niedziela, 27 kwietnia 2014

Anioł stróż (IX)

Wiem, że wiele osób czeka na inne teksty, ale postanowiłam skończyć Aniołka. Tym bardziej, że będzie jeszcze tylko jedna część. 

Czy ktoś z Was używa może cukru brzozowego? Chcę zrezygnować z białego właśnie na rzecz brzozowego i zbieram opinie na jego temat. Czy różni się smakiem od zwykłego, jakie wychodzą na nim wypieki i przede wszystkim czy faktycznie działa tak dobrze na organizm i samopoczucie?

Link do części VIII - (klik)

          Anioł stróż (IX)
Znieruchomiał.
– Nie chcę. Gdybyś miała pojęcie, czym tak naprawdę jest niebo, nie chciałabyś przebywać w żadnym innym miejscu nawet minuty.
– Chodź, bo się spóźnimy – powiedziałam oschle.
– Jesteś na mnie zła?
– Nie, nie jestem.
– Ale widzę…
– Skończ ten temat, dobrze? Musimy po drodze odebrać zamówione kwiaty, a mamy mało czasu. Nie marnujmy go więc na bezsensowne kłótnie.
– Skoro tego chcesz – mruknął, wsiadając do auta.
Wcale nie chciałam. Miałam ochotę na potężną awanturę połączoną z rękoczynami, a zakończoną orgiastycznym seksem. Tymczasem czekało mnie kilka godzin w towarzystwie najzupełniej obojętnych mi ludzi, a na dodatek głupawa komedia, zorganizowana na pokaz.
Jednak wchodząc do kościoła przybrałam w miarę radosny wyraz twarzy. Na Daniela nie musiałam patrzeć, wyglądał jakby właśnie wrócił do raju.
I jak śpiewał! Cholera jasna, chyba w całym kościele go słyszeli. Zagłuszył nawet organistę i dwudziestoosobowy chórek. Szturchałam go, ale to nie pomogło. Odśpiewał każdą pieśń, każdą inwokację. Na koniec padł na kolana i żarliwie się zaczął modlić, podczas gdy inni świńskim truchtem podążali do ołtarza po opłatek.
– Przestań głupku, bo wzbudzamy większe zainteresowanie niż państwo młodzi! – syknęłam, szczypiąc go w udo.
– Muszę okazać należną cześć…
– Musisz wywiązać się z umowy! Koniec wygłupów!
– To nie wygłupy – spojrzał na mnie z wyrzutem, ale w końcu wstał. Dłonie miał złożone niczym dziecko przy pierwszej komunii, na twarzy pobożne skupienie. – Odzyskałem dzięki temu spokój ducha.
– Aniołowie mają duszę?
– Użyłem metafory. Teraz mogę dalej godnie służyć Bogu.
Ach tak? Wrednie wbiłam mu obcas mego buta w stopę.
– Nie sprowokujesz mnie w ten sposób – powiedział szeptem, do tego uśmiechając się nieco kpiąco.
Nie? To znam lepszy.
Siedzieliśmy prawie na samym końcu, więc miałam znakomitą okazję. Zasłaniała nas wysoka poręcz ławki, a po bokach nikogo nie było.
Tym razem moja dłoń znalazła się dokładnie w rejonie zakazanym i zaczęła delikatnie pieścić wcale nie taką małą wypukłość.
Daniel osłupiał, baranim wzrokiem wpatrując się w ołtarz.
– Co robisz?
– Prowokuję cię.
– W kościele? Takie bezeceństwa?! Mario!
Ileż w jego głosie było grozy i potępienia. Nie zważając na to, jednym ruchem rozpięłam rozporek i sprytnie włożyłam dłoń się do środka.
Aniołkowi oczy wyszły na wierzch. Jednak nie zmienił pozycji i nadal siedział, gapiąc się przed siebie, z rękoma złożonym do żarliwej modlitwy.
– Nie masz bielizny? – szepnęłam coraz bardziej rozbawiona.
– Zapomniałem włożyć.
Pochyliłam się lekko i szepnęłam mu do ucha.
– Ja też…
Gwałtowne przełknięcie śliny było całkowicie odpowiednią reakcją.
Niestety, msza ślubna właśnie dobiegała końca. Wycofałam się i obserwowałam Daniela. Wyraźny zawód rysujący się na jego twarzy, mieszał się z równie wyraźną ulgą.
– Zapnij spodnie – zdążyłam jeszcze powiedzieć, zanim wstaliśmy i wyszliśmy za pozostałymi gośćmi.
Zrobił, co kazałam i syknął z bólu.
– Trzeba było włożyć gatki.
Wymamrotał coś całkiem niecenzuralnego i po dżentelmeńsku podał mi ramię.
Dopiero teraz mieliśmy okazję przyjrzeć się państwu młodym. Nika nic się nie zmieniła, za to Krzysiek wyraźnie zaczął łysieć. Zerknęłam na Daniela, jego przystojną twarz, złociste kędziory i intensywnie błękitne oczy. A potem westchnęłam.
Dostać go tak dla siebie, nie na dzień czy dwa, ale na całe życie. Te usta całujące moje, dłonie pieszczące każdy zakamarek ciała…
Niebezpieczne myśli. Bardzo niebezpieczne, bo w dole brzucha poczułam dziwne gorąco, a pomiędzy udami wilgoć.
Krzysiek szczerze ucieszył się z mojej obecności. Ten baran pewnie nawet nie przypuszczał, ilu moralnych cierpień mi przysporzył. Za to Nika wlepiła wzrok w mego aniołka i czarująco się uśmiechnęła. Ta żmija podrywała każdego zajętego i godnego zainteresowania faceta. Cierpiała na kompleks „jam jest piękna i urocza, podziwiajcie wszyscy”, a małżeństwo chyba nie miało szans jej z tego wyleczyć. Już widziałam te jelenie rogi na łysej głowie świeżo upieczonego małżonka…
– Z czego się śmiejesz? – spytał podejrzliwie Daniel, kiedy już wyrwaliśmy się z rąk mej rodzicielki.
– Nieważne. Teraz jedziemy na część imprezową. Upiję się i zaszaleję.
Otrząsnął się ze zgrozą, ale nie zmienił wyrazu twarzy.
– Jak chcesz zaszaleć?
– Potańczyć głuptasie. A co myślałeś?
– Nic – i uroczo się zaczerwienił. Pierwszy raz widziałam rumieniącego się faceta.
Pomyślałam, że to nasz ostatni wieczór spędzony razem. I ostatnia okazja, by dostać to, czego pragnęłam. Ofiarą wyraźnie targało zwątpienie, ale do kapitulacji było jeszcze daleko.
W tym celu dyskretnie dolewałam wina do kieliszka mego aniołka. Innych również zachęcałam. Byłam ciekawa czy taka niebiańska istota może się upić i ile alkoholu do tego potrzebuje.
Okazało się, że niewiele. Zdołaliśmy raz zatańczyć, po czym byłam zmuszona zaprowadzić go na górę, do naszego pokoju. Uwieszony u mego ramienia, bełkotał coś bez ładu i składu, co chwila się potykał, a kiedy w końcu dotarliśmy do celu, padł na łóżko i błogo chrapnął.
A mnie o mało co, szlag nie trafił!
No ładnie! Zorganizowałam sobie prawdziwie upojny wieczór. Byłam podniecona, niezaspokojona i trzeźwa jak świnia. Na dodatek wściekła, bo wcale nie zamierzałam spijać Daniela do nieprzytomności. Chciałam jedynie pokonać pierwszą fortyfikację. A tu proszę! Szturmowałam miasto z wrotami otwartymi na oścież.
Bo niby skąd miałam wiedzieć, że wystarczą mu dwa kieliszki wódki, jeden szampana i trzy białego wina?
Żeby do tego stopnia…
Wymruczałam coś wściekle, poprawiłam makijaż i zeszłam na dół. Co prawda minęła mi ochota na alkohol, ale nie na zabawę.
Po kilku godzinach, impreza wyraźnie zaczęła kuleć. Państwo młodzi udali się po drugiej do swego apartamentu, a niedobitki raczyły się jeszcze wszechobecnym alkoholem. Tańczyłam z jakimś krasnalem wtulonym w mój biust, przy wyjątkowo romantycznej melodii. Byliśmy sami na parkiecie i solista orkiestry zawodząc wyjątkowo czule, co raz spoglądał przy tym prosto w moje oczy. No, przynajmniej próbował.
Wtedy właśnie dostrzegłam w drzwiach nieco bladego Daniela. Był w samej koszuli, na boso, ze zmierzwionymi włosami. Ale i tak o niebo seksowniejszy od całej obecnej tu hałastry. Dostrzegł mnie i… Nie byłam głupia, jeśli to nie była zazdrość, to co?
– Odbijany – powiedział niemal warcząc i odepchnął mojego partnera. Tamten spojrzał na niego nieprzytomnym wzrokiem, pokiwał się w przód i tył, a potem ruszył w kierunku stołu na kolejnego kielicha.
– Co to ma być? – wysyczał Daniel, wyraźnie odzyskując część animuszu. – Dlaczego on tańczył z nosem w twoich piersiach?
– Daj spokój. Był tak pijany, że przytuliłby się nawet do gołej dupy pawiana.
– A ty?
– A ja? Mój partner spił się w trupa i zasnął kamiennym snem… Chciałam kogoś poderwać, ale prócz obsługi i orkiestry ten knypeć był jedynym wolnym.
Momentalnie spokorniał.
– Przepraszam Marysiu – objął mnie i przytulił. Patrzył przy tym w dół z bardzo skruszoną miną. – Nie miałem pojęcia, że ludzkie używki na mnie działają. I to jeszcze tak!
Wzruszyłam ramionami, bo tak naprawdę miałam ochotę się rozpłakać.
– Jestem zmęczona. Chcę się położyć – powiedziałam tylko.
Daniel nawet się nie zastanawiał. Chwycił mnie na ręce i energicznie pomaszerował w kierunku naszej kwatery.
– Trzeba przyznać, że szybko wytrzeźwiałeś.
– Nie do końca. Ale jest już lepiej.
Postawił mnie w pokoju i zamknął drzwi. A potem się uśmiechnął.
– To ty czy może Damian? – dźgnęłam go palcem w pierś, patrząc podejrzliwie.
– Ja.
– Coś mi się to wydaje dziwne. Pocałuj mnie – zażądałam.
– Co?!
– Masz mnie pocałować. Tylko w ten sposób was odróżniam.
– W zasadzie – podszedł bliżej – i tak jestem ci winien kilka buziaków.
Pochylił się i miękko dotknął moich warg. Wątpliwości rozwiały się, ale za to pojawiło się pożądanie. Zaplotłam dłonie na jego karku i z zapałem oddałam pocałunek.
Smakował winem i pastą do zębów. Pewnie zdążył je umyć zanim zszedł na dół. Uśmiechnęłam się, bo to było takie zwyczajne, takie ludzkie.
– Teraz jesteś pewna?
– Tak. I chcę więcej!
Wykorzystując element zaskoczenia, pchnęłam go na stojący z tyłu fotel. I sama błyskawicznie zajęłam miejsce na jego kolanach.
– Nie powinienem…
– Powinieneś – odparłam szeptem. Jednocześnie moja ręka pieściła ogromną, nabrzmiałą męskość. Twórca musiał być w doskonałym humorze, gdy tworzył swoje zastępy anielskie. I pomyśleć, że dotąd tyle tego dobra się marnowało! Toż to prawdziwy grzech!
– Ale ja…
Znów go pocałowałam go. Naprężył się i oddał pocałunek. Czułam jego drżące dłonie na swoim ciele, coraz bardziej śmiałe i bezczelne. Czułam narastające podniecenie. Zresztą nie tylko jego, ale i swoje własne.
Usiadłam okrakiem i energicznie ściągnęłam sukienkę. Sekundę później jej śladem podążył koronkowy staniczek. Danielowi o mało co oczy nie wyszły z orbit.
– Cudowne! – wyszeptał. Chwyciłam jego głowę i przyciągnęłam do sterczących piersi.

Link do części X - klik

15 komentarzy:

  1. Babeczko, cudownie! Nie każ czekać i wstaw kolejną część po północy ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ostatnio moim ulubionym zajęciem staje się nieustanne odświeżanie babeczkarni i sprawdzanie czy jest coś nowego :) Ale urwać w takim momencie to okrucieństwo - teraz na pewno nie zasnę!

    A co do cukru, koleżanka robiła kiedyś ciasto na tym brzozowym i gdyby mi wcześniej nie powiedziała, że z niego korzystała to chyba bym nie zauważyła różnicy w smaku. Słyszałam tylko, żeby go nie dodawać do galaretek etc. bo się nie zetną.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam niedosyt po Twoich tekstach! Ciągle tylko sprawdzam czy nie ma nowych! Zamiast uczyć się do matury, ciągle wchodzę na Twojego Bloga :D Pozdrawiam A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja czuję sie to samo... Babeczko, moja matura wisi na włosku i to przez Ciebie...

      Usuń
  4. Ale się uśmiałam! Super część!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie lubię wytykać błędów, ale "wzorkiem" zamiast "wzrokiem" pojawia się u Ciebie nagminnie, ostatnio średnio jeden raz na tekst :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za szybko piszę, za szybko czytam, a żaden program nie wykrywa tego błędu bo oba wyrazy są poprawne :-)

      Ale dzięki i zwrócę szczególną uwagę na ten właśnie błąd :-)

      Usuń
    2. a ja nigdy nie zauważyłam :D

      Usuń
  6. Brzozowy cukier jest smaczny. Gdy pierwszy raz próbowałam, miałam wrażenie, że jest zarówno słodki jak i... zimny, niczym mrożony :) Zdrowszy niż zwykły, poleca się cukrzykom. Niestety kosztuje fortunę ;( kilogram to nawet 30 - 40 zł, chociaż zależy gdzie.
    Co do opowiadania - miła niespodzianka na wieczór, uwielbiam je! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. 'znów go pocalowalam go' a poza tym super :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Babeczko pisz dalej :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Witaj.robi się coraz ciekawiej.aż żal ,że to się już kończy. .. ciekawy jestem, czy nasz diabełek jeszcze coś namiesza? Pozdrawiam.marek

    OdpowiedzUsuń
  10. no nareszcie Daniel zaczyna dzialac;d

    OdpowiedzUsuń
  11. " Twórca musiał być w doskonałym humorze" XD

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.