Nie rozumiem dlaczego, ale mam wrażenie, że przekombinowałam. I będzie jeszcze jedna część, tym razem na pewno ostatnia. Chyba w poniedziałek? Zobaczymy...
W mojej głowie, w twoim sercu (XIII)
Kolejny list, ale tym
razem przywieziony przez szofera, który uprzednio zawiózł ją do miasta.
Odgarnęła włosy do tyłu
i ze smutkiem spojrzała na nieotwartą jeszcze kopertę.
Co za przebrzydły
tchórz!
Zanim przystąpiła do czytania,
podniosła się na duchu kilkoma łykami czerwonego wina. I kostką wytrawnej
czekolady.
Potem poszła na
werandę, usiadła w wiklinowym fotelu i zaczęła czytać. W zasadzie nie było tego
dużo. Tylko tyle, że postanowił zrezygnować. Pisał jeszcze jakieś brednie o hormonach,
o braku możliwości porozumienia się i o tym, że nie miał ochoty na dziecko.
Nawet takie, którego nigdy by nie poznał. I że lepiej będzie, kiedy przestaną
utrzymywać tę znajomość, bo nie ma ona żadnej przyszłości.
Prychnęła.
W każdym słowie
wyczuwała nieszczerość. Pytanie tylko czy Dawid chciał przekonać ją, czy też
samego siebie?
Powinna zaczekać, aż na
powrót sam do niej przyjdzie. Powinna, ale nie leżało to w jej naturze. Jutro
pojedzie do miasta i odwiedzi tego skończonego idiotę w biurze. I postara się,
by wszystkie te jego postanowienia wzięły w łeb. To nie będzie trudne, bo on i
tak trzyma się resztkami sił.
Roześmiała się. Uparty
drań! Hormony? Też coś! Już ona pokaże mu hormony i brak przyszłości. Ale
paradoksalnie podobał się jej przez to znacznie bardziej. Nareszcie facet z
prawdziwymi jajami, choć trzeba będzie popracować nad jego wrodzoną arogancją i
zadufaniem. Strącić z piedestału i pokazać, że czasem i on musi się ugiąć.
Jeśli się to uda, dalej będzie już tylko przyjemniej.
Ilona rozpogodziła się.
Pozostałą część dnia spędziła szkicując pamięciowy portret Dawida. Pierwszy nie
bardzo jej wyszedł, drugiemu brakowało seksapilu, dopiero trzeci okazał się
niemal wierną kopią oryginału. Cmoknęła z uznaniem, a potem ziewając
postanowiła pójść wcześniej spać. W końcu jakby nie było czekał ją jutro bardzo
pracowity dzień.
Zwykle nie bardzo dbała
o wygląd zewnętrzny, ale tym razem postanowiła to zrobić. Biała, rozkloszowana
sukienka, czerwony pasek i czerwone szpilki. Do tego włosy upięte w ciężki
węzeł na karku, ozdobione białą różą. Zabrała ze sobą również butelkę zimnej
miętowej herbaty. Latem praktycznie piła tylko to.
Na koniec posłała
całusa swemu odbiciu w lustrze i z garażu na tyłach posesji wytargała małe,
zakurzone autko. Nieczęsto z niego korzystała, wolała rower. Ale stu kilometrów
nie da się pokonać jednośladowcem, zwłaszcza w eleganckiej kiecce i pantoflach
na wysokim obcasie.
Nie spieszyła się.
Jechała, podśpiewując przeboje z radia i wyobrażając sobie minę Dawida. Z
pewnością będzie protestował, oj, będzie! Nie da się jednak tak łatwo
przepędzić. Chciała mieć tego mężczyznę, przynajmniej w łóżku. Może trzeba było
nie straszyć go tym dzieckiem? Ale nie, założyłaby się, że nie tego tak bardzo
się przeraził. Powodem nie była ona, a jedynie jego własne uczucia.
Ilona roześmiała się.
Nareszcie prawdziwie pokręcony facet, uparty tak jak ona sama. I do tego jaki
przystojny! Tydzień temu nawet nie pomyślałaby, że cała ta znajomość może być
tak emocjonująca. Ba! Przed sobotnim spotkaniem nie wiązała z osobą Dawida
najmniejszych planów. A teraz? Teraz to co innego. Gdzieś tam pojawiła się
iskierka nadziei na coś zupełnie wspaniałego, coś kompletnie zwariowanego. I na
pierwszy rzut oka całkiem niemożliwego.
Na zewnątrz panował
upał. Autko Ilony nie miało klimatyzacji, więc po dotarciu do celu musiała
napić się herbaty i odrobinę odpocząć. Oczywiście pokonanie ochrony nie
sprawiło jej najmniejszego problemu. Tak samo nieufnej sekretarki samego
prezesa.
Otwarła energicznie
drzwi. Chciała z radością rzucić się w jego ramiona.
Tylko, że one były już
zajęte.
Bo Dawid właśnie
całował z zapałem złotowłosą dziewczynę. Zresztą nie tylko całował. Miał
rozpięte spodnie, a ona siedziała na skraju biurka z podwiniętą sukienką.
Marynarka leżała tuż obok, na podłodze.
Odwrócił się ze
złością, że ktoś śmiał mu przerwać i wedrzeć się do środka z taką
bezczelnością. I zamarł.
Naprzeciwko stała
Ilona, z której twarzy powoli znikał szeroki uśmiech. Oczy miała ogromne i
pełne zaskoczenia. Była jeszcze cudowniejsza niż zapamiętał. Na jej widok
wszystkie jego zmysły oszalały, ale w tej chwili zorientował się w sytuacji.
W zielono brązowych
oczach ukazał się żal. Zagryzła wargi, po czym odwróciła się na pięcie i
zaczęła biec.
Wściekła na niego, a
przede wszystkim na siebie. Jak mogła pomyśleć, że ten drań się zmieni? Że w
ogóle coś do niej czuł. Wkręciła się w fałszywą rzeczywistość, która nie
istniała i nigdy nie będzie istnieć. Skrzywdziła przy tym samą siebie.
Ponownie.
Ktoś gwałtownym
szarpnięciem zatrzymał ją w miejscu.
– Zaczekaj!
– Po co? –
odważnie spojrzała mu w twarz, opanowawszy targające nią emocje.
– Co tu robisz?
– W tej chwili
sama zadaję sobie to pytanie.
– Pisałem, że nie
chcę już więcej cię widzieć.
– I słusznie. Nie
będziesz – odparła, zadzierając dumnie podbródek.
Dawid nadal jednak
ściskał jej ramię. Nie wiedział co jeszcze powinien powiedzieć. Był zły, a nade
wszystko zawstydzony. Pragnienie, by przytulić ją i pocałować, ogarnęło go z
taką siłą, że z trudem je opanował. Wiedział, że nie pozwoliłaby mu.
– Jesteś
zazdrosna? – spytał, tłumiąc satysfakcję.
– Nie. Jedynie
rozczarowana. Stworzyłam sobie w marzeniach obraz mężczyzny, który absolutnie nie
pasuje do jego prawdziwego wizerunku. To było głupie i niepotrzebne.
– Sama
twierdziłaś, że jestem zimnym draniem.
– I miałam rację –
odparła ze smutkiem, wyplątując się z jego uścisku. – Żegnaj Dawidzie. Nie będę
cię już więcej nachodzić. Tak, jak tego chciałeś.
Patrzył, jak odchodzi,
znika za zakrętem, otulona własnymi ramionami, z lekko pochyloną głową.
Zacisnął stanowczo
usta. Nie, nie pójdzie za nią. To by oznaczało poddanie się, porażkę. Dlatego
nie zrobi tego. Wróci do Dominiki i…
Wszedł do biura i z
hukiem zatrzasnął za sobą drzwi. Dziewczyna siedziała wciąż zarumieniona w
fotelu. Doprowadziła już do porządku własne ubranie, podniosła jego marynarkę i
zawiesiła ją na oparciu krzesła.
– Co to było? –
odważyła się ostrożnie zapytać.
– Raczej kto.
– Wiem kto, dawała
nam klucze od chatki nad jeziorem. Też wtedy tam byłeś.
– Byłem.
– Nagi, opasany
tylko ręcznikiem.
– Nie zadawaj zbyt
wielu pytań dzieciaku – odparł odrobinę poirytowany. Co on ma z tymi babami.
Już lepiej mu było samemu.
– Nie jestem dzieckiem
– powiedziała oburzona, nagle wstając.
– No już dobrze. –
Nie może dopuścić, by obie wyrwały się w jego sideł. Ilonę spisał na straty,
ale Nika właśnie skapitulowała. Cudownie było czuć miękkość jej ciała,
delikatność ust i trochę niepewne jeszcze pocałunki. Od samego początku był
pewien, że kiedyś ją będzie miał. Tylko szkoda, że zwycięstwo zostało
zaprawione goryczą porażki i wcale nie dostarczyło mu satysfakcji, na którą
liczył. Było tak jakby włożył palce do spodeczka z letnim mlekiem, podczas gdy
każde spotkanie z Iloną, każdy pocałunek dawały odczucie dotknięcie gołego
przewodu elektrycznego.
– Przepraszam – dodał
niesłychanie łagodnie.
– Sama nie wiem,
po co to robię? – Dopiero teraz dziewczyna wyglądała jakby naszło ją tysiące
wątpliwości.
Kiedy na rano stawiła
się w biurze Dawida, on wszystko jej opowiedział. Beznamiętnym tonem, choć z
satysfakcją w oczach, wyjawił dlaczego Mateusz pałał do niego taką niechęcią.
Ona była jedynie środkiem do zemsty, zemsty za to, że kiedyś inna, nieznana jej
dziewczyna wybrała Dawida. Powinna więc zastanowić się czy jego zainteresowanie
było szczere, czy było nim coś więcej niż chęć odwetu.
W pierwszej chwili Nika
zareagowała śmiechem. Ale później pojawiły się wątpliwości. Ta feralna kolacja
z Mateuszem w roli brata. To, że tak szybko, nawet pomimo jej sprzeciwu,
uprawiali seks. A przecież była przekonana, że on jest z nią szczery. Ona była.
Wyznała mu wszystko, bo była pewna, że ukrywanie prawdy nie sprzyja żadnemu
związkowi. A tymczasem on… Jednak czy naprawdę ją oszukiwał, mówiąc o miłości?
Dawid wyczuwając jej
wahanie od razu postanowił działać. Na pierwszy pocałunek zareagowała dość
anemicznie, lecz później wszystko potoczyło się w błyskawicznym tempie. Zresztą
każdy jego dotyk elektryzował, dostarczając czysto fizycznej rozkoszy. I kto
wie, gdzie by to ich zaprowadziło, gdyby nie nagłe wejście rudowłosej kobiety.
– Sądziłem, że
podałem ci już wystarczająco wiele powodów?
– Muszę
porozmawiać z Mateuszem – odparła stanowczo.
– Pewnie powie
jakim byłem potworem, podrywając jego dziewczynę.
– Nie chodzi o to,
co ty zrobiłeś. Chodzi o szczerość.
– Bzdura –
mruknął. – Widziałem, czułem, że podobało ci się to, co nam przerwano.
– I tak, i nie. Byłam
zaskoczona, a poza tym od samego początku masz na mnie dziwny hipnotyzujący
wpływ. Od prawdziwego uczucia dzielą go całe lata świetlne.
– Wy, kobiety,
bywacie niesamowicie uparte – odpowiedział odrobinę poirytowany. Ale ku swemu
własnemu zdumieniu, nie nalegał. Uszykował sobie dużego drinka i usiadł za
biurkiem. – Porozmawiaj z nim. Nie wierzę, by cokolwiek to dało.
Dominika nie odezwała
się, ale w jej oczach zabłysła złość.
– Zrobiłeś to
specjalnie?
– Dopiero teraz
się tego domyśliłaś? Stawiam sprawę jasno – chcę cię mieć.
– Po trupach do
celu – powiedziała z rozgoryczeniem.
– Gdyby nie skłamał,
nie byłoby problemu – Dawid uśmiechnął się drwiąco. – Każdy ma jakąś skazę,
dlaczego tylko ja mam być draniem?
– Może masz rację –
wstała, szykując się do odejścia. – Ale decyzja należy do mnie.
Złapał ją za nadgarstki
i utkwił spojrzenie we wciąż pełnych gniewu, oczach dziewczyny.
– Decyzja zawsze
należała do ciebie. Wiele mogę ci dać Dominiko. Bardzo wiele.
– Ale nie miłość?
– Skąd wiesz?
Podobasz mi się jak żadna inna kobieta – gładko wygłosił to kłamstwo. Owszem,
zanim poznał Ilonę była to prawda. Ale teraz…
– Mówisz szczerze?
– spytała z powątpiewaniem.
– Tak.
– W takim razie
dam ci szansę, jeśli zdecyduję, że jesteś tego wart – odparła stanowczo. Pora
na spotkanie z Mateuszem. Niech wyspowiada się ze swoich grzeszków.
Nika wróciła do domu, zabierając
ze sobą wszystkie rzeczy z biura. Tak czy inaczej nie zamierzała dłużej tam
pracować. Ledwo postawiła go w swoim pokoju, rozpłakała się. Czuła się niczym
maleńka muszka, złapana w siec wielkiego pająka, który mamił ją słodkimi
słówkami. Pragnęła w nie wierzyć, a jednocześnie tak bardzo bolało, iż Mateusz
zataił przed nią prawdę. Przecież to z nim wiązała swoja przyszłość, tak
naprawdę to jego kochała.
Czy miał inne
tajemnice?
Wydawał się całkowitym
przeciwieństwem Dawida, gdy patrzył na nią rozjaśnionym, pełnym miłości
wzorkiem. Szczerym, uczciwym i kochającym. A jeśli to także iluzja? Jeśli
naprawdę robił to w innym celu? W takim razie był jeszcze gorszym bydlakiem niż
jego znienawidzony szef.
Głośno wydmuchała nos i
sięgnęła po telefon.
Czekała ją bardzo ważna
rozmowa.
***
– Ten łajdak nie
mógł się powstrzymać, by wywlec z zakamarków przeszłości, stare grzechy –
odparł ze złością Mateusz, jak tylko wszystko mu powiedziała.
– Pytanie brzmi
inaczej. Dlaczego ty mi tego nie wyznałeś? – Otuliła się ramionami i odsunęła,
choć chciał ją przytulić.
– Uznałem, że to
nie jest ważne.
– Uznałeś? A ta
kolacja, na której udawałeś mojego brata?
– Dobrze, przyznaję,
akurat wtedy było to coś w rodzaju prywatnej wendety.
– A ja głupia się
dziwiłam, dlaczego sam mną zainteresowany, wpychasz mnie w ramiona innego.
– Nika to nie tak.
– Mateusz zmieszał się. Było mu cholernie przykro, że jego mały sekret wypłynął
na wierzch w tak nieodpowiednim momencie. Tym bardziej, że od samego początku
nie traktował tej dziewczyny jako sposobu na odegranie się. – Nie będziemy się
chyba kłócić z tak błahego powodu?
– Błahego? Dla mnie
szczerość w związku to sprawa priorytetowa. Fundament, na którym można budować
całą resztę. Gdy jej zabraknie, walą się najsolidniejsze dzieła architektury.
Mam nadzieję, że zrozumiałeś metaforę?
– Tak. Ale musisz
przyznać, że ty też nie zawsze byłaś uczciwa. Oszukałaś mnie, gdy umówiłaś się
z tym palantem na kolację, mówiąc o spotkaniu z koleżankami.
– Wiem. I za to
już cię przeprosiłam. Dokonałam wtedy złego wyboru i prawdomównie wszystko ci
wyznałam.
– Tak? A gdyby
wtedy cię przeleciał, też byś mi o tym powiedziała? – spytał z sarkazmem.
– Pewnie, teraz
zwal winę na mnie!
– Nic nie zwalam,
ale sama widzisz, że każdemu zdarza się pobłądzić.
– A skąd mogę mieć
pewność, iż nadal nie prowadzisz swoistej gry ze mną w roli głównej?
Zatkało go. Patrzył na
nią pobladły z gniewu, zaciskając kurczowo pięści.
– Po tym wszystkim
co powiedziałem o mojej miłości, o tym, że już przy drugim spotkaniu czułem, iż
będziesz dla mnie tą jedyną, teraz podajesz wątpliwości moje uczucia?
– Sama nie wiem… –
Wydała mu się nagle taka bezradna, taka zagubiona. – Ale czuję strach.
– Kochanie –
przyciągnął ją do siebie. – Głupio mi, że wspomniałem o tamtym zdarzeniu, ale
wierz mi, przestało już dla mnie być ważne.
Tak łatwo byłoby poddać
się. Pozwolić pocałować, zanurzyć w bezpieczne objęcia Mateusza. Lecz jeśli
Dawid miał rację? Wydawał się szczery, nawet lekko zniecierpliwiony jej
niedowierzaniem.
– Dasz mi kilka
dni, bym mogła się zastanowić?
– A nie po to, byś
mogła się z nim umówić? Tym razem bez wyrzutów sumienia.
Zarumieniła się ze
złości.
– A jeśli nawet,
to co?
– No pewnie! Takie
postępowanie też pewnie jest fundamentem związku. Dokładnie to samo robiła moja
eks, zanim się nią nie znudził i nie posłał w diabły.
– Nie porównuj
mnie do byłej dziewczyny!
Stali naprzeciwko,
mierząc się pełnymi gniewu spojrzeniami, nie rozumiejąc co się stało? Skąd ta
cała kłótnia, przykre słowa i złość.
– Mateusz… –
szepnęła Nika.
Gdyby był mniej
rozgniewany, mniej zawzięty, gdyby tylko otworzył ramiona, w które mogłaby się
rzucić… Ale nie! On nagle poczuł się gorszy, mniej atrakcyjny i pokonany po raz
drugi przez cień, który go cały czas prześladował. Dawid miał na nią spory
wpływ, jeśli zaczęła wątpić w łączące ich uczucia.
– Masz trzy dni –
rzucił krótko, odwracając się na pięcie. W tej chwili żałował, że zamiast
spuścić paliwo nie uszkodził temu bydlakowi hamulców.
Wsiadł na motor i
energicznie ruszył przed siebie. Nie zauważył, że z domu wybiegła Nika, z
twarzą mokrą od łez, ale zdecydowana, by mu wybaczyć.
Bardzo długo stała przy
furtce, łykając łzy. I tak zastał ją Dawid.
– Co się stało? –
spytał miękko, przytulając do siebie dziewczynę.
– Przecież wiesz.
– Domyślam się. No
już dobrze – pogładził ją po mokrych policzkach. Później pochylił się i zatopił
w niej spojrzenie zielonych oczu. – Nie płacz maleńka. Obiecuję, że wynagrodzę
ci tę stratę.
Wynagrodzi? Na czubku
języka miał odpowiedź, że to niemożliwe, bo nie jest Mateuszem. Ale nagle poddała
się i uśmiechnęła poprzez łzy.
– Punkt za
szczerość – rzekła po dawnemu.
– Ale nie
przedstawisz mnie swojej rodzinie jako komiwojażera? – spytał rozweselony.
– Nie.
– Całe szczęście.
Chodź zabiorę cię na spacer.
– Wolałabym zostać
sama. I zbiera się na burzę.
– Wierz mi,
najlepsze w takiej sytuacji jest czyjeś towarzystwo.
Posłała mu badawcze
spojrzenie. Skąd u niego tak dziwne, podszyte goryczą słowa? Czyżby mówił z
doświadczenia? A może to właśnie uczyniło z niego cynika, który bez skrupułów łamał
kolejne kobiece serca?
Dawid głęboko
odetchnął. W zasadzie mógłby znów ją pocałować. Tylko dlaczego nie miał na to
ochoty? Gdzie ten ogień, to pożądanie? Gdzie wszystkie emocje?
Wiedział gdzie.
– No chodź. Daję
słowo, że będę grzeczny. Na razie – dokończył z błyskiem w oku.
Udawał. Udawał nawet
przed samym sobą. Ale był w tym dobry, najlepszy. Robił to przez całe życie,
jeśli tylko wymagała tego sytuacja. Niejedna jego ofiara do samego końca była
szczerze przekonana o uczuciach i o tym, że cała przygoda skończy się na
ślubnym kobiercu. Nawet wtedy, gdy „udostępniał” je kolegom, przyglądając się
jak są posuwane przez innych. Bo przecież to go właśnie podniecało.
Z tą tutaj zrobi tak
samo. Niech no tylko z nią skończy.
Lecz tak naprawdę nie
miał na to ochoty. Zmuszał się do dobrze znanych sobie zachowań, do starych
nawyków, aby móc zapomnieć.
Nieświadoma jednak tych
myśli Nika wsiadła do auta. Jechali w milczeniu, pogrążeni, każde we swoich
niewesołych myślach.
– Tutaj dają dobrą
kawę. – Dawid zatrzymał się przed uroczą restauracyjką. – I desery – dodał po
namyśle. Ktoś nauczył go, że nie należy lekceważyć potęgi słodyczy.
– Nie jestem
głodna, ale kawę z przyjemnością wypiję.
– Proszę – pomógł jej
wysiąść.
Lecz kiedy zatrzasnął
drzwi, tuż obok pojawił się wściekły Mateusz. Dosłownie dyszał żądzą zemsty.
– Szybko poszło –
powiedział jadowicie. – Ledwo się mnie pozbyłaś i proszę, bajeczna randka u
boku tego…
– Jedno obraźliwe
słowo, a pokażę ci, kto tu ma przewagę.
– Ty! Ty masz! Nie
cieszysz się? Pieprzyłeś moja pierwszą dziewczynę, będziesz pieprzył i tę!
– Mateusz, ja sobie
wypraszam! – Nika zareagowała z oburzeniem. - Jakbyś został, a nie unosił się
złością, nie byłoby tego spotkania.
– Ile razy
obściskiwał cię we własnym biurze? O ilu pocałunkach mi nie powiedziałaś? Ty
miłująca prawdę świętoszko!
Dawid stał, patrząc na
nich z drwiną. Dobrze, doskonale!
– Proponowałbym wejść
do środka, bo zaczyna padać. Nie, nie ty koguciku. Tylko ona.
– Jak z nim
pójdziesz, to możesz zapomnieć, że istniałem! – powiedział Mateusz z pozornym
spokojem. – Dwa zero dla niego, ale nie zamierzam walczyć o kogoś, kto tego nie
chce.
– Ja nie chcę?
Ach, tak! Do twojej wiadomości, na lody mogę chodzić z kim mam ochotę – i zadarłszy
ku górze podbródek, energicznie weszła do lokalu. Dawid mrugnął okiem do
zastygłego w bezruchu Mateusza i szepnął rozbawiony:
– To ona mówiła o
lodach…
Ale kiedy tylko zajął
miejsce przy stoliku, Nika nieoczekiwanie zerwała się z miejsca.
– Muszę do
toalety, poprawić makijaż.
Spojrzał na nią
podejrzliwie. Faktycznie, wokół oczu miała grafitowe smugi i cienie. Pewnie
dlatego, że znów płakała.
Za oknem rozległ się
grzmot i runęła ściana deszczu.
– To idź –
powiedział krótko.
Nagle odczuł niezwykłe
znużenie całą tą sytuacją. Nigdy wcześniej nie miał wrażenia, że robi coś na
siłę, pod taką presją. Przecież to wszystko nie miało najmniejszego sensu.
Dzieciaki pokłóciły się o głupotę, a on wykorzystuje ten fakt, by załatwić swój własny interes.
Ale po co?
Nika zniknęła za
zakrętem.
Jednak nie poszła do
łazienki.
Wyszła na zewnątrz,
rozglądając się, z mocno bijącym sercem.
Nagle z niezwykła
wyrazistością wszystko zrozumiała.
Patrzyła na zgarbione
plecy Mateusza, na jego smutek, gdy powoli oddalał się od niej w nieokreślonym
kierunku.
Kochał ją. A ona tak
bardzo kochała jego. Dawid był tylko substytutem prawdziwych uczuć, fizycznym
zauroczeniem.
Ale to nie przy nim
chciała się budzić każdego dnia, nie przy nim pragnęła się zestarzeć, nie jego
dzieci urodzić.
Głupia kłótnia o coś
tak mało ważnego, nie mogła ich rozdzielić.
Nie. Nie! Nie, nie,
nie!
Krzycząc te słowa,
ruszyła przed siebie, najpierw marszem, potem biegiem.
Zaskoczony Mateusz
obejrzał się do tyłu i stanął w bezruchu.
Wystarczyło, by tylko
rozłożył ramiona, a padła w jego objęcia, zatonęła w silnym uścisku,
oszołomiona pocałunkami pełnymi bezbrzeżnej tęsknoty.
- Kocham cię, kocham!
Tak bardzo kocham – szeptała, błądząc ustami po jego wargach. Czuła słony smak,
ale nie wiedziała czyje to łzy, jej czy ukochanego? – Przepraszam, tak bardzo
żałuję…
- Nie masz czego –
odpowiedział również szeptem. Ujął jej twarz w dłonie, kciukami pieścił mokre
policzki. – Każdy czasem błądzi. Poza tym gdybym był od początku szczery…
I wtedy na dobre się
rozpłakała. Tulił ją, pocieszał i wciąż nie wypuszczał z ramion.
A na końcu podniósł i
wolnym krokiem skierował się ku nadbrzeżu.
W taki deszcz musiało
tu być pusto. Byli przemoczeni do suchej nitki, ale żadnemu z nich to nie
przeszkadzało. Z Dominiką w objęciach, schronił się pod wiotką brzózką, oparł
ją o pień i zaczął łapczywie całować.
Zapomnieli o całym
świecie. Zwłaszcza o paskudnej pogodzie, bo dla nich świeciło słońce. Znaleźli
się w raju, do którego wstęp mają tylko nieliczni.
Udało im się.
Przez chwilę pomyślała
o samotnym, zgorzkniałym Dawidzie, otoczonym przez luksus. Czekającym na nią w
eleganckiej i drogiej restauracji. Tak bogatym, a jednocześnie tak biednym.
A później posłała to
wspomnienie do diabła.
To już nie była jej
sprawa.
Nie jej przeznaczenie.
Ona swoje znalazła w
całkiem innym miejscu. W całkiem innych ramionach.
– Dominiko –
oznajmił poważnie Mateusz. Zaśmiała się, bo woda kapała mu z czubka nosa,
ujmując powagi. – Oświadczam ci dwie rzeczy. Po pierwsze kocham cię i nie oddam
więcej żadnemu palantowi. A po drugie, kiedy za mnie wyjdziesz?
– Kiedy? – zaczęła
się z nim przekomarzać. – A nie powinieneś spytać „czy”?
– Nie. Może być
jutro?
– Wariat!
– Dzisiaj?
– Kompletny
wariat!
I pocałowała go tak, że
nie miał już więcej wątpliwości.
Mogli zacząć od nowa
budować własne szczęście.
A słońce uciekło
ciemnym, deszczowym chmurom i kilka jego złocistych promieni padło na stojącą w
bezruchu parę. Zapaliło iskierki szczęścia w oczach kobiety i mężczyzny,
przyniosło ukojenie.
Po pochmurnym poranku,
nadszedł w końcu jasny, piękny wieczór.
Wypogodziło się.
Jednak nie dla
wszystkich.
Dawid siedział przy
stoliku popijając wino. Po pięciu minutach zaczął się niecierpliwić. Po
dziesięciu zrozumiał, że dziewczyna najzwyczajniej w świecie go zostawiła. Doskonale
wiedział, do kogo poszła.
Powinien być wściekły.
Lecz nagle poczuł tylko smutek. To nie była porażka, a jedynie naturalna kolej
rzeczy. Odstawił kieliszek i szybko zapłacił. A potem wsiadł do samochodu i
zacisnął zęby. Wiedział już gdzie powinien jechać.
Dominika umiała dokonać
wyboru. On też musiał to zrobić.
Znów zaczęło padać. Nie
była to jednak ulewa, zaledwie mżawka, delikatnie rosząca łaknącą wilgoci
ziemię.
Trafił bez problemu i
tym razem nie potrzebował nawigacji.
I nic nie mógł poradzić
na to, że czuł coraz większą ulgę, coraz większą radość.
Kiedy zapukał nikt nie
otworzył. Cierpliwie stał przed drzwiami jeszcze kilka minut, a potem obszedł
dom dookoła. Może Ilona siedzi na werandzie? Jeśli nie, to tam na nią zaczeka.
Ale nie było takiej
potrzeby.
Stała pośrodku małego
ogródka. Ramiona miała rozłożone, twarz wzniesioną ku niebu. Mokra koszula
kleiła się do jej ciała, wyraźnie pokazując, że nie miała nic pod spodem. Rude
włosy, teraz o kilka tonów ciemniejsze, kosmykami opadały na plecy.
Uśmiechnął się z
czułością. Powinien już przywyknąć do tych drobnych dziwactw.
Ostrożnie podszedł do
niej od tyłu i nagle otoczył ją ramionami.
– Cześć ruda żabo
– wyszeptał drżącym głosem wprost do jej ucha.
przed nami część ostatnia :-)
Czekam z niecierpliwoscia na kolejna czesc :)
OdpowiedzUsuńJa tu się budzę, patrzę i aż 16 komentarzy...
UsuńSłabe. Niezbyt podoba mi się takie zakończenie, gdyż od początku nie palalam miłością do tej rudej. Moim zdaniem, może tylko moim to jedno z gorszych opowiadań. Zdecydowanie za dużo bohaterów pierwszopl. jak na tak krótkie opowiadanie. Ale przecież każdy ma inny gust ;-)
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że Ilona nie wybaczy mu tak szybko, po tym jak się zachował. Powinien dostać porządną nauczkę. Przyjeżdża do niej jak nie udało mu się z Dominiką i oczekuje zapewne że mu wskoczy w ramiona. Czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńWow.. wiecej mi daj! Rozmarzylam sie ;)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCzekamy!
OdpowiedzUsuńBoże, bosko! *.*
OdpowiedzUsuńTosia
Jejku! Piękne. ; ) Mateusz i Dominika szczęśliwi, a Dawid wkońcu przyznał się do własnych uczuć przed sobą. Byle nasza płomienna ropuszka nie posłała go w diabły. ; )
OdpowiedzUsuńTak długo czekałam aż zasnęłam i dopiero teraz przeczytałam :-D Cudowna część :-) Jednym słowem warto czekać! Pozdrawiam MT
OdpowiedzUsuńOkej, powiem szczerze, że zrobiło mi się zwyczajnie w pewnym momencie smutno, czytając tę część. Oczywiście przy tym nakryciu. Nie z powodu Ilony, a Niki. I mimo że, tak jak napisałem pod poprzednią częścią, nadal uważam ją za nieco głupią (nie wiem, może jestem za mało doświadczony, ale nigdy nie miałem tak, że będąc w związku pragnąłbym kogoś innego), ale już jest lepiej. ;P
OdpowiedzUsuńBłagam... nie przetrzymuj nas tak i nie torturuj :)
OdpowiedzUsuńPoczątkowo nie byłam przekonana w jakim kierunku to zmierza,ale podoba mi się rozwój sytuacji. Jedyne zastrzeżenie jakie mam to takie, że nie czuję tej miłości między Mateuszem a Niką. Na początku wszystko super, pierwszy dotyk, pocałunek, później przerwa, następnie pseudo gwałt znowu przerwa i zapewnienia o wielkiej miłości. To, że między nimi jest miłość wiem tylko z Twoich babeczko komentarzy a nie z rozwoju sytuacji niestety. Mam po prostu wrażenie, że zbytnio skupiłaś się na kreacji Dawida i Ilony a młodsza para jest jakaś "płaska"...
OdpowiedzUsuńAle mimo wszystko super i czekam na zakończenie z happu endem:)
Boże kocham tego drania i Ilonę. Błagam niech oni w końcu będą razem :D
OdpowiedzUsuńA tak wogóle jak można pisać tak dobre opowiadania ? Przez ciebie nie robię nic, tylko czytam i czytam , nawet po kilka razy każde twoje opowiadanie . Są boskie ! Tylko tak dalej !!!
Madzia ;D
o jej :))) w końcu zrozumiał, że Nika nie jest dla niego:) bardzo mnie ucieszyła ta część :) dziękuję, dziękuję, dziękuję :*
OdpowiedzUsuńczekam niecierpliwie na cd.
ps. mam ochotę na słodkie i szczęśliwe zakończenie... ale pozostaje mi się zdać całkowicie na Twoja wyobraźnie Babeczko Kochana.
Jak dla mnie za dużo Niki a za mało Ilony. Na początku byłam pewna, że Dawid powinien być z Dominiką, ale ostatnio zmieniłam zdanie. Bardziej pasuje do niego Ilona. Tylko w tej części z twardej i pewnej siebie i przebojowej kobiety nie zostało nic. Po przeczytaniu mam wrażenie, że Ilona ta i z poprzednich części to zupełnie inna osoba. Mam nadzieje że koniec będzie należał do poprzedniej Ilony. Babeczko piszesz rewelacyjnie !!! Uwielbiam twoje opowiadania <3
OdpowiedzUsuńTo moje pierwsze opowiadanie gdzie pokusiłam się o wprowadzenie dwóch par. Dlatego musicie mi wybaczyć potknięcia. Choć już teraz widzę, że lepiej jednak mocniej skupić się na jednej, druga niech będzie tłem. Faktycznie, jak zauważyła jedna z czytelniczek, nawet ja przestałam czuć tę miłość Niki i Mateusza, pewnie dlatego tekst jest nieco blady i taki jakiś anemiczny...
OdpowiedzUsuńTekst nie jest blady i anemiczny wręcz przeciwnie fabuła jest fajna i dość rozbudowana. Mam tylko wrażenie, że w trakcie pisania zmienił się główny bohater - zamiast opowiadania o Dominice napisałaś opowiadanie o Dawidzie. :)
UsuńCzekam na ciąg dalszy - mam nadzieję, że Ilona da Dawidowi popalić.
M.G.
Doszlam do podobnych wnioskow i ani troche mi to nie przeszkadza :) ilona i dawid to swietna para!
UsuńDzięki temu że mamy wkońcu dwie pary na pierwszym planie opowiadanie wyróżnia się spośród reszty! Mnie akurat bardzo przypadło to do gusty ale to raczej zasługa autorki :))))
UsuńP.
Szkoda mi ,że Dawid i Dominika nie będą mogli być już nigdy razem :( Bardzo w nich wierzyłam i trochę ciężko mi się z tym pogodzić no ale i tak przeczytam zakończenie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę miłej niedzieli ;)
Wprowadzenie postaci Ilony bylo swietnym posunieciem :) mam nadzieje ze to jedno z tych opowiadan z happy endem i polaczysz ja z Dawidem :)
OdpowiedzUsuńNo nie może być znowu happy endu, bo się porzygam :P
UsuńW świątecznym opowiadaniu i w sylwestrowym jeszcze rozumiem że skończyło się słodziutko, żeby czytelnikom zrobiło się ciepło na sercach. Ale teraz okres świąteczny się skończył, skoro Nika z Mati tak się pięknie całowali w deszczu to przynajmniej niech Dawida i rudą ropuszkę sponiewiera!
Tak poza tym to pisz, pisz, ogólnie mi się podoba :)
Zycie jest wystarczajace szare, niech przynajmniej tutaj bedzie happy end :)
UsuńHappy end już był - u Niki i Mateusza ;)
UsuńLiczę, że Ilona pokaże na co ją stać. W końcu ma ognisty temperament i zwariowane pomysły.
M.G.
czuję, że będzie gorąco :) Ilona to ognista kobieta i zdecydowanie nie da się tak od razu ugłaskać, nie po tym co zastała w biurze... oj, będzie się działo.
OdpowiedzUsuńczekam na zakończenie :))
Zawsze kiedy zbliżasz się do zakończenia, opowiadanie traci na tym bardzo wiele. Zaczęłam czytać i miałam wrażenie, że to całkiem inny tytuł. Jednak rozumiem, zakończenia bywają trudne. Poza tym, chciałabym być taką Iloną, dla której bogaty facet, pokroju Dawida, rzuca wszystko. Która by nie chciała?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ohohohoho! Czuję niedosyt! Ilona nie może mu tak łatwo wybaczyć. Mam nadzieje że nieźle go opieprzy w następnej części . Dawid na to zasługuje. Nie mogę się doczekać tej ostatniej części ! Niech będzie ostro !
OdpowiedzUsuńa ja jestem potwornie zawiedzione, że wybrała Mateusza. cały czas miałam cichą nadzieję, że jednak zejdzie się z Dawidem ;< no ale cóż, może to jakoś przeżyje :)
OdpowiedzUsuńRozwój sytuacji bardzo mi się podoba i nie zgodzę się z tym, że jest to Twoje najgorsze opowiadanie. Moim zdaniem jest jednym z lepszych! Wątek Ilony i Dawida jest zdecydowanie moim ulubionym, a Nike i Mateusza traktuje nieco pobocznie. I dobrze mi z tym! ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na płomienną miłość!
W takim momencie przetwac to tortura dla mnie. Ale opowiadanie jak zwykle doskonale fajnie ze Dominika jest z Mateusze a Dawidcw koncu sie ogarnal i pojechal do ilony mam nadzieje ze za nim mu wybaczy da mu popalic, chociaz znajac ja to pewne :D
OdpowiedzUsuńMozemy liczyc na kolejna czesc piec po polnocy? Jedno z Twoich lepszych opowiadan :)
OdpowiedzUsuńPodpisuje się pod tym pytaniem?
UsuńDodasz tuż po północy czy w ciągu dnia?
Na twoim miejscu zakończyłabym właśnie w tym momencie. Czytelnik mógłby dopowiedzieć sobie, czy Ilona i Dawid będą razem, czy też nie, ale nie jestem tobą i zrobisz wedle swojego upodobania :) Kocham twój styl pisania i z niecierpliwością czekam na dalszą część :D
OdpowiedzUsuńCo Ty! Większość chyba by mnie udusiła ;-D
Usuń– Nie może dopuścić, by obie wyrwały się w jego sideł.
OdpowiedzUsuńChyba powinno być z jego sideł ;)
Dzięki. Czytałam to tyle razy i nie zauważyłam :-)))
UsuńCała przyjemność po twojej stronie :D
Usuńmamy czkać, czy iść spać?
OdpowiedzUsuńDziś wieczorem dodam, nawet późnym :-) Ale całość i ostatnią część.
OdpowiedzUsuńCześć Babeczko ;)
OdpowiedzUsuńPiszesz fantastycznie i od przeczytania pierwszego akapitu jestem zakochana w każdym Twoim tekście ;) (no może mniej w tylko z elementami fantastyki, ale po prostu za nią nie przepadam).
Do tej pory wydawały mi się jedynie miłą odskocznią od faktycznej rzeczywistości, która często nie jest taka kolorowa. Zawsze gdy miałam gorszy humor wracałam do Twoich perełek, nawet gdy już kiedyś je czytałam i po cichu marzyłam o takiej przygodzie ;). I udało się! Może nie do końca tak bajkowo, ale jednak. Od kilku lat gram w grę internetową i mam stałą kompanię do grania, nie przypadkowo są to sami faceci :D. I nagle między mną a jednym z nich zrodziło się coś, nie mam pojęcia jak to określić bo nie widziałam go nigdy na oczy.. żaden facet jednak tak na mnie nie działał. Obiecał, że gdy tylko wyrwie się z pracy to do mnie przyjedzie ;) Jest marynarzem, tak jak jeden z Twoich bohaterów.. i z pewnością jest tak samo gorący jak on ;D
Przepraszam, za uzewnętrznianie się ale chciałam pokazać, że takie historie zdarzają się naprawdę ;)
Trzymam kciuki, by real sprostał wyobrażeniom :-) Znam taką internetową parę, są doskonale do siebie dopasowani, zaiskrzyło już po pierwszym spotkaniu. Wzięli ślub, dorobili się dwójki uroczych dzieciaków... Więc nikt mi nie powie, że net przynosi tylko rozczarowania. Tobie również życzę takiego szaleństwa i spełnienia marzeń :-))) I koniecznie napisz, jak poszło. Nie musisz publicznie ;-) może być na maila, adres w zakładce kontakt.
UsuńBuziaki
Aga
Tylko boję się, że na to spotkanie będę musiała czekać do momentu aż morze zamarznie ;D
OdpowiedzUsuńZaraz pewnie zostanę ukamienowana, ale problemem jest też fakt, że mam już narzeczonego. Tylko ja chyba nie jestem w tym związku szczęśliwa, teraz to już bardziej rutyna i kwestia przywiązania niż gorące uczucie..
Ahh, ci marynarze ;)
Niektórym nie służy zbyt długi okres "narzeczeństwa". Przyznam się szczerze, że jakbym z moim mężem "chodziła" pięć lat, to nie wiadomo co by było... A tak? Raz, dwa, dzidziuś, wspólne obowiązki, rodzina i wcale nieźle nam się układa :-)))
UsuńNajgorzej jest jak mija pierwsze zauroczenie i nie pozostaje nic...
PS. Ja myślę, że w tym roku Bałtyk raczej nie zamarznie ;-) A tak poza tym... Marynarz (tutaj proszę sobie wyobrazić długie westchnienie)... :-D
A sam tytuł nie jest odwrotnie? Zawsze było "W mojej głowie, w Twoim sercu" :)
OdpowiedzUsuńJest. Był, bo poprawiłam. To już drugi raz jak pomyliłam :-) Dzięki
UsuńBabeczko ! a widzialas ze mikakamaka poszla w Twoje slady i zalozyla bloga :p?
OdpowiedzUsuńA jak się nazywa. AG@
Usuńhttp://mika-kamaka.blogspot.com/?m=1&zx=bda951ef0478af9e
UsuńJa z moim mężem "chodziłam" 7 lat.I szczerze gdyby mi się nie oświadczył to kopnęła bym go w tyłek :-) Bo ile można ze sobą chodzić? Rutyna i monotonia robi swoje.Taki związek łączy przywiązanie a nie gorące uczucie.A na dzień dzisiejszy jestem mamą cudownej córci i razem z mężem tworzymy zgrany duet :-)
OdpowiedzUsuńBabeczko,czekam zniecierpliwiona! :)
OdpowiedzUsuńJa też już się nie moge doczekać! ;) Dodaj jak najszybciej, proszeeee :)
OdpowiedzUsuńBabeczko błagam! ; )
OdpowiedzUsuńkiedy cos nowego?
OdpowiedzUsuńNie dręcz nas tak :-) Prosimy dodaj szybko ;-)
OdpowiedzUsuńBabeczko! Zniecierpliwieniem czekamy na kolejną część!
OdpowiedzUsuńBędzie za niecałą godzinę, bo musi mi się komp podładować.
OdpowiedzUsuńBabeczko! ;/
UsuńGdzie opowiadanie? :(
UsuńCzekamyyyyyy :-)
OdpowiedzUsuńCzeekaam :)
OdpowiedzUsuńile mamy jeszcze czekać : <
OdpowiedzUsuńi co miało być , a nie ma...::(
OdpowiedzUsuńJeszcze przed rozpoczęciem historii napisałaś głowei :)
OdpowiedzUsuńBabeczko odswiezam Twoja strone co 5 min :) co z tym zakonczeniem. blagam wrzuc je :)
OdpowiedzUsuńBabeczko?!
OdpowiedzUsuńNiecała godzina już dawno minęła... :(
OdpowiedzUsuń