sobota, 27 grudnia 2014

Tylko śniegu nie brak (II) - zakończenie


link do części I - klik 
 
Tylko śniegu nie brak (II)
Czuła przyjemne ciepło, rozchodzące się po całym ciele, docierające do koniuszków zziębniętych palców. Z zamkniętymi oczyma, delektowała się smakiem i zapachem aromatycznej herbaty, której pełen kubek trzymała teraz w skostniałych z zimna dłoniach.
Słyszała wesoły, pełen zaciekawienia głos Szymka, poważny, a jednak lekko rozbawiony Marcina i po raz kolejny zadała sobie pytanie czy dobrze zrobiła? Niesłusznie, bo przecież tak naprawdę jaki miała wybór? Spędzić noc na dworcu? Poprosić o pomoc Ewelinę? Wrócić do własnego mieszkania? Wybrała chyba najmniejsze zło, choć czuła się przy tym zmieszana i zakłopotana. Nie znała tego mężczyzny, nic o nim nie wiedziała. Zaledwie kilka minut temu dowiedziała się jak ma na imię. A chwilę potem znalazła się w jego mieszkaniu, troskliwie opatulona kocem, potraktowana z czułością, której tak długo nie zaznała. W momencie, gdy delikatnie pogładził kciukiem jej policzek, upchnęła w najdalszy kąt swej duszy wszelkie obawy, cały strach, chcąc chociaż przez moment poczuć się bezpiecznie.
- Zjesz coś? – Z zamyślenia wyrwał ją głos Marcina. Stał tuż obok, patrząc na nią z troską pomieszaną z zachwytem. Czasami tylko marszczył z niezadowoleniem brwi, gdy jego wzrok spoczywał na sporym siniaku, widniejącym na jej twarzy.
- Nie jestem głodna, a jedynie zmęczona.
- Mam łososia, sałatkę i jakieś ciasta. Niewiele, ale nie planowałem spędzić świąt w domu.
- Czy ja…
- Nic z tych rzeczy – usiadł tuż obok, na skraju sofy. – Miałem powód, by wcześniej wrócić do domu. Muszę jedynie zadzwonić do rodziców, by nie denerwowali się moją nieobecnością.
- Rodzinne święta – uśmiechnęła się lekko. Serce Marcina podskoczyło, wywinęło fikołka, a potem wróciło na miejsce, choć stanowczo biło zbyt mocno i zbyt głośno. Miał wrażenie, że echo tego bicia słychać w całym pokoju.
Chłopiec usiadł w fotelu, pochłaniając w pośpiechu zawartość swego talerza, co chwila zerkając łakomie w kierunku kubka pełnego gorącego kakao. On stanowczo uważał, że postąpili jak najbardziej słusznie. Tutaj było ciepło, przyjemnie, a poza tym polubił nieznajomego z kawiarni.
- Bardzo rodzinne – roześmiał się Marcin w odpowiedzi. – Mam dwie starsze siostry i trzech braci. Całe mnóstwo siostrzeńców i bratanic. Prawie trzydzieści osób.
- A ty?
- Co ja?
- Jedyny samotny? – odważyła się spytać i natychmiast zarumieniła. – Przepraszam, nie powinnam. To w końcu nie moja sprawa.
- Jak najbardziej samotny, jak najbardziej do wzięcia – odparł poważnie. – Rozumiem, czujesz się dziwnie, siedząc tutaj ze mną, obcym człowiekiem, zamiast z mężem we własnym domu.
- Niezupełnie. Ale masz rację, to dziwna sytuacja.
- Jednak i tak cieszę się, że jadąc natknąłem się właśnie na was. I że zgodziłaś się przyjąć zaproszenie.
- W zasadzie to nie miałam wyjścia.
- Czyli tonący brzytwy się chwyta – zażartował. Wcale nie miał jej za złe szczerości. Pasowała do niej, przywołując subtelny posmak fascynującej tajemniczości. Kusiła tą szczerością, uśmiechem i spojrzeniem, jak inne kobiety seksapilem oraz obnażonym ciałem.
- Może obejrzymy bajkę – odezwał się nieśmiało Szymek, postanawiając w końcu zwrócić na siebie uwagę.
- O tej godzinie? Chyba że znajdę coś na płycie. – Marcin podniósł się energicznie, podchodząc do telewizora. Całe szczęście, że czasami gościł dzieciaki rodzeństwa, znalazł więc bez problemu kilka filmów nawet nieźle dopasowanych do okazji. – Może być o reniferze?
- Tak. – Chłopcu było wszystko jedno, byle mógł pozostać w tym miejscu, przytulić się do mamy, nareszcie syty i bezpieczny. Ewa z roztargnieniem pogładziła jego wzburzoną czuprynę, zastanawiając się, czy Kamil ich szuka. Bardziej prawdopodobne było jednak to, że leży gdzieś półprzytomny, pogrążony w swych pijackich majakach. Patrzyła jak Marcin siada tuż obok Szymka, troskliwie otulając jego nogi kocem i znów miała ochotę się rozpłakać. Cztery lata temu jego ojciec też tak robił; teraz był raczej zdolny do przepędzenia chłopca kopniakiem niż do jakichkolwiek innych uczuć. Nie było potrzeby zadawać sobie po raz kolejny pytania dlaczego, powodów było kilka, a sam proces przemiany powolny i z początku prawie niezauważalny. Nie miała już nawet nadziei na to, że odwracalny. Szymek też chyba nie, bo od momentu wyjścia z domu Eweliny nie wspomniał o ojcu ani słowa.
Siedziała w milczeniu, wpatrzona w pełzający ogień na kominku, wsłuchana w odgłosy bajki, zastanawiając się co dalej. Mogli tu zostać do jutra, ale przecież nie dłużej. Wymienić zamki w mieszkaniu i nie wpuścić Kamila? Dostanie szału, a kiedy ją dorwie nie skończy się na jednym, średniej wielkości siniaku. Teraz była już tego pewna.
– O czym myślisz? – Z zadumy wyrwał ją głos mężczyzny. Zerknęła w dół, na głowę Szymka opartą o jej kolana. Chłopice chyba zasypiał, w czym nie było nic dziwnego, zważywszy na godzinę jaką wskazywał zegar.
– O kolejnej nocy – wyrwało się jej szczerze.
– Mam trzy sypialnie. Nie zaszkodzi jak jedną zagospodarujecie na dłużej.
– Zaszkodzi mojej dumie – mruknęła. Usłyszał te słowa, ale nie zaprotestował. Zmarszczył jedynie czoło, jakby niezadowolony z własnych myśli.
– Masz trochę racji – odezwał się w końcu. – Ale ja chcę jedynie pomóc. Nic poza tym – dodał, w duchu ganiąc się za bezczelne kłamstwo. Chociaż czy tak naprawdę mówił nieprawdę? Chciał pomóc, pragnął również czegoś więcej, lecz to pozostawało nadal w strefie marzeń i wcale nie zamierzał wykorzystywać sytuacji.
– Człowiek to samolubna istota, rzadko bezinteresowna. Nawet ci najbardziej szlachetni, poprawiają sobie humor, łechtają własne ego, udzielając się charytatywnie.
– Cyniczne. Bardzo cyniczne. Nie wierzysz w bezinteresowne dobro?
– Sama nie wiem – westchnęła. – Przez ostatnie miesiące bardzo się pogubiłam.
– To widać. – Z determinacją postanowił poruszyć delikatny temat, jakim było jej małżeństwo. – Chyba nie muszę pytać z jakiego powodu?
– Pytać możesz. To ja nie muszę odpowiadać.
– Za bardzo boli poruszanie tego tematu?
– Boli? – odparła z goryczą, tym razem spoglądając na niego. – Owszem, boli gdy mężczyzna, którego kochałam, którego poślubiłam i któremu urodziłam dziecko, stał się zapitym bydlakiem bez krzty sumienia.
– Rozwód…
– Na takie rzeczy trzeba mieć pieniądze. Chyba, nie mam o tym bladego pojęcia.
Z trudem powstrzymał się od wygłoszenia propozycji, że przecież może jej pożyczyć. Za to wskazał na pochrapującego chłopca i spytał, zmieniając temat:
– Zanieść go do łóżka?
– Tak.
Malec był leciutki jak piórko. Coś wymamrotał przez sen, ale nie obudził się. Kiedy położył go na skraju ogromnego łoża, a Ewa w pośpiechu ściągnęła mu spodnie i starannie opatuliła kołdrą. Marcin dyskretnie wycofał się z pokoju, z całego serca pragnąc, by jeszcze choć na chwilę do niego wróciła. Z drugiej jednak strony byliby sami, a jego pragnienia, mówiąc szczerze, stawały się coraz bardziej mroczne. Jeśli chęć przytulenia i pocałowania kobiety była oczywiście mrocznym pragnieniem. Roześmiał się cichutko, wrócił na kanapę, nalewając sobie po drodze kolejny kieliszek wina. Gdy rozległ się dźwięk telefonu, podskoczył jak oparzony, w popłochu usiłując wygrzebać z tylnej kieszeni spodni komórkę.
Podczas gdy on zmieszany tłumaczył się wzburzonej rodzicielce, Ewa przebrała się w zbyt obszerną piżamę, którą dostała od gospodarza, przemyła wodą twarz, pocałowała synka, a na samym końcu podeszła do sporych rozmiarów okna, z którego roztaczała się wspaniała panorama na miasto. Zastanawiała się, czy powinna się czegoś obawiać, czy jedynie czuć wdzięczność? Wyglądał przyzwoicie, zachowywał się nienagannie, ale na tym świecie nic nie było za darmo. Za wszystko przyjdzie kiedyś pora zapłacić, a ona bała się tej chwili. Jakim cudem jadąc samochodem, natknął się właśnie na nich? To było ogromne miasto, a ona nie wierzyła w przypadki. Zerknęła na drzwi. Na całe szczęście był w nich klucz, bo inaczej chyba nie zmrużyłaby tej nocy oka. Chyba powinna poprosić go o telefon i na wszelki wypadek zadzwonić do Eweliny. Nie, na to było już zbyt późno, ale mogłaby wysłać jej chociaż sms. Z adresem i krótkim wyjaśnieniem. A jeśli gospodarz poczuje się urażony? Trudno. Czasami lepiej się rozczarować wcześniej, na samym początku, niż po dłuższym czasie.
Weszła do salonu, starając się to robić jak najciszej. Telewizor był wygaszony, Marcin akurat z kimś rozmawiał. Dość szybko zorientowała się, że najpewniej z matką. Pożegnał się w końcu słowami: tak mamo, obiecuję, pojutrze przyjedziemy na obiad i sama zobaczysz, po czym rozłączył się i z widoczną ulgą odłożył aparat.
– Pożyczyłbyś mi swój telefon? – Aż podskoczył słysząc te słowa.
– Oczywiście, proszę.
Usiadła na fotelu, z wszelkich sił starając się to robić naturalnie. W pasiastej piżamie, w towarzystwie niewątpliwe seksownego mężczyzny, nie okazało się to wcale takie proste.
– Wyślę wiadomość przyjaciółce gdzie jesteśmy.
Skinął głową, wyrecytował adres, ale wcale nie wyglądał na niezadowolonego. Raczej na zamyślonego.
Podziękowała, gdy skończyła. Odłożyła telefon na szklanym blacie stołu, zastanawiając się co powinna zrobić. Chętnie zostałaby jeszcze krótką chwilę, napiła wina, posiedziała w milczeniu. Czy powinna?
– Nawet jakbyś się przytuliła do mej szerokiej piersi i wypłakała wszystkie smutki, obiecuję, że byłbym grzeczny – odezwał się żartobliwie, jakby odgadując jej myśli.
– Ja… – gwałtownie się zaczerwieniła.
– Trudno, zaczekam – westchnął teatralnie, nie spuszczając przy tym wzorku z jej zarumienionej i zmieszanej twarzy. – A tak serio, wypij ze mną jeszcze kieliszek wina, potem możesz pójść spać. Obiecuję, że będę się trzymał wyznaczonego dystansu.
– Jestem aż tak bardzo przewidywalna?
– Pewnych rzeczy nie trudno się domyślić.
– Chyba tak. Jednak pójdę spać.
– Dobrze. Ale pojutrze, a właściwie jutro jesteśmy zaproszeni na obiad.
– My?! – zdumiona Ewa przystanęła w miejscu. – Zwariowałeś?
– Moja mama uparła się poznać przyczynę mej nagłej nieobecności.
– I oczywiście szczegółowo przedstawiłeś jej sytuację? – spytała z ironią.
– Niezupełnie.
– Daj spokój. Nigdzie nie pojedziemy.
Marcin miał minę, jakby dyskusję na ten temat uważał w tym momencie za bezcelową. Napełnił kieliszki winem i jeden z nich podał milczącej kobiecie, wpatrującej się w jego ultra nowoczesną, designerską choinkę. Gdy usiadł, również zerknął w tamtą stronę i po raz pierwszy pożałował, że nie zainwestował w tradycyjne drzewko.
– Bardzo… oryginalne – odezwała się w końcu. – Chociaż na pierwszy rzut oka trudno rozpoznać, co to jest.
– Takie małe urozmaicenie.
– Nie wątpię – mruknęła, popijając wino. Z minuty na minutę czuła się coraz bardziej nieswojo. Blask ognia w kominku i małej lampki w rogu pokoju robił za jedyne oświetlenie. Za ogromnym oknem widać było pokryte bielą miasto, coraz mocniej padający śnieg i jasne niebo. Panowała cisza, przerywana jedynie trzaskiem płonącego drewna i ich głosami. Na kanapie siedział w swobodnej pozie obcy mężczyzna, przyglądający się jej z nieodgadnionym wyrazem twarzy, ubrany w zwykłą, rozciągniętą koszulkę i sprane dżinsy, boso, z potarganymi włosami. Zaledwie metr od niego ona, jedynie z zbyt obszernej piżamie, pełna wstydu z powodu myśli, które jak szalone wirowały w jej umyśle. Dopiero dziś, tutaj, zrozumiała jak długo była samotna. Jak bardzo brakowało jej ciepła drugiego człowieka.
Chyba pora pójść spać…
– Mam prezent dla Szymka – odezwał się nieoczekiwanie Marcin.
– Prezent?
– Lubi klocki lego?
– Skąd mam wiedzieć – uśmiechnęła się blado. – Pewnie tak.
– To dobrze.
– Nie powinieneś.
– Każdy ma prawo kupić dziecku zabawkę. Poza tym to nie ja, to gwiazdor – zażartował. Ciekawe co powie, gdy jej również wręczy niewielką paczuszkę? – Zaczekasz chwilę? Skoczę na dół, do samochodu, bo zostawiłem go w bagażniku.
Skinęła głową. Kilka minut później, lekko zasapany Marcin zaprezentował jej pudło bez miara rozmiarów małej szafy.
– Oszalałeś?! – jęknęła.
– Złe?
– Za duże… Spodziewałam się małej paczuszki, a nie tego!
– E tam. Co on by zrobił z jednym samochodzikiem? Nie patrz na mnie z takim przerażeniem. Chciałem sprawić mu frajdę i tylko tyle.
Odstawiła kieliszek i wstała. Może i miał rację, tylko jakim cudem ukryją to przed Kamilem? No właśnie, Kamil. Przez ostatni kwadrans prawie o nim zapomniała, teraz problemy powróciły, na nowo rozpalając gorycz w sercu. A przecież porzucenie go mogło jej wyjść tylko na dobre. Dlaczego tak bardzo bała się tej decyzji?
– O czym rozmyślasz? – Marcin podszedł bliżej, tak blisko, że mogła poczuć ciepło jego ciała i oddechu. Uniosła lekko głowę, spoglądając mu prosto w oczy.
– O przyszłych potyczkach, zbrojnych walkach i pełnych obelg przepychankach.
– Zrozumiałem, że zdecydowałaś się odejść od męża. Dlaczego nie wcześniej?
– Strach, a zwłaszcza obawa przed nieznanym, bywa paraliżującym uczuciem.
– Nawet jeśli on cię bił?
– Dziś zdarzyło się to po raz pierwszy.
– No tak – bardzo delikatnie pogładził opuszkiem palca siniaka na jej policzku. – Czy mogę mieć nadzieję, że mój udział miał też mały wpływ na podjęcie decyzji?
– Nie myślałam o tym w ten sposób – leciutko uśmiechnęła się. – Lecz trzeba przyznać, że w przeciągu ostatnich godzin ogrzało się nie tylko moje ciało. Jak to się stało, że natknąłeś się właśnie na nas?
– Powinnaś dodać, że prawie was przejechałem – zażartował. – No dobrze, przyznam się. Pojechałem pod wasze mieszkanie, ale okna były ciemne. Pomyślałem, że to niemożliwe, abyście o tej porze już spali, więc zacząłem bez celu błąkać się po najbliższych uliczkach, łudząc się, że przytrafi się cud. No i dostałem swój prezent na gwiazdkę.
– Mężatkę z dzieckiem, obarczoną tysiącami problemów, niepewną własnych planów, z mężem pijakiem na karku?
– Niezupełnie – pochylił się i wyszeptał jej do ucha. – Piękną kobietę, która od pierwszego spotkania zauroczyła mnie tak bardzo, że przez ostatnie dwa dni nie byłem zdolny rozmyślać o niczym innym. A teraz lepiej idź spać Ewo, bo wolałbym abyś zakończyła jeden związek zanim podejmiesz decyzję o kolejnym. Jestem słabym człowiekiem, w dodatku strasznie głodnym twojej obecności, a z każdą chwilą czegoś więcej…
Zadziwił ją. Żeby tak bezpośrednio?
– Zauroczony mną?
– To takie dziwne?
– No nie… – odparła niepewnie. Zmieszana, bo ona nic do niego nie czuła. Owszem, był seksowny, mógł się podobać. Akurat teraz nie miała jednak głowy do takich rzeczy. Miał rację. Musi zakończyć swoje małżeństwo. Przestać się w końcu bać, pokonać własne obawy i podjąć decyzje, które zmienią dotychczasową rzeczywistość. Musi to zrobić dla Szymka i dla siebie samej. Później być może… Uśmiechnęła się do własnych myśli. Wcale nie był nieprzyjemne. Spojrzała jeszcze raz w pociemniałe z emocji oczy Marcina i bardzo delikatnie pocałowała go w policzek.
– To podziękowanie – szepnęła mu na ucho. Nie poruszył się i nie objął jej, choć miał na to tak szaloną ochotę. – Wiesz, że będziesz musiał zaczekać? O ile w ogóle coś z tego będzie…
– Zaczekam.
– Trafiłeś na mnie w bardzo nieodpowiednim momencie. Nieodpowiednim dla ciebie, choć dla mnie jak najbardziej korzystnym.
– Tym bardziej zaczekam.
– Przestałam czuć zdziwienie czy zakłopotanie, za to teraz pojawiła się irytacja. Zawsze bywasz tak uparty?
– Wszystko jest lepsze od obojętności.
Pokiwała zrezygnowana głową. Ale nie mógł nie zauważyć blasku w przejrzystych, błękitnych oczach. Blasku, którego wcześniej tam nie było.
– Pójdę już spać – powiedziała tylko.
– Dobrze.
Lecz kiedy chciała się oddalić, chwycił jej dłoń i przyciągnął ku sobie. Potem ucałował ją z błyskiem w oku oraz niezwykłą czułością. Zarumieniła się.
– Dobranoc Ewo.
– Dobranoc – odpowiedziała jedynie, w pośpiechu kierując się do sypialni. Zamknęła drzwi, przekręciła klucz w zamku i przytuliła się do ciepłego ciałka Szymka. Bardzo długo leżała w bezruchu, patrząc na wirujące za oknem płatki śniegu. Nadal brakowało jej sił na przyszłą walkę. Lecz tym razem znalazła się w punkcie, z którego nie chciała i nie mogła zawrócić. No i pojawił się Marcin…
– Pomyślę o tym jutro – wyszeptała sennie. Nie dlatego, że znajomość z nim była kłopotem. Wręcz przeciwnie. Ale musiała zrobić miejsce na nowe marzenia. By zacząć budować coś od nowa, musiała wyburzyć ruiny dotychczasowego związku, straszące odrapanymi murami, wybitymi oknami i bijącym od nich chłodem. Uśmiechnęła się i z tym uśmiechem na ustach w końcu zasnęła.

koniec, jakby kto nie wiedział ;-)

24 komentarze:

  1. A może jednak nie koniec ....

    OdpowiedzUsuń
  2. Babeczko! Kontynuuj, proszę! M.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejka Babeczko
    Jak to koniec???? Już? A ja czekałam na to by dowiedzieć się jaka bedzie reakcja małego Szymka na prezent od Gwiazdora Marcina ehhh a to już koniec....Cóż ale skoro koniec to koniec, zostaje mi wymarzyć we własnej głowie inny koniec tej bardzo pięknej historii ,pozdrawiam serdecznie Anna

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja Babeczko z chęcią poznalabym dalsze losy tych bohaterów. Stworzyłaś naprawdę interesujące postacie i ciekawą historię. Em. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Koniec??!No co ty!a gdzie reakcja na zmiany Szymka,przyszlego eks,rodziny???Mialas racje piszac w zapowiedzi,iz bedzie malo scen lozkowych...poza spaniem z synem zero(;
    Moze taki maly fragmencik...nie daj sie prosic Babeczko!M123

    OdpowiedzUsuń
  6. omg! I już? A może najdzie Cię natchnienie na jakiś świąteczno-noworoczny ciąg dalszy bo to fajne opowiadanie może być

    OdpowiedzUsuń
  7. Epickie, epickie i jeszcze raz epickie, ale brakuje zakończenia. :(
    Proszę o kontynuację. Zresztą jak widzę nie jestem osamotniona w swych błaganiach. ;)
    K.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak Babeczka by sue zgodzila to moze by powstalo cos gdzie by czytelnicy alternatywne zakonczenia lub ciagi dalsze pisali. Taka czrsc zaangazowana. Jak by ktos lubil

    A tak przy okazji fajnie ze wrocilas gdziekolwiek bedac.

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja tak na temat innego opowiadanka. Co będzie z "Nie umiem stąpać tak cicho "? Nie dokończyłaś go, a mnie bardzo zaciekawiło :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Zakończone idealnie. Bardzo piękne, subtelne opowiadanie. Dziękuję za nie.
    AW z WW

    OdpowiedzUsuń
  11. A co dostanie Ewa? ;<
    Nooo weeeeź.

    A tak poza tym szczęścia w Nowym Roku, wytrwałości i duuuuuużo zdrowia ;3

    OdpowiedzUsuń
  12. ojj nie możesz skończyć w takim momencie..muszą być ze sobą tak oficjalnie xd

    OdpowiedzUsuń
  13. Cos chyba poprzedni komentarz sie nie dodal :( w kazdym razie skroce go i napisze ze EPILOG POPROSZE ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Fajnie się czyta, ale tak szczerze to opowiadanie jest o niczym. Nie ma kompletnie zakończenia. Rozbudziłaś nasze zainteresowanie i tyle. To tak jakbyś wyciągnęła rękę z cukierkiem do Twojej córki i go zabrała. Zawsze Twoje opowiadania miały ciekawe zakończenia, a to nie. Tak jakby Ci się nagle pomysł skończył...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że Babeczka celowo zakończyła opowiadanie w ten sposób, żebyśmy to my mogli sobie „dopisać" zakończenie. Ja dla mnie rewelacja ;D

      Usuń
  15. Bardzo mi się skojarzyło to z duchem świąt. Jednak zaczynamy na nowo go czuć. Tutaj nowa :D

    Zakończenie może będzie może nie... ;) we will se...

    Też piszę i uwielbiam czytać. Chcę zatem wymienić się na trochę inną dziedzinę pisania czyli trochę kryminału i romansu. Jeżeli znasz postać Sherlocka Holmesa, możesz zobaczyć jej inny wymiar :) Serdecznie zapraszamy z przyjaciółką :* :* :* Będę czytać dalej twoje opowiadania. :)

    http://czarna-mamba481516.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  16. Uzależniłam się od tego bloga Czekam i czekam na dalszy ciąg nie zakończonych opowiadań, kiedy skończy sie moja udręka

    OdpowiedzUsuń
  17. Droga Babeczko, mam nadzieję, że zdrówko wraz z Nowym Rokiem dopisuje a i ciąża nie powoduje już wymiotów. Od publikacji ostatniego opowiadania minął już miesiąc, zapewne rzesza fanów się za Tobą stęskniła. Mam głęboką nadzieję, że ze zdrówkiem i ciążą wszystko dobrze. Czekam z utęsknieniem na Twój powrót, na kontynuację zaczętych opowiadań i być może nowych. Życzę weny twórczej i czekam na teksty.
    pozdrawiam Fanka

    OdpowiedzUsuń
  18. Wiesz, moim zdaniem nie powinnaś kontynuować, bo właśnie takie niedokończone teksty są moim zdaniem w porządku. Napisałaś ten tekst tak, że zostaje pozytywne odczucie potrzeby dalszej akcji, a nie negatyw, że urwałaś w połowie jakiegoś epizodu, np. kiedy rozmawiał ze swoją mamą przez telefon.

    OdpowiedzUsuń
  19. Czy skąńczysz tą historie jestem nowa i spodobała mi się najbardziej

    OdpowiedzUsuń
  20. A może ....
    "Tylko śniegu nie brak 2" pod choinkę?
    Marzenie...

    OdpowiedzUsuń
  21. chętnie przeczytałabym jeszcze jedną część o wizycie u jego rodziców, o zakończeniu jej małżeństwa i oczywiście o ich związku pełnym miłości i namiętności a także bardzo rodzinnym ze względu na Szymka i ich wspólnego dziecka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie tak, ale pozostawiłam coś dla wyobraźni czytelników :-)

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.