Wiem. Jestem czasem okropna, bo spóźniam się, itd... Ale musicie niestety się z tym pogodzić. Nie robię tego specjalnie, by działać Wam na nerwy. Każde takie niedotrzymanie słowa i spóźnienie wkurza mnie tak samo jak Was. Niestety, ten blog, choć uwielbiam go, jest dla mnie na razie tylko czymś w rodzaju hobby. Nie mogę, bo jest to fizycznie niemożliwe, poświęcać mu tyle czasu ile bym chciała. Nie mówiąc już o moim super sprzęcie - czyli laptopie, który nie działa, gdy ładuje się z kabla. Muszę więc najpierw cierpliwie go doładować, a później pracować. Teraz również. Mam wenę, mam spokój, ale bateria siada i muszę to głupie pudło podłączyć do prądu :-(((
Dochodzi to tego rodzina, praca i mąż, który po powrocie do domu wyrywa mi mój super sprzęt, twierdząc, że miałam wystarczająco dużo czasu, by sobie poserfować w necie wcześniej. Taka jest ponura rzeczywistość, z której wyrywam każdą wolną chwilę na pisanie. Czasami, choćbym nie wiem jak bardzo chciała się wywiązać z danego słowa, po prostu coś staje mi na drodze i mam opóźnienia. Teraz także. Tekst z ostatniego postu to bite dwie godziny siedzenia i stukania w klawiaturę... Dłuższy, taki na 10 stron worda to już cztery godziny. Miejcie więc nade mną odrobinę litości, a ja obiecuję, że będę się wywiązywać z obietnic z maksymalnie mi dostępnymi możliwościami :-)))
I jeszcze jedno!
Namiętnych, ociekających seksem lub wyjątkowo romantycznych WALENTYNEK!!!
link do części III - klik
Walentynkowa opowieść (IV)
I jeszcze jedno!
Namiętnych, ociekających seksem lub wyjątkowo romantycznych WALENTYNEK!!!
link do części III - klik
Walentynkowa opowieść (IV)
I
to było wszystko, bo od strony schodów dało się słyszeć rozbawione głosy i w
kuchni pojawiła się Julia z Radkiem.
Alina
wzięła kubek z kawą i ostrożnie wycofała się do własnej sypialni. Miała
nadzieję, że Michał pójdzie za nią, że wyjaśni, o co mu tak naprawdę chodziło.
Płonną.
Siedziała
w fotelu, otulona puszystym kocem i rozmyślała. Nawet odrobinę marzyła. O
wszystkim. O nim, o odzyskaniu wzroku, o prawdziwej rodzinie i dzieciach. A
chwilę później beształa się za te marzenia.
Wzięła
do ręki telefon. Powinna zadzwonić do Bartka.
Zagryzła
wargi.
Czuła
się taka zagubiona, tak… biedna. Zatęskniła za ukochanym pianinem. Pomyślała z
wisielczym humorem, że powinna była wybrać jakiś inny, bardziej przenośny
instrument. Na przykład flet.
Odłożyła
telefon. Czas skończyć z tym ciągłym nadzorem. Jego troska nie tłumaczy
wszystkiego.
W
domu zapanowała cisza.
Zrozumiała,
że towarzystwo udało się na narty. Nie żałowała, że została. Ze spokojem,
celebrując każdą chwilę, wykąpała się, ubrała grube skarpety i obszerny sweter,
a następnie wróciła do kuchni. Staroświecki zegar w salonie wybił drugą i w tym
momencie rozległo się przenikliwe pukanie do drzwi.
Dlatego
z lodówki wyjęła butelkę wina. Pierwszy kieliszek, wypity do posiłku, sprawił,
że nieznacznie się odprężyła. Kolejny przyniósł dziwne otępienie. Trzeci
podarował nieznaczne polepszenie samopoczucia.
Odstawiła
wino, bo zrozumiała, że jeśli będzie piła dalej, to dość szybko znajdzie się w
stanie kompletnego upojenia.
Pomyślała
o Michale. I o tym jak bardzo pragnęła jeszcze raz go dotknąć, tak jak wtedy,
na samym początku. I jak bardzo pragnęła poczuć twardą, nabrzmiałą męskość,
jednoznacznie wskazującą na jego podniecenie.
Zresztą,
pragnęła nie tylko tego. Tym razem nie wstydziła się do tego przyznać. Alkohol
spełnił swe zadanie.
Ciekawe
czy on teraz o niej myśli?
Wstała
i nieco chwiejnym krokiem, przesuwając dłonią wzdłuż ściany udała się do jego
sypialni. Nie rozumiała impulsu, który ja do tego pchnął. Nie potrzebowała go
rozumieć.
Usiadła
na łóżku, wśród rozrzuconej pościeli. Potem położyła się, wtuliła nos w
poduszkę, wdychając jego zapach. To podziałało na zmysły, znacznie bardziej niż
sama wyobraźnia.
Cisza
ukołysała ją do snu. Choć Alina nigdy nie miała w zwyczaju zasypiać w ciągu
dnia, to tym razem dziwaczne zmęczenie w końcu ją zmorzyło.
***
Na
samym początku był wściekły. Sam nie rozumiał dlaczego, albo przeciwnie
rozumiał zbyt dobrze. Na poprawę humoru nie wpłynął z pewnością, niespodziewany
telefon i żartobliwe słowa „tylko bądź mi wierny”.
Ale
w miarę upływu czasu jego złość malała. I kiedy rozbawione towarzystwo
postanowiło udać się za czeską granicę, do karczmy gdzie serwowano ponoć
wyśmienite dania, wymówił się pod pierwszym lepszym pretekstem. Oddał im
kluczki i na piechotę wrócił do domku.
Gdy
dotarł do drzwi, na dworze było już ciemno. Zaniepokoiło go, że w środku także.
Ale zaraz potem przypomniał sobie, że Alinie nie potrzebne były zapalone
światła.
Jednak
panująca cisza zaskoczyła go o wiele bardziej. W kuchni na stole stał talerz z
resztą pizzy i na wpół opróżniona butelka wina.
Ostrożnie
uchylił drzwi od jej sypialni. W środku było pusto. Na łóżku leżała jedynie
wibrująca komórka.
Michał
poczuł jak zimny strach chwyta go z gardło. Gdzie ona się do cholery podziała?
Zapalił
wszystkie światła w salonie, ale jej nie znalazł.
Zaklął.
Najpierw szeptem, potem coraz głośniej. Wbiegł na piętro, ale szybko się
zreflektował. Tam z pewnością jej nie było.
Pozostała
jeszcze jego własna sypialnia.
Mimo
wszystko postanowił zachowywać się bezszelestnie.
I
faktycznie, pośrodku dużego łóżka leżała skulona kobieca postać. Otulona
obszernym swetrem, spod którego wyraźnie było widać nagie uda i stopy w
grubych, góralskich skarpetach. Spała, z ramieniem pod głową, lekko się
uśmiechając, jakby właśnie śniła o czymś szalenie przyjemnym.
Po
cichu wszedł do środka i zamknął za sobą drzwi. Potem podpalił drwa na kominku.
Zdjął
sweter i spodnie, pozostając w samej tylko bieliźnie. Było mu wszystko jedno co
będzie jutro czy pojutrze. Pragnął jej tak bardzo, że te pragnienie zagłuszyło
zdrowy rozsądek, każdą inną myśl. Rozpierzchły się wyrzuty sumienia, zniknęła
złość i każde postanowienie. W migotliwym blasku kominka wydała się mu tak
kusząca, tak pełna erotyzmu, że jego męskość błyskawicznie ożyła, twardniejąc i
napinając elastyczny materiał bokserek.
Położył
się za plecami kobiety, delikatnie odgarniając kosmyki włosów, tak by móc
dotknąć ustami kuszącej szyi. Zrobił to powoli, by przypadkiem jej nie zbudzić.
Dłoń wsunął pod nieco szorstki materiał swetra. Miała na sobie tylko majtki i
krótką koszulkę.
Czuł
bijący od niej zapach. Czuł ciepło ciała. Bardzo subtelnie muskał nagą skórę i
wtedy, nagle poruszyła się. Wciąż zaspana, zaskoczona, ścisnęła jego rękę.
– To
tylko ja – wyszeptał.
– Znów?
– spytała nadal zamroczona. Uśmiechnął się, bo od razu zrozumiał o czym
myślała. Znów… To pochlebiło jego próżności i nakręciło jeszcze bardziej.
Ich
wargi spotkały się w namiętnym pocałunku, pełnym czułości i szaleństwa zarazem.
Stanowczym ruchem odwrócił Alinę na plecy, tak że mógł patrzeć w jej oczy,
podziwiać drżące z podniecania kąciki ust. Kolejny pocałunek, tym razem
bardziej pazerny, głodny. Jego język walczył z jej językiem, małe, kobiece
dłonie pieściły jego tors.
Nawet
nie spostrzegła, gdy zdjął z niej ubranie. Zatopiona w narastającej
przyjemności, oddała się w jego ręce bez słowa sprzeciwu. Nie mogła i nie
chciała walczyć. Ani z nim, ani ze sobą.
Tymczasem
Michał zachowywał się, jakby stracił zdrowy rozsądek. Była tuż przy nim, obok,
z zaczerwienionymi policzkami, drżącym ciałem. Naga, kusząca. Wsunął twarz w
jej piersi, o których już tyle skrycie marzył, wsłuchał się w bicie serca.
I
kompletnie oszalał. Pieścił, przygryzał sterczące sutki, masując je z początku
delikatnie, potem coraz mocniej, brutalniej. Druga jego dłoń wkradła się
pomiędzy kobiece uda, zatoczyła nieznacznie krąg i dotarła do gorącego,
wilgotnego wnętrza. Tak, była już wilgotna. Podniecona jak i on sam.
Wgryzł
się w jej wargi i nagle przerwał, unosząc głowę.
– Czy
coś się stało? – Wyczuł niepokój w głosie Aliny.
– Nie.
Ale jesteś taka cudowna…
Jakby
na potwierdzenie tych słów, jego usta rozpoczęły podniecającą wędrówkę po jej
ciele. Całował szyję, ramiona, płaski i kształtny brzuch, ominął podbrzusze i
teraz pieścił zgrabne nogi, tak cudowne jakby wyszły spod dłuta antycznego
rzeźbiarza. Najpierw stopy, łydki, wnętrze ud i w końcu dotarł do miejsca,
gdzie pragnął się znaleźć od samego początku.
Samym
koniuszkiem języka przesunął wzdłuż jej kobiecości, delektując się smakiem i
zapachem. Stłumiony jęk wydobył się z ust Aliny. Podniecony tym Michał, tym
razem zrobił to samo znacznie mocniej, intensyfikując doznania. Wygięła ciało w
łuk, palce zacisnęła na pościeli. A on po prostu nie potrafił dłużej czekać.
Gdy
znalazł się w jej wnętrzu, pocałunkiem stłumił krzyk, napierając całym ciałem,
z taką siłą, że niemal wbił ją w materac. Poruszał biodrami w szaleńczym
rytmie, by nagle zwolnić i zrobić to niczym w zwolnionym tempie. Wtedy jej jęki
były długie, przeciągłe, ale i najgłośniejsze. I nagle wracał do tej szaleńczej
jazdy, a Alina odpływała w świat, gdzie najważniejsze były czysto fizyczne
doznania, niezrównana rozkosz.
Paznokciami
rozorała skórę na jego ramionach, szukała jego warg, by znów poczuć smak
pocałunku, nogi skrzyżowała na rytmicznie unoszących się i opadających plecach
Michała. Nie pamiętała, by kiedykolwiek doznawała podobnej ekstazy, by w tak
szaleńczym tempie zmierzała do orgazmu. Zresztą, czy to co wcześniej przeżywała
pasowało do tego określenia?
Kiedy
poczuł jak jej wnętrze pulsuje, zaciskając się wokół jego członka, gdy widział
twarz wykrzywioną w grymasie ekstazy, nie panował dłużej nad swoim własnym
spełnieniem. Wytrysnął gorącym strumieniem, nieruchomiejąc, napinając całe
ciało, z przeciągłym jękiem.
Doszli
niemal jednocześnie. Wyczerpany Michał położył się u boku wciąż oszołomionej
kobiety. Nie był w stanie wypowiedzieć ani słowa, choć tak wiele cisnęło mu się
na usta. Oddychał jedynie ciężko, pieszcząc palcami smukłe ramię kochanki.
I
nagle poczuł rozbawienie. Zaczął się cicho śmiać, wtulając twarz we włosy
Aliny.
Nie
zrozumiała dlaczego. Poczuła strach, że coś zrobiła nie tak, że w jakiś sposób
się ośmieszyła.
– Nie
kochanie, nie z ciebie się śmieję. Zobacz… Nie, inaczej. Dotknij – nakierował
jej dłoń na wciąż sztywną i sterczącą męskość. Jak widać ukojenie było bardzo
krótkotrwałe. Znów jej pożądał. Z taką samą siłą jak poprzednio.
Choć
już i tak krwisty rumieniec barwił jej twarz i szyję, to poczerwieniała jeszcze
bardziej. Zaskoczona pieszczotliwym słowem. Ponownie pobudzona.
– Nie
wiedziałam, że tak można.
– Gdy
byłem młodszy, to czasem mi się to przytrafiło. Widzisz jaka jesteś cudowna –
wyszeptał, koniuszkiem języka wodząc po zgrabnym uszku widocznym spod
rozsypanych w chaosie kosmyków.
– Zaskoczyłeś
mnie. Bo obiecałam sobie, że nie będę łatwą panienką na jeden wyjazd.
– Nie
będziesz – zapewnił z żarem. W tej chwili czuł, że mówi całkowitą prawdę. – Od
pierwszych minut naszej znajomości prześladowała mnie wizja twego nagiego
ciała, ciebie, wijącej się w ogromnym łożu.
Poszukała
jego twarzy i zamknęła ją w swych dłoniach.
– Michał…
– Wiesz,
co teraz zrobię? Przyniosę szampana i wzniesiemy toast. Za nasze spotkanie, za
wszystkie cudowne chwile, które są przed nami. A później wezmę cię bez jakiejkolwiek
litości, brutalnie. Tak, abym mógł słyszeć twoje krzyki, twoje wrzaski.
Zauważył,
że jej się o spodobało.
Bardzo
szybko wrócił z kuchni. Nogą zamknął drzwi, pożerając wzorkiem sylwetkę kobiety
stojącą tuż przed kominkiem. Ogień oświetlał jej twarz, migotał złocistym
blaskiem w brązowych oczach, cieniami przesuwał się po gładkiej skórze.
– Już
jestem – odkorkował butelkę i gdy napełnił kieliszki, jeden z nich wcisnął w
jej dłoń.
– Słyszałam.
– Pamiętasz,
że jutro są walentynki?
– Pamiętam
– roześmiała się, upijając łyczek.
– I
ponieważ jest to święto miłości, będę się kochać z tobą cały dzień – wyszeptał,
pochylając się.
– Cały?
No nie wiem czy dasz radę? – pokpiwała z niego.
– Dam.
Już od kwadransa jestem gotowy.
Nie
odpowiedziała, tylko oparła się plecami o jego tors. Ugiął nogi w kolanach, by
choć trochę zniwelować różnicę wzrostu. Subtelne ruchy jej bioder, jędrnych pośladków
ocierających się o nabrzmiałą męskość, po raz kolejny pozbawiły go zmysłów. Było
tak jak za pierwszym razem – nie potrafił zebrać myśli, marząc tylko o jednym
Wziął
Alinę na ręce i zaniósł do łóżka. Tam ją położył i zanurkował głową pomiędzy
rozchylone uda. Zanim zdążyła zareagować w jakikolwiek sposób, zaczął pieścić
językiem, ustami i dłonią. Robił to na zmianę, korzystając z całego swojego
doświadczenia, tak by móc doprowadzić ją na sam szczyt. Czuł jak napina ciało,
wije się pod nim, jęczy coraz głośniej. Ale nie zważał na nic. Dążył do końca,
bo chciał podarować coś wyjątkowego. Kolejny orgazm, jeszcze silniejszy od
poprzedniego.
– Michał!
– naprężyła się, niemal unosząc nad materacem. Krzyczała, podczas gdy on silnymi
ruchami masował jej łechtaczkę, a palec zanurzał w wilgotnym, opływającym sokami,
wnętrzu. Dodatkowych bodźców dostarczał jego zarost, ocierający się o wrażliwą
skórę tych rejonów. To bolało i jednocześnie dawało przyjemność.
Nagle
Alina odchyliła głowę i całe jej ciało eksplodowało. Nie sądziła, że w tak
krótkim czasie można doznać tyle rozkoszy. Podniecenie osiągnęło apogeum,
nadeszło spełnienie, a wraz z nim wróciły inne zmysły.
– A
teraz kolej na mnie – powiedział stanowczo. Sądziła, że ma na myśli seks
oralny. Ale Michał podniósł ją i obróciwszy tyłem, pchnął, zmuszając by oparła
się na dłoniach. Klęczała teraz, z wypiętą ku górze pupą, z doskonale
wyeksponowanymi pośladkami i całą resztą. Widok ten zadziałał na niego niczym czerwona
płachta na byka.
Wbił
się gwałtownym ruchem i zamarł w tej pozycji, smakując echo jej okrzyku. Potem
zaczął się poruszać, rytmicznie, docierając coraz głębiej. Robił to niczym w
transie, nie zważając na zmęczenie, na pot, który wkrótce perlił się na jego ciele.
Właśnie tak to lubił rozgrywać. Długie, ostre rżnięcie, na zmianę z
delikatnymi, romantycznymi pieszczotami. Teraz przyszedł czas na to pierwsze.
Pod tym względem był niezwykle wytrzymały. Już wkrótce Alina miała się o tym przekonać.
Mijały minuty, a ona wciąż balansowała na granicy spełnienia. Ochrypła od
okrzyków i teraz już tylko cicho jęczała, wsłuchana w ten cudowny odgłos dwóch
uderzających o siebie ciał. A Michał nieznacznie przyspieszył, jakby chciał ją
zmusić do błagania o spełnienie. Przytulił się do jej pleców, palce zacisnął
wokół podrygujących piersi, wargami wgryzł się w skórę na karku.
– Cudownie,
prawda? – wydyszał, pomiędzy kolejnymi pchnięciami.
– Nie
mam już siły!
– Masz
kochanie, masz. Przed nami jeszcze wielki finał – to mówiąc wyprostował się i zacisnął
dłonie na jej biodrach. Tym razem była to prawdziwa jazda bez trzymanki. Nikt wcześniej
nie zafundował jej takich doznań. Jego członek pracował w oszałamiającym tempie,
a sam Michał robił to tak brutalnie i z taka siłą, że niemal w przeciągu kilku
sekund dotarła do orgazmu. Krzyczała, gdy on nagle wbił się głęboko, aż poczuła
jego jądra i eksplodował. Była tak wykończona, że od razu osunęła się na
miękkie łóżko. A on prosto na nią. Leżał tak przez długą chwilę, głośno dysząc,
z malejącym już teraz członkiem w jej wnętrzu.
Potem
położył się obok i oparłszy na ramieniu, patrzył na nią z podziwem. Była
naprawdę cudowna. Wyjątkowa. Musiał skorzystać z jej towarzystwa jak najwięcej.
I
nagle się skrzywił.
Zderzenie
z realnym światem, przypomnienie sobie o obowiązkach jakie na nim spoczywają,
nie należało do najprzyjemniejszych.
– Alina
– zaczął z wahaniem.
Mruknęła
coś niewyraźnie. Chyba zasypiała? Jeśli naprawdę chciał porozmawiać, musiał to
odłożyć na później. Okrył ją jeszcze kołdrą, dopił szampana i sam nieziemsko
zmęczony położył się obok, wtulając się w jej plecy.
Dawno
nie zasnął tak szybko i tak szczęśliwy.
link do części V - klik
Dziękuje za kolejną cześć ;) oraz Tobie i Twojemu mężowi również życzę udanych Walentynek ;)
OdpowiedzUsuńjeju ja chyba nie wytrzymam do juta :D
OdpowiedzUsuńTy chcesz żeby zeszła przez ciebie na zawał :) ja mam niby do jutra czekać na zakończenie tego cudownego opowiadania :) oj babeczko zmuszasz mnie do anielskiej cierpliwości której nie posiadam :D
OdpowiedzUsuńPrzeraziło mnie to zdanie: "Zderzenie z realnym światem, przypomnienie sobie o obowiązkach jakie na nim spoczywają, nie należało do najprzyjemniejszych". Nie podoba mi się to co się za nim kryje ;-/
OdpowiedzUsuńChociaż prawda jest taka, że wierzę w cudowny HAPPY END ;-)
S.
Dokładnie tak. Też mi się to zdanie nie podoba i liczę na cudowne zakończenie:) pozdrawiam, Aneczka
Usuńsuper:>> oby z nią został :*
OdpowiedzUsuńI jak tutaj czekać na zakończenie?! :D Babeczko jesteś wielka, po prostu uwielbiam Twoje opowiadania ;)
OdpowiedzUsuńKochana, nie przejmuj się narzekaniami i słowami pustej krytyki. Przecież dodajesz teksty praktycznie codziennie, a przynajmniej kilka razy w tygodniu. Mając tyle obowiązków, znajdujesz też czas dla rzeszy wyczekujących na Twoje opowiadania czytelniczek. I chyba każda z nas uwielbia Cię za to! Naprawdę jest mi przykro, kiedy godziny Twojej pracy kwitowane są niechlujnym "jeszcze" czy "mało". Trzymaj się i walcz ze sprzętem (znam to uczucie, bo kilka miesięcy temu oddałam na złom własnego laptopa, co kosztowało mnie wiele nerwów). Jest cudnie <3
OdpowiedzUsuńJa w zeszłym roku załatwiłam swojego i teraz korzystam ze sprzętu małżonka ;-) I bez kosmatych myśli, mówię o notebooku :-)))
Usuńmniej wiecej o której godzinie możemy się spodziewać ostatniej części?
OdpowiedzUsuńJezusie!! Ale się porobiło!! Kobieto ty to mnie do szału kiedyś doprowadzisz!! Naprawdę te jego ostatnie zdania zmroziły mi krew w żyłach ;-)
OdpowiedzUsuńNie przejmuj się, ja jestem wdzięczna za każdy teskt nawet jakbym miała czekac na niego miesiąc ;) I tak podziwiam, ze znajdujesz czas, ja chyba nie dalabym rady ;) Pozdrawiam ;) I pamietaj, ze masz wielu cierpliwych czytelników ;)
OdpowiedzUsuńBabeczko o której godzinie się można spodziewać zakończenia ? Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPewnie będzie afera z braciszkiem Aliny, zresztą już w tym tekście wiedzę zapowiedź :) Ciekawa jestem jak to wszystko zakończysz ;D A narzekania? Toż to przecież domena prawdziwego Polaka. Ja jestem Tobie wdzięczna, że znajdujesz czas na tworzenie tekstów. Robisz naprawdę kawał dobrej roboty.
OdpowiedzUsuńTylko taka mała uwaga. Wiem, może się czasem coś zapomnieć, nie mieć na coś czasu. Ale jakbyś mogła, to staraj się troszeczkę tekstu z poprzedniej części przerzucić na początek następnej. Bo ja sobie musiałam przeskoczyć tekst do tyłu, żeby zrozumieć co to za sytuacja ;D Wiem, że zwykle tak robiłaś. Może po prostu Ci to umknęło. Ale to tak naprawdę mało znaczący element. Przecież palce mi nie odpadną, jeżeli sobie kliknę sprawdzić poprzednią część ;P
Ja w ogóle chcę dać przy każdej części przekierowanie do poprzedniej i następnej, ale to dopiero gdy będę miała trochę czasu, bo trochę roboty z tym będzie :-)))
UsuńAle o fragmencie z przodu, gdy to będzie konieczne (nie zawsze jest) będę pamiętać :-)
Oj coś czuję, że nie skończy sie to dobrze. Ale część fantastyczna!
OdpowiedzUsuń