czwartek, 11 lipca 2013

Pechowa dziewczyna (II)

Nie ma tak dobrze, tym razem będzie w częściach :) Wiecie... Nie wiem dlaczego, ale bardzo polubiłam Darena? A wy?

link do części I - klik


       Część II – Nie ma grzecznych demonów
Znużonym ruchem odgarnęła opadający jej na czoło, nieposłuszny kosmyk włosów. Już od prawie pół roku nie spotkała Darena, ale nie wątpiła, że kręci się gdzieś w pobliżu. Upewniały ją o tym tajemnicze morderstwa, gdzie najpierw brutalnie gwałcono, a później z pełnym premedytacji okrucieństwem przegryzano ofierze gardło. Któż inny, jak nie rozwścieczony demon, byłby zdolny do takiego bestialstwa?
A ona chciała zrobić z niego grzecznego chłopca! Ha, ha! Dobre sobie. Prędzej nauczyłaby mówić swoją złotą rybkę z akwarium…
A mimo wszystko żałowała, tak bardzo żałowała, że się nie udało. Gdyby był zwykłym mężczyzną miałaby dużo większe szanse.
A tak?
Od kilku tygodni niepokoił ją ulotny cień, ktoś kto czaił się za jej plecami, a jednak wciąż pozostawał niewidzialny. Czuła jego obecność tuż pod skórą, znajdowała nieuchwytne oznaki tego, iż właśnie ją śledził.
Czy był to Daren? A jeśli tak, to co zamierzał?
Wtuliła się w miękką i ciepłą kołdrę. Zegar na ścianie wskazywał drugą w nocy, a ona wciąż nie mogła zasnąć. Tak bardzo pragnęła czyjegoś towarzystwa – najlepiej jego. I jednocześnie była zła na samą siebie, że może żywić tak głupie uczucia.
Za oknem cicho padał śnieg. Ogromne płatki wirując wokół własnej osi, bezszelestnie pokrywały nieskazitelnie białym puchem cały świat. Patrzyła bezmyślnie na to nieme przedstawienie, potem pod wpływem impulsu wstała i podeszła do zimnej szyby.
I wtedy ujrzała tajemniczą, mroczną sylwetkę, skuloną w niewielkiej odległości od domu. Choć nie widziała twarzy nieznajomego, to była pewna, że wpatruje się właśnie w jej okno.
- Daren? – wyszeptała cicho, przykładając obie dłonie do wymalowanego lodowymi pejzażami szkła. Wbrew wszystkiemu ogarnęło ją absurdalne uczucie radości. Przestało być ważne, że wrócił by się zemścić. By zabić. Pragnęła znów spojrzeć w te siarkowo żółte oczy, zakosztować dotyku silnych dłoni, smaku gorących warg. Zapomniała o popełnionych przez niego zbrodniach.
Boże! Chyba oszalała! Pod wpływem jakiego czaru się znalazła?
Było tylu wspaniałych mężczyzn w jej życiu, więc dlaczego zakochała się akurat w demonie?
Ale głupie serce nie chciało się poddać! Biło wciąż w oczekiwaniu na niemożliwe, sącząc nadzieję niczym truciznę w każdą, nawet najmniejszą komórkę jej ciała.
- Darenie… - powtórzyła, a wtedy tajemnicza postać jakby usłyszała to słowo i wynurzyła się z cienia.
Stał i patrzył w górę, na bladą twarz dziewczyny, widoczną zza szyby. Ogarniało go coraz większe szaleństwo – najchętniej zabiłby ją od razu! Ale to byłby błąd. Zbyt małą satysfakcję by odczuł. A on chciał napawać się strachem, spoglądać w bezbrzeżne przerażenie w szarych oczach, wyrywać z ust skowyt bólu. Tego pragnął!
Dziwne. Nie wyglądała jakby się go bała. Nie czuła strachu? Dlaczego?
„Na wszystko przyjdzie pora” – pomyślał nienawistnie. Zemsta zawsze najlepiej smakuje na zimno. A on miał wystarczająco dużo czasu, by dokładnie ją zaplanować. Zaczął oczywiście od zostawienia swojej wizytówki. Zły uśmiech wykwitł na jego ustach, gdy sobie to przypomniał. Jak dobrze było znów być sobą! Jak cudownie smakował ludzki strach!
Jej serce biło niczym oszalałe, zwłaszcza, że w jasnym świetle księżyca w pełni, mogła go doskonale widzieć.
Zmienił się. Przypominał teraz groźną, ponurą bestię – prawdziwego demona z piekła rodem. Nie mogła nie zauważyć tego, co malowało się w intensywnie żółtych oczach, co cieniem kładło się na jego obliczu.
Zła.
Dwie duże łzy stoczyły się po jej policzkach. Nie obawiała się swego losu. Bardziej bolała ją gorycz porażki, którą poniosła.
Bo niektóre rzeczy nie mogły być naprawione. A niektóre dusze zbawione. Tak po prostu musiało być.
***
- Witaj.
Zaskoczył ją ten głos. Uniosła głowę i w milczeniu wpatrywała się, w siadającego po drugiej stornie lekarskiego biurka, mężczyznę.
- Co tu robisz? – spytała słabo.
- Siadam – odparł zgryźliwie. – Myślałaś wredna dziwko, że sobie odpuszczę?
Zabolało. Zagryzła wargi by się nie rozpłakać. To co widziała w jego oczach, to była prawdziwie czysta nienawiść. I tylko tyle pozostało po ich dawnej znajomości.
- Przecież wiesz, że nie mogłam pozwolić byś wygrał. To byłby koniec świata, który znam.
- I co z tego? Większość i tak nie odczułaby różnicy. A tak, to tylko tobie zgotuję prywatne piekło – dodał z szerokim uśmiechem.
Wstała i podeszła do okna, bo nie chciała by widział zdradzieckie łzy. Ale demon podążył tuż za nią. Pochylił się i jadowicie wyszeptał:
- Jesteś gotowa na moją zemstę? Na to bym zniszczył wszystko, co kochasz? Zabił każdego, na kim ci zależy?
- Darenie, przestań! – Próbowała zarzucić mu ramiona na szyję, ale uderzył ją z taką siłą, że zamroczona upadła na ziemię. Kucnął tuż obok i obserwował to z zachłanną satysfakcją.
- Nigdy więcej mnie nie dotykaj! Zapamiętaj to sobie wywłoko!
To był tylko przedsmak tego, co chciał zrobić. Cudownie było patrzeć jak płacze, jak spogląda na niego ze strachem, zwłaszcza gdy mówił o zemście na bliskich. Na wszystkie demony! To było więcej niż cudowne!
- Co do seksu… Tym razem nie będę prosił, nawet nie spytam o pozwolenie. Przerżnę cię tak, że sama będziesz błagała mnie o śmierć. Będę bił, aż do utraty przytomności. Czeka mnie cudowna przyszłość – westchnął z nieudawanym zachwytem.
Patrzyła na niego bez słowa, czując pulsujący ból po prawej stronie twarzy. Tam gdzie uderzyła dłoń Darena.
Dotarło do niej, to co powinna była wiedzieć od samego początku. Być może nie miała najmniejszych szans, by go choć trochę zmienić.
- Od kogo mam zacząć? – spytał zamyślony, wodząc palcem po rozciętej wardze przerażonej dziewczyny. – Na czyj pogrzeb chciałabyś pójść najpierw?
Chwyciła go za nadgarstek, gwałtownym ruchem odsuwając od swej twarzy. Obok strachu pojawiła się złość.
- Spróbuj tylko tknąć kogokolwiek z nich, to pożałujesz – wysyczała.
- Tak? A co mi zrobisz? Przepędzisz krzyżem i święconą wodą? – Rozbawiła go ta myśl.
- Trafisz tam skąd cię wygnali. Do swego ukochanego władcy… Ciekawe czy przyjmie cię z otwartymi ramionami?
Prychnął pogardliwie.
- Nic mi nie zrobisz.
- Ja nie. Ale znam kogoś, kto może.
Wstała i otrzepała fartuch.
- Ciekawe kogo? Księdza proboszcza?
- To druid.
Spojrzał na nią odrobinę podejrzliwie. Zaraz, zaraz… Druid? Ten, który zwyciężył w ostatnim polowaniu? Szybko, łatwo i bez walki. Nagle wszystko stało się jasne!
- Zawarłaś z nim pakt? – ryknął nieoczekiwanie, dając krok do przodu. – To oszustwo!
- No nie! I ty to mówisz?
- Zabiję gada!
- W tym z pewnością jesteś najlepszy… – Nie musiał udawać, że nie dosłyszał drwiny w jej głosie.
Był tak wściekły z powodu właśnie dokonanego odkrycia, że bez słowa wypadł z gabinetu. Tak perfidnie odebrać mu wygraną! Zanim zacznie z dziewczyną, policzy się z tym podstępnym skurwielem.
Tanja stała pośrodku gabinetu, czując jak bardzo miękkie ma kolana, jak bardzo boli ją policzek i rozcięta warga. Ale najbardziej cierpiała jej dusza i głupie, naiwne serce.
Potrzebowała pocieszenia. A Aleksander wydawał się najbardziej do tego odpowiednią osobą. To prawda, z początku przerażało, iż władał mocami, których do końca nie rozumiała, ale jego spokój i cierpliwość, powoli ją przekonały.
Przyszedł do niej pewnego dnia i wszystko opowiedział. O całej tej grze pomiędzy światłem, a ciemnością. O władcy wygnanych, który za wszelką cenę chciał zawładnąć tym światem. I o tym, że Daren miał spore szanse mu to umożliwić.
Sam siebie określał archaicznym słowem „druid”, a jego oczy potwierdzały, że nie do końca jest zwykłym człowiekiem.
Ale zaufała mu i ani razu tego nie żałowała.
Na szczęście właśnie kończyła pracę. Chwyciła płaszcz i torebkę, a potem w pośpiechu wybiegła z przychodni.
Aleksander powiedział, że jeśli będzie go potrzebowała, to wystarczy o tym pomyśleć. I właśnie teraz tak zrobiła. Usiadła przy swoim ulubionym stoliku w pobliskiej kawiarni, zamówiła coś do picia i czekała.
Niezbyt długo, bo po niecałym kwadransie, poczuła na swym ramieniu lekki uścisk. Niewysoki, krępy i ciemnoskóry mężczyzna uśmiechnął się i usiadł naprzeciwko.
- Witaj Tanju.
- Bałam się, że nie przyjdziesz.
- Niepotrzebnie. Dałem słowo. Zgaduję, że chodzi o naszego wspólnego znajomego?
- No tak. – Poczuła niechciane łzy. – Chyba się zorientował, kto jeszcze stoi za jego porażką.
Położył w uspokajającym geście swą dłoń na drobnej, drżącej ręce. Uśmiechnął się przy tym pokrzepiająco, z dziwną czułością patrząc w ogromne, zapłakane oczy.
- Będzie dobrze Tanju.
- Ale on…
- Obiecałem, że ci pomogę i tak zrobię.
Zamaszyście wydmuchała nos. Pocieszające było, że miała choć jednego sojusznika.
- Boję się, ale nie o siebie. Daren powiedział, że zniszczy wszystko co kocham.
- Owszem, strasznie się ostatnimi czasy rozzuchwalił. Złamał wszelkie niepisane zasady naszego półświatka. Powinien za to ponieść karę.
- Kolejną?
- Tacy jak on nie są reformowalni. A demon skazany na wieczny pobyt w świecie tych, którymi pogardza i których tak bardzo nienawidzi… To piorunująca mieszanka!
Oparła podbródek na złączonych dłoniach. W zadumie wpatrywała się w swego rozmówcę, błądząc myślami gdzieś w bardzo odległych światach.
- Przez chwilę miałam wrażenie… - zamilkła, a potem pokręciła przecząco głową. – Nie, to były tylko me pobożne życzenia.
- Będę cię chronił. – Druid delikatnie pogłaskał mokry od łez policzek.
Tuż obok rozległo się głośne sapnięcie. Podnieśli oczy, ze zdumieniem wpatrując się w najwyraźniej rozwścieczonego demona, który wyrósł obok nich, jak spod ziemi.
- Będziesz ją chronił? Ty? Nie rozśmieszaj mnie. – Niespodziewany gość usiadł na wolnym krześle. Tanja gwałtownie się zarumieniła. Nic nie mogła na to poradzić, że jej reakcja daleka od obojętności.
- Też masz ochotę ją przelecieć. – Daren spojrzał z źle ukrytą satysfakcją na druida. – A próbuj, próbuj…
- Nie zrozumie tego ktoś, kogo cały świat kręci się wokół zaspokajania prymitywnych instynktów.
- Chcesz wiedzieć co myślę? Wystarczy bym skinął palcem, a sama się rozbierze i rzuci na mego kutasa. Subtelna pani doktor, w rzeczywistości jest niewyżytą suką, pełną…
- Dość! – Dziewczyna zerwała się z miejsca i bez namysłu chwyciła filiżankę z niedopitą kawą. Mściwie chlusnęła jej zawartością na demona, wydobywając z jego ust ryk wściekłości. Druid błyskawicznie przyciągnął ją ku sobie i otoczył ramionami. Tylko to powstrzymało rozjuszonego Darena, od rzucenia się do gardła przerażonej własnym czynem dziewczyny.
- Nawet nie próbuj – powiedział Aleksander ze spokojem.
Demon otarł twarz z czarnej mazi i wykrzywił usta w parodii uśmiechu.
- Nie zawsze będziesz mógł przy niej być.
- Racja. Ale moje zaklęcia tak.
- Czarownik amator... – burknął tamten. – A my jeszcze sobie porozmawiamy!
Rzuciwszy tę ostatnią groźbę, czym prędzej wyszedł z lokalu. Nie mógł znieść widoku cholernej dziewuchy konwersującej z tym podstępnym palantem. Co w ogóle miało to być? Nie dość, że odebrał mu wygraną, to jeszcze i ją!
Tanja była jego! NIKT, nikt więcej nie miał prawa jej dotykać, trzymać w ramionach, całować…
Aż przystanął zdumiony. Skąd nagle te durne, pokręcone myśli? Powinien raczej twierdzić, że nikt nie ma prawa przeszkadzać mu w osobistej wendecie. Jednak gdy przypomniał sobie jak przytuliła swą twarz do dłoni druida, zgrzytnął zębami i pędem ruszył przed siebie. Wpadł jak burza, do tego co kiedyś nazywał swoim mieszkaniem. Ostatnio służyło mu tylko do tego, by w zamkniętych czterech ścianach, móc wyładowywać swą złość i frustrację. Teraz również rozjuszony zaczął demolować, już i tak zrujnowane meble. Niejaką ulgę poczuł dopiero, gdy wyrzucił jedno z krzeseł przez okno, rozbijając przy tym szybę w drobny mak.
Potem podszedł do lodówki i wyjął z niej przybrudzoną butelkę. Alkohol czasem pomagał. Ale nie tym razem.
Koniec z tym! Ma dość cackania się z tą głupią babą. Czas wyrównać rachunki…
Rzucił pusta flaszką o ziemię i wybiegł z mieszkania. Ruszył pod doskonale mu znany adres.
Wpadł na tyłu domu Tanji i raptownie się zatrzymał. Siedziała na dolnych schodach werandy i otulona ramionami, zanosiła się płaczem. Wyglądała tak żałośnie, tak bezbronnie. Nieoczekiwanie jego plany zemsty jakoś dziwnie się rozwiały, pragnienie krwi jakby przygasło, za to pojawiło się zakłopotanie.
Podszedł bliżej i usiadł tuż obok. Zauważyła jego obecność i gwałtownie się wyprostowała, usiłując wytrzeć nieprzerwanie płynące łzy, skrajem rękawa.
- Co się stało? – spytał z wyraźną niechęcią. Zrobił to niejako wbrew sobie. – A gdzie twój rycerski obrońca, w ramionach, którego mogłabyś się wypłakać?
- Przestań Darenie. Nie mam na to ochoty.
- Cierpisz? – Wyraźnie słyszała w jego głosie satysfakcję. Może los zdecydował się w końcu pójść mu na rękę? – Ależ dlaczego?
Lekko obróciła się i uniosła głowę, z bezgranicznym żalem w oczach wpatrując się w twarz demona. Kolejne łzy spłynęły po policzkach.
Milczał, bo poczuł nagłe, niespodziewane pragnienie by przypomnieć sobie smak tych pełnych, czerwonych ust. Zapach jabłek ze szczyptą cynamonu…
Potrząsnął głową. Co się z nim u diabła działo? Gdzie złość i nienawiść, nakręcające go do działania? Gdzie marzenia o tym, jak skręca jej kark?
- Po co mam cokolwiek mówić? Abyś mógł się cieszyć z moich zmartwień? Z mojego bólu?
- Jak dla mnie to dobry powód.
- O tak, z pewnością. – Wierzchem dłoni otarła policzki. Mimo iż tego nie chciał, czuł że z pazerną zachłannością wpatruje się w każdy szczegół jej twarzy.
- No mów – warknął ze zniecierpliwieniem. – Przynajmniej poprawi mi się humor.
Lecz dziewczyna skuliła się, ponownie wybuchając płaczem.
„To nie fair” – pomyślał zniesmaczony demon. Jeszcze nie zdążył zacząć realizować swego planu, a ona już była nieszczęśliwa. Pozbawiła jego zemstę impetu. Zaklął w duchu, sznurując usta i zaciskając dłonie w pięści. Ponownie czuł narastającą wściekłość. Wobec innych żywił tylko chłodną pogardę; spoglądał na nich z góry, niczym na nic nie znaczące robactwo. Ale ona… Ona budziła w nim niesłychanie skrajne, intensywne uczucia!
- Pomyśl, że to tylko przedsmak tego… - zaczął, siląc się na beztroską wesołość.
- Och, zamknij się wreszcie! W kółko powtarzasz jedno i to samo. To już przestało być straszne, a zrobiło się nudne.
Zamurowało go. Dosłownie. Wpatrywał się w nią, niczym sroka w gnat, z wybałuszonymi oczyma i głupią miną. Nudne? Nudne!? Jak on ją!...
Zerknęła na niego z boku i nieoczekiwanie poczuła rozbawienie. Gdzieś tam, jakiś głosik cichutko szeptał, by nie drażnić bestii, ale najzwyczajniej w świecie nie mogła się powstrzymać i zachichotała.
- Cioteczka przyjechała. Nie chcesz się z nią zobaczyć?
Aleksander, by ją rozbawić, opowiedział dziś wieczór o pewnej niefortunnej przygodzie Darena. O dziwo, nie poczuła się zazdrosna, tylko rozśmieszona.
- Ten świński pomiot ci powiedział? – wysyczał coraz bardziej rozeźlony demon.
- Aleks? Owszem. Teraz rozumiem, dlaczego kiedy raptownie usiadłeś na krześle, wtedy w gabinecie, wydałeś z siebie tak nieludzki ryk. Ten nieszczęsny płot…
Cholerni ludzie. Czy każdy z nich musiał być tak irytująco bezczelny? Czy tylko ona taka była?
- Zabi… - przerwał i spojrzał na nią niesłychanie ponuro. Groźba stała się wyświechtanym frazesem. Musi zacząć działać.
- Cioteczka, powiadasz? Może zacznę od niej?
Nie wiadomo dlaczego, ale czuła coraz większą wesołość i coraz mniejszy strach. Gdyby naprawdę chciał zrealizować swoje zamiary, to nie siedziałby teraz tutaj, obok niej i nie gawędził na banalne tematy.
- Hm… Niegłupi pomysł. Zawsze marzyła by umrzeć podczas upojnego seksu.
Z gardła Darena wydobyło się coś, co przypominało jakby gulgot połączony z charkotem. Był tak wściekły, że ledwo nad sobą panował. Jeszcze chwila, a po prostu rzuci się na nią i udusi to bezczelne dziewuszysko. Pal licho długą i krwawą zemstę, zrobi to tu i teraz!
Chwycił ją za kark i przyciągnął ku sobie. Wystarczyłoby odrobinę mocniej ścisnąć… Delikatny, ludzki kręgosłup złamałby się niczym zapałka.
O dziwo nie wyrywała się, ani nie krzyczała. Patrzyła tylko w jego oczy, niczym zahipnotyzowany ptaszek, złapany w żelazny uścisk ogromnego drapieżnika.
Daren ze świstem wypuścił powietrze, a potem nie bacząc na nic, w pośpiechu wstał i uciekł. Jeśli zostałby kilka sekund dłużej, to najzwyczajniej w świecie, musiałby ją pocałować.
Bezlitosny i okrutny demon miotał się, niczym mała rybka w sieci. Tylko że on został schwytany w niewolę przez świetliste, szare oczy.
Miał przechlapane, choć jeszcze o tym nie wiedział.

link do części III - klik

3 komentarze:

  1. Kiedy można spodziewać się kolejnej części? Błagam,nie każ czekać zbyt długo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dołączam się do pytania ;D świetne to jest :D

      Usuń
  2. A wczoraj przypadkiem nie było trzeciej części,której już nie ma ? Chyba,że z tej niecierpliwości mam omamy :)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.