Tekst "obiecany" już wieki temu jednej z czytelniczek. Oczywiście że gdyby nie było natchnienia, nie byłoby również tego opowiadania ;-)
Troszkę się różni od poprzednich słodkości. Najbardziej przypomina chyba Sen z tym jego specyficznym klimatem nierzeczywistego świata. Akcja, jak sam tytuł wskazuje, będzie się toczyła przez siedem dni upalnego lipca. Więcej nie powiem, przeczytacie sami.
Aha. I jeszcze jedno. Może nie w tej części, ale w kolejnych poruszam się odrobinę po omacku, w nieznanej mi z doświadczenia tematyce. Więc wszelkie uwagi mile widziane, bo będę mogła albo szybko poprawić, albo czerpać z nich korzyści przy pisaniu kolejnego tego typu utworu.
Siedem dni burzy (I)
Dzień
1
Kiedy jesteś na
wakacjach pod namiotami i pada, to zamiast kąpieli i słońca możesz korzystać
jedynie ze spacerów i okolicznych knajp. Znacznie gorzej, gdy rozbiłeś się na
jakimś malutkim polu namiotowym, pośród leśnej głuszy, dwa kilometry od
najbliższej wioski. Na dodatek jedynymi atrakcjami są w niej niedzielne msze i
jeden sklep spożywczy.
„Co ja mam tu u diabła
robić?” – rozmyślała rozgniewana Karolina, idąc powoli polną drogą. Na głowę
miała naciągnięty kaptur, bo wciąż padało, na gołych nogach błękitne jak jej
oczy, kalosze.
Miesiąc wcześniej
zjawiła się u niej kuzynka, usilnie namawiając na wyjazd w leśną głuszę.
Roztaczała cudne zapowiedzi ciszy, wieczorów przy ognisku i kąpieli w jeziorze.
Malowniczo opowiadała o lasach pełnych grzybów, sobotnich wypadach na bilard do
odległego miasteczka i świetnej zabawie.
Wtedy Karolinie ta
propozycja wydawała się niezwykle kusząca. Dysponowała skromnymi środkami
finansowymi i w zasadzie pogodziła się, że w tym roku nie pojedzie na wakacje.
Przystała na zaproszenie prawie bez wahania. Spakowała walizkę, dwie książki,
szkicownik i z sercem wypełnionym nadzieją wsiadła do autobusu PKS.
Przez pierwsze trzy dni
było nawet fajnie. Odpoczywała, na zmianę opalała się i kąpała, a kiedy
nadchodziła ciepła nocka z rozgwieżdżonym niebem, siedziała wraz z innymi przy
ognisku i rozmawiała. Za towarzystwo miała dwie zauroczone sobą pary, ale do
wczoraj wcale jej to nie przeszkadzało.
Nagle jednak okazało
się, że jedna z nich musiała wyjechać. Została tylko Wiktoria, jej kuzynka,
która na dodatek złapała paskudne przeziębienie i przez ostatnią dobę leżała w
namiocie czule pielęgnowana przez ukochanego Marcina.
A Karolina zaczęła się
nudzić.
Przeczytała obie
książki. Naszkicowała kilka tchnących smutkiem krajobrazów. Wykąpała się we
wciąż ciepłej wodzie jeziora. Ba! Nawet postawiła kilka razy pasjansa.
I nic. Nadszedł kolejny
deszczowy dzień. Kolejny dzień nudy.
Mogła wrócić do domu.
Ale to rozwiązanie także nie wydało się jej kuszące.
Pozostały spacery. Długie,
wyczerpujące, podczas których nie raz przemokła do suchej nitki.
Tym razem jednak wzięła
ze sobą plecak, a w nim prowiant i termos z ciepłą herbatą.
I postanowiła po prostu
pójść przed siebie.
Taka wycieczka po
bezdrożach okazała się o wiele lepsza od siedzenia pod namiotem i nudzenia się.
Minęła dwie zapyziałe wioski, gdzie malutkie domki ulokowały się po obu
stronach głównej drogi, a sklep spożywczy przypominał żywcem wycięte te z
czasów PRL-u. W jednej zachwycił ją malutki, częściowo drewniany kościółek, w
drugiej brukowana kocimi łbami droga. Nawet nie przypuszczała, że gdzieś takie
mogą jeszcze istnieć. Potem znów zagłębiła się w leśną gęstwinę i pod wpływem
nagłego impulsu, skręciła w dość wąską dróżkę. Z mapy wynikało, że powinna
prowadzić nad jezioro.
Po godzinie średnio
intensywnego marszu, dostrzegła, że gęsta ściana lasu zdecydowanie się
przerzedza. Poprawiła plecak, jednocześnie z obawą oglądając się ze siebie. Z
daleka dało się słyszeć odgłosy nadciągającej burzy.
Dziewczyna otrząsnęła się.
Nie była strachliwa, ale trzeba przyznać, że to mało kusząca perspektywa –
znaleźć się w środku lasu, a na dodatek w pobliżu jeziora.
Tam gdzie kończyły się
drzewa, zauważyła bujne zarośla. Zza nich dobiegał jednostajny plusk fal.
Chciała tylko opłukać ręce i odrobiną wody spryskać twarz. Potem zamierzała iść
dalej.
Powoli odsunęła gałęzie
krzaków i zamarła.
Jezioro, a w zasadzie
jeziorko, było malutkie, ze wszystkich stron otoczone gęstą ścianą lasu. Gałęzie
wielu drzew muskały, pomarszczoną teraz przez wiatr taflę wody, a ciemne,
skłębione chmury nadawały całej scenerii dodatkowego dramatyzmu.
Lecz z tej strony, z
której znalazła się Karolina, wychodziło się wprost na maleńką polankę, coś w
rodzaju plaży. Zejście do jeziora, kryjące się pomiędzy niskimi trzcinami, było
wąskie, zaledwie dwa, trzy metry i dość strome. Fale rytmicznie uderzały o
brzeg, a w rozszalałej wodzie, stał nagi mężczyzna, zanurzony aż do połowy ud.
Stał nieruchomo, z
rękoma opartymi o wąskie biodra, zapatrzony przed siebie.
Nie mogła zobaczyć jego
twarzy, zamiast tego widziała wiele innych szczegółów. Był wysoki i szczupły.
Pod opaloną skórą rysowały się doskonale widoczne mięśnie. Włosy miał tak
krótkie, że nie potrafiła określić ich koloru. A plecy i ramiona pokrywały
wymyślne tatuaże.
I choć Karolina nigdy
nie gustowała w szczupłych, wręcz żylastych mężczyznach, to na widok tego
poczuła dreszcz podniecenia.
Był taki inny,
pociągający i jednocześnie odpychający w swej obcości. Doskonale pasował do
dzikiego krajobrazu, który go otaczał, do żywiołu szalejącego nad ich głowami.
Błysnęło. Tym razem
bliżej niż poprzednio. Po okolicy przetoczył się huk grzmotu, jakby ogromny
olbrzym wywołał właśnie kamienną lawinę. Zaczęło delikatnie kropić, ale
nieznajomy nawet nie drgnął.
Stał, wciąż wpatrzony w
ten sam punkt.
Karolina zapragnęła,
aby się odwrócił. Chciała zobaczyć jego twarz. Tak bardzo tego pragnęła, że
wbrew zdrowemu rozsądkowi nie wycofała się i nie uciekła. Stała, przytulona do
pnia pobliskiego drzewa, w swym bezpiecznym schronieniu z zielonych liści i
zachłannie wlepiała wzrok w nagiego mężczyznę.
A on nagle wyprostował
ramiona i rzucił się w rozszalałą otchłań wody.
Poczuła żal, jednak
była pewna, że wróci. W końcu na brzegu zauważyła niewielką kupkę starannie
poskładanej odzieży i ciężkie, wojskowe buty.
Deszcz rozpadał się na
dobre. Grube krople najpierw spokojnie osiadały na kronach drzew, a potem
lunęły oślepiającą ulewą, zamazując obraz całego świata. Drgnęła, gdy nad jej
głową pojawił się jasny błysk. Tym razem grzmot był znacznie głośniejszy, niczym
uderzenie potężnej pięści boga.
I wtedy na powrót go
dostrzegła. Wynurzał się powoli, przesuwając palcami po twarzy, nic nie robiąc
sobie z szalejącego wokół żywiołu. W końcu wyszedł na trawę i udało jej się
dostrzec kilka szczegółów jego twarzy. Szczupła, pociągła, o wysokich kościach
policzkowych i trójkątnym podbródku. Oczy chyba były czarne, z tak daleka nie
zdołała określić ich koloru. Ciemna smuga na piersi, schodząc wąskim paskiem ku
dołowi. No właśnie…
Zarumieniona odwróciła
głowę. Nie dlatego, że obce jej były takie sprawy, ale w tym momencie
uświadomiła sobie, że podgląda całkiem obcego, nagiego faceta.
Kiedy znów spojrzała w
jego stronę, właśnie dopinał spodnie. Bez zbędnego pośpiechu wciągnął też buty
i zarzucił kurtkę. A następnie, ocierając dłonią twarz, po prostu zniknął
pośród drzew.
Karolina zamrugała
oczami.
To było jak
nierzeczywisty sen.
Za to mokra głowa i
strużki wody spływające po jej plecach, były już jak najbardziej rzeczywiste.
Otrząsnęła się i w pośpiechu zawróciła. Lecz choć droga była daleka, to przez
cały czas jej myśli zaprzątał nieznajomy mężczyzna.
Do tego stopnia, że
postanowiła, iż jutro znów tu przyjdzie. I tym razem pójdzie za nim, by
dowiedzieć się gdzie mieszkał.
To pragnienie było
silniejsze od zdrowego rozsądku, silniejsze od czegokolwiek.
Zresztą… W końcu była
na wakacjach. Miała prawo by robić głupstwa.
Uśmiechnęła się i
potężnie kichnęła.
Dzień
2
A jednak nazajutrz nie
dostała nawet marnego kataru.
Za to przez całą noc
śniła o czymś cudownym i nierzeczywistym, o czymś, co umykało z jej rąk, za
czym goniła aż do utraty tchu.
Obudziła się tak
potężnie podniecona, że bez namysłu, wtulając twarz w poduszkę, doprowadziła
się do wspaniałego orgazmu.
Potem poszła się
wykąpać, lecz chłodne wody jeziora wcale nie ukoiły żaru płonącego w jej ciele.
Musiała wrócić. Musiała
jeszcze raz go zobaczyć. Dowiedzieć się kim był, jakiego koloru miał oczy i
dotknąć tej wyrazistej, surowej twarzy.
Westchnęła. Od szóstego
roku życia wiedziała, że chce zostać malarką. I konsekwentnie realizowała swe
marzenie. Rok temu dostała się na upragniony kierunek, ale jej ulubionym
tematem były ludzkie twarze. Zawsze dzieliła je na te doskonałe w każdym
szczególe, lub pospolite, jakby składały się z kompletnie niedopasowanych do
siebie elementów.
Jego oblicze
przywodziło na myśl nieukończony szkic. Jakby ktoś postawił kilka pierwszych
kresek i według tego powstała czyjaś twarz.
Tak, szkic to było
dobre słowo. Nawet jeśli to, co widziała, zniekształciła gruba kurtyna deszczu.
Chciałby go kiedyś
namalować, jak wynurza się ze wzburzonych wód jeziora, a nad nim rozkwita
pajęczynowata błyskawica.
Przedzierała się w
pośpiechu przez zarośla, błagając aby los był dla niej łaskawy.
Boże! A jeśli się nie
pojawi? Gdzie ma go szukać na tych kilometrach kwadratowych nieprzebytych
lasów?
W końcu zdyszana
stanęła na brzegu znajomego jeziorka.
Rozejrzała się dookoła.
Nic nie wskazywało na czyjąkolwiek obecność. Odwróciła się i skierowała tam,
gdzie wczoraj nieznajomy.
Trafiła na wąską dróżkę,
która nie wyglądała na często uczęszczaną. Bez wahania nią podążyła, odsuwając
bijące ją po twarzy gałęzie.
Czuła się głupio. Ale
była też pełna nadziei. W końcu gdzieś musi dojść.
I nagle zauważyła, że
las się przerzedza, a gdy przebyła kolejne kilka metrów, znalazła się na skraju
małej polany.
Pośrodku stał stary,
drewniany dom. Miał ganek, werandę i na wpół przymknięte okiennice. Na
niewielkim podwórku leżały rozrzucone polana, tuż obok stał chyba bliżej
niezidentyfikowany jednośladowy pojazd, przykryty szarą płachtą. A dookoła
szalały wszelkiej maści chwasty.
Całość sprawiała
wrażenie porządnie zaniedbanego, jakby od lat nikt tu nie mieszkał.
Karolina uśmiechnęła
się i na powrót skryła w gęstych zaroślach. Zanim się ujawni, prosząc chociażby
o szklankę wody, musi przekonać się czy naprawdę tu mieszkał. Jeśli tak, to
miała wyjątkowy fart, trafiając do celu bez żadnych przeszkód.
Starając się poruszać
bezszelestnie, obeszła dom i znalazła się na jego tyłach.
Aż wstrzymała oddech.
Na przybrudzonym
wiklinowym fotelu, drzemał nieznajomy. Na stole obok stała na wpół opróżniona
butelka i leżał ogromny, lśniący w promieniach słońca nóż.
Tym razem mężczyzna był
ubrany w biały podkoszulek i spodnie moro. Ogolona głowa opadła na piersi,
ramiona zwisały nieruchomo po obu stronach fotela.
Pożałowała, że nie może
patrzeć na jego fascynującą twarz. Że nie jest w stanie dostrzec więcej.
Ostrożnie przycupnęła,
prawą ręką odchylając nieco zasłaniające widok gałęzie.
Nagle mężczyzna
poruszył się i uniósł głowę, bacznie rozglądając się dookoła.
Karolina zamarła. Nie
dlatego, że poczuła strach. Raczej obawę, by nazbyt szybko nie odkrył jej
obecności.
No i było jeszcze coś.
Tym razem mogła przyjrzeć mu się dokładniej. Oczy okazały się jaśniejsze niż
sądziła. Od ucha, do kącika ust, przez cały policzek biegła paskudna szrama.
Nie była to świeża blizna, raczej coś, co dawno się już zagoiło. Ale pozostał
ślad, wcale nie odstraszający lecz wręcz przeciwnie.
Zapragnęła wyjść z
ukrycia i podejść bliżej. Tylko że pozostając w cieniu, czuła dreszcz dziwnej
ekscytacji, jakby robiła coś zakazanego.
Mężczyzna wstał i
zniknął na chwilę w drzwiach domu. Potem pojawił się ponownie i popijając piwo,
marszczył brwi, rozglądając się dookoła.
Kiedy go nie było,
pozwoliła gałęziom wrócić na swoje miejsce. Miała teraz dość ograniczony widok,
ale za to była pewna, że jej nie zauważy.
Chłonęła to, co
ukradkiem obserwowała każdym ze zmysłów. Obraz i dźwięk splotły się w jedno z
innymi odczuciami. Tajemnica miała więc zapach deszczowego lasu, smak gumy miętowej,
którą dziewczyna żuła w ustach, a w dotyku była mokra, jak liście krzewu, za
którym się skryła.
Nieznajomy wygodnie
rozsiadł się w fotelu. Odchylił głowę do tyłu i zamknął oczy. Jego dłoń
powędrowała w kierunku rozporka, zataczając tam leniwe kręgi.
Karolina zarumieniła
się.
Poczuła wstyd, że
bezczelnie podgląda kogoś w tak intymnej sytuacji. Lecz nie mogła zmusić się do
odejścia.
Z bijącym sercem
czekała na więcej, a kiedy w końcu rozpiął spodnie i wydobył na wierzch
twardego, nabrzmiałego członka, cichutko westchnęła.
To było cudowne!
Pomalutku wstała i
oparła się o szorstki pień drzewa. Jej ręka również powędrowała za pasek
spodenek, choć wzorkiem zachłannie pożerała widok, jak znajdował się tuż przed
nią.
Tymczasem jego dłoń
zacisnęła się na ogromnej męskości i zaczęła przesuwać się raz w górę, raz w
dół. Na razie robił to powoli, jakby delektując się pieszczotą dostarczaną
samemu sobie.
Za to serce dziewczyny
biło coraz szybciej, oddychała z coraz większym trudem, podczas gdy jej palce
delikatnie masowały twardą łechtaczkę. Tak bardzo pragnęła poznać jego myśli.
Widzieć, o kim w tym momencie marzył, kogo sobie wyobrażał.
Konkretną osobę czy jakąś
wydumaną seksbombę?
Mężczyzna wyraźnie
przyspieszył. Jego głośny, świszczący oddech przeplatał się z szumem drzew i
brzęczeniem owadów.
Karolina również
pocierała swój najwrażliwszy punkt z coraz większą siłą. Drugą ręką masowała
stwardniałe piersi, szczypała sterczące sutki, zagryzając zęby, by najmniejszy
dźwięk nie wydobył się z pomiędzy jej ust. Palce miała zmoczone własnymi
sokami, podbrzusze pulsowało w oczekiwaniu słodkiego spełnienia, a ona wlepiała
zamglone spojrzenie w onanizującego się faceta, pragnąc skończyć w tym samym
momencie co on.
Na moment przymknęła
oczy, wyobrażając sobie, że się z nim kocha. To było tak realistyczne, że
niemal poczuła zapach jego potu, jego pożądania. Przyciska ją do drzewa,
wbijając się w jej spragnione wnętrze, coraz szybciej, mocniej…
Naprężyła ciało i
otwarła oczy.
Zbliżał się do końca,
bo wyraźnie widziała jak zaciśnięta dłoń porusza się w zawrotnym tempie. Nagle
z jego ust wydobył się głuchy, przeciągły jęk. Zamarł w bezruchu. Potem jeszcze
dwa, trzy gesty i biały strumień zaczął ściekać po jego zaciśniętej dłoni.
W tym momencie nadeszło
i jej spełnienie. Orgazm tak potężny, ze zagryzając wargi, poczuła jak je
kaleczy. Skuliła się, a potem opadła na kolana. Cała dygotała, wciąż czując
rozchodzącą się falę rozkoszy. W tym momencie miała w nosie, czy ją usłyszy,
czy też nie. Liczyło się jedynie to, czego doświadczyła.
Mężczyzna czujnie
uniósł głowę.
Czyżby zorientował się,
że ktoś go podglądał? Czy zachowała się zbyt głośno?
W panice wycofała się
na czworakach. Potem ruszyła biegiem, nie ścieżką, ale chaotyczna trasą
wytyczoną pośród wysokich drzew.
Do namiotu dotarła
zdyszana, mocno czerwona i wciąż nieziemsko niezaspokojona.
Dlatego, gdy Wiktoria z
Marcinem udali się na spacer, wymówiła się zmęczeniem, a potem jeszcze raz,
zamykając oczy i wyobrażając sobie jego, ulżyła swym zmysłom.
A jednak nie przespała
całej nocy. Do późna siedziała na leżaku, otulona grubym swetrem, patrząc w
gwiazdy i marząc o seksie z całkiem obcym jej mężczyzną.
Link do części II - (klik)
Zapowiada się świetnie ! Czekam na ciąg dalszy :) K.
OdpowiedzUsuńŚwietnie się zapowiada. Już nie mogę się doczekać kolejnej części :)
OdpowiedzUsuńA gdzie następna część kary?
OdpowiedzUsuńCoz, nie powiem umiesz pisac i robisz te lekkim fajnym stylem, ale czy nie przeszkadza ci to, ze ludzi sie onalizuja przy twoich tekstach np.? Dlaczego wszyscy twoi bochaterowie to tacy erotomani? No nie oszukujmy sie to nie sa opowiadania erotyczne tylko porno :/. Jesli masz odwage przyjac krytyke to zaakceptuj. Na prawde nie chce ci ublizyc, bo dziewczyno - malo kto tak dobrze pisze... ale to na prawde smieszne
OdpowiedzUsuńPIW
Drogi/a PIW!
UsuńMnie nie przeszkadza,a wręcz domagam się,żeby wszyscy bohaterowie Babeczki byli erotomanami.I czasem robię sobie dobrze po lekturze,dzięki czemu jestem milsza dla otoczenia i bardziej wyrozumiała dla tych wszystkich frustratów,z którymi mam nieszczęście przebywać.
Czego i Tobie życzę.
Onanizujesz się przy tych tekstach? o.O
UsuńBo wiesz, ja po prostu czytam, świetnie się bawię i się nie onanizuję przy czytaniu. I myślę, że więcej jest tu takich, jak ja... A na marginesie, czytając komentarze, bywa że też mam niezły ubaw :D... Zgadzam się w 100% naprawdę śmieszne :D
Ja?Nieustannie!
UsuńKrytykę, o ile nie jest chamska, mam odwagę przyjąć. Nie oznacza to jednak, że muszę się z nią zgadzać ;-) I tyle w tym temacie.
UsuńA ja mam takie pytanie, jak według Ciebie mają wyglądać opowiadania erotyczne? Jaskółki sobie ćwierkają nad głowami szczytujących kochanków. No super, tego mi brakowało. Zajmujesz się może pisaniem? Chętnie sobie poczytam gdzie jest ta granica dzieląca porno od opowiadań erotycznych. Opowiadania miłosne, owszem, zgodzę się, tu powinny być głownie romantyczne teksty. Ale erotyzm?
UsuńErotyzm z definicji jest pojęciem szerszym od pornografii, bo obejmuje aspekty psychologiczne, kulturowe, społeczne a także i biologiczne. Wydaje mi się, że Babeczka właśnie taki pełny świat Nam wszystkim czytelnikom przedstawia.
Wiadomo, niektóre Jej opowiadania ociekają słodyczą, inne erotyzmem, ale często przed tekstem ostrzega z czym będziemy mieć do czynienia :P Więc jeśli któreś z rodzajów opowiadań naruszają w jakiś sposób Twoje uczucia, albo coś w tym stylu, to możesz się przed tym ustrzec i nie czytać.
Co do onanizacji, no nie przesadzajmy, nie są to opowieści wyłącznie do tego stworzone. Chyba wiele osób czyta to po to, żeby poczuć jakiś dreszczyk na swojej skórze(lub gdzie indziej :P). A Babeczka potrafi w czytelnikach wywołać nie tylko stan podniecenia, dla mnie nie raz ważniejsze są emocje, przeżycia bohaterów, nieraz wyciskając z moich oczu łzy szczęścia lub smutku. I właśnie takie powinny być opowiadania erotyczne.
Nie zapanujesz nad tym, kto przy czym się onanizuje. Czy bardzo przystojny aktor, ma się źle czuć, jeżeli ktoś będzie się onanizował przy jego zdjęciach? I nie mówimy tu o aktorze zwykłego porno. Tak jak widzisz, wszystko zależy od odbioru, niektórzy mogą się zachwycać a inni podniecać i już. Tak ja to widzę, ale oczywiście szanuję Twoje zdanie, choć nie ukrywam, że trochę nie rozumiem.
Trochę ta moja wypowiedź brzmi jak obgadywanie Ciebie Babeczko, za co przepraszam, ale wszystko w dobrej intencji, więc mam nadzieję, że się nie gniewasz :P
Pozdrawiam
Shana
A nie ma za co. Też chciałam napisać kilak zdań o tym, że granica pomiędzy erotyką a pornografią dla każdego oznacza coś innego, ale nie mam ochoty na siłę forsować swojego zdania. Jedni to widzą tak, drudzy inaczej, trza się z tym pogodzić, bo tacy po prostu są ludzie ;-) Ja odpuszczam, nie będę się przecież kłócić, że tworzę arcydzieła, które powinny być doceniane na każdym kroku :-))) Kto lubi niech czyta, kto nie to niech nie czyta i sprawa załatwiona...
UsuńDrogi/a PIW
UsuńUważasz, że opowiadania babeczki to nie erotyki a porno. Ok masz swoje zdanie i je szanuje jestem tylko ciekawa jaki miałbyś zdanie na temat książki, którą właśnie przeczytałam . Kupując ją wcale nie znalazłam jej w dziale erotyka a w dziale z powieściami " NEW ADULT"- czyli powieści przeznaczonej dla młodzieży od 18 do 25 lat, w książce tej jednorazowy akt seksu opisany jest na 6-7 stron z szokującą dokładnością i co Ty na to ?
New Adult?
UsuńProszszsz...:
http://kawazcynamonem.wordpress.com/2014/05/09/losing-it-cos-do-stracenia-cora-carmack/
Drogi/a PIW
UsuńNa jakiej podstawie piszesz że ludzie czytają teksty babeczki tylko po to by sie "onalizować "? Może ty po to je czytasz bo na pewno nie ja . Oprócz zbliżeń w tekście widzę dobrze napisane opisy przeżyć wewnetrznych i świetną kreacje bohaterów . A co do tego że są to teksty pornograficzne to powiem jedno ze ty chyba pornografii nie widziałeś . A i tak z dobrego serca wez ty sobie ulzyj bo chyba sfrustrowany trochę jesteś .
A ciebie babeczko błagam pisz dalej tak samo .Natalia
A mi jakos tak malo tej erotyki w opowiadaniach babeczki. Za malo szczególowego opisu. Ale oczywiscie jestem twoja fanka :D
UsuńDroga Babeczko, znowu pojawiły się wzorki, zamiast wzroku ;)
OdpowiedzUsuńTo z tym "onalizowaniem" to chyba komplement.
OdpowiedzUsuńNie oszukujmy się, nie ma nic lepszego niż sex. A jeśli ktoś chce się dziabnąć albo masturbować to zrobi to z opowiadaniami Babeczki czy bez nich.
Co do opowiadania, mam nadzieję, że będzie ociekać wyuzdanym sexem a główny bohater okaże się największym erotomanem jakiego nosiła ziemia;)
Pozdrawiam,
LIA.
Czy tylko ja czekam na "Kare"? : (
OdpowiedzUsuńNie tylko :(
Usuń7 dni burzy równa się 7 części ? :D
OdpowiedzUsuńOpowiadania są podzielona na dni. W 1 części Babeczka opisała 2 dni, więc do końca opowiadania zostało 5 dni = max 5 części. Chyba, że założenia są inne
Usuńbędzie dziś jakiś rozdział? :)
UsuńMam taką nadzieje :)
UsuńA mnie się te klimaty bardzo podobają:-))
OdpowiedzUsuń