link do części I - klik
Tylko śniegu nie brak (II)
Czuła przyjemne ciepło, rozchodzące się po całym ciele, docierające do koniuszków zziębniętych palców. Z zamkniętymi oczyma, delektowała się smakiem i zapachem aromatycznej herbaty, której pełen kubek trzymała teraz w skostniałych z zimna dłoniach.
Tylko śniegu nie brak (II)
Czuła przyjemne ciepło, rozchodzące się po całym ciele, docierające do koniuszków zziębniętych palców. Z zamkniętymi oczyma, delektowała się smakiem i zapachem aromatycznej herbaty, której pełen kubek trzymała teraz w skostniałych z zimna dłoniach.
Słyszała wesoły, pełen
zaciekawienia głos Szymka, poważny, a jednak lekko rozbawiony Marcina i po raz
kolejny zadała sobie pytanie czy dobrze zrobiła? Niesłusznie, bo przecież tak
naprawdę jaki miała wybór? Spędzić noc na dworcu? Poprosić o pomoc Ewelinę?
Wrócić do własnego mieszkania? Wybrała chyba najmniejsze zło, choć czuła się
przy tym zmieszana i zakłopotana. Nie znała tego mężczyzny, nic o nim nie wiedziała.
Zaledwie kilka minut temu dowiedziała się jak ma na imię. A chwilę potem
znalazła się w jego mieszkaniu, troskliwie opatulona kocem, potraktowana z
czułością, której tak długo nie zaznała. W momencie, gdy delikatnie pogładził
kciukiem jej policzek, upchnęła w najdalszy kąt swej duszy wszelkie obawy, cały
strach, chcąc chociaż przez moment poczuć się bezpiecznie.
- Zjesz coś? – Z
zamyślenia wyrwał ją głos Marcina. Stał tuż obok, patrząc na nią z troską
pomieszaną z zachwytem. Czasami tylko marszczył z niezadowoleniem brwi, gdy
jego wzrok spoczywał na sporym siniaku, widniejącym na jej twarzy.
- Nie jestem głodna, a jedynie
zmęczona.
- Mam łososia, sałatkę
i jakieś ciasta. Niewiele, ale nie planowałem spędzić świąt w domu.
- Czy ja…
- Nic z tych rzeczy –
usiadł tuż obok, na skraju sofy. – Miałem powód, by wcześniej wrócić do domu.
Muszę jedynie zadzwonić do rodziców, by nie denerwowali się moją nieobecnością.
- Rodzinne święta –
uśmiechnęła się lekko. Serce Marcina podskoczyło, wywinęło fikołka, a potem
wróciło na miejsce, choć stanowczo biło zbyt mocno i zbyt głośno. Miał
wrażenie, że echo tego bicia słychać w całym pokoju.
Chłopiec usiadł w
fotelu, pochłaniając w pośpiechu zawartość swego talerza, co chwila zerkając
łakomie w kierunku kubka pełnego gorącego kakao. On stanowczo uważał, że
postąpili jak najbardziej słusznie. Tutaj było ciepło, przyjemnie, a poza tym
polubił nieznajomego z kawiarni.
- Bardzo rodzinne –
roześmiał się Marcin w odpowiedzi. – Mam dwie starsze siostry i trzech braci. Całe
mnóstwo siostrzeńców i bratanic. Prawie trzydzieści osób.
- A ty?
- Co ja?
- Jedyny samotny? –
odważyła się spytać i natychmiast zarumieniła. – Przepraszam, nie powinnam. To
w końcu nie moja sprawa.
- Jak najbardziej
samotny, jak najbardziej do wzięcia – odparł poważnie. – Rozumiem, czujesz się
dziwnie, siedząc tutaj ze mną, obcym człowiekiem, zamiast z mężem we własnym
domu.
- Niezupełnie. Ale masz
rację, to dziwna sytuacja.
- Jednak i tak cieszę się,
że jadąc natknąłem się właśnie na was. I że zgodziłaś się przyjąć zaproszenie.
- W zasadzie to nie
miałam wyjścia.
- Czyli tonący brzytwy
się chwyta – zażartował. Wcale nie miał jej za złe szczerości. Pasowała do
niej, przywołując subtelny posmak fascynującej tajemniczości. Kusiła tą
szczerością, uśmiechem i spojrzeniem, jak inne kobiety seksapilem oraz
obnażonym ciałem.
- Może obejrzymy bajkę
– odezwał się nieśmiało Szymek, postanawiając w końcu zwrócić na siebie uwagę.
- O tej godzinie? Chyba
że znajdę coś na płycie. – Marcin podniósł się energicznie, podchodząc do telewizora.
Całe szczęście, że czasami gościł dzieciaki rodzeństwa, znalazł więc bez
problemu kilka filmów nawet nieźle dopasowanych do okazji. – Może być o
reniferze?
- Tak. – Chłopcu było
wszystko jedno, byle mógł pozostać w tym miejscu, przytulić się do mamy,
nareszcie syty i bezpieczny. Ewa z roztargnieniem pogładziła jego wzburzoną
czuprynę, zastanawiając się, czy Kamil ich szuka. Bardziej prawdopodobne było
jednak to, że leży gdzieś półprzytomny, pogrążony w swych pijackich majakach.
Patrzyła jak Marcin siada tuż obok Szymka, troskliwie otulając jego nogi kocem
i znów miała ochotę się rozpłakać. Cztery lata temu jego ojciec też tak robił;
teraz był raczej zdolny do przepędzenia chłopca kopniakiem niż do jakichkolwiek
innych uczuć. Nie było potrzeby zadawać sobie po raz kolejny pytania dlaczego, powodów
było kilka, a sam proces przemiany powolny i z początku prawie niezauważalny.
Nie miała już nawet nadziei na to, że odwracalny. Szymek też chyba nie, bo od
momentu wyjścia z domu Eweliny nie wspomniał o ojcu ani słowa.
Siedziała w milczeniu,
wpatrzona w pełzający ogień na kominku, wsłuchana w odgłosy bajki,
zastanawiając się co dalej. Mogli tu zostać do jutra, ale przecież nie dłużej. Wymienić
zamki w mieszkaniu i nie wpuścić Kamila? Dostanie szału, a kiedy ją dorwie nie
skończy się na jednym, średniej wielkości siniaku. Teraz była już tego pewna.
– O czym myślisz?
– Z zadumy wyrwał ją głos mężczyzny. Zerknęła w dół, na głowę Szymka opartą o
jej kolana. Chłopice chyba zasypiał, w czym nie było nic dziwnego, zważywszy na
godzinę jaką wskazywał zegar.
– O kolejnej nocy
– wyrwało się jej szczerze.
– Mam trzy
sypialnie. Nie zaszkodzi jak jedną zagospodarujecie na dłużej.
– Zaszkodzi mojej dumie
– mruknęła. Usłyszał te słowa, ale nie zaprotestował. Zmarszczył jedynie czoło,
jakby niezadowolony z własnych myśli.
– Masz trochę
racji – odezwał się w końcu. – Ale ja chcę jedynie pomóc. Nic poza tym – dodał,
w duchu ganiąc się za bezczelne kłamstwo. Chociaż czy tak naprawdę mówił
nieprawdę? Chciał pomóc, pragnął również czegoś więcej, lecz to pozostawało
nadal w strefie marzeń i wcale nie zamierzał wykorzystywać sytuacji.
– Człowiek to
samolubna istota, rzadko bezinteresowna. Nawet ci najbardziej szlachetni,
poprawiają sobie humor, łechtają własne ego, udzielając się charytatywnie.
– Cyniczne. Bardzo
cyniczne. Nie wierzysz w bezinteresowne dobro?
– Sama nie wiem –
westchnęła. – Przez ostatnie miesiące bardzo się pogubiłam.
– To widać. – Z
determinacją postanowił poruszyć delikatny temat, jakim było jej małżeństwo. –
Chyba nie muszę pytać z jakiego powodu?
– Pytać możesz. To
ja nie muszę odpowiadać.
– Za bardzo boli
poruszanie tego tematu?
– Boli? – odparła
z goryczą, tym razem spoglądając na niego. – Owszem, boli gdy mężczyzna,
którego kochałam, którego poślubiłam i któremu urodziłam dziecko, stał się
zapitym bydlakiem bez krzty sumienia.
– Rozwód…
– Na takie rzeczy
trzeba mieć pieniądze. Chyba, nie mam o tym bladego pojęcia.
Z trudem powstrzymał się
od wygłoszenia propozycji, że przecież może jej pożyczyć. Za to wskazał na
pochrapującego chłopca i spytał, zmieniając temat:
– Zanieść go do
łóżka?
– Tak.
Malec był leciutki jak
piórko. Coś wymamrotał przez sen, ale nie obudził się. Kiedy położył go na
skraju ogromnego łoża, a Ewa w pośpiechu ściągnęła mu spodnie i starannie
opatuliła kołdrą. Marcin dyskretnie wycofał się z pokoju, z całego serca
pragnąc, by jeszcze choć na chwilę do niego wróciła. Z drugiej jednak strony
byliby sami, a jego pragnienia, mówiąc szczerze, stawały się coraz bardziej
mroczne. Jeśli chęć przytulenia i pocałowania kobiety była oczywiście mrocznym
pragnieniem. Roześmiał się cichutko, wrócił na kanapę, nalewając sobie po
drodze kolejny kieliszek wina. Gdy rozległ się dźwięk telefonu, podskoczył jak
oparzony, w popłochu usiłując wygrzebać z tylnej kieszeni spodni komórkę.
Podczas gdy on
zmieszany tłumaczył się wzburzonej rodzicielce, Ewa przebrała się w zbyt
obszerną piżamę, którą dostała od gospodarza, przemyła wodą twarz, pocałowała
synka, a na samym końcu podeszła do sporych rozmiarów okna, z którego
roztaczała się wspaniała panorama na miasto. Zastanawiała się, czy powinna się
czegoś obawiać, czy jedynie czuć wdzięczność? Wyglądał przyzwoicie, zachowywał
się nienagannie, ale na tym świecie nic nie było za darmo. Za wszystko
przyjdzie kiedyś pora zapłacić, a ona bała się tej chwili. Jakim cudem jadąc
samochodem, natknął się właśnie na nich? To było ogromne miasto, a ona nie
wierzyła w przypadki. Zerknęła na drzwi. Na całe szczęście był w nich klucz, bo
inaczej chyba nie zmrużyłaby tej nocy oka. Chyba powinna poprosić go o telefon
i na wszelki wypadek zadzwonić do Eweliny. Nie, na to było już zbyt późno, ale
mogłaby wysłać jej chociaż sms. Z adresem i krótkim wyjaśnieniem. A jeśli
gospodarz poczuje się urażony? Trudno. Czasami lepiej się rozczarować
wcześniej, na samym początku, niż po dłuższym czasie.
Weszła do salonu,
starając się to robić jak najciszej. Telewizor był wygaszony, Marcin akurat z
kimś rozmawiał. Dość szybko zorientowała się, że najpewniej z matką. Pożegnał
się w końcu słowami: tak mamo, obiecuję, pojutrze przyjedziemy na obiad i sama
zobaczysz, po czym rozłączył się i z widoczną ulgą odłożył aparat.
– Pożyczyłbyś mi
swój telefon? – Aż podskoczył słysząc te słowa.
– Oczywiście,
proszę.
Usiadła na fotelu, z
wszelkich sił starając się to robić naturalnie. W pasiastej piżamie, w
towarzystwie niewątpliwe seksownego mężczyzny, nie okazało się to wcale takie
proste.
– Wyślę wiadomość
przyjaciółce gdzie jesteśmy.
Skinął głową,
wyrecytował adres, ale wcale nie wyglądał na niezadowolonego. Raczej na
zamyślonego.
Podziękowała, gdy
skończyła. Odłożyła telefon na szklanym blacie stołu, zastanawiając się co
powinna zrobić. Chętnie zostałaby jeszcze krótką chwilę, napiła wina,
posiedziała w milczeniu. Czy powinna?
– Nawet jakbyś się
przytuliła do mej szerokiej piersi i wypłakała wszystkie smutki, obiecuję, że
byłbym grzeczny – odezwał się żartobliwie, jakby odgadując jej myśli.
– Ja… – gwałtownie
się zaczerwieniła.
– Trudno, zaczekam
– westchnął teatralnie, nie spuszczając przy tym wzorku z jej zarumienionej i
zmieszanej twarzy. – A tak serio, wypij ze mną jeszcze kieliszek wina, potem
możesz pójść spać. Obiecuję, że będę się trzymał wyznaczonego dystansu.
– Jestem aż tak
bardzo przewidywalna?
– Pewnych rzeczy
nie trudno się domyślić.
– Chyba tak.
Jednak pójdę spać.
– Dobrze. Ale
pojutrze, a właściwie jutro jesteśmy zaproszeni na obiad.
– My?! – zdumiona
Ewa przystanęła w miejscu. – Zwariowałeś?
– Moja mama uparła
się poznać przyczynę mej nagłej nieobecności.
– I oczywiście
szczegółowo przedstawiłeś jej sytuację? – spytała z ironią.
– Niezupełnie.
– Daj spokój.
Nigdzie nie pojedziemy.
Marcin miał minę, jakby
dyskusję na ten temat uważał w tym momencie za bezcelową. Napełnił kieliszki
winem i jeden z nich podał milczącej kobiecie, wpatrującej się w jego ultra
nowoczesną, designerską choinkę. Gdy usiadł, również zerknął w tamtą stronę i
po raz pierwszy pożałował, że nie zainwestował w tradycyjne drzewko.
– Bardzo…
oryginalne – odezwała się w końcu. – Chociaż na pierwszy rzut oka trudno
rozpoznać, co to jest.
– Takie małe
urozmaicenie.
– Nie wątpię –
mruknęła, popijając wino. Z minuty na minutę czuła się coraz bardziej nieswojo.
Blask ognia w kominku i małej lampki w rogu pokoju robił za jedyne oświetlenie.
Za ogromnym oknem widać było pokryte bielą miasto, coraz mocniej padający śnieg
i jasne niebo. Panowała cisza, przerywana jedynie trzaskiem płonącego drewna i
ich głosami. Na kanapie siedział w swobodnej pozie obcy mężczyzna,
przyglądający się jej z nieodgadnionym wyrazem twarzy, ubrany w zwykłą,
rozciągniętą koszulkę i sprane dżinsy, boso, z potarganymi włosami. Zaledwie
metr od niego ona, jedynie z zbyt obszernej piżamie, pełna wstydu z powodu
myśli, które jak szalone wirowały w jej umyśle. Dopiero dziś, tutaj, zrozumiała
jak długo była samotna. Jak bardzo brakowało jej ciepła drugiego człowieka.
Chyba pora pójść spać…
– Mam prezent dla
Szymka – odezwał się nieoczekiwanie Marcin.
– Prezent?
– Lubi klocki
lego?
– Skąd mam
wiedzieć – uśmiechnęła się blado. – Pewnie tak.
– To dobrze.
– Nie powinieneś.
– Każdy ma prawo
kupić dziecku zabawkę. Poza tym to nie ja, to gwiazdor – zażartował. Ciekawe co
powie, gdy jej również wręczy niewielką paczuszkę? – Zaczekasz chwilę? Skoczę
na dół, do samochodu, bo zostawiłem go w bagażniku.
Skinęła głową. Kilka
minut później, lekko zasapany Marcin zaprezentował jej pudło bez miara
rozmiarów małej szafy.
– Oszalałeś?! –
jęknęła.
– Złe?
– Za duże…
Spodziewałam się małej paczuszki, a nie tego!
– E tam. Co on by
zrobił z jednym samochodzikiem? Nie patrz na mnie z takim przerażeniem.
Chciałem sprawić mu frajdę i tylko tyle.
Odstawiła kieliszek i
wstała. Może i miał rację, tylko jakim cudem ukryją to przed Kamilem? No
właśnie, Kamil. Przez ostatni kwadrans prawie o nim zapomniała, teraz problemy
powróciły, na nowo rozpalając gorycz w sercu. A przecież porzucenie go mogło
jej wyjść tylko na dobre. Dlaczego tak bardzo bała się tej decyzji?
– O czym
rozmyślasz? – Marcin podszedł bliżej, tak blisko, że mogła poczuć ciepło jego
ciała i oddechu. Uniosła lekko głowę, spoglądając mu prosto w oczy.
– O przyszłych
potyczkach, zbrojnych walkach i pełnych obelg przepychankach.
– Zrozumiałem, że
zdecydowałaś się odejść od męża. Dlaczego nie wcześniej?
– Strach, a
zwłaszcza obawa przed nieznanym, bywa paraliżującym uczuciem.
– Nawet jeśli on
cię bił?
– Dziś zdarzyło
się to po raz pierwszy.
– No tak – bardzo
delikatnie pogładził opuszkiem palca siniaka na jej policzku. – Czy mogę mieć
nadzieję, że mój udział miał też mały wpływ na podjęcie decyzji?
– Nie myślałam o
tym w ten sposób – leciutko uśmiechnęła się. – Lecz trzeba przyznać, że w
przeciągu ostatnich godzin ogrzało się nie tylko moje ciało. Jak to się stało,
że natknąłeś się właśnie na nas?
– Powinnaś dodać,
że prawie was przejechałem – zażartował. – No dobrze, przyznam się. Pojechałem
pod wasze mieszkanie, ale okna były ciemne. Pomyślałem, że to niemożliwe,
abyście o tej porze już spali, więc zacząłem bez celu błąkać się po
najbliższych uliczkach, łudząc się, że przytrafi się cud. No i dostałem swój
prezent na gwiazdkę.
– Mężatkę z
dzieckiem, obarczoną tysiącami problemów, niepewną własnych planów, z mężem
pijakiem na karku?
– Niezupełnie –
pochylił się i wyszeptał jej do ucha. – Piękną kobietę, która od pierwszego
spotkania zauroczyła mnie tak bardzo, że przez ostatnie dwa dni nie byłem
zdolny rozmyślać o niczym innym. A teraz lepiej idź spać Ewo, bo wolałbym abyś
zakończyła jeden związek zanim podejmiesz decyzję o kolejnym. Jestem słabym
człowiekiem, w dodatku strasznie głodnym twojej obecności, a z każdą chwilą
czegoś więcej…
Zadziwił ją. Żeby tak
bezpośrednio?
– Zauroczony mną?
– To takie dziwne?
– No nie… –
odparła niepewnie. Zmieszana, bo ona nic do niego nie czuła. Owszem, był
seksowny, mógł się podobać. Akurat teraz nie miała jednak głowy do takich
rzeczy. Miał rację. Musi zakończyć swoje małżeństwo. Przestać się w końcu bać,
pokonać własne obawy i podjąć decyzje, które zmienią dotychczasową
rzeczywistość. Musi to zrobić dla Szymka i dla siebie samej. Później być może…
Uśmiechnęła się do własnych myśli. Wcale nie był nieprzyjemne. Spojrzała
jeszcze raz w pociemniałe z emocji oczy Marcina i bardzo delikatnie pocałowała
go w policzek.
– To podziękowanie
– szepnęła mu na ucho. Nie poruszył się i nie objął jej, choć miał na to tak
szaloną ochotę. – Wiesz, że będziesz musiał zaczekać? O ile w ogóle coś z tego
będzie…
– Zaczekam.
– Trafiłeś na mnie
w bardzo nieodpowiednim momencie. Nieodpowiednim dla ciebie, choć dla mnie jak
najbardziej korzystnym.
– Tym bardziej
zaczekam.
– Przestałam czuć
zdziwienie czy zakłopotanie, za to teraz pojawiła się irytacja. Zawsze bywasz
tak uparty?
– Wszystko jest
lepsze od obojętności.
Pokiwała zrezygnowana
głową. Ale nie mógł nie zauważyć blasku w przejrzystych, błękitnych oczach.
Blasku, którego wcześniej tam nie było.
– Pójdę już spać –
powiedziała tylko.
– Dobrze.
Lecz kiedy chciała się
oddalić, chwycił jej dłoń i przyciągnął ku sobie. Potem ucałował ją z błyskiem
w oku oraz niezwykłą czułością. Zarumieniła się.
– Dobranoc Ewo.
– Dobranoc –
odpowiedziała jedynie, w pośpiechu kierując się do sypialni. Zamknęła drzwi,
przekręciła klucz w zamku i przytuliła się do ciepłego ciałka Szymka. Bardzo
długo leżała w bezruchu, patrząc na wirujące za oknem płatki śniegu. Nadal
brakowało jej sił na przyszłą walkę. Lecz tym razem znalazła się w punkcie, z
którego nie chciała i nie mogła zawrócić. No i pojawił się Marcin…
– Pomyślę o tym
jutro – wyszeptała sennie. Nie dlatego, że znajomość z nim była kłopotem. Wręcz
przeciwnie. Ale musiała zrobić miejsce na nowe marzenia. By zacząć budować coś
od nowa, musiała wyburzyć ruiny dotychczasowego związku, straszące odrapanymi
murami, wybitymi oknami i bijącym od nich chłodem. Uśmiechnęła się i z tym
uśmiechem na ustach w końcu zasnęła.
A może jednak nie koniec ....
OdpowiedzUsuńBabeczko! Kontynuuj, proszę! M.
OdpowiedzUsuńHejka Babeczko
OdpowiedzUsuńJak to koniec???? Już? A ja czekałam na to by dowiedzieć się jaka bedzie reakcja małego Szymka na prezent od Gwiazdora Marcina ehhh a to już koniec....Cóż ale skoro koniec to koniec, zostaje mi wymarzyć we własnej głowie inny koniec tej bardzo pięknej historii ,pozdrawiam serdecznie Anna
A ja Babeczko z chęcią poznalabym dalsze losy tych bohaterów. Stworzyłaś naprawdę interesujące postacie i ciekawą historię. Em. :)
OdpowiedzUsuńKoniec??!No co ty!a gdzie reakcja na zmiany Szymka,przyszlego eks,rodziny???Mialas racje piszac w zapowiedzi,iz bedzie malo scen lozkowych...poza spaniem z synem zero(;
OdpowiedzUsuńMoze taki maly fragmencik...nie daj sie prosic Babeczko!M123
omg! I już? A może najdzie Cię natchnienie na jakiś świąteczno-noworoczny ciąg dalszy bo to fajne opowiadanie może być
OdpowiedzUsuńEpickie, epickie i jeszcze raz epickie, ale brakuje zakończenia. :(
OdpowiedzUsuńProszę o kontynuację. Zresztą jak widzę nie jestem osamotniona w swych błaganiach. ;)
K.
Jak Babeczka by sue zgodzila to moze by powstalo cos gdzie by czytelnicy alternatywne zakonczenia lub ciagi dalsze pisali. Taka czrsc zaangazowana. Jak by ktos lubil
OdpowiedzUsuńA tak przy okazji fajnie ze wrocilas gdziekolwiek bedac.
A ja tak na temat innego opowiadanka. Co będzie z "Nie umiem stąpać tak cicho "? Nie dokończyłaś go, a mnie bardzo zaciekawiło :)
OdpowiedzUsuńZakończone idealnie. Bardzo piękne, subtelne opowiadanie. Dziękuję za nie.
OdpowiedzUsuńAW z WW
A co dostanie Ewa? ;<
OdpowiedzUsuńNooo weeeeź.
A tak poza tym szczęścia w Nowym Roku, wytrwałości i duuuuuużo zdrowia ;3
ojj nie możesz skończyć w takim momencie..muszą być ze sobą tak oficjalnie xd
OdpowiedzUsuńCos chyba poprzedni komentarz sie nie dodal :( w kazdym razie skroce go i napisze ze EPILOG POPROSZE ;)
OdpowiedzUsuńEpilog! Prosimy! ; )
OdpowiedzUsuńFajnie się czyta, ale tak szczerze to opowiadanie jest o niczym. Nie ma kompletnie zakończenia. Rozbudziłaś nasze zainteresowanie i tyle. To tak jakbyś wyciągnęła rękę z cukierkiem do Twojej córki i go zabrała. Zawsze Twoje opowiadania miały ciekawe zakończenia, a to nie. Tak jakby Ci się nagle pomysł skończył...
OdpowiedzUsuńMyślę, że Babeczka celowo zakończyła opowiadanie w ten sposób, żebyśmy to my mogli sobie „dopisać" zakończenie. Ja dla mnie rewelacja ;D
UsuńBardzo mi się skojarzyło to z duchem świąt. Jednak zaczynamy na nowo go czuć. Tutaj nowa :D
OdpowiedzUsuńZakończenie może będzie może nie... ;) we will se...
Też piszę i uwielbiam czytać. Chcę zatem wymienić się na trochę inną dziedzinę pisania czyli trochę kryminału i romansu. Jeżeli znasz postać Sherlocka Holmesa, możesz zobaczyć jej inny wymiar :) Serdecznie zapraszamy z przyjaciółką :* :* :* Będę czytać dalej twoje opowiadania. :)
http://czarna-mamba481516.blogspot.com/?m=1
Uzależniłam się od tego bloga Czekam i czekam na dalszy ciąg nie zakończonych opowiadań, kiedy skończy sie moja udręka
OdpowiedzUsuńDroga Babeczko, mam nadzieję, że zdrówko wraz z Nowym Rokiem dopisuje a i ciąża nie powoduje już wymiotów. Od publikacji ostatniego opowiadania minął już miesiąc, zapewne rzesza fanów się za Tobą stęskniła. Mam głęboką nadzieję, że ze zdrówkiem i ciążą wszystko dobrze. Czekam z utęsknieniem na Twój powrót, na kontynuację zaczętych opowiadań i być może nowych. Życzę weny twórczej i czekam na teksty.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Fanka
Wiesz, moim zdaniem nie powinnaś kontynuować, bo właśnie takie niedokończone teksty są moim zdaniem w porządku. Napisałaś ten tekst tak, że zostaje pozytywne odczucie potrzeby dalszej akcji, a nie negatyw, że urwałaś w połowie jakiegoś epizodu, np. kiedy rozmawiał ze swoją mamą przez telefon.
OdpowiedzUsuńCzy skąńczysz tą historie jestem nowa i spodobała mi się najbardziej
OdpowiedzUsuńA może ....
OdpowiedzUsuń"Tylko śniegu nie brak 2" pod choinkę?
Marzenie...
chętnie przeczytałabym jeszcze jedną część o wizycie u jego rodziców, o zakończeniu jej małżeństwa i oczywiście o ich związku pełnym miłości i namiętności a także bardzo rodzinnym ze względu na Szymka i ich wspólnego dziecka :)
OdpowiedzUsuńPewnie tak, ale pozostawiłam coś dla wyobraźni czytelników :-)
Usuń