Powolutku wracam do formy, choć nadal czuję się dość kiepsko :-( I mam dość leżenia w łóżku, zwłaszcza że dookoła tyle pracy...
link do części III - (klik)
Kłamca (IV)
Żadne wcześniejsze
doświadczenie, nie przygotowało go na coś takiego.
– Jasna cholera! –
wyszeptał, z trudem unosząc głowę. – Co ty ze mną zrobiłaś?
– Ja z tobą? –
uśmiechnęła się leniwie, oplatając ramionami jego szyję.
Tym razem nie
odpowiedział. Wtulił się w nią, z lubością wdychając zapach spoconej skóry. Gdzieś
tam mignęła myśl, że wyjątkowo dobrze wybrał auto, do którego tak bez pytania
się wpakował. Chyba pierwszy raz los podarował mu taką szansę.
Delikatnie bawiła się
jego włosami.
– Wiesz, to
straszne, ale chyba jestem głodna.
– Ja bym się
wykąpał – mruknął.
– Szkoda, że nie
mam wanny.
Uniósł głowę.
– Pod prysznicem
można też się nieźle bawić – powiedział z drapieżnym błyskiem w oku.
– Masz siłę na
taki maraton? – Nie tylko słowa, ale i ton jakim zostały wypowiedziane, na nowo
rozpaliły ogień w jego ciele.
Błyskawicznie zerwał
się i chwycił ją w ramiona. Roześmiała się gardłowo. Po chwili stała pod
strumieniem orzeźwiającej wody, z zachwytem wpatrując się w mężczyznę
naprzeciwko. Jej ręce błądziły po opalonym torsie, po wytatuowanych ramionach,
aż w końcu dotarły w dół brzucha. Westchnęła, gdy poczuła pod palcami
twardniejącą męskość. Za dłońmi powędrował wzrok.
Witalij zauważył jak
niebieskie oczy robiły się większe i większe, pełne podziwu i narastającego
pożądania. Uśmiechnął się krzywo. Tak, przynajmniej tutaj natura nie poskąpiła mu
swej łaski.
– Zmieściłeś TO we
mnie? – spytała z niedowierzaniem.
– Byłaś mocno
rozgrzana.
– Jednak… –
pokręciła głową z niedowierzaniem. Pierwszy raz widziała u mężczyzny tak
grubego i dużego członka. Wciąż dotykała go delikatnie, muskała opuszkami,
czując wilgoć napływającą pomiędzy zaciśnięte uda.
– Weź go do buzi –
wyszeptał jej na ucho. Rzuciła mu zdziwione spojrzenie. Woda kapała z jego
brody, spływała po płaskim brzuchu, koiła rozpaloną skórę. Ale w oczach miał
prawdziwą, nieopisaną żądzę.
Bardzo powoli zbliżyła
twarz do jego twarzy, lekko pocałowała, a następnie zaczęła pieścić wargami
szyję. Przesuwała się coraz niżej, w końcu zacisnęła palce na wąskich biodrach,
a czubkiem języka kreśliła skomplikowane wzory w dolnej części brzucha.
I w końcu objęła dłonią
sterczącą męskość. Najpierw, jakby na próbę ucałowała sam czubek. Potem
spojrzała w górę, wprost w płonące pożądaniem szare oczy i nie przerywając
kontaktu wzrokowego, wsadziła go sobie do ust. Dotarła do połowy i wycofała
się, by po sekundzie jeszcze gwałtowniej wessać go do środka.
Mężczyzna ze świtem
wciągnął powietrze. Odruchowo wplótł palce w jej włosy, a biodra wysunął do
przodu, delektując się narastającą ekstazą.
I nagle, jednym
zdecydowanym ruchem podciągnął ją ku górze, przyparł do zimnej, mokrej ściany i
wbił się z taką siłą, iż krzyknęła z bólu. Ten ból z każdym ruchem zamieniał
się w coraz większą przyjemność, w obezwładniającą rozkosz. Towarzyszyły temu
namiętne pocałunki, męskie dłonie przesuwające się po każdej wypukłości jej
ciała i coraz głośniejsze jęki. Skrzyżowała nogi na jego biodrach, palce
zacisnęła na ramionach, przymknęła oczy i odpłynęła.
– Tym razem nie
mam zamiaru skończyć tak szybko – wyszeptał ochrypłym głosem.
– Mmm… –
wymruczała. Rozkosz narastała, było jej tak cudownie jak nigdy dotąd w życiu.
Wcale nie chciała, by szybko kończył.
Nieoczekiwanie przerwał
to, puszczając ją i wysuwając się z jej wnętrza. Jęknęła protestująco i
spojrzała na niego z prawdziwym wyrzutem.
Roześmiał się i czule
pocałował czubek zgrabnego noska. Potem odwrócił ją i na powrót przyparł do
twardej ściany. Lekko ugiął nogi i zanurzył się powoli pomiędzy cudownie
krągłymi, wypiętymi pośladkami. Cichy okrzyk, który wydobył się z ust kobiety,
świadczył jak bardzo się to jej spodobało.
Dłonie zacisnął na cudownych
piersiach, ustami przylgnął do nasady karku i zaczął rżnąc ją z taką siłą, że
zanurzał się prawie do samego końca. Na dodatek drugą ręką pieścił ją od
przodu, sprawiając, iż kompletnie odjechała.
Krzyczała, wijąc się w
jego objęciach, palcami drapała ścianę lub wbijała je w jego uda. Miała
wrażenie, że nie wytrzyma tego, że nie da rady przeżyć. Orgazm zbliżał się w
oszałamiającym tempie, ale Witalij nie zwalniał i nie przyspieszał. Poruszał
się rytmicznie, niebywale szybko i z ogromną siłą. Czuła, jakby za chwilę miał
przebić ją na wylot.
– Podoba ci się? –
wydyszał jej do ucha.
Potwierdziła ochrypłym,
przeciągłym jękiem.
– Tym razem chcę
się spuścić w te twoje śliczne usteczka… – szeptał. – Pragnę, byś i ty
spróbowała, jak smakuję.
W tej chwili
pozwoliłaby mu na wszystko. Była półprzytomna, owładnięta tylko jednym
pragnieniem. Wyobraźnia podsunęła jej obraz, jak klęczy z ogromnym członkiem w
ustach, jak strużki spermy wypływają z ich kącików, a na twarzy Witalija maluje
się niczym nietajona rozkosz.
I wtedy nagle doszła.
Najpierw znieruchomiała, potem zaczęła cała drżeć. I krzyczeć tak głośno, że
mężczyzna musiał przysłonić jej usta dłonią.
Nie mógł dłużej czekać.
Odsunął ją i zmusił, by uklękła. Widział, że nie do końca zdawała sobie sprawę,
co się z nią dzieje. Zacisnął zęby i brutalnie wpakował pulsującego członka w
rozchylone usta. Zakrztusiła się lecz nie zaprotestowała. Wystarczyły dwa, trzy
ruchy, by nadeszło spełnienie. Przytrzymał jej głowę i nie ustąpił, choć w
pierwszym odruchu próbowała go odepchnąć. Jęczał głośno, czując jak jego
męskość wyrzuca z siebie kolejne porcje spermy, jak orgazm rozpływa się po
całym ciele.
Potem oparł się rękoma
o ścianę, i głośno dysząc wpatrywał się w nadal klęczącą kobietę. Woda omywała
jej zaczerwienione ciało, spływała po sterczących piersiach, docierała do
każdego zakamarka.
Marianna również
usiłowała uspokoić oddech. Oblizała usta i wstała. Pomogło jej silne ramię,
inaczej nie zdołałaby zachować równowagi.
– Smakujesz
cudownie – wyszeptała, wtulając się w jego objęcia.
– Jeszcze słowo i
znów będę gotowy do akcji.
– Słowo? –
uśmiechnęła się przebiegle. – Wiesz, o czym marzę? Abyś mnie skuł kajdankami,
uczynił bezbronną i słabą, a później zerżnął na każdy z możliwych sposobów.
– To z pewnością
mogę ci obiecać. Akurat w takich sprawach bywam specjalistą – odpowiedział i
zakręcił wodę. – Ale jak na razie, ja również zrobiłem się głodny.
Nie spodobały się jej
te słowa. Przypomniały z kim tak naprawdę miała do czynienia. Tylko, że… Nie
skrzywdził jej. Podarował rozkosz. Czy miała prawo go osądzać?
Witalij nieświadom jej
myśli, opasał się ręcznikiem i nie czekając, wyszedł do kuchni.
Mariannie doprowadzenie
się do porządku zabrało trochę więcej czasu. Wmasowała w rozgrzaną skórę
oliwkę, ubrała szlafrok i rozczesała włosy. Potem zaczęła je suszyć, przyglądając
się swemu odbiciu w lustrze.
Czy tego właśnie
chciała?
Seksu bez uczuć?
Zamarła. Poczuła
nieopisany smutek. Bo ten tak zwany czysto fizyczny akt, był najcudowniejszą
rzeczą, jaka ją w życiu spotkała.
Czy naprawdę było to
jedynie zwykłe pożądanie? Kaprys wyposzczonego ciała?
Sama w to nie wierzyła,
lecz to wcale nie uspokoiło rozedrganych nerwów, nie przyniosło ukojenia.
– Kobieto, co ty
tam tak długo robisz? – Drzwi uchyliły się gwałtownie i ukazała się w nich
twarz Witalija. Był już ubrany, przynajmniej częściowo, w koszulkę i bokserki.
– Zaraz kończę –
odparła szybko, pochylając głowę.
– To dobrze.
Znalazłem w szafie szampana i włożyłem go do lodówki. Nie masz nic przeciwko?
Szampana? Uśmiechnęła
się szeroko.
– Nie mam. Wyjmij z
zamrażalki pizzę i podgrzej ją w piekarniku.
Wymruczał coś pod
nosem. Nie dosłyszała, ale to chyba oznaczało aprobatę.
Szybko przemknęła do
pokoju i z szuflady bieliźniarki wyciągnęła satynową koszulkę. Błękitną jak jej
oczy, z delikatną wstawką z koronki. Narzuciła ją na siebie, ubrała też
szlafrok i z duszą na ramieniu udała się do kuchni.
Nic nie mogła poradzić,
ale naprawdę się bała.
– Co tak długo?
Objął ją i pocałował.
Smakował, o dziwo, sokiem pomarańczowym.
– Wytworna kolacja
już w piekarniku.
– Jest po północy.
Trudno mówić o kolacji. Poza tym, szampan i pizza?
– Bardziej
elegancka wersja zestawu wódka plus kiełbasa – odpowiedział ze śmiechem.
– Nie wiedziałam,
że potrafisz żartować?
– Przy tobie robię
wiele rzeczy, które mnie zadziwiają – odparł nagle poważniejąc. – Tylko nie
wiem czy mi się to podoba, czy też nie?
– Nie chcę
rozmyślać o czymkolwiek. Chcę coś zjeść i znów się kochać…
Spojrzał na nią z góry.
Tuliła się do niego, zarumieniona, wciąż gorąca i podniecona.
– Mari,
co cię opętało? Założę się, że nawet nie jestem w twoim typie.
– Nie jesteś.
– Tym bardziej nie
rozumiem?
– A musisz?
– Nie wiem.
Usiadł na krześle i
pociągnął ją za sobą. Na jego kolanach czuła się niczym mała dziewczynka z
pewnej bajki, która nieoczekiwanie odkryła, że wilk nie musi być taki zły.
Wtulił nos w pachnące
świeżością włosy. Bawił się jedwabistymi kosmykami, czując, jak jego męskość
znów zaczyna ożywać. Kompletnie przy niej świrował. Coraz częściej zapominał,
po co tak naprawdę się tu znalazł i dokąd zmierza. Zapominał o wszystkim, nawet
o całej swojej pokręconej przeszłości. Pragnął tylko jednego – dotyku,
pocałunków, seksu. W zasadzie to czegoś jeszcze…
– Kim ty naprawdę
jesteś? – spytała niespodziewanie.
– Mordercą,
gwałcicielem, szaleńcem. Byłem też ćpunem, alkoholikiem, biseksualistą.
– Bi, co?! –
oderwała się od jego piersi i spojrzała z niedowierzaniem. – Chyba żartujesz?!
– Niestety nie.
– Lubisz… No
wiesz!
– Powiedzmy, że
przez pewien czas gustowałem w tych rzeczach.
– Kochałeś się…
Och!
– Mari! Wymieniłem
kilka niezbyt przyjemnych określeń, a ty zwróciłaś uwagę jedynie na ostatnie.
Możesz mi zdradzić dlaczego?
Zarumieniła się. Bo co
miała odpowiedzieć? Że poczuła się zazdrosna?
– Skąd te
upodobania? – drążyła nieustępliwie. – I nagła zmiana?
– Nie była nagła. Latami
pozbywałem się pewnych wspomnień.
– Nie mówisz mi
wszystkiego.
– Nie mówię. Pizza
chyba gotowa?
Zerwała się z jego
kolan. Po chwili zachłannie wgryzała się w gorący, chrupiący kawałek. Witalij
wyjął z lodówki szampana. Trudno powiedzieć, że był dobrze schłodzony, ale nie
miał ochoty dłużej czekać. Musiał koniecznie się napić.
– Dobra marka – napełnił
oba kieliszki do pełna.
– Dostałam w
prezencie.
– Od kogo? – Nic
nie mógł poradzić na to, że jego głos zabrzmiał nieoczekiwanie szorstko.
– Od kuzynki z
Francji. Znasz się na takich rzeczach?
– Znam się nie
tylko na gatunkach wódki.
– Nic takiego nie
twierdziłam – odparła urażona.
– Ale pomyślałaś?
– To twoje ukryte
kompleksy, nie moje myśli.
Chyba miała trochę
racji? Wciąż podświadomie czuł się gorszy, jak nieokrzesany dzikus ociekający
potem, w towarzystwie subtelnej, delikatnej kobiety.
– Witalij –
zaczęła z wahaniem. – Nie złość się, ale chciałabym cię o coś spytać.
– Nie złoszczę
się.
– Przybrałeś taki
groźny wyraz twarzy…
– Możesz pytać –
uciął krótko dalszą dyskusję.
– Czy ty… Jakby to
ująć? Jak robiłeś to z własną płcią, to po której stronie działałeś?
Zamarł. Po czym
wybuchnął śmiechem.
– Wariatka! –
Wyciągnął nad stołem rękę i pogładził całkiem już czerwony policzek. – Nie
pytasz ilu zabiłem, jak długo ćpałem, a interesuje cię takie głupstwo. Marianno,
bezustannie mnie zadziwiasz.
– To nie jest
głupstwo. Kiedy o tym mówisz, w twoich oczach widzę ból. Dlaczego?
Trafiła w sedno. Była
inteligentna i spostrzegawcza, ale nie sądził, że do tego stopnia?
– Widzisz? –
spytał obojętnym tonem.
– Nie jesteś aż
tak nieprzenikniony, jak ci się wydaje.
– Ale nie chcę o
tym rozmawiać.
Nie powiedziała nic
więcej. Skończyła swój kawałek pizzy, wzięła kieliszek i podeszła do okna.
Na zewnątrz wciąż
padało. Jednostajnie, w tym samym rytmie, płynęły z nieba strugi deszczu,
wyludniając widoczne poniżej ulice, głośno bębniąc o metalowe dachy kamienic.
A mimo to panorama
miasta, która się przed nią roztaczała, zachwycała swym nierzeczywistym
pięknem.
– Przepraszam. - Witalij
podszedł od tyłu i objął ją ramionami. Oparła głowę na jego piersi, dłonie
położyła na jego dłoniach.
– Nie musisz.
– Nie chciałem
sprawić ci przykrości. Po prostu uważam, że niektóre sprawy muszą zostać
zapomniane. I tak niedługo się rozstaniemy.
Milczała, bo gdyby
powiedziała choć słowo, to z pewnością nie potrafiłaby zapanować nad łzami.
– Dziesięciu razy
ci nie podaruję, ale jeszcze dwa na pewno – zażartował.
– Dwa… – I nagle
wybuchła płaczem. Łkała, wtulona w zdumionego mężczyznę, który bezradnie
usiłował ją uspokoić. Najchętniej wrzasnąłby „zamknij się babo!”, ale jakoś nie
mógł się na to zdobyć.
– Kompletne
szaleństwo! Czemu ryczysz?
Z całej siły kopnęła go
w łydkę. Płacz zamienił się w złość. Co za palant! On naprawdę nic nie
rozumiał!
– Kretyn! – wrzasnęła.
– Do kurwy nędzy!
– syknął. Uniósł ją i posadził na parapecie, tak że teraz patrzyła prosto w
rozzłoszczone szare oczy. – O co ci do diabła chodzi?
– Nie dotykaj
mnie! Nie będzie kolejnych dwóch razy!
– Nie?! A ja
udowodnię, że nie masz racji! Dwa, trzy, pięć, aż będziesz błagać o litość.
Przerżnę cię tak, że przez miesiąc nie usiądziesz na tym cudnym tyłeczku.
– Sądzisz, że się
przestraszę?
– Powinnaś –
odpowiedział ze spokojem. Miał w oczach coś takiego, że poczuła ciarki na całym
ciele. Nie oswoiła bestii, a jedynie ją obłaskawiła. Jednak nie potrafiła się
bać, przynajmniej nie w taki sposób, jak na początku.
– Zastanawiam się,
czy spotkanie ciebie było najlepszym czy najgorszym wydarzeniem w moim życiu? –
Palcami przebiegła po jego piersi, dotknęła szczupłej twarzy, wciąż
spierzchniętych ust.
Patrzył na nią w
ponurej zadumie. Doprowadzała jego ciało do szaleństwa, umysł napełniła
chaosem. Nie umiał się jej oprzeć, nie potrafił zrozumieć. Dlaczego nie trafił
na jakąś normalną, spazmującą babę, którą mógłby bez skrupułów zastrzelić?
Trupa upchnąłby w kącie, ugościł się przez dzień lub dwa i ruszył dalej. A tak?
– Chcesz się
kochać czy nie? Bo jeśli nie, to idę spać – warknął poirytowany.
Odepchnęła go i
zeskoczyła z parapetu.
– To idź sobie
spać – odparła ze złością. Dumnie zadzierając głowę, przemaszerowała obok,
wyjęła z kanapy koc i małą poduszkę, po czym wygodnie się na niej rozłożyła.
Chwycił butelkę
szampana i przystawił ją do ust. Pił, dopóki nie pokazało się dno. Mierzyła go
beznamiętnym spojrzeniem, nie mówiąc ani słowa.
– Na rano zrób
jajecznicę – powiedział, zanim zniknął za drzwiami drugiego pokoju.
Tym razem nie
wytrzymała. Zerwała się, gwałtownie siadając i wrzasnęła.
– Tak?! Z twoich
jaj!
– Wystarczy z
tych, co są w lodówce – wyraźnie słyszała, że poweselał.
Jeszcze przez dłuższą
chwilę siedziała wściekła, zaciskając dłonie na skraju koca. W końcu wstała i
podeszła do apteczki. Wygrzebała jedną tabletkę na sen i energicznie ją
połknęła, popijając wodą.
I wbrew wszystkiemu,
pomimo burzy szalejącej w jej duszy, zasnęła bardzo szybko.
Nie wiedziała, że
Witalij leżał w bezruchu, wbijając wzrok w sufit i z coraz większym trudem
panował nad chęcią poddania się. Czuł dziwna niecierpliwość i buzujące w całym
ciele podniecenie.
Miał tyle kobiet.
Piękniejszych, seksowniejszych, bardziej niewinnych lub odwrotnie – bardziej
wyuzdanych. Jedne oddawały mu się dobrowolnie, inne brał siłą, czasami nawet
płacił za takie usługi.
Czym więc zauroczyła go
właśnie ta jedna? I nie chodziło wyłącznie o seks. Owszem, przede wszystkim o
seks, ale było coś jeszcze. Coś, o czym myślał z niechęcią, czego za wszelką
siłę próbował się pozbyć. Pomalutku kiełkowało w jego duszy, sprawiając, że
przestawał racjonalnie myśleć.
Zamknął oczy. Ale to
było jeszcze gorsze. Od razu pojawiły się niechciane obrazy, wspomnienia sprzed
kilku godzin i sprzed wielu lat. Przeplatały się z sobą, mieszały, tworząc nową
rzeczywistość, powodując, że emocje sięgnęły zenitu.
Zaklął i zerwał się z
łóżka. Wcale nie próbując zachowywać się cicho, wtargnął do sąsiedniego pokoju
i podszedł prosto do kanapy, na której spała. Mrok nocy rozświetlała jedynie
mała lampka w rogu pokoju.
Kucnął i zapatrzył się
na śpiącą kobietę.
Leżała na boku, z
włosami rozrzuconymi na poduszce, miarowo oddychając przez na wpół rozchylone
wargi.
Wyciągnął dłoń i w
zamyśleniu pogładził krągłe ramię.
Pomyślał, że musi ją
zostawić, uciec stąd, zanim naprawdę będzie za późno.
Chyba jednak już było…
Mógł przez wieczność
sycić oczy tym widokiem, do końca życia zachwycać się każdym szczegółem.
Wdychać zapach, który doprowadzał go do szaleństwa. Zapach jej ciała, jej potu.
Zamknął oczy i głęboko
odetchnął.
Czy powinien wyznać
prawdę? Pozwolić poznać demony rządzące jego duszą? Pokazać, kim naprawdę był i
jak małe są szanse, by się zmienił?
Bał się.
Bał się, że odwróci się
z obrzydzeniem.
Bał się tego, co mógłby
zobaczyć wtedy w jej oczach.
Musi to zakończyć tu i
teraz. Ubrać się, zostawić krótki liścik na pożegnanie i uciekać. Nieważne
gdzie, nieważne jak, byle dalej i szybciej.
Co się do cholery z nim
stało? Nigdy nie wierzył w podobne głupoty, seks był jedynie seksem,
przyjemnością dla ciała, sposobem rozładowania napięcia. Dlaczego teraz było
inaczej?
Już raczej trzeba było
ją zastrzelić.
Otrząsnął się ze
zgrozą.
– Witalij? – wymruczała
sennie, nie otwierając oczu.
– Chcę się z tobą
kochać – rzucił desperacko.
Leniwym ruchem
zarzuciła ramiona na jego szyję.
– Tylko o tym
myślisz? – zaśmiała się cicho.
– Aktualnie
jeszcze o tym, że powinienem był cię zabić.
– Mam wrażenie, że
nie żałujesz?
– Nie – westchnął.
– To wkurwiające, ale nie żałuję.
– Jestem strasznie
śpiąca.
– Już ja cię
dobudzę laleczko!
Uśmiechnęła się z
rozmarzeniem.
– Uwielbiam, gdy
mówisz do mnie laleczko.
Uniósł ją w górę.
– Co jeszcze
uwielbiasz?
– Gorącą herbatę w
zimowe wieczory przy kominku, upalne, letnie nocki i ciebie.
Postawił Mariannę na
łóżku i ujął jej twarz w obie dłonie.
– Nie zasłużyłem
na to.
– Skąd wiesz?
– Bo chcę się
tylko z tobą kochać, nic poza tym.
– Kłamczuch – lekko
go pocałowała.
Poczuł nagłą irytację.
Dlaczego do diabła uparła się, by go wybielić? Był tym, kim był i nigdy się
tego nie wstydził. A ta wkurzająca kobieta usiłuje za wszelką cenę uczynić z
niego grzecznego chłopca.
Zacisnął zęby. Może
czas pokazać jej, z kim tak naprawdę miała do czynienia?
Puścił ją i sięgnął po
leżące na stoliku obok, kajdanki.
– Odwróć się –
rozkazał.
Była zaskoczona, ale
nie zaprotestowała.
– Co chcesz
zrobić?
– Przekonać cię do
kilku rzeczy – skrępował jej nadgarstki z tyłu, na plecach. Potem gwałtownym
ruchem zdarł z niej satynową koszulkę.
– Co?! – zachłysnęła
się z wrażenia. Przez chwilę pomyślała nawet, że może powinna się zacząć bać.
– Twierdzisz, że
chcesz poznać o mnie prawdę? – zdjął t-shirt i bokserki. Marianna obejrzała
się przez ramię i cichutko westchnęła. Od razu spostrzegła jego dumnie
sterczącą męskość.
– Prawdę? –
spytała nieuważnie.
Przytulił się do jej
pleców, jedną ręką pieszcząc jędrną pierś, drugą zaciskając na szyi kobiety.
Jednocześnie nabrzmiałą męskością ocierał się o wypięte pośladki, a ustami
delikatnie muskał skraj policzka.
– Wiesz jak najbardziej
lubię się kochać?
– Od tyłu?
– Nie tylko –
ukąsił ją w płatek ucha. – Kochałaś się kiedyś analnie?
Zamarła, a potem nagle
gwałtownie się szarpnęła.
– Witalij, nie!
Proszę! Ja nie chcę!
– Nie pytałem się
czy chcesz.
– Ale nigdy
wcześniej…
– Ułożone
dziewczynki i grzeczni chłopcy nie robią tego w ten sposób, prawda? Ale chyba
wspominałem, że ja do grzecznych nie należę?
– Przestań! – jęknęła,
czując jak jego palce zaczyna masować okolice odbytu. – To obrzydliwe!
– Nie laleczko, ja
ci pokażę jak może być przyjemne.
link do części V - (klik)
czekam
OdpowiedzUsuńHa! Babeczko, ale trafiłaś :) mój mąż jest pół-ukraińcem, i oboje jesteśmy weterynarzami zatoki:)
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się to opowiadanie, a poza tym myślami jestem z tobą w tych trudnych chwilach.
Ja to sobie tak tłumaczę, że tylko ciałko zarodka zaliczyło falstart, a duszyczka ciągle tam jest i czeka na nowe ciałko, dlatego twój mąż ma rację że jak tylko dojdziesz do siebie to chce się znów brać do roboty ;)
Ech... Na razie troszkę zaczeka, bo fizycznie jestem prawdziwa dętka...
UsuńUkrainiec? No zobacz! W takim razie prośba - jakbyś zauważyła błędy logiczne, daj znać.
PS: skoro Ukrainiec rozpoznał markę francuskiego szampana, to niechybnie musiała to być Wdowa Cliquot ;)
OdpowiedzUsuńBrawo za ciętą R.I.P.ostę!
UsuńAleż cmentarnie powiało ;-)
UsuńWitaj Babeczko. Bardzo dobre opowiadanie. Rozwija się genialnie powoli. Jak u Hitchcocka .najpierw wybuch a potem napięcie jeszcze wzrasta. Męczy mnie tylko mała myśl. Dlaczego kłamca? Ale na pewno się wyjaśni na końcu. Poczekamy. Pozdrawiam gorąco i życzę zdrowka. 3maj się.u. Uzależniony od Twych opowiadań.
OdpowiedzUsuńNo! Wreszcie kogoś to zastanowiło!
UsuńWitaj!
OdpowiedzUsuńNie będę orginalna, i napiszę, super opowiadanie, dozujesz napięcie....., jestem zachwycona.
trzymaj się cieplutko, nie dawaj się, dużo zdrówka!!!!!. ANIA
Swietna czesc jak zawsze. Witalin to brutal, czemu nikt nie odwiedza tej Marianny, on nie moze jej tego zrobic.
OdpowiedzUsuńP.S. dawno temu czytałem podobne opowiadanie ,gdzie dziewczyna też została porwana, ale okazało się na końcu ,że porywacz byl wynajętym przez koleżankę policjantem.tu chyba bedzie inne zakończenie.raz jeszcze pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńoch nie, on nie może jej zrobić krzywdy..niech nie robi nic bez jej woli...
OdpowiedzUsuńhttp://chomikuj.pl/panda68/OPOWIADANIA+EROTYCZNE+%28+zaczerpni*c4*99te+z+internetu+%29/D*c5*bcin niby napisane, że zaczerpnięte z internetu, ale wole podzielić się tym co znalazłam : ) w folderze "z demonem" można znaleźć drugie Twoje opowiadanie "Sen" : ) Buziaczek w czółko!
OdpowiedzUsuńA nie, to nie ja... Tylko skoro zaczerpnięte z internetu, to chyba nie powinnam się czepiać?
Usuńbabeczko jak zwykle zaskoczyłaś mnie pozytywnie;) mega opowiadanie<3
OdpowiedzUsuńOpowiadanie super....jest napięcie, są emocje...:) tylko nie daje mi spokoju jedno slowo w tym oto zdaniu "Twierdzisz, że chcesz poznać o mnie prawdę? – zdjął t-shirta i bokserki".....czy napewno t-shirta a nie t-shirt? Całuski :*
OdpowiedzUsuńJak dla mnie super część i bardzo fajne opowiadanie. Od jakiegoś czasu śledzę większość tekstów na tej stronie i muszę przyznać, że jest Pani bardzo utalentowana :) Wszystko jest tak wciągające, że muszę sprawdzać codziennie czy nie ma nowych części. Mam nadzieję, ze wszystko się u Pani poukłada i życzę dużo szczęścia. Pozdrawiam z Poznania. M
OdpowiedzUsuńNieźle napisane, dobrze się czyta. Ale mnie osobiście bardzo razi coraz częstsze także w mediach mylenie dopełniacza z biernikiem. U Ciebie jest nagminne - powinno być: zdjął kogo?co? t-shirt, wyjął penis, kupił przez smartfon itd.
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że poczułam się zaskoczona. Będę musiała uzupełnić braki. Bez szaleństwa, ale z pewnością coś da się poprawić. Szczerze, ostatnio powróciła myśl, by zapisać się na kilka lekcji :-)))
UsuńBabeczko, kiedy kolejne opowiadanie?
OdpowiedzUsuńOpowiadanie świetnie trzyma w napięciu, a o osobie Witalija nie wspominając. To chyba moje ulubione opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńA, widzę tylko że znów wkradł się ten t-shirt
shirt.
Bellla
po przeczytaniu pozostaje mi tylko.spytać Kiedy Następna Część ?
OdpowiedzUsuńBabeczko, pojechałaś z Witalijem, nie powiem :D Ognisty miks. Ja co prawda nie lubię przemocy ale i tak podoba mi się opowiadanie. Literówka w zdaniu "Mężczyzna ze świtem" zamiast świstem.
OdpowiedzUsuńJeżeli już dojdzie do seksu analnego to proszę nie opisuj go, że trochę bolało a potem było nieziemsko. Do takiego rodzaju stosunku potrzebne jest dłuższe przygotowanie, odpowiednie nastawienie, relaks i zaufanie. A tu póki co nie mamy nic, więc skończy się to brutalnie.
OdpowiedzUsuńNo co Ty?!
UsuńZnam osobę, której taki rodzaj seksu, bez przygotowania i relaksu dał mega doznania.
Naoliwili się waginalnie i heja :D
Dobrze, ja też się wypowiem. Jak dla mnie to zależy przede wszystkim... od rozmiaru. Tu zdradzę odrobinę tajemnic mej sypialni - z wieloma partnerami nie miałam problemu, z moim mężem mam i to spory. ;-)
UsuńPo drugie - oliwka dobra rzecz, ale czasami daje taki poślizg, że nic nie czuć :-)
Po trzecie - mam wrażenie, że niebagatelną role odgrywa podniecenie. Im większe, tym mniej boli...
To tak z doświadczenia. I twierdzę, że inni mogą mieć zupełnie odmienne odczucia.
Jesteś bardzo rozwiązła, sex analny z kilkoma facetami, jest się czy, chwalić publicznie.... Opublikuj ten komentarz, zobaczymy ile osób sadzi podobnie.
UsuńJeśli trzech eks partnerów pretenduje do miana kilku, to chyba jestem rozwiązła ;-)
UsuńStop, pomyłka - byłam ;-)))
w temacie
Usuńhttp://proseksualna.pl/seks/jak-otworzyc-tylne-drzwi/
polecam ( innych sytuacjach też, bo laseczka wie o co chodzi ))
Ja przed laty spróbowałam za namową kogoś kogo uważałam za tego jedynego i mi się nie podobało. Skoro się Babeczko wystawiłaś na ocenę to ja także uważam, że 3 partnerów do seksu analnego to tak jakoś nie bardzo o Tobie świadczy w moich oczach... Ale to moje zdanie. Obecnie mój jedyny nie preferuje tak desperackich kroków, skoro mamy tyle ciekawszych sposobów. Pisząc komentarz o tym, że to się musi bez przygotowania skończyć brutalnie chciałam tylko zaznaczyć, abyś utrzymała realizm sytuacji. Pierwszy raz w strachu z wielkim penisem wróży coś niemiłego. A teraz przeczytam co napisałaś w kolejnej części, pozdrawiam.
UsuńTeż niecierpliwie sprawdzam co chwilę czy jest coś nowego. Opowiadanie genialne :)
OdpowiedzUsuńBędzie 17, minutkę po północy ;-)
OdpowiedzUsuńJakie 17?
Usuń;-) Znaczy się jutro, po północy...
UsuńA co z "mandatem"??
UsuńDostaniecie od zajączka :-)
UsuńBabeczko, a ja wręcz przeciwnie. Lubie przemoc w opowiadaniach, trochę brutalu nie zaszkodzi ;P I tylko jedna rzecz. Z całym szacunkiem, ale niezmiernie nie lubię gdy ktoś pisze bądź mówi Np. Ubrał spodnie... Po prostu nie ma czegoś takiego. Co do opowiadania; a tu ci niespodzianka; genialne. Skąd Ty bierzesz te pomysły doprawdy nie wiem. Obyś tylko nie przestawała!!! Pozdrawiam, Olivia
UsuńWłaśnie widzę, że mam problem z niektórymi konstrukcjami. Chyba będę musiała się dokształcić w towarzystwie korepetytora, ale zostawiam to sobie na lato. Będzie więcej czasu, no i uwielbiam uczyć się na świeżym powietrzu :-)
UsuńPS. Ale przy przecinkach się poddaję...
Chyba jednak nie ma, a szkoda, bo pewnie poprawiłoby mi ten beznadziejny dzień.
UsuńTroszkę się spóźniłam, bo czekałam, aż załaduje się bateria w moim super kompie ;-)
UsuńCo do poprawy... Wątpię, bo jakoś ponuro mi wyszło.