A niech Wam będzie...
W zasadzie nic nie napiszę słowem wstępu. No może jedynie to, że z boczku jest ankieta. Jeśli macie ochotę, głosujcie.
W zasadzie nic nie napiszę słowem wstępu. No może jedynie to, że z boczku jest ankieta. Jeśli macie ochotę, głosujcie.
Link do części IX - (klik)
Głupstwo (X)
Karol zjawił się po
dwóch tygodniach.
Siedziałam w fotelu, w
swoim pokoju i usiłowałam czytać.
Od tych dwóch tygodni
nie udało mi się przejść nawet do następnej strony.
– Cześć – powiedział
po prostu. – Jak samopoczucie?
– Dobrze – zamknęłam
książkę i odłożyłam ją na bok.
– To co? Wpadniesz
dziś wieczorkiem?
Jest takie durne
powiedzenie, że nadzieja umiera ostatnia. Nie zwrócił uwagi na mój chłód, na
głęboki cienie pod oczyma, na to, że wyraźnie zeszczuplałam.
Miłość jego życia
wróciła do domu, a on tak o prostu przypomniał sobie o mnie. Przecież
stanowiłam możliwość łatwego i szybkiego bzykanka.
Moja nadzieja właśnie
umarła.
Gdyby nie to, że
wypłakałam już cały zapas łez przewidziany na ten rok, to może i teraz bym nie
wytrzymała. Miałam wrażenie, że jestem pusta w środku. Całkiem pusta, bo i ból
stawał się coraz mniej dokuczliwy.
– Nie.
– Och, Gabrysiu.
Chyba się nie dąsasz o tamten wieczór? Od samego początku postawiłem sprawę
jasno. Ewa zawsze będzie na pierwszym miejscu w moim sercu.
– Wiem. I wcale
nie zamierzam się o to kłócić.
– To przyjdziesz?
– Nie.
Przyklęknął i kciukiem
potarł moje kolano, patrząc mi w oczy w narastającym niepokojem i irytacją.
– Jesteś zła?
Prawda? – spytał cicho.
– Już nie.
– To o co chodzi?
Zrobię kolację powitalną, będziemy się kochać, powiesz mi jaką to niespodziankę
dla mnie miałaś.
Niespodziankę? Nie, za
nic w świecie mu tego nie zdradzę.
– Dostałam pracę –
oznajmiłam beznamiętnie. – Nauczycielka w miejscowym gimnazjum odchodzi na
wcześniejszą emeryturę, więc poleciła mnie. Zaczynam od października.
– To wspaniale! –
ucieszył się. – Tylko dlaczego mam wrażenie, że coś jest nie w porządku?
– To twoje
wrażenie.
– No dobrze –
odparł z ociąganiem. – Na drugi raz zadzwonię. Faktycznie, trochę głupio
wyszło.
Trochę?! Czułam się jak
niepotrzebny, zbędny przedmiot. Jak darmowa dziwka, która nawet nie zasługuje
na odrobinę szacunku. Nawet gdybym go tak bardzo nie kochała, to i tak by to
bolało. Poniżenie zawsze boli. A on poniżył mnie jak mało kto. Przyjechał z
ukochaną i kazał mi wrócić do domu. No bo przecież umawialiśmy się na sam seks.
Nieoczekiwanie się
roześmiałam.
– Wyszło głupio –
potwierdziłam. – Ale nie musisz się martwić kolejnym razem.
– Znów się
zamieniłaś w upartą babę? Nagle przypomniało ci się, że masz kręgosłup moralny?
– warknął poirytowany.
– Nie. Dumę.
Tym razem nie
odpowiedział.
– Wyobraź sobie,
że to czekasz na mnie z kolacją, marząc o upojnym wieczorze. A ja zjawiam się z
innym mężczyzną i mówię: sorry, idź już sobie, bo akurat teraz nie jesteś mi
potrzebny.
– Na samym
początku ostrzegałem, że może tak być.
– Ostrzegałeś –
zgodziłam się z nim. – Ale to i tak boli. Niczym sobie nie zasłużyłam na to
cierpienie.
– Liczysz na moje
wyrzuty sumienia?
– Nie, stawiam
sprawę jasno. Też to zrobiłeś.
– Gabrysiu… –
urwał i spojrzał na mnie z wahaniem. – Może to co powiem, głupio zabrzmi, ale
brakowało mi ciebie przez te dwa tygodnie. Nawet nie wiesz, jak często o tobie
myślałem.
– Tak? Czasami,
jak zapomnieliście zamknąć okna, mogłam usłyszeć twoje „myśli” – dodałam z
drwiną.
– Naprawdę
cierpiałaś? – spytał cicho.
Co miałam powiedzieć?
Że marzyłam by umrzeć? Że ostatnie noce przespałam jedynie dzięki tabletkom
nasennym? Których na dodatek tak naprawdę nie powinnam była łykać. Mogłam
wykrzyczeć mu wszystko prosto w twarz, ale czy to miało jakiś sens?
Nie kochał mnie. Nigdy
nie pokocha. Byłam kolejną zdobyczą, może jedynie troszkę bardziej docenianą,
ze względu na początkowy upór. Jeśli się nie zgodzę, to na moim miejscu pojawi
się następna, i następna. Do samego końca.
– Cierpiała moja
duma – skłamałam.
– To może chociaż
wieczorek pożegnalny?
– Nie.
– Ech, Gabrysiu –
wstał i wyprostował się. Widać było, że jest poirytowany. – Dąsasz się o takie
głupstwo.
– Głupstwo?
– Owszem,
głupstwo.
A więc to był jego
punkt widzenia? Patrzyłam prosto w przystojną i wciąż fascynującą twarz Karola
i nie czułam już nic. To było jeszcze gorsze od wszechobecnego bólu.
– Takie głupstwa
zmieniają czasem życie – powiedziałam ze smutkiem, sięgając na powrót po
książkę. – Idź już sobie, nie jesteś tu mile widziany.
– Nie?! – warknął.
– To nie! Nie będę po tobie płakał. Takich jak ty, mogę mieć na kopy.
– Właśnie
zauważyłam – odparłam, nie siląc się na ironię.
Wymamrotał coś jeszcze
pod nosem, rzucił mi gniewne spojrzenie ciemnych oczu i już go nie było.
Miałam nadzieję, że już
więcej nie wróci, że to koniec. Tak byłoby najlepiej, bo pozwoliłoby zagoić się
ranom.
Może nawet dałoby mi
możliwość, bym przestała go kochać?
***
Spadł pierwszy śnieg.
Jak nigdy wcześniej, poczułam nagłą ochotę ulepienia ogromnego bałwana.
Wyjęłam z lodówki
marchewkę, z szafki najmniejszy garnek i ciepło się ubrawszy, pomaszerowałam na
dwór.
Musiałam nabrać sił,
przed ważną rozmową z rodzicami. Bardzo ważną. Nie chodziło o to, że bałam się
ich reakcji. Ale i tak czułam się nieco podle. Mama nie była głupia, doskonale
zdawała sobie sprawę, że gnębi mnie coś poważnego. Jednak pewnie nawet nie
przypuszczała…
– Gabrysia? –
rozległ się cichy okrzyk zza płotu.
Obróciłam się powoli i
napotkałam roziskrzony wzrok ciemnych oczów. Karol stał przy ogrodzeniu,
zachłannie się we mnie wpatrując. Nic dziwnego, nie wiedzieliśmy się już ponad
dwa miesiące.
– Cześć –
powiedziałam sucho. – Co u ciebie?
– Nic nowego.
– Aha –
skwitowałam krótko i kontynuowałam lepienie, nawet na niego nie spojrzawszy.
– Pomóc ci?
– Nie trzeba.
Mimo wszystko znów
przeskoczył przez ten cholerny płot i znalazł się tuż obok.
– Ewa przyjechała
– oznajmił znienacka.
– To chyba dobrze?
Powinieneś się cieszyć.
– Tak, powinienem
– odrzekł krótko. Jednak wcale nie wyglądał na uszczęśliwionego. Był raczej
przybity, wyjątkowo ponury i zmęczony.
Nagle przytulił się do
moich pleców, obejmując w pasie. Zesztywniałam, w duchu dziękując, że grube
zimowe ciuchu, pozwolą ukryć moją tajemnicę.
– Powinienem.
Tylko że… – zawahał się. – Przestało mi na niej zależeć. Nawet nie wiem, w
którym momencie. Po prostu patrzę na nią i nic nie czuję.
– Tak, to straszne
– oparłam szyderczo, próbując wydostać się z jego ramion.
– Czy całe
ostatnie dwa miesiące siedziałaś w domu?
– Nie. Skąd to
przypuszczenie?
– Bo wypatrywałem
cię, ale nigdzie nie widziałem.
To dziwne, ale nadal
niczego nie czułam. Ani żalu, ani złości, ani radości. Jedynie całkowity spokój.
Wiedziałam dlaczego. Próg mojego cierpienia już dawno temu osiągnął apogeum.
Powyżej była już jedynie obojętność.
– I co z tego?
– Nie tęskniłaś?
– Na początku.
Teraz już nie.
– Gabrysiu, stałaś
się taka zimna, taka… Nie wiem, jakich słów użyć, ale nie zachowujesz się jak
dawna ty.
– Możliwe. Coś
jeszcze?
– Naprawdę
tęskniłem.
I co z tego? chciałam
powiedzieć. Jednak wolałam milczeć. Za wszelką cenę nie mogłam dać się ponieść
emocjom. Nie pokazać, jak bardzo mnie skrzywdził.
– Sądzę, że nie
miałeś problemu by znaleźć zastępstwo?
– Nie, nie miałem
– ponieważ wyrwałam się w końcu z jego objęć, stałam teraz naprzeciwko,
odważnie patrząc mu w oczu. Wyraźnie wyglądał na przygnębionego. Tylko czy to
było moje zmartwienie?
– Wciąż jesteś zła
o tamten wieczór?
– Nie.
– Nie kłam. Widzę,
że jesteś.
– I co z tego? Czy
zrobiłam ci z tego powodu awanturę? Czy w jakikolwiek inny sposób pokazałam, że
mam o to pretensje?
– Nie. Wiesz że
budząc się co rano marzyłem, że leżysz tuż obok, przy mnie?
Wzruszyłam ramionami.
– Nawet teraz, gdy
przyjechała Ewa – ciągnął z desperacją – akurat to się nie zmieniło. Zamiast
jej twarzy, widzę twoją. Zamiast smaku jej ust, czuję smak twoich warg.
To było wyjątkowo
wredne. Sypiał z inna kobietą i opowiadał, że za mną tęskni? Podłe zagranie, na
uczuciach, których z takim trudem się pozbyłam.
– Masz pecha –
odpowiedziałam nieco zdławionym głosem.
– Co się z tobą
stało?
Głupie, bardzo głupie
pytanie. Mogłam na nie wyczerpująco odpowiedzieć. Ale nie chciałam. Za to
pragnęłam, by sobie w końcu poszedł. I nigdy więcej nie wracał.
– Nic się nie
stało. Znudziła mnie ta zabawa.
– Zabawa? – W
ciemnych oczach ukazał się gniew. – Twierdzisz, że to była zabawa?
– A nie? Sam
powiedziałeś, że tylko seks nas łączy.
– No dobrze,
trochę przesadziłem. Spodziewałem się, że będziesz na mnie czekała z jakąś
romantyczną kolacją, stęskniona i napalona. Ale Ewa potrzebowała pomocy jak
nigdy wcześniej. Znaleźli się prawie na krawędzi rozwodu.
– Więc powinieneś
się cieszyć – powiedziałam obojętnie. – Nadeszła twoja chwila.
– Bo ja wiem?
Coraz wyraźniej widzę, że powinienem sobie odpuścić.
– Karol! – rozległ
się cichy okrzyk z okna. – Gdzie jesteś kochanie?
– Wypchaj się –
syknął poirytowany, chowając się za rozłożysty świerk. – Powiedz jej, że mnie tu
nie ma – rozkazał.
Jeszcze czego!
– Taki twardziel
jak ty, na pewno sobie poradzi – odparłam z sarkazmem. I głośno odkrzyknęłam:
– Jest tutaj, ale
już pędzi na jednej nodze!
– Nigdzie nie
pójdę, dopóki nie skończymy rozmawiać!
Podeszłam bliżej,
bardzo blisko. Oparłam zziębnięte dłonie na jego piersi i spojrzałam w górę.
– Nie mamy już o
czym.
Przykrył moje ręce
swoimi.
– Gabrysiu,
przestań. Wiem, że lubisz się ze mną droczyć, ale jestem tak stęskniony…
– Stęskniony? – Z moich
oczu popłynęły łzy. – Nie Karolu, nigdy więcej. Wolałbym umrzeć niż ponownie
cierpieć tak bardzo, jak przez ostatnie tygodnie. Jesteś jej – wskazałam podbródkiem
na zamknięte już okno. – A jeśli nie ona, to będzie inna. Ja byłam tylko
przygodą.
– A jeśli
powiedziałbym, że nie? – pochylił się tak bardzo, że czułam teraz jego gorący
oddech.
– Nie potrafię
wybaczyć sobie. Nie potrafię wybaczyć tobie. A nienawiść zrodzona z wyrzutów
sumienia jest najsilniejsza.
– Nienawidzisz
mnie?
– Nie wiem. Ale
jednego jestem pewna – odejdź i nie wracaj.
– Jesteś pewna? –
bardzo czule mnie pocałował. Nie zareagowałam, bo nic nie poczułam. To było
równie bolesne jak cała nasza rozmowa.
Łzy potoczyły się po
moich policzkach, zawisły na krawędzi podbródka, potem wsiąknęły w gruby
materiał szala. Kiedy popłynęły kolejne, Karol bardzo delikatnie otarł je
opuszkiem palca.
– Maleńka, proszę!
Nie, błagam! Może spróbujemy jeszcze raz? Odwiozę ją, a jak wrócę to będziemy
się kochać cały dzień i całą noc. Tak jak lubisz.
Był kretynem. Gorzej –
on nadal nic nie rozumiał. Chciał mojego wybaczenia, tylko po to, abyśmy znów
mogli wylądować w łóżku.
Nie pojmował, że
pomalutku zabijał moją miłość. Że zniszczył ostatnią, tlącą się iskierkę
nadziei. Gdybym go nie kochała, mogłabym wybaczyć. W innym razie – za żadną
cenę! Dlatego, że znów mógłby mnie skrzywdzić, nawet nie specjalnie lecz
zupełnie przypadkiem.
Bo przecież to był
tylko seks.
Uśmiechnęłam się smutno
i odepchnęłam go. Chyba się tego nie spodziewał, bo patrzył na mnie zdumiony.
– Idź już.
– Nie! – Tym razem
się rozzłościł. – Nie rozumiem, o co ci chodzi kobieto?
– O nic. To
koniec.
– Sądzisz, że będę
skamlał na kolanach o przebaczenie? Trzeci raz nie poproszę.
– To dobrze.
Brutalnie chwycił moje
ramię i utkwił we mnie rozpalony wzrok.
– Mam dosyć ciebie
i twoich wiecznych fochów! Jeśli sądzisz, że za jakiś czas wrócę, to grubo się mylisz.
Seks można uprawiać z każdą, a chętne ustawią się w kolejce, gdy tylko im na to
pozwolę. Nie jesteś wyjątkowa, nie jesteś nie do zastąpienia.
– To dobrze –
powtórzyłam. Ze spokojem spojrzałam w jego oczy i bardzo powoli uwolniłam się z
uścisku. – Żegnaj.
Nie odpowiedział, tylko
zaklął i po prostu odszedł.
Zostałam sama wśród lśniącej
bieli. Z nieba znów zaczął padać śnieg. Malutkie gwiazdki wirowały i opadały na
moje przemarznięte policzki.
A ja płakałam. Otuliłam
się ramionami, skuliłam i płakałam. W środku czułam się całkiem pusta, jakby
ktoś wyrwał kawałek mojej duszy. Rana, która tak powoli się zabliźniała, znów krwawiła.
Ale nie mogłam, nie
potrafiłam mu zaufać. Wybaczyć, może tak. Ale nie zaufać.
Podeszłam do mojej
ukochanej wierzby. Wyglądała, jakby płakała razem ze mną. Przytuliłam się do
szorstkiego pnia.
Stałam, zastanawiając się,
jak trafiłam do punktu, w którym się znalazłam. Czy to było z góry przesądzone,
czy po prostu zadecydowały o tym maleńkie szczegóły, błahe z pozoru decyzje?
Nie umiałam sobie
odpowiedzieć na to pytanie.
Pewnie nigdy nie będę
umiała.
A Karol? Czy go jeszcze
spotkałam?
Raz, gdy przyjechał
spakować swoje rzeczy.
Rzucił mi ponure
spojrzenie zza płotu i nawet nie przywitawszy się, umknął do wnętrza domu.
Miałam rację, nie kochał mnie. Czuł jedynie złość, bo coś nie poszło po jego
myśli.
Nie potrafię opisać,
jak bardzo bolało to przelotne spotkanie. Mało brakowało, a bym się ugięła i
pobiegła do niego, zapewniając, że mu wybaczyłam.
Bo wybaczyłam.
Jednak czy po tym co
zrobił, mogłam mu zaufać?
Nie.
Tylko czasami, gdy
patrzę o oczy mojej córki, zastanawiam się, czy gdybym mu wtedy powiedziała, to
coś by zmieniło?
Wtedy potrafię płakać
całą noc, zużywając kartonik chusteczek i wpatrując się w spokojną twarzyczkę
śpiącego dziecka.
To dziwne jak małe
głupstwo potrafi czasem zmienić nasze życie.
koniec
Jak mam być szczera, to ani przez moment nie myślałam o szczęśliwym zakończeniu. Po prostu mi tu nie pasowało...
OdpowiedzUsuńPowinnaś zrobić kiedyś,w przypływie natchnienia dalszy cykl, następny sezon jak Karol spotyka swoją córkę w jakiś sposób, czy projektuje jej dom, a może próbuje ją uwieść? Nie wiem, ale coś powinno być :D
UsuńI możesz mi wytłumaczyć co to jest, to lol24?
Buziaki, Ada :*
lol24 to stronka gdzie również są opowiadania w tym również babeczki :)
UsuńPomysł z uwodzeniem córki jest kompletnie nie trafiony, przecież między nimi jest 40lat różnicy!
Usuńw końcu to Karol.. Bierze wsyztsko co sie rusza :pp
UsuńO MATKO NIE NIE NIE ja chce happy end!!!!
OdpowiedzUsuńNieeeeee! Dlaczego???!!! :(
OdpowiedzUsuńA już myślałam że Karol dowie się o dziecku.
Babeczko dlaczego???!!! :( :( :(
Niagati
Babeczko, zakonczenie genialne, super, może będę skrytykowana, ale dobrze, że nie ma happy endu, masz całkowita rację, nie w tym opowiadaniu. jestes genialna
OdpowiedzUsuńŚwietne! Idealne zakończenie. Trochę się obawiałam czy się nie pojawi happy end, bo szczerze powiedziawszy nie widziałam jakoś tych dwoje razem . Jak już ktoś pod jedną z części napisał: facet który uderzył kobietę jest spalony na starcie. Zgadzam się z tym, a dalsze postępowanie Karola w kolejnych częściach mnie utwierdzało w tym, że tu nie może być szczęśliwego zakończenia. No i oczywiście jak zawsze nie zawiodłaś mnie dobierając taki a nie inny finał :D
OdpowiedzUsuńIdealnie babeczko,idealnie. Odwzorowałaś moje uczucia do mężczyzny, którego kochałam, a on zdradził mnie z inną za moimi plecami i chciał zostawić mnie zupełnie samą z tym wszystkim by być szczęśliwym z tą "drugą". Potem wrócił, chciał być ze mną, błagał, powtarzał że popełnił największy błąd w życiu, że szukał wrażeń i gdyby mógł cofnąłby czas . Tylko że ja nie potrafię wybaczyć. Jest dokładnie tak, jak napisałaś - nie czuję nic. Chociaż chyba wolałabym go nienawidzić, to jestem zupełnie obojętna na wszystko. Po miesiącu silenia się na jakiekolwiek uczucia zrezygnowałam. Mogłabym go usprawiedliwiać, że byłam jego pierwszą, że może faktycznie potrzebował spróbować, ale to zupełnie idiotyczne. Zawsze stawiałam sprawę jasno - jednego wybaczyć nie potrafię. Powtarzałam to do znudzenia, a on i tak się pokusił.
OdpowiedzUsuńI mogę sobie dziękować tylko za to, że jestem fair i nie udaję uczuć, których nie mam siląc się na związek, tak jak robił to on przez ostatnie kilka miesięcy ukrywając wszystko przede mną.
Dziękuję również Tobie babeczko bo chyba dzięki temu opowiadaniu poukładałam sobie wszystko w mojej głowie.
Wydaje mi się również,że to nie jest smutne zakończenie. Na moim przykładzie wiem, że lepiej dowiedzieć się wcześniej że to nie jest człowiek dla nas,niż gdy jest już za późno.
Właśnie... Czasem lepiej dowiedzieć się wcześniej. I zrezygnować, choćby nie wiadomo jak bardzo bolało.
UsuńMnie w tym wszystkim najbardziej szkoda córeczki...
UsuńMimo wszystko ja tez mialam nadzieję na happy end. Ja na ogół jestem straszna romantyczką dlatego kocham happy endy
OdpowiedzUsuńGenialne zakończenie ! Brak mi słów po prostu. Takie prawdziwie i życiowe. Świetne opowiadanie Babeczko! K.
OdpowiedzUsuńA może wersja jeszcze alternatywna :) Proszę, napisz taką
OdpowiedzUsuńA ja uważam, że Gabi powinna powiedzieć Karolowi, że jest w ciąży. Facet, jaki by nie był, ma prawo wiedzieć, że jest ojcem. A tak kobieta sama na siebie bierze krzyż i na własne życzenie dźwiga go robiąc z siebie męczennicę. Pozdrawiam M.
OdpowiedzUsuńBoże ryczę jak bóbr... Dziękuję. Po prostu dziękuję...
OdpowiedzUsuńDziękuję, po prostu dziękuję....
OdpowiedzUsuńPopłakałam się ;(
OdpowiedzUsuńŚwietne piszesz opowiadania i czekam na więcej :D
Pozdrawiam gorąco
Cały czas czytam to zakończenie i płacze ;( Myślałam ,że jednak coś czuje do Gabrysi. Niestety jednak okazał się wstrętnym .nieczułym bydlakiem bez uczuć ;( Mimo wszystko uważam też ,że powinien jednak dowiedzieć się o dziecku ...
OdpowiedzUsuńJa tez jestem zdecydowana zwolenniczka happy endow ale to zakonczenie tu pasuje idealnie dlatego nie pisz niczego alternatywnego :) ale pytanie jakie opowiadanie kolejne?
OdpowiedzUsuńŚwietne zakończenie, siedzę przed telewizorem, leci eurowizja, a ja siedzę i płacze :/ tak jak lubię szczęśliwe zakończenia, to akurat mi się podoba. A Karol niech się wypcha, od początku go nie lubiłam :p
OdpowiedzUsuńZakończenie cudowne, ale takie smutne i teraz ryczę jak bóbr. Cholerny Karol!
OdpowiedzUsuńJesteś wspaniała Babeczko! Kocham cię!
Z jednej strony uważam, że takie zakończenie pasuje i nie wyobrażam sobie jakiejś przemiany Karola. Zakończenie tego opowiadania happy endem byłoby okrutnie naciągane i zwyczajnie nieżyciowe. Z drugiej, chyba jednak lubię słodkie, więc coś się we mnie buntuje.Ale to dobry znak, bo tak skrajnie ambiwalentne uczucia mam ilekroć oglądam jakiś genialny melodramat :) Zawsze sobie zadaję pytanie rozmazując na brodzie tusz do rzęs "po jaką cholerę mi to było" i trochę żałuję, że obejrzałam bo mi zwyczajnie smutno, ale równocześnie nie wyobrażam sobie nie obejrzeć. Teraz mam podobnie.
OdpowiedzUsuńDoprowadziłaś mnie do łez. Piękne zakończenie.. Ale myśle, że Karol chociaż powinien wiedzić o córce.. Jednak i tak rycze teraz. Jesteś najlepsza! ;c ;*
OdpowiedzUsuńniee jak moglas to zrobic...?!! juz bylo wczesniej tak pieknie...skoro mu jej brakowało to powinien o nią walczyć..zrozumiał swój błąd i nie powinien odpuszczać..och nie możliwe ze jej nie kochał...czemu sie nie dowiedział o dziecku?...może zrób jakiś epilog albo kolejną część w której on wraca do Gabrysi i wyznaje jej swoje uczucia a potem dowiaduje się ze ma córke.
OdpowiedzUsuńa nawet jakby go odtrąciła to powinna powiedzieć że jest w ciąży wiec może miałby kontakt z własną córka a ona mu to uniemożliwiła;//// ochh babeczkto zrób coś z tym..czemu tak namieszałaś z ta lafirynda tamtego wieczoru?!:(((
A ja jestem ciekawa jak wyglądało dalsze życie Karola...
OdpowiedzUsuńja tez! uwazam ze przydalaby sie taka część :)
UsuńPiekny prezent dostałam na urodziny-2 części i to jakie:).Dziękuje Babeczko:))
OdpowiedzUsuńUwielbiam Cię
OdpowiedzUsuńSuper! Idealnie pasuje do opowiadania. Jestem pod wrażeniem!
OdpowiedzUsuńa ja myślę, że wszystko jest ok, ale też chciałabym coś więcej, jak dramat to dramat np: 8 lat później ona dowiaduje się , że jest ciężko chora i postanawia odszukać Karola i powiedzieć mu o córce:) Plisssssssss
OdpowiedzUsuńja tez jestem ciekawa a Co z Karolem?? Babeczko droga
OdpowiedzUsuńMimo że zakończenie jest prawidłowe (Karol jest mało sympatycznym skurczysynem) to i tak jest mi smutno z powodu bólu bohaterki. Pozdrawiam cieplutko, Asia.
OdpowiedzUsuńCzuje niewyobrazalną pustke.... Nie wierze że to koniec! ;_____;
OdpowiedzUsuńTak, tak i jeszcze raz tak! Po prostu nie wyobrażałam sobie innego zakończenia. Świetne!
OdpowiedzUsuńPoplakalam się ehh ;/
OdpowiedzUsuńA może napiszesz o dalszym życiu Karola i o tej córce? :(
Niesamowite opowiadanie. Podobalo mi sie zdecydowanie bardziej od Wygranej. Choc to ona wczesniej byla moim ulubionym Twoim dzielem. Zakonczenie piorunujace i idealnie pasujace do calej historii. Prosze nie pisz alternatywnego. Dziekuje- wierna czytelniczka Sylwia.
OdpowiedzUsuńZakończenie jest trafione do pewnego stopnia:-) Skoro siostra Gabrysi spotyka się z Jego kuzynem to raczej mało prawdopodobne że nigdy nie dowie się o dziecko :-) Poza tym brakuje mi mocnego akcentu na koniec kiedy spotyka swoją córkę i szczenka mu opada a do tego zdaje sobie sprawę ile stracił:-) Ale opowiadanie super i jak nie Lubię braku żyli długo i szczęśliwie tak tu to kompletnie nie pasowało.
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się to zakończenie, bo nie w każdej historii musi być happy end - tak jak w życiu. Niestety na świecie jest mnóstwo facetów, którzy zachowują się jak Karol i mają podobne priorytety, dlatego to opowiadanie jest tak prawdziwe.
OdpowiedzUsuńPrzyznam nawet, że parę łez popłynęło podczas jego czytania. Uważam, że Gabrysia postąpiła słusznie, nie ulegając jego urokowi ani nie mówiąc o ciąży - nie zasłużył, żeby coś go z nią łączyło, w szczególności dziecko.
Dziękuję, Babeczko, że tak skutecznie wypełniasz mi wieczory :)
To dobrze, doskonale! Liczyłam na te parę łez!
UsuńJak by nie patrzeć to jeśli siostrzyce by wyszło z Rafałkiem to spotkają się na ich ślubie :-) Oj naprawdę wiele bym dała za opis ich spotkania bo wtedy już bez zachamowań mogła by mu wygarnąć a tak będzie się zadręczać czy dobrze zrobiła itp A może powinna mu powiedzieć o małej i tak dalej a tamto będzie mogła zacząć wszystko z czystym sumieniem że wszystkie sprawy pozałatwiała na czysto :-) Pozdrawiam Agfa
OdpowiedzUsuńTak sobie wymyśliłam ciąg dalszy, na swój własny użytek. Słodki jak czekoladowy cukierek ;-) Ale zakończenie dla Was wolę zostawić "otwarte".
UsuńBabeczko proszę, napisz kontynuację:)
OdpowiedzUsuńNie ważne jak bardzo chcialybysmy szczęśliwego zakończenisa ono tu nie będzie pasować. to prawda w zupełniści.w zyciu są momenty, ze choćbyśmy chciały czegoś więcej, nie jest to nam dane. i odpuszczamy. mozemy gdybać ... czy da sie cos zmienić. jednak pasujemy i godzimy sę na najlatwiejsze rozwiazanie. moze za łatwo się poddajemy ? nie walczymy ? nie. po prostu tlumaczymy sobie ze tak sie nie da zyc.
OdpowiedzUsuńNo właśnie... Może powalczmy, nie poddawajmy się. I tak człowiek wikła się czasem w spiralę toksycznego związku. A czasem po prostu trzeba powiedzieć NIE...
UsuńMnie także odpowiada takie zakończenie, bardziej odzwierciedla realia. Karol od początku był mega egoista i odbierał świat ze swojej perspektywy. Dla mnie facet, który podnosi rękę na kobietę od początku jest przegrany:/
OdpowiedzUsuńbyłoby na pewno fajnie ujrzeć kolejna część ale nie całkiem z happy endem...popieram zdanie innych o tym,że facet powinien wiedzieć o dziecku. Ale nie zmienia to mojego zdania, że nawet gdyby się zeszli to on i tak by sie nie zmienił. Ciekawe by było widzieć naszą bohaterkę za kilka lat z jakimś miłym i przyjemnym dla oka gościem, który dba o nia i wychowuje jej dziecko. tak aby karol pojoł, że chlapną glupote nawet nie próbując jej zrozumieć.
Julex
Coś mi się przypomniało, ale cicho sza! Wykorzystam to w kolejnym opowiadaniu :-)))
UsuńŚwietne opowiadanie, zakochałam się w nim od pierwszej częśći i naprawdę jedyne możliwe dla mnie zakończenie było takie jak to. Nie wyobrażam sobie żeby Gabrysia mogła być z Karolem. Lubię zakończenia takie jak to, tzn kiedy wiadomo już wszystko ale każdy może sobie coś tam jeszcze dopowiedzieć. Przez to całe opowiadanie zapomniałam o mandacie i nie umiem stąpać tak cicho. Jestem niesamowicie ciekawa co wymyślisz dla nas w nie umiem stąpać tak cicho, bo naprawdę nie mam pojęcia co tam wymyśliłaś ;) Może jutro jakiś prezent dl a mnie z okazji urodzin? Ann.
OdpowiedzUsuńBabeczko napisz jeszcze jedna czesc a w niej co sie stalo z Karolem?
OdpowiedzUsuńZabzykał się na śmierć ;-D
UsuńPoszedł do Ekipy z Warszawy xd Pasuje tam jak nikt inny...
UsuńMoże do wawy non stop? :D
UsuńJa bym go dała na posła do sejmu... Ta troska o innych, gotowość do poświęceń... ;-) Pasowałby idealnie.
UsuńBabeczko, doskonałe opowiadanie. Ja również jestem zwolenniczką dobrych zakończeń, ale w tym przypadku Twoje opowiadanie jest bliższe rzeczywistości. Naprawdę dobre, happy end tylko by zburzył konstrukcję.
OdpowiedzUsuńAle ktoś wyżej napisał, że warto pokusić się o "drugi sezon" Głupstwa. Może to być świetny pomysł. Przemyśl sprawę ;) ale nie ma co się śpieszyć ;)
Pozdrawiam,
A.
P.S. Co jest z tą Eurowizją? Donatan i Cleo mieli świetną piosenkę, jakieś dziwne liczenie głosów, ja nie wiem...Ale i tak się cieszę :0
Była świetna, wpadająca w ucho piosenka Szwajcarów, bardzo dobra Elaizy z Niemiec, a wygrało brodate coś z Austrii. O naszej nie wspomnę, choć wcale nie uważałam, że była najlepsza.
UsuńDlatego już od lat nie oglądam eurołajzy. Jak tylko pojawi się jakieś dziwadło, to od razu wygrywa. To się nazywa propagowanie tolerancji ponoć...
Zgadzam się, piosenka Szwajcarów była naprawdę dobra i bardzo rytmiczna. Podobnie ze strasznie niedocenioną balladą Słowenii, która zajęła przedostatnie miejsce. Ale niestety - zawsze wygra ktoś (lub coś) co rzuca się w oczy, a nie jest dobre...
UsuńSwoją drogą piosenka baby z brodą może się okazać plagiatem, ponieważ zwrotki są niemal idealną kopią zwrotek "Always" Bon Jovi.
Bardzo to smutne ;( Mimo ,że to tylko opowiadanie przepłakałam prawie pół nocy
OdpowiedzUsuńZakończenie adekwatne to "dupokowatego" charakterku Karola .
OdpowiedzUsuńPopieram zdanie czytelniczek, że ciekawie by było poczytać o reakcji Karola, na wieść o małej córeczce.
Jednak wiem, jak to jest gdy ktoś ciśnie i ja tego robić nie będę. I tak wyszło świetnie :)
Pozdrawiam, MS :)
Świetne zakończenie Babeczko! :)
OdpowiedzUsuńPozwól, ze nawiążę do twojej wypowiedzi na temat eurowizji. Od dawna jest wiadomo, że ludzie nie głosują na najlepszą piosenkę, ale na ludzi, którzy się dobrze wyróżnią, zaszokują.. Dlatego wygrał jakiś transwestyta z Austrii... No ewentualnie Wurst promuje bardzo modny gender..
Może zdradzisz, jaki tekst wstawisz niedługo?
Pozdrawiam N. :)
Może zrobisz kontynuację, tylko że z innym facetem? No wiesz, Gaba poznaje fajnego faceta, który jest po równie ciężkim związku jak ona i się ze sobą zaprzyjaźniają a potem zakochują... ;)
OdpowiedzUsuńhttp://afterparty.pl/newsy_artykul,17087.html z paru krajow mielismy najwyzsze noty ale jury nas nie docenialy..
OdpowiedzUsuńLobby pro wiadomo jakie było zbyt silne. Tylko czy to coś da? Im więcej się ludziom majta tym przed oczyma, tym gorzej. Wtedy nawet ci tolerancyjni zaczynają się burzyć. Ja jak. Nastawiona życzliwie i neutralnie, powoli mam tego dosyć. Tolerancji mówię zdecydowanie TAK, ale akceptacja to już moja osobista, wyłączna sprawa. I niech ci, co tolerancji żądają dla siebie, będę tolerancyjni w stosunku do moich poglądów. Ale nie, tak to już nie. Trochę to przypomina pamiętną rozmowę o krowach Stasia i Kalego...
UsuńA osobiście uważam, że głosować powinni tylko i wyłącznie ludzie, za pomocą smsów. To byłoby najbardziej uczciwe. A tak widzowie i smsy są potrzebni jedynie do nabijania kasy, a zdanie kilku tysięcy głosujących jest równoważne zdaniu kilku popaprańców z jury. Dlatego nie głosuję. Szkoda kasy...
Moglabys dodac takie alternatywne zakonczenie?
OdpowiedzUsuńAlternatywne zakończenie... Ależ moi drodzy, równie dobrze możecie pomyśleć o nim sami!
OdpowiedzUsuńOsobiście nie wydaje mi się, by skrucha ze strony Karola i jego kajanie się na wieść o potomku coś by dało. Tego typu panowie zawsze pozostaną wiecznymi chłopcami, nawet w moich pełnych optymizmu opowiadaniach. Jakakolwiek poprawa będzie chwilowa. Ja na miejscu Gabrysi słówka bym nie pisnęła o córce. Bo po co? Po to, aby potem wyszarpywać sobie dziecko, kiedy ojcu przypomni się, że jest ojcem? Nie, nie warto.
Faktycznie, gdyby Dorka została żoną Rafała, sytuacja mogłaby się odrobinę skomplikować. Ale bez przesady, Karol nie jest w końcu aż tak rodzinny, by wpadać z niezapowiedzianą wizytą do "ukochanego" krewniaka. A całą resztę dałoby się rozwiązać bez problemu. Choć przypadki chodzą po świecie, oj, chodzą!
No i sama Gabrysia... Tylu fajnych facetów chodzi po tym świecie, ja myślę, że nauczona doświadczeniem, wybrałaby tym razem kogoś mniej egoistycznego. Normalnego. Bo szaleństwo jest cudowne, ale podstawą związku jest zaufanie i poczucie bezpieczeństwa. A to, raz zburzone, nigdy nie daje się do końca odbudować...
Aha. Jutro "Mandat".
OdpowiedzUsuńNie słuchaj, nie dawaj żadnego alternatywnego zakończenia! To jest po prostu majstersztyk. Co prawda, do samego końca miałam nadzieję, że będzie happy end. Ale nadzieja umiera ostatnia. Popłakałam się na tym zakończeniu. Jest takie, jakie być powinno.
OdpowiedzUsuńA jak chcecie happy end, to przeczytajcie sobie (pewnie po raz kolejny) Historię pewnego nieporozumienia :D Gabriel też zachował się jak bydlak, ale przynajmniej się nawrócił. Życie dało mu kopa, to zmądrzał :P A Karol to porażka gatunku męskiego i tak ma pozostać. Facet, który nie szanuje kobiet, nie zasługuje na ich miłość i kropka.
Byłaś dla mnie pocieszeniem po wczorajszej euro-maskaradzie. Pomimo braku happy endu. Osobiście uważam, że my nie zasługiwaliśmy na zwycięstwo. Wykonawca, który na żywo śpiewa gorzej niż na nagraniu.. To o czymś świadczy. A największą niesprawiedliwością było wygwizdanie rosjanek. Porównałam sobie nagranie do eurowizji, a występ w wielkim finale. Na żywo brzmiały o niebo lepiej! Ale to było wiadome. Polityczna gra. One nie mogły wygrać. Ale cóż. Europa tak bardzo tolerancyjna, a tak niekulturalna. Smutne, ale prawdziwe.
Pozdrawiam
Shana
Europa wcale nie jest tolerancyjna. Jedynie wobec niektórych modnych ostatnio trendów. Spróbuj powiedzieć coś inaczej, to już ci oni pokażą tę swoją tolerancję, aż ci w pięty wejdzie!
UsuńCo do Rosjanek, to wstyd. Czy te dziewczęta winne były temu, że Berlinowi przeszkadza obecność Putina na Krymie? Nic. A wygrać powinna najlepsza piosenka, a nie największe dziwadło. Całe szczęście, że tego nie oglądałam :-) Mój mąż za to się ekscytował jak mrówka pierwszym okresem ;-)
Babeczko, żebyś widziala reakcje mojego taty... Taki był zbulwersowany na wieść o tym że Conchita Kiełbasa wygrała... Gadał przy tym tak straszliwie :) wedlug mnie najlepszy występ miala Norwegia. Piękny. Mój tata byl za Holandią, a im tez pięknie wyszło
UsuńConchit Kiełbasa wygrał, bo chodziło o reklamę. Wygrałby nawet jakby zawodził niczym wilk do księżyca.
UsuńA mnie w ucho wpadła Niemka i Szwajcarzy.
Ciekawe czemu Austria go dała. Żeby co? Żeby zaistniec?
UsuńA ja uważam że facet może się zmienić, nawet taki zatwardziały erotoman jak Karol.
OdpowiedzUsuńDwa lata temu poznałam kogoś.
Układ był prostu- seks- tylko i wyłącznie seks. Czysto fizyczny związek.
Mi to pasowało, byłam zbyt zajęta pracą aby ładować się w kolejny, wyczerpujący związek.
A facet był przystojny, zabawny- czego chcieć więcej?
Był trochę ja Karol- starszy ode mnie i świntuszył przy każdej możliwej okazji.
Na początku ciągle zastrzegał że nie mam co liczyć na jakiekolwiek porywy romantyzmu z jego stron, że chodzi o dobrą zabawę, bez zbędnych komplikacji.
Początkowo też tego chciałam ale z czasem, cóż...
Ale od początku-
Spędzaliśmy razem prawie każdy wieczór, potem rozchodziliśmy, do kolejnego wieczoru.
Pewnego dnia, gdy już zbierałam się do wyjścia, on zapytał czy mogłabym zostać na noc. Zostałam, później każdą noc byliśmy już razem. Zaczęły się wspólne śniadania, kolacje, wypady za miasto.
Zakochałam się po uszy!
Lubiłam spędzać z nim czas, potrafił mnie rozbawić, czułam się bezpiecznie.
A on ciągle powtarzał że świetnie się razem bawimy, że miłość jest zbędna i takie inne bla bla bla.
I tak się "bawiliśmy" przez kilka miesięcy.
Aż pewnej nocy, zasypiając, przykleiłam się do niego i powiedziałam że go kocham. Nic nie odpowiedział.
Rano oznajmił że wjeżdża na pół roku na wyprawę (był naukowcem, podróżnikiem) i że powinniśmy to zakończyć.
I pojechał.
A ja każdego dnia katowałam się przeglądając bloga, którego prowadził, czytałam relacje z wypraw, oglądałam go na zdjęciach i całymi nocami ryczałam.
Po pół roku wrócił.
Całymi dniami do mnie dzwonił ale nie odbierałam.
Pewnego dnia, jakiś tydzień po jego powrocie odbyło się spotkanie z nim i innymi uczestnikami wyprawy, takie małe lokalne wydarzenie kulturalne :)
Poszłam.
Siadłam w rogu i wzdychałam do niego (może i to głupie ale nie mogłam tam nie pójść).
Gdzieś w połowie wyszłam bo już nie wytrzymałam.
Jeszcze tego samego dnia wieczorem przyszedł do mnie, rozsiadł się u powiedział że nie wyjdzie dopóki go nie wysłucham.
Wsłuchałam.
Minął rok, dzisiaj jestem narzeczoną, we wrześniu bierzemy ślub :)
On już nie boi się własnych uczuć, a te jego gadki o "czysto fizycznym układzie i braku romantyzmu" można o kant stołu potłuc.
Nigdy nie widziałam bardziej romantycznego i wrażliwego faceta.
Uff...
Długi wywód ale jak już się rozkręciłam, przypomniało mi się wszystko i tak jakoś wyszło.
Myślę że Gabrysia powinna mu powiedzieć o dziecku, nie aby go zmusić do bycia z nią ale aby dziecko miało ojca bo tak mi się wydaje że Karolek oszalałby na punkcie córki.
Ale i tak opowiadanie ŚWIETNE !!!
A końcówkę calutką przepłakałam :)
S.
Normalnie, chyba zacznę pisać coś nowego, na podstawie Twoich doświadczeń :-)))
UsuńMyślę, że nie tylko chodzi o układ. Bardziej o charakter człowieka. Karol z założenia miał być egoistą i seksualnym napaleńcem. Takiego ciężko przekonać do normalnego związku.
A teraz wyszlifuję Mandacik i biorę się za dokończenie opowiadania, które pojawi się 18 maja, z dedykacją ;-)
Kobieto weź się zlituj i dodaj coś dzisiaj
UsuńMandat minutke po polnocy?
UsuńCzeeść Babeczko zwracam się do ciebie z ogromną prośbą.. Napisałabyś dla mnie tekst w stylu Hobbita i Władcy Pierścieni z kobietą w roli główniej.. Był by to miły prezent na urodziny, które są 23.08 czyli dużo czasu. Jednak jeśli odmówisz nie będę się gniewać, bo i tak kocham twoje tekstu są świetne. Dziękuję, że jesteś. Pozdrawiam Cię. Wierna czytelniczka
OdpowiedzUsuńBerry. ;* <3
Do Tolkiena to mi daleko, oj, daleko... Ale pisałam coś kiedyś dla mojej córci, o wędrującej grupie w krainie wszelkich dziwacznych stworów. Niestety w zeszycie i nie mam czasu tego przepisać :-)
UsuńHa, ha! To był chyba jedyny mój dłuższy utwór bez seksu...
Ale jakby tak napisać erotyczną wersję Hobbita? To dopiero wyzwanie!
Właśnie, jak to wygląda z punktu prawnego, gdybym własne opowiadanie umieściła w tolkienowskim uniwersum? Chyba można?
A fani mistrza przyślą mi wąglik w mailu, za opowiadanie pt: Erotyczne przygody Bilbo Bagginsa... Albo lepiej - Elfie ruchanie na leśnej polanie :-)))
Kochana Babeczko było, by cudownie to przeczytać. Naprawdę z wielką chęcią, bardzo bym się cieszyła. Połączenie twoich opowiadań z Tolkienem coś cudownego. Hobbit w wersji opowiadania naszej Babeczki.. cudownee <3 Berry
UsuńNie, nie, Babeczko... Erotyczne przygody Dildo Vagginsa :)
Usuńpozdrawiam, Kaśka
Chyba jesteś uzależniona od pewnego portalu społecznościowego,bo za "Elfie ruchanie na leśnej polanie" chciałam wcisnąć paluch w górę i szukałam go pod komentarzem :)
UsuńCo "legalności" takiego pisania to chyba można. Na wielu blogach ludzie tworzą FanFic i nie słyszałam żeby ktoś miał z tego powodu jakieś prawne nieprzyjemności.
Pozdrawiam, J.
Czy ja mogę wykorzystać tego Dildo Vagginsa? Nic lepszego nie zdołam wykombinować :-)))
UsuńA fani to nie w mailu, ale poleconym przyślą mi tego wąglika...
I spróbuję, tylko muszę odnowić znajomość z pewną książką, która stoi na półce ;-)
Zaraz... A jak brzmiałby tytuł?
UsuńDildo Vaggins, czyli... Oryginał brzmiał "tam i z powrotem". Muszę pomyśleć :-D
Jejuuu ja już się cieszę, a to nie jest nawet pewne. Kocham cię normalnie i czekam byl eby do moich urodzin.. Berry. Pozdrawiam
UsuńCo z Dorką?
OdpowiedzUsuńNoooooo ... kolejny cykl byłby fajny . ;DD Jak nic by pasowało . moze watro sie nad tym zastanowić ? ;))
OdpowiedzUsuńJa czytam opowiadania dopiero jak jest juz z zakonczeniem wiec czekam na następne . ;3
pozdrowionka ;*******
Chciałam odpowiedzieć na każdy komentarz indywidualnie, ale nie dam rady :-) Cieszę się jednak, że zakończenie przyniosło satysfakcję. Osobiście, jak lubię lukrowane happy endy, tak tutaj po prostu nie mogłam takiego wstawić. Owszem, może być ciąg dalszy, w którym wszystko się może zdarzyć, ale to już pozostawiam Waszej wyobraźni...
OdpowiedzUsuńBuziaki i dobrej nocki - Babeczka
Fajnie, że jakieś inne zakończenie. Jak przeczytałam, że bohaterka jest w ciąży, pomyślałam sobie "MHM.. ZNOWU SCHEMACIK" a tu coś innego! Super! :) Swoją drogą główny bohater chyba jest najgorszym mężczyzną z Twoich opowiadaniach. Irytowało mnie to, że wszystko sprowadzał do jednego. Wydawał mi się przez to bardzo płytki.
OdpowiedzUsuńAle o dziecko mógł się dowiedzieć... Nie rozumiem kobiet, które to ukrywają, jest to niefair wobec mężczyzn.
OdpowiedzUsuńDzieki Tobie czy tez przez Ciebie, Babeczko, pierwszy raz w zyciu o 1:30 płacze, nie liczac niemowlectwa oczywiscie. Moze to troche pochopne i pomyslane co by nie powiedziec w emocjach, ale to Twoje najpiekniejsze zakonczenie jakie tu pokazalas. Zaden happy end nie dal tylu emocji. Chapou bas, Babeczko. Podziwiam Cie.
OdpowiedzUsuńps. Przepraszam za brak polskich znakow.
Niektóre historie po prostu nie mogą skończyć się dobrze i nie widzę potrzeby, by tak bardzo zakłamywać rzeczywistość. Zakończenie pasuje idealnie, osobiście usunęłabym wątek dziecka(jestem jeszcze za młoda i niedojrzała, żeby poruszało mnie macierzyństwo), ale nie da się ukryć, że dzięki temu przekaz zyskał na sile!
OdpowiedzUsuńBałam się, że znów czeka mnie obietnica zmiany, albo wyznanie w stylu "nie mogę ci nic obiecać, wiesz, jaki jestem, ale niesamowicie cię kocham i zrobię dla ciebie wszystko". Naprawdę miło mnie zaskoczyłaś. :D
Po prostu czułam, że nie może się to skończyć dobrze. Zresztą, czy to świadczy o tym, że główna bohaterka już po kraniec życia będzie nieszczęśliwa? Raczej nie :-) Jednak to zakończenie każdy musi sobie dopisać sam...
Usuńjednak liczyłam na to, że po tym jak skończy się zima zobaczy jej maleństwo wszystkiego się domyśli poczuje,że kocha itp a ona mu wybaczy widząc prawdziwość jego uczuć i będą żyli długo i szczęśliwie...ja tam wolę heppy endy:)i na takie opowiadania czekam:)
OdpowiedzUsuńNiewiele ci takich bez happy endu, ale się zdarzają. Szczerze mówiąc jak to czytam zawsze mam wrażenie, że mogłoby się skończyć inaczej. Jak życie...
Usuńmam prośbę...czy mogłabyś jakoś zaznaczać te opowiadania, które mają jakiś zarys o duchach lub innych niestworzonych bestiach???część widziałam, że jest odznaczona ale nie wszystkie...ja szczerze mówiąc wolę te bardziej realne i wkurzam się po przeczytaniu kawałka, że okazuję się że występują w nim anioły i demony...to tylko taka drobna sugestia jednak myślę, że wiele osób mogłoby się z niej ucieszyć:)pozdrawiam i życzę Ci dużo czasu natchnienia i cierpliwości i nieustannie czekam by przy wszystkich opowiadaniach pojawiło się jedno magiczne słowo zachęcające mnie do zaczęcia czytania:zakończone:)
OdpowiedzUsuńByć może masz rację, więc chyba w przyszłości może dołączę krótkie opisy i wtedy wszystko byłoby jasne?
UsuńA może pomyślisz nad kontynuacją bo przy takich powiązaniach rodzinnych i tak tajemnica by się nie utrzymała . Tylko nic w stylu papcio z córką :)
OdpowiedzUsuńPiękne... Popłakałam się... Jak ja dobrze znam to uczucie...
OdpowiedzUsuń