Tym razem spieszyłam się z korektą jak głupia, więc mogą być błędy. Więcej niż norma przewiduje. Przyjemności :-)
Link do części III - (klik)
Głupstwo (IV)
– Nie masz ochoty
jechać nad morze? – spytała znienacka Dorka, gdy siedziałyśmy na werandzie
przed domem, każda z nosem w swojej książce.
– Nad morze?
– Jadę ze
znajomymi. Wynajęliśmy domek i zostały jeszcze dwa wolne miejsca.
– Powinnam zostać
i szukać pracy. Zbliża się wrzesień – westchnęłam.
– Tylko na pięć
dni. Odpoczniesz, zrelaksujesz się, będzie fajnie. To co?
– Wiesz, że nie
odmówię.
– Wiem –
uśmiechnęła się. – Zorganizowałam też transport dla ciebie.
– Niech zgadnę.
Przystojny i aktualnie samotny?
– Coś w tym
rodzaju. Tylko chyba nie do końca w twoim typie.
– Co tam –
beztrosko machnęłam ręką. – Natchnęłaś mnie optymizmem. Zostawię wibrator w
domu i zaszaleję!
Spojrzała na mnie
dziwnie. Wróciłam do przerwanej lektury, nawet nie zastanawiając się, o jakich
znajomych mówiła.
Dwa dni później
spakowałyśmy się i wczesnym rankiem czekałyśmy na resztę towarzystwa. Siedziałam
przed domem, kończąc poranną kawę, we wspaniałym, pełnym optymizmu nastroju. W
duchu miałam nadzieję, że moim towarzyszem zostanie ktoś w typie Marka i
wreszcie będę mogła sobie odrobinę zaszaleć. Na sąsiedniej posesji zauważyłam
jakieś poruszenie, co było o tyle dziwne, że nasz sąsiad dużo wcześniej wychodził
do pracy, a dopiero wieczorami uprawiał działalność rozrywkową.
Pod bramę podjechał
duży, nieco zdezelowany samochód terenowy. I przysięgłabym, że faceta, który z
niego wysiadł i teraz czule witał się z moją siostrą, gdzieś już widziałam.
Potem Dorka odwróciła się i pomachała w moim kierunku. Podeszłam i przywitałam
się z Rafałem, Łukaszem oraz Izą. I nieufnie spojrzałam na środek transportu.
– Mówiłaś, że dla
mnie również coś zorganizujesz?
– No tak –
odrobinę się zakłopotała. – Wiesz, pojedziesz z kuzynem Rafała.
– Okay – odparłam,
zastanawiając się, dlaczego patrzy na mnie tak dziwnie. – To kiedy on
przyjedzie?
– Już jestem –
usłyszałam rozbawiony głos sąsiada za swoimi plecami. – To gdzie masz swój
bagaż?
– Mam jechać z
tobą?!
– Jestem samotny i
przystojny. Poza tym wspomniałaś, że wibrator zostawiasz w domu… – posłał mi
kpiące spojrzenie.
– Zabiję moją
siostrę – odwzajemniłam jego uśmiech z podejrzaną słodyczą. – Ciebie też, jeśli
nie będziesz trzymał rąk przy sobie. I żeby sprawa była jasna. Jeśli mam mieć
wspólny pokój z tym typem, to nigdzie nie jadę. Zaoszczędzę na bilecie
powrotnym.
– Osobny –
odezwała się nico zarumieniona Dorka. – Pojedynczy, z widokiem na morze.
Tak, teraz przypomniało
mi się, gdzie widziałam tego jej Rafała. Na pamiętnym przyjęciu urodzinowym. I
dałabym głowę, że małpa wkręciła mnie specjalnie, ulegając błagalnym namowom
pewnego erotomana i własnej chęci zorganizowania mi jakiejś rozrywki. Dlaczego
do nikogo nie docierało, że nie podobał mi się i nie chciałam mieć z nim nic
wspólnego. No dobrze, pełna złośliwości rozmowa była w porządku, przynajmniej
miałam się na kim wyżyć. Ale seks? Nie, na pewno nie. Jak mogłabym kochać się z
facetem, który w ogóle nie wzbudzał we mnie pożądania?
– Wiesz, że jeśli
kłamiesz, to natychmiast wrócę do domu?
– Nie kłamię.
Zresztą po prostu nie zdradziłam szczegółów. A ty nie pytałaś…
Właśnie. Nie pytałam.
Zła jak diabli, zajęłam
miejsce w dwuosobowym aucie i zapięłam pas. A ten padalec jeszcze postarał się
pogorszyć mój podły humor.
– Świetnie to
wszystko zorganizowałem, prawda?
– Tak, cudownie.
– Jesteś wściekła?
– Tak objawia się
u mnie szalona radość.
– Uparta
dziewczyna – mruknął i ruszyliśmy. Przez pierwszy kwadrans panowała kompletna cisza.
Ale nie byłby sobą, gdyby nie zaczął rozmowy na ten sam, nieco już nudny temat.
– A może jednak
wspólny pokój?
– Nie.
– Z dużym,
wygodnym łóżkiem i napalonym facetem obok?
– Nie mam ochoty.
Chyba że ten facet nie będzie tobą?
– Co masz
przeciwko?
Nagle tknął mnie dziwny
niepokój.
– Ty, słuchaj!
Twój kuzyn chyba nie robi w tej samej branży, co ty?
– Robi. Bo co?
– Jest kamerzystą?
Łajdak, zaczął się
nieoczekiwanie śmiać.
– Uwierzyłaś w ten
motyw z branżą pornograficzną?
– Pasowała do
ciebie.
– Jesteś
niesamowita!
– Więc czym się
zajmujesz?
– Wstąpimy na
kawę? – zmienił nieoczekiwanie temat.
– Już? Mamy za
sobą zaledwie kilkanaście kilometrów.
– No i co z tego?
Ja bym się napił espresso. Zresztą nie w tej chwili, za jakieś – zastanowił się
– za jakieś trzydzieści minut. Jest taka mała urocza knajpka przy trasie.
– Zgoda.
– No! Chociaż raz!
Powiedz to ponownie, gdy spytam, czy będziesz się ze mną kochać.
Nie odpowiedziałam. Bo
i po co? Godnie przeczekałam w milczeniu te pół godzinki, a potem wygodnie rozsiadłam
się w miękkim fotelu.
Karol zamówił dwie kawy
i dwa francuskie rogaliki z czekoladą, co nie powiem, nastawiło mnie do niego
nieco bardziej życzliwie.
– A teraz mów, w
jakiej branży robisz?
– W jakiej branży?
– powtórzył zamyślony. – Uwierzyłabyś, gdybym przyznał, że z wykształcenia
jestem magistrem historii? Byłem nauczycielem w liceum.
Milczałam,
wytrzeszczając oczy? Nauczyciel historii?
– Jaja sobie ze
mnie robisz?
– Nie Gabrysiu.
Może to dziwne, ale w życiu interesowały mnie dwie rzeczy: historia i wszystko,
co jest związane z robotyką. Studiowałem dwa kierunki, choć tak od siebie
różne.
– Faktycznie, dość
kontrastowo – przyznałam, zachłannie zatapiając zęby w ciepłym jeszcze
rogaliku.
– Kiedy skończyłem
politechnikę, zaproponowano mi ciekawą pracę. Z początku nie była wcale dobrze
płatna. Ale zapewniała możliwość awansu. Piąłem się w górę, coraz wyżej i
szybciej, aż dotarłem na sam szczyt.
– Dlaczego
zrezygnowałeś z bycia nauczycielem?
– Miałem swoje
powody – odpowiedział nieoczekiwanie twardo. – A w zasadzie jeden. Chciałem być
bogaty.
– Tylko to
znalazłeś na szczycie? To trochę mało…
– Nie będę cię
przekonywał, że było warto. Sama zobaczysz.
– Wiesz, że też
studiowałam historię?
– Twoja siostra
wspomniała coś na ten temat.
Tak? Ciekawe kiedy?
– I że chcę
pracować w szkole, jako nauczycielka?
– Dlaczego?
– Bo to kocham –
uśmiechnęłam się. – Mój sposób nauczania to nie wkuwanie nudnych dat, nazwisk i
suchych faktów. Gdy na praktykach, pozwolono mi na własny sposób prowadzenia
lekcji, dyskusja na temat problematycznego Bolka trwała przez trzy tygodnie.
Dwóch chłopców tak się zaangażowało, że na skutek różnicy zdań, pobili się na
dużej przerwie. Wyobraź sobie minę dyrektorki, gdy spytała o powód…
Roześmiał się.
– Jestem skłonny w
to uwierzyć. Masz w oczach prawdziwy ogień, gdy o tym mówisz.
– Dlatego nie dziw
się, że pytam dlaczego ty zrezygnowałeś?
– Dobrze. Powiem
ci. Przez kobietę.
Oparł łokcie o blat
stołu i dłońmi podparł podbródek. Zniknęło gdzieś rozbawienie, pojawiła się za
to, mieszanka goryczy i czułości.
– Zakochałeś się?
– Nadal ją kocham.
Zamarłam zdumiona.
– Czy dobrze
zrozumiałam?...
– Tak. Kochałem
ją, kocham i będę kochał. Dlatego wszelkie związki są nie dla mnie.
– Umarła? –
spytałam ostrożnie.
– Nie, skąd. Wtedy
oświadczyła mi, że nie może ze mną być, bo nie mam perspektyw. A gdy w końcu je
zdobyłem, ona była już żoną innego.
– Rozumiem –
pokiwałam głową ze współczuciem. – Złamane serce i tak dalej.
– Nie. Nic nie
rozumiesz – zachmurzył się.
– Mamy czas.
Możesz wyjaśnić. Chętnie posłucham jakie demony rządzą twoją duszą.
– Ewa była, nie!
jest cudowna. Kocha nas obu, ale już dawno postanowiła, że nie zostawi męża. Za
to ja przysiągłem, że zawsze będę jej przyjacielem.
– Zadziwiasz mnie.
– Rozstają się
średnio co dwa, trzy miesiące, czasem, co pół roku. Wtedy przyjeżdża do mnie,
ale zawsze odchodzi. Wystarczy, że on się pojawi i przeprosi.
– Robisz za
materiał zastępczy? – Nie mogłam się powstrzymać, by nie wbić mu szpilki.
– Za przyjaciela –
odparł z naciskiem.
– Taaa…
Przyjaciela – dodałam z ironią. – W czym jeszcze jej pomagasz? Nie przypadkiem
w kłopotach finansowych?
– Czasem –
mruknął, odwracając wzrok. – Nieważne. Twoje głupie gadki nic nie zmienią, a
jedynie mnie zirytują.
– Ależ skąd
pomysł, że chciałabym cokolwiek zmienić?
– A nie? – zerknął
na mnie podejrzliwie.
– Nie. Nie zależy
mi.
– To dlaczego nie
chcesz się ze mną przespać?
– Bo na
przygodnym, jednorazowym seksie też mi nie zależy.
– Nie lubisz
drobnych przyjemności?
Posłałam mu krzywe
spojrzenie. Po raz pierwszy poczułam się odrobinę nieswojo. Czy mówił prawdę? O
dziwacznym związku, chorej miłości i tej kobiecie? Jeśli tak, to nie ja
potrzebowałam tych drobnych przyjemności.
– Powiedzmy, że
nie zostałam do tego stworzona.
– Skąd wiesz?
– Skąd? –
odpowiedziałam z nagłą goryczą. – Bo miałam okres w swym życiu, którego się
wstydzę i o którym bardzo chciałabym zapomnieć. Rzucałam się w ramiona każdego
faceta, który zaszczycił mnie uwagą. Nie ważne było nawet to, jak bardzo był
pijany czy naćpany. Ważne, że zechciał mnie przelecieć.
Tym razem to Karol
milczał, wpatrując się we mnie z niedowierzaniem.
– Po jednorazowym
numerku zazwyczaj nie chcieli mnie więcej znać. I wcale się im nie dziwię.
Czekałam dzień lub dwa na telefon, płakałam i rozgoryczona zadawałam sobie
pytanie, co poszło nie tak. Proste, głupie pytanie. A potem ruszałam na kolejny
pożal się boże, podbój. Lądowaliśmy w łóżku i sytuacja się powtarzała. Czasem
nawet nie czekałam na telefon, bo już przed wiedziałam, że nic z tego nie
będzie. Wiesz, że kąpałam się wtedy dwa, trzy razy dziennie? Chciałam to z
siebie zmyć. Na próżno…
Zamilkłam, jakby coś
twardego utkwiło mi w przełyku. Sama nie rozumiałam, dlaczego mu to mówię, ale
w końcu komuś musiałam. Nigdy wcześniej nie zwierzałam się nikomu z tamtych
dni. Zbyt mocno się wstydziłam.
Wyciągnął dłoń nad
stolikiem i bardzo delikatnie pogładził mój policzek.
– Jak długo to
trwało?
– Około trzech
miesięcy. A gdy nadszedł wieczór, gdy dałam się przelecieć bez żadnych wyrzutów
sumienia dwóm nieznajomym w toalecie podrzędnej dyskoteki, wróciłam do domu i
rzygałam przez całą godzinę. To pomogło, bo obiecałam sobie, że nigdy więcej
nie zrobię tego bez miłości. I dotrzymałam słowa.
– Na razie.
– Na zawsze.
– Zaskoczyłaś mnie
– powiedział w zamyśleniu i dopił kawę.
– Ty mnie również.
– Chyba mało o
sobie wiemy?
Podniosłam głowę i bez
słowa spojrzałam prosto w czarne, nieprzeniknione oczy.
– Lepiej niech tak
zostanie. I proszę cię, skończ z tymi głupimi erotycznymi aluzjami.
– A gdybyś się we
mnie zakochała?
– Tak ci zależy na
tym, by mnie unieszczęśliwić?
– Nie – tym razem
widziałam w jego wzroku coś dziwnego, coś czego nie potrafiłam odczytać. – Nie
Gabrysiu. Na pewno nie chciałbym cię skrzywdzić.
Wstałam i sięgnęłam po
torebkę.
– Więc trzymaj się
ode mnie z daleka.
– To będzie trudne
– posłał mi krzywy uśmiech. Położył pieniądze na stoliku, obok rachunku i po
dżentelmeńsku otworzył przede mną drzwi. – Nawet bardzo… - usłyszałam jego
cichy szept.
Wolałam się
zastanawiać, dlaczego to powiedział. Wciąż byłam zawstydzona swym nagłym
wybuchem, zniechęcona wspomnieniami, które wróciły. A nade wszystko czułam się
rozczarowana.
Kocha inną?
Tak, to się nazywa
pech. Nawet facet, którego nie chcę, tak naprawdę nie jest mną zainteresowany.
Oparłam czoło o szybę.
Patrzyłam na uciekającą drogę, na migające drzewa. Patrzyłam, czując jak
mimowolnie do oczu napływają mi łzy.
Tylko nie umiałam
wyjaśnić, z jakiego powodu płaczę.
Naprawdę nie umiałam.
Link do części V - w przygotowaniu
Kochana jesteś, że dotrwałaś i dotrzymałaś słowa. Biorę się za czytanie! Buziaki. J.
OdpowiedzUsuńCzekalam i sie doczekalam ;) dziekuje ;)
OdpowiedzUsuńJejku Babeczko, czemu takie krotkie??
OdpowiedzUsuńAle zaskoczylas mnie przeszloscia Gabrysi.
Mam nadzieje, ze jeszcze dzis zobaczymy kolejna czesc =)
O tak, postacie dużo lepsze niż w Aniołku. Babeczko, przeczytałam z przyjemnością!
OdpowiedzUsuńMarudziłam na samym początku, że średnio mi przypadło do gustu, bo za mało przesłodzone, a ja lubię cukier :) A teraz nie śpię po nocy tylko czytam :)
OdpowiedzUsuńBabeczko dzięki za niespodziewany fragment. Ale powiedz, ze dasz coś dzisiaj. Robi się ciekawiej, otwierają się dusze, lubię takich wrażliwców.:))))))
OdpowiedzUsuńBabeczko musisz pisać codziennie bo jesteś jak narkotyk. Najgorsze to czekanie, będzie to ok:))), nie będzie to smutek :((((((((((. Pozdrawiam.
a może jeszcze ma dodawać jedno opowiadanie na godzinę, hmm?
Usuńona też ma życie osobiste, gdybyś anonimku o tym zapomniał..
Niestety, taka polityka mego bloga :-) Jedne tekst dziennie, czasami długi, czasami krótki...
UsuńSwietne babeczko, nie moge sie doczekac jutra i kolejnej czesci.
OdpowiedzUsuńCudownie babeczki ❤ Jak przeczytałam o jego przyjaciółce którą kocha to od razu przyszedł mi na myśl Grey... Którego swoją drogą uwielbiam.
OdpowiedzUsuńKiedy kolejna część?
OdpowiedzUsuń:) przeczytałam od razu wszystkie 4 części juz nie mogę doczekać się ciagu dalszego! Zastanawiam się jak posuniesz dalej akcje ;)
OdpowiedzUsuńNo i Karol mnie zaskoczy :)
OdpowiedzUsuńTego się nie spodziewałam ale w sumie o to chodzi aby było nieprzewidywalnie :)
Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy, proszę nie karz nam długo czekać na kolejną część :)
S.
Babeczko kochana piszesz najlepsze opowiadania na świecie :)
OdpowiedzUsuńCzytam Cie juz dosyc dlugo...po Krewnym postanowilam sobie "dorobic" ciag dalszy,bo nie podobalo mi sie zakonczenie , lezalam sobie w lozku i przed snem usilowalam wymyslic ciag dalszy..........bez skutku-zasnelam. Dzis rano przeczytalam kolejne.. "Glupstwo" :) i z niedosytem pomyslalam , ze poloze sie bo w sumie i tak pogoda do bani i pomysle nad ciagiem dalszym...i co? Oczywiscie zasnelam przy tym zajeciu...bo cokolwiek nasuwalo mi sie na mysl wiedzialam, ze to i tak nie bedzie to co Twoj ciag dalszy, to tak jakby dostac od wytrawnego malarza szkic np. kobiety czy pejzazu i sprobowac go dokonczyc...wiadomo ze nie wyjdzie tak jak wyjsc powinien. Tak jest z Twoimi opowiadaniami...
OdpowiedzUsuńwiec czekam z niecierpliwoscia, mam nadzieje ze u Ciebie rowniez brzydka pogoda (egoistycznie), oraz ze taki smetny dzien przygna Cie przed komp z nowym fragmentem... "Lew czarownica i stara szafa" , ktora to czytam synowi (lektura) -jakos nie jest w stanie zastapic nmi tego co aktualnie zaprzata moj umysl....przepraszam za brak polskich znakow-klawiatura ich nie uwzglednia. PATIM
Ale zawsze sobie warto pomarzyć :-) A ciąg dalszy będzie płynnie dodawany, każdego słonecznego dzionka, więc nie ma się czym martwić!
UsuńMi też na początku niezbyt się podobało to opowiadanie, ale im więcej czytam, tym bardziej jestem oczarowana :D Postacie z ciekawą przeszłością to jest to, co lubię :)
OdpowiedzUsuńAda
PS. Możesz dodać następną część na ten leniwy, świąteczny wieczór, My się nie pogniewamy :D
Właśnie, krewny. Nie obraź się Babeczko, bo to moim zdaniem jedno z lepszych opowiadań, ale równocześnie... okropnie wkurzające! Wiem, że chciałaś zostawić szerokie pole manewru dla wyobraźni czytelników, ale wracałam do tego kilka razy i nadal mnie drażnią te znaki zapytania tak samo :)
OdpowiedzUsuńJa myślę, że może dlatego było dla niektórych "lepsze"? Bo nie podało na tacy wielu odpowiedzi.
UsuńOpowiadanko jak zwykle świetne. Podoba mi się cały pomysł tego, choć trochę przypomina mi Greya, ale wiele razy podkreślalas ze go nie czytałas, wiec nic nie mowie :)
OdpowiedzUsuńP.S.
Jak tam Twoje samopoczucie? Juz zaczęliście starania?
W.
A mi bardziej przypomina to "Historię pewnego nieporozumienia" :)
UsuńWiek Gabriela i Karola- podobny
Główne bohaterki same przed sobą nie przyznają się do swoich uczuć
I tak jak Gabriel tak i Karol kombinuje jak uwieść i angażuje do tego siostrzyczkę
Ale jako że "Historia..." to moje ulubione opowiadanie więc to także chyba pokocham :)
S.
W Greyu facet od razu spodobal sie bohaterce, tu tego nie ma. Tak jak Grey nie kochal innej.. Wgl roznic jest masa, a podobienstwem tylko ostry sex do ktorego mialo dojsc na poczatku opowiadania ;D takze nie wiem w ktorym miejscu przypomina Greya
UsuńNie wiem, nie czytałam :-D Na szczęście, bo teraz mam czyste sumienie :-)))
UsuńSamopoczucie dobre :-) Tylko pisać zaczęłam ukradkiem, bo mnie mąż chce wysłać na terapię ;-) Twierdzi, że jestem uzależniona od komputera. I jak chłopu wytłumaczyć, że nie od komputera, a od pisania?
UsuńMożemy liczyć na coś dziś po północy? :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Jak zwykle świetne ; )
OdpowiedzUsuńMożna liczyć na coś po północy? ; ))
Jak zwykle zaskakujesz Babeczko! ;)
OdpowiedzUsuńA tak swoją drogą..kiedy kolejna część " Nie umiem stąpać tak cicho"? Tyle już na nią czekam i coraz bardziej nie mogę się doczekać :)
Pozdrawiam i życzę miłej niedzieli, N. :))
Przyznam, że piszę ten tekst wyjątkowo wolno. Tematyka trudniejsza i nie da się wystukać pięciu stron w wordzie, bez namysłu, ot tak. Ale na pewno, gdy będę miała solidny kawałek, to go opublikuję :-)
Usuń