poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Historia pewnego nieporozumienia (III)

Znów się plażuję, tym razem w Gąskach. Trochę to uciążliwe, jechać na cztery dni do Pobierowa, wrócić do Poznania, a potem znów nad morze na kilka dni, ale co zrobić?
Dla was zostawiłam część trzecią najnowszego opowiadania.
Historia pewnego nieporozumienia (III)


Piotrek, kucharz, z którym pracowałam od dwóch lat i którego osobiście zatrudniałam w Fidello, o mało się nie udławił z wrażenia, gdy tylko pojawiłam się w kuchni Gabriela.
– Ida? To ty?!
– Ano ja – powiedziałam radośnie.
– Matko! Ależ ty wyglądasz! Szef dostanie szału!
Spojrzałam z zadowoleniem w dół, na sukienkę, którą kupiłam po godzinach intensywnych poszukiwań. Powiedzieć, że była nieprzyzwoita, to zbyt mało. Miała obcisły czarny gorset, idealnie uwypuklający biust, a spódniczkę tak krótką, że w zasadzie można było powiedzieć o jej braku. Do tego seksowne pończoszki, czarne szpilki, odpowiednio ułożona fryzura i wyrazisty makijaż.
Sama na sobie zrobiłam wrażenie, gdy przejrzałam się po raz pierwszy w lustrze. Maja, moja najlepsza koleżanka z liceum, obecnie prowadząca niewielki salon kosmetyczny, pomogła mi w pracy nad twarzą. Fryzjer wzorowo wywiązał się ze swojego zadania i na głowie miałam istny majstersztyk; był to potężny zwał, lśniących rudych pukli, w zamierzonym nieładzie opadający na plecy.
Wyciągnęłam z torebki mikro fartuszek i założyłam go. Piotrek nadal tkwił w bezruchu.
– Coś się przypala – wskazałam podbródkiem na podskakujące garnki.
Ta uwaga błyskawicznie go ocuciła. Ruszył na ratunek wytwornej kolacji i dopiero po chwili odetchnął, ponownie wlepiając we mnie wzrok.
– No co? – spytałam z wyrzutem, jednocześnie sprawdzając w lusterku stan makijażu. Był idealny, ale mimo to, lekko przypudrowałam nosek.
– On naprawdę dostanie szału. A ja nie wiem, jak mam pracować.
– Po wszystkim, pożyczę ten strój twojej narzeczonej.
– Mogłabyś? – spytał zachłannie, powracając do mieszania w garnkach.
– Pewnie, że tak. A teraz mnie nie denerwuj, bo jeszcze wyłożę się przy serwowaniu do stołu.
Pokręcił głową, a potem się roześmiał.
– Tam jest masa ludzi, wyglądających na bardzo ważnych.
– Gabriel powiedział, że nie mam zakładać dżinsów. O detalach nie wspomniał.
– O ciuchach z sex shopu też pewnie nie pomyślał.
– Skąd wiesz?
– Nie wmówisz nikomu, że takie kiecki sprzedają w zwykłych sklepach?
– Nie truj. Co na początek?
– A właśnie. Szef kazał ci powiedzieć, że masz zacząć od szampana, a przeprosiny będą później. Nie bardzo zrozumiałem…
– Nie musisz, ja wiem o co chodzi. Gdzie ten szampan?
– W lodówce. Tu, na tacy stoją kieliszki. Otworzę ci, a ty nalej i ruszaj, bo miałaś być na salonach jakiś kwadrans temu.
– Nie umrą z pragnienia – odparłam beztrosko.
Serce biło mi jak szalone, gdy wychodziłam z kuchni. I słusznie, bo na mój widok umilkły wszelkie rozmowy, a potem poczułam na sobie wzrok trzynastu par oczu. W dziewięciu męskich wyczytałam wyraźny zachwyt, w trzech damskich zawiść. W oczach Gabriela dojrzałam tylko furię.
Może jednak przesadziłam z tym strojem?
– Za dziesięć minut podamy do stołu – oznajmiłam lekko drżącym głosem, spuszczając zakłopotany wzrok. Dygnęłam i uciekłam do kuchni.
– Jak było? – spytał szalenie zaciekawiony Piotrek.
– Chyba przegięłam – jęknęłam, opierając się o drzwi lodówki.
– Zdrowo przegięłaś – usłyszałam za sobą wściekły glos Gabriela. – Pozwól ze mną na chwilę do biblioteki.
Bez sprzeciwu, posłusznie podreptałam za nim w głąb domu.
Z hukiem zatrzasnął drzwi i gwałtownie chwycił mnie za ramiona.
– Czy tobie już do reszty, kompletnie odbiło?! – wysyczał, energicznie mną potrząsając. – Co to niby ma być? Myślisz, że to jest zabawne? Że to doskonały żart, kolejny, który puszczę płazem?
– Nieee – wyjąkałam odrobinę przerażona.
Puścił mnie tak gwałtownie, że o mało nie upadłam.
– Policzmy się po przyjęciu.
I wyszedł.
Zagryzłam wargi i pomyślałam buntowniczo, że nie czas teraz, by się poddać. Uniosłam hardo podbródek i wróciłam do kuchni.
Co prawda rozmowy przy stole nie umilkły, ale wyraźnie dawało się zauważyć pewne rozkojarzenie ucztujących. Konwersacja stała się mdła i mało dynamiczna. Założę się, ze pod stołem. niejeden z panów miał znaczne wybrzuszenie w spodniach. Trochę mnie to speszyło, bo nie zależało mi na cudzym zachwycie. Chodziło tylko o Gabriela, który siedział z pochmurną miną i nienawistnie mierzył mnie wzrokiem.
Odetchnęłam dopiero, gdy zamknęły się drzwi za ostatnim gościem i Piotrkiem, który na pożegnanie, rzucił mi współczujące spojrzenie.
Super. To doprawdy mnie pocieszyło. Przez chwilę, miałam ochotę uciec, ale co to by dało?
Zdjęłam fartuszek i z bijącym sercem oraz całkiem miękkimi kolanami udałam się do salonu. Gabriel siedział wygodnie rozpostarty w fotelu, trzymając w ręku flaszkę szampana.
– Rozbieraj się – rzucił oschłym tonem.
– Co?!
– Chcesz robić za dziwkę? Zgoda. Płacę pięć stów od godziny. Przynajmniej prędzej spłacisz dług. Niektórzy z moich gość, także chcieliby skorzystać z twoich usług.
– Pocałuj mnie w dupę – powiedziałam dosadnie, krzyżując ramiona.
– Ach tak? – Zmrużył oczy i uśmiechnął się lubieżnie. Doprawdy, trudno było zinterpretować to inaczej.
Po czym zerwał się z fotela i dopadłszy mnie, odwrócił plecami i przycisnął do gładkiego blatu stołu. Jęknęłam, bo jego silny uchwyt naprawdę bolał.
– Puszczaj!
– O, nie!
Do dziś nie wiem jak on to zrobił. Zawsze traktowałam go jak kalekę, w końcu dość mocno utykał na jedną nogę. Tymczasem przyszpilił mnie do stołu, z pupą wypiętą w górze, i trzymając za ramiona, wtulił twarz w prawie całkiem nagie pośladki.
– Wariat! Puszczaj, bo…
– Nie mam mowy. – Zębami chwycił cienki paseczek stringów i mocnym szarpnięciem, rozerwał go.
– Gabrielu, puść mnie – powiedziałam błagalnie, usiłując wywinąć się z jego uścisku.
– Uhm – wymruczał cicho, a potem poczułam jak czubkiem języka pieści tę drugą dziurkę. Aż zachłysnęłam się z wrażenia. On chyba nie zamierza?...
Jakby wyczuwając mój strach, podniósł się i niemal położył na mnie. Tym razem, poczułam na swych pośladkach, twardy, naprężony członek.
– Moja mała kurewka – wyszeptał kpiąco do mego ucha. – Zapracujesz na te swoje pięć stówek…
– Gnojek – ponownie się szarpnęłam, wywołując u niego wybuch śmiechu.
– Gratis dorzucę tę butelkę wina, o którą się założyliśmy. – Jego dłoń brutalnie ścisnęła mój pośladek, po czym rozluźnił ten uchwyt i siłą wsunął ją pomiędzy kurczowo zaciśnięte uda.
– Gabrielu, to już nie jest zabawne! Puść mnie!
Więcej nie zdołałam powiedzieć, bo poczułam jak wciska palec w moje gorące i mocno wilgotne wnętrze. Wstyd przyznać, ale mimo woli czułam narastające podniecenie.
„Jestem popieprzona” – pomyślałam w panice.
Zanim doszłam do jakiś konkretniejszych wniosków, poczułam przeszywający ból.
– Au! Przestań, to boli!
Zamarł zaskoczony.
– TY na serio jesteś dziewicą?
– A co sobie myślałeś?
– Hm… - wcale nie zamierzał rezygnować. – W takim razie będę zmuszony podwoić stawkę.
– Chyba żartujesz? – szarpnęłam się, lecz bezskutecznie.
– Albo nie. Robiłaś to może od tyłu? Analnie?
– Puszczaj gnoju, bo jak mnie tkniesz, to daję słowo, że cię wykastruję!
– Czeka mnie więc ostatni seks w życiu – powiedział kpiąco. Po czym poczułam, jak rozpina spodnie.
– Gabrielu – jęknęłam ponownie. – Proszę! Puść mnie! Ja nie chcę…
– Chcesz, i to bardzo. To co mówisz, przeczy temu, co przekazuje mi twoje ciało.
Nie odpowiedział. Jedną ręką przycisnął moją głowę do blatu stołu, drugą mocno uderzył w pośladek.
Wrzasnęłam, bynajmniej nie z bólu, tylko z zaskoczenia. Choć uwolnił moje dłonie, to i tak niewiele mogłam zdziałać. Młóciłam tylko nimi w powietrzu, desperacko usiłując się uwolnić.
To było niczym koszmar na jawie. W dodatku całkowicie przestało mi się podobać. Nie tak wyobrażałam sobie seks z Gabrielem. Zresztą, nigdy nie wyszłam poza pocałunek i banalne, delikatne pieszczoty.
A to… To było okropne!
Twardy, nabrzmiały członek ocierał się o wrażliwą skórę, w zgłębieniu pomiędzy pośladkami. Ale zamiast podniecenia czułam tylko strach, a panika sprawiła, że całkowicie przestałam nad sobą panować. Szamotałam się wściekle, słysząc za swoimi plecami drwiący śmiech Gabriela.
A potem niespodziewanie mnie puścił. Zerwałam się na równe nogi i odwróciłam. Dyszałam przy tym ciężko, niczym po jakimś nadludzkim wysiłku.
A on ze spokojem zapinał spodnie.
– To był żart. Równie niesmaczny i pozbawiony sensu, co twój. Na przyszłość unikniemy takich sytuacji, gdy będziesz traktowała moje słowa poważnie.
Zagryzłam wargi, by się nie rozpłakać. Włosy rozsypały się na mych ramionach w malowniczym nieładzie i doskonale zdawałam sobie sprawę, że moje pończochy są w strzępach.
– Idź już lepiej do domu Ido – powiedział cicho, dotykając dłonią mego policzka. Niemrawo odtrąciłam tę rękę. – Bo inaczej naprawdę dokończę to, co zacząłem…
Nie do wiary. Po tym wszystkim widziałam w jego oczach wyraźny podziw! Co za kawał skurwysyna!
– Najpierw usiłujesz mnie zgwałcić, a teraz mówisz banalne komplementy? – odparłam drżącym z wściekłości głosem.
– Nie są banalne. Wyglądasz tak, że miałbym ochotę schrupać cię w całości.
Nie wytrzymam! Chociaż… Niektórych rzeczy nie mógł robić tylko dla żartu. Przypomniałam sobie jego podniecenie i gorący członek w pełnym wzwodzie. Po czym bez słowa, w panice, rzuciłam się ku drzwiom.
Dwie minuty później siedziałam w samochodzie, usiłując opanować drżenie rąk, tak, bym mogła dojechać do domu.
cdn...
 

6 komentarzy:

  1. Z niecierpliwością czekam na więcej ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wydaje mi się że uciełaś kawałek tego tekstu chodzi mi o końcówkę tzn banalne komplementy których On nie używał w stosunku do niej. Opowiadanie bardzo mi się podoba:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy następna część? :)nie mogę się doczekać

    OdpowiedzUsuń
  4. bardzo to lubię,coraz bardziej.
    tak sobie pomyślałam, że miłoby było troszkę poczytać "Nikomu ani słowa", kiedy możemy się spodziewać?
    i te części takie króciutkie :( może by tak troszkę dłuższe? ale znowu czekać kilka dni na dłuższe, kiedy chciało by się codziennie - tortury.
    Mam nadzieję, że będzie mi dane przeczytać kiedyś Twoją książkę, nacieszyć się nią od deski do deski... ahhh... cóż to by była za przyjemność!:)
    pozdrawiam,
    LIA.

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej hop sa sa jak ona szybko mknie więc dalej dalej do zabawy śpieszmy się ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Normalnie z tym zachowaniem to przyganiał kocioł garnkowi XD

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.