piątek, 14 lutego 2014

Walentynkowa opowieść (IV)

       Wiem. Jestem czasem okropna, bo spóźniam się, itd... Ale musicie niestety się z tym pogodzić. Nie robię tego specjalnie, by działać Wam na nerwy. Każde takie niedotrzymanie słowa i spóźnienie wkurza mnie tak samo jak Was. Niestety, ten blog, choć uwielbiam go, jest dla mnie na razie tylko czymś w rodzaju hobby. Nie mogę, bo jest to fizycznie niemożliwe, poświęcać mu tyle czasu ile bym chciała. Nie mówiąc już o moim super sprzęcie - czyli laptopie, który nie działa, gdy ładuje się z kabla. Muszę więc najpierw cierpliwie go doładować, a później pracować. Teraz również. Mam wenę, mam spokój, ale bateria siada i muszę to głupie pudło podłączyć do prądu :-(((
      Dochodzi to tego rodzina, praca i mąż, który po powrocie do domu wyrywa mi mój super sprzęt, twierdząc, że miałam wystarczająco dużo czasu, by sobie poserfować w necie wcześniej. Taka jest ponura rzeczywistość, z której wyrywam każdą wolną chwilę na pisanie. Czasami, choćbym nie wiem jak bardzo chciała się wywiązać z danego słowa, po prostu coś staje mi na drodze i mam opóźnienia. Teraz także. Tekst z ostatniego postu to bite dwie godziny siedzenia i stukania w klawiaturę... Dłuższy, taki na 10 stron worda to już cztery godziny. Miejcie więc nade mną odrobinę litości, a ja obiecuję, że będę się wywiązywać z obietnic z maksymalnie mi dostępnymi możliwościami :-)))
        
       I jeszcze jedno!

       Namiętnych, ociekających seksem lub wyjątkowo romantycznych WALENTYNEK!!!

link do części III - klik

         Walentynkowa opowieść (IV)

I to było wszystko, bo od strony schodów dało się słyszeć rozbawione głosy i w kuchni pojawiła się Julia z Radkiem.
Alina wzięła kubek z kawą i ostrożnie wycofała się do własnej sypialni. Miała nadzieję, że Michał pójdzie za nią, że wyjaśni, o co mu tak naprawdę chodziło.
Płonną.
Siedziała w fotelu, otulona puszystym kocem i rozmyślała. Nawet odrobinę marzyła. O wszystkim. O nim, o odzyskaniu wzroku, o prawdziwej rodzinie i dzieciach. A chwilę później beształa się za te marzenia.
Wzięła do ręki telefon. Powinna zadzwonić do Bartka.
Zagryzła wargi.
Czuła się taka zagubiona, tak… biedna. Zatęskniła za ukochanym pianinem. Pomyślała z wisielczym humorem, że powinna była wybrać jakiś inny, bardziej przenośny instrument. Na przykład flet.
Odłożyła telefon. Czas skończyć z tym ciągłym nadzorem. Jego troska nie tłumaczy wszystkiego.
W domu zapanowała cisza.
Zrozumiała, że towarzystwo udało się na narty. Nie żałowała, że została. Ze spokojem, celebrując każdą chwilę, wykąpała się, ubrała grube skarpety i obszerny sweter, a następnie wróciła do kuchni. Staroświecki zegar w salonie wybił drugą i w tym momencie rozległo się przenikliwe pukanie do drzwi.
Samotny obiad, choć pizza była naprawdę pyszna, nie poprawił jej humoru.

Dlatego z lodówki wyjęła butelkę wina. Pierwszy kieliszek, wypity do posiłku, sprawił, że nieznacznie się odprężyła. Kolejny przyniósł dziwne otępienie. Trzeci podarował nieznaczne polepszenie samopoczucia.
Odstawiła wino, bo zrozumiała, że jeśli będzie piła dalej, to dość szybko znajdzie się w stanie kompletnego upojenia.
Pomyślała o Michale. I o tym jak bardzo pragnęła jeszcze raz go dotknąć, tak jak wtedy, na samym początku. I jak bardzo pragnęła poczuć twardą, nabrzmiałą męskość, jednoznacznie wskazującą na jego podniecenie.
Zresztą, pragnęła nie tylko tego. Tym razem nie wstydziła się do tego przyznać. Alkohol spełnił swe zadanie.
Ciekawe czy on teraz o niej myśli?
Wstała i nieco chwiejnym krokiem, przesuwając dłonią wzdłuż ściany udała się do jego sypialni. Nie rozumiała impulsu, który ja do tego pchnął. Nie potrzebowała go rozumieć.
Usiadła na łóżku, wśród rozrzuconej pościeli. Potem położyła się, wtuliła nos w poduszkę, wdychając jego zapach. To podziałało na zmysły, znacznie bardziej niż sama wyobraźnia.
Cisza ukołysała ją do snu. Choć Alina nigdy nie miała w zwyczaju zasypiać w ciągu dnia, to tym razem dziwaczne zmęczenie w końcu ją zmorzyło.
***
Na samym początku był wściekły. Sam nie rozumiał dlaczego, albo przeciwnie rozumiał zbyt dobrze. Na poprawę humoru nie wpłynął z pewnością, niespodziewany telefon i żartobliwe słowa „tylko bądź mi wierny”.
Ale w miarę upływu czasu jego złość malała. I kiedy rozbawione towarzystwo postanowiło udać się za czeską granicę, do karczmy gdzie serwowano ponoć wyśmienite dania, wymówił się pod pierwszym lepszym pretekstem. Oddał im kluczki i na piechotę wrócił do domku.
Gdy dotarł do drzwi, na dworze było już ciemno. Zaniepokoiło go, że w środku także. Ale zaraz potem przypomniał sobie, że Alinie nie potrzebne były zapalone światła.
Jednak panująca cisza zaskoczyła go o wiele bardziej. W kuchni na stole stał talerz z resztą pizzy i na wpół opróżniona butelka wina.
Ostrożnie uchylił drzwi od jej sypialni. W środku było pusto. Na łóżku leżała jedynie wibrująca komórka.
Michał poczuł jak zimny strach chwyta go z gardło. Gdzie ona się do cholery podziała?
Zapalił wszystkie światła w salonie, ale jej nie znalazł.
Zaklął. Najpierw szeptem, potem coraz głośniej. Wbiegł na piętro, ale szybko się zreflektował. Tam z pewnością jej nie było.
Pozostała jeszcze jego własna sypialnia.
Mimo wszystko postanowił zachowywać się bezszelestnie.
I faktycznie, pośrodku dużego łóżka leżała skulona kobieca postać. Otulona obszernym swetrem, spod którego wyraźnie było widać nagie uda i stopy w grubych, góralskich skarpetach. Spała, z ramieniem pod głową, lekko się uśmiechając, jakby właśnie śniła o czymś szalenie przyjemnym.
Po cichu wszedł do środka i zamknął za sobą drzwi. Potem podpalił drwa na kominku.
Zdjął sweter i spodnie, pozostając w samej tylko bieliźnie. Było mu wszystko jedno co będzie jutro czy pojutrze. Pragnął jej tak bardzo, że te pragnienie zagłuszyło zdrowy rozsądek, każdą inną myśl. Rozpierzchły się wyrzuty sumienia, zniknęła złość i każde postanowienie. W migotliwym blasku kominka wydała się mu tak kusząca, tak pełna erotyzmu, że jego męskość błyskawicznie ożyła, twardniejąc i napinając elastyczny materiał bokserek.
Położył się za plecami kobiety, delikatnie odgarniając kosmyki włosów, tak by móc dotknąć ustami kuszącej szyi. Zrobił to powoli, by przypadkiem jej nie zbudzić. Dłoń wsunął pod nieco szorstki materiał swetra. Miała na sobie tylko majtki i krótką koszulkę.
Czuł bijący od niej zapach. Czuł ciepło ciała. Bardzo subtelnie muskał nagą skórę i wtedy, nagle poruszyła się. Wciąż zaspana, zaskoczona, ścisnęła jego rękę.
– To tylko ja – wyszeptał.
– Znów? – spytała nadal zamroczona. Uśmiechnął się, bo od razu zrozumiał o czym myślała. Znów… To pochlebiło jego próżności i nakręciło jeszcze bardziej.
Ich wargi spotkały się w namiętnym pocałunku, pełnym czułości i szaleństwa zarazem. Stanowczym ruchem odwrócił Alinę na plecy, tak że mógł patrzeć w jej oczy, podziwiać drżące z podniecania kąciki ust. Kolejny pocałunek, tym razem bardziej pazerny, głodny. Jego język walczył z jej językiem, małe, kobiece dłonie pieściły jego tors.
Nawet nie spostrzegła, gdy zdjął z niej ubranie. Zatopiona w narastającej przyjemności, oddała się w jego ręce bez słowa sprzeciwu. Nie mogła i nie chciała walczyć. Ani z nim, ani ze sobą.
Tymczasem Michał zachowywał się, jakby stracił zdrowy rozsądek. Była tuż przy nim, obok, z zaczerwienionymi policzkami, drżącym ciałem. Naga, kusząca. Wsunął twarz w jej piersi, o których już tyle skrycie marzył, wsłuchał się w bicie serca.
I kompletnie oszalał. Pieścił, przygryzał sterczące sutki, masując je z początku delikatnie, potem coraz mocniej, brutalniej. Druga jego dłoń wkradła się pomiędzy kobiece uda, zatoczyła nieznacznie krąg i dotarła do gorącego, wilgotnego wnętrza. Tak, była już wilgotna. Podniecona jak i on sam.
Wgryzł się w jej wargi i nagle przerwał, unosząc głowę.
– Czy coś się stało? – Wyczuł niepokój w głosie Aliny.
– Nie. Ale jesteś taka cudowna…
Jakby na potwierdzenie tych słów, jego usta rozpoczęły podniecającą wędrówkę po jej ciele. Całował szyję, ramiona, płaski i kształtny brzuch, ominął podbrzusze i teraz pieścił zgrabne nogi, tak cudowne jakby wyszły spod dłuta antycznego rzeźbiarza. Najpierw stopy, łydki, wnętrze ud i w końcu dotarł do miejsca, gdzie pragnął się znaleźć od samego początku.
Samym koniuszkiem języka przesunął wzdłuż jej kobiecości, delektując się smakiem i zapachem. Stłumiony jęk wydobył się z ust Aliny. Podniecony tym Michał, tym razem zrobił to samo znacznie mocniej, intensyfikując doznania. Wygięła ciało w łuk, palce zacisnęła na pościeli. A on po prostu nie potrafił dłużej czekać.
Gdy znalazł się w jej wnętrzu, pocałunkiem stłumił krzyk, napierając całym ciałem, z taką siłą, że niemal wbił ją w materac. Poruszał biodrami w szaleńczym rytmie, by nagle zwolnić i zrobić to niczym w zwolnionym tempie. Wtedy jej jęki były długie, przeciągłe, ale i najgłośniejsze. I nagle wracał do tej szaleńczej jazdy, a Alina odpływała w świat, gdzie najważniejsze były czysto fizyczne doznania, niezrównana rozkosz.
Paznokciami rozorała skórę na jego ramionach, szukała jego warg, by znów poczuć smak pocałunku, nogi skrzyżowała na rytmicznie unoszących się i opadających plecach Michała. Nie pamiętała, by kiedykolwiek doznawała podobnej ekstazy, by w tak szaleńczym tempie zmierzała do orgazmu. Zresztą, czy to co wcześniej przeżywała pasowało do tego określenia?
Kiedy poczuł jak jej wnętrze pulsuje, zaciskając się wokół jego członka, gdy widział twarz wykrzywioną w grymasie ekstazy, nie panował dłużej nad swoim własnym spełnieniem. Wytrysnął gorącym strumieniem, nieruchomiejąc, napinając całe ciało, z przeciągłym jękiem.
Doszli niemal jednocześnie. Wyczerpany Michał położył się u boku wciąż oszołomionej kobiety. Nie był w stanie wypowiedzieć ani słowa, choć tak wiele cisnęło mu się na usta. Oddychał jedynie ciężko, pieszcząc palcami smukłe ramię kochanki.
I nagle poczuł rozbawienie. Zaczął się cicho śmiać, wtulając twarz we włosy Aliny.
Nie zrozumiała dlaczego. Poczuła strach, że coś zrobiła nie tak, że w jakiś sposób się ośmieszyła.
– Nie kochanie, nie z ciebie się śmieję. Zobacz… Nie, inaczej. Dotknij – nakierował jej dłoń na wciąż sztywną i sterczącą męskość. Jak widać ukojenie było bardzo krótkotrwałe. Znów jej pożądał. Z taką samą siłą jak poprzednio.
Choć już i tak krwisty rumieniec barwił jej twarz i szyję, to poczerwieniała jeszcze bardziej. Zaskoczona pieszczotliwym słowem. Ponownie pobudzona.
– Nie wiedziałam, że tak można.
– Gdy byłem młodszy, to czasem mi się to przytrafiło. Widzisz jaka jesteś cudowna – wyszeptał, koniuszkiem języka wodząc po zgrabnym uszku widocznym spod rozsypanych w chaosie kosmyków.
– Zaskoczyłeś mnie. Bo obiecałam sobie, że nie będę łatwą panienką na jeden wyjazd.
– Nie będziesz – zapewnił z żarem. W tej chwili czuł, że mówi całkowitą prawdę. – Od pierwszych minut naszej znajomości prześladowała mnie wizja twego nagiego ciała, ciebie, wijącej się w ogromnym łożu.
Poszukała jego twarzy i zamknęła ją w swych dłoniach.
– Michał…
– Wiesz, co teraz zrobię? Przyniosę szampana i wzniesiemy toast. Za nasze spotkanie, za wszystkie cudowne chwile, które są przed nami. A później wezmę cię bez jakiejkolwiek litości, brutalnie. Tak, abym mógł słyszeć twoje krzyki, twoje wrzaski.
Zauważył, że jej się o spodobało.
Bardzo szybko wrócił z kuchni. Nogą zamknął drzwi, pożerając wzorkiem sylwetkę kobiety stojącą tuż przed kominkiem. Ogień oświetlał jej twarz, migotał złocistym blaskiem w brązowych oczach, cieniami przesuwał się po gładkiej skórze.
– Już jestem – odkorkował butelkę i gdy napełnił kieliszki, jeden z nich wcisnął w jej dłoń.
– Słyszałam.
– Pamiętasz, że jutro są walentynki?
– Pamiętam – roześmiała się, upijając łyczek.
– I ponieważ jest to święto miłości, będę się kochać z tobą cały dzień – wyszeptał, pochylając się.
– Cały? No nie wiem czy dasz radę? – pokpiwała z niego.
– Dam. Już od kwadransa jestem gotowy.
Nie odpowiedziała, tylko oparła się plecami o jego tors. Ugiął nogi w kolanach, by choć trochę zniwelować różnicę wzrostu. Subtelne ruchy jej bioder, jędrnych pośladków ocierających się o nabrzmiałą męskość, po raz kolejny pozbawiły go zmysłów. Było tak jak za pierwszym razem – nie potrafił zebrać myśli, marząc tylko o jednym
Wziął Alinę na ręce i zaniósł do łóżka. Tam ją położył i zanurkował głową pomiędzy rozchylone uda. Zanim zdążyła zareagować w jakikolwiek sposób, zaczął pieścić językiem, ustami i dłonią. Robił to na zmianę, korzystając z całego swojego doświadczenia, tak by móc doprowadzić ją na sam szczyt. Czuł jak napina ciało, wije się pod nim, jęczy coraz głośniej. Ale nie zważał na nic. Dążył do końca, bo chciał podarować coś wyjątkowego. Kolejny orgazm, jeszcze silniejszy od poprzedniego.
– Michał! – naprężyła się, niemal unosząc nad materacem. Krzyczała, podczas gdy on silnymi ruchami masował jej łechtaczkę, a palec zanurzał w wilgotnym, opływającym sokami, wnętrzu. Dodatkowych bodźców dostarczał jego zarost, ocierający się o wrażliwą skórę tych rejonów. To bolało i jednocześnie dawało przyjemność.
Nagle Alina odchyliła głowę i całe jej ciało eksplodowało. Nie sądziła, że w tak krótkim czasie można doznać tyle rozkoszy. Podniecenie osiągnęło apogeum, nadeszło spełnienie, a wraz z nim wróciły inne zmysły.
– A teraz kolej na mnie – powiedział stanowczo. Sądziła, że ma na myśli seks oralny. Ale Michał podniósł ją i obróciwszy tyłem, pchnął, zmuszając by oparła się na dłoniach. Klęczała teraz, z wypiętą ku górze pupą, z doskonale wyeksponowanymi pośladkami i całą resztą. Widok ten zadziałał na niego niczym czerwona płachta na byka.
Wbił się gwałtownym ruchem i zamarł w tej pozycji, smakując echo jej okrzyku. Potem zaczął się poruszać, rytmicznie, docierając coraz głębiej. Robił to niczym w transie, nie zważając na zmęczenie, na pot, który wkrótce perlił się na jego ciele. Właśnie tak to lubił rozgrywać. Długie, ostre rżnięcie, na zmianę z delikatnymi, romantycznymi pieszczotami. Teraz przyszedł czas na to pierwsze. Pod tym względem był niezwykle wytrzymały. Już wkrótce Alina miała się o tym przekonać. Mijały minuty, a ona wciąż balansowała na granicy spełnienia. Ochrypła od okrzyków i teraz już tylko cicho jęczała, wsłuchana w ten cudowny odgłos dwóch uderzających o siebie ciał. A Michał nieznacznie przyspieszył, jakby chciał ją zmusić do błagania o spełnienie. Przytulił się do jej pleców, palce zacisnął wokół podrygujących piersi, wargami wgryzł się w skórę na karku.
– Cudownie, prawda? – wydyszał, pomiędzy kolejnymi pchnięciami.
– Nie mam już siły!
– Masz kochanie, masz. Przed nami jeszcze wielki finał – to mówiąc wyprostował się i zacisnął dłonie na jej biodrach. Tym razem była to prawdziwa jazda bez trzymanki. Nikt wcześniej nie zafundował jej takich doznań. Jego członek pracował w oszałamiającym tempie, a sam Michał robił to tak brutalnie i z taka siłą, że niemal w przeciągu kilku sekund dotarła do orgazmu. Krzyczała, gdy on nagle wbił się głęboko, aż poczuła jego jądra i eksplodował. Była tak wykończona, że od razu osunęła się na miękkie łóżko. A on prosto na nią. Leżał tak przez długą chwilę, głośno dysząc, z malejącym już teraz członkiem w jej wnętrzu.
Potem położył się obok i oparłszy na ramieniu, patrzył na nią z podziwem. Była naprawdę cudowna. Wyjątkowa. Musiał skorzystać z jej towarzystwa jak najwięcej.
I nagle się skrzywił.
Zderzenie z realnym światem, przypomnienie sobie o obowiązkach jakie na nim spoczywają, nie należało do najprzyjemniejszych.
– Alina – zaczął z wahaniem.
Mruknęła coś niewyraźnie. Chyba zasypiała? Jeśli naprawdę chciał porozmawiać, musiał to odłożyć na później. Okrył ją jeszcze kołdrą, dopił szampana i sam nieziemsko zmęczony położył się obok, wtulając się w jej plecy.
Dawno nie zasnął tak szybko i tak szczęśliwy.

link do części V - klik

16 komentarzy:

  1. Dziękuje za kolejną cześć ;) oraz Tobie i Twojemu mężowi również życzę udanych Walentynek ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. jeju ja chyba nie wytrzymam do juta :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ty chcesz żeby zeszła przez ciebie na zawał :) ja mam niby do jutra czekać na zakończenie tego cudownego opowiadania :) oj babeczko zmuszasz mnie do anielskiej cierpliwości której nie posiadam :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeraziło mnie to zdanie: "Zderzenie z realnym światem, przypomnienie sobie o obowiązkach jakie na nim spoczywają, nie należało do najprzyjemniejszych". Nie podoba mi się to co się za nim kryje ;-/
    Chociaż prawda jest taka, że wierzę w cudowny HAPPY END ;-)

    S.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak. Też mi się to zdanie nie podoba i liczę na cudowne zakończenie:) pozdrawiam, Aneczka

      Usuń
  5. super:>> oby z nią został :*

    OdpowiedzUsuń
  6. I jak tutaj czekać na zakończenie?! :D Babeczko jesteś wielka, po prostu uwielbiam Twoje opowiadania ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kochana, nie przejmuj się narzekaniami i słowami pustej krytyki. Przecież dodajesz teksty praktycznie codziennie, a przynajmniej kilka razy w tygodniu. Mając tyle obowiązków, znajdujesz też czas dla rzeszy wyczekujących na Twoje opowiadania czytelniczek. I chyba każda z nas uwielbia Cię za to! Naprawdę jest mi przykro, kiedy godziny Twojej pracy kwitowane są niechlujnym "jeszcze" czy "mało". Trzymaj się i walcz ze sprzętem (znam to uczucie, bo kilka miesięcy temu oddałam na złom własnego laptopa, co kosztowało mnie wiele nerwów). Jest cudnie <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w zeszłym roku załatwiłam swojego i teraz korzystam ze sprzętu małżonka ;-) I bez kosmatych myśli, mówię o notebooku :-)))

      Usuń
  8. mniej wiecej o której godzinie możemy się spodziewać ostatniej części?

    OdpowiedzUsuń
  9. Jezusie!! Ale się porobiło!! Kobieto ty to mnie do szału kiedyś doprowadzisz!! Naprawdę te jego ostatnie zdania zmroziły mi krew w żyłach ;-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie przejmuj się, ja jestem wdzięczna za każdy teskt nawet jakbym miała czekac na niego miesiąc ;) I tak podziwiam, ze znajdujesz czas, ja chyba nie dalabym rady ;) Pozdrawiam ;) I pamietaj, ze masz wielu cierpliwych czytelników ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Babeczko o której godzinie się można spodziewać zakończenia ? Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Pewnie będzie afera z braciszkiem Aliny, zresztą już w tym tekście wiedzę zapowiedź :) Ciekawa jestem jak to wszystko zakończysz ;D A narzekania? Toż to przecież domena prawdziwego Polaka. Ja jestem Tobie wdzięczna, że znajdujesz czas na tworzenie tekstów. Robisz naprawdę kawał dobrej roboty.

    Tylko taka mała uwaga. Wiem, może się czasem coś zapomnieć, nie mieć na coś czasu. Ale jakbyś mogła, to staraj się troszeczkę tekstu z poprzedniej części przerzucić na początek następnej. Bo ja sobie musiałam przeskoczyć tekst do tyłu, żeby zrozumieć co to za sytuacja ;D Wiem, że zwykle tak robiłaś. Może po prostu Ci to umknęło. Ale to tak naprawdę mało znaczący element. Przecież palce mi nie odpadną, jeżeli sobie kliknę sprawdzić poprzednią część ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w ogóle chcę dać przy każdej części przekierowanie do poprzedniej i następnej, ale to dopiero gdy będę miała trochę czasu, bo trochę roboty z tym będzie :-)))
      Ale o fragmencie z przodu, gdy to będzie konieczne (nie zawsze jest) będę pamiętać :-)

      Usuń
  13. Oj coś czuję, że nie skończy sie to dobrze. Ale część fantastyczna!

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.