprawach wychowanie wpojone przez matkę, dało doskonałe rezultaty. Jedynie przy Davyanie potrafiła zachowywać się tak swobodnie, tak naturalnie. Mimowolnie się uśmiechnęła, a Gracjan zmrużył oczy. Był doświadczonym uwodzicielem, a to nagłe rozkojarzenie widoczne na twarzy dziewczyny powiedziało mu jedno. Zaklął w duchu, bo zrozumiał, że zadanie tym razem będzie wymagało od niego większego zaangażowania niż dotychczas. Kobietę zauroczoną innym mężczyzną, zdobywa się o wiele trudniej. W tych sprawach też miał jednak spore doświadczenie.
– To może ja zaproszę cię na kolację? – spytał, przerywając panującą między nimi ciszę.
– Ty? – Wydawała się być zaskoczona, lecz jednocześnie poczuła radość. Idealnie! Nie dosyć, że trafił się wyjątkowy przystojniak, to jeszcze będzie miała okazję zagrać na nosie demonowi. Niech się trochę popiekli z zazdrości, o ile w ogóle był zdolny do tego, aby takie rzeczy odczuwać. – Zgoda! – dodała zdecydowanie.
Mężczyzna wyciągnął z tylnej kieszeni spodni telefon i spojrzał na nią wyczekująco. Wyrecytowała swój numer, pilnując, aby przypadkiem się nie pomylić. Na wszelki wypadek sprawdziła jeszcze, co wpisał. Na sam koniec z uznaniem kiwnęła głową.
– Dzisiaj już nie – zaznaczyła. – Bo czeka mnie sprzątanie i ustawianie mebli, ale jutro mam wolne. Za to później może być różnie.
– W takim razie do jutra. – Nie potrafił oprzeć się pokusie. Pochylił się i musnął wargami lekko zaróżowiony policzek. Momentalnie skoczyło mu ciśnienie, i to nie tylko krwi. W spodniach również. Zaskoczyło go to, bo dawno już nie reagował w ten sposób na żadną kobietę. Zwłaszcza człowieka. Gracjan zaklął w duchu. Przecież ona była pół demonem, erotyzm miała we krwi. Musi uważać w jej obecności, bo nie on ją, a ona jego uwiedzie i wykorzysta. Przy czym z humorem pomyślał, że wcale nie miałby nic przeciwko temu.
– Do jutra! – rzuciła nieświadoma jego rozważań Daria i w pośpiechu skierowała się ku kasie. Jej nadnaturalnie wrażliwy na zapachy nos, po prostu oszalał. Jak ten facet cudownie pachniał! Nie umiała sprecyzować czym, ale i tak postawiło to całe jej ciało w stan gotowości. Na dłuższą chwilę zapomniała nawet o swoich planach i o Davyanie, czekającym na nią w domu. Z rozmarzenia ocknęła się dopiero, kiedy tam dotarła.
Pokój był już pomalowany i trzeba przyznać, że była to wyjątkowo fachowa robota. Poza tym był czysto, a meble wróciły na swoje miejsca. Daria cmoknęła z podziwem, nie wiedząc, że gdy tylko wyszła, demon użył po prostu swojej mocy. Wściekły z tego powodu był nieziemsko, bo uwłaczało to jego godności, ale machać pędzlem także mu się nie chciało. A tak mógł spędzić przyjemne dwie godziny na kanapie, rozmyślając o nadchodzącym zwycięstwie.
– Nieźle, całkiem nieźle. Rozumiem że odpoczywasz?
Mruknął coś pod nosem.
– Szkoda, bo obiecałam ci nagrodę.
Od razu usiadł, zerkając na nią czujnie.
– Piwo? – Trochę zrzedła mu mina. Wolałby wódkę, ale co tam. Dobre i to. Na razie ta niewola nie była taka zła. Zerwał się z kanapy i już był przy dziewczynie, zachłannie wyciągając dłoń po napitek. – Dawaj!
– O, nie – zaprzeczyła ze śmiechem. – Żadne „dawaj”. Musisz poprosić. I to ładnie. Dać buziaka. Bez tego…
– Jakiego buziaka?! Oszalałaś kretynko?!
– Nieładnie. Pamiętaj o ustalonych zasadach. Na razie szło ci rewelacyjnie, nie wypadaj z tej roli – uniosła głowę, patrząc mu figlarnie w oczy. Zgrzytnął zębami z wściekłością. Co tu dużo mówić, była górą. Cholerne trzy dni! Już on jej później pokaże! Z wyciem będzie błagać o litość, postara się o to, oj, postara!
Daria odłożyła butelkę, a potem zarzuciła mu ramiona na szyję.
– No dalej. Spróbuj, nie bój się. Nie gryzę. Nad naszymi głowami nie ma też żadnych rur…
– Jest sufit – odparował zgryźliwie. – Też może zlecieć.
– Davyan! Ma być delikatnie i romantycznie. Nie jakbyś usiłował skonsumować mnie na obiad. Zrozumiano?
– No dobrze, już dobrze – wymamrotał. Im szybciej, tym lepiej i będzie miał to za sobą. Z drugiej strony…
Uniósł rękę, palcami przesuwając po policzku dziewczyny. Wyglądał jakby nie do końca był świadomy tego, co robi. Daria zamarła, bo akurat takiego postępowania się nie spodziewała. Przymknęła lekko oczy i wtedy poczuła ciepło oddechu na swojej twarzy. A sekundę później dotyk nieco szorstkich, gorących warg. Delikatnie i niespiesznie, chociaż dawało się wyczuć brak wprawy. Nic dziwnego, dałaby głowę, że w taki sposób całował się po raz pierwszy. Nie wgryzał się, nie pchał języka, tylko całował. Nawet nie zauważył, kiedy objął ją szczelnie ramionami i przyciągnął bliżej. Zapomniał i o tym, że miał to załatwić szybko i bez zbędnych czułości. Z delikatnego pocałunek przeszedł w bardziej namiętny i z każdą sekundą podniecał coraz mocniej. Wyraźnie to wyczuwała. Jednak chociaż sama miała ochotę na znacznie więcej, to wiedziała, że musi przerwać. Oderwała wargi od wygłodniałych ust i szepnęła mu do ucha:
– Tak było cudownie.

12 komentarzy:

  1. Babeczko... W takim momencie,no weź:-(

    OdpowiedzUsuń
  2. Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. Mam nadzieję, że pojawi się szybko ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudeńko! Kiedy dalsza część? I dalsza? ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudeńko! Czekam na więcej ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. A po kolejnej następną i jeszcze następną ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Niezupełnie wiem, ile jeszcze ich będzie, ale mogę zdradzić, że dwie kolejne czekają w zaplanowanych i ukażą się z automatu już w przyszłym tygodniu. A tak w ogóle to mam sporo radochy z dręczenia biednego Davyana... ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Droga Babeczko,
    nie kończ za szybko tego opowiadania. Od roku nie ukazało się nic dłuższego, czas na taką lekturę. ;) Nie siedzę w głowie artystki, ale ta historia prosi się o spokojny, dłuższy rozwój.
    Daria jest genialna, ma jaja i przypomina mi trochę Ilonę ("rudą żabę"), która jest jak dotychczas moja ulubiona bohaterka. Pierwszy raz tak dobrani bohaterowie.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. babeczko nie tylko davyana meczysz, ale nas tez chcemy więcej i wiecej

    OdpowiedzUsuń
  9. Faktycznie, uczłowieczanie demona to monstrualnie ciężka i trudna sprawa; nie wiem, czy Daria ujdzie z życiem :P

    "Ma być delikatnie i romantycznie"... xd

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.