Co ja mam zrobić?
rozmyślała Iza, leżąc na kocu w cieniu ogromnego drzewa. Patrzyła jednocześnie
na niebo, którego czystego błękitu nie zakłóciła obecność ani jednego, choćby
najmniejszego obłoczka. Upał panował wściekły, ale ona nie zwracała na to
uwagi, pochłonięta własnymi myślami.
Pieniądze to nie
wszystko, ale taka kwota… Mogłaby polecieć do Japonii. Zobaczyć na własne oczy
te wszystkie wspaniałości. Zwiedzić tyle miejsc.
Poza tym sam Adam to
dość kusząca wersja przyszłości. Wczoraj znów ją pocałował, tak jak wtedy, w
aucie. Jak on to robił, że cała stawała w płomieniach, gdy tylko dotykał
wargami jej ust? Pomimo tego, że widziała go wtedy w tak intymnej sytuacji, nie
była zazdrosna o Elizę. Raczej pragnęła tego samego. W tym momencie stanowczo
przegoniła widmo Sebastiana. Nie, ten typ nie był jej do niczego potrzebny. Iza
uśmiechnęła się do swych myśli. Jakie to dziwne, że dwóch braci, wyglądający
tak samo, było w rzeczywistości tak odmiennych. Cóż jej pozostaje? Chyba tylko
zgodzić się na to szaleństwo.
Następnego dnia zjawiła
się pod wskazanym adresem. Faktycznie, to było biuro notariusza i to dosyć
znanego, bo znalazła o nim wiele informacji w necie. Żadna mistyfikacja, sama
prawda. To nastroiło ją pogodnie, aż do momentu, gdy do pokoju, w którym miała
podpisać papiery, wszedł Sebastian. Tym razem w zwykłej, błękitnej polówce, w
okularach zsuniętych na czoło, w wytartych dżinsach i w sportowych trampkach.
Od razu go poznała, chociaż nie umiała powiedzieć po czym. Po prostu wiedziała,
że to on. Wszedł i zajął miejsce tuż obok zarumienionej Izy.
– Możemy zaczynać
– rzucił krótko.
– A Adam?
– Jest zajęty.
– I strasznie
pewny swego – mruknęła. Przeczytała z uwagą umowę, złożyła kilka zamaszystych
podpisów i było po wszystkim. Pożegnała się z notariuszem i wyszła na zewnątrz.
Nie uszła nawet kilku kroków, gdy ktoś chwycił ją za ramię. W zasadzie
doskonale wiedziała kto.
– Czego jeszcze
chcesz? – spytała zrezygnowana.
– Zabieram cię na
lunch.
– Niegłupi pomysł.
Mamy do omówienia sporo szczegółów.
Spojrzał na nią
przenikliwie, z lekkim rozbawieniem. Poprowadził do samochodu, otworzył po
dżentelmeńsku drzwi. Podczas drogi milczeli, bo on był po prostu małomówny, a
ona niezbyt skora do rozmów. W końcu auto skręciło w alejkę drzew i zajechało
przed uroczy pałacyk.
– Pięknie tu! –
zachwyciła się Iza, wysiadając. – Jeśli Adam będzie mnie zabierał w takie
miejsca, to cudownie!
– Adam?
– Skoro ma zostać
moim mężem, to chyba od czasu do czasu…
– Nie on. Ja.
Zamieniliśmy się.
Jeśli chcesz przeczytać więcej, kliknij tutaj!
A to ją w balona oboje zrobili! Ciekawe jak to potoczy się dalej.
OdpowiedzUsuńO jaaa... Babeczko, to jest jedno z najlepszych Twoich opowiadań. Po każdej części tylko narzekam "jak to koniec? już? ja chcę ciąg dalszy!" :D Czekam z niecierpliwością na kolejne częśći i dziękuję za to, że piszesz :)
OdpowiedzUsuńCzuje niedosyt! Więcej!
OdpowiedzUsuńKiedy kolejna część będzie?!
OdpowiedzUsuńMało,mało...!
OdpowiedzUsuńPewnie to wina Elizki bo przecież taka zazdrosna o wszystko. :-/
OdpowiedzUsuńEliza ma prawo być lekko zazdrosna. Była w tym układzie jako pierwsza. To normalny odruch, szczególnie ze Iza miała zostać żoną Adama.
UsuńBabeczko,
Spróbuj nie tak jednoznacznie określać kobiece charaktery. Eliza to ta zła, Iza ta dobra. Zgodziły się na ten sam układ. To opowiadanie erotyczne, wiec tez skończy się stosunkiem z Iza w roli głównej. Moralnie są na tym samym poziomie. Jedyna różnica jest fakt, iż Eliza jest spełniona zawodowo właścicielka firmy. Iza natomiast studiuje i pracuje gdzie popadnie. Chcialabym zwrocic uwagę, ze po 4 roku filologii japońskiej nie trzeba pracować jako pomagier w biurze. Jestem na filologii szwedzkiej, kończę 4 rok i od pół roku pracuje zawodowo w swojej branży jako tłumacz w firmie.
Życząc większej znajomości tematu,
W.
Za moich czasów to nie było takie jednoznaczne. Wiem, bo miałam kolegę na japonistyce. Nie wnikałam jakim był studentem, ale dorabiał sobie jako magazynier ;-)
UsuńAle to i lepiej, że rynek się zmienił :-)
A! Później załapał lepszą pracę, ale chyba ze względu na doskonały angielski.
UsuńTak sobie myślę... Radzisz to poprawić?
UsuńBabeczko nic nie poprawiaj bo tylko to na złe wyjdzie.
UsuńJa bym poprawiła, bo to dla mnie lekki błąd logiczny. Iza jest kreowana na mądrą kobietę, więc dobrze byłoby, jeśli po pracy w supermarkecie znalazłaby pracę lub staż bardziej w zawodzie. Wydaje mi się, że wtedy wybór Izy na przyszłą żonę nie wydawałby się już tak przypadkowy i nierealny.
UsuńPrzecież jak zmieni to będzie musiała zmieniać prawie całe opowiadanie i kto wie koniec.
UsuńNie będzie musiała zmienić całego opowiadania, w tak dużej firmie przydają się tłumacze z szeroką znajomością kultury innego kraju. Obsadzi ją tylko w innej roli. Uważam, że niewykorzystanie faktu, że głowna bohaterka zna japoński na poziomie niemal C2 jest stratą potencjału.
UsuńMało? Bardzo mało! :-(
OdpowiedzUsuńTo ja czekam a tu nic!!!!:) kiedy nastepna czesc????
OdpowiedzUsuńTeraz kolej na Ja, Baba!
UsuńWięcej opowiadań takiego typu!
OdpowiedzUsuńDLACZEGO SEBASTIAN, A NIE ADAM?!
OdpowiedzUsuńJa tam jestem bardziej ciekawa jak się to skończy. Jakieś sugestie Babeczko?
OdpowiedzUsuńHappy endem? :-)
UsuńNa prawdę? To cieszę się bardzo! ;-)
UsuńZdecydowanie tak happy and ,Babeczko uwielbiam wszystkie twoje opowiadania ,ale to jest w pierwszej trójce
OdpowiedzUsuńPozdrawiam J.