Dziś literacko, a jutro będzie... Truskawkowo!!!
Daję coś specjalnego, czego jeszcze nie publikowałam w necie. Jest lekkie, jak truskawki. I będzie oczywiście w dwóch częściach :)
A ja idę robić krem na babeczki, jutro pochwalę się fotkami!
Pomyłka (I)
Anna popatrzyła z rezygnacją na
młodszą siostrę. Na samą myśl o dzisiejszym wieczornym wyjściu, cierpła jej
skóra, a w gardle zasychało. Kuzynka Joanna słynęła z urządzania z wystawnych
bankietów i szalonych, niemal orgiastycznych imprez. Jednak nie były one z
pewnością przeznaczone dla świeżo upieczonych maturzystek, które dopiero co
skończyły osiemnaście lat. Tak przynajmniej uważali ich rodzice i dlatego Irka
zwróciła się do starszej siostry z nietypową prośbą.
– Błagam cię Aniu, jeśli się nie zgodzisz, będę musiała zostać dziś
wieczorem w domu, tata nie zmieni zdania. A ja tak bardzo chcę tam pójść. To dla
mnie sprawa życia i śmierci!
– Przesadzasz – z uśmiechem odłożyła czytaną przed chwilą książkę na
półkę i usiadła w fotelu. – Od takich rzeczy się nie umiera. Przynajmniej ja
nie słyszałam o tak oryginalnym przypadku.
– Siostrzyczko – młodsza dziewczyna teatralnym gestem przyłożyła
dłoń do czoła i jęknęła. – Błagam cię! Słowo, że przez najbliższy rok obejmę
twoje dyżury w sprzątaniu!
– Cwaniara. – Obie doskonale wiedziały jak bardzo Anna nie cierpiała
wszelkiego rodzaju domowych zajęć. – Wystarczy jednak, że będziesz sprzątała,
kiedy to na ciebie przychodzi kolej.
– To znaczy, że się zgadzasz? Jesteś cudowna! – Młodsza siostra
rzuciła jej się na szyję.
– Zgadzam się, ale pod dwoma warunkami. Po pierwsze nie znikniesz mi
na dłużej z oczu niż pół godziny. Zbyt dobrze znam opinie o tym, co się dzieje
podczas tak zwanych imprez u naszej kuzynki…
– Słowo honoru! – Irka uroczyście podniosła dwa palce ku górze. – A
ten drugi?
– Załatwiasz transport. Na trzeźwo tam nie wytrzymam, należy mi się
choć mały drink.
– Karol może nas zawieźć. Ale – w głosie Irki zabrzmiało wahanie –
on raczej zostanie do samiutkiego rana.
– Na powrót zamówimy taksówkę. Ja stawiam! – oznajmiła
wspaniałomyślnie Anna. – To będzie mój prezent na twoje urodziny, mam nadzieję,
że nie masz nic przeciwko temu, że aż o miesiąc za wcześnie?
– No co ty! – Na twarzy jej młodszej siostry malowało się prawdziwe,
niekłamane szczęście. – To najcudowniejszy prezent, jaki kiedykolwiek dostałam!
– Ha! Ciekawe co powiesz jak nie wyjdzie ci z tym upatrzonym
chłopakiem. I mam nadzieję, że nie chodzi o naszego Karolka? Lubię go, ale… No
zresztą sama wiesz.
– On już jest umówiony. Ja też go lubię, ale chyba umarłabym ze
śmiechu nawet podczas najbardziej romantycznego pocałunku! Co do tego
potencjalnego kandydata, to widziałam go zaledwie dwa razy, ale takich jak on
raczej się nie zapomina. Dlatego muszę zrobić się na prawdziwą boginię seksu.
Anna wydała z siebie udawany jęk rozpaczy.
– Kochanie i bez tego jesteś tak śliczna, że nie można odwrócić od
ciebie wzroku. Dlaczego na siłę chcesz wyglądać inaczej?
– No cóż… – Irka stanęła przed lustrem i kokieteryjnie okręciła się
wokół własnej osi. Była wysoka i smukła, o małych jędrnych piersiach i długich
nogach, o jakich mężczyźni zwykli mówić, że sięgają nieba. W opalonej twarzy o
niemal klasycznych rysach, jaśniały migdałowe oczy, przykryte długą firanką
rzęs i usta o kapryśnym wykroju, które powodowały, że wyglądała czasem jak mała
dziewczynka. Teraz jeszcze rozpuściła długie blond włosy, w rzadko spotykanym
odcieniu starego złota, próbując uzyskać jak najbardziej ponętny wygląd.
– Aniu, naprawdę myślisz to, co przed chwilą powiedziałaś?
– To do ciebie niepodobne, tak bardzo wątpić we własny wygląd? Ten
chłopak rzeczywiście musi być niezwykły, skoro tak bardzo chcesz go dla siebie.
– Ja… No dobrze, tobie mogę powiedzieć. Tak naprawdę jest trochę
starszy, właśnie skończył studia. Chyba z trzy lata młodszy od ciebie.
Spotkałam go, kiedy byłyśmy z Joanną i jej mamą na zakupach, ale on tylko się
przywitał i w ogóle nie zwrócił na mnie uwagi.
– Ach! To dlatego. Zazwyczaj najbardziej chcemy tego, czego nie
możemy dostać.
– Ech… Sama zobaczysz. Jestem gotowa założyć się, że bez mojej
podpowiedzi od razu zorientujesz się, który z facetów to Dominik. – Irka
zebrała włosy w węzeł i jeszcze raz przejrzała się w lustrze. – Rozpuszczone
czy związane?
– Bo ja wiem? – Anna stanęła obok niej i z namysłem przyjrzała się
ich odbiciu. – Może coś pośredniego?
Irka zmarszczyła zabawnie nosek i wydęła usta.
– Ubiorę tę turkusową sukienkę, którą kupiłam nad morzem, do tego
srebrne dodatki i chyba nie będę jednak związywać włosów. I myślę, że ty także
powinnaś je rozpuścić.
– Ja? – Anna ironicznie uniosła jedną brew. – Będę wyglądała jak
podstarzała czarownica, pilnująca młodszej i piękniejszej siostry.
– Bzdura. – Irka stanęła za nią i rozplątała nijaką fryzurę Anki.
Długie aż za pas, aksamitne czarne loki, zsunęły się na ramiona dziewczyny. –
Potrzebna ci tylko mała metamorfoza, głównie dotycząca ubioru i od razu
będziesz wyglądać bosko. Zostaw to mnie. – Perliście się roześmiała, nie
zwracając najmniejszej uwagi na sceptyczną minę siostry.
***
Ania spojrzała z powątpiewaniem w lustro. Może i wyglądała nie najgorzej,
ale czuła się jakoś nieswojo. Na nogach miała, kupione niegdyś w przypływie
lekkomyślności, buty na niebotycznie wysokim obcasie, lśniące czarnym
lakierkiem, dodające jej z dobre kilka centymetrów. Do tego cieniutkie jak
pajęczyna pończoszki, których górę z ledwością zakrywała czerwona, obcisła
sukienka. No i ten dekolt! Spróbowała go lekko podciągnąć, ale to i tak nic nie
dało. Irka nie zgodziła się również na żaden z jej wygodnych, praktycznych biustonoszy.
Co prawda rozmiar miały różny, ale jej szalona siostra posunęła się do tego, że
obdzwoniła kilka koleżanek i z triumfem zaprezentowała dwa mikroskopijne
koronkowe cuda. Jednak ku zdumieniu Anny, leżały jak ulał.
Udało jej się za to wygrać bitwę o makijaż. Długie, krwiste paznokcie i
mocno wyszminkowane usta, stanowczo nie były w jej stylu. Tak więc z lustra
wciąż patrzyła na nią ta sama twarz w kształcie serca, z lekko zadartym nosem,
szerokimi ustami i z wielkimi oczami w kolorze ciemnego bursztynu.
Z westchnieniem odrzuciła włosy do tyłu (tu także Irka postawiła na
swoim) i chwyciwszy leżący na oparciu krzesła czarny sweterek, wyszła.
Jej siostra podekscytowana opowiadała coś przez całą drogę, Karol
przysłuchiwał się temu z uśmiechem, ale Anka zadumana patrzyła na nocne światła
przesuwające się za szyba samochodu. Dom stryjostwa był rzęsiście oświetlony, a
wokół kręciły się tłumy ludzi. Z salonu dochodziła głośna muzyka, a nad basenem
urządzano właśnie konkurs toples.
„O Boże, jak ja to przeżyję?” – pomyślała ogarnięta nagłą paniką
dziewczyna. Nie pomogło nawet pełne zawiści spojrzenie kuzynki i to, że teraz
najwyraźniej znalazła się w centrum zainteresowania otaczających ją osób.
Zdrajczyni Irka, znikła gdzieś w tłumie z najbliższymi przyjaciółkami,
zostawiając ją samą na pastwę rozbawionego tłumu.
Skoro alkohol uspakaja… Wypity duszkiem kieliszek szampana, przyjemnie
schłodził jej gardło. Potem Joanna ze słodkim uśmiechem podsunęła jakiegoś
egzotycznego drinka. Ktoś inny zaproponował kieliszek martini, a Irka, która nieoczekiwanie
pojawiła się za plecami, wręczyła wysoką szklankę, szepcząc, że koniecznie musi
tego spróbować. Anna mętnie pomyślała, że chyba za dużo pije, tym bardziej, że
standardem była lampka wina do niedzielnego obiadu. Postanowiła znaleźć sobie
jakiś przytulny kącik, gdzie w ciszy i spokoju mogłaby zapanować nad miękkimi
kolanami i zawrotami głowy. Ale wszędzie panował tłok, nawet sypialnie na górze
były już zajęte. Zarumieniona dziewczyna wybąkała niewyraźne przeprosiny i spłoszona
wymknęła się na boczny taras. Mętnie pomyślała o niewielkiej krytej altance,
mieszczącej się w dość odległym kącie ogrodu. Istniała spora szansa, że nikogo
tam nie ma, za to na pewno jest wygodna wiklinowa kanapa z mnóstwem poduszek.
Potykając się w ciemności, gdyż kapryśny księżyc nie bardzo chciał oświetlić
drogę, dotarła do mało widocznego przejścia w gęstym żywopłocie. Pożałowała
teraz, że nie wzięła ze sobą choć małej świeczki. W głowie szumiało jej coraz
bardziej, a cały ten mroczny świat wirował jak oszalały, zupełnie nie
pozwalając skupić myśli. I może dlatego nie zaprotestowała, gdy nagle w
ciemnościach otoczyły ją silne ramiona i jakiś mężczyzna niemal brutalnie
zaczął ją całować. Nie było w nim ani odrobiny niepewności, tylko niecierpliwość,
jakby już od dłuższej chwili oczekiwał na jej przyjście. Stanowczym ruchem
przycisnął ją do szorstkiego pnia drzewa, jedną ręką obejmując w pasie, a drugą
chwytając za pośladki. Wypity alkohol zrobił swoje – zamiast wyrwać się i
spoliczkować bezczelnego drania, przytuliła się równie mocno i wsunęła swój
język głęboko w jego usta, aż cicho zamruczał z rozkoszy. Zaszumiało jej w
głowie, a całe ciało zawrzało. Chłodna i zazwyczaj opanowana dziewczyna
całkowicie straciła panowanie nad sobą. I choć w dużym stopniu była to jednak
wina wypitego w nadmiarze alkoholu, teraz nie miało to najmniejszego
znaczenia.. Usta domagały się coraz to nowych pocałunków, a całe ciało coraz to
mocniejszych pieszczot. Mężczyzna jakby w odpowiedzi na te niewypowiedziane
pragnienia, docisnął ją do drzewa i całował coraz zachłanniej, a ciało wyraźnie
dawało odczuć, jakie były jego zamiary. Podniosła nogę i zarzuciła mu na
biodro, a on przesunął ręką po zgrabnym udzie. Potem włożył obie dłonie pod
pośladki i uniósł ją do góry, tak, aby mogła go opleść, wpasowując się przez to
jeszcze dokładniej w jego ciało. Przeniósł usta z warg dziewczyny na jej szyję,
zachłannie pieszcząc każdy skrawek aksamitnej skóry i wydobywając z Anny ciche
jęki. Poprzez tą wszechogarniającą rozkosz wyraźnie docierało do niej jego
narastające podniecenie i coraz gwałtowniejsze ruchy – unosił ją lekko w górę,
a po sekundzie opuszczał w dół, tak że czuła nabrzmiałą męskość ocierającą się
o jej pulsujące podbrzusze. Robił to coraz szybciej, wtulając twarz we włosy,
jakby nie mając więcej sił na wilgotne pocałunki.
Ale to było zbyt mało. Na krótką chwilę znieruchomiał, potem jedną dłonią
zaczął rozpinać jej sukienkę, a drugą pieścić przez materiał nabrzmiałe piersi.
I właśnie wtedy księżyc umknął ciemnej chmurze i zalał jasnym blaskiem
cały ogród. Pomimo unoszących się oparów alkoholu, mężczyzna spojrzał z
nieukrywanym zaskoczeniem w oczy dziewczyny, którą przed chwilą jeszcze tak
gwałtownie pieścił. Ten krótki moment wystarczył również i jej, aby zrozumiała
sytuację w jakiej się właśnie znalazła. Trwało to zaledwie kilka sekund, potem
Anna wyrwała się z jego uścisku, niezdarnie usiłując poprawić sukienkę i drżącą
ręką przygładzić wzburzone włosy. Nie zdążył zareagować, kiedy do ich uszu
dobiegło ciche wołanie.
– Dominik? Jesteś tam?
Tuż przy przejściu przez żywopłot ukazała się kobieca sylwetka i
ujrzawszy ich, zamarła w miejscu. To, co ukazało się jej oczom, było co
najmniej dziwne.
– Co wy tu razem robicie? – Anna zmieszana spojrzała w zdumione oczy
kuzynki. Może nawet znalazłaby jakieś lepszą lub gorszą odpowiedź, gdyby nie
mężczyzna stojący tuż obok niej.
– Myślałem, że to ty Joasiu i nawet się zdziwiłem, że jesteś taka
chętna… – Litościwie nie dokończył tego zdania. Nagle dotarło do niego, że kobieta,
z którą się tak namiętnie całował i przez którą wciąż czuł nieznośne gorąco w
podbrzuszu, to ktoś zupełnie obcy. Ale jeszcze dziwniejsze było to, jak bardzo
mu się to spodobało.
Jednak Anna nie czekała na dalszy rozwój wydarzeń. Odwróciła się i niemal
na oślep zaczęła uciekać, nie zwracając uwagi na to, że tuż za jej plecami
rozpętało się piekło. Po kilku krokach przystanęła i zsunąwszy niewygodne
obuwie z nóg, dalej pobiegła już o wiele szybciej. W głowie wciąż jej szumiało,
całe ciało pulsowało podnieceniem, a jednocześnie nigdy nie czuła się tak
zawstydzona. Musiała koniecznie znaleźć siostrę i przekonać ją, nawet zmusić,
jeśli zajdzie taka potrzeba, do natychmiastowego powrotu. No ładnie! Miała
pilnować Irki, a tymczasem sama nie dość, że porządnie się spiła, to jeszcze o
mało co… Nawet w myślach głupio było dokończyć to zdanie.
Chyba czuwała nad nią miłosierna opatrzność, bo gdy tylko wbiegła do
środka domu, w rozbawionym tłumie od razu dostrzegła siostrę. Przecisnąwszy się
między kilkoma osobami, zdziwionymi gwałtownością jej ruchów, dotarła do Irki i
mocno ująwszy ją za ramię, wyprowadziła przed frontowe wejście.
– Co się stało? – Tamta zapatrzyła się na nią zdumiona.
– Wracamy do domu, natychmiast!
– Oszalałaś? Impreza dopiero się rozkręca…
– W takim razie ja wracam – powiedziała z desperacją w głosie,
wygrzebując jednocześnie z torebeczki swoją komórkę. – Dzwonię po taksówkę.
Irka zmarszczyła brwi w widocznym niezadowoleniu. Wieczór, choć
przyjemny, nie dał jeszcze okazji by zbliżyć się do obiektu marzeń, który jakiś
czas temu mignął jej w tłumie. Poza tym nieprzyjemne plotki, jakoby zaczął
spotykać się z kuzynką Joanną, nie były zbyt pocieszające i zaczynały psuć humor.
Dziwaczne zachowanie siostry jeszcze bardziej ją zdenerwowało. Przyglądała się
jak Anna rozmawia przez telefon i powoli czuła narastającą wściekłość.
– Ja zostaję – powiedziała hardo. – Nie wiem co się stało, ale
zachowujesz się jak spanikowana kretynka.
– Irenka? – Mężczyzna podbiegł do nich z uśmiechem na ustach. Obie
dziewczyny znieruchomiały, ale o ile na twarzy Irki ukazał się zachwyt
pomieszany z radością, o tyle Anna poczuła jak oblewa ją fala gorąca, a na
policzkach ukazuje się purpurowy rumieniec wstydu. Okazał się wysokim, świetnie
zbudowanym blondynem, o tak intensywnie błękitnych oczach, że aż wydawało się
nie być to dziełem natury. Trochę zbyt surowe rysy twarzy łagodził pełen czaru
uśmiech i grzywka, zawadiacko opadająca na czoło. Wyglądał jak model, który co
dopiero zeskoczył z ogromnego plakatu lub okładki jakiegoś czasopisma.
– Dominik! Jak miło cię widzieć – Irka subtelnie pocałowała go w
policzek, jednocześnie starając się wyglądać jak najbardziej kusząco. Za to
stojąca obok Anka, poczuła, że kolana ma jak z waty, a serce wędruje w okolice
pięt. A więc to był ten, którego z takim uporem planowała poderwać jej siostra?
Po prostu znakomicie!
– A kim jest twoja urocza towarzyszka? – Teraz spojrzał na nią. W
jego oczach migotały psotne chochliki, jakby właśnie wpadł na pomysł
doskonałego psikusa. Widać było, że w przeciwieństwie do niej, świetnie się
bawił.
– Moja siostra Ania. A to jest Dominik, o którym ci wspominałam –
Irka z wdziękiem dokonała wzajemnej prezentacji.
Jednak Anna w tym momencie zauważyła podjeżdżającą taksówkę. Dlatego
mruknęła coś pod nosem i odwróciwszy się, zbiegła po schodach. Mało obchodziło
ją, co pomyśli sobie ten zachwalany przez wszystkich Dominik, oraz coraz
bardziej zdziwiona jej zachowaniem siostra.
Ale zdążyła zaledwie dojść do furtki, kiedy chłopak dogonił ją i
przytrzymał za łokieć.
– Puszczaj – syknęła poirytowana.
– Dlaczego uciekasz? Przecież to była tylko drobna pomyłka, nic nie
znaczący incydent.
Dopiero teraz spojrzała mu prosto w oczy. Natychmiast zorientował się,
jak bardzo te słowa ją uraziły.
– Faktycznie, to była pomyłka! – zaakcentowała każde wypowiedziane
słowo. W jej głosie wyraźnie pobrzmiewała złość.
– Nie wyglądało na to, żebyś tak myślała, gdy niemal rozebrałem cię
pod tym drzewem – odparował z przekąsem.
Strząsnęła jego rękę ze swojego przedramienia. Była w pełni świadoma nic
nie rozumiejącego spojrzenia Irki, która przed chwilą do nich podeszła.
– Niemal czyni znacząca różnicę. W tym wypadku bardzo znaczącą –
dodała jadowicie. Potem spojrzała na siostrę. – Ja na twoim miejscu, bym go
sobie darowała. W ciemnościach ogrodu pomylił mnie z Joanna, z którą umówił się
w wiadomym celu. Zamiast romantyzmu, czysta proza życia. Więc jak będzie?
Jedziesz ze mną czy zostajesz, aby stać się kolejnym nacięciem na wezgłowiu
jego łóżka?
Dominik spojrzał na nią z jawnym zdumieniem. Nie spodziewał się, aż tak
ostrych słów. On całą tą sytuację traktował jak świetną zabawę. Ona
najwyraźniej nie.
Irka w milczeniu podeszła do taksówki. Dopiero, kiedy wysiadały pod
domem, Anna zauważyła łzy na jej policzkach.
– No co ty siostrzyczko! Nie warto, naprawdę.
– Nie o to chodzi – pociągnęła nosem. – Ale miałaś rację, że zaboli
jeśli się nie uda. A byłam tak pewna…
– Przepraszam – Anka w zakłopotaniu przygryzła wargi. – Za dużo
wypiłam i szłam do altanki, tej na skraju ogrodu, aby trochę dojść do siebie. I
nie od razu zareagowałam tak jak powinnam była.
Irka wzruszyła ramionami.
– I co z tego? Przecież on się tam umówił z Joanna. Sama pomyśl, z
naszą plastikową, pustą i małpowatą kuzynką!
Spojrzały sobie w oczy i wybuchły śmiechem. Chichotały bez opamiętania, dopiero
kiedy otwarło się kuchenne okno i wyjrzała z niego trochę zaspana i zdziwiona
głowa matki, uścisnęły się i po cichutku rozeszły do swoich pokoi.
link do części II - (klik)
świetne jak zawsze! ja i wszystkie moje koleżanki już nie możemy doczekać się kolejnych części:)
OdpowiedzUsuńA!... Dam jutro!
OdpowiedzUsuńO nieee... Kolejny, błękitnooki przystojniak... Zaczną mi się o nich śnić koszmary :x tym bardziej, że nigdy tacy mi się nie podobali... Uff... Na szczęście są oni dla bohaterek ;)
OdpowiedzUsuńAle zapowiada się intrygujące, zobacze co dalej :D
Musisz popracować nad opisem postaci- kolejny raz bohaterka ma twarz "w kształcie serca" i ma ciemne loki, a przystojniak ma "niebieskie oczy". Opis sytuacji co najmniej dobrze ale postacie są rozmazane... taka rada:)
OdpowiedzUsuńDalsza część opowiadania mnie fascynuje i przeraża za razem. Jest ciekawym sposobem na ukazanie mrocznej przemiany pokrzywdzonego człowieka. Nie ważne jak piękne ma się opakowanie :-D.
OdpowiedzUsuń