sobota, 19 lipca 2014

Głupia miłość (IX)

Uff... Jak gorąco! Nawet na te truskawki na blogu nie mogę zbytnio patrzeć... Rzekłam, że kończymy to, co do skończenia i na razie będę się tego trzymać. Tego opowiadania będą może jeszcze z dwie części. O wiedźmie-wilkołaku jedną więcej. Zastanawiam się jedynie co później? Zwłaszcza że chciałabym, aby kolejny tekst był inny. Zobaczymy, bo w ten upał nawet numeru własnego telefonu zapomniałam... :-) 

Aha. Jeszcze jedno. Nagrody przyznane w konkursie już spakowałam, wyślę w poniedziałek, a na maile postaram się odpowiedzieć za chwilkę. O ile znów mi ktoś nie przeszkodzi :-)))

Link do części VIII - klik

         Głupia miłość IX
Zanim zdążyłam wymyślić odpowiednio ciętą ripostę, pocałował mnie.
Tak całkiem normalnie, jakby jedynie chciał sprawdzić jak smakuję. Usta miał miękkie i gorące, pachniał czymś przyjemnym, a ja nawet nie zaprotestowałam. Przymknęłam oczy i pozwoliłam mu na coraz więcej. Dłonie położyłam na muskularnych ramionach, zadarłam głowę, marząc, by przypadkiem nie przerwał. Wszystkie inne myśli, po prostu się ulotniły.
A jednak, kiedy oderwał się od moich ust i zaczął wargami pieścić policzek, zrobiło mi się znacznie bardziej przyjemnie.
– Przecież muszę ci się podobać? – wymruczał.
– Zarozumialec…
– Możliwe. A ty tak słodko smakujesz.
Przycisnął mnie do ściany, lekko uniósł w górę i trzymając za pośladki, zmusił, bym opasała nogami jego biodra. Tym razem w dotyku jego warg wyczuwałam coraz większy żar, a dłonie coraz bardziej zdecydowanie krążyły po moim ciele.
Gdy wydobył ze stanika obie piersi i zaczął je zachłannie całować, dotarł do mnie sens tego co robię.
Za zdławionym jękiem, usiłowałam odepchnąć jego głowę.
– Przestań!
– Dlaczego? – zamarł i zdumiony spojrzał w górę.
– Ty już dobrze wiesz dlaczego!
– Właściwie to nie.
– Konrad, do diabła! Puszczaj!
– Nie! – Nieoczekiwanie się rozzłościł. – Mam tego dosyć! Ciągnie cię do mnie z taką samą siłą, jak mnie do ciebie. Przestań udawać cnotkę i zróbmy to w końcu!
– Nie! – wrzasnęłam, okładając go pięściami.
Wtulił twarz w moją szyję.
– Aduś, proszę! Nie mogę spać po nocach, nie potrafię pracować. Myślę tylko o tobie i o tym, jak byłoby nam dobrze.
– Wkręciłeś mnie specjalnie w ten cały numer z Kamilą!
– Poniekąd. Ale nie teraz. Nie widzisz tego do cholery?
– Puść mnie! – wyszeptałam, czując jak mój opór maleje w rekordowym tempie. Silne męskie dłonie pieszczące każdy zakamarek, gorące wargi dotykające rozpalonej skóry. Jak mogłam się temu oprzeć?
Musiałam.
Lecz on wcale nie zamierzał się poddać. Chyba uznał, że jest zbyt blisko osiągnięcia celu, aby zrezygnować. Na dodatek byłam ubrana wyjątkowo skąpo. Bikini i zwiewne pareo nie mogły stanowić przeszkody. Kilka sekund i nie dość, że byłam naga, to przyciśnięta do ściany bez możliwości jakiegokolwiek ruchu.
Za to ręce miałam wolne, co skrzętnie wykorzystałam drapiąc i bijąc. Przeorałam mu plecy paznokciami, wbiłam palce w bark, ugryzłam w szyję. No próżno.
– Nie uda ci się! – warknął.
– A co niby mam zrobić? Rozłożyć nogi i krzyczeć „przeleć mnie!” ? – wysapałam.
Konrad od razu poweselał.
– Niegłupi pomysł – odparł. I nieoczekiwanie mnie puścił.
Stałam w bezruchu, zaszokowana i… naga. Pochylił się i podniósł moje pareo.
– Źle zrobiłem, że przerwałem? – spytał w wyraźną kpiną.
Otuliłam się dość sporym kawałkiem materiału. Szczerze mówiąc byłam wściekła. O to, co zrobił, o to, czego nie zrobił. O własne myśli i pragnienia. Furia narastała w moim wnętrzu lawinowo.
– Bydlak! – wrzasnęłam i przyłożyłam mu prosto w nos. Jakoś nie wyglądał na zaskoczonego.
– Co za dzień. Kobiety mnie biją…
– Zasłużyłeś!
Pomacał się z zadumą po znieważonej części twarzy.
– Tak się zastanawiam… Co mam zrobić, żeby cię zaliczyć? Nadmiar alkoholu nie działa, mój urok osobisty również.
– Bo jeszcze raz ci przywalę!
– Za co? Tylko głośno myślę.
– Twoje głośne myślenie mnie irytuje.
– Mam wrażenie, że cała moja osoba cię irytuje. Dlaczego? – spojrzał z powagą w moje rozgniewane oczy. – Co ma ten twój wychwalany narzeczony, czego ja nie mam?
– Jest romantyczny, delikatny i mnie kocha – wyliczyłam z satysfakcją, ostrożnie się pochylając i sięgając po leżący na podłodze strój.
– Romantyczny? – Konrad popadł w jeszcze większą zadumę. – Też potrafię być romantyczny. I cię kocham.
– Nie denerwuj mnie!
– Czym? Tym że cię kocham?
– Chcesz mnie zaliczyć – powiedziałam z naciskiem, idąc w kierunku wyjścia z salonu.
– To też – roześmiał się.
Pomaszerowałam na górę, by się ubrać. Następnie zapakowałam wszystkie moje rzeczy w torbę, spakowałam laptopa i kosmetyki. I głośno tupiąc, zeszłam z tym całym bagażem na dół.
Właśnie kończyłam rozmowę w sprawie przyjazdu taksówki, gdy pojawił się Konrad.
– Co robisz?
– Wracam do swojego normalnego, całkiem zwyczajnego życia.
– Miałaś zostać do soboty?
– Ale nie zostanę. Mam dosyć ciebie, głupich gadek i tej zabawy dla małych dzieci.
Oparł się o drzwi, opuścił głowę i milczał.
– Obiecane fotografie możesz wykasować. Te drugie pokazać Tomkowi. Wszystko mi jedno, byle uwolnić się od ciebie i uciec stąd.
Wyprostował się. Zdziwiłam się, bo nie wyglądał na rozgniewanego. Raczej na smutnego.
– Wyślę wszystkie mailem. I masz moje słowo, że nie będę się wtrącał do twojego związku.
– Co ty knujesz? – spytałam podejrzliwie. Podeszłam bliżej, nie spuszczając z niego wzorku.
– Nic.
– Nie wierzę!
– Widzisz – uśmiechnął się ze smutkiem. Uniósł dłoń i bardzo delikatnie pogładził mnie po policzku. – Moi pracownicy mówią, że jestem bydlakiem. Kobiety marzą jedynie o tym, by mnie usidlić, a potem pochwalić się przed światem swoim wątpliwym sukcesem. Rodzina ma za nieodpowiedzialnego palanta, który nigdy się nie ustatkuje. Nawet ja sam nie jestem o sobie najlepszego zdania.
– Myślę, że jest wręcz odwrotnie.
– Nie mówię o wyglądzie zewnętrznym. Pewnie nie jeden raz określałaś mnie mianem zarozumiałego buca?
– W sumie to tak – odpowiedziałam niechętnie, zastanawiając się, gdzie do diabła jest ta taksówka? – I nie rób z siebie takiego zabiedzonego facecika, co to cały świat go nie rozumie, a on tak naprawdę ma bardzo wrażliwe wnętrze. Te wszystkie romanse to z przymusu?
– Nie – roześmiał się. – Ale nie przepuszczę żadnej okazji. Trzeba korzystać z życia.
– Rozumiem teraz skąd ten upór. Lecz wciąż zadziwia nagła kapitulacja.
Pochylił się.
– Ja się wcale nie poddałem.
Dobrze. Za nic nie potrafiłam rozgryźć tego typa. Ni w ząb nie rozumiałam motywów jego postępowania. I za grosz nie wierzyłam w nagłe wyznanie miłości. Nie wspominając o tym, że naprawdę cholernie żałowałam całego tego durnego pomysłu z plastikową blondyną w roli głównej.
– Chyba przyjechała twoja taksówka?
Zerknęłam za okno. Faktycznie, kremowy samochód powoli zbliżał się podjazdem ku wejściu głównemu. Chciałam po prostu chwycić walizkę, i najzwyczajniej w świecie salwować się ucieczką.
– Najpierw się pożegnaj…
Objął mnie i bez zbędnych słów pocałował. Zupełnie inaczej niż poprzednio. Prawie pieścił moje wargi, delikatnie obejmując w pasie. Nie wiem dlaczego, ale przypomniały mi się pierwsze pocałunki, czasy liceum i chłopak, z którym zaczęłam się wówczas spotykać. Pewnie dlatego zamknęłam oczy, zarzuciłam ramiona na szyję Konrada i całkowicie się temu oddałam. Miałam przy tym świadomość, że to już po raz ostatni. Więcej okazji nie będzie.
– Podoba mi się to pożegnanie – szepnęłam, gdy tylko skończył. Trochę dziwnie było mieć go tak blisko, patrzeć prosto w szare oczy o nieodgadnionym wyrazie.
– Pożegnanie? – uśmiechnął się. – Choć moja przyszła żono. Odprowadzę cię do taksówki.
Tak więc jeszcze na samym końcu zmuszona byłam się z nim pokłócić.
***
Kolejny tydzień przyniósł ze sobą większe upały oraz oszałamiający sukces. Konrad rzetelnie wywiązał się z przyrzeczonego słowa i już pod wieczór miałam wszystkie zdjęcia na swojej poczcie.
Napisałam krótki reportaż, bo to nie tekst miał być główną atrakcja, całość zaniosłam do szefowej, która aż poczerwieniała z emocji. A następnego dnia ukazał się on na pierwszej stronie, wzbudzając różnorakie emocje. Od łagodnego rozbawienia, po niezdrową ciekawość czy zwyczajne potępienie.
Sam zainteresowany nie wypowiedział się w tej sprawie ani jednym słowem.
Do czasu.
Właśnie do mojego biura wpadła ta zołza szefowa, czerwona jak burak i na dodatek nieziemsko wściekła.
– Dlaczego nic nie powiedziałaś?! – wrzasnęła, waląc zwiniętym rulonem gazety w mój stół.
Wzdrygnęłam się nerwowo, bo miałam tyle drobnych grzeszków na sumieniu, że nie bardzo wiedziałam, o co chodzi.
– Czego? – spytałam ostrożnie.
– Tego! – ryknęła strasznym głosem i trzęsącymi się dłońmi pokazała mi tytułową stronę naszego największego konkurenta.
A tam jak byk, na froncie widniało zdjęcie roześmianego Konrada, który oświadczał, że pozwolił na opublikowanie kompromitujących go fotek, gdyż robiła je jego… narzeczona. Ślub wkrótce, bo tym razem naprawdę zamierza się ustatkować. Jest zakochany i szczęśliwy, ponieważ w końcu spotkał kobietę swego życia.
Powiedzieć, że zabrakło mi tchu, to za mało. Wplotłam palce we włosy, cicho pojękując.
– Naczelny playboy całego kraju zamierza się ożenić, na dodatek z tobą, a wiadomość o tym drukuje konkurencyjne pismo?! Ja cię kurwa zwalniam w trybie natychmiastowym!
– Zamknij się! – ryknęłam równie głośno. – Nie przyszło ci do głowy idiotko, że on to zrobił specjalnie?
Łypnęła okiem na artykuł. Potem na mnie.
– Specjalnie?
– Jak nie odszczeka tych słów, to będziesz miała znakomity materiał na kolejny artykuł o morderstwie w afekcie! – Zgrzytnęłam zębami, zrywając się z miejsca i chwytając w locie torebkę.
Minuta dziesięć, a ja siedziałam w taksówce, z całej siły zaciskając pięści i zastanawiając się na możliwie najbardziej obraźliwymi słowami.
Powinnam była się spodziewać, że ten facet nie odpuści. A jeśli Tomek to zobaczy…
Jęknęłam głośno. Pewnie zareaguje tak samo. Zabiję tego pokręconego psychola, słowo daję!
Ochrona przepuściła mnie bez słowa. Sekretarka również, choć dziwnie na mnie zerkała.
Wpadłam do dobrze znanego mi biura i mnie przystopowało. Stałam tak, dysząc żądzą zemsty, pochylona do przodu niczym atakujący buchaj, tylko brakowało, żebym mi para z pyska buchała.
Za to Konrad siedział za biurkiem, nad rozłożonymi papierami, popijając kawę i patrząc na mnie z wyraźnym rozbawieniem.
– Co tak późno kochanie? Sądziłem, że zjawisz się wcześniej?

link do części X - klik

23 komentarze:

  1. To jest wspaniałe. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieje ze nie karzesz nam czekać, tak jak ostatnio.

    OdpowiedzUsuń
  3. Krótko... Te o czarownicy dluzsze sa...

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialne, nie moge sie doczekać kolejnej, pewnie jak inni :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Łeee, co to ma być do wuja wafla?! Czemu znowu tak małoo, postaraj się BO PRZESTANIEMY CIĘ ODWIEDZAĆ!! Żądamy:
    1. Twojej obecności tutaj 24/7 świątek, piątek Czy niedziela!
    2. PRZYNAJMNIEJ 40 stron worda w jednej części!
    3. PRZYNAJMIEJ 3 części dziennie!
    I żadnych głupich wymówek w stylu - byłam z córką w kinie, uprawiałam cudowny seks na pralce, moja rodzina nieomal umarła z głodu, spałam, byłam w klopie, znudziła mi się wasza głupia, roszczeniowa postawa! I masz słuchać bo inaczej wiesz - KONIEC Z NAMI!!
    :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biję się w piersi i walę głową w podłogę, błagając o wybaczenie ;-D
      A seks na pralce tylko podczas wirowania na 1000 obrotów ;-)))

      Usuń
    2. Dobry żart.

      Usuń
    3. He.he.ale śmieszne.a opowiadanko fajniusie. Marek

      Usuń
    4. Na pralce to koniecznie trzeba spróbować

      Usuń
  6. Dziękuje za dodanie kolejnej części! :) ♡

    OdpowiedzUsuń
  7. A może będziesz tak wspaniała i dziś wieczorkiem dodasz następną cześć ? :)

    OdpowiedzUsuń
  8. a co z Karą?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na moje oko, po tych wszystkich niespełnionych obietnicach można o niej po prostu zapomnieć.

      Usuń
    2. Ludzie! Dajcie dziewczynie spokój. Sami spróbujcie wymyślać tyle historii i przestańcie krytykować.może bedzie później. A może pomysł się wyczerpał na to opowiadanie.trudno.bedzie inne. Babeczko , nie przejmuj się tymi poganiaczami. Ładne morze.pozdrawiam.marek

      Usuń
    3. Nie pytam się po to żeby kogoś zdenerwować czy też obrazić : ) Po prostu jestem ciekawa... strasznie mi się spodobało to opowiadanie. Może małe kłamstewko z urodzinami pomoże? I pojawi się kolejna część? : > (taki żarcik z mojej strony)
      bez obrazy : } Jak już tyle czekałam, to i poczekam jeszcze trochę...bez problemu, ale chciałabym mieć pewność, że opowiadanie nie poszło w zapomnienie i będzie skończone. Pozdrowienia z buziakiem w czółko dla Babeczki! : )

      Usuń
    4. Pytanie było ok.ja sam je zadaje.oraz o nie umiem stąpać... ale odpowiedź anonimy na nie była już lekceważąca. Ale może mnie też poniosło... ale takie daj daj daj kiedy kiedy może zirytowac.codziennie to gazety wychodzą. Cieszmy się tym co jest i nie naciskajmy. Przepraszam.pozdrawiam.marek

      Usuń
  9. Dziewczyno tą częścią mnie wmurowałaś!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ach i och, takie piekne, takiego obrotu akcji sie nie spodziewałam.
    Tylko Tomka szkoda, tak bardzo wyrolowany (chociaz kto wie, co za pomysł sie jeszcze urodzi w Twojej główce Babeczko)
    Delicja! :D
    Aga

    OdpowiedzUsuń
  11. Cieszę się jak dziecko na lody,że jest kolejna część i to w dodatku w takie upały:) dzięki Babeczko!:))

    OdpowiedzUsuń
  12. Babeczko, nawet nie wiesz jak wielką przyjemność i uśmiech na mojej twarzy wywołałaś. Tak bardzo czekałam na kolejną część tego opowiadania. Już zacieram ręce na następny kawałek ! Dziękuję kochana ! Kasia

    OdpowiedzUsuń
  13. A ja poproszę o LODOWE KWIATY nie mogę się ich doczekać.MIŁEGO DNIA.

    OdpowiedzUsuń
  14. – Pożegnanie? – uśmiechnął się. – Choć moja przyszła żono. Odprowadzę cię do taksówki.

    Choć? Może jednak Chodź?

    Ola

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.