Chciałabym
wprowadzić nieco zmian na blogu. Niektóre mogą być dość radykalne. Miałam
zamiar z tym poczekać do zakończenia głosowania na blog roku, ale z tego co
widzę, jestem dwudziesta w rankingu i na następny etap z pewnością się nie
załapię, więc mogę zaszaleć już wkrótce :-)))
Po pierwsze blog
będzie wyłącznie literacki i zmieni szatę graficzną na dużo bardziej minimalistyczną.
Zniknie kilka bajerów po lewej stornie – archiwum, licznik odwiedzin online,
jedna ikona, formularz kontaktowy (Miałam
z nim problem, bo listy od Was wysyłane są na moją starą pocztę, na której
rzadko bywam. Niektórzy więc mogli się poczuć urażeni, że nie odpowiedziałam).
Do kontaktu służyć będzie zakładka po lewej stronie: kontakt z babeczką, tak
jak dotychczas. Tło będzie białe, nagłówek również w odcieniach czerni i bieli.
Propozycje poniżej. Napiszcie jak Wam się podobają.
lub
Część cukiernicza
przeniesie się na drugiego bloga – słodką babeczkarnię. Tam też przeniosę galerię
i dotychczasowe przepisy.
Po drugie, po
każdym opowiadaniu umieszczę linka do jego poprzedniej i kolejnej części. W ten
sposób będzie można przechodzić bezpośrednio, nie korzystając z indeksu
opowiadań, co znacznie ułatwi poruszanie się po blogu.
Po trzecie -
znalazłam moje stare rysunki satyryczne. Trochę ich tu zamieszczę, choć mam
nadzieję, że niektórzy się na mnie o to nie obrażą. Dlaczego? Dlatego, że wiele
z nich związanych jest z polityką. Tym się już nie zajmuję, nie lubię psuć
sobie humoru :-) ale uważam, że kilka z nich mogłabym zaprezentować. Jakby nie
było - wierna wielbicielka Mrożka. Ale nad tym się wciąż zastanawiam :-)
Po czwarte –
zdziwi Was z pewnością obecność reklam. Dotychczas działałam z adsesne tak na
pół gwizdka, coś tam było i dobrze. Teraz będzie na poważnie, bo może uda się zebrać
trochę kasy na korektę i samodzielne wydanie książki? Wtedy zrobię wielki
konkurs i będą nagrody w postaci egzemplarza z autografem :-))) To tak bardziej
ambitnie, choć nie uważam, że głupio.
Po piąte układ na
stronie zostanie ten sam, bo przyznam, że uważam, iż jest wygodny.
A po szóste… Nie
wiem. Może jakieś Wasze propozycje? Oczywiście nie chodzi o to, że ktoś napisze
– lubię niebieski, a ja natychmiast zmienię szatę na niebieską, ale może któraś
z propozycji, nie dość, że przypadnie mi do gustu, to jeszcze będę w stanie ją
zrealizować?
Ach! I jeszcze
jedno. Konto na facebooku pozostanie wspólne dla obu babeczkarni – tej literackiej,
i tej cukierniczej. Już i tak strasznie ciężko mi to wszystko ogarnąć, więc za
dużo nie będę kombinować :-)))
Kolejna część
Wygranej krótka. Pewnie nie wniesie nic odkrywczego,
ale przypominam, że to co piszę zazwyczaj nie powala nowatorstwem, a
wykonaniem. Chodzi o to, że ten fragment jest wyjściowym dla wielu zabawnych,
wręcz komicznych sytuacji w jakie wpakuje się Alicja :-))) Nowatorsko i zaskakująco
będzie w utworze Kara – nie powiem, tam się postarałam o intrygę ;-)
Wiem, że tęsknicie
za Ilyn. Obiecuję, że w sobotę będzie porządny soczysty kawałek. Zresztą, to
nie jest długi tekst. Maksymalnie trzy części jeszcze, jak dam dłuższe, to
dwie.
Na razie kuruję przeziębienie, bo jakaś zaraza mnie dopadła. Nie cierpię tego, ale cóż...
Pozdrawiam
Babeczka
Wygrana II (III)
Głęboko odetchnęłam, by
pozbyć się nadmiaru emocji. Ale to nic nie dało, wściekłość buzowała w moim
ciele niczym lawa we wrzącym wulkanie.
Co za durny, niesamowicie
głupi rozwój sytuacji! Czy ja do cholery występuję w jakimś niedorzecznym
reality show? Amnezja? Jaka amnezja, do cholery?!
Nieprzytomnego Roberta
zabrała karetka. Ukochany tatuś popędził natychmiast do szpitala, ja musiałam
się chociaż ubrać. Wciągnęłam na siebie pierwszą lepszą koszulkę, nie czesząc
włosów związałam je gumką i w locie chwytając torbę, również popędziłam do
szpitala.
Tam czekał mnie spory
zawód, bo oznajmiono mi, że informacji udzielają tylko rodzinie. Powiedziałam,
że jestem narzeczoną, ale to nic nie dało. Pan doktor był mocno nadęty, lekko
znudzony i najwyraźniej patrzył na mnie z góry. Od razu zaczęłam węszyć jakąś
zmowę. Zaczepiłam jedną z pielęgniarek, ale ona jąkając się, szybko uciekła,
bąknąwszy na odchodnym kilka słów o nawale pracy.
Za to spotkałam Karola.
Wciąż był nieco blady,
ale miał przy tym nieziemsko zadowoloną minę. Tknięta złym przeczuciem,
napęczniała od emocji, postanowiłam pierwsza się do niego odezwać.
– Co z Robertem?! –
spytałam, starając się, by zabrzmiało to w miarę spokojnie.
– Wszystko dobrze.
Lekko potłuczony, podejrzewali wstrząs mózgu, ale nic mu nie jest. W każdej
chwili może odzyskać przytomność.
Odetchnęłam z ulgą.
Dobrze, chyba już wiem skąd ta radość u tego padalca.
– Kiedy będę mogła
do niego wejść? Ten debil, lekarz, nie chce mnie wpuścić.
Karol wyglądał przez
chwilę jakby miał zacząć skakać z radości. Oj, coś mi tu nie pasowało!
– Przyjdź za dwie
godziny. Masz – podał mi jakiś banknot. – Jak będziesz wracać, kup cos do
jedzenia. Tu na rogu jest niezła knajpka sushi.
– Mam pieniądze –
odparłam, wciąż pełna nieufności.
– A no tak. Robert
z pewnością nieźle cię zaopatrzył.
– Mam własne –
warknęłam, tym razem już ze złością.
– Zarobiłaś na
kasie w supermarkecie?
Gdyby to nie było
miejsce publiczne, z pewnością bym temu frajerowi przyłożyła. I to zdrowo. A
tak pozostało mi się odwrócić na pięcie i godnie odmaszerować. Klęłam przy tym
w duchu ile popadło. Uspokoiłam się dopiero na zewnątrz.
A po kawie i ciachu,
poczułam naglą ulgę. Jak dobrze, że Robertowi nic się nie stało. Z drugiej
strony, w filmach czy książkach, to zazwyczaj główna bohaterka wpada pod jakiś
pojazd. Dziwne. Widocznie byłam nietypowa.
Wytrzymałam z godzinę.
Potem moje serce stanowczo zaprotestowało, niepokój urósł do maksymalnego
poziomu i nie czekając dłużej kupiłam te parszywe sushi dla padalca i pomaszerowałam
z powrotem do szpitala.
Ku mojemu zdumieniu
wpuszczono mnie bez żadnego ale. Wskazano pokój i tyle. Nagle okazało się, że
personel nie ma nic przeciwko udzieleniu mi informacji. To było mega
podejrzane, bo w nagły przypływ dobrej woli tatusia ukochanego nie wierzyłam.
Pomału uchyliłam drzwi
i z bijącym jak oszalałe sercem, wślizgnęłam się do środka. Przy oknie stał
Karol. Na łóżku leżał, a właściwie siedział, Robert. Tuż obok niego siedziała jakaś
kobieta. W pierwszej chwili pomyślałam, że to Karolina, ale kiedy na mnie
spojrzała od razu stwierdziłam swoją pomyłkę.
Była piękna. Tak
piękna, iż od razu poczułam oślizgłe macki zazdrości wczepiające się w moją
nieco zbolałą duszę. Wysoka, proporcjonalnie zbudowana, o długich kruczych włosach
i ogromnych błękitnych oczach. Gdy dodać do tego twarz jak spod dłuta najwybitniejszego
rzeźbiarza, usta Angeliny Jolie i promieniujący od niej erotyzm… Żołądek zwinął
mi się w supełek, a serce podskoczyło
pod gardło, gdy dostrzegłam rozanielony wzrok Roberta wlepiony w to zjawisko. A
potem spojrzałam na Karola i jego pełną zadowolenia minę.
– Co tu… – zaczęłam.
– O, twoja
gosposia synu przyniosła lunch.
Gosposia? Co ten palant
znów wymyślił?
– Gosposia? –
powtórzyłam zaskoczona.
– Gosposia? –
spytał nieco zaciekawiony Robert, patrząc na mnie z półuśmiechem.
– Będziesz sobie
musiał dużo przypomnieć, kochanie – ciemnowłosa zmora pochyliła się nad nim i
delikatnie pocałowała. O mało co, nie doskoczyłam do tej małpy i nie wyrwałam
jej tych czarnych, lśniących kłaków. Kochanie?
– Co to ma
znaczyć? – Z ledwością opanowałam złość.
– Amnezja, skutek
uboczny wypadku – oświadczył niedbale Karol.
– Amnezja? Jaja sobie
robisz? To nie żaden durny film! – wrzasnęłam pełną piersią.
– Pozwalasz jej
mówić do siebie na ty? – Robert spojrzał pytająco na ojca.
– Spaliśmy ze sobą
kilka razy, więc ma ten przywilej.
Nie zapanowałam nad
emocjami. Karton z sushi wylądował na ścianie tuż obok głowy Karola.
– Ty wredny
padalcu! – wysyczałam. – Jeśli sądzisz, że uda ci się ten numer…
– Spałeś z moją
gosposią?
– Jeszcze czego!
Nie sypiam z podstarzałymi, wrednymi arogantami! – zaprotestowałam z miejsca.
– Jest zła, bo
liczyła na coś więcej.
Nie! Ja zwariuję! I ten
wzrok Roberta… Zaciekawiony, lekko zniesmaczony, bez żadnych innych uczuć. Nigdy,
nawet na samym początku, nie patrzył na mnie z taką obojętnością. Przecież do
diabła musiał coś pamiętać?
– Jak długo potrwa
ten… stan? – wykrztusiłam z siebie podstawowe, nurtujące mnie pytanie.
– Postaramy się,
aby jak najkrócej – nieznajoma spojrzała na mnie z uśmiechem. Lekko drwiącym na
dodatek. Nic dziwnego, Karol musiał ją wtajemniczyć w całą sprawę. Ciekawe ile zapłacił?
– Pojedziemy na
długie wakacje, gdzieś w cudownie romantyczne miejsce. I zrobię wszystko, abyś
jak najprędzej znów stał się sobą – roześmiała się perliście.
Sapnęłam ze złością.
Ale zrozumiałam, że epatowanie wściekłością i rzucanie różnymi przedmiotami
oraz inwektywami nic tu nie da.
Swoją drogą jak Robert
już odzyska pamięć, to tak mu przywalę, żeby mógł ujrzeć gwiazdy w biały dzień.
Słowo!
Gosposia? W porządku.
Będę robiła za gosposię. W ten sposób dowiem się gdzie pojadą. Mam własne
oszczędności, nawet dość spore, bez problemu będę mogła się udać tam, gdzie i
oni.
– Przepraszam, ze
zdenerwowania za bardzo się uniosłam – dygnęłam niezgrabnie, ukradkiem obserwując
wyraz twarzy Karola. Od razu zauważyłam, że moje słowa go zaskoczyły i
rozgniewały. Pewnie spodziewał się karczemnej awantury, po której zostałabym z
hukiem wyrzucona. – Wrócę teraz do domu, bo oderwałam się od szorowania toalety…
Tą toaletą to ich
dobiłam. Zarówno Karol, jak i nieznajoma zmora mieli bardzo dziwne miny.
Wycofałam się z pokoju
i bardzo delikatnie zamknęłam drzwi. A potem popędziłam do mieszkania Roberta.
Pragnienie odwetu i odzyskania ukochanego było silniejsze od żalu czy złości.
Na to czas przyjdzie później.
Po drodze wstąpiłam do
punktu, który ekspresowo dorabia klucze. Dopiero później okazało się, jakie to
było mądre posunięcie.
Przed apartamentem
zastałam ponurego dryblasa, u którego stóp spoczywały mój dobytek. Z miejsca
domyśliłam się o co chodzi i pogratulowałam sobie przewidywalności.
– Ma pani to
zabrać i więcej się nie pokazywać – oznajmił mi na samym wstępie. – I oddać
klucze.
Baran! Jakbym się nie domyśliła.
W milczeniu ujęłam
rączkę sfatygowanej walizki, zarzuciłam plecak i z całej siły zaciskając zęby,
pomaszerowałam ku wyjściu.
Świetlana przyszłość
oddaliła się gdzieś za horyzont, a ja maszerowałam wściekła, rozżalona, wciąż
nie mogąc uwierzyć w to, co spotkało mnie w przeciągu kilku ostatnich godzin.
Gosposia? Nie ma
sprawy. Ale przysięgam, jeśli zastanę go w łóżku z tą babą, to nie wytrzymam.
Najwyżej podciągną to później pod zbrodnię w afekcie. Przez chwilę podumałam
jeszcze, kogo z nich ukatrupię, jego czy ją? A może oboje?
Szybko znalazłam mały
hostel o niewygórowanych cenach, gdzieś na obrzeżu miasta. Wykupiłam sobie
zapas biletów na środki komunikacji, trochę jedzenia, bo bez tego nie
potrafiłam myśleć, po czym przystąpiłam do planowania odwetu.
Jednego byłam pewna –
najpierw Robert, potem jego tatuś. Nie odpuszczę temu podłemu draniowi!
Najpierw muszę się jednak uspokoić.
Po opróżnieniu całej
flaszki koniaku, łkałam rzewnie w poduszkę, nie zważając na wibrujący telefon.
Rozmowa z kimkolwiek, to była ostatnia rzecz jakiej pragnęłam.
A kiedy obudziłam się
wczesnym rankiem, wiedziałam, że czeka mnie prawdziwa wojna.
Amnezja?
Cholera!
Ależ mi się trafiło…
cdn...
no nie , taki krótki fragment? jak mogłaś...:((( w taki momencie przerwać? oj Babeczko :P
OdpowiedzUsuńNa miejscu Alicji chyba zabiłabym tego tatuśka. Robert musi sobie jak najszybciej przypomnieć , że kocha Alicję :)
OdpowiedzUsuńPo tej części może się zgodzę z wcześniejszymi komentarzami, szkoda, że to ona znowu musi o niego walczyć :(
OdpowiedzUsuńZgadlam z ta amnezja :(
OdpowiedzUsuńKurczę, czy on nie mógłby chociaż raz zawalczyć o nią? Niech pokaże że mu zależy.
OdpowiedzUsuńA tak po za tym to strasznie krótki fragment/fragmencik ;-(
Czekam na kolejne części ;-)
S.
przesadziłaś....amnezja? serio:/// ; o a myślałam że już ich nie rozdzielisz :(((((((((( zrób coś z tym w następnej części!!!
OdpowiedzUsuńAle gdybym ich nie rozdzieliła, to o czym bym pisała? O długich rozmowach przy herbacie? Czasem trzeba zmącić wodę, by złapać złota rybkę ;-)
UsuńJak to o czym? O prozie życia :D
UsuńI upojnych nockach :)))
Kolejna część po północy ? ;)
OdpowiedzUsuńCos mi sie wydaje , ze kolejna "Moda na sukces" . Ehhh Vabeczko
OdpowiedzUsuńKurcze Babeczko Kochana, daj się wykazać Robertowi. Alicja już dość się nacieripała przez ukochanego i jego bogactwo. Po za tym Alicja jest kobietą, a to o kobiety powinno się zabiegać, nie odwrotnie :)
OdpowiedzUsuńZaufajcie mi ;-)
OdpowiedzUsuńJa Ci ufam i uważam ,że opowiadanie jest świetne i należy ono do moich ulubionych ;) pozdrawiam:)
UsuńA mi się podoba to opowiadanko i wiele innych, tych w realistycznym świecie ;) Tak, tez uważam że za krótkie, ale czasem trzeba się pogodzić z tym, że trzeba się oderwać od Twoich postaci, choć to ciężkie :)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o ilustracje, to moim zdaniem najfajniejsza byłaby ta Twoja fotka, która jest u dołu, powiększona, tak po prostu ;) Może ktoś też tak myśli? Dziękuję że piszesz :) i pozdrawiam.
Też się nad tym zastanawiałam. Ale to firmowanie bloga własną twarzą ;-) Nie wiem, nie wiem...
UsuńWitam
UsuńMoże szkic wzorowany na tej fotografii??
Pozdrawiam
podoba mi sie ten zwrot akcji;d bardzo sie rozni od tych pseudo milosnych z nastolatkami jakich jest pelno w internecie...podziwiam i pozdrawiam;)
OdpowiedzUsuńA mnie się akcja mega podoba. Fajnie będzie czytac o pomysłowej Alicji walczącej o swojego ukochanego. A ten tatuś to chyba ma na nią niezłą chrapkę...
OdpowiedzUsuńKiedy możemy się spodziewać kolejnej części? ;-)
OdpowiedzUsuńdopisuję się do pytania :)
UsuńMnie też się podoba zwrot akcji! Faktycznie masz rację, że gdyby sobie patrzyli tylko w oczy i trzymali sie za rączki to byłoby trochę nudno :) i chociaz może troche historia przypomina niektóre odcinki mody na sukces to przynajmniej jest interesująca i zabawna :) a o to własnie chodzi, żeby zainteresować czytelnika, wzbudzać uczucia, niezaleźnie od czego czy pozytywne czy negatywne:) w końcu każdy ma inny gust, a opowiadania są Twoim dziełem Babeczko, więc pisz tak jak uważasz niezależnie od sugestii czytelników :) mnie się osobiście Twoje opowiadania bardzo podobają, gratuluję pomysłów i talentu :)
UsuńMnie najbardziej spodobał się pierwszy baner. Niecierpliwie czekam na kolejną część :) cos myślę, że przyszły teść dostanie nieźle po tyłku od naszej bohaterki xD
OdpowiedzUsuńJulex
Lubię wkurzoną Alicje :p Już czuję tą walkę :D Swoją drogą Alicja musi przypomnieć Robertowi co nieco .. :D A co do nagłówka bardziej przekonuje mnie ten drugi.. :>
OdpowiedzUsuńo to to to :) wkurzona Alicja to najlepsza postać pod Słońcem :))
UsuńB.B.
Ja powiem tylko, że dobrze się czyta na kremowym tle. Jest takie ciepłe, bo jeśli dasz białe tło i czarno-białe rysunki, to powieje chłodem i zrobi się nieprzytulnie :( Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBabeczko, proszę niech teraz to on powalczy o nią:).
OdpowiedzUsuńnie podoba się ta pani po prawej z profilu. Ale gdyby tak połączyć ta panią ,,blask jack,, i tą parę to było by fajnie,-piszę, oczywiście i banerze.,A opowiadanie widzę że coraz bardziej intryguje.
OdpowiedzUsuńNie pamiętam, kiedy ostatnio tak bardzo się rozczarowałam. Amnezja? Serio? No ręce mi opadły wraz ze szczęką do samego parteru. Brakuje tylko, zebyś zrobiła z Alicji przyrodnią siostrę Roberta i szmatławiec kolumbijski gotowy. Zawiodłam się jak nic. :(
OdpowiedzUsuńMała Mi.
Dziękuję za wszystkie komentarze. Amnezji nie bierzcie na serio, to tylko punkt wyjściowy do dalszych pomysłów. Jak niby miałam rozdzielić dwoje szaleńczo zakochanych w sobie ludzi, na dodatek w kwitnącej fazie uczucia? No... Ewentualnie Roberta mogłam posłać do lepszego świata, ale jakoś ten pomysł nie przypadł mi do gustu ;-)
OdpowiedzUsuńCo do kolejnej części - będzie jutro. Ilyn w sobotę. Nie mogę dawać codziennie, bo padnę na pysk... Przypominam, że Wygraną piszę poniekąd na bieżąco. Wyprzedzam o kilka scen to co powyżej, ale do końca jeszcze daleko. Koniec też już mam :-))) A jeszcze wisi nade mną Kara. Śmiesznie to zabrzmiało. Mam tam mały problem techniczny, muszę poszperać w literaturze fachowej albo zmienić nieco fabułę. Wolałabym to pierwsze, ale w tym celu muszę się udać do biblioteki rodzimego wydziału. Net jest jednak strasznym śmietnikiem, a google wyświetla jedynie jakieś bzdury.
To tyle, buziaki.
Aha! Komisja z imprezy Blog Roku zmieniła kategorię dla mojego bloga na twórczość artystyczną. Zgodziłam się, bo w zasadzie jest to obojętne. Może być i twórczość. Numer bloga i reszta z tym całym głosowaniem pozostaje taka sama.
Buziaki
Babeczka
Baner ten drugi Babeczko :) Podoba mi sie pomysl bialo-czrnego bloga, bedzie taki.. hm.. ekskluzywny :D A czesc, no coz.. Amnezja.. Jakos to przezyjemy, nie moze byc za cukierkowo bo byloby nnudno ;) Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńOsobiście uważam że biały kolor na blogu to zły pomysl ponieważ bardzo bolą oczy gdy czyta się po ciemku :/
OdpowiedzUsuńHm... No właśnie. Mnie się może wydać stylowo i takie tam, ale najważniejsze jest jak Wam się będzie czytało? Może jednak lepiej pozostać przy beżu? Oczywiście, ciemne kolory odpadają, bo stanowczo ich nie lubię, ale może szary? Błękit? Srebrzysty?
OdpowiedzUsuńDla mnie ważne też by blog był dobrze czytelny na telefonie;)
OdpowiedzUsuńHej! Przez moment było na niebiesko i bardzo mi się to podobało. Co do baneru pierwszy jakoś lepiej do mnie przemawia i super pomysł z odnośnikami do poprzednich części tekstu:):)
OdpowiedzUsuńDelka
Droga Babeczko! Uważam, że pomysł na biało- czarną kolorystykę to strzał w dziesiątkę! Takie rozwiązanie kojarzy się z klasyką, elegancją, starym Hollywood... Tło nie musi być zupełnie białe, na bokach można umieścić jakiś ciekawy szablon ( mnie osobiście bardzo podoba się coś takiego http://1.bp.blogspot.com/_AIEbpLreOYU/TM3CxyWX60I/AAAAAAAAAK8/vhlyPkeB10U/s1600/t4.gif ). Powyższe banery jak najbardziej pasują do blogu o tematyce literackiej. Aby nieco ożywić kolorystykę czcionka/ zakładki mogą mieć jakiś kolor. Niektóre czytelniczki twierdziły, że taka szata graficzna może razić w oczy, ale przecież wiele stron w internecie ma biały kolor i jest ok. Mam wrażenie, że czytelnicy boją się chłodu i nie do końca potrafią sobie wyobrazić nowy wygląd bloga, więc aby ich przekonać do Twojego graficznego pomysłu może warto wprowadzić go w życie? Pozdrawiam i życzę powodzenia w konkursie :)
OdpowiedzUsuńDzięki. W konkursie nie załapałam się na kolejny etap, ale załapałam się na pierwszą dwudziestkę więc nie było najgorzej :-)))
UsuńCo do szaty graficznej - bardzo chciałbym biel i czerń, bo wydaje mi się to takie klasyczne. Myślę, że dam na próbę i zobaczymy.
Szablon zaraz sobie sprawdzę, faktycznie po bokach mogłoby coś innego :-)
No coz...
OdpowiedzUsuń