Transakcja (VII)
Poniedziałek i wtorek
upłynęły w miarę spokojnie. Sebastian nie dawał znaku życia, więc Iza nieco
ochłonęła. Z drugiej strony robiła wszystko, aby o nim nie myśleć. Tylko raz
pofolgowała swoim marzeniom, a zaraz potem musiała to samo zrobić z ciałem. I
trzeba przyznać, że chyba jeszcze nigdy samozaspokojenie nie dało jej takiej
rozkoszy. Gnębiona wyrzutami sumienia, oraz dziwną radością rozpierającą ją od
środka, nie potrafiła znaleźć sobie miejsca. Nawet wyrzuty czynione przez
bliższą czy dalsza rodzinę, która nagle została postawiona przed faktem
dokonanym, mało ją obeszły. Za to jak pomyślała o Elizie… Zęby same zaczynały
jej zgrzytać.
W środę zadzwonił Adam,
prosząc, aby stawiła się u notariusza. Miał przy tym bardzo dziwny głos.
Zadbała o każdy szczegół swego wyglądu, lecz wszystko to poszło na marne, bo
Sebastian się nie pojawił.
Za to w czwartek…
– Gotowa? –
spytał, gdy tylko otworzyła drzwi.
– Do czego?
– Jesteśmy
umówieni z księdzem.
– W dupę mnie
pocałuj – odparła opryskliwie. Wyjątkowo miała ochotę na bycie niegrzeczną,
wręcz chamską.
– Nie prowokuj
mnie. – Jego oczy momentalnie pociemniały. – Bo przelecę cię w korytarzu, bez
względu na wszystko.
Iza godnie się nadęła,
lecz tak naprawdę nie powinna, bo wczoraj podpisała cyrograf z zawartym w nim
warunkiem ślubu kościelnego.
– Jestem gotowa.
– Tak? – Sebastian
wykrzywił usta z niesmakiem. – Wyglądasz, jakbyś się na chwilę oderwała od
szmaty.
– A jeśli robiłam
porządki?
– Nie drocz się ze
mną. Na górę i masz się odpowiednio ubrać. Ale już! – Ostremu rozkazowi
towarzyszył równie bezlitosny klaps w cztery litery. Iza jęknęła, a potem spojrzała
na niego z wyrzutem, masując obolała pupę.
– Cham!
Jednak dłużej z nim nie
dyskutowała. Kwadrans później siedziała w niskim, sportowym wozie, usiłując
uspokoić oszalałe z radości serce. Po pierwsze z powodu pełnego aprobaty, albo
wręcz zachwytu wzorku Sebastiana, gdy już zeszła na dół, a po drugie… Uczciwie
musiała przyznać, że tęskniła. Za jego towarzystwem, za głosem, za błyskiem w
jasnych oczach. Za podnieceniem, które ją ogarniało, gdy tylko znalazła się w
jego pobliżu.
– Czy tak po
prostu wejdziemy i… I co?
– Nic. Chciał z
nami porozmawiać.
– To chyba nie
jest normalna procedura?
– Może być
normalna w przypadku małżeństw mieszanych. – I widząc jej zdumiony wzrok dodał:
– Jestem
niewierzący.
– To po cholerę
ten cyrk?
– Nie klnij. Nie
pasuje to do ciebie. A cyrk jest z powodu fanaberii ciotki.
– Oszaleję z tobą
– wymamrotała, odwracając głowę.
Nie odpowiedział,
zgrabnie parkując pod ogromnym kościołem. Najbliższe dwie godziny faktycznie
spędzili na pogawędce z miłym staruszkiem, który okazał się być osobą bardzo
wyrozumiałą. Na koniec życzył im szczęścia oraz aby nigdy nie przestali się
darzyć uczuciem. Iza, od rana niebędąca w humorze, pod sam koniec omal nie
pękła. Zwłaszcza, gdy ksiądz plótł bzdury o Sebastianie wpatrzonym w nią jak w
obrazek. Akurat! Prędzej jak w posiłek, który skonsumuje za trzy dni, a na
razie siedzi i czekając, aż skruszeje.
Na samym końcu weszli
do kościoła. Ona uklękła, on usiadł, rozglądając się dookoła z ciekawością.
– Co się tak
kręcisz? Szukasz okazji, aby coś buchnąć? – spytała nieco złośliwie.
– Tak. Tę
skarbonkę, co stała po prawej przy wejściu. Ewentualnie flaszkę wina mszalnego.
Spojrzała na niego z
wyrzutem, po czym dała znak, że mogą wyjść. Oczywiście tonący w półmroku
przedsionek był okazją, aby Sebastian mógł ją objąć.
Jeśli chcesz przeczytać więcej, kliknij tutaj!
Nie rozumiem już z tego nic! I rządam wyjaśnień!
OdpowiedzUsuńSebastian jest niewierzący, a ślub z Izą wziął bo się faktycznie zakochał od pierwszego wejrzenia czy tylko chce jej zrujnować życie? Bo skoro cioteczka faktycznie nie postawiła warunku o ślubie kościelnym to po co ten cały cyrk? 😨😳
PS: Ja wiem, że to tylko opowiadanie, ale chyba każdy z nas się wkręcił.
Aż zabrakło mi słów i nawet pierwszy raz nie wiem co napisać :)
OdpowiedzUsuńGratuluję Ci tego opowiadania, to ile emocji wzbudza chyba nie powinno dziwić.
Co do opowiadania - mam nadzieję, że nie każesz nam długo czekać na następną część, trochę się porobiło ;)
To opowiadanie jest lepsze od Wygranej nawet. :-D
OdpowiedzUsuńO Jezu, jak ja wytrzymam do kolejnej części???
OdpowiedzUsuńNo to się porobiło 😀 jeszcze bardziej wciąga. Teraz głupie pytanie kiedy następna część?
OdpowiedzUsuńCo robił Sebastian z Elizą? ;>
OdpowiedzUsuńJa nie wiem co napisać. Opowiadanje tak wciąga, że czekanie na kolejne części to prawie jak tortura😃😘
OdpowiedzUsuńNo dobrze...kiedy następna część? Kochana Babeczko, a może dodaj całość dla tych niecierpliwych...bądź tak dobra plissss 🙏
OdpowiedzUsuńSuper:D prosimy i więcej
OdpowiedzUsuńTa części miała się ukazać jutro, ale chyba źle kliknęłam datę w ustawieniach i dziś były dwa posty... Ech! Więcej będzie za chwilę ;-)
OdpowiedzUsuńWitaj Babeczko!. Muszę Ci powiedziec,że opwiadanie jest naprawdę ciekawe. Ciekawe co ten Sebastian wydumał. Co teraz zrobi Iza,bo coś nie sądzę by mu to orzepusciła. Z niecierpliwością czekam nowej części. Pozdrawiam Wiktor
OdpowiedzUsuńAż boje się co będzie na tym weselu! ;-D ];->
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle Babeczko, ile planujesz części tego opowiadania?
OdpowiedzUsuńMam też takie prywatne pytanie. Jak Ty to robisz, że tak skrupulatnie i dokładnie opisujesz np. stroje, wygląd? Ja mam z tym czasami ogromny problem, a też piszę opowiadanie (tylko go nie publikuję).
Oby jak najwiecej części + kontynuacja. :-D
OdpowiedzUsuńKiedy Wygrana III?
OdpowiedzUsuńKiedy Transakcja II? :D
UsuńJeszcze prosze:)
OdpowiedzUsuńBabeczko więcej więcej ;)
OdpowiedzUsuńKiedy pojawi się jakieś nowe bezpłatne opowiadanie? :D
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na moją ukochaną Babę!
OdpowiedzUsuń