niedziela, 18 sierpnia 2013

Historia pewnego nieporozumienia (II)

W środę, 21 sierpnia, zapraszam na alternatywne zakończenie Dżina :)

Historia pewnego nieporozumienia (II)

– Pytałam się Gabrielu, czy naprawdę masz dość naszej znajomości? – ponowiłam pytanie. To było szalenie podniecające, zwłaszcza, że tuż obok siedziała kobieta będąca najprawdopodobniej jego obecną partnerką.
– Zabieraj tę rękę – syknął, ale jednocześnie czułam jak napręża całe ciało.
– Kłamczuch – wyszeptałam i wsunęłam dłoń za materiał spodni. Jęknął, kiedy dotknęłam gorącej, niemal parzącej skóry. – Gdybyśmy założyli się, o to, że ja mam zaciągnąć cię do łóżka w przeciągu roku, wygrałabym bez problemu.
– Niedoczekanie twoje – wydyszał, prawie po omacku szukając moich ust. Ten pocałunek, przeczył każdemu słowu, które wypowiedział.
Zawsze myślałam, że założył się ze mną ze zwykłej przekory. Jak dziecko, któremu oznajmiono, że tej zabawki nie dostanie i koniec, kropka. Lecz teraz… Chyba będę musiała zmienić zdanie. Odczułam nagłą wdzięczność, gdy od strony tarasu rozległ się zniecierpliwiony głos Eweliny. Gdyby nie to, to nie wiem, czy umiałabym powstrzymać lawinę, którą sama nieopatrznie wywołałam.
– Ukochana cię wzywa – powiedziałam z dobrze wyczuwalną ironią, gwałtownym ruchem wyrywając się z jego uścisku. Przez moment wyglądał, jakby nie zrozumiał o czym mówię.
– Gabrielu? – rozległo się tym razem znacznie bliżej. – Ach, tu jesteś! Co…
I w tym momencie jej wzrok zawadził o doskonale widoczną wypukłość w spodniach Gabriela. Erekcja jak się patrzy, nie do ukrycia, nie do pominięcia milczeniem, nie do wytłumaczenia.
Odwróciłam się i uciekłam w głąb domu, krztusząc się ze śmiechu.
Zaszyłam się gdzieś w odległej sypialni na górze. Potem nadstawiłam ucha. Z dołu nie dobiegały żadne dzikie wrzaski, widocznie kłócili się w bardziej kulturalny sposób. A może coś gorszego?
Wzruszyłam ramionami, a potem rozejrzałam się dookoła.
Jak żyję, nie widziałam nigdy tak czystego domu. Wręcz można było jeść z podłogi. Jedynym nieporządkiem, był chyba ten, który zostawiłam w kuchni.
Wystrój każdego pokoju, utrzymany był w odcieniach bieli, szarości i czerni. Lśnił luksusem, wytwornością i chłodem.
Jak można mieć tak jednostajnie urządzony dom? Przez chwilę zastanawiałam się nad metrażem i wyszło mi jakieś czterysta do pięćset metrów.
Dla jednego człowieka???
Padłam na plecy, na gładko zasłane łóżko i zapatrzyłam się w sufit.  Kryształowy żyrandol, o prostych kształtach, mimowolnie przyciągnął mój wzrok. Przez niego trochę trudno było mi się skupić na własnych myślach, więc po prostu zamknęłam oczy.
Ależ się narobiło? Sądziłam, że to będzie doskonała psota, tak po prostu go pocałować. I do czego doszło? Gdybyśmy byli sami…
Na dole huknęły drzwi. Drgnęłam, ale nie otwarłam oczu.
Pewnie lada chwila zjawi się tu rozjuszony Gabriel. I tym razem chyba naprawdę będę musiała go przeprosić, za moje dziecinne zachowanie.
Westchnęłam. Dlaczego tylko w jego towarzystwie nie umiałam być czarująca, dowcipna i uwodzicielska? W zamian za to ziałam nienawiścią, byłam złośliwa i nieuprzejma. Co się ze mną działo, że zachowywałam się niczym niezrównoważona kretynka?
Pewnie, że mi się podobał. Pomijając jego nieznośny charakter i zadufanie, to cała reszta była po prostu rewelacyjna. O takim facecie mogłabym marzyć w każdą, bezsenną noc. A co on sądził o mnie?
Za pierwszym razem wziął mnie za dziwkę. Za drugim razem pocałował. Teraz ja go pocałowałam.
Coś w tym było… Choć z drugiej strony jaką miałam pewność, że nie byłabym tylko chwilową zabawką? Po wszystkim zostałoby mi złamane serce i gorycz porażki.
Lepiej nie zaczynać tak ryzykownego związku. Zwłaszcza, że chciałam wygrać ten zakład. I pokazać temu zarozumialcowi, że nie każda kobieta musi padać przed nim plackiem, bo jest przystojny i bogaty.
Tak. To dobry argument. Muszę go sobie powtarzać w każdej podbramkowej sytuacji. Wbić do głowy. Wyryć w sercu i traktować niczym mantrę.
Ech…
Moje ponure rozmyślania przerwał rozjuszony Gabriel.
Uchyliłam jedną powiekę i spojrzałam na niego z lekką obawą. Stał w drzwiach i dosłownie dyszał z wściekłości.
Najzabawniejsze było jednak to, że wciąż miał resztki jajecznicy we włosach.
– No co? – podniosłam się ze stęknięciem. Nawet się nie ruszył, tylko mierzył mnie wzrokiem pełnym nienawiści.
Podeszłam bliżej i odważnie odwzajemniłam to spojrzenie.
– No już dobrze. Przepraszam. Ewelinkę też mogę przeprosić, jeśli chcesz.
– Jeszcze jeden tak numer i zrywam naszą umowę – powiedział, a w jego głosie zadźwięczał lód. – A wiesz, co się wtedy stanie.
– Tak – stwierdziłam potakująco i utkwiłam wzrok we wciąż bardzo mocno wybrzuszonych spodniach.
– Mówię poważnie!
– Ależ wierzę ci.
– To nie gap się tak! – wrzasnął, nieoczekiwanie tracąc nad sobą panowanie.
– Uhm – mruknęłam, ze wszelkich sił starając się nie roześmiać.
– I zabieraj się do sprzątania!
Tym razem wprawił mnie w prawdziwe osłupienie.
– Czego? Tu nie ma nic do roboty. Mogę ci ewentualnie ugotować obiad – dodałam z ironią.
Cud, że się na mnie nie rzucił. Sapnął tylko jeszcze raz, po czym odwrócił się i wyszedł, potężnie trzasnąwszy drzwiami.
Poczułam ochotę na kawę, więc zdecydowałam się na powrót do kuchni. Po drodze obejrzałam sobie pozostałe pokoje, łazienki i całą resztę pomieszczeń. Przez chwilę podziwiałam monumentalne schody z białego marmuru, ze lśniącą czarną poręczą. Przejrzałam się w ogromnym lustrze na holu, postroiłam głupie miny i ziewając weszłam do kuchni.
Kawa była mocna, aromatyczna i dodała mi animuszu. Z zamrażalki wygrzebałam wielki kubełek czekoladowych lodów i udałam się do salonu.
Co prawda nie lubię zbytnio oglądać telewizji, ale i tak nie miałam nic innego do roboty. Włączyłam kanał romance tv i wygodnie rozsiadłam się na kanapie.
Byłam w połowie jakiegoś emocjonującego filmu, ze zniecierpliwieniem oczekując, aż niezdecydowany bohater główny pocałuje w końcu ukochaną, kiedy do salonu wszedł Gabriel. Był ubrany w wytarte dżinsy i zwykłą koszulkę, ale całkiem na boso i z wciąż mokrymi włosami. Na szczęście nie było w nich już jajecznicy.
Zmierzył mnie nienawistnym spojrzeniem, po czym podszedł do telewizora i energicznym ruchem wyłączył go, wyrywając z moich ust, głośny okrzyk protestu.
– Co robisz? Oglądałam to!
– Po pierwsze – kto ci pozwolił częstować się zawartością mojej lodówki, a po drugie - do roboty!
– Wredny palant – warknęłam. Przez chwilę zastanawiałam się, czy by nie rzucić w niego resztką lodów, ale powstrzymała mnie myśl, że musiałbym to posprzątać.
– Marsz do kuchni! – rozkazał. – Salon nie jest dla pospólstwa.
– Arystokrata się znalazł.
– Na pewno jestem wart więcej niż ty.
– Jako człowiek? Śmiem wątpić.
– Wynocha, bo jak nie, to cię zgwałcę!
Zamarłam, w zdumieniu wytrzeszczając na niego oczy. Nie powiem, te słowa mocno mnie zaskoczyły.
– Nie wiem, czy to byłby gwałt – mruknęłam pod nosem, usiłując chyłkiem umknąć do kuchni. Lody zabrałam oczywiście ze sobą.
Gabriel patrzył na mnie z ironicznym uśmiechem. Pewnie dlatego, że się zarumieniłam – doskonale czułam, iż moje policzki oblał żar.  Nie chodziło oczywiście o to, że nęciła mnie wizja gwałtu na mojej osobie. Ale przypomniałam sobie nasze pierwsze spotkanie i to, jak daremny był wyrażony przez mnie sprzeciw. A także to, że on był silniejszy, niezwykle napalony i na dobrą sprawę, gdyby nie dopuścił mnie do głosu… Nie musiałam kończyć tej myśli.
Pewnie bawiło go moje zawstydzenie, bo podążył za mną.
– Pojutrze mam gości. Nie musisz gotować, od tego będzie kucharz.
– To po co mi to mówisz?
– Tobie przypadła w udziale rola kelnerki. Tylko żadnych jeansów, głupich wyskoków czy niepotrzebnych komentarzy. Masz być zwinna, dyskretna i odpowiednio ubrana. Czy to jasne?
– Jak słońce – odparłam, zastanawiając się gdzie tkwi haczyk.
– To ważne spotkanie towarzyskie na około tuzin osób. Przed imprezą przeprosisz Ewelinę. Wystarczy jedno słowo, nie musisz się kłaniać w pas, mogłabyś tego nie przeżyć.
Usiadłam na krześle i smętnie spojrzałam na puste pudełko po lodach.
– Nie masz pojęcia ile już przeżyłam – powiedziałam cicho. – Jak bardzo bolało mnie, gdy straciłam to, w co włożyłam tyle serca.
– Trudno. Akurat mało mnie to obchodzi.
Spojrzałam na niego ze smutkiem. Jakoś nie chciało mi się kłócić. Chyba załapałam doła…
– Idź już lepiej do domu, zanim do cna opróżnisz mi lodówkę i rozbijesz na głowie jakieś naczynie.
– Zapomniałeś o pocałunku.
Milczał. Jednak kiedy przechodziłam tuż obok, chwycił mnie za ramię.
– Nie zapomniałem Ido. Ale to tylko zabawa.
Wyszłam bez odpowiedzi. Dobry humor straciłam bezpowrotnie, a w dodatku chciało mi się płakać.
W domu pochłonęłam kolejny kubełek lodów i obejrzałam jakieś romansidło o bardzo nieszczęśliwym zakończeniu. Potem wróciła ukochana rodzinka i musiałam pójść pomartwić się w zaciszu własnego pokoju.
Po zużyciu całego kartonika chusteczek, wyobrażenia sobie tysiąca beznadziejnych scenariuszy i wylaniu całego morza łez, walnęłam pięścią w biurko i mściwie zaczęłam obmyślać odwet.
Odpowiednie ubranie? Nie ma sprawy! Oko mu zbieleje, ręczę głową.
Po czym wygrzebałam resztki oszczędności, wsiadłam do auta i udałam się w kierunku najbliższego sex shopu…

cdn...

12 komentarzy:

  1. Więcaj! Błagam więcej!

    OdpowiedzUsuń
  2. sex shopu?
    Nasza bohaterka to chyba siostra Alicji ;)
    cóż ja mogę powiedzieć, czyta się świetnie i jak zwykle smuteczek, że tak krótko:)
    W tym momencie Pomyłka, Historia(...) i Nikomu ani słowa stoją u mnie na podium:) czekam na kolejne części z zapartym tchem!
    Pozdrawiam gorąco,
    LIA.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem czy siostra, ale w końcu mają wspólną "matkę"...
    :)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Jedno mi nie gra... jaka ona jest bezczelna... na jej miejscu trzęsłabym portkami, że stracę dorobek życia rodziców, a ona rzuca w niego jajecznicą? Chyba ma problem z poskromieniem agresji... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To czasem tak jest. Wiesz, że możesz dużo stracić, ale mimo wszystko nie dasz rady się powstrzymać. Ja tak kiedyś straciłam faceta - po prostu nie mogłam się powstrzymać, a on po kolejnym moim wyskoku, dał nogę...
      Z perspektywy czasu podziwiam go, że tak długo wytrzymał :)))

      Usuń
  5. Proszę o więcej,koniecznie! Najlepiej jeszcze dziś wieczorem ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. świetnie ujętę to z tą Matką;)
    i na pewno musisz czuć się świetnie będąc matką tylu wspaniałych postaci... ja bym się tak czuła:)
    również momentami dziwi mnie postawa naszej bohaterki ale nie bardzo, bo wiem, że sama zachowałabym się tak samo. Poprostu nie chce pokazać, że się boi.

    Cudownie, że kolejna część będzie tak szybko:) Nie śpię więc dzisiaj i czekam!pewnie jako jedna z wielu.

    Pozdrawiam (raz jeszcze),
    LIA.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będą dwie kolejne części, kawałek Pomyłki i część I alternatywnego zakończenia Dżina. Wszystko po to, abyście się nie nudzili podczas mojej nieobecności :)))

      Pozdrawiam
      Babeczka

      Usuń
  7. z niecierpliwoscią czekam na kolejna część! :D licze na slowo ze pojawi sie juz za moment....:)

    OdpowiedzUsuń
  8. swietna czesc...niezle sie usmialam i z zapartym tchem czekam na kolejne.

    pozdrawiam Julex ;]

    OdpowiedzUsuń
  9. Lubię ludzi z charakterem :-)) choć Ida... Jest na swój sposób unikatem :-)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.