A ja na Mikołaja dostałam to...
Anonim napisał:
Pechowa dziewczyna do niedawna była moim najukochańszy opowiadaniem, ale
z tego co teraz widzę idziesz na łatwiznę. Piszesz kolejne części tylko
i wyłącznie pod swoich czytelników, czyli mamuśki po 30 spragnione
miłości i opowiadające o swoich dzieciach na forum ( Swoją drogą jaka
mądra matka opowiada o własnych pociechach na publicznej stronie do
której każdy człowiek ma dostęp? Sama umieściłaś zdjęcie swojej córeczki
na stronie z opowiadaniami erotycznymi, zero rozumu ,dzisiaj kiedy na
niewinne dziecko czyha zgraja zboczeńców sama matka prowokuje do tego
typu zachowań! O zgrozo!!!!!). Co to za denny pomysł z tą serenadą? To
co piszesz nie jest realne, takie zachowania pomiędzy kobietą a
mężczyzną są wręcz nie możliwe. Nabijasz ludziom głowę bzdurami. Kobiety
to czytają i wierzą że takie właśnie jest życie jakie ty sobie w
uroiłaś i opisałaś! Śledzę ten blog od początku jego istnienia, może
nawet byłam jedną z pierwszych osób jakie zaczęły go odwiedzać. To co
teraz piszesz jest żenujące i poniżej krytyki. Mam wrażenie że czytam
bloga jakieś dziewczynki na poziomie gimnazjum. I to że ciągle
podkreślasz fakt że piszesz to tylko po to aby życie nie było takie
smutne to bardzo się mylisz, ludzie podświadomie naśladują to co
przeczytają a przynajmniej wzorują się na tym. Myślą że takie sytuacje
są w realnym życiu że wszystko jest takie słodkie, seks bez zobowiązań
np z " Basenu" nie niesie ze sobą żadnych konsekwencji Mogła bym mnożyć
te przykłady, ale po co skoro ty uwielbiasz pochlebstwa i nie
przyjmujesz krytyki w należyty sposób. Umiesz pisać ale to chyba za
mało.
Ubaw po pachy i to za darmochę ;-))) Nawet nie chce mi się komentować kogoś, kto twierdzi, że skoro mu się coś nie podoba, to innym też nie powinno... A swoją drogą - kto cię tak skrzywdził drogi Anonimie?
link do części IV - klik
link do części IV - klik
Pewnego zimowego wieczoru (V)
Czerwona sukienka,
skromna, klasyczna, z głębokim dekoltem w karo, opinała sylwetkę, podkreślając
każdą krągłość. Włosy, nareszcie we względnym ładzie, makijaż i wysokie, czarne
kozaki na dość sporym obcasie.
Kiedy przejrzała się w
lustrze, ze smutkiem uświadomiła sobie jak dawno nie czuła się tak kobieco. I tak
seksownie.
– Nie wiem, czy
nie za skromnie? – powiedziała na powitanie, wychodząc na korytarz, gdzie już
czekał na nią Krzysiek. Trzeba przyznać, że także wyglądał szałowo. Czarny
garnitur, błękitna koszula, wąski pasek krawatu. Już nie przypominał
napakowanego osiłka, ociekającego potem z siłowni. Wciąż wyglądał potężnie, ale
jakoś tak bardziej męsko. I zdecydowanie bardzo seksownie.
– Nie jest za
skromnie – odpowiedział, w duchu zastanawiając się jak ma zachować
wstrzemięźliwość przez tyle godzin, gdy już teraz jego członek niebezpiecznie
zaczynał twardnieć. Dobra, czerwona sukienka była w porządku, ale dlaczego
podkreśliła wargi czerwoną pomadką? Musiała to robić? Przez ten kuszący widok,
pełnych, kobiecych ust, nawet jego myśli stały się dziwnie splątane, niejasne.
Pomógł założyć Monice
płaszcz, otulił ją szalem i podał ramię.
– Dziękuję –
uśmiechnęła się z ulgą. – Wieki nie miałam na nogach takich butów, pewnie bym
się od razu przewróciła na śliskiej ścieżce.
– Nie ma za co –
mruknął.
Kiedy zajęła miejsce
pasażera, na chwilę przystanął i nerwowym ruchem przesunął dłonią po twarzy.
Jasny gwint! Było coraz bardziej napalony. A może po prostu powinien chwycić ją
i zanieść do własnej sypialni? I kochać się, tak jak na to miał ochotę?
Co go opętało? Uczucie
pożądania nie było czymś nowym, ale nigdy wcześniej nie doświadczył go z taką
siłą.
– Krzysiek, wszystko
w porządku? – spytała lekko zaniepokojona, gdy usiadł przed kierownicy.
– Tak.
– Wydajesz się
taki nieswój. Jeśli nie chcesz, bym z tobą jechała…
– To nie to –
przerwał.
– Ale dziwnie się
zachowujesz.
– Chcesz wiedzieć
dlaczego? – zerknął na nią i ruszył powoli spod posesji. – To połóż dłoń
pomiędzy moimi nogami.
Aż zachłysnęła się,
słysząc te słowa.
– Dobrze, więcej
nie zapytam – odparła, wtulając nos i połowę twarzy w obszerny szal. Była
zawstydzona i nieoczekiwanie szczęśliwa. Nie był to może romantyczny
komplement, ale mimo wszystko doskonale świadczył o tym, że jej starania, aby
wyglądać tego wieczoru olśniewająco, nie były próżne.
Całe szczęście, że
jechali w publiczne miejsce, pełne ludzi.
Przez pierwsze pięć
minut milczeli.
– Możesz być
zaskoczona, ale będzie tam również moja eks – to on pierwszy przerwał ciszę.
Wzruszyła ramionami.
– Zdziwisz się,
ale mało mnie to obchodzi.
– To dobrze – w
jego głosie mogła wyczytać ulgę. – Bałem się, że będziesz zła.
– Zaprosiłeś mnie
dlatego, żeby pokazać, że nie jesteś sam?
Zaklął w duchu. Trochę
głupio to wyszło.
– Nie. Akurat
miałem ochotę, byś ze mną poszła. O obecności Ewy i Marcina dowiedziałem się
dziś rano. Zadzwonił Adam, mój przyjaciel, który organizuje całą tę imprezę.
Chciał mnie powiadomić, abym nie poczuł się zaskoczony.
– Brzmi całkiem
prawdopodobnie.
– Bo to jest
prawda. Ale i tak się cieszę, że ze mną będziesz.
– Dlaczego?
– Zawsze musisz
być tak bezpośrednia? – mruknął zakłopotany. – No dobrze, odpowiem. Czułbym się
głupio, gdybym musiał oglądać, jak publicznie się do siebie migdalą.
– A tak liczysz,
że będziesz mógł zrobić to samo? – spytała z ironią.
– Monika!
– No co? Ale
wiesz… Masz na to moją zgodę.
– Na co? – rzucił
jej zdumione spojrzenie.
– Na migdalenie
się – nieoczekiwanie się roześmiała.
– Lepiej nie. Już
i tak muszę nad sobą panować. Jeden pocałunek i całkiem prawdopodobne, że
rozebrałbym cię, nie zważając na obecność innych.
Nie odpowiedziała. Ale
zauważył, że wciąż się uśmiechała.
– Jesteśmy na
miejscu – oznajmił, gdy tylko podjechali pod ogromny budynek, rozjarzony
tysiącem świateł.
– Pięknie! – westchnęła
z rozmarzeniem. Faktycznie, całość wyglądała niczym pałac z bajki, w śnieżnej
scenerii mroźnego wieczoru.
Krzysiek pomógł jej
wysiąść z auta, a później stanowczo objął i poprowadził ku wejściu. Gospodarze
okazali się miłym, uprzejmym małżeństwem, z ciekawością, ale nie nachalnie,
przypatrującym się Monice. Zaprosili ich do środka, gdzie bawił się już całkiem
spory tłum ludzi.
– Ogromny dom –
powiedziała lekko oszołomiona Monika. – Nie zazdroszczę temu, kto go sprząta.
Zaczął się śmiać.
– Jesteś strasznie
prozaiczna.
– Po prostu nie
cierpię porządków. Chociaż zgaduję, że raczej mają od tego sprzątaczkę, albo
nawet i dwie.
– Pewnie tak. Nie
pytałem. Głodna? Czy lampkę szampana?
– Zacznijmy od
szampana. Czuję się odrobinę niepewnie. Wieki nie byłam na jakiejkolwiek
imprezie.
Znów ją objął. Tym
razem z uśmiechem i czułością, wyraźnie widoczną w oczach. Potem pomyślał, że
jego męskie ego święci triumfy, bo Monika naprawdę czasami przypominała
zagubione dziecko.
Nie tylko mu na to
pozwoliła, ale i sama lekko się przytuliła. Z uwagą rozglądała się dookoła, chłonąc
całe piękno otoczenia i z melancholią zastanawiając się, czy jednak nie wybrała
zbyt skromnej sukienki. Oparta o jego pierś, od razu poczuła, jak mężczyzna
nagle znieruchomiał. Nic dziwnego, w drzwiach wejściowych ukazała się kobieta o
oszałamiającej urodzie, tak piękna, że Monika od razu poczuła się niczym szara
myszka. I zwątpiła w zainteresowanie, które Krzysiek okazywał jej od kilku dni.
– To ona? –
spytała cicho.
– Tak. – Nie miał
ochoty nic więcej dodawać. Jeszcze przez moment czuł żal i zazdrość, a potem
nagle wszystko minęło, jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Patrzył na
swoją byłą partnerkę, chłodnio oceniając każdy atut jej urody. I przyłapał się
na dziwnej myśli, co on do cholery widział w tej kobiecie? Owszem, oszołomiło
go jej piękno. Wykrzywił usta czując gorycz. Tylko piękno, bo poza tym, łóżkiem
i dziećmi, tak naprawdę nigdy ich nic nie łączyło. Gdy on opowiadał o pracy,
ona zaczynała banalną historię o złamanym paznokciu. Gdy mówił o dzieciach, ona
o tym, że nadmiar obowiązków nie pozwolił jej pójść do kosmetyczki. Gdy o
wakacjach, ona jęczała, że przydałby się jej krótki pobyt w spa, oczywiście bez
rodziny. Tak było ze wszystkim.
Uśmiechnął się, gdy
przyłapał się na myśli, że w zasadzie powinien być wdzięczny Marcinowi. Nawet
podwójnie, bo gdyby nie on, nie poznałby również Moniki.
– Zatańczymy?
Skinęła tylko głową.
Widać, że posmutniała i doskonale się domyślał dlaczego.
Parkiet nie był duży,
ale swobodnie mieściło się na nim kilka par. Do tego panował przyjemny dla oka
półmrok, a wynajęta kapela grała akurat coś niezwykle romantycznego.
Objął ją w pasie i
wtulił twarz w pachnące truskawkami włosy. Mętnie pomyślał, że to trochę dziwny
zapach, jak na tę porę roku. Jednak przyjemny i dość jednoznacznie kojarzący mu
się z kolorem jej ust.
Monika położyła dłonie
najpierw na jego ramionach, później splotła je na karku. Pomyślała z wisielczym
humorem, że zaledwie skosztowała alkoholu, a już wiruje jej w głowie. Czuła się
niespodziewanie lekka, beztroska i co tu dużo ukrywać, miała szaloną ochotę
wypróbować czyjąś silną wolę.
W ramionach Krzyśka
była taka bezbronna, taka… Nie potrafiła opisać tego słowami, ale było to dość
nietypowe uczucie. Był dużo wyższy niż Konrad i zdecydowanie lepiej zbudowany.
Zresztą, nigdy wcześniej nie gustowała w tego typu facetach. Wydawało jej się,
że to nieokrzesani troglodyci, którzy cały czas wolny spędzają łykając sterydy,
trenując muskuły i mierząc obwód bicepsa. Krzysiek jakoś nie pasował do tego
wizerunku. Nie, on kompletnie do niego nie pasował!
– Słodko pachniesz
– wymruczał jej do ucha, jeszcze mocniej obejmując ramionami. Jego ręka, jakby
przypadkiem, zsunęła się niżej i zatrzymała na krągłym pośladku kobiety.
– Przestań! Bo jak
skończymy tańczyć, nie będziesz mógł się pokazać ludziom.
– Ach! To masz na myśli?
Niestety czasem nie mam na niego wpływu – odparł kpiąco. – Zwłaszcza, gdy tuli
się do mnie ponętna, piękna kobieta.
– Mówiłeś, że nie
jestem w twoim typie?
– Bo nie jesteś. Teoretycznie.
A w praktyce, gdy cię widzę, myślę tylko o jednym.
– Aż boję się
spytać…
– Przecież wiesz –
wytknął z wyrzutem. – Ale mogę to powiedzieć na głos.
– Wolałabym nie!
– Monisiu,
panikujesz. Masz tak zawsze, gdy jakiś mężczyzna chce cię poderwać?
Monisiu? Niech on
lepiej przestanie, bo inaczej to ona zwariuje.
– Nie, nie zawsze.
Ale wiesz – też nie jesteś w moim typie.
– Uhm – mruknął. A
potem nagle zamarł w bezruchu na środku parkietu. Na szczęście muzyka była
bardzo spokojna, a dookoła panował dyskretny półmrok. – Słuchaj, czy mi się
zdaje, czy też nie założyłaś majtek?
– Owszem. Nie
założyłam – o mało co nie roześmiała się w głos, widząc jego minę.
– Serio? – spytał
nieswoim głosem.
– Serio. Może
jestem prozaiczna i przewidywalna, ale tkwi też we mnie odrobina szaleństwa.
Patrzył na nią z góry,
nerwowo przełykając ślinę. Widziała, że lekko poczerwieniał, a w jego oczach
ukazało się niczym nietajone pożądanie.
– Nie mam siły… –
powiedział, a potem stanowczo pociągnął ją za sobą. Niemal wybiegli z sali, w
której odbywało się całe przyjęcie.
Krzysiek widocznie
doskonale znał rozkład domu, bo bez wahania skierował się ku masywnym, na wpół
uchylonym drzwiom. To był gabinet, pełen półek z książkami, z ogromnym biurkiem
i dwoma wygodnymi fotelami. Pusty, jedynie mała lampka w rogu, oświetlała całe
to pomieszczenie.
– Co robisz? – była
zdumiona i odrobinę przerażona. Pytanie było retoryczne, bo doskonale zdawała
sobie sprawę z jego zamiarów.
Zatrzasnął drzwi i
energicznie przekręcił klucz. A potem chwycił ją i dosłownie wpił się w jej
usta. Tak łapczywie, że Monice zabrakło tchu. Nie zważał na nic. Sukienkę
podwinął do góry, dłonie zacisnął na
pośladkach i całował oszalały z pożądania. Miał w dupie jakiekolwiek argumenty,
a zdrowy rozsądek posłał do diabła. Pragnienie by kochać się z tą kobietą,
pokonało wszystko, zniosło każdą obiekcję.
A i ona poczuła, jak
uginają się pod nią nogi. Objęła go i oddała pocałunek, gwałtownie splatając
swój język z jego, ocierając się o doskonale już wyczuwalną męskość bez żadnego
skrępowania. Drżącymi dłońmi rozpięła metalową klamrę paska, a następnie całą
resztę. Kiedy jej ręka wsunęła się pod elastyczny materiał bokserek, Krzysiek
zamruczał zadowolony.
Przerwał pocałunek i
odwrócił Monikę tyłem do siebie, tak by jego członek mógł się ocierać o krągłą
pupę. Przechyliła głowę, odsłaniając szyję i poddając się tym pieszczotom.
Podniecony, z całej siły naparł biodrami na jej ciało. Naprężony penis usadowił
się w zagłębieniu pomiędzy wypiętymi pośladkami, na tyle, na ile pozwalała na
to oddzielająca go warstwa materiału. Krzysiek jedną dłoń zacisnął na
piersiach, wciąż uwięzionych w koronkowym staniku, druga powędrowała w dół, a
kiedy tam dotarła, kobieta szerzej rozchyliła uda, tak jakby chciała go
zaprosić do swego wnętrza. Bez zastanowienia skorzystał z tego zaproszenia,
najpierw pieszcząc nabrzmiałą łechtaczkę, później bez trudu wślizgując się
dalej. Złączył palce i wsunął je aż po nasadę, wydobywając z jej ust ochrypły
jęk rozkoszy. Najpierw napięła ciało, a później sama zaczęła poruszać biodrami.
Czuł, jak bardzo jest
wilgotna, jak nieziemsko podniecona, nie mniej niż on sam. Tym razem nie
protestowała, nie wzbraniała się. Pragnęła go! Pragnęła go z taką siłą, że
wyciągnęła niezdarnie dłonie do tyłu, usiłując zsunąć jego bokserki.
- Zaczekaj – szepnął
jej do ucha lekko rozbawiony.
- Ale ja…
- Wiem.
Odwrócił ją przodem i
znów zaczął całować. Jednocześnie wydobył ze staniczka piersi, a potem
przycisnął do siebie, czują przez cienki materiał koszuli, naprężone sutki.
- Zaczekaj, bo inaczej
skończę szybciej niż zacząłem – powiedział cicho, na moment przerywając
pocałunek.
Uśmiechnęła się. A
zaraz potem spojrzała na niego przekornie i wyślizgując się z jego objęć,
uklękła. Energicznym ruchem zsunęła jego bieliznę, a później położyła obie
dłonie na nabrzmiałym członku. Dopóki pieściła je, przesuwając ręką w górę i w
dół, to była tylko nieziemska przyjemność. Ale kiedy wysunęła język i okrążyła
nim delikatnie żołądź, głośno jęknął. Monika bynajmniej nie zamierzała
przerywać. Patrząc mu prosto w oczy, z premedytacją objęła twardą męskość ustami
i bardzo powoli przesunęła nimi, aż po same jądra.
To śmiałe spojrzenie, czerwone
wargi zaciśnięte na jego członku, spowodowały, że o mało co nie oszalał.
Błyskawicznie podniósł ją i posadził na twardym, zimnym blacie biurka. Coś
zleciało z hukiem, przypadkiem zepchnięte, ale nie zwrócili na to najmniejszej
uwagi. Wepchnął się brutalnie pomiędzy jej rozchylone uda, a później ciężko dysząc,
płynnym ruchem zanurzył się w wilgotnej, pełnej soków szparce.
Tym razem krzyknęła.
Choć bardzo mu się to podobało, nie mogli być aż tak głośni. Więc zaczął ją
całować, dłońmi przesuwając po gładkiej powierzchni pończoch i rytmicznie
poruszając biodrami. Czuł, że jej wnętrze było ciasne, gorące i niesamowicie
mokre. Oczy Moniki były ogromne, wargi nabrzmiałe od pocałunków, oddech coraz
bardziej świszczący. Nawet nie wiedział kiedy rozpięła jego koszulę i teraz
tuliła się do niego, odchylając głowę do tyłu i wbijając paznokcie w skórę na
jego karku. Im mocniej on uderzał, tym głośniej jęczała.
Otaczająca ich
rzeczywistość przestała się liczyć. Zniknęły bariery, bezsensowne pytania i
obłudne wymówki. Namiętność, która opanowała ich ciała i umysły, była tak
silna, że żadne z nich nie potrafiło nad nią zapanować. Zresztą narastała od
pierwszego spotkania, a teraz w końcu osiągnęła swe apogeum.
Wszystko zamieniło się
w chaos. Głuche odgłosy uderzających o siebie ciał, przybierające na sile jęki,
powoli przechodzące w krzyk, ciężkie oddechy, przeplatające się podczas każdego
pocałunku. I w końcu drżenie kobiecego ciała, wstrząsanego orgazmem, który
sprawił, że i on stracił całkowicie panowanie nad swoimi poczynaniami i
wystrzelił we wnętrze kochanki, silnym strumieniem, z twarzą wtuloną w jej
szyję.
A potem zamarł,
usiłując uspokoić świszczący oddech i bijące jak oszalałe serce. Bardzo powoli
uniósł głowę i spojrzał w oczy Moniki.
– Kompletne
szaleństwo! – wychrypiał.
Ona chyba znacznie
szybciej doszła do siebie, bo nagle zaczęła go odpychać, a w jej oczach błysnął
strach.
– Monisiu, co się
stało?
– Chyba
zwariowałeś! Przecież ja nie… No wiesz co! – jęknęła z rozpaczą.
– Nie
zabezpieczasz się?
Skinęła zawstydzona
głową. Z czułością patrzył jak poprawia sukienkę, jak niepewnie patrzy na
strużkę spermy, spływającej po udzie.
– Nie ruszaj się,
tu są chusteczki – to mówiąc sięgnął po kartonik, który podczas ich miłosnych
zmagań zleciał na podłogę i zaczął delikatnie ją obcierać. O ile to było
możliwe, zarumieniła się jeszcze bardziej.
– Dobrze chociaż,
że to solidny mebel – mruknęła. – I nie trzeszczy.
– Dobrze –
odpowiedział, choć wyraźnie widziała, że jest rozbawiony. – Skończyłem –
oznajmił, a później znów przesunął ustami po wewnętrznej stronie jej uda.
– Krzysiek, co ty
robisz?! – spytała groźnie.
– Szczerze? Mam
ochotę na więcej…
– Krzysiek!
– No już dobrze,
dobrze.
Z teatralnym
westchnieniem zaczął się ubierać.
– Myślisz, że ktoś
nas słyszał?
– Wątpię. To
bardzo solidne drzwi. Wracamy na kolację czy jedziemy do mnie, dalej się
kochać?
Parsknęła ze złością.
– Chłopcy do
jutrzejszego popołudnia są u mojej mamy – wymruczał, na powrót przyciągając ją
ku sobie. – Mielibyśmy całą noc…
link do części VI - klik
link do części VI - klik
Super jest to opowiadanie! Z niecierpliwością czekam na więcej.
OdpowiedzUsuńA co do "prezentu" to co za matoł to napisał. Demony, dżiny nie istnieją? Ha ha dobre sobie ;) Pewnie św. Mikołaj też nie istnieje. To ciekawe od kogo dostałam prezent tej nocy :P
:-D
UsuńPodobało mi się ;-) Szybko przeleciało, raz dwa przeczytałam i chcę WIĘCEJ ;-)
OdpowiedzUsuńNie każ nam długo czekać ;-)
S.
Nie każę... Idę pisać cd :-)))
UsuńTwoje opowiadania są jak narkotyk i tworzą nieodłączny element mojego życia. Gdybyś chciała pisać o normalnym życiu, podejrzewam że te utwory nie wnosiłyby wiele do mojego ''normalnego'' życia.. Dlatego po to tu jesteś. Żeby działać na ludzką wyobraźnię i dostarczać nam odrobinę szczęścia i radości w tych gorszych chwilach;) Nie rozumiem zupełnie powyższego ''prezentu'' mikołajkowego. Jak się komuś nie podoba to niech nie czyta.Takie jest moje zdanie.. Pozdrawiam i trzymaj się cieplutko :)
OdpowiedzUsuńKarolina.
P.S Mam 20 lat i nie jestem 30 letnią mamuśką spragnioną miłości :)
Nie chcę pisać o "zbyt" normalnym życiu. Ale nawet nie wiecie jak wiele czerpię ze swoich własnych doświadczeń. Oczywiście pomijając element fantastyczny. Kiedyś pokuszę się o zrobienie zestawienia. To życie pisze najciekawsze scenariusze, trzeba tylko umieć je dostrzec. Potrafić słuchać ludzi, tego co chcą nam przekazać. Czasem pozwolić sobie na odrobinę szaleństwa... Ja sobie kiedyś stworzę bohaterkę i uwikłam ją w swoje własne przygody. Będzie ubaw :-)))
UsuńNo tylko walic glowa w sciane, tak, chyba tak zrobie, przez ludzka glupote. Rece opadaja.
OdpowiedzUsuńNie wiedzialam, ze opowiadanie jakie ktos zamieszcza na blogu, NA SWOIM BLOGU nie moze byc o sexie bez zobowiazan, o demonach spiewajacych pod oknami, o dzinach itp. Zaraz mamuski po 30-tce beda bzykac sie po katach badz zaczna rozgladac sie za demonami z golymi tylkami. Wstydz sie Babeczko, masz na MAMUSKI zly wplyw hahaha. No kur*a brakuje mi slow, zeby dokladnie opisac to jak sie unioslam, teraz wypadaloby zrezygnowac z ogladania "Zmierzchu" bo jeszcze sklonna bede uwierzyc w istnienie wampirow.
No kur*a parodia!!
Babeczko na takie komentarze musisz miec wyj****e (wybacz slownictwo, czekaj na maila od jakiegos kolejnego anonima, ze wulgaryzmy w naszych komentarzach to Twoja wina :D), a i mam nadzieje ze dostalas jeszcze cos od Mikolaja :D buziaaa..
Ps. I teraz moge czytac "Pewnego..."
No tylko walic glowa w sciane, tak, chyba tak zrobie, przez ludzka glupote. Rece opadaja.
OdpowiedzUsuńNie wiedzialam, ze opowiadanie jakie ktos zamieszcza na blogu, NA SWOIM BLOGU nie moze byc o sexie bez zobowiazan, o demonach spiewajacych pod oknami, o dzinach itp. Zaraz mamuski po 30-tce beda bzykac sie po katach badz zaczna rozgladac sie za demonami z golymi tylkami. Wstydz sie Babeczko, masz na MAMUSKI zly wplyw hahaha. No kur*a brakuje mi slow, zeby dokladnie opisac to jak sie unioslam, teraz wypadaloby zrezygnowac z ogladania "Zmierzchu" bo jeszcze sklonna bede uwierzyc w istnienie wampirow.
No kur*a parodia!!
Babeczko na takie komentarze musisz miec wyj****e (wybacz slownictwo, czekaj na maila od jakiegos kolejnego anonima, ze wulgaryzmy w naszych komentarzach to Twoja wina :D), a i mam nadzieje ze dostalas jeszcze cos od Mikolaja :D buziaaa..
Ps. I teraz moge czytac "Pewnego..."
Ja już szykuję do spalenia Sagę o Ludziach Lodu... ;-)
UsuńDobry kawałek jak zawsze:)
OdpowiedzUsuńA co do anonima to niezły z niego/niej numerek jak się nie podoba to niech nie czyta to blog,gdzie każdy zainteresowany może zajrzeć.
Swoją drogą to kreuje ciekawe stereotypy czytelników. Jeżeli lubię twoje opowiadania i chcę je dalej czytać to muszę czekać do trzydziestki i w dodatku zajść w ciążę? xD dobre!!! Jak chce się bawić w psychoanalizę to też mogłabym nakreślić tu jego/jej krótki profil psychologiczny ale z szacunku dla tego bloga pominę go i powiem,że uwielbiam twoje teksty i zawszę znajduję czas na lekturę moich ulubionych tekstów. Więc proszę Babeczko nie przejmuj się takimi... i pisz dla nas dalej:)
Julex
Nie mogę przejmować się każdą osobą, której się nie podoba moja twórczość. Dostałabym na głowę... Prawda? :-)
Usuńsuper :)
OdpowiedzUsuńmam tylko nadzieję, że połączy ich coś więcej niż namiętność i pożądanie... taka już moja romantyczna dusza... ;)
W.
Dzidziuś? ;-)
Usuńdzidziuś albo miłość, a najlepiej jedno i drugie :))
Usuńcóż... nie ukrywam że jestem trochę zachłanna ;)
kiedy możemy się spodziewać cd?
co do komentarza przed opowiadaniem, to myślę, że nie ma się czym przejmować, jeśli komuś się nie podobają Twoje opowiadania to wcale nie musi ich czytać.
mnie się podobają i to bardzo :)) dlatego z przyjemnością je czytam ;)
W.
Nie pal tylko rozdaj czytelniczka ją jak byłam gówniara to czytałam Trzydziestka... Ps.gov było o ludziach lodu
UsuńMnie bardziej rozbawił ten tekst niż rozzłościł. Obecnie czytam córci "Dziewczynkę z przyszłości" Bułyczowa i zaczynam się bać... Poprzednio była Karolcia. Jeszcze trochę i zacznie gadać z kredkami oraz przebierać się za zielonego ludka ;-)
OdpowiedzUsuńA tak serio, dane z google analystic (od 22.10):
Raport czytelników według wieku:
27,50% wiek:18-24
33,50% wiek: 25-34
15,50% wiek: 35-44
12,50% wiek: 45-54
5,50% wiek: 55-64
5,50% wiek: 65+
Więc bez przesady...
A gdzie moj wiek? Jestem ponizej 18 Haha
UsuńA to ci numer :-) Piszę do google z reklamacją ;-) Pewnie odpowiedzą za jakieś trzysta lat...
UsuńNie doczekamy sie tej odpowiedzi pewnie ;-) ale mysle ze masz wiecej nie pelnoletnich czytelnikow .
UsuńI ja też poniżej 18;)
UsuńJa mam 16 i również uwielbiam Twoje opowiadania ;)
UsuńJa też 16 i prawie każdego dnia odwiedzam twojego bloga. Wiem ze jeszcze dwie moje przyjaciółki tez lubią czytać twoje opowiadania. Pozdrawiam :*
UsuńBabeczko nie przejmuj sie kretynka ;) kocham Twoje opowiadania i pozwalaja oderwac sie od rzeczywistosci .oczywiscie czekam na wiecej, Roma
OdpowiedzUsuńBardziej zastanawia mnie jej pesymistyczne podejście do tematu zwariowanej miłości, która spada jak grom z błękitnego nieba. Myślę, że ktoś ją skrzywdził i stąd ten pesymizm :-/
UsuńO matko mateczko... Radziłabym najpierw poćwiczyć podstawowe zasady pisowni, bo jak widzę Pani Krytyk nie potrafi prawidłowo napisać w zdaniu przecinka ani nawiasu ;) Nigdy nie zrozumiem ludzi krytykujących innych w tak żałosny sposób. Za to Ciebie Babeczko serdecznie pozdrawiam i jak zwykle czekam na dalsze wspaniałe historie :*
OdpowiedzUsuńTo idąc tokiem myślenia szanownego anonima, nie powinniśmy oglądać obrazów impresjonistów, kubistów, surrealistów, itd, bo oni też kreują nam nierealny świat? No i bajek lepiej dzieciaczkom nie czytać... toż to totalne zagrożenie dla ich małych główek!! :) Normalnie witki opadają.
OdpowiedzUsuńAha, ja jestem mamuśką, co prawda tuż przed 30-stką i Twoje opowiadania nie zachęcają mnie do wskakiwania do różnych łóżek... raczej powodują chęć częstszego korzystania z własnego (łóżka i męża) w celach innych niż sen ;) za co, nawiasem mówiąc, dziękuję. Pozdrawiam ciepło.
P.S. też myślę, że Monikę i Krzyśka powinien połączyć dzidziuś
Ja również jestem poniżej 18! :D
OdpowiedzUsuńA dajmy spokój... Ja dziś piekę pierniczki :-))) Mam całą masę zamówień, jedne pojadą do Szwecji, drugie do czytelniczki, która wygrała konkurs, trzecie do koleżanki, a resztę pewnie pożre zachłannie rodzinka ;-)
OdpowiedzUsuńI wiecie co? Nauczyłam się grać na skrzypcach kolędę Gdy się Chrystus... Sama. Zaczęłam od odszyfrowywania nut, później tego, co to są te wszystkie gamy a-dur, e-dur i przeniesienia wiedzy na skrzypce. Normalnie, szaleństwo! I wcale nie jest to takie trudne, tylko rozmiar skrzypiec nie ten :-))) Teraz uczę córcie, coby mogła zaszaleć na święta...
Buziaki
PS. Jak zdążę i będę miała siłę, to dam coś pod wieczór. Jak nie, będzie na jutro.
A ja zgadzam się z Anonimem. Wstawianie zdjęć dziecka na bloga, gdzie pojawiają się treści erotyczne jest co najmniej nie na miejscu. ;)
OdpowiedzUsuńOki, od dzisiaj treści erotycznych nie będzie. Za to dam więcej fotek :-) Zgoda?
UsuńABSOLUTNIE SIĘ NIE ZGADZAM !!!!
UsuńNie! xDDD
UsuńNo chyba sobie kpisz! Sprzeciw! : D
UsuńBabeczko! Jestem Twoją czytelniczką już dłuższy czas i nawet nie wiedziałam że jest tu zdjęcie Twojej córki :-) Uwielbiam Twoje opowiadania i bez przesady zawarte w nich treści erotyczne nie są "hardkorowe" i w żaden sposób nienawiązują do Twojej córki!!! Więc co ma piernik do wiatraka?Zobacz ile masz czytelniczek i żadna się tego problemu nie przyczepiła.Więc zostaw tak jak jest, bo jest cudownie!Pozdrawiam M.T.
OdpowiedzUsuńMusiało się długo zbierać, kumulować i pękło!!
OdpowiedzUsuńMam na to zwisa. Mogę Wam opowiedzieć o sobie wszystko i wstawić zdjęcia z każdych świąt i wakacji.
Nigdy nie wątpcie w to, że takie filmowe i książkowe miłości się nie zdarzają.
Poznałam swojego UKOCHANEGO kiedy miałam 19 ście lat, on 29. Ja dopiero wchodziłam w dorosłe życie a on miał już wszystko. Nie chciałam tego, bałam się i broniłam rękami i nogami bo co taki nie liczący się z groszem Prezesik, miałby widzieć w sekretarce swojego przyjaciela? Tym bardziej, że miał narzeczoną i plany na najbliższe 50 lat. Życie napisało dla nas inny scenariusz. Ciągle się zastanawiam czy te początki najszej znajomości przypadkiem mi się nie przyśniły.
Dzisiaj mam 25 lat. Małą Pszczółkę poza ktorą nie widzimy świata, MEGA kochającego mężczyznę i jestem studentką ( delikatnie opóźnioną:) architektury krajobrazu, która na każda rocznicę dostaje 10 dużych czerwonych róż za każdy rok wspólnego życia (może nie jest to imponujące ale z zacieram rączki na większe rocznicę :) I NIKT! Powtarzam NIKT! nie powie i nie wmówi, że taka miłość się nie zdarza!
I podobnie jak zacny anonim jestem jedną z pierwszych czytniczek bloga i "radosnej twórczości" Babeczki i nie zauważyłam żeby któryś z zarzutów znalazł odzwierciedlenie w życiu. Powiem więcej. Każde nowe opowiadanie jest lepsze od poprzedniego.
uffff... żale wylane;p co do opowiadania jest zwyczajnie PIĘKNE. Nie mogę go oceniać jako dobre czy złe, bo jest piękne, a sceny erotyczne niesamowicie poruszające jak całość z resztą;) znalazłam tam tylko jedno zdrobnienie podczas opisywania miłosnych uniesień, które mi nie pasowało, ale to dlatego, że takich zdrobnien nie lubię.
Co do zdjęć córeczki, nie zgadzam się. To nie jest portal typowo erotyczny. Co innego gdyby to były chociażby pokątne, wtedy byłoby nie na miejscu. Tutaj nikt nie przychodzi w celu podniecenia się, tylko zasmakowania w wspaniałych przepisach i twórczości.
wystarczy moich wywodów;)
pozdrawiam Babeczkę i wszystkich jej wyznawców,
LIA.
Serdeczne dzięki i dodam, że żartowałam. Na wszelki wypadek fotkę jednak usunęłam, bo jeszcze mnie ktoś do opieki społecznej poda i tylko będą z tego kłopoty. Osobiście mnie to dziwi, bo ja nie traktuję swojego bloga jako pornograficznego, a raczej wątpię czy treści erotyczne tu zawarte są aż takiego kalibru aby się ich wstydzić. Zresztą sam blog ma w tytule literacko-cukierniczy, a w opisie coś ze słodkościami i romansami. Dziwnie się czuję, że ktoś traktuje treści tu zawarte jako zakazane czy też takie, które powinno się czytać ukradkiem.
OdpowiedzUsuńAle co tam... Jestem niepoprawną optymistką, wszędzie widzącą jasne strony życia, a w ludziach same pozytywy. No, chyba że mnie ktoś wkurzy ;-) Nie będę się sprzeczać o szczegóły, szkoda czasu.
LIA - to cudowna historia :-) Ja osobiście wierzę w miłość od pierwszego spojrzenia i od namiętność od pierwszego spotkania. I wierzę, że dla ludzi, którzy naprawdę się kochają, nie ma rzeczy niemożliwych. To chyba widać też w tym, co piszę :-)))
Idę spać, jutro dekorowanie pierniczków... Buziaki na dobranoc :-*
O Boże LIA jakie to słodkie, takie wręcz filmowe *o*
OdpowiedzUsuńCzy mogłabyś dodać coś dla ciała i ducha
OdpowiedzUsuńCzy jest szansa dostać dzisiaj kolejna czesc Pewnego Zimowego Wieczoru? Bardzo polubiłam to opowiadanie i jestem ciekawa, jaka decyzje podejmie Monika ^^
OdpowiedzUsuńKochana Babeczko,
OdpowiedzUsuńwiem,że niedziela, śnieg i cała reszta, ale może udałoby Ci się dać dziś ciąg dalszy…
Byłoby super!
pozdrawiam,
Martyna
Prooooooszeeeee :)
OdpowiedzUsuńW nosie miej Anonima!
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje opowiadania, zresztą jak wszyscy tutaj ;)
Jesteś cudowna ;)
pozdrawiam,
Aneczka^^
hej Babeczko :) będzie dzisiaj po północy jakieś opowiadanie?:)
OdpowiedzUsuńBędzie dzisiaj kolejna cześć :D Bo nie wiem czy czekać czy kłaść się już do wyrka ;p
OdpowiedzUsuńSiedzę przed kompem prawie dwie godziny i nie napisałam ani słowa... To się nazywa niemoc twórcza. Rzadko gości w moim sercu, ale jak już się pojawi to mam przegwizdane... :-(((
OdpowiedzUsuńDobrze że coś napisałaś w komentarzach bo już myślałam że ci się coś stało bp od paru dmi coś cię nie było aga
UsuńBabeczko, czy mogłabyś sprawdzić maila? Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNeta mi wyłączyli, bo pomyliłam się jak płaciłam rachunek :-))) Myślę, że do jutra wyjaśnimy sytuację z TP i będę mogła w końcu coś dać. Trzymajcie się ciepło, buziaki :-*
OdpowiedzUsuńPS. Na maila zajrzałam, korzystając z chwilowego dostępu do sieci.
PS. Któraś z czytelniczek pytała się o pierniczki. Za nic nie mogę znaleźć tego komentarza, jakby co proszę o ponowny kontakt.
Babeczko, w sumie to od niedawna śledzę Twojego bloga, ale zdążyłam już łyknąć większość opublikowanych tutaj tekstów :) i tak sobie pomyślałam, jak przeczytałam tego Twojego "mikołaja", a na pohybel, frustratom i malkontentom :D. Też miałam ubaw po pachy, czytając to marudzenie. Życie dokoła jest takie szare i mało ekscytujące.
OdpowiedzUsuńŻałować sobie poczytania czegoś dla frajdy i żałować tego innym... Bez komentarza. I jakie marne trzeba mieć zdanie o mamuśkach po 30, żeby sądzić iż nie potrafią odróżnić realnego życia od fikcji. Niechże sobie zrzędzi zdwrów ten Anonim
A Ty pisz i to jak najwięcej dokładnie tak, jak to robisz teraz. A co! W końcu mamuśkom po 30 (ja to już przed 50 :p) też się coś należy. Sama piszę, choć może mniej erotycznie, ale zachęcona Twoim przykładem też sobie założyłam bloga, póki co świeżyzną kąsa i żaden frustrat na niego nie trafił, ale nie wiadomo co w trawie piszczy ;). Być może nadziałaś się na jakiś mój tekst, bo publikuję, podobnie jak Ty, na portalu opowiadania.pl. Jakoś tak umknęło mi wcześniej, że podałaś tam adres bloga, a ogromnie byłam ciekawa jak się potoczyły losy dżina Amira. Jak wreszcie doczytałam gdzie ciąg dalszy, łyknęłam jego przygody jednym tchem. Piszesz super... Jest lekko, tęczowo, słodko i po babsku. I sądząc po wpisach i liczniku wejść, nie tylko mnie się podoba. Zatem jak mówiłam, na pohybel malkontentom, a ja sobie poczytam, co jeszcze nie doczytałam. A córcia jest urocza :). Pozdrawiam :)
Daj adres w komentarzu, chętnie odwiedzę :-) Co do opowiadania.pl strasznie dawno tam nic nie czytałam, przyznaję bez bicia.
UsuńLekko, tęczowo, słodko i po babsku? Świetnie to ujęłaś, podoba mi się :-) i dziękuję. Właśnie taki był mój zamiar, bo od kiedy porzuciłam (z bólem) marzenia o napisaniu wiekopomnego dzieła dla potomnych, od razu lepiej mi się pisze :-D
PS. Polecam "Historię..."
Babeczki ma wstępie powinnaś napisać że zbieżność z sytuacjami lub osobami jest przypadkowa i opowiadanie jest fikcja czy jakoś tak Ażeby wszelkim marudera wyjaśnić to i owo Życzę miłego dnia i czekam na niespodzianki świąteczne Aha mam ci jedynie za złe że w przepisie na babeczki nie dopisałas iż znikają w ciągu 30 minut za błędy ort. przepraszam
OdpowiedzUsuńU mnie tak szybko nie znikają, lekko się już rodzince przejadły. A propos babeczek, ostatnio włożyłam w surowe ciasto po trzy, zamrożone jeszcze maliny. Wyszło super, więc polecam metodę.
UsuńA co do fikcji - ja nie wiem, jak można moje opowiadania utożsamiać z literaturą faktu... Przecież to bajki bajkowe, tęczą kolorową malowane... :-)
Witam Babeczko...mnie tam się wszystko podoba a już "szalony seks" najbardziej;)
OdpowiedzUsuńHmm...też już pierwszą młodością nie grzeszę,newralgiczne 40-ści za pasem,za sobą niezbyt miły rozwód i jak to najczęściej bywa życie szare i długie jak papier toaletowy,niby mam gdzie spać co jeść ale czegoś jednak w zimne noce brakowało...
I wydawać by się różnym "anonimom" mogło,że taka babeczka po przejściach już niczego dobrego w życiu się spodziewać nie powinna a jednak...
Cichaczem znienacka jest...a jakże;) młodszy,z oczyma jak demon;) piękny,ciepły i najukochańszy bo MÓJ!!
Więc wierzcie kobitki bo są jeszcze tacy i da się pogodzić nowego faceta ze starym życiem,swoje dziecko z jego pragnieniami...wszystko się da.
I gdyby nie Twoje "demoniczno-wyuzdane" haha (co za tekst;) opowiadania nigdy bym w to nie uwierzyła, że i mnie ta gwiazdka z nieba swego ciepła doda...
Pożdrawiam i pisz...czekam na "Pewnego zimowego..." bo mnie demon w taki wieczór dopadł:))
Wzruszyłam się, przyznaję szczerze. Aż nie wiedziałam, co odpisać :-) a i czytałam z uśmiechem na ustach.
UsuńBez względu na narzekania, ja wierzę, że każdy może dostać drugą szansę. A takie komentarze oraz Wasza obecność na moim blogu, jeszcze mnie w tym utwierdzają.
PS. Kolejne demoniczno-wyuzdane opowiadanie wkrótce ;-)
A...I zapomniałam dodać że pierniczki w moim pełnym teraz miłości domu robią furorę...ten większy pożera je na śniadanie obiad kolację...więc trzeba nową partię upichcić;)
OdpowiedzUsuńI naprawiam błąd,ta kobitka w szarym toaletowym to ja haha...
Pewnie nie jedną... :-) Cieszę się, że wyszły takie jakie powinny i że smakują jak diabli :-)))
UsuńIstna burza... Aż 52 komentarze :-) Za opóźnienia w odpowiedzi na nie, przepraszam. Zaraz postaram się to nadrobić.
OdpowiedzUsuńNadrabiaj szybciutko;) czekamy...
UsuńJa to pazurki obgryzam haha,pierniczki nowe wyszły jak malinka i demon po łapach zbiera,bo nawet te dopiero co z pieca podkrada.
Babeczko,tak wracając do posta kilka pięter wyżej,ja też nie wierzyłam,a jednak.
Jest coś nad nami (lub ktoś) kto zrzuca ten czar i wiarę w człowieka...
Miłość to piękne uczucie,ale nikt nie daje nam jej za darmo i na darmo.
Trzeba pielęgnować i patrzeć i słuchać tej swojej drugiej połówki.
Przede wszystkim słuchać,kiedyś żar i namiętność wygasają,wiem coś o tym,a przyjaciel zostanie jeśli jest prawdziwy.
Piszę do Ciebie i łzy kapią na biurko,bo czasami nadal nie wierzę,że demon wcielony zaraz wejdzie,obejmie,szepnie coś do ucha...
Aż ciarki mi chodzą po plecach i dreszcz ogarnia,nie umiem tego nazwać po prostu brak słów.
Może każdy z nas ma tą drugą przeznaczoną połówkę gdzieś w świecie?
Nie ważny wiek, wiara, przekonania,to wszystko bzdury,jeśli trafi cię ten grom kochaj dziewczyno nie zważając na nic i nikogo.
Łapcie Babeczki szansę za rogi! Bo warto:)
Oj....warto!
Gdzieś Ty się zapodziała?
OdpowiedzUsuńOd tygodnia czekamy na dalszy ciąg,odezwijże się wreszcie:))
Przeczytałam...
OdpowiedzUsuńNic nie powiem...
Tylko się uśmiechne z politowaniem...
Obawiam się, że nie wykrzesam z siebie nawet drobiny współczucia...
Opowiadania jak zawsze cudowna + brawo za podejście:-) tak trzymaj :-D