Na razie ostatnia część. W zakładce jeszcze więcej opowiadań link do całości. Jak zwykle, zdecydowanie bardziej opłaca się przelew, bo niestety system na smsy nie jest tak elastyczny i za nic nie daje się go dopasować do odpowiedniej ceny. W zasadzie daję płatność sms wyjątkowo. Jakby ktoś chciał mimo wszystko, to polecam płacić smsem za każdą część osobno, wyjdzie taniej niż płatność za całość.
Zbyt wiele twarzy (VI) - zakończenie
Stała pod wysokim,
nowoczesnym apartamentowcem ze szkła i stali. Tym razem padał śnieg, a czarne
niebo tonęło w poświacie świateł wielkiego miasta. Niewielu było przechodniów,
niewiele samochodów mknęło wąską ulicą. A ona stała tak w bezruchu, z głową
zadartą w górę, mętlikiem w myślach i obawą w sercu.
Bała się. Tego, że w
mieszkaniu nie zastanie już Xavera. Tego, że znów go zobaczy. Tego, co mogłoby
się wydarzyć. Bała się zaryzykować i bała się odejść. Chuchnęła w zziębnięte
dłonie. Nie powinna dłużej zwlekać. Zwłaszcza, że za chwilę odmrozi sobie pewną
część ciała. Uśmiechnęła się blado. Wysokie kozaczki i krótka, seksowna
sukienka, nawet przykryta długim płaszczem, to nie był odpowiedni strój na taką
pogodę. Podeszła bliżej drzwi wejściowych. No tak, domofon. I co teraz?
Rozejrzała się rozczarowana i wtedy dostrzegła kobietę z psem, kierującą się w
jej stronę. Po chwil stała w windzie, zastanawiając się, czy dobrze zapamiętała
numer piętra i mieszkania. Zwątpiła, gdy wysiadła na samej górze. Wszystko
tutaj było do siebie tak podobne. Zaraz, zaraz… Pokręciła się w kółko,
dopasowując wspomnienia do stron świata i po chwil stanęła przed wybranymi
drzwiami. Zanim zapukała, znów się zawahała.
Może nie powinna? A
jeśli Xaver tak naprawdę nic do niej nie czuje, a wczoraj okazał po prostu
odrobinę litości? Nie, ten pocałunek mówił coś innego. Coś zupełnie
przeciwnego, coś, co nie zostało zawarte w żadnych wypowiedzianych słowach.
Musi to zrobić, inaczej będzie żałować braku odwagi przez resztę życia.
Poprawiła włosy,
przesunęła palcem po ustach lepiących się od błyszczyku, strzepnęła
niewidzialny pyłek z rozpiętego płaszcza.
I zapukała. Była pewna,
że ktoś jest w środku, bo na tym piętrze wszystkie okna rozjaśniało mocniejsze
lub też słabsze światło. Więc i tutaj musiał ktoś być. O ile oczywiście nie
pomyliła piętra.
Zapukała po raz
kolejny, czując narastającą panikę. Niech on wreszcie otworzy. Niech ktokolwiek
otworzy. Byle mieć to już za sobą, pozbyć się tego nieznośnego uścisku w
żołądku.
Drzwi się otworzyły.
Laura poczuła zarówno potężne rozczarowanie jak i ulgę. Za progiem stała
wysoka, skąpo ubrana blondynka. Miała na sobie jedynie cieniutki, jedwabny
szlafroczek i rozpuszczone, trochę potargane włosy. Jakby dopiero co wstała z
łózka, chociaż był już późne popołudnie.
– Przepraszam –
wyjąkała Laura. – Chyba pomyliłam…
I raptownie umilkła, bo
za plecami nieznajomej ukazał się półnagi Xaver. Miał na sobie jedynie
niedopięte spodnie. I też wyglądał jakby wstał z łóżka.
A więc trafiła.
Bezbłędnie. I wybrała sobie doskonały moment. Kto wie, w czym jeszcze im
przeszkodziła? Poczuła wściekłość, rozczarowanie, a nade wszystko purpurę
oblewającą policzki. A kiedy napotkała lekko kpiące spojrzenie Xavera, hardo
zadarła podbródek, odwracając się na pięcie. Nie czekała na windę, wolała
skorzystać ze schodów. Dopiero gdzieś w połowie drogi, poczuła ból. Szarpiący
wnętrze, odbierający oddech ból. Nawet nie próbowała go pokonać. Potykała się,
chwiała, ale twardo szła w dół, pragnąc jak najprędzej stąd uciec.
– Kto to był? –
Blondynka zamknęła drzwi, patrząc podejrzliwie na swego towarzysza. Mężczyzna
wzruszył obojętnie ramionami.
– Naiwna smarkula,
która wyobraża sobie, że się w niej zakochałem.
– Ładniutka
smarkula – mruknęła, podając mu kubek z kawą. Wiedziała, że niczego więcej się
nie dowie. Zresztą, nie miała prawa pytać.
Xaver wziął kubek i
podszedł do okna. Popijając aromatyczny napój, patrzył w dół, na wyjście z
budynku i na ulicę. W duchu gratulował sobie znakomitego rozwiązania sprawy.
Sam lepiej by tego nie wymyślił. Los jednak bywa pomocny.
Wybiegła w pośpiechu,
lekko się zataczając. Poznał ją po czerwonym płaszczu i ciemnych włosach.
Beznamiętnie obserwował jak zanosi się płaczem, niemal zginając wpół. A kiedy
ruszyła przed siebie, zauważył coś, czego ona nie widziała. Nadjeżdżający z
dość dużą prędkością samochód. Padający śnieg utrudniał widoczność, a Laura
najwyraźniej nie przejmowała się takimi rzeczami jak bezpieczeństwo. I w tym
momencie do Xavera dotarło to, co nieuniknione. Rzucił kubek i biegiem ruszył w
kierunku drzwi. Dał spokój windzie, zbiegając po schodach. Zniknęła jego
obojętność, uczucie satysfakcji ulotniło się niczym mgła. Pędził na złamanie
karku, półnagi, przeskakując po kilka stopni i jednocześnie mając świadomość,
że gdy dotrze na miejsce, to być może będzie już za późno.
Babeczo, nie mogę nigdzie wpisać kodu sms :(
OdpowiedzUsuńU mnie okey. Może odśwież stronę?
UsuńWydaje mi się, że zły link wkleiłaś :( pozdrawiam P.
OdpowiedzUsuń?? U mnie wszystko okey, działa bez zarzutu. Może odświeżenie stronę?
UsuńHmm to chyba cos z wersja mobilna na Windows w lumi :( nie mam nigdzie pola do wpisania kodu z sms ani nawet do przelewu... Wszystkie wcześniejsze teksty sa ok, teraz wyświetla mi tylko pole do logowania i ten kawałek darmowy co jest na blogu... :'(
UsuńDziwne. Na androidzie jest ok. Dziwne, że było dobrze, teraz wyskoczyło coś innego. Jak mówiłam spróbuj wykasowac ciasteczka, może to coś pomoże?
UsuńNic z tego :( mogę na e-mail wyslac Tobie kod z sms a Ty mi wyślesz ta część? Cholerny telefon :'(
UsuńWysyłaj. Na babeczkarniablog@gmail.com
UsuńTak to bywa, mnie dzisiaj wylogowywało z bloga, jak tylko chciałam odpisać na komentarz i tez nie wiem dlaczego. Teraz jest już okey :-)
Wysłane :)
UsuńNa dobry adres? Bo sprawdzam pocztę i sprawdzam, i nic :-( Jeszcze raz babeczkarniablog@gmail.com
UsuńZly e-mail :) teraz powinno być dobrze :)
UsuńMogę tez wyslac? W takim momencie nie mogę czytać dalej :( szlag mnie trafia :D
OdpowiedzUsuńJak wyżej: babeczkarniablog@gmail.com przesłać kod, ja prześlę tekst ;-)
UsuńJak wyżej: babeczkarniablog@gmail.com przesłać kod, ja prześlę tekst ;-)
UsuńU mnie działa😊
OdpowiedzUsuńCzemu to jest takie prawdziwe? Aż za bardzo, żeby było prawdziwe.
OdpowiedzUsuńNo i nie wiem, jak w końcu się skończyło, bo nie mam środków na koncie.:(
"Na razie ostatnia część" sugeruje, że to jeszcze nie koniec tej historii, a zakończenie zdecydowanie nie zamyka drzwi za Laurą i Xavierem. Ale i też nie daje pewności, że ciąg dalszy nastąpi, bo mimo, że jest kilka spraw do wyjaśnienia, to można by powiedzieć, że finał jest satysfakcjonujący. Tylko że, ta satysfakcja jest taka trochę na krótką metę, bo przecież nie ma bata i Laura w końcu się dowie jak jej ukochany mężczyzna zarabia na życie. I co wtedy?
OdpowiedzUsuńJa dociekliwa jednostka jestem i lubię znać genezę - skąpe informacje o przeszłości Xaviera rozbudzają moją ciekawość.
Tak się zastanawiam, zupełnie na serio, jak to jest? Jakimi drogami chodzi ludzka psychika - swoją mam na myśli, skoro Xavier (morderca, kat, niezły psychol)nie nie wzbudza we mnie odrazy, a R. Jastrzębski zdecydowanie tak, mimo że nie zabijał za kasę, tylko po prostu był sk...? Xaviera, to ja nawet lubię, cholerka! Mam dwa wyjścia: albo uznać, że z moją głową coś nie halo, albo zrzucić winę na Babeczkę - przecież to ona kreuje bohaterów i jak widać, potrafi rzucić się nam na umysł:)
Reasumując: opowiadanie mi się podoba i chętnie wysupłam dukaty na ciąg dalszy, o ile zaistnieje.
Ps. Dziękuję, że nie było ani jednej sceny z wpychaniem penisa do ust - odsiecz Laury przybyła w samą porę:)