Niby sprawdziłam tekst, ale boli mnie głowa, więc pisać jak zauważycie zgrzyty i niedociągnięcia. Dziś mało romantycznie, zdecydowanie na ostro ;-) Tak mi się wydaje...
link do części IV - klik
link do części IV - klik
Pomyłka (V)
Nigdy wcześniej nie miała okazji zasmakować towarzystwa takiego
mężczyzny. Był niczym ucieleśnienie najskrytszych marzeń – szarmancki,
czarujący, pełen bezgranicznego uwielbienia. Jego komplementy były subtelne i
pełne delikatnej zmysłowości, a oczy, które na nią spoglądały, niemal pieściły
każdy zakamarek ciała.
Na początku była jednak odrobinę spięta. Złożyła się na to zarówno
wrodzona nieśmiałość, jak i skrępowanie z powodu tak intensywnej adoracji.
Rozluźniła się dopiero przy deserze i po kilku lampkach szampana.
– I jak? Żałujesz, że się ze mną umówiłaś? – Dłoń Eryka delikatnie
dotknęła smukłego nadgarstka Anny.
– Nie. Jest cudownie – odpowiedziała zgodnie z prawdą.
Roześmiał się, a w jego spojrzeniu pojawiło się coś mrocznego, coś co
zdecydowanie nie pasowało do dzisiejszego wieczoru. Było niczym rysa na szkle i
Ania miała niejasne przeczucie, że był to zaledwie początek. Dominik miał sporo
racji, ostrzegając ją przed swoim ojcem.
– Jeszcze szampana?
– Będę całkiem pijana – roześmiała się perliście, sprawiając, że
mężczyzna siedzący naprzeciwko spiął się nieoczekiwanie, a w niebieskich oczach
ukazało się powoli narastające pożądanie. Dziewczyna nie mogła wiedzieć, że
członek w jego spodniach nieznacznie stwardniał, a myśli stały się zdecydowanie
mniej grzeczne, gdy wpatrywał się w koralowe usta i głęboki dekolt sukienki.
– Dwa toasty i odwiozę cię do domu.
– Dwa toasty i wyląduję pod stołem.
– Odwiozę do domu i zaniosę do łóżka.
Roześmiała się, biorąc to za żart. Ale intensywność jego spojrzenia i
niemal hipnotyzujący podziw, sprawiły, że umilkła.
– Nie żartowałeś, prawda?
– Nie.
– Eryku, obiecałeś mi, że to będzie tylko kolacja.
– Owszem. Ale nie mówiłem, co będzie później.
Przygryzła wargi i zmieszana odwróciła wzrok.
– Nie kusi cię, by sprawdzić?
– Popełniłam już w życiu tyle błędów, nie chcę kolejnego.
– Nazywasz mnie pomyłką?
– Nie, nie – zaprzeczyła szybko, widząc nagły błysk wściekłości w
jego oczach. – Chodzi o to, że źle bym się z tym czuła.
– Anno – ujął jej dłonie i ścisnął z taką siłą, że mimowolnie się
skrzywiła. – Pragnę cię tak bardzo, że gdybyś mi pozwoliła, zrobiłbym to tu i
teraz!
Zarumieniła się gwałtownie.
– Nie podoba mi się ta rozmowa.
– Ile chcesz czekać, by zadośćuczynić konwenansom? Dwa, trzy
spotkania? Co to zmieni?
– Eryku, proszę! – wyrwała się z jego uścisku. Drżącą ręką ujęła
kieliszek z szampanem i duszkiem wypiła całą zawartość.
Dwa pragnienia walczyły w duszy Anny. Pierwszym była chęć ucieczki.
Drugim, ciekawość, pulsująca w rytm bicia serca, chęć przekonania się co
naprawdę kryło się za ostrzeżeniami Dominika.
Ale nie po pierwszym spotkaniu, postanowiła nagle.
A on nagle się roześmiał.
– Mam nadzieję, że będę mógł choć po dżentelmeńsku odwieź cię do domu?
Skinęła głową i nieśmiało odwzajemniła ten uśmiech.
– Nie chciałabym, abyś się na mnie złościł.
– Nie będę kwiatuszku, nie będę. Ale musisz umówić się ze mną na następne
spotkanie.
Zaskakiwało tak pieszczotliwe słowo w jego ustach. Brzmiało jednak, jakby
odrobinę szyderczo. Nagle zapragnęła natychmiast wrócić do domu, by móc się nad
tym wszystkim zastanowić.
Oczy Eryka pociemniały. Nie zamierzał tak szybko rezygnować ze swoich
planów na dziś wieczór. Ale uśmiechnął się szeroko i wzniósł kolejny toast.
***
Kiedy otwarła oczy, przez bardzo długą chwilę nie mogła zrozumieć, co się
stało. Doskonale pamiętała kolację w eleganckiej restauracji, to, jak w
znakomitym humorze wsiadła do eleganckiego, sportowego wozu. A potem nic!
Czarna dziura, aż do teraz.
– Bałem się, że prześpisz całą noc Anno.
Usiadła, cichutko stękając. Znajdowała się w ogromnym pokoju, w połowie
urządzonym jak salon, w połowie jak sypialnia. Nie znała tego miejsca. Ściany
pomieszczenia stanowiły drewniane bale; miało niski sufit i dwa niewielkie okienka.
Naprzeciwko ogromnego kominka, w którym teraz wesoło buzował ogień, stała duża
kanapa, za nią ogromne łoże z baldachimem, a po bokach dwa fotele.
Właśnie na jednym z nich teraz siedziała.
Eryk wynurzył się z ciemnego narożnika, z dwoma kieliszkami i butelką
szampana w dłoni.
– Zwariowałeś – powiedziała, oblizując spierzchnięte wargi.
– Nie. Pomogłem ci tylko podjąć decyzję.
– Jak? Ogłuszając mnie i wywożąc nie wiadomo gdzie?
– To nasza chatka nad jeziorem. Całkowite pustkowie, dookoła lasy i
ani żywej duszy. Bądź grzeczna Aniu, to nie stanie ci się krzywda.
Ogłuszył ją tymi słowami. Pojawił się strach, niczym zimne zwierzątko
pełznący wzdłuż tyłu jej pleców. I podniecenie, na samą myśl, co może z nią
zrobić.
– Ale w domu…
– Jesteś dorosłą kobietą, która wysłała wiadomość, że wróci nad ranem.
Przynajmniej nie zamierzał jej zabić i zakopać gdzieś w lesie. To
doprawdy pocieszające. Nad strachem zaczęły przeważać całkiem inne uczucia.
W milczeniu przyjęła od niego kieliszek i wszystko wypiła.
– Gdybyś mógł zrobić mi herbaty, byłabym wdzięczna.
Eryk roześmiał się. Migoczące cienie nadały jego twarzy lekko demoniczny
wyraz, kolor oczu z czystego błękitu zmienił się w niezgłębioną czerń.
– Tam jest łazienka – gestem wskazał na jedne z drzwi. – Idź, odśwież
się, ja uszykuję małą przekąskę. Spałaś trzy godziny, możesz być głodna.
Zamknęła za sobą masywne drzwi i z powątpiewaniem spojrzała na odbicie w
lustrze. Po wytwornej fryzurze nie zostało nawet wspomnienie, włosy opadały w
nieładzie na półnagie ramiona. Ale oczy miała błyszczące i pełne pragnień, o
których wcześniej bała się nawet pomyśleć, zarumienione policzki i nabrzmiałe
wargi. W dodatku pod cienkim materiałem sukienki i stanika, wyraźnie odcinały
się sterczące, twarde niczym kamień sutki.
Anna odetchnęła i przepłukała usta wodą.
Boże! Tak bez sprzeciwu, bez najmniejszego protestu! I marzyła o tym, by
kochać się z praktycznie nieznanym jej mężczyzną. W dodatku nieźle szurniętym.
A jednak na samą myśl o tym czuła, jak podniecenie niemal ścina ją z nóg,
jak wilgoć napływa pomiędzy kurczowo zaciśnięte uda.
Kiedy ponownie usiadła na fotelu, Eryk zajął miejsce naprzeciwko.
Pomiędzy nimi znajdował się niski, okrągły stolik, na którym stał talerz z
kanapkami i dwa kubki z parującą herbatą.
– Nie patrz z takim przerażeniem Aniu. Nic tam nie dosypałem. Sądzę,
że nie muszę – dodał rozbawiony.
– Która godzina?
– Nie wiem. Pierwsza lub druga w nocy.
Nie mogli odjechać zbyt daleko od miasta. Z restauracji wyszli po
dwudziestej drugiej, spała około trzech godzin. Jednak po opustoszałych
drogach, w dodatku takim autem, można jechać wyjątkowo szybko.
Eryk obserwował ją w milczeniu. Widział strach, który tak bardzo go
podniecał. A także to, że podobała jej się ta cała sytuacja.
Z ledwością powstrzymał się, by od razu nie zacząć tego, na co czekał już
tyle godzin. Tyle dni. Chciał jednak, by dziewczyna poczuła się odrobinę
pewniej.
Czuł jak spodnie wybrzuszają się pod wpływem wspaniałej erekcji. Jeszcze
tylko moment, kilka minut zaledwie…
Ania zsunęła z nóg niewygodne pantofle na wysokim obcasie. Czuła się
odrobinę lepiej, sącząc powoli aromatyczny napój. Jedyne źródło oświetlenia,
stanowił coraz bardziej dogasający ogień. Ale Eryk nie poruszył się, by dorzucić
choć jedno polano. Może odpowiadała mu ta mroczna poświata?
– Chodź tu do mnie – powiedział miękko, nieoczekiwanie przerywając
ciszę.
Zawahała się tylko przez moment. To wystarczyło, by zerwał się ze swego
miejsca i na nią rzucił. Potrącił przy tym stolik i brzdęk tłuczonych naczyń zmieszał
się z okrzykiem dziewczyny.
Bez problemu rzucił ją na łóżko, potem jednym, szybkim ruchem zerwał sukienkę.
Pozostała tylko w samej bieliźnie, ogromnymi, przerażonymi oczyma wpatrując się
w górującą nad nią sylwetkę. Leżała na plecach, z trudem łapiąc oddech i
wpatrując się w ciemne, pełne szaleństwa oczy mężczyzny.
Ale on wcale nie zamierzał robić tego tak szybko. Bardzo powoli przesunął
dłonią po płaskim brzuchu, dotarł do sterczących piersi. Pochylił się i odsuwając
koronkowy materiał staniczka, zaczął się nimi bawić.
Leżała, przerażona zarówno jego postępowaniem jak i własnymi uczuciami.
Spojrzał w zielone oczy, jakby chciał w nich wyczytać niewypowiedziane
pragnienia lub też samemu przekazać swoje własne. Uśmiechnął się, lecz nie był
to przyjemny uśmiech. Miał w sobie więcej niż znamiona okrucieństwa.
Satysfakcję z przewagi nad bezbronną kobietą, w bezruchu leżącą na łożu,
przyciśniętą do niego ciężkim ciałem mężczyzny.
Jedną pierś otoczył dłonią, ścisnął ją i pociągnął. Potem opuścił głowę i
dość nieoczekiwanie przygryzł sutek zębami. Wystarczająco mocno, by krzyknęła z
bólu. Nie przerwał, tylko zrobił to jeszcze mocniej.
– Przestań! – jęknęła.
– Krzycz! – wychrypiał, łapiąc ją drugą ręką za szyję.
– Eryku, błagam!
Ścisnął mocniej, aż zabrakło jej tchu.
– Eryku!... – zabrzmiało jak szept.
Przymknął oczy, pomrukując z zadowolenia, jakby te prośby o litość budziły
w nim większe podniecenie.
Później nieoczekiwanie ją puścił. Odetchnęła, ze strachem chwytając się
za gardło. Jak zahipnotyzowana wpatrywała się w rozbierającego się mężczyznę. Odzyskała
zdolność ruchu dopiero gdy stanął nad nią całkiem nagi, z ogromnym członkiem we
wspaniałej erekcji. Tylko, że wtedy było już za późno.
Usiadł na niej okrakiem, tak, że jej głowa znalazła się pomiędzy jego
muskularnymi udami. Penisem pogładził po policzku, powiódł po uchylonych
wargach, uśmiechnął się widząc panikę w zielonych oczach.
A potem jednym, szybkim pchnięciem wszedł w uchylone usta. Jęknęła i
zaczęła się szamotać, ale pozycja, w której się znalazła, nie dawała żadnej
możliwości sprzeciwu. Znów pojawił się strach, silniejszy niż podniecenie.
Ponownie się szarpnęła, ale Eryk doskonale wyczuł budzącą się w niej wolę walki
i przyspieszył. Wkładał i wyjmował swojego członka, mocniej i do samego końca.
Jedną ręką zebrał włosy dziewczyny, nie pozwalając jej na niekontrolowane szarpnięcia.
Krztusiła się i dusiła, patrząc na niego błagalnie. Z oczu leciały łzy,
rozmazując makijaż. Ale nie robiło to nim jakiegokolwiek wrażenia.
Wręcz przeciwnie – wyglądało na to, że dodatkowo go nakręca.
Odchylił głowę i zaczął uderzać coraz mocniej, z coraz większą
wściekłością. Odchylił głowę do tyłu, głośno dysząc.
Choć z ledwością łapała oddech, to widziała jak bardzo był podniecony. I
pomimo sytuacji w jakiej się znalazła, poniżenia, niemal gwałtu, jej strach
powoli znikał. Za to pojawiła się ekscytacja i przyjemność czerpania
satysfakcji z sytuacji w jakiej się znalazła.
Spojrzał w dół i uśmiechnął się ze zrozumieniem, widząc wyraz oczu
dziewczyny.
– Podoba ci się kwiatuszku, prawda? A to dopiero początek…
Skrzywił usta w grymasie okrucieństwa i pchnął z taką siłą, że gdyby
mogła, to zawyłaby z bólu. Przez chwilę trwał w tej pozycji, sycąc oczy
widokiem przerażenia zmieszanego z podnieceniem, a potem wykonał kilka szybkich
ruchów i nagle skończył, tryskając gorącym strumieniem w jej gardło.
Jego długi krzyk, zagłuszył cichy jęk dziewczyny. Choć widział, że
krztusiła się i ponownie rozpłakała, nie
zważał na nic. Ze spokojem, ciężko dysząc, zaczekał, aż połknie całe nasienie.
Dopiero po tym powoli się wycofał.
Położył się tuż obok i delikatnie pogładził jej piersi, musnął policzek,
wpatrywał w zaczerwienione i opuchnięte wargi. Rozmazany makijaż nadawał twarzy
Anny trochę niesamowity wygląd, ale jemu to nie przeszkadzało. Sięgnął po
paczkę z chusteczkami, stojącą na stoliku nocnym tuż obok i starannie ścierał
te smugi.
Powoli oddech dziewczyny wyrównywał się.
Za to w zielonych oczach pojawiło się coś innego.
Ale dopiero kiedy Eryk wstał, z zamiarem ubrania się, również i ona się
poderwała.
Stanęła na łóżku, tak, że jej oczy znalazły się na wysokości jego.
Palcami wczepiła się w muskularne barki i zadała bezczelne pytanie.
– A ja? Też chcę…
Uśmiechnął się wrednie, z satysfakcją. Potem uderzył ją w twarz wierzchem
dłoni.
Z powrotem upadła na miękki materac, zakrywając się ramionami, w oczekiwaniu
na kolejne razy. Nie rozumiała dlaczego ją uderzył.
– Liczyłem, że o to poprosisz kwiatuszku – szepnął do zgrabnego
uszka. Przekręcił dziewczynę twarzą do materaca i chwyciwszy za biodra, uniósł
pupę w górę. – Choć zrobiłaś to w nieodpowiedni sposób.
Kiedy poczuła jego język, sprawnie buszujący w mokrej z podniecenia
szparce, mimowolnie krzyknęła i szarpnęła się. Została za to ukarana
silnym uderzeniem w pośladek.
Robił z nią to co chciał, a ona, choć czuła sprzeciw, to nie była w
stanie zdobyć się na protest. Te dziwaczne przemieszanie tak dwóch skrajnie
różnych doznań, doprowadziło ją do szału. Prężyła się i jęczała pod wpływem
pieszczot Eryka, a jednocześnie czuła do siebie obrzydzenie. Po co prosiła o
jeszcze? Dlaczego nie zabrała swoich rzeczy i nie uciekła?
– Tak cudownie pachniesz – wymruczał, przygryzając płatek jej ucha.
Jednocześnie ocierał się o nabrzmiałą cipkę swym członkiem. Przelotnie zdziwiło
ją, że tak szybko odzyskał twardość. A później nie było już czasu na zbędne
myśli…
Wszedł w nią bez uprzedzenia, silnym, energicznym ruchem. Była tak
podniecona, że zareagowała z gardłowym pomrukiem zadowolenia.
Przez chwilę trwał w bezruchu, przytulony do jej pleców, ugniatając nabrzmiałe
piersi. Potem nagle wyprostował się i zaczął szybko się poruszać. To były
głębokie, brutalne pchnięcia. Za każdym razem, gdy zanurzał się, aż po sam
koniec, krzyczała, zaciskając dłonie na pościeli. Zebrał rozpuszczone włosy
dziewczyny i szarpnął do tyłu.
Potem z satysfakcją malującą się na twarzy, zaczął ją posuwać, mocno i
bez litości, coraz bardziej odchylając jej głowę do tyłu.
W zasadzie obmyślił sobie całkiem inny scenariusz, ale i to było niezłe.
– Trzeba powolutku cię oswoić – powiedział cicho, jakby w zamyśleniu.
Na chwilę przerwał, z członkiem głęboko zanurzonym w jej wnętrzu, ale Anna była
na granicy wytrzymałości. Poruszyła biodrami, całą sobą błagając o więcej.
Puścił jej włosy. Dłonie ścisnęły wypięte pośladki. A potem rozpoczął
dziką jazdę bez trzymanki. Uderzał z taką siłą, że z oczu dziewczyny na powrót
popłynęły łzy. Krzyczała coraz głośniej, w takt każdego ruchu mężczyzny, aż jej
wrzaski zalały się w jeden nieustający skowyt. Rżnął ją bez opamiętania, niemal
jak zwierzę, pragnące zaspokoić pierwotny instynkt.
Ich ciała spływały potem, ciężkie piersi Anny ocierały się o twardy
materac, dłonie konwulsyjnie zaciskały się i rozluźniały.
Nadchodził orgazm jakiego jeszcze nigdy w życiu nie przeżyła. W
kulminacyjnym momencie, gdy Eryk wytrysnął w jej wnętrzu, uderzył ogromną falą,
rozszedł się po całym ciele. On szczytował równocześnie z nią, z taka siłą
zaciskając dłonie na wypiętych pośladkach, że ślady po tym uścisku miały pozostać
jeszcze przed długie tygodnie.
Przydusił ją ciężarem swego ciała. Ciężko dyszał, wtulając twarz w
spoconą szyję, w rozczochrane włosy.
Poczuła straszliwe wyczerpanie. Nie miała siły na nic, a zmęczenie okazało
się tak wielkie, że zamknęła oczy i odpłynęła. Z leżącym na niej Erykiem, z
bezwładnie rozrzuconymi ramionami i wciąż twardym członkiem w swoim wnętrzu.
– To zaledwie rozgrzewka Aniu…
I to było ostatnie co zapamiętała.
link do części VI - klik
Brak komentarzy?
OdpowiedzUsuńnikt się chyba nie spodziewał posta w dzień, wszyscy czekają na "nocne markowanie" :)
Jeśli chodzi o tekst.
Przyzaję się. Pomyślałam o "Greju".
Jednak oznajmiam, że gdyby "Pomyłka" została wydana w tym stylu, z przyjemnością spaliłabym pożal się Boże "Greja" w kominku. Kartka po kartce.
Zaschło mi w ustach(może dlatego, że otwierałam je z niedowierzania:) jesteś wielka. Będę to powtarzać zawsze, wszędzie i wszystkim.
Pozdrawiam,
LIA.
Pewnie nikt :))) A tu psikus! Drugi będzie tradycyjnie po północy, a później troszkę wrzucę na luz i odezwę się w poniedziałek lub wtorek.
UsuńSama nie wiem... Przeczytać tego Greya czy na razie dać sobie spokój? Boję się, by nie wpłynęło to w jakiś sposób na to, co aktualnie piszę. Wtedy już się nie wyłgam z naśladownictwa ;)))
"Grej" to bajka... tak jakby pisała go mała dziewczynka, która marzy o księciu z bajki bo jeszcze nie zetknęła się ze światem.
UsuńJak dla mnie za dużo w tym fantastyki, to wszystko jest zbyt idealne.
MacBooki, blackberry jeśli dobrze pamiętam... sportowe audi na urodziny i główna bohaterka w dwóch kitkach, która strasznie mnie irytowała. Dodatkowo sceny "erotyczne", które po pierwszej cześci zaczęłam zwyczajnie omijać. Dostałam od koleżanki, sama bym raczej nie kupiła, chociaż korciło. Trochę wciągneło wiadomo, jednak te wszystkie "Dojdź dla mnie"... nie moja bajka. Na pewno nie przeczytam drugi raz bo trzecia część już mnie męczyła. No i to jak on się szybko i łatwo dla niej zmienił i otworzył - żyganie tęczą, za przeproszeniem.
Czekam więc do północy i już nie mogę się doczekać!
Pozdrawiam,
LIA.
"Dojdź dla mnie"? Moja chyba też nie...
UsuńZ tą zmianą "złego chłopca" w "szlachetnego ukochanego" zawsze jest problem. Przynajmniej ja zawsze się boję, że przesłodzę i jak najdłużej staram się nie ostrzyć mu rogów;)
Ludzie potrafią się zmienić. Ale nie od pierwszego kopa.
"Grej" jak dla mnie jest smutny. Maxymalnie wyidelizowany książe na białym rumaku.
UsuńCzłowiek przez całe swoje życie nie znał innego seksu poza tym ostrym a dla niej nagle postanowił to porzucić i uprawiać sex zwyczajny, który nazwał "waniliowym".
Kobieta, 21 letnia, dziewica, ktora nigdy nie goliła miejsc intymnych... ona mu obcinała włosy a on ją golił między nogami.
I ta właśnie oto główna bohaterka irytuje mnie maxymalnie. Z dnia na dzień porzuciła swoje życie żeby przeprowadzić się do jego oczywiscie mega luksusowego apartamentu. Jak dla mnie zero charakteru, który tak uwielbiam u Twoich bohaterek. Takie popychadełko, które odzywa się kiedy nie powinno a kiedy powinno zrobić awanturę to siedzi cicho.
Im więcej czasu mija od przeczytania przezemnie tej książki tym bardziej tego żałuję i tym bardziej mi smutno i tym bardziej wspołczuję autorce bo jeśli takie coś łazi jej po głowie to musi być raczej nieszczęśliwa w małżeństwie. Zbyt to nierealne.
Pozatym mam wrażenie, że cała ksiażka to jedna wielka reklama firmy Apple, Audi, Converse i jeszcze kilku innych.
Kurcze, ale się wyżaliłam;D Ale musiałam bo nie rozumiem totalnie zachwytu nad tą trylogią...
Pozdrawiam,
LIA.
Każda z nas marzy o księciu na białym koniu i to w dodatku z zamkiem, który ma dwieście sypialni i cały zastęp służby :))))))))))
UsuńAle będę szczera - to ma być dodatek do faceta, a nie na odwrót. Umiejscowiony gdzieś tam w tle, nawet nie na drugim, ale i na trzecim planie.
Ja myślę, że to nie tyle reklama poszczególnych firm, co po prostu autorka posłużyła się pojęciami dóbr "pożądanych przez masy". Sama pomyśl jaka różnica - 1) podarował jej auto, które było cudownym prezentem lub 2) podarował jej najnowsze, wypasione audi, z tysiącem bajerów (tu podajemy markę, kolor, cenę i przynajmniej kilka z tych bajerów), niespotykane na drogach, świadczące o luksusie, itd... Mogli jeszcze dodać obrazki tych wszystkich prezentów - a tak czytający muszą szukać w google grafika ;-)
Hi, hi... Chyba w wolnym czasie zabiorę się za tego Greya, choć przy Zmierzchu poddałam się po trzydziestu stronach... A filmu nie obejrzałam, bo na sam widok imć Edwarda zęby same mi zgrzytały :/=/
Jak każde Twoje opowiadanie te również jest perełką w Twojej twórczości , można pokusić się o twierdzenie że to prawdziwy diament, bardzo mi się podoba ,jest pełne ekscytacji i erotyzmu ,ale nie wulgarnego pornosa lecz erotyzmu jaki skrywa każda kobieta w swojej fantazji ukrywanej w głębi jestestwa :-) nie wiem czy dobrze sformułowałam myśli odpowiednimi wyrazami nie mam co się mierzyć z osobami wypowiadającymi się tu i na pokątnych w komentarzach , ale to moje odczucia po przeczytaniu tego skrawka całosci, cóz mam nadzieje ze mnie zrozumie każda kobieta jaka przeczyta Twój tekst Babeczko.Zaglądam na Twój blog codziennie i czytam z chciwością kazdy tekst jaki zamieszczasz ,jesteś naprawdę bardzo utalentowana, mało kto Ci dorownuje lekkością pióra, formą tekstu i trafnością uczuć jakie przelewasz na papier( pisze papier, bo brak mi słów z wrażenia ;-)...)cóż dziekuje za Twoją twórczość . Pozdrawiam Anna :-)))
OdpowiedzUsuńHejka ,hmmmm dziwna sprawa dałam komentarz do tego opowiadania i zonk ,nie ma go.... dziwne naprawdę dziwne bo zrobiłam wszystko jak zalecane jest ;-) a komentarza nie ma ;-(((( hmmmm szkoda .... mimo to pozdrawiam Babeczkę i wszystkich jej fanów i fanki buzka kochani Anna
OdpowiedzUsuńBlogger ma czasem dziwne opóźnienia :)
UsuńJa również pozdrawiam :))))))))
Uwielbiam, po prostu uwielbiam Cię Babeczko! :D No dosłownie wszystko, WSZYSTKO co wychodzi od Ciebie jest mega. Zastanawiam się, skąd czerpiesz pomysły na takie opowiadania. Majstersztyk. Klasa sama w sobie. Kupię wszystko co wydasz. Życzę Ci ciągłej weny i zapału do pisania, bo robisz to wspaniale.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Wierna Czytelniczka :)
Zobaczymy, kto zechce mnie wydać? ;D
UsuńPozdrawiam, wciąż cieplutko, bo pogoda dopisuje :)))))))))
Jestem trochę przerażona tym opowiadaniem ja tam wolę zdecydowanych ale też i delikatnych mężczyzn:) natomiast Eryk najadł się Viagry i teraz odstawiania cyrki:) vet
OdpowiedzUsuńHa, ha! Dobre!
UsuńTeż się musiałam przełamać, ale potrzebowałam troszkę urozmaicenia, więc musicie mi wybaczyć ;-)
Tak fragment w tej części Pomyłki zaskakuje ,,ostrą jazdą ,, ale powiem szczerze jest to jazda w najlepszym gatunku, żadnych wulgaryzmów o co to, to nie :-) czytam z zapartym tchem każde Twoje opowiadanie Babeczko , jestem pod ogromnym wrażeniem Twojej twórczości. Jesteś jak Diament i Aksamit w jednym ostre krawędzie otulone miękkością aksamitu ,słowa lekko i mocno zarazem porażają barwą i nasyceniem że sie tak wyrażę, cud Tworzenia . Nie jesteś niesamowita, Twoja wyobraźnia jest przepiękna i to co przelewasz tu na tym blogu po prostu daje nam wszystkim niesamowite wrażenia, przenosi nas w świat o jakim można po marzyc.Wszystkie wpisy czytelników dają dowód na te słowa, nie owijając w bawełnę jesteś Pisarka Babeczko prawdziwą choć nieodkrytą jeszcze Pisarką .Szacunek wielki dla Ciebie i twórz dalej ,twórz bo masz dla kogo. Pozdrawiam Cie serdecznie Anna ;-)
UsuńBardzo przepraszam....
UsuńChciałam napisać Jesteś niesamowita , bez tego <>
Chochlik złośliwiec się mi w słowa wkradł.Przepraszam najmocniej ;-)
Pozdrowionka Anna
Naprawdę ucieszyłaś mnie tym "diament i aksamit", bo właśnie tak efekt starałam się osiągnąć.
UsuńZa chochlika nie przepraszaj, zdarza się ;-)
Pozdrawiam
"Usiadł na niej okrakiem, tak, że jej głowa znalazła się pomiędzy jego muskularnymi udami. Penisem pogładził po policzku, powiódł po uchylonych wargach, uśmiechnął się widząc panikę w zielonych oczach." - wydaje mi się, że ten fragment gdzieś czytałam. \może w jakiś zapowiedziach u Ciebie? Mam jakieś deja vu;) Z niecierpliwością czekam na kolejną Historię:)
OdpowiedzUsuńS.
Deja vu, pojawia się wtedy kiedy jedna półkula mózgowa momentami przyjmuje i przetwarza informacje szybciej niż druga...
UsuńNiemożliwe, bo tekst jest świeżutki, nie ma nawet miesiąca. Ale w końcu ja również czytam i coś tam mogło w mojej mózgownicy zostać po obcej lekturze, co nieświadomie wykorzystałam we własnym tekście.
UsuńNo dobrze, będzie trochę prywatnie. Powiedzmy, że pomysł akurat na to, wziął się z moich własnych wspomnień. Choć panika była akurat ostatnią rzeczą, jaką mogłam wtedy czuć ;-)
I też mam zielone oczy :D
Bardzo się podoba, cóż mogę dodać wątek z ojcem mnie osobiście się bardziej podoba ;) więc czekam na więcej :p
OdpowiedzUsuńNajzabawniejsze, że w pierwszej wersji jest tylko Dominik, padający u stóp swej wybranki z bukietem kwiatów...
UsuńTrochę mnie zniesmaczyło te sto procent cukru w cukrze i postanowiłam zaszaleć. Efekty mych szaleństw można przeczytać :D
I bardzo dobrze świat nigdy nie jest aż taki cukierkowy ;) poza tym fajnie, że coś innego, pozdrawiam bardzo zaczytana jestem w twoich opowiadaniach ;) ale najbardziej chyba właśnie to, "historia pewnego nieporozumienia" i z niecierpliwością czekam jak się rozwinie "nikomu ani słowa" ;)
UsuńBabeczko kiedy wstawisz dalsze części pomyłki???
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam Greya.
OdpowiedzUsuń...
I wiem, że to jedna z niezliczonych książek do których nie powrócę. Przynajmniej dobrowolnie :-).
Wyslawionego Crossa też zostawię bez komentarza.
I pozostaje mi tylko podziękować za to, że piszesz to, co piszesz.
Ja nie czytałam specjalnie. Przynajmniej z czystym sumieniem będę mogła zaprzeczyć, jak ktoś mnie do niego porówna. Czy uwierzy? To już jego sprawa...
Usuń