sobota, 14 czerwca 2014

Głupia miłość (V)

Jestem ciekawa co powiecie po przeczytaniu kolejnej części? To po pierwsze.

A po drugie mam pytanie. Do czytelników z Krakowa. Przyznam, że od kilku lat marzy mi się krótka wycieczka, bo wieki już w tych stronach nie byłam. Tym razem zabiorę ze sobą córcię, bo chcę jej pokazać Wawel, Wieliczkę i kilka innych miejsc. Nie za dużo, bo to w końcu siedmioletnie dziecko, ale czas zwiedzić kawałek świata. Nawet tego najbliższego. Jakby ktoś z Was mógł polecić jakąś noclegownię, tak na dwie, trzy noce, nie przerażającą ceną, w miarę ciekawej lokalizacji, byłabym wdzięczna. A może i jakieś ciekawe miejsca do zwiedzania? Oczywiście mogę poszukać w necie, ale sami wiecie jak to jest. Setki ofert, a tak naprawdę wybiera się na chybił trafił. Wiadomość możecie zostawić w komentarzu lub przesłać na maila. 

I miłego sobotniego popołudnia wszystkim życzę!

Link do części IV - (klik)

          Głupia miłość (V)
Stałam przed obszernym domostwem, z torbą podróżną przewieszoną przez ramię. Byłam przy tym wcale nie tak spokojna, na jaką starałam się wyglądać, oraz nieziemsko poirytowana.

Pewnie dlatego, że po raz pierwszy, celowo okłamałam ukochanego mężczyznę. Zadzwoniłam do niego i powiedziałam, że mam wyjazd służbowy na dwa, trzy dni. Tak naprawdę była to półprawda. Zdobywałam materiał na reportaż, nie zdradziłam jedynie w jaki sposób.

Westchnęłam wyjątkowo ponuro.
– Chodź kochanie – Konrad ujął mnie za ramię. – Poznasz służbę, zadomowisz się w naszej sypialni…
– Naszej?!
– A co myślałaś? Oficjalnie będziesz grała moją ukochaną, narzeczoną i tak ogólnie jedyną miłość mego życia.
– Pojebało cię? W życiu nie zgodzę się na wspólny pokój!
– Ale nie łóżko. Mam sofę, na której będziesz mogła spać. Byle pozory zostały zachowane.
Robił to specjalnie! Parsknęłam ze złością i wmaszerowałam do przestronnego holu. Nie czekając na zaproszenie, z głośnym tupotem, weszłam schodami na górę i rozejrzałam się nieco zdezorientowana.
– Który to? – spytałam krótko.
– Tutaj maleńka – otworzył przede mną pierwsze drzwi po prawej. – Rozgość się, popraw makijaż – dodał drwiąco.
– Ale na sofie będziesz spał ty – oznajmiłam twardo, patrząc na mebel wielkości fotela.
– Ja mam łóżko. W którym zawsze będziesz mile widziana.
Nie widziałam sensu aby teraz się z nim kłócić. Po prostu gdy zaśnie, wezmę poduszkę i udam się do innego pokoju. Musiały być tu przecież inne sypialnie?
Rzuciłam torbę w kąt i przejrzałam się w lustrze. Wyglądałam idealnie kiczowato. Zapomniałam jedynie kupić nową paczkę gum, ale to był jedynie dodatek do mego wizerunku.
– Co teraz? – zadałam pytanie siedzącemu w bezruchu Konradowi. Przyglądał mi się z namysłem, uśmiechając się dwuznacznie.
– Nic. Ja jadę na chwilę do pracy. Ty się rozgość. Dziś sobotni wieczór, pójdziemy do mojego ulubionego klubu. W końcu muszę się pokazać publicznie z nową ukochaną.
Jakie szczęście, że Tomek omija szerokim łukiem damską prasę, pomyślałam z ulgą. Inaczej miałabym przechlapane.
– To idź – mruknęłam, zerkając w stronę drzwi do łazienki. Po całym dniu upałów, pragnęłam kąpieli. Na dodatek ta peruka naprawdę była niewygodna. – I nie martw się o wieczór. Odstawię się wyjątkowo szałowo.
– Lepiej niż na poprzednią imprezę?
– Oj, dużo lepiej!
I wtedy zrobił coś, czego się nie spodziewałam. Stał tuż obok, więc wystarczyło, że się pochylił i musnął ustami moje wargi.
– To do zobaczenia wieczorem kochanie – dodał drwiąco. I po chwili już go nie było.
Nie zareagowałam, gdyż po prostu zabrakło mi tchu. Najpierw poczułam zaskoczenie, potem złość. Co za… Dodałam kilka niecenzuralnych, soczystych określeń, jednocześnie grzebiąc w torbie, którą ze sobą zabrałam. W końcu pomaszerowałam do łazienki z dużą kosmetyczką w ręku, bo zmycie mego cudnego makeupu wymagało środków specjalnych.
Pół godziny później moczyłam się w wannie, a moje ponure myśli gdzieś uleciały i czułam się błogo rozleniwiona. Nawet zbyt błogo, bo prawie zasnęłam w kąpieli. Kiedy w końcu parskając i plując, wynurzyłam się spośród piany, uznałam, że mam dość.
Tylko że wcale nie miałam ochoty ponownie malować twarzy, zakładać blond peruki. Z żalem przeczesałam palcami moje ciemne włosy. Naprawdę nie miałam ochoty. Spojrzałam na zegarek, była szósta i uznałam, że czas najwyższy zadzwonić do Tomka.
– Cześć mała – usłyszałam jego rozbawiony głos po drugiej stronie.
– Cześć.
– Teraz możesz mówić. Wtedy byłem strasznie zajęty. Przepraszam, że musiałem przerwać rozmowę.
– Rozumiem. No więc jestem na jakimś zadupiu – specjalnie unikałam podania dokładnej lokalizacji – i właśnie się wykąpałam.
– Chłodny prysznic? Hm… Też o takim marzę. Najlepiej wspólnym.
– Dziś pójdę grzecznie spać wcześniej, bo jestem skonana. A jutro do roboty. Kolejny durny reportaż na życzenie mojej podłej szefowej – dodałam ponuro. Czułam się wyjątkowo podle w tej sytuacji. Mówienie półprawdy wcale nie ulżyło mojemu sumieniu.
– Jak zwykle z chęcią go przeczytam.
Ciekawe co? Będę musiała wysmarować coś dodatkowo i ponarzekać potem, że ta małpa odrzuciła moje dzieło.
– Wolałabym pracować w jakiejś poważnej gazecie.
– Nie martw się kochanie. W końcu i dla ciebie znajdzie się coś lepszego.
O, tak! W bardziej prestiżowym szmatławcu. Rany! Gdzież moje ambicje dziennikarskie? Po to studiowałam, praktykowałam, żeby teraz pisać o podbojach miłosnych bogatych i sławnych dupków lub aferach typu jedna baba, drugiej babie, w damskim kiblu przyłożyła w zęby? Nawet jeśli obie były sławne, to niczego nie zmieniało.
Odetchnęłam głęboko i czule się z nim pożegnałam. Potem wyłączyłam telefon. Zawsze tak robiłam, gdy szłam spać. Położyłam się na ogromnym łóżku i skuliłam. Nie przeszkadzał mi ani wilgotny ręcznik, ani mokre włosy.
Kiedy dostałam tę pracę, wydawało mi się, że trafiłam do raju. Byłam świeżo upieczoną absolwentką, bez jakichkolwiek znajomości, z niewielką praktyką w dziale kobiecym. Wiedziałam od samego początku, że pismo nie grzeszy prestiżem, ale nie sądziłam, iż trafię do takiego piekła. Może inaczej. Praca tam nie odpowiadała mi pod żadnym względem. Nie zrezygnowałam z niej jedynie z dwóch powodów – kasy i nadziei, że i na takim bagienku mogą zakwitnąć róże. Czas pokazał jak bardzo się myliłam.
Pora na zmiany, pomyślałam. Ten jeden artykuł i koniec. Zabieram się za założenie własnego portalu w internecie. Jednocześnie szukam innej pracy. Nawet w dziale gospodarstwo domowe, byle w prawdziwej gazecie, a nie w kolejnym brukowcu.
Upał i zmęczenie zrobiły swoje. Po prostu zasnęłam.
Kiedy na powrót otwarłam oczy, przez chwilę nie wiedziałam, gdzie się znajduję. I poczułam coś bardzo dziwnego. Potem zorientowałam się, że to silna, męska dłoń pieści moje udo, a na dodatek ktoś drobnymi pocałunkami pokrywa mój kark.
– Zwariowałeś?! – wrzasnęłam, raptownie zmieniając pozycję.
Nie wyglądał na skruszonego. Wręcz przeciwnie. Uśmiechał się, mierząc mnie bezczelnym wzorkiem.
– Wczuwam się w rolę.
– Czy ty już żadnej nie możesz odpuścić? Cholera, facet – wstałam i poprawiłam ręcznik. – Załóż sobie jakiś prywatny harem czy coś. Niech cię obsługują po powrocie do domu.
– Nie chcę haremu – odparł kapryśnie. – A poza tym leżałaś na moim łóżku.
– Jak ci podłożę świnię, to też ją przelecisz? – spytałam z nieukrywanym zainteresowaniem.
– Gadasz głupoty. Jak mogłem się oprzeć ponętnej, prawie nagiej kobiecie w moim łóżku?
– Świnia też byłaby naga…
– Ale nie ponętna.
Nie miałam ochoty na tego typu rozmowy.
– Idę się umalować – oznajmiłam ponuro.
Dziwna niechęć jaka rozkwitła w mojej duszy, dała łagodniejszy efekt przy wykonaniu makijażu. Owszem, fryzura nadal była natapirowana i spryskana hektolitrami lakieru, ale barwy na mym obliczu, choć wyraziste, nie gryzły się aż tak bardzo. Podkład był jednolity, usta intensywnie czerwone, jedynie tej gumy mi brakowało.
Wróciłam do sypialni i wyciągnęłam z torby imprezowe ciuchy, czuli fioletowe pończochy, sukienkę w panterkę i wystrzałowe, zielone lakierki na mega wysokim obcasie.
– Czego się gapisz?
– Popatrzę sobie, jak się rozbierasz.
Gestem pokazałam mu, co może zobaczyć i uciekłam do łazienki. Gdy wróciłam, zapinał właśnie spodnie, prezentując światu, czyli mnie, idealną muskulaturę.
– Samochód już czeka – oznajmił.
– To nie ja latam jeszcze na pół nago.
– Muszę do łazienki przed wyjściem.
– Możesz skorzystać z moich kosmetyków, jak będziesz pudrował nosek. I z lakieru – dodałam wspaniałomyślnie.
– Przestań – odpowiedział z wyrzutem, wciągając białą polówkę. – Naprawdę sądzisz, że są mi potrzebne takie rzeczy.
Wzruszyłam ramionami.
– Będzie alkohol?
– Całe morze. A co? Chcesz się upić?
Miałam taki zamiar. Najlepiej w trupa. Przezornie położyłam na sofie koc i poduchę, bo cholera wie, w  jakim wrócę stanie.
Widok Konrada nie poprawił mi humoru. Co prawda miałam go w nosie z tym jego całym seksapilem, ale w końcu byłam kobietą. Zależało mi na własnym wyglądzie.
Podróż czerwonym, sportowym wozem, byłaby niezłym przeżyciem, gdyby nie siedzący tuż obok mężczyzna. Był za bardzo pewny siebie, za przystojny i za mocno zadufany. Ten jego bezczelny, pełen wyższości uśmieszek…
Ku rozczarowaniu Konrada nikt nam nie strzelał fotek przy zdjęciu. Domyśliłam się, że dyskretnie powiadomił odpowiednie osoby, ale ponieważ byliśmy godzinę przed czasem, jeszcze żaden z tych, pożal się Boże fotografów, się nie pojawił.
Pierwszy drink wypiłam jednym haustem. Drugi także. Przy trzecim trochę przystopowałam. Szanse że za kwadrans będę całkowicie pijana, znacznie wzrosły.
– Mam dać pokaz? – wrzasnęłam Konradowi do ucha.
– Jak nikogo nie pobijesz ani nie pogryziesz, to tak! – odwrzasnął.
– Myślałam o erotycznych pląsach na parkiecie.
– O, tak! To chciałbym zobaczyć!
Nie takich głupku, pomyślałam zniesmaczona. Dopiłam czwartego drinka i wstałam, nieco chwiejnym krokiem kierując się ku gromadce tańczących ludzi.
No i dałam ten pokaz. Nogi i ręce chodziły mi w kompletnie innym rytmie niż dudniąca muzyka, głowa zabawnie podrygiwała, a na dodatek śpiewałam sobie wesoło la, la, la. Dorwałam także obcego faceta, znacznie bardziej pijanego niż ja i dopiero zaczęła się jazda. Rzucałam pupą, podnosiłam nogi, przejmująco jęczałam przymykając oczy i oblizywałam czerwone wargi, jakbym miała język bez mała rasowej krowy.
Nic dziwnego, że Konrad w końcu nie wytrzymał. Właśnie padłam na kolana przed moim partnerem, co wyglądało z boku, jakbym zamierzała zrobić mu loda, kiedy ktoś bardzo stanowczo ujął mnie za ramię i pociągnął za sobą.
– I jak? – wybełkotałam, bo język dziwnie mi się plątał, a świat wirował przed oczami.
Miał dziwną minę.
– Erotycznym tańcem bym tego nie nazwał.
– Mogę spróbować jeszcze raz? – zaproponowałam podstępem, chwytając w dłonie szklaneczkę z kolejnym drinkiem.
– Lepiej nie. I tak już zleciała się niezła widownia.
– No widzisz! – ucieszyłam się. – Zamów mi kolejnego.
– Schlejesz się do nieprzytomności.
– I co z tego? Ja chcę! – oświadczyłam z uporem.
– Ostatniego. I wracamy.
W zasadzie to nie miałam nic przeciwko. Podróż jeszcze przetrzymałam jako tako, mdlić zaczęło mnie dopiero w domu. Pierwsze co zrobiłam, to zrzuciłam te piekielne buty i okropną perukę. Miałam z nosie mycie, chciałam jedynie do łóżka.
Ale nie zdołałam wejść nawet na pierwszy stopień.
Wybełkotałam coś bez ładu i składu, po czym desperacko przytrzymując się poręczy, wspięłam się odrobinę w górę.
– Mówiłem, że się schlejesz – powiedział Konrad z wyrzutem i wziął mnie na ręce. Przyznam uczciwie, że więcej nie pamiętam, bo w końcu urwał mi się film.
***
Pierwsze co poczułam po przebudzeniu, to gwałtowne pragnienie. Suszyło mnie jak cholera!
Zanim jednak otworzyłam oczy, zdążyłam się zastanowić, dlaczego spałam w tak niewygodnej pozycji?
Spojrzałam i zamarłam. Znajdowałam się na pochrapującym smacznie Konradzie. Leżał na wznak, z jednym ramieniem odrzuconym w bok, a drugim obejmującym mnie w pasie. Nie, błąd, poniżej. Najgorsze było jednak to, że oboje byliśmy kompletnie nadzy…
Głęboko odetchnęłam, zamknęłam oczy i uszczypnęłam się z całej siły.
Niestety, to nie był sen.
I w tym momencie, spojrzał na mnie całkiem przytomnym, lekko kpiącym wzorkiem.
– Cześć mała – wymruczał. – Jak się spało?
– Nie rozumiem…
– Faktycznie, wyglądało jakbyś nie do końca orientowała się co robisz. Ale obciągałaś rewelacyjnie! Chyba naprawdę się z tobą ożenię…
Z hukiem spadłam z łóżka. Chwyciłam leżący obok koc i wyprysnęłam do łazienki, kierując się wprost ku toalecie. Dopiero kiedy pozbyłam się zawartości własnego żołądka, odetchnęłam i zaczęłam myśleć.
Ten pacan chyba żartował? Że niby my?... Nie! Nigdy w życiu! Ponownie mnie zemdliło, ale tym razem uświadomiłam sobie, że zdradziłam ukochanego mężczyznę. I to w tak idiotycznych okolicznościach!
Przepłukałam zęby, zmyłam resztki upiornego makijażu i skorzystałam z wiszącego na oparciu krzesła szlafroka. Był za obszerny, ale przecież na udawałam się na pokaz mody.
Konrad leżał w łóżku i pił kawę. Obok stała taca ze śniadaniem i drugą filiżanką.
Unikając jego wzroku podeszłam bliżej i stanęłam obok.
– Żartowałeś, prawda?
– Dlaczego? Zrobiłem nawet kilka fotek.
– Wracam do domu.
– Nie – oświadczył bezczelnym tonem. – Dotrzymasz umowy.
– Nie.
– To pokażę zdjęcia zrobione dzisiejszej nocy, twojemu chłopakowi.
Mało brakowało, a zamordowałaby gnojka!
– Nie wierzę, że coś takiego zrobiłam.
– Masz znamię w dość intymnym miejscu – odparł rozbawiony. – I nie trudź się. Dowody przesłałem od razu na swoją pocztę. Bałem się, że walniesz mnie czymś w głowę i rozwalisz telefon.
– Ale ja przecież… – załamana, usiadłam na skraju łóżka i z jękiem wplotłam palce we włosy.
– Trzeba przyznać, że pomimo takiej dawki alkoholu, byłaś rewelacyjna. Nie wspominałaś, że lubisz ostry seks?
– Nic nie pamiętam! – wrzasnęłam ze złością. – Łżesz kanalio!
– To znaczy, że nie masz ochoty na więcej? – spojrzał na mnie z udawanym żalem. – Ja bym miał. No co maleńka! Zgódź się.
Nie odpowiedziałam. Za to rozpłakałam się. Przecież to niemożliwe! Nie mogłam z nim… Och!
  

link do części VI - klik

18 komentarzy:

  1. Jakoś nie podoba mi się to opowiadanie..Coś mi tutaj nie gra.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi tak samo. Na mysl o zdradzie to jest mi jakos tak źle. Ale uwielbiam opowiadania Babeczki i jestem pewna ze poprawi sytuacje. Oby...

      Usuń
  2. to blef na pewno z nim nie spała a on ją podpuszcza xdd

    OdpowiedzUsuń
  3. super czesc Babeczko:)nie moge doczekac sie kolejnej:)

    OdpowiedzUsuń
  4. No to się sprawy pokomplikowały. Jestem strasznie ciekawa czy Konrad mówi prawdę :D

    OdpowiedzUsuń
  5. W Krakowie mamy teraz szczyt sezonu, więc z cenami i dostępnością hoteli tak sobie...
    Moi klienci lubią na Kazimierzu to miejsce (i nie mają nic wspólnego z rolnictwem, ale jest niedrogo i dobry dojazd):
    http://cdrkursy.edu.pl/cdr/index.php?option=com_content&view=article&id=43&Itemid=106
    A jak chcesz tanio, to:
    http://taniehostele.pl/pl/hostele.html
    Poza Rynkiem, Wieliczką i Wawelem, warto zobaczyć: podziemia Rynku (zarezerwuj wcześniej online) - fajna, multimedialna ekpozycja, dziecku na pewno się spodoba, Kładkę Bernatka po zmroku, Kazimierz cały (Muzeum Etnograficzne ma też chyba wystawy dostosowane dla dzieci, polecam zapiekanki na Placu Nowym - w tzw. "okrąglaku", u Endziora są najbardziej kultowe), na Placu Wolnica rozstawili teraz budki z produktami regionalnymi, ale pewnie tylko do Bożego Ciała postoją. Zakrzówek (jezioro po kopalni wapieni w środku miasta), Tyniec (można się przepłynąć tramwajem wodnym), zamek w Przegorzałach (niezłe tiramisu tam mają i ta panorama...), Kopiec Kościuszki, lot balonem :)
    A tak w ogóle - to kiedy planujesz przyjechać tak mniej więcej?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama nie wiem. Też nie lubię tłoku, ale rozumiem, że w sezonie inaczej się nie da. Pewnie przyjadę z rodzicami, bo mąż zdecydowanie woli jechać na wakacje na Mazury, więc urlop weźmie tylko na to. A ja chcę do Krakowa! Chcę, chcę, chcę... Już mi się od kilku lat marzy. Znaczy się od chwili porodu ;-) Wieliczka to mi się nawet śniła jednej nocy... Poza tym pamiętam, że pierwszy raz zawitałam w te strony również jako dziecko i wszystko było cuuudddooowwwnnneee! Nawiasem mówiąc nocowaliśmy wtedy właśnie w hotelu na Kopcu Kościuszki.

      Dzięki za wszelkie informacje, przeczytałam z uwagą. O, właśnie! To o jedzeniu jest dobre, warto skorzystać z polecanych miejsc. Tak polecanych osobiście, nie w necie na jakimś forum. A na zamek w Przegorzałach bym nie wpadła.

      Coś mi się zdaje, że chyba trzeba będzie wydłużyć pobyt :-)))

      Usuń
    2. Moi drodzy, zapomnieliscie o wspomnieniu o najwspanialszych lodach, lepszych nie zje sie nigdzie!

      Usuń
  6. Zimny drań, podpuszcza ją? Bardzo fajne :) Buziaki, N.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja na zamek też bym nie wpadła, gdyby nie to, że studiowałam tam przez 5 lat ;) Więc wszystkim polecam... Za hotelem UJ jest ścieżka do Lasku Wolskiego i można dojść tamtędy do ZOO. Ale ZOO to chyba średnia atrakcja (chociaż mają fajnego tygrysa). W czasie wojny na Przegorzałach była siedziba gestapo i do niedawna na dole znajdowała się fontanna w kształcie swastyki... Instytut Studiów Polonijnych UJ ze swastyką :)
    Szczerze Ci powiem, że zawsze jest tu mnóstwo turystów, ale teraz to prawdziwe oblężenie - da się jednak trochę ich unikać - Rynek, Wawel zwiedzać rano, do południa. Po południu może Kazimierz.
    Wieliczka jest ok, ale niedawno otworzyli ekspozycję w kopalni soli Bochni - tylko to chyba trochę daleko. Sąsiadka opowiadała, że mają hologramy w formie (?) królów, które opowiadają historię :)
    Z kawiarni polecam w Cafe Botanica, Bracka 9. Niedrogo i fajnie :)
    Zajrzyj sobie też do Cupcake Corner (też na Brackiej, na przeciwko) - mają świetne lody o smaku chocolate peanut butter (jeśli lubisz słodko-słone smaki), babeczki pistacjowe (bodajże w niedzielę i wtorki tylko, codziennie są trochę inne), banana split też polecam, wystrój dość minimalistyczny, ale pocieszyć oko można :)
    Niezbyt często jem na mieście, ale Camelot św. Tomasza 17 ma dobre sałatki, polecam Mao Burgera z hamburgerami na Mikołajskiej (za placem Mariackim) i Green Way - wegetariański bar też na Mikołajskiej (nawet, jeśli lubisz mięso, znajdziesz tam pewnie jakiś smaczny i tani substytut dla siebie).
    Dużą popularnością cieszy się Kompania Kuflowa "Pod Wawelem" św. Gerturdy 26, ostatnio znajomy opowiadał mi, że zjedli tam jedną golonkę we trzech ;)
    Na Kazimierzu (oprócz zapiekanek) fajna jest Restauracja Warsztat. Znajomi z pracy chodzą też na obiady gdzieś w tej okolicy, ale musiałabym zapytać o dokładny adres - na pewno będą tam przystępne ceny.

    OdpowiedzUsuń
  8. O Boże kochany .nieźle się porobiło ;)
    Mam nadzieję ,że on jednak kłamie..

    OdpowiedzUsuń
  9. W Krakowie jeżeli będziesz chciała nocować to znajomy otwiera coś a'la mały pensjonat na ulicy Księcia Józefa do rynku to jakieś niecałe 3 km za to na zamek w Przegorzałach, na kopiec Kościuszki i do zoo jest blisko. Pokoje tam są od 2-4 osobowych z łazienkami. Jeżeli byś się wybierała po 1 lipca do podam Ci numer tel na maila Z knajp osobiście mogę polecić Gospodę Koko na gołębiej obiad zupa plus drugie 15 złotych a naprawdę dobrze jeść dają no i ich specjalność pierogi :) oprócz tego chyba wszystkie bary mleczne oraz na szewskiej włoską knajpę.

    Pozdrawiam

    D

    OdpowiedzUsuń
  10. Babeczko! Wspominalas ostatnio, ze pracujesz nad ulepszeniem (o ile to mozliwe...;)) mojego ukochanego opowiadania - Historia pewnego nieporozumienia. Bylabys w stanie tak mniej wiecej powiedziec, kiedy ono sie pojawi?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam połowę. Większą. A ulepszenie polega na zniwelowaniu niedociągnięć i nieznacznej zmianie zakończenia.

      Usuń
  11. Droga Babeczko, pomimo tego, że jestem Twoją ogromną fanką, kibicuję Ci gorąco w prowadzeniu bloga i w zmaganiu się ze wszystkimi przykrymi aspektami życia, to po raz pierwszy od dość długiego czasu wchodzenia na Twojego bloga, muszę napisać chyba dość negatywny komentarz :( Otóż powoli zaczyna mnie męczyć schematyczność w obdarzaniu bohaterów charakterami. Oczywiście jestem świadoma, że o wiele prościej pisze się o facecie dupku, który przechodzi (chociaż delikatną) zmianę na lepsze pod wpływem ukochanej, ale czy nie byłoby bardziej kolorowo od czasu do czasu napisać historię o jakimś miłym chłopaku, który nie zachowałby się wobec kobiety na której mu zależy jak ostatni cham czy też nie snuł żadnych intryg? Wiadomo, że każda z nas spotkała takiego aroganckiego typa choć raz na swojej drodze, większości nawet zawrócił w głowie, ale to wszystko, historia kończy się na tym. Wiem, że może to o czym piszę wyda się zbyt przyziemne i nienadające się do opowiadania, ale czy mogłabyś chociaż przemyśleć taką opcję zastosowania "płodozmianu charakterów"?
    A poza tym, to życzę udanego wyjazdu i tego należytego odpoczynku! ;)
    Pozdrawiam, Nat. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tez mialam to pisac! nie kazdy facet to swinia :)

      Usuń
  12. Babeczko ja nigdy nie komentuje ale tym razem sie zdecydowalam.
    Po pierwsze Krakow jest wspanialy ale zwiedzaj rano. Wieczorem gdy sie zrobi ciemno polecam spacer po Wawelu i Rynku - magiczna atmosfera. Ja sie tez zakochalam w Krakowie jako mala dziewczynka, na szczescie mam tam rodzine, gdzie moge nocowac.
    Po drugie Twoje opowiadania sa wspaniale. Kazdego wieczoru zagladam czy cos dodalas. Teraz tez a budzik bedzie dzwonil za 3,5 godziny. No coz kazde przeczytane zdanie bylo warte pozniejszego pojscia spac.
    Po trzecie zycze ci pasji, weny, powodzenia i przede wszystkim czsu.
    Twoja wierna czytelniczka Agata

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.